Rano, do mieszkania blondwłosej wdarły się trzy osoby. Byli
to Natsu, Gray i Happy. W salonie, gdzie siedziały dziewczyny, dało się wyczuć
zapach alkoholu. Skrzywili się. Dragneel podszedł dziewczyny i zaczął ją lekko
szturchać. Ta, będąc ledwo przytomna, przez przypadek zamachnęła się na
chłopaka i uderzyła go w twarz. Jęknął i zaczął masować bolące miejsce.
- Nigdy bym nie pomyślał, że Lucy jest taka silna, gdy jest
pijana. – Rzekł szeptem. Gray i Happy zaczęli cicho chichotać.
- A jednak jest ktoś, kto oprócz Erzy potrafi Ci spuścić
łomot. – Odezwał się Fullbaster patrząc na przyjaciela, który sztyletował go
wzrokiem.
- To przez przypadek, baranie.
- Oczywiście, wmawiaj sobie. Jak mnie nazwałeś?
- Głuchy jesteś? Baran!
- Chcesz się bić?
- Z Tobą zawsze!
- Spokój! – Odezwał się nagle jakiś głos. Właścicielem tego
oto głosu okazała się być blondynka, która próbowała się podnieść do pozycji
siedzącej, jednak nie było to możliwe, gdyż Lisanna leżała na jej brzuchu i
chrapała. – Co Wy tu do jasnej cholery wyprawiacie? – Spojrzała na nich
groźnie. Od razu się uspokoili.
- My no ten.. przyszliśmy sprawdzić, jak się czujecie. –
Odpowiedział Gray.
- Jak widzisz na załączonym obrazku, nie jest chyba źle, co?
– Rozglądnęła się po salonie i po przyjaciółkach. - Przynajmniej nic nie
spłonęło. – Popatrzyła z uśmieszkiem na różowowłosego chłopaka.
- Jeszcze nic straconego. – Odrzekł Salamander, a na jego
rękach pojawił się ogień. Blondynka szybko zerwała się z miejsca, strącając z
siebie Lisannę.
- Ani mi się waż! – Krzyknęła do chłopaka. Szybkie wstanie
jednak miało swój skutek uboczny. Zakręciło się jej w głowie i po chwili czuła
jak jej ciało bezwładnie opada. Na szczęście jednak nie przywitała się z
podłogą ponownie, bo szybko chwycił ją Dragneel. Dotknęła swojej głowy, poczuła
jak w środku coś jej dudni. Chłopak położył ją na łóżku.
- Wszystko gra? – Spytał zaniepokojony.
- Tak, jasne. Za szybko wstałam i straciłam równowagę. Zaraz
przejdzie. – Wzięła kilka głębokich wdechów i ponownie wstała. Teraz już
stabilnie. – Idę zrobić jakiegoś rosołu czy coś, bo mam przeczucie, że to będą
ich pierwsze słowa, gdy się obudzą. – Rzekła, przechodząc między ciałami
dziewczyn lekko się chwiejąc. Dragneel ruszył za nią.
- Jesteś pewna, że dasz sobie radę? – Spytał, wchodząc za
nią do kuchni.
- No pewnie, nie jest źle. Fakt, trochę wczoraj
przeholowaliśmy z tym alkoholem, ale rzadko kiedy mamy okazję się spotkać w
takim towarzystwie. – Rzekła wyciągając z lodówki potrzebne rzeczy. Chwilę
potem zabrała się za tworzenie ‘odtrutki’ dla przyjaciółek. Salamander
przypatrywał się jej z wielką uwagą. Mimo tego, że sama nie czuła się
najlepiej, jest w stanie zrobić coś dla innych. – Czemu się mi tak przyglądasz?
– Spytała nagle.
- Bo ładnie wyglądasz. – Wyszczerzył się.
- Ta jasne. Wyglądam jak milion nieszczęść.
- Dla mnie nawet taka jesteś piękna. – Dziewczyna
uśmiechnęła się do niego. Nagle do kuchni wszedł Gray i Happy.
- Lucy, co gotujesz? Masz może rybkę? – Spytał Happy.
- Gotuję zupę dla dziewczyn. A co do rybki, to powinna być
jakaś w lodówce.
- Aye! – Rzekł i ruszył na poszukiwania jedzenia.
- Gray, siadaj. Zrobię nam herbaty. Pewnie trochę to potrwa,
zanim się obudzą. – Rzekła blondynka uśmiechając się do chłopaków. Happy chwilę
dołączył do nich pałaszując swoją zdobycz. Lucy podała chłopakom gorący napój i
sama na chwilę usiadła, by odpocząć.
- Nieźle wczoraj zabalowałyście. – Odparł mag lodu.
- No cóż.. Co to za ‘babski wieczór’ bez alkoholu?
- Sądząc po tym obrazie, który zobaczyliśmy rano, to widać,
że wypiłyście tego bardzo dużo.
- No fakt. Najwcześniej straciliśmy Erzę, reszta trzymała
się do końca.
- Luuucy~ - Odezwał się nagle czyjś głos z wnętrza
mieszkania. Dziewczyna szybko wstała i udała się w to miejsce. Wzrokiem szukała
osoby, która ją wołała, lecz nie mogła znaleźć. – Pomóż mi. – Ktoś szepnął i
zaczął wymachiwać kończynami. Domyśliła się, że to Mira, która została
przygnieciona przez Biscę i Levy. Wróciła się do kuchni i poprosiła chłopaków o
pomoc. Gray i Natsu wzięli na ręce dziewczyny i przenieśli ich trochę dalej, a
Lucy pomogła wstać przyjaciółce. – Dziękuję Ci, Lucy. Uratowana. – Odetchnęła z
ulgą.
- Nie ma sprawy, ale jak to się stało?
- A kto to wie.. Po tym alkoholu musiały być nieźle
otumanione i najwidoczniej wzięły mnie za poduszkę.
- Rozumiem. Chodź do kuchni, zrobiłam zupę.
- O, jak miło. – Ruszyły do kuchni i Heartfillia
poczęstowała ją wywarem. Zaraz do kuchni nagle przyszła Lisanna, a za nią Cana.
Dosiadły się i je również poczęstowała. Chętnie wypiły, a zaraz po tym wyszły z
domu blondwłosej.
- Jak myślicie, może trzeba je już obudzić? Jest już
południe. – Spytała się.
- No dobra, ale ja nie budzę Erzy. – Odezwał się Dragneel.
- Ani ja. – Dodał szybko Fullbaster.
- Ale z Was tchórze. – Rzuciła w ich stronę i podeszła do
Tytanii. Zaczęła ją wołać i szturchać. Po kilku minutach otworzyła oczy.
- Lucy? Która godzina? – Spytała, przecierając oczy.
- Prawie 11. – Odpowiedziała odsuwając się od niej.
- Co?! O matko, mistrz mnie zabije! Obiecałam mu wczoraj, że
pójdę z nim na spotkanie Rady. – Scarlet szybko wstała i wybiegła w mieszkania
blondwłosej.
- I widzicie? Nie było się czego obawiać. – Rzekła do
chłopaków, którzy pomagali wstać Levy i Bisce. – Chodźcie dziewczyny do kuchni,
mam coś dla Was. – Dodała i poczęstowała ich gorącą zupą. Widać było, że od razu
im lepiej. Podziękowały i wyszły z domu. Lucy zaczęła rozglądać się po salonie.
– Chwila moment.. A gdzie jest Juvia? – Przypomniała sobie nagle o jeszcze
jednym gościu. Zaczęła nerwowo rozglądać się po pokoju, a następnie po całym
mieszkaniu w poszukiwaniu Kobiety Deszczu, ale nigdzie nie mogła jej znaleźć.
- Lucy, spokojnie. Juvia już wyszła. – Odezwał się nagle
Dragneel.
- Co? Ale jak to? Kiedy?
- Gdy częstowałaś Levy i Biscę zupą, to Gray ją obudził i
wyszli. – Teraz, gdy to powiedział, zdała sobie sprawę, że faktycznie jej
przyjaciela nie ma już w domu. Chwyciła się za głowę.
- Matko i nic nie powiedzieli, a ja się tak martwię. –
Rzekła i usiadła na brzegu łóżka. Natsu usiadł obok niej.
- Już dobrze. Poszli, a teraz może powinnaś trochę odpocząć,
co? Nie wyglądasz najlepiej.
- Dzięki, umiesz podnieść na duchu. Ale masz chyba rację,
położę się i może prześpię, dobrze mi to zrobi.
- I prawidłowo. Zostawić Cię samą?
- Tak, idź do gildii. Ja dołączę tam później.
- Dobrze. – Blondynka położyła się i przykryła kołdrą,
Salamander pocałował ją w czoło i razem z latającym kompanem wyskoczyli przez okno
i pognali w stronę gildii. Blondynka natomiast już odpłynęła w krainę snów.
- Natsu! Nie puszczaj
mojej ręki! – Krzyczała blondwłosa, która wraz z Smoczym Zabójcą wisieli na
rozerwanym moście.
- Puść mnie, inaczej
oboje zginiemy! – Krzyczał różowowłosy.
- Wolę umrzeć z Tobą,
niż żyć bez Ciebie! – Rzekła, a z jej brązowych oczu zaczęły wypływać łzy.
- Głupia! Musisz żyć,
ktoś musi się zaopiekować Happy’m, gdy mnie zabraknie!
- Gray się nim zajmie,
ja nie mogę żyć bez Ciebie!
- Więc dlaczego
odeszłaś?
- Ja.. byłam pewna, że
tak będzie najlepiej..
- Dla kogo?
- Dla Ciebie, nie
chciałam żebyś przeze mnie zginął!
- Dlaczego miałbym
zginąć?
- To już nie jest
ważne. Wybacz mi mój egoizm. Przepraszam. – Rzekła i puściła linę, którą
trzymała, by nie spaść a z nią Natsu. – Kocham Cię. – Szepnęła przytulając się
do chłopaka, on odwzajemnił uścisk i pocałował blondynkę w czoło. W tym
momencie oboje już spadali w głęboką przepaś. Uśmiechali się.
- Nie! – Krzyknęła nagle obudzona blondwłosa. Dotknęła
czoła, było spocone. Wstała z łóżka i poszła do łazienki. Ochlapała twarz zimną
wodą i spojrzała w lustro. – Co to było? – Rzekła do odbicia. Wytarła twarz i
pomyślała, że musi się jakoś odreagować, więc podeszła do wanny i nalała do
niej gorącej wody. Po kilkunasto minutowej kąpieli, przebrała się w świeże
ubrania i wyszła z mieszkania. Ciągle zastanawiała się nad tym snem. Bała się,
że to mógł być proroczy sen. Usiadła na pobliskiej ławce. Pobladła. – I co ja
mam teraz robić? – Rzekła do siebie. Przez chwilę siedziała jak posąg kamienny,
w ogóle się nie ruszając. Tępo patrzyła na swoje stopy.
- Wątpliwości? – Usłyszała nagle głos, który wyrwał ją z
transu. Właścicielem okazała się ta sama staruszka, która przepowiedziała
śmierć jej ukochanego.
- Raczej niepokój. – Rzekła spokojniej, nie patrząc na
staruszkę.
- Co się stało, moje dziecko? – Spytała dotykając jej dłoni.
- Miałam sen.
- To normalna rzecz.
- Ale to nie był zwykły sen, to raczej koszmar..
- Opowiesz mi? – Spytała, a blondwłosa dopiero po raz
pierwszy na nią spojrzała.
- Śniło mi się, że ja i Natsu jesteśmy nad przepaścią. No i
ja trzymam go za rękę, a potem oboje spadamy w tą przepaść. To tak w
największym skrócie.
- Rozumiem. – Rzekła kobieta. Jej wyraz twarzy zmienił się.
Wyglądała, jakby nad czymś usilnie myślała. – Musisz się przestać z nim
spotykać. – Odparła po chwili.
- Słucham?! – Wzburzyła się, tym samym wstając z ławki.
- To dla jego dobra. – Dodała. Blondwłosa nie odpowiedziała
nic. Wściekła ruszyła w kierunku gildii. Teraz to już nic nie rozumiała. Przed
gildią wzięła kilka głębokich wdechów i zmieniła swój wyraz twarzy. Pchnęła
drzwi do gildii i jakby nigdy nic, ruszyła w kierunku baru, gdzie siedziała
Lisanna i rozmawiała ze swoją siostrą. Dosiadła się do nich i ciepło
przywitała. Odwróciła się w kierunku reszty magów, by odnaleźć Natsu, ale
nigdzie go nie zastała. Z powrotem odwróciła się do sióstr Strauss.
- Gdzie jest Natsu?
- Wyszedł nad jezioro, złowić parę ryb. – Odpowiedziała
Lisanna.
- Rozumiem. To cześć. – Rzuciła krótko w stronę sióstr i
pognała nad jezioro. Po kilkunastu minutach dotarła w wyznaczone miejsce. Od
razu zauważyła szukającą przez nią osobę. Podeszła bliżej. – Hej, Natsu. –
Rzekła niepewnie. Chłopak odwrócił się i podszedł do blondynki.
- Lucy? Skąd wiedziałaś, że tu jestem?
- Byłam w gildii i Lisanna mi powiedziała.
- Rozumiem, przyszłaś mi towarzyszyć?
- Nie. Przyszłam porozmawiać. – Jej wyraz twarzy zmienił
się. Spoważniała.
- Lucy, co jest? – Spytał zmartwiony.
- Przepraszam Cię Natsu, to koniec. – Rzekła szybko, a z jej
oczu poleciało kilka łez. Spuściła głowę. Salamander spojrzał na nią. Czekał na
moment, że za chwilę powie mu, że to jakiś głupi żart. Im bardziej patrzył na
nią, tym coraz bardziej zdawał sobie sprawę z wypowiedzianych przed chwilą
przez blondynkę słów.
- Co Ty mówisz? Czemu koniec? Wytłumaczysz mi to?
- Wybacz Natsu, ale tak będzie lepiej. – Zaczęła szlochać. –
Niech wszystko zostanie tak jak było kiedyś. – Dodała i już zaczęła odchodzić,
jednak została zatrzymana przez zdziwionego Dragneel’a.
- Powiedz, że to żart. Proszę. – Spojrzała mu w oczy.
- Chciałbym.. Ale nie mogę. – Odepchnęła go i pobiegła przed
siebie.
- Lucy.. – Szepnął i spojrzał na odbiegającą od niego
postać.
Koniec. Taki zwrot akcji czasem jest przydatny, nie
sądzicie? :P Miłego wieczoru i czekajcie cierpliwie na kolejny rozdział ^^
Proszę o komentarze i pozdrawiam ;D
Buźka ;*
Lucy nie była by dobrym detektywem...
OdpowiedzUsuńBo skoro w śnie była mowaa " dlaczego mnie zostawiłaś?" i wróżka powiedziała, że tak by było lepiej to chyba logiczne, że jeżeli dalej będzie z Natsu to przyszłość się zmieni.. no ale to twoja bajka, nie moja.. Rozdział interesujący, i to bardzo ^^ Życzę weny.:)
Kiedy kolejny rozdział? Nie mogę się doczekać!
UsuńChyba źle zinterpretowała swój sen. Teraz to dopiero się porobi..
OdpowiedzUsuń