Obudziła się w jeszcze gorszym stanie niż zasnęła. Odkryła
się, gdyż poczuła, że jest jej gorąco. Jednak kilka chwil później znów się
zakryła szczelnie, bo zaczęła się trząść. Rozglądnęła się po pokoju. Dragneel’a
nigdzie nie było. Powoli zaczęła się podnosić z łóżka, okrywając się
jednocześnie kocem. Głowa bolała ją niemiłosiernie. Oczy zaczerwienione, tak
samo jak i nos. Chwiejnym krokiem udała się w stronę kuchni. Zastała tam
Smoczego Zabójcę. Od razu ją zauważył.
- Lucy! Oszalałaś? Masz gorączkę, marsz do łóżka. – Już na
dzień dobry dostała ochrzan od chłopaka. Spojrzała na niego swoimi wyblakłymi
brązowymi oczami. Otworzyła usta, ale nie dało się usłyszeć nic. Odchrząknęła
się i spróbowała jeszcze raz. Znowu się nie powiodło. Spojrzała przerażona na
chłopaka, przez co on z jeszcze większym zmartwieniem podszedł do niej i
spojrzał w jej oczy. – Lucy, spokojnie. Powiedz, co chcesz powiedzieć, ja
odczytam to z ruchu Twoich warg. – Dziewczyna pokiwała twierdząco i spełniła
jego prośbę. – ‘Proszę, idź po Wendy, szybko’. – Wyczytał głośno z ruchu jej
ust i zauważył jak po jej bladych policzkach płyną łzy. Otarł je i przytulił
mocno dziewczynę. – Zaraz będę tu z powrotem, wraz z Wendy. Ty lepiej wróć do
łóżka i nie płacz, będzie dobrze. – Pocieszał ją. – Happy! – Krzyknął za
przyjacielem i po kilku sekundach przyleciał do niego. – Zaopiekuj się Lucy. Ja
biegnę do gildii po Wendy. Zaraz wracam.
- Czemu Natsu? Co się stało?
- Lucy straciła głos. Ktoś musi jej pomóc, dlatego biegnę po
Wendy. Będę najszybciej jak mogę. Mogę na Ciebie liczyć?
- Aye sir! – Zasalutował przyjacielowi i podleciał do łóżka,
gdzie leżała już roztrzęsiona blondwłosa. – Lucy, nie martw się. Wendy Cię
uleczy. – Pogłaskał ją po głowie. – Wiem, co Ci poprawi humor! – Odleciał na
chwilę, by potem znów wrócić z rybką w łapkach. – Proszę, podzielę się z Tobą
rybką. – Dziewczyna spojrzała na niego bez większych uczuć i rozkleiła się
jeszcze bardziej. Wtuliła się w poduszkę. A kot popatrzył na nią smutno.
W tym samym czasie Salamander, biegł w stronę gildii tak
szybko, jak tylko potrafił. Otworzył gwałtownie drzwi do budynku i zaczął się
rozglądać po jego wnętrzu.
- Wendy! – Krzyknął. Cała gildia spojrzała w jego stronę.
Niebieskowłosa podbiegła do niego.
- Panie Natsu, stało się coś?
- Tak. Lucy potrzebuje Twojej pomocy. Straciła głos, nie
może mówić. Pomóż jej, proszę. – Zaczął błagalnie chłopak.
- Zrobię to. Biegniemy. Pomogę Pani Lucy. – Rzekła
zdeterminowana i wybiegła z gildii, tuż za nią chłopak, by móc ją poprowadzić
do nowego domu. Po kilku minutach dotarli. Marvell, głośno dysząc podeszła do
łóżka, gdzie leżała Heartfillia. Bez chwili namysłu, zaczęła używać leczniczej
magii na dziewczynie. Dragneel stał za dziewczynką. Po chwili do ich domu,
wbiegło parę osób.
- Natsu, co się dzieje? – Spytała Tytania jako pierwsza.
- Erza? Wszyscy? Co tu robicie?
- Usłyszeliśmy, że z Lucy jest nie najlepiej. Zmartwiliśmy
się i przybiegliśmy za Wami. – Odpowiedział Fullbaster. – Co się stało?
- Lucy chciała coś powiedzieć rano.. Jednak zamiast słów,
usłyszałem ciszę.. Z ruchu jej warg wyczytałem tylko słowa, bym pobiegł po
Wendy i tak zrobiłem. – Wytłumaczył przyjaciołom całą sytuację.
- Lucy.. – Szepnęła Tsubaki, chwytając maga lodu za rękę.
- Uspokójcie się na chwilę. Wendy się koncentruje. – Rzekła
nagle Carla, patrząc gniewnie na przyjaciół. Umilkli, jak nakazała i czekali na
rezultaty leczenia. Blondwłosa zaś mierzyła wzrokiem każdego z przyjaciół. W
jej oczach było widać radość z tego, że są tu wszyscy i się o nią martwią, ale
też smutek, strach.. Bała się, czy magia Wendy coś na to poradzi. Zacisnęła
mocniej pięści. Nie chciała po sobie poznać, że jest słaba. Po pewnym czasie,
Wendy zaprzestała wykonywanej czynności. Odetchnęła głęboko i usidła.
- Wendy i co? – Spytał jako pierwszy i najbardziej
zdenerwowany Dragneel.
- No cóż.. Jeszcze dziś gorączka powinna spaść, ale jeśli
chodzi gardło, to zajmie to trochę dłużej..
- Trochę dłużej, znaczy ile?
- Dwa lub trzy dni. – Wszyscy się załamali. Blondwłosa
spojrzała na wszystkich jeszcze raz. Nie chciała ich martwić. Uśmiechnęła się
lekko. Salamander spojrzał na nią zdziwiony.
- Lucy, czemu się uśmiechasz? – Gestem ręki pokazała, by
wypowiedział na głos to, co ona mu teraz przekaże. Pokiwał głową na znak, że
się zgadza i skupił się na jej wargach. – Nie martwcie się tak, w końcu mi to
przejdzie. Te kilka dni jakoś wytrzymam bez mówienia. – Wypowiedział na głos,
to co właśnie zrozumiał. Dziewczyna znowu się uśmiechnęła, dodając tym samym
więcej optymizmu reszcie przyjaciół.
- Lucy jest niemową. – Palnął nie kto inny jak Happy i
uśmiechnął się pod nosem. Blondwłosa spojrzała na niego gniewnie, a na jej
czole zaczęła pulsować żyłka. Zacisnęła pięść i pogroziła latającemu
stworzeniu. Odleciał przerażony i schował się za plecami różowowłosego
przyjaciela. – Ale i tak jest straszna.. – Dodał ciszej do chłopaka.
- Dobra, myślę że będzie lepiej, jeśli wszyscy stąd
wyjdziemy. Z Lucy sobie dzisiaj nie porozmawiamy. Niech odpocznie. – Rzekła
Scarlet do reszty przyjaciół. Każdy z nich, wychodząc posłał chorej ciepły
uśmiech i rzucił coś, dodając jej otuchy. Dziewczyna głęboko westchnęła, gdy
już wyszli, a jej mina zmieniła się. Salamander podszedł do niej i objął
ramieniem. Położyła na nim głowę.
- Nie martw się Lucy, odzyskasz swój głos. Cierpliwości. –
Pocieszał dziewczynę, przytulając ją mocniej i całując w głowę. – A tym czasem,
połóż się, prześpij. Ja zrobię coś do jedzenia. – Uwolnił ją z uścisku i wstał.
Zanim jednak odszedł, blondwłosa chwyciła go za rękę. Zrozumiał o co chodzi,
więc popatrzył na jej wargi. – Nie spal domu. – Wyczytał i spojrzał na
dziewczynę pytająco, a ta pokazała mu język. – Osz Ty.. – Rzucił lekko się
obrażając, ale po chwili się uśmiechnął. – Dobrze, postaram się. – Dodał i
odszedł. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i ułożyła wygodnie w łóżku. Dotknęła
ręką czoła, nie wydawało się już takie gorące. Ogółem nie czuła już takiego
osłabienia, ale zmartwiło ją to, że nie może się odezwać. Nie była nigdy w
takiej sytuacji. Na ogół jest wygadaną osobą, a tu nagle taka ‘niespodzianka’.
Nadszedł wieczór. Lucy była już w dużo lepszym stanie.
Gorączka całkowicie znikła, tak samo jak i katar. Nadal jednak była blada i nie
mogła się odezwać. Dragneel gadał jak najęty, co powoli zaczęło drażnić
dziewczynę. Uderzyła go w czaszkę, nakazując tym samym, by przez chwilę
zamilkł. Siedzieli na podłodze i grali w karty wraz z Happy’m. Ku ich
zaskoczeniu, nagle do ich domu, wparowali przyjaciele z uśmiechami od ucha do
ucha. Ci sami, którzy byli u niej rano. Uśmiechnęła się szczerze do nich.
- Co tu robicie? – Spytał Salamander.
- Pomyśleliśmy, że mimo tego, że Lucy nie może mówić, to ją
odwiedzimy i sobie wspólnie pomilczymy. – Odpowiedział Fullbaster.
- Co więcej, przyprowadziliśmy jeszcze jedną dodatkową osobę
do towarzystwa. – Dodała Tytania. Dragneel, Heartfillia i Happy popatrzeli na
nich pytająco. Zza pleców Scarlet wyszedł uśmiechnięty Jellal.
- J-jellal? – Spytał zszokowany Salamander, ale po chwili
się uśmiechnął. Blondwłosa spojrzała na szkarłatnowłosą znacząco i posłała jej
ciepły uśmiech, który później skierowała w stronę Fernandesa. Dziewczyna
zaprosiła ręką wszystkich zgromadzonych, by usiedli na podłodze. Siedzieli w
wielkim kole. Śmiali się, wygłupiali. Nie słyszeli jednak głosu blondwłosej,
ale zdawała się być szczęśliwa. Tak było. Cieszyła się, że ich widzi, że są
przy niej i dobrze się bawią. Nie zamierzała psuć tego wieczoru im i tym
bardziej sobie.
Ciaossu!
Niestety, dodaję krótszy rozdział, gdyż nie mam siły ^^
Notka pojawia się teraz, bo wczoraj nie miałam zbytnio czasu
na napisanie czegoś.. W końcu.. obchodziłam rodzinki ^^ ale to tam taki
szczegół.. no a dziś znowu byłam w Krakowie w kinie i też tak jakoś zeszło do
popołudnia i rozdział pojawia się dziś..
Wiem, nic specjalnego tu się nie dzieje.. ale tak głupio mi
nic tu nie dodawać ;D
Pozdrawiam wszystkich i buziaki ślę :*
To w takim razie STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE ŻYJE NAM :) Wszystkiego najlepszego!! (które to już?)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to fakt, krótki ale i tak bardzo mi się podoba. Biedna Lucy pechowiec z niej okropny, tyle nieszczęść ale przez to ciekawie czyta się Twoje opowiadanie.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :):**
nooo cóż.. które? hmmm.. przemilczę to pytanie :P
Usuńale dziękuję za życzenia ;D
:*
Biedna Lucy współczuje jej , a tym czasem zapraszam na 3 rozdział ;D życzę weny i pozdrawiam , a jak mogłabym zapomnieć STO LAT!! :*
OdpowiedzUsuńWszyscy są chorzy, nawet postacie w blogach xD Rozdział bardzo fajny,w szczególności podobał mi się koniec jak przyszedł Jellal : ). No i oczywiście WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !!! Dużo zdrowia, szczęścia, czego tylko Twoja dusza zabraknie no i oczywiście weny do pisania bloga i wciąż rosnącej liczby czytelników ^^.
OdpowiedzUsuńNie było łatwo, ale nadrobiłam zaległości! Fajnie, że Erza jest z Jelllalem, nikt innny do niej nie pasuje. Natsu, jak zwykle martwi się o Lucy, co u niego jest urocze ;3 Swoją drogą przez takie opowiadania o FT mam ochotę założyć własne (nie o Natsu i Lucy, do romansów się nie nadaje), wytrwałość w pisaniu notek godna podziwu ^^
OdpowiedzUsuńAh... Jaka ta końcówka słodka...
OdpowiedzUsuńA: Tak jakbym widziała ciebie i tych twoich stukniętych kumpli xD
Taa... Stuknięci są, ale za to ich kochamy :) Naprawdę spodobała mi się ta końcówka. Genialnie opisujesz sytuacje i charakter bohaterów ;)
A: Oby więcej takich wątków :)
A&M: Z niecierpliwością czekamy na nexta!
Nie zawiedź swojej kochanej fanki ;P A z okazji urodzinek zapraszam do siebie. Czeka tam na ciebie mała niespodzianka ;D
Buziaki kochana ;*
Lucy wariatko!!! Było spać w domu z gorącym chłopakiem, a nie po drzewach latać :P.
OdpowiedzUsuń