niedziela, 16 września 2012

Rozdział 21.


Tym czasem w gildii Fairy Tail.
- Hej Mira, widziałaś może Lucy? – Spytał zdyszany, ledwo przybyły Dragneel.
- Wyszła jakiś czas temu. Rozmawiała z Gray’em. – Odpowiedziała.
- Dzięki. – Rzucił w jej stronę i zaczął szukać maga lodu. Po krótkiej chwili wypatrzył go w obecności Elfmana i Laxusa. – Gray, gdzie Lucy? – Spytał. Ten oderwawszy się od rozmowy z magami, spojrzał na chłopaka i wstał. Przybliżył się do niego.
- Poszła do domu. Tak sądzę, ale nie wyglądała na specjalnie szczęśliwą. Coś jej zrobił? – Popatrzył na niego gniewnie.
- Nic jej nie zrobiłem. Musiałem coś załatwić.. A poza tym, nie muszę Ci się tłumaczyć. – Rzucił w stronę przyjaciela.
- Słuchaj no, wiem że się przyjaźnimy, ale jeśli zranisz Lucy to mnie popamiętasz, jasne? – Chwycił go za szalik. Ten chwycił go zaś za rękę.
- Nie zranię jej. Chciałem coś sprawdzić. Spokojnie. – Sam był lekko zdenerwowany, ale nie miał zamiaru teraz wszczynać bójki. – Dawno wyszła? – Dodał po chwili.
- Jakąś godzinę temu. Była pewna, że jesteś ze mną i się bijemy, ale Ty gdzieś poszedłeś bez słowa. Trochę ją to zaniepokoiło.
- Rozumiem. W takim razie pobiegnę do jej domu. Na razie! – Krzyknął i wybiegł z gildii. Po paru minutach był już przy domu ukochanej. Oczywiście chciał zrobić swoje ‘wielkie wejście’. Na jego szczęście, okno było otwarte, wszedł.
- Lucy? Jesteś? – Spytał, rozglądając się po salonie. Odpowiedziała mu głucha cisza. Zastanowił się, gdzie mogłaby pójść. ‘Może poszła na spacer?’ – zapytał sam siebie. Wyskoczył przez okno. Pobiegł nad jezioro, gdzie często łowił ryby. Szedł wzdłuż rzeki, lecz nigdzie jej nie znalazł. Wszedł w głąb lasu, z nadzieją, że może poszła nazbierać grzybów albo kwiatów, lecz tam też jej nie znalazł. Zaczął szukać dalej. Przeszukał wszystkie uliczki Magnolii, bibliotekę, kawiarnie. Nigdzie jej nie było. Przyszło mu jeszcze to głowy, że może wdrapała się na jakiś dach, żeby podziwiać niebo, chociaż ona lubi gwiazdy, ale nigdy nie wiadomo. Postanowił sprawdzić. Wdrapał się na dach i zaczął szukać wzrokiem jakieś osoby podobnej do Heartfilli, i znowu nic. Zszedł i zaczął się powoli zamartwiać o dziewczynę. Robiło się już bardzo późno, a po blondwłosej ani śladu. Postanowił zajrzeć jeszcze raz do jej domu, ale znów nie zastał tam nikogo. Pobiegł do gildii z nadzieją, że tam się pojawiła.
- Natsu? A co Ty tu robisz, byłeś u Lucy? – Spytał zaskoczony obecnością chłopaka o tej porze w gildii.
- Szukałem jej wszędzie.. W domu, w całej Magnolii, nawet na dachu, ale nigdzie jej nie ma.. Jakby się rozpłynęła. – Wysapał chłopak. – Myślałem, że tu jest.. Po Twoim pytaniu domyślam się, że jej tu nie było? – Dodał po chwili, gdy złapał powietrze.
- Nie, nie było jej tu.. – Powiedział przerażony trochę chłopak.
- Cholera! – Przeklął. – Mam nadzieję, że nikt jej nie porwał.
- Nawet tak nie mów. Gdyby tak było, na pewno już by coś było wiadome..
- To gdzie może jeszcze być?
- Może udała się do domu, tak jak kiedyś?
- Nie. Byliśmy tam dzisiaj.
- No to nie wiem.. Nad rzeką szukałeś?
- Tak, szukałem. Nie ma jej.
- W takim razie chodź, przeszukajmy jeszcze raz Magnolię. – Rzucił pomysł mag lodu i wybiegli z gildii. Obiegli całe miasto, każdą uliczkę i dalej nic. Nigdzie jej nie było. – Słuchaj, chodźmy jeszcze nad ocean, tam pewnie nie szukałeś. Może tam jest? Chociaż szczerze w to wątpię, by tam się udała. – Powiedział po przeszukaniu każdego kąta w Magnolii.
- Dobra. Chodźmy. – Odpowiedział chłopak i ruszyli w kierunku, gdzie ewentualnie mogłaby być blondwłosa.
Ona w tym samym czasie nadal patrzyła przed siebie. Na to rozciągające się po sam horyzont wody, w których odbijał się już bardzo wyraźny księżyc i gwiazdy. Podkuliła kolana pod brodę i objęła je rękoma. Nagle usłyszała jak ktoś woła jej imię. Spojrzała w dół i mimo ciemności, jaka panowała rozpoznała obie sylwetki. Uśmiechnęła się do siebie, ale nic nie odpowiedziała na ich wołania. Zrezygnowani stanęli niedaleko drzewa, na którym siedziała poszukiwana.
- To nie ma sensu. Jest już ciemno, wracajmy do domu. Jej na pewno nic nie jest, w końcu to Lucy. Poradzi sobie w razie gdyby miała kłopoty. – Odparł pewnie Gray.
- Zwariowałeś? Ja szukam dalej. – Rzekł zdesperowany i nadal pełen zapału Dragneel.
- Głupku, czy Ty nie słyszysz, co mówię? Ona da sobie radę w razie kłopotów. Chociaż w przeciwieństwie do Ciebie, na pewno w żadne się nie wpakuje. – Rzucił w stronę Smoczego Zabójcy, na co ten rzucił się na niego.
- Ale jeśli coś jej się stanie, to osobiście Cię ukatrupię. – Odpowiedział mu gniewnie i wstał z niego, a potem ruszył przed siebie. Fullbaster wstał, otrzepał się, wsadził ręce do kieszeni i uśmiechnął się pod nosem.
- Kretyn. – Burknął do siebie. Na jego szczęście ten już tego nie usłyszał, bo był bardzo daleko.
Dziewczyna, która siedziała na drzewie, cały czas obserwowała dwóch bardzo ważnych chłopaków w jej życiu. Cieszyła się, że się o nią troszczą. Najbardziej spodobało jej się wiara w nią przez Gray’a, który stwierdził, że w razie kłopotów da sobie radę. Odetchnęła, gdy oboje już odeszli. Znów spojrzała na pejzaż znajdujący się przed nią i się uśmiechnęła. Postanowiła, że spędzi tutaj noc, a rano wróci do gildii i im wszystko wytłumaczy. Nagle przed nią pojawił się dawno niewidziany Gwiezdny Duch – Loki.
- Zmarzniesz. – Rzucił od razu w stronę uśmiechniętej dziewczyny. Ściągnął swoją marynarkę i otulił nią swoją mistrzynię.
- Dziękuję Loki. Teraz już na pewno będzie mi cieplej.
- Czemu tu jesteś? Nie w domu, nie przy Natsu? – Spytał z troską.
- Chciałam się na chwilę oderwać od tego wszystkiego, no i chciałam zobaczyć ten ocean. Tu jest tak pięknie, że aż nie chce się stąd odchodzić.
- Tak, to trzeba przyznać. Robi wrażenie. Jest tak romantycznie. – Uśmiechnął się, poprawiając jednocześnie swoje okulary.
- Dokładnie. I tak hmmm.. magicznie. Muszę zabrać tu kiedyś Natsu. – Rzuciła i uśmiechnęła się pod nosem.
- Więc zamierzasz spędzić tu noc? Na drzewie?
- A czemu by nie? Nigdy nie spałam w ten sposób. – Uśmiechnęła się szeroko, a potem pokazała język swojemu duchowi.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz.
- No pewnie. Możesz wracać, poradzę sobie.
- Jak chcesz, ale gdybyś poczuła się samotnie, to możesz mnie przywołać, pamiętaj.
- Dobrze, będę pamiętać. No już, zmykaj mi stąd. – Posłała mu uśmiech i po chwili zniknął. Mocniej opatuliła się w marynarkę, którą dostała od przyjaciela i zasnęła. Rano na szczęście obudziła się w tym samym miejscu, gdzie zasnęła, a nie na ziemi. Przeciągnęła się i postanowiła zejść z drzewa, zanim ktoś ją zauważy. Wolnym krokiem ruszyła do gildii. Gdy już tam dotarła, omal nie została przygnieciona przez dwóch ‘detektywów’, którzy jej szukali. Spojrzeli na nią gniewnie, ona natomiast uśmiechnęła się do nich.
- Można wiedzieć, gdzieś Ty była? – Spytał różowowłosy, dokładnie przyglądając się dziewczynie, czy czasem nie jest poobijana.
- A w takim jednym magicznym i romantycznym miejscu. – Odparła tajemniczo.
- A z kim? – Odezwał się znowu z nutką zazdrości chłopak.
- A z samą sobą. – Puściła mu oczko.
- A skąd ta marynarka na Twoich ramionach? – Spytał podejrzliwie.
- Od Loki’ego.
- A więc jednak z kimś byłaś.
- Tylko przez chwilę. Pojawił się z własnej woli i dał mi ją, żebym nie zamarzła. – Chłopak odetchnął głęboko i się uspokoił.
- A czemu miałabyś zamarznąć? Domu nie masz i spałaś na polu? – Odezwał się nagle Gray.
- Mam dom, ale w tym miejscu, gdzie byłam, czułam się tak dobrze, że nie chciałam stamtąd iść i takim oto sposobem tam zasnęłam. – Odpowiedziała chłopakowi i się uśmiechnęła. Odwzajemnił uśmiech. Dragneel prychnął.
- Wiesz jak się martwiłem? Wszędzie Cię szukałem. W domu, w bibliotece, nad rzeką, goniłem po całej Magnolii, bo się o Ciebie bałem, a nawet wchodziłem na dach budynków, żeby sprawdzić, czy czasem Cię tam nie ma. – Zaczął znowu zdenerwowany chłopak. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. – Co Cię tak bawi? Włosy z głowy wyrywam, chodzę po raz drugi z miętówką i Cię szukam, wołam, a Ty żadnego znaku życia nam nie dajesz. – Dziewczyna zaczęła się śmiać. Chłopakowi puściły nerwy, zacisnął pięści i już zaczął wychodzić z gildii, gdy nagle blondwłosa powstrzymała go przed tym zamiarem.
- Natsu, przepraszam. To takie urocze, gdy się martwisz, a co dopiero gdy się złościsz. To się więcej nie powtórzy. Obiecuję. – Po chwili spoważniała. – Ale mam nadzieję, że Cię to czegoś nauczy. – Spojrzał na nią pytająco. – Ty też poszedłeś gdzieś bez słowa i też się martwiłam. Tak, że teraz też wiesz jak się czułam. – Chłopak spuścił głowę. Posmutniał. To prawda. Poszedł gdzieś bez słowa, a sam wyrzuca dziewczynie, że zrobiła coś takiego. Widząc skruchę chłopaka, chwyciła go za podbródek i podniosła głowę do góry i uśmiechnęła się do niego. – Ale już wszystko w porządku. Ja się nie gniewam. – Dodała i pocałowała go w usta. – Dobra, teraz idę do domu. Muszę się odświeżyć. Wrócę za godzinę. – Rzuciła w kierunku chłopaków i pomachała im. Po paru chwilach znalazła się w swoim mieszkaniu i wzięła gorącą kąpiel. Wychodząc z wanny, nie zauważyła mydła, którego zapomniała podnieść, gdy wyślizgnął się jej z ręki. Poślizgnęła się na nim i straciła równowagę. Głową uderzyła o komodę znajdującą się blisko wanny. Na szczęście, przytomności nie straciła, ale na chwilę ją zamroczyło. Wstała powoli i ostrożnie i owinęła się w szlafrok. Udała się do kuchni, by napić się czegoś zimnego. Zaczęła ją boleć głowa. Znała przyczynę od razu. Pomasowała bolące miejsce i ruszyła w kierunku szafy, by znaleźć coś świeżego do przebrania. Po chwili czuła się już lepiej i z powrotem poszła do gildii. Szła spokojnie, ale co chwilę masowała bolące miejsce, które dawało się we znaki.
- Wróciłam! – Krzyknęła, przekraczając próg gildii i ruszyła w kierunku baru, gdzie znajdowała się Mira, Lisanna, Juvia i Erza,
- Hej Lucy. – Przywitały się wszystkie.
- Niech zgadnę.. Natsu i Gray znowu się tłuką, tak? – Spytała. Nawet nie musiały odpowiadać, bo blondwłosa zaraz odwróciła się w kierunku okładających się pięściami chłopaków. Ciężko westchnęła. – Juvia, Ty to tolerujesz? – Skierowała się w stronę dziewczyny.
- Juvia choćby nie wie co robiła, to i tak Panicz Gray ją ignoruje i idzie się bić z odwiecznym rywalem. – Skwitowała krótko.
- Jesteście razem, a Ty nadal zwracasz się do niego ‘Paniczu’?
- Juvia stara się jakoś nad tym zapanować i czasem się to Juvii udaje.
- Rozumiem.. Erza, czemu nic z nimi nie zrobisz? – Skierowała się tym razem w stronę Tytanii, która opychała się ciastem. Nawet nie słyszała, co Heartfillia powiedziała. Westchnęła. Nagle poczuła ostry ból w tyle czaszki, chwyciła się za bolące miejsce i usiadła.
- Lucy, wszystko gra? – Spytała się przejęta Lisanna.
- Tak, wszystko jasne. – Uśmiechnęła się. – Mira, możesz podać mi coś do picia?
- Już podaję. – Odpowiedziała najstarsza siostra Strauss i zaraz podała jej szklankę z napojem. Wzięła kilka łyków zimnego napoju i jak ręką odjął, ból odszedł. Odwróciła się znowu w stronę bijących się chłopaków i uśmiechnęła się do nich. Chwilę potem pochłonęła ją rozmowa z dziewczynami, dzięki czemu zapomniała o wypadku z przed paru chwil. Fairy Tail jak co dzień tętni życiem. Wszyscy są szczęśliwi, uśmiechnięci, nic więcej nikomu nie jest potrzebne.


Końcówka beznadziejna, wiem, ale to nic – to się wytnie ;P A tak ogółem to jak rozdział? Może być? Komentarze, zażalenia, krytyka – wszystko przyjmę z godnością, więc czekam =]
Kolejny rozdział pewnie dopiero w następny weekend. Chyba, że jutro mnie coś natchnie, ale nie obiecuję ^^ W każdym bądź razie, komu by się chciało coś pisać, gdy się wraca po 18? Wolę nie psuć niczego przez zmęczenie..
Ciao ;*

7 komentarzy:

  1. Hej! Ho! Nasza kochana Animka-chan dodała nowy rozdział! Cieszmy się tym dniem, bo już jutro wracamy do szarej i smutnej rzeczywistości zwanej szkołą T_T No ale... Czekać na dalsze losy Natsu i Lucy... Czekać cały tydzień... Chyba się poryczę i utopię we własnych łzach, niż dotrwam do następnego weekendu T_T Ale jeśli uważasz, że zmęczenie weźmie górę, to lepiej nie ryzykować. Doskonale wiem jak to jest. Na szczęście ja wracam do domu o 16 więc przez resztę dnia mam tak zwany luz - odejmując godziny kiedy się uczę, robią lekcje > oj nie masz pojęcia jakich mam kochanych nauczycieli!
    - A zadam im te dwie strony... - pomyślało pięciu różnych nauczycieli !== < Gimnazjum to istne piekło! Tym bardziej jak się jest na matematycznym profilu i się ma 6 matm w tygodniu. Ehm... A teraz coś o rozdziale... ;p Cudny jak zwykle zresztą! Oby tak dalej kochana. Tak więc czekam z niecierpliwością na dalsze losy naszej kochanej parki ;P
    Przesyłam buziaki ;* i dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się pod Misaki, zaleję się łzami przez ten tydzień.... Rozdział boski, ale masz racje co do końcówki...:)
    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację końcówka trochę nie wyszła ale poza tym pięknie czekam z niecierpliwością na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Od tej pory masz nową czytelniczkę bloga, trafiłam przypadkiem i powiem Ci, że świetnie opisujesz przygody Natsu i Lucy, jestem ciekawa, co dalej spotka parę. Możesz informować mnie na gadu o nowych notkach? (6596525) z góry arigato

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już bloga obserwuje jakiś tydzień ale dopiero teraz się ujawniam :D Świetne masz te opowiadanie , czytając w pewnym momentach siedze jak na szpilkach tak się wciągam xD Co do dziesiejszej końcówki to może szału nie ma ale też nie może być zawrotnego tępa akcji, więc zakończenie spokojnie ale wcale nie jest kiepskie ;) Reszta jak zwykle po prostu rewelacja ! Nawet pozwolę się pochwalić że już od pewnego czasu myślałam by zacząć pisać własne opowiadanie ale dopiero twój blog mnie do tego przekonał ;) Życzę weny i zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. - Wiesz jak się martwiłem? Wszędzie Cię szukałem. W domu, w bibliotece, nad rzeką, goniłem po całej Magnolii, bo się o Ciebie bałem, a nawet wchodziłem na dach budynków, żeby sprawdzić, czy czasem Cię tam nie ma. – Zaczął znowu zdenerwowany chłopak. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. – Co Cię tak bawi? Włosy z głowy wyrywam, chodzę po raz drugi z miętówką i Cię szukam, wołam, a Ty żadnego znaku życia nam nie dajesz

    Najlepszy fragment

    OdpowiedzUsuń
  7. Miętówka i płomyczek :). Uwielbiam ich!!!

    OdpowiedzUsuń