niedziela, 16 września 2012

Rozdział 20.


- Natsu, czekaj. Gdzie tak pędzisz? Masz jakiś plan ataku? – Spytała Heartfillia, próbując dogonić chłopaka.
- Mam plan: atakować. (sorki, utkwiło mi w głowie od takiego jednego filmu ;P) – Odparł.
- Zgłupiałeś? Ot tak chcesz wparować do ich bazy i wszystkim spuścić łomot?
- No a czemu nie?
- Do końca Cię pogięło. Jest nas trzech, a ich nie wiadomo ile, możemy sobie nie poradzić.
- Damy sobie radę. Skopię im tyłki, zdania nie zmienię.
- Ale trzeba mieć jakiś plan, nie sądzisz? Trzeba ich poobserwować, sprawdzić jaką posługują się magią.
- Lucy, nie ma na to czasu. Ci mieszkańcy liczą na nas. Atakujemy od razu i nie marudź już. Gdy będziesz mieć problem z którymś, ja zaraz przyjdę i Ci pomogę. Ok? – Stanął na chwilę i spojrzał na zaniepokojoną blondynkę. Wyszczerzył się i chwycił za rękę. – Nie martw się, damy sobie radę. – Dodał. Kilka minut później dotarli do miejsca, gdzie znajduje się baza wrogów. – No to jazda. – Krzyknął i wyszedł z ukrycia. Blondwłosa też postanowiła wykazać się odwagą i tak samo jak on podążyła w kierunku kilku magów, którzy stali przed bazą. Natsu jednym podmuchem, zmiótł ich z powierzchni. Weszli do środka. Tam spotkali kilkudziesięciu magów, którzy już zaczęli zaciskać pięści i zaczęli podchodzić do magów. Walka trwała niedługo. – Cieniasy. – Rzucił Dragneel w kierunku wielkiej kupy zrobionej z złodziejaszków. – Jeszcze raz zaatakujecie tę wioskę, a przyjdę tu jeszcze raz i znów tak skończycie, jasne? – Rzekł gniewnie w ich stronę. Widać, wzbudził w nich wielki respekt, bo nawet bali się mu spojrzeć w oczy i zaprotestować. Chłopak otrzepał ręce i wyszedł z bazy, a tuż za nim blondynka i kot. – No to wracamy do domu. – Rzekł i ruszył przed siebie.
- Wracają! – Krzyknął jakiś mieszkaniec wioski, widząc zbliżających się wybawicieli.
- Jesteście już bezpieczni. – Powiedziała blondwłosa, uśmiechając się serdecznie. Mieszkańcy zaczęli się nisko kłaniać i dziękować. Magowie byli trochę skrępowani tym wyczynem. – Proszę, wstańcie. – Dodała dziewczyna. – Nie musicie nam dziękować w taki sposób.
- Jesteście naszymi wybawicielami! – Krzyknął ktoś z tłumu.
- No bez przesady, ludzie. – Rzuciła blondwłosa. – Natsu, Happy, idziemy? – Odwróciła się w ich stronę.
- Aye! – Krzyknęli i zaczęli się żegnać z mieszkańcami, ale po chwili zostali przez nich zatrzymani.
- Chwileczkę, poczekajcie.. Jeszcze zapłata. – Powiedział mężczyzna.
- Chyba nie będziemy mogli przyjąć żadnej zapłaty. – Odezwała się Heartfillia. – Zabierali Wam oszczędności, a nawet jedzenie. Nie przyjmiemy pieniędzy od ludzi, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. – Dodała. W oczach mieszkańców pojawiły się łzy.
- Więc jak możemy się Wam odwdzięczyć?
- Po prostu wróćcie do swoich domów i żyjcie jak dawniej.
- Powiedzcie, jak macie na imię?
- Ja jestem Lucy, to Natsu, a ten latający kot to Happy. – Odpowiedziała, wskazując na każdego z towarzyszy.
- W takim razie, na pewno możecie liczyć na dobre słowo do Rady Magów, a wasze imiona i wyczyny będą opowiadane każdemu pokoleniu w tej wiosce. – Skwitował starszy pan. Magowie Fairy Tail bardzo się ucieszyli. Pożegnali się grzecznie i odeszli z wioski. Gdy dotarli do dworca, okazało się, że pociągi są odwołane.
- Co?! – Krzyknęła zrezygnowana blondwłosa.
- Lucy, spokojnie. Pójdziemy na nogach. – Uśmiechnął się szeroko. – Jest kilka pozytywów.
- Niby jakich?
- Po pierwsze: nie będę umierał, przez co nie sprawię Wam kłopotów, po drugie: świeże powietrze dobrze nam zrobi, a po trzecie: pozwiedzamy okolicę.
- I po czwarte: może jak wrócimy to w gildii będzie porządek. – Dodał kotek.
- No w sumie macie rację. Dobra, idziemy. – Rzekła Heartfillia i ruszyli do miasta. Po dwóch godzinach zwiedzania okolic i wygłupianiu się, dotarli do gildii. Gdy przekroczyli próg, uśmiechy znikły im z twarzy. Nadal panował tam bałagan. Rozglądnęli się po wnętrzu budynku i podeszli do podpierającej się o blat baru Miry.
- Mira? Dlaczego nadal panuje tu taki bałagan?
- Sama nie wiem. Niektórzy magowie wstali, rozglądnęli się dookoła, znów zaczęli pić i zasnęli.
- Ale jak to? Nawet Erza jeszcze nie wstała, albo mistrz?
- Sama się dziwię, ale nie. I aż się boję, co to będzie, gdy wstaną.
- Natsu, Happy, wychodzimy stąd. – Pociągnęła oboje w stronę wyjścia.
- Lucy, czemu to zrobiłaś?
- Chcecie wiedzieć co tu się może stać, gdy tam będziemy? Ja wolę osobiście stąd wyjść. I nie mam zamiaru sprzątać bałaganu, który oni zrobili.
- Więc co zamierzasz zrobić? Kolejna misja?
- Nie.. Myślałam o tym, żeby.. Odwiedzić grób rodziców i zobaczyć, co się dzieje w domu.. – Odpowiedziała.
- Idę z Tobą. – Odezwał się Dragneel pełen zapału.
- Naprawdę?
- No jasne. A Ty, Happy, idziesz z nami?
- Nie, ja wrócę do gildii. Chcę być przy Carly, gdy się obudzi. – Skwitował kotek i odleciał.
- Robi się późno, pojedziemy tam jutro, dobrze? – Spytała dziewczyna.
- Aye!
- Chodź, zrobię nam coś do jedzenia. – Dodała później i ruszyli spacerem w stronę mieszkania blondwłosej. Gdy dotarli, dziewczyna zrobiła kolację dla siebie i chłopaka. Po posiłku, ona udała się do łazienki, a on położył się na łóżku. Po chwili zasnął. Gdy wyszła z łazienki, zauważyła już śpiącego chłopaka. Uśmiechnęła się i podeszła do niego. Pogłaskała go po policzku, a następnie położyła się obok niego i sama zasnęła.
Nazajutrz. Obudzili się w tym samym momencie. Wstali, wykonali poranne czynności, zjedli śniadanie (no jak małżeństwo ;O), a następnie wyszli z mieszkania i udali się na grób rodziców Lucy. Dziewczyna kupiła dwa bukiety kwiatów i stanęła przed ich pomnikami. Dragneel stał za nią, nie odrywając od niej wzroku.
- Trochę już minęło, co nie? – Szepnęła do nagrobków i położyła bukiety. – Tyle się wydarzyło, ale pewnie i tak to widzieliście. Brakuje mi Was, wiecie? Ale każdego dnia myślę o Was. Bardzo Was kocham. - Kucnęła miedzy oboma pomnikami i dotknęła ich. – Dozobaczenia. – Dodała uśmiechnięta. Wstała i ruszyła przed siebie omijając Smoczego Zabójcę. Ten znowu podszedł do nagrobków i kucnął przed nimi.
- Proszę się nie martwić, zaopiekuję się Lucy. – Szepnął z uśmiechem i wstał, doganiając dziewczynę. Złapał ją za rękę i uśmiechnął się do niej. Teraz ruszyli w kierunku posiadłości dziewczyny. Cała służba, która po śmierci ojca dziewczyny zamieszkała w tym domu, z nieopisywaną radością rzucili się w stronę zbliżającej się pary. Na ustach dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech, widząc ich wszystkich.
- Tak się cieszę, że Was widzę. – Rzekła, przytulając każdego z osobna.
- Panienko Lucy, my również się cieszymy widząc Cię całą i zdrową. – Powiedziała niewielka kobieta, płacząc. – A co Panienka tutaj robi? – Spytała po chwili, uspokajając się trochę.
- Przyszłam odwiedzić miejsce, gdzie się wychowywałam, byłam odwiedzić też grób rodziców, no i chciałam Was zobaczyć. – Wytłumaczyła.
- Może Państwo coś zjedzą? – Spytała, patrząc też na towarzysza dziewczyny, który stał cicho i przyglądał się całemu zajściu z uśmiechem.
- Nie, dziękuję. – Rzekli oboje i popatrzyli na siebie. Wymienili się uśmiechami.
- Ja właściwie, to przyszłam też coś Wam wszystkim zaproponować. – Rzekła blondwłosa i wszyscy spojrzeli na nią poważnie. – Chodzi o to, że pewnie ciężko jest Wam tutaj wszystkim mieszkać, jednocześnie spotykając się ze swoimi krewnymi. Wpadłam więc na pewien pomysł.. Mianowicie, chciałabym sprzedać ten dom, a pieniądze z niego rozdzielić równo między siebie i Was. – Odpowiedziała, a wszyscy otworzyli buzie ze zdziwienia.
- O czym Panienka mówi? Czemu Panienka chce go sprzedać? Wszyscy myśleliśmy, że Panienka w przyszłości tu zamieszka z mężem..
- Też tak myślałam, ale chcę być jak najbliżej gildii. Dlatego też z otrzymanych po sprzedaży domu pieniędzy, chcę kupić niewielki dom blisko Fairy Tail i w nim zamieszkać, a potem założyć szczęśliwą rodzinę. – Uśmiechnęła się pod nosem na samą myśl. – Resztę pieniędzy, chcę oddać Wam. Byliście przy mnie od początku, jesteście dla mnie jak rodzina. Chcę w ten sposób się odwdzięczyć i pomóc zapewnić Wam lepszą przyszłość. – Odparła pewnie i posłała każdemu ciepły uśmiech. – Nie przyjmuję odmowy. – Zagroziła palcem i zaczęła się śmiać, a zaraz za nią reszta zgromadzonych. – Załatwię wszystkie sprawy związane ze sprzedażą. Wszystkie pamiątki, zdjęcia chcę przewieźć do siebie. To wszystko. – Dodała po chwili. Wszyscy zaczęli płakać ze szczęścia z powodu planów, jakie ma wobec nich ich mała niegdyś Lucy. Przytulili się, a potem pożegnali. Wraz z Natsu ruszyli w dobrze znanym im kierunku – do Fairy Tail – ich drugiego domu. Całą drogę milczeli, Dragneel wydawał się być jakiś nieobecny. Heartfillia to zauważyła. Stanęła na chwilę i chwyciła go za rękę.
- Natsu, wszystko gra? – Spytała z troską. Zatrzymał się.
- Jasne, po prostu zamyśliłem się. – Uśmiechnął się.
- A nad czym tak rozmyślasz?
- Nad tym, że ciekawi mnie to, co zastaniemy, gdy dotrzemy do gildii. – Skłamał. Blondwłosa widziała, że coś go gryzie, ale na pewno nie to. Postanowiła nie męczyć go dalej. Znów ruszyli.
- Wiesz, Natsu? Słyszałeś, co mówiłam na temat sprzedaży domu i co zamierzam zrobić z pieniędzmi, które za niego dostanę. Za moją część chcę kupić domek gdzieś blisko gildii i chcę w nim zamieszkać i założyć rodzinę, prawda?
- No tak..
- No bo ja.. tak chciałabym, żebyś to Ty ze mną w nim zamieszkał. – Powiedziała szczerze to, co chciała. Nie popatrzyła nawet na minę Salamandra, który wydawał się być zaskoczony tą decyzją. Uśmiechnął się lekko i nic nie odpowiedział. Resztę drogi szli w milczeniu. W końcu dotarli do gildii. Ku ich zaskoczeniu, panował już tam porządek. Na blacie baru siedział mistrz i wszystkiego pilnował, by wróciło na swoje miejsce.
- No i w końcu coś zaczęło się dziać. – Szepnęła blondwłosa, przekraczając próg budynku. – Dzień dobry wszystkim! – Krzyknęła w stronę sprzątających magów. Odpowiedzieli wszyscy chórkiem. Nagle straciła gdzieś z oczu Natsu. Westchnęła ciężko i podeszła do baru.
- Cześć Mira, dawno zaczęły się porządki?
- Od dwóch godzin nic innego nie robią. – Uśmiechnęła się, wycierając szklane naczynie.
- Rozumiem. Widziałaś Gray’a? – Spytała nagle.
- Gdzieś się tu plątał. Może poszedł z Juvią na spacer czy coś?
- Kogo szukasz? – Odezwał się nagle ktoś z tyłu. Blondwłosa wzdrygnęła się trochę. Odwróciła się w kierunku tego ktosia. Okazał się nim być, szukany właśnie przez nią Fullbaster. – Gdzie ten kretyn? – Spytał nagle, podpierając rękę o głowę.
- Nie wiem. Weszłam tu z nim, a chwilę potem gdzieś zniknął. W sumie to miałam małą nadzieję, że poszedł z Tobą walczyć, ale że Ty tu jesteś, to nie wiem gdzie mógł pójść. – Posmutniała.
- Nie martw się. Głupi ma zawsze szczęście. Zaraz wróci. – Zaczął pocieszać dziewczynę.
- A gdzie zgubiłeś Juvię? - Zmieniła temat.
- Odprowadziłem ją do domu. Źle się czuła. – Odpowiedział.
- Rozumiem. Ja chyba też już pójdę. – Rzekła krótko.
- Zaczekaj. Może Cię odprowadzę?
- Nie trzeba, przejdę się. Przemyślę to i owo. – Uśmiechnęła się lekko i wyszła z gildii. Szła wolno, ale nie w kierunku swojego domu. Szła nad ocean. Tak naprawdę, to nie pamięta, czy kiedyś nawet tam była. Dreptała przed siebie, ciągle rozmyślając nad tym, czy powinna była powiedzieć Natsu o jej planach. ‘Może to go wystraszyło?’ – pytała się w myślach. Chwilę potem znajdowała się tuż przed wielkimi wodami. Dech jej zaparło w piersiach. Była zachwycona tym widokiem. Rozglądnęła się dookoła. Wielu ludzi tak samo jak i ona podziwiało ten piękny krajobraz. W dużej większości były to pary. Obejrzała się do tyłu. Znajdowały się tam drzewa wiśni. Podeszła do nich i wdrapała się na jedno z nich. Usiadła na dość szerokiej gałęzi i oparła się. Miała doskonały widok na ocean i na ludzi znajdujących się pod nią, ale jej nikt nie widział. Popadła w zadumę.


Nadrabiam zaległości ;D i jak oceniacie ten rozdział? Hmmm?
Czekam na komentarze, zażalenia itp. ;D
Do następnego – może jeszcze dziś wieczorem.. ^^
Pozdrawiam, buźka ;*

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział..:)
    Już nie mogę się doczekać na następny.
    Ciekawe gdzie poszedł Nats. (<0.o>)
    Weny życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróciłam i żyję! Tęskniłaś? Bo ja bardzo. :) Niestety nie potrafiłam komentować, ale już jestem. Rozdział ciekawy... Zresztą jak zwykle :) Szybko się z nimi wyrabiasz! Ja to czasem jeden piszę miesiąc, a ty dwa w jeden dzień! o.O
    Cuda ci na tym blogu wychodzą! :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!
    Może akurat coś jeszcze dziś wyskrobiesz :D
    Ps. Wcześniejsze blogi zostały usunięte, ale stworzyłam nowy. Właściewie nic się jeszcze nie pojawiło, ale do końca tygodnia planuję wstawić wstęp i ewentualnie prolog. :)
    Zapraszam jeśli jeszcze interesują cię moje wypociny {chronicles-fairy-tail.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne piękne z niecierpliwością czekam na następny . Życzę weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero odkryłam twojego bloga , a już masz we mnie wierną fankę :) .
    Jeśli planujesz w przyszłości wydać książę daj znak chcę ją przeczytać .

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny plan ma Lucy :). A rozdział bajerancki!!! Jeden Natsu zrobił totalną rozróbę i już go nie było :). Za to go lubię!!!

    OdpowiedzUsuń