sobota, 15 września 2012

Rozdział 19.


Minęło kilka minut nim Salamander zdał sobie sprawę z wypowiedzianych przed chwilą słów, które wypowiedziała jego ukochana. Zaczął biec, kierował się w stronę jej domu, gdzie na pewno teraz się udała. Ona natomiast ze łzami w oczach właśnie była blisko swego mieszkania. To było dla niej za wiele. Wybiegła po schodach do swego lokum i trzasnęła drzwiami. Podeszła do łóżka i opadła na niego i zaczęła głośno szlochać. Kilka chwil później do jej mieszkania wszedł nie kto inny jak różowowłosy chłopak. Dziewczyna nawet go nie zauważyła, gdy wszedł, a wszedł przez drzwi (o.O). Ciągle płakała, zalewając przy tym swoją pościel. Poczuła nagle czyjąś dłoń na ramieniu. Szybko zerwała się z łóżka i rzuciła się na szyję owemu chłopakowi, nie przerywając płaczu.
- Natsu.. ja.. przepraszam.. wcale.. nie chcę.. żeby.. to.. był.. koniec.. – Zaczęła mocniej tuląc się do Dragneel’a.
- Więc dlaczego to zrobiłaś? Możesz mi to wytłumaczyć? – Spytał ciekawy i zmartwiony zarazem, przytulając ją mocniej i głaszcząc po włosach.
- No bo.. ta staruszka.. a potem ta wróżba.. no i jeszcze ten sen.. nie wiedziałam co mam zrobić.. – Odpowiedziała dość chaotycznie blondwłosa. Chłopak odsunął na chwilę od siebie dziewczynę, spojrzał na nią pytająco.
- Nic nie rozumiem, jaka staruszka, wróżba i sen? Możesz opowiedzieć mi to wszystko od początku? – Heartfillia popatrzyła na niego smutnymi oczami, nie przestając szlochać. Podeszła do łóżka i usiadła na jego brzegu. Chłopak ukląkł przed nią i chwycił ją za ręce. Popatrzył jej głęboko w oczy. – Lucy, co się stało? – Dodał po chwili. Uspokoiła się na chwilę. Nabrała świeżego powietrza.
- Wszystko zaczęło się dwa dni temu. Kiedy wychodziłam do gildii, natknęłam się na niewidomą staruszkę. Może ona przewidzieć przyszłość i gdy przechodziła obok mnie, powiedziała mi że widzi Twoją śmierć. – Spuściła głowę, unikając zdziwionego wzroku chłopaka. – Ciężko było mi w to uwierzyć.. Odeszłam od niej i udałam się do gildii, by spytać Canę, czy mogłaby wywróżyć mi Twoją przyszłość. Spróbowała, no i z kart wyszło, że faktycznie będziesz na krawędzi życia i śmierci. – Wzięła głęboki wdech. – Dzisiaj, gdy wszystkie dziewczyny już poszły, a ja poszłam się przespać, miałam sen. W tym śnie byłam i ja i Ty. Jesteśmy nad przepaścią, trzymam Twoją rękę. Chcesz żebym ją puściła, ale ja nie chcę. W ostateczności puszczam linę, której się trzymałam i oboje spadamy w dół. – Po jej bladych policzkach spłynęło kilka łez. – Później, gdy wyszłam z mieszkania, znów natknęłam się na tę kobietę. Opowiedziałam jej o tym śnie, a ona mi nakazała, żebym przestała się z Tobą spotykać. Nie wiem co mnie napadło, by to zrobić. Ja nie chcę być sama, nie chcę być bez Ciebie, Natsu.. Wybacz mi.. – Rozpłakała się na nowo i zakryła twarz dłońmi, uwalniając je tym samym od uścisku chłopaka. On milczał cały czas. Po chwili wstał. Zacisnął pięści, a potem je rozluźnił. Mocno przytulił blondynkę. Ona zaskoczona jego wyczynem, przestała płakać.
- Głupia! Nie rób więcej mi takich numerów, rozumiesz?! – Wykrzyczał, a po jego policzkach również popłynęły łzy. Dziewczyna na chwilę zaniemówiła.
- Natsu.. Ty.. nie jesteś zły? – Spytała niepewnie.
- Jak mam być na Ciebie zły? Sam nie wiem co bym zrobił po takim obrocie wydarzeń. Nie umiałbym bez Ciebie żyć. Tak bardzo Cię kocham, Lucy.. – Uspokoił się trochę, a blondwłosa wtuliła się w niego mocno i zaczęła płakać.
- Ale ja tak się boję, że nadal Cię mogę stracić..
- Nie mów tak. Jestem Smoczym Zabójcą, nie pokonają mnie tak łatwo. Poza tym, kto się Tobą zajmie, gdyby mnie zabrakło? – Rzekł różowowłosy uśmiechając się lekko. – Śmierć jest nieunikniona. W końcu każdy z nas kiedyś stąd odejdzie, prędzej czy później. Cokolwiek by się nie wydarzyło, pamiętaj, że ja jestem przy Tobie. – Dodał po chwili.
- Natsu.. Kocham Cię.. – Powiedziała cicho blondynka. Nie musiała mówić tego głośno. Każdy o tym wiedział, a poza tym, on miał świetny słuch.
- A, i jeszcze jedno. – Dziewczyna uwolniła się z uścisku i spojrzała na niego pytająco. – Nie słuchaj już nigdy tej starej kobiety, jasne? No co ona sobie myślała mówiąc takie rzeczy? – Zaczął chłopak, a na ustach dziewczyny pojawił się po raz pierwszy szeroki uśmiech. – Co Cię tak śmieszy? – Dodał po chwili.
- Bo jestem szczęśliwa. Teraz zdałam sobie z tego sprawę. Nie wiem ile będzie trwało to moje szczęście, ale wiem jedno: nie będę się martwić przyszłością. Jesteśmy tu i teraz, tylko my. To się liczy. – Rzekła, jakby dostała olśnienia. (;P)
- Święte słowa. Nie wierz we wszystko, co powie Ci ta starucha. – Rzucił Dragneel, wyszczerzając się w stronę swojej ukochanej. Ta pokiwała twierdząco głową. Podeszła bliżej chłopaka i namiętnie go pocałowała. – Za co to?
- Za to, że jesteś i będziesz. – Skwitowała dziewczyna uśmiechając się do niego. Odwzajemnił uśmiech.
Po opadniętej już napiętej atmosferze, oboje usiedli na łóżku. Długo rozmawiali, śmiali się. To, co się stało kilka godzin temu, odeszło w niepamięć. Po jakimś czasie, zasnęli.
Rano obudziły ich promienie słońca, które przebijały się przez niezasłonięte okno. Blondwłosa przeciągła się, ale nie do końca, bo jej ruchy zablokował pewien osobnik, który się do niej przytulił. Delikatnie, nie próbując go zbudzić, wyszła z łóżka i udała się do łazienki. Ogarnęła się i postanowiła zrobić śniadanie dla dwojga. Po kilkunastu minutowym pobycie w kuchni, udało się jej przygotować pyszności. Postawiła wszystko na stole w salonie i po cichu udała się do śpiącego jeszcze Natsu. Pocałowała go czule w usta, na co ten się obudził. Od razu się uśmiechnął do ukochanej, złapał ją w talii, na co ta się na niego przewróciła i oboje (znów) znajdowali się w łóżku.
- To miało być zaproszenie na śniadanie. Właśnie je dla nas przygotowałam. – Odparła blondynka, próbując uwolnić się z uścisku.
- Zaraz zjemy. Nie ucieknie. – Dodał chłopak, uśmiechając się szeroko.
- I mówi to największy głodomór w Fairy Tail. – Pokazała mu język, na co ten zaczął ją torturować łaskotkami. – Natsu! Proszę.. przestań! – Krzyczała blondwłosa, powstrzymując się od wymuszonego śmiechu. Chłopak przestał. – No a teraz chodź coś zjeść. – Dodała. Szybko wyskoczyła z łóżka i usiadła do stołu. Chłopak zrobił tak samo. Po zjedzonym śniadaniu, udali się do gildii. Gdy weszli do środka, zastali tam jedną wielką masakrę. Wszystko i wszyscy walali się po podłodze. (znowu)
- Impreza? Bez nas? – Zasmucił się Dragneel.
- Ciekawa jestem, jaką tym razem mieli okazję? – Spytała samą siebie blondwłosa.
- To wszystko przez Laxusa. – Usłyszeli głos za sobą. Okazało się, że to Mira. – Witajcie.
- Laxusa?! – Spytali jednocześnie.
- Tak, mistrz postanowił znowu go przywrócić do Fairy Tail. – Szczęki im opadły na dźwięk tych słów.
- Gdzie jest Laxus, chce się z nim zmierzyć! – Odezwał się po chwili nie kto inny jak Dragneel, pierwszy do bitki mag. Lucy zdzieliła go po głowie. – Auć! – Jęknął. – Za co?
- Kocham Cię, ale czasem doprowadzasz mnie do szału. – Odpowiedziała blondynka. – Mira. – Skierowała się do dziewczyny. – Czemu mistrz znów postanowił go przyjąć z powrotem do gildii?
- Okazał skruchę, przeprosił. Mistrz mu wybaczył. Widocznie widział, że to było szczere. Uroczyście ogłosił go na nowo członkiem Fairy Tail i zaczęła się impreza. No i sama widzisz jak to się skończyła. – Rzekła Strauss rozglądając się po gildii. – A Was czemu nie było zakochańce, co? – Dodała po chwili patrząc na nich podejrzliwie.
- Mieliśmy małe problemy. – Odpowiedziała szybko blondwłosa. – Ale już po wszystkim. – Dodała i uśmiechnęła się szeroko do dziewczyny.
- To chyba nie ma tu nic do roboty. Wszyscy tarzają się po podłodze, a ja nie chcę tu być, gdy dziadek lub Erza wstanie. Lucy, idziemy na misję. – Skwitował krótko chłopak i pociągnął dziewczynę za rękę.
- Ale Natsu, może trzeba im pomóc? – Spytała dziewczyna, omijając nietrzeźwych magów.
- Oni mają problem, nie my. Nas tu przecież nie było.
- W sumie masz rację. Chodźmy na jakąś misję. – Podeszli do tablicy. Każdemu zadaniu przyglądali się uważnie. Nie chcieli brać jakiegoś trudnego, ale przygoda musi jakaś być. Po chwili znaleźli zadanie, które polegało na załatwieniu paru magów, którzy od dłuższego czasu nękają pewną wioskę. Zerwali kartkę, podeszli do Miry, która zaakceptowała ich misję i poszli poszukać jeszcze swojego latającego towarzysza. Co to za misja bez jego udziału? Szybko go znaleźli. Niestety spał, więc Lucy wzięła go na ręce i wyszli z gildii, machając na pożegnanie dziewczynie, która stała za barem. Poszli w stronę dworca, oczywiście z oporami Natsu, weszli do pociągu i ruszyli do wioski. Gdy byli w pociągu, Happy właśnie się przebudził.
- Aaaaa! – Zaczął krzyczeć. – Lucy mnie porwała i chce wywieść! – Panikował, ale po chwili się uspokoił, gdy zobaczył nieprzytomnego przyjaciela, który robił dobrą minę do złej gry i starał się ukryć jego chorobę. – Gdzie jedziemy? – Dodał po chwili, jakby nigdy nic się nie stało i usiadł obok dziewczyny.
- Postanowiliśmy wyruszyć z Natsu na jakąś misję, więc jedziemy do pewnej wioski, która jest nękana przez magów. No i Ciebie też wzięliśmy, w końcu jesteśmy drużyną, prawda? – Odpowiedziała blondwłosa.
- Aye sir! – Powiedział tylko kot i resztę drogi jechali w milczeniu. Po dotarciu na miejsce, Happy, Natsu z pomocą Lucy, wyszli z pociągu i usiedli na pobliskiej ławce, by Salamander mógł dojść do siebie. Dziewczyna głaskała go po policzku.
- Natsu? Lepiej Ci już? – Spytała z troską.
- No jasne! – Ożywił się. – Ale się napaliłem! – Krzyknął. – Happy, Lucy ruszamy skopać tyłki tym magom! – Dodał.
- Aye sir! – Krzyknęli zgodnie dziewczyna z kotem i ruszyli przed siebie do wioski. Kilkanaście minut później dotarli do wioski, gdzie panowała nędza i niepokój. Parę osób wyszło ze swoich szałasów i podeszli niepewnie w stronę magów.
- Kim jesteście? Też przyszliście nas nękać? – Spytał pewien staruszek niskiego wzrostu.
- Nie, skądże znowu. Jesteśmy magami Fairy Tail i przyszliśmy Wam pomóc. – Odpowiedziała blondwłosa, pokazując jednocześnie znak przedstawiający jej przynależność do wymienionej gildii. Staruszek i kilka innych osób rzuciło się na trójkę przybyłych i zaczęli płakać.
- Dzięki bogom! – Krzyknął jeden. – W końcu ktoś nas uratuje od tego piekła!
- Może pan nam powiedzieć, co tu się dzieje? – Spytała Heartfillia, chcąc się dowiedzieć, co tu się wyprawia, że ludzie proszą o pomoc.
- Chodzi o to, że co miesiąc przychodzą do naszej wioski i wyciągają od ludzi wszystkie oszczędności życia, grożąc, że jeśli ich im nie oddadzą to zabiją ich albo podpalą wioskę. To jeszcze jakoś można znieść, ale najgorsze jest to, że co wieczór przychodzą tu i zabawiają się i zjadają wszystko co znajdą w domu każdego mieszkańca. W dodatku niekiedy zabierają kobiety i karzą im harować w ich bazie. Gdy przychodzą z powrotem są całe poobijane i wygłodzone. Niektóre z wycieńczenia już umarły. Osierociły dzieci. – Opowiedział wszystko staruszek. – Proszę, zróbcie coś. – Dodał po chwili.
- Nie trzeba nas długo prosić. Skopiemy im tyłki. – Rzekł zdeterminowany Dragneel. – To gdzie jest ta ich baza? – Spytał.
- Jakiś kilometr stąd na wschód.
- Idziemy. Ale się napaliłem! – Powiedział i ruszyli w wyznaczonym kierunku.


Witam, witam ^^ i jeszcze raz przepraszam za nieobecność <kłania się nisko i błaga o wybaczenie> ;P no cóż.. rozdział pewnie byłby wcześniej, gdyby nie fakt, że co chwilę ktoś mi przeszkadzał i nie mogłam go skończyć. No ale teraz już jest wieczór, więc dali mi święty spokój ;)
p.s. Kotoko Azuhara: Ja to nie zapomniałabym o tym blogu, a co ważniejsze o fanach takich jak Ty, więc dziękuję za miłe słowa i cierpliwość ^^
Kolejny rozdział – jutro ;D
Buźka ;*

4 komentarze:

  1. Nareszcie.! Fany rozdział, czekam na następne. Nie ma za co dziękować, napisałam co myślę :) Życzę weny.!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Nie mogę doczekać się następnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne po prostu przepiękne czekam na kolejny rozdział i sorki że dopiero teraz pisze ale wciągnęłam się w twoją historię i nie mogła się oderwać a poza tym życzę weny ! i Powodzenia w pisaniu kolejnych rozdziałów ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że Lucy wyjaśniła wszystko Natsu :). Mam nadzieję, że teraz to już będzie pięknie!!!

    OdpowiedzUsuń