niedziela, 30 września 2012

Rozdział 32.


Obudziła się w jeszcze gorszym stanie niż zasnęła. Odkryła się, gdyż poczuła, że jest jej gorąco. Jednak kilka chwil później znów się zakryła szczelnie, bo zaczęła się trząść. Rozglądnęła się po pokoju. Dragneel’a nigdzie nie było. Powoli zaczęła się podnosić z łóżka, okrywając się jednocześnie kocem. Głowa bolała ją niemiłosiernie. Oczy zaczerwienione, tak samo jak i nos. Chwiejnym krokiem udała się w stronę kuchni. Zastała tam Smoczego Zabójcę. Od razu ją zauważył.
- Lucy! Oszalałaś? Masz gorączkę, marsz do łóżka. – Już na dzień dobry dostała ochrzan od chłopaka. Spojrzała na niego swoimi wyblakłymi brązowymi oczami. Otworzyła usta, ale nie dało się usłyszeć nic. Odchrząknęła się i spróbowała jeszcze raz. Znowu się nie powiodło. Spojrzała przerażona na chłopaka, przez co on z jeszcze większym zmartwieniem podszedł do niej i spojrzał w jej oczy. – Lucy, spokojnie. Powiedz, co chcesz powiedzieć, ja odczytam to z ruchu Twoich warg. – Dziewczyna pokiwała twierdząco i spełniła jego prośbę. – ‘Proszę, idź po Wendy, szybko’. – Wyczytał głośno z ruchu jej ust i zauważył jak po jej bladych policzkach płyną łzy. Otarł je i przytulił mocno dziewczynę. – Zaraz będę tu z powrotem, wraz z Wendy. Ty lepiej wróć do łóżka i nie płacz, będzie dobrze. – Pocieszał ją. – Happy! – Krzyknął za przyjacielem i po kilku sekundach przyleciał do niego. – Zaopiekuj się Lucy. Ja biegnę do gildii po Wendy. Zaraz wracam.
- Czemu Natsu? Co się stało?
- Lucy straciła głos. Ktoś musi jej pomóc, dlatego biegnę po Wendy. Będę najszybciej jak mogę. Mogę na Ciebie liczyć?
- Aye sir! – Zasalutował przyjacielowi i podleciał do łóżka, gdzie leżała już roztrzęsiona blondwłosa. – Lucy, nie martw się. Wendy Cię uleczy. – Pogłaskał ją po głowie. – Wiem, co Ci poprawi humor! – Odleciał na chwilę, by potem znów wrócić z rybką w łapkach. – Proszę, podzielę się z Tobą rybką. – Dziewczyna spojrzała na niego bez większych uczuć i rozkleiła się jeszcze bardziej. Wtuliła się w poduszkę. A kot popatrzył na nią smutno.
W tym samym czasie Salamander, biegł w stronę gildii tak szybko, jak tylko potrafił. Otworzył gwałtownie drzwi do budynku i zaczął się rozglądać po jego wnętrzu.
- Wendy! – Krzyknął. Cała gildia spojrzała w jego stronę. Niebieskowłosa podbiegła do niego.
- Panie Natsu, stało się coś?
- Tak. Lucy potrzebuje Twojej pomocy. Straciła głos, nie może mówić. Pomóż jej, proszę. – Zaczął błagalnie chłopak.
- Zrobię to. Biegniemy. Pomogę Pani Lucy. – Rzekła zdeterminowana i wybiegła z gildii, tuż za nią chłopak, by móc ją poprowadzić do nowego domu. Po kilku minutach dotarli. Marvell, głośno dysząc podeszła do łóżka, gdzie leżała Heartfillia. Bez chwili namysłu, zaczęła używać leczniczej magii na dziewczynie. Dragneel stał za dziewczynką. Po chwili do ich domu, wbiegło parę osób.
- Natsu, co się dzieje? – Spytała Tytania jako pierwsza.
- Erza? Wszyscy? Co tu robicie?
- Usłyszeliśmy, że z Lucy jest nie najlepiej. Zmartwiliśmy się i przybiegliśmy za Wami. – Odpowiedział Fullbaster. – Co się stało?
- Lucy chciała coś powiedzieć rano.. Jednak zamiast słów, usłyszałem ciszę.. Z ruchu jej warg wyczytałem tylko słowa, bym pobiegł po Wendy i tak zrobiłem. – Wytłumaczył przyjaciołom całą sytuację.
- Lucy.. – Szepnęła Tsubaki, chwytając maga lodu za rękę.
- Uspokójcie się na chwilę. Wendy się koncentruje. – Rzekła nagle Carla, patrząc gniewnie na przyjaciół. Umilkli, jak nakazała i czekali na rezultaty leczenia. Blondwłosa zaś mierzyła wzrokiem każdego z przyjaciół. W jej oczach było widać radość z tego, że są tu wszyscy i się o nią martwią, ale też smutek, strach.. Bała się, czy magia Wendy coś na to poradzi. Zacisnęła mocniej pięści. Nie chciała po sobie poznać, że jest słaba. Po pewnym czasie, Wendy zaprzestała wykonywanej czynności. Odetchnęła głęboko i usidła.
- Wendy i co? – Spytał jako pierwszy i najbardziej zdenerwowany Dragneel.
- No cóż.. Jeszcze dziś gorączka powinna spaść, ale jeśli chodzi gardło, to zajmie to trochę dłużej..
- Trochę dłużej, znaczy ile?
- Dwa lub trzy dni. – Wszyscy się załamali. Blondwłosa spojrzała na wszystkich jeszcze raz. Nie chciała ich martwić. Uśmiechnęła się lekko. Salamander spojrzał na nią zdziwiony.
- Lucy, czemu się uśmiechasz? – Gestem ręki pokazała, by wypowiedział na głos to, co ona mu teraz przekaże. Pokiwał głową na znak, że się zgadza i skupił się na jej wargach. – Nie martwcie się tak, w końcu mi to przejdzie. Te kilka dni jakoś wytrzymam bez mówienia. – Wypowiedział na głos, to co właśnie zrozumiał. Dziewczyna znowu się uśmiechnęła, dodając tym samym więcej optymizmu reszcie przyjaciół.
- Lucy jest niemową. – Palnął nie kto inny jak Happy i uśmiechnął się pod nosem. Blondwłosa spojrzała na niego gniewnie, a na jej czole zaczęła pulsować żyłka. Zacisnęła pięść i pogroziła latającemu stworzeniu. Odleciał przerażony i schował się za plecami różowowłosego przyjaciela. – Ale i tak jest straszna.. – Dodał ciszej do chłopaka.
- Dobra, myślę że będzie lepiej, jeśli wszyscy stąd wyjdziemy. Z Lucy sobie dzisiaj nie porozmawiamy. Niech odpocznie. – Rzekła Scarlet do reszty przyjaciół. Każdy z nich, wychodząc posłał chorej ciepły uśmiech i rzucił coś, dodając jej otuchy. Dziewczyna głęboko westchnęła, gdy już wyszli, a jej mina zmieniła się. Salamander podszedł do niej i objął ramieniem. Położyła na nim głowę.
- Nie martw się Lucy, odzyskasz swój głos. Cierpliwości. – Pocieszał dziewczynę, przytulając ją mocniej i całując w głowę. – A tym czasem, połóż się, prześpij. Ja zrobię coś do jedzenia. – Uwolnił ją z uścisku i wstał. Zanim jednak odszedł, blondwłosa chwyciła go za rękę. Zrozumiał o co chodzi, więc popatrzył na jej wargi. – Nie spal domu. – Wyczytał i spojrzał na dziewczynę pytająco, a ta pokazała mu język. – Osz Ty.. – Rzucił lekko się obrażając, ale po chwili się uśmiechnął. – Dobrze, postaram się. – Dodał i odszedł. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i ułożyła wygodnie w łóżku. Dotknęła ręką czoła, nie wydawało się już takie gorące. Ogółem nie czuła już takiego osłabienia, ale zmartwiło ją to, że nie może się odezwać. Nie była nigdy w takiej sytuacji. Na ogół jest wygadaną osobą, a tu nagle taka ‘niespodzianka’.
Nadszedł wieczór. Lucy była już w dużo lepszym stanie. Gorączka całkowicie znikła, tak samo jak i katar. Nadal jednak była blada i nie mogła się odezwać. Dragneel gadał jak najęty, co powoli zaczęło drażnić dziewczynę. Uderzyła go w czaszkę, nakazując tym samym, by przez chwilę zamilkł. Siedzieli na podłodze i grali w karty wraz z Happy’m. Ku ich zaskoczeniu, nagle do ich domu, wparowali przyjaciele z uśmiechami od ucha do ucha. Ci sami, którzy byli u niej rano. Uśmiechnęła się szczerze do nich.
- Co tu robicie? – Spytał Salamander.
- Pomyśleliśmy, że mimo tego, że Lucy nie może mówić, to ją odwiedzimy i sobie wspólnie pomilczymy. – Odpowiedział Fullbaster.
- Co więcej, przyprowadziliśmy jeszcze jedną dodatkową osobę do towarzystwa. – Dodała Tytania. Dragneel, Heartfillia i Happy popatrzeli na nich pytająco. Zza pleców Scarlet wyszedł uśmiechnięty Jellal.
- J-jellal? – Spytał zszokowany Salamander, ale po chwili się uśmiechnął. Blondwłosa spojrzała na szkarłatnowłosą znacząco i posłała jej ciepły uśmiech, który później skierowała w stronę Fernandesa. Dziewczyna zaprosiła ręką wszystkich zgromadzonych, by usiedli na podłodze. Siedzieli w wielkim kole. Śmiali się, wygłupiali. Nie słyszeli jednak głosu blondwłosej, ale zdawała się być szczęśliwa. Tak było. Cieszyła się, że ich widzi, że są przy niej i dobrze się bawią. Nie zamierzała psuć tego wieczoru im i tym bardziej sobie.


Ciaossu!
Niestety, dodaję krótszy rozdział, gdyż nie mam siły ^^
Notka pojawia się teraz, bo wczoraj nie miałam zbytnio czasu na napisanie czegoś.. W końcu.. obchodziłam rodzinki ^^ ale to tam taki szczegół.. no a dziś znowu byłam w Krakowie w kinie i też tak jakoś zeszło do popołudnia i rozdział pojawia się dziś..
Wiem, nic specjalnego tu się nie dzieje.. ale tak głupio mi nic tu nie dodawać ;D
Pozdrawiam wszystkich i buziaki ślę :*

7 komentarzy:

  1. To w takim razie STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE ŻYJE NAM :) Wszystkiego najlepszego!! (które to już?)
    Co do rozdziału to fakt, krótki ale i tak bardzo mi się podoba. Biedna Lucy pechowiec z niej okropny, tyle nieszczęść ale przez to ciekawie czyta się Twoje opowiadanie.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :):**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nooo cóż.. które? hmmm.. przemilczę to pytanie :P
      ale dziękuję za życzenia ;D
      :*

      Usuń
  2. Biedna Lucy współczuje jej , a tym czasem zapraszam na 3 rozdział ;D życzę weny i pozdrawiam , a jak mogłabym zapomnieć STO LAT!! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszyscy są chorzy, nawet postacie w blogach xD Rozdział bardzo fajny,w szczególności podobał mi się koniec jak przyszedł Jellal : ). No i oczywiście WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !!! Dużo zdrowia, szczęścia, czego tylko Twoja dusza zabraknie no i oczywiście weny do pisania bloga i wciąż rosnącej liczby czytelników ^^.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie było łatwo, ale nadrobiłam zaległości! Fajnie, że Erza jest z Jelllalem, nikt innny do niej nie pasuje. Natsu, jak zwykle martwi się o Lucy, co u niego jest urocze ;3 Swoją drogą przez takie opowiadania o FT mam ochotę założyć własne (nie o Natsu i Lucy, do romansów się nie nadaje), wytrwałość w pisaniu notek godna podziwu ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah... Jaka ta końcówka słodka...
    A: Tak jakbym widziała ciebie i tych twoich stukniętych kumpli xD
    Taa... Stuknięci są, ale za to ich kochamy :) Naprawdę spodobała mi się ta końcówka. Genialnie opisujesz sytuacje i charakter bohaterów ;)
    A: Oby więcej takich wątków :)
    A&M: Z niecierpliwością czekamy na nexta!
    Nie zawiedź swojej kochanej fanki ;P A z okazji urodzinek zapraszam do siebie. Czeka tam na ciebie mała niespodzianka ;D
    Buziaki kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Lucy wariatko!!! Było spać w domu z gorącym chłopakiem, a nie po drzewach latać :P.

    OdpowiedzUsuń