Minęły 3 dni odkąd Lucy i Enma udali się na misję. W gildii
było jakoś cicho, mimo tego, że znajdował się tam różowowłosy chłopak, który
zawsze wszczynał bójkę, tym razem był spokojny albo może nawet zdenerwowany.
Stukał palcami o blat baru i gapił się w jeden punkt.
- Natsu, proszę uspokój się. Lucy jest w dobrych rękach. –
Zaczęła Lisanna, która właśnie dosiadła się do przyjaciela. Dotknęła jego
ramienia, żeby się uspokoił. Nie poskutkowało. – Lucy jest silna, zwłaszcza po
tym rocznym treningu, który przeszła, więc proszę daj sobie na wstrzymanie, ok?
– Uśmiechnęła się do niego, a on wyrwał się z transu.
- Jasne. Nie przejmuj się mną. – Burknął i wrócił do
wcześniejszej ‘czynności’. Jego zadumę przerwał odgłos otwierających się drzwi
do gildii. Stanęły w nim dwie postacie. Natsu od razu rozpoznał je. Udał się w
ich stronę, by się przywitać.
- Wróciliśmy! Misja zakończona sukcesem! – Krzyknęła
blondynka, tak by wszyscy ją mogli usłyszeć. Uśmiechnęła się szeroko do
wszystkich. Chwilę potem podszedł do nich jej przyjaciel. – Natsu, witaj. –
Uśmiechnęła się do niego szczerze. Smoczy Zabójca odwzajemnił uśmiech. Cieszył
się, że w końcu tu jest. Przyglądał się jej uważnie, starając się dostrzec
ślady jakiegoś zadrapania, siniak, cokolwiek. ‘Jednak się postarał, jest cała i
zdrowa’ – pomyślał Dragneel. Moment! Instynktownie zobaczył na jej prawym
ramieniu bandaż. Zagotowało się w nim i rzucił się na Enmę.
- Nie postarałeś się, czemu ma na ramieniu bandaż, co?! –
Szarpał go za koszulkę. Ten jednak nic nie odpowiadał.
- Natsu, o co Ci chodzi? – Spytała z przerażeniem jak jej
przyjaciel atakuje niewinnie czarnowłosego.
- O co mi chodzi? O to, że podczas tej misji ucierpiałaś, a
on nie ma na sobie żadnego zadrapania. – Rzucił w stronę blondynki nawet na nią
nie patrząc. Lucy odciągnęła Natsu od Enmy i pomogła mu wstać.
- Opanuj się, Natsu. To nie jego wina. W ogóle, to czemu aż
tak się tym przejąłeś, to tylko mała rana.
- Mała nie mała, ale ostrzegałem go, że masz być cała i
zdrowa. – Spojrzał na ‘rywala’ groźnym wzrokiem.
- Przecież jestem cała, bo tu jestem. Jestem zdrowa, bo
normalnie z Tobą rozmawiam i w ogóle doszłam tu przecież o własnych siłach. –
Odrzekła lekko zdenerwowana. – Od kiedy jesteś taki opiekuńczy, co? Ta rana to
tylko i wyłącznie moja wina. Nie wiń za to Enmy, jasne?! – Krzyknęła do niego i
wyszła szybko z gildii.
- No to się doigrałeś kolego. – Enma chwycił go za ramię,
ale ten szybko ją odepchnął. Spojrzał na niego ze złością.
- Nie jestem Twoim kolegą. – Odparł groźne kierując swój
wzrok na odchodzącą Lucy. Enma poszedł za nią, ale po chwili Dragneel chwycił
jego rękę i go zatrzymał. – Gdzie się wybierasz?
- Jak to gdzie? Oczywiście idę wszystko wytłumaczyć Lucy. –
Odrzekł, uwalniając się z uścisku. – Teraz jest na Ciebie wściekła, więc lepiej
się nie zbliżaj teraz do niej. – Dodał odchodząc od zdezorientowanego maga
ognia. Szybko dogonił blondynkę i chwycił ją za ramię. Odwróciła się w jego
stronę.
- Nie gniewaj się na niego… Mężczyźni czasem potrafią być
dziwni. – Zaczął.
- I mówi to facet. – Rzekła obojętnie. – Nie rozumiem tylko
czemu, aż tak bardzo przejął się tą raną. – Dotknęła zabandażowanego miejsca.
- Martwi się o Ciebie no i myślał, że to przeze mnie ta
rana. Przed wyjściem na misję ostrzegł mnie, abym Cię pilnował, żeby nic Ci się
nie stało.
- To bardzo miłe z jego strony, ale niepotrzebne było to jak
na Ciebie naskoczył, gdy weszliśmy do gildii.
- Tak szczerze, to wcale się nie dziwię, że tak zrobił. Sam
pewnie bym się tak zachował. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, więc nie chciał Cię
stracić. Z resztą ja też bym nie chciał. – Przybliżył się do niej i chwycił ją
za dłoń. Na jej policzkach dało się zauważyć pokaźne rumieńce. Nie zauważyli
nawet śledzącego Natsu, który schował się za drzewem i dyskretnie ich
obserwował od samego początku. Jego pięści były mocno zaciśnięte, miał okazję
się ujawnić, ale pogorszyłby tylko sprawę z Lucy. Wracając… Chwycił ją za dłoń
i zaczął przybliżać swoją twarz do twarzy blondynki. Objął ją delikatnie w
talii, ale ona jednak szybko zareagowała i odepchnęła lekko przyjaciela.
- Przepraszam, ale nie mogę tego zrobić. – Powiedziała
cicho.
- Czemu? Myślałam, że się dogadujemy i w ogóle…
- Bo tak jest, ale ja prócz przyjaźni nie mogę Ci nic więcej
zaoferować. – Uśmiechnęła się do niego lekko. – Mam nadzieję, że zrozumiesz…
- Jasne, nie ma sprawy. Wybacz za to… Poczułaś się pewnie
niezręcznie. – Uśmiechnął się do niej.
- Trochę, ale nie chcę żeby to się jakoś zepsuło, to co jest
między nami, dobrze? – Spytała z nadzieją.
- Dobrze. Zapomnijmy o tym przyjaciółko. – Spojrzeli na
siebie i chwilę potem każdy z nich poszedł w swoją stronę. A ‘podglądacz’?
Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył jak Lucy odpycha tego Enmę. Gdy zobaczył, że się
rozeszli, sam udał się do swojego domu. Myślał o tym jak wynagrodzić Lucy tą
całą scenę. Wpadł na pewien pomysł. Po drodze spotkał swojego drugiego rywala,
jednak co do tego miał już inne przekonania. Wiedział, że traktuje Lucy jak
siostrę, a ona jego jak brata, więc nie czuł się zagrożony.
- Co tam, płomyczku? – Zaczepił go mag lodu.
- Nie mam teraz czasu na Twoje zaczepki durniu. Potrzebuję
Twojej pomocy. – Odezwał się z powagą Natsu, a ten spojrzał na niego
zaskoczony. Pomoc? To nie w jego stylu, ale co tam – zgodził się.
Blondynka zaś szła wolnym krokiem w stronę swojego
mieszkania. Marzyła teraz o gorącej kąpieli i o pójściu spać. Na dziś to jej
priorytet. Kilka minut później znalazła się już w swoim lokum i udała się do
łazienki. Rozmyślała o tej całej sytuacji z Natsu i Enmą. Polubiła Enmę, ale
nie chciała się z nim wiązać. Po odprężającej kąpieli, szybko udała się do
łóżka.
Rano obudziła się uśmiechnięta i wypoczęta. Po śniadaniu
postanowiła udać się do gildii, by porozmawiać z Natsu i go przeprosić. Nie
zrobił nic złego, w końcu tylko się troszczył o nią, co wydawało się jej być
bardzo słodkie z jego strony. Mimowolnie na samą myśl na jej twarzy pojawiły
się rumieńce. Kilkanaście minut później zaczęła być bliżej gildii. Było już
południe, więc myślała, że w gildii panuje już niesamowita rozróba, jednak było
bardzo cicho. Trochę zaniepokojona weszła do gildii, a tam…
- NIESPODZIANKA LUCY! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI
URODZIN I ROCZNICY WSTĄPIENIA DO FAIRY TAIL! – Krzyknęli wszyscy w gildii, a
Lucy stała oszołomiona słowami jakie przed chwilą usłyszała. Nie spodziewała
się, że ktoś będzie pamiętał o tym, kiedy wstąpiła do gildii a już zwłaszcza o
jej urodzinach. Po chwili jednak, gdy każdy czekał na jakąkolwiek reakcję
przyjaciółki, ta zaczęła płakać.
- Ja… nie… spodziewałam… się… dziękuję… Wam… wszystkim… -
Wydusiła z siebie, uspokajając się trochę. Zaczęli podchodzić do niej wszyscy
magowie i składać życzenia. Jako ostatni podszedł do niej mag lodu.
- Siostrzyczko, no nie płacz już. Ciesz się, to Twoje święto
i to podwójne. – Uśmiechnął się do niej Gray, chwilę potem mocno ją przytulił.
Odwzajemniła uścisk. Przetarła ręką mokre policzki.
- Ciekawa jestem, kto za tym stoi? – Spytała cicho.
- To pomysł Natsu. Poprosił najpierw Gray’a a potem nas o to
byśmy mu pomogli zorganizować imprezę dla Ciebie. – Usłyszała delikatny głos
Lisanny, która właśnie do niej podeszła i ją objęła ramieniem.
- Natsu? A tak właściwie to, gdzie on jest?
- Siedzi na górze. Jest trochę przybity, sama nie wiem
czemu. – Powiedziała przejęta Lisanna.
- Ale ja wiem. Idę do niego, porozmawiam z nim. –
Uśmiechnęła się szeroko do przyjaciółki i udała się do przyjaciela. Znalazła
go. Siedział oparty o tablicę z misjami. Jego głowa była opuszczona w dół, ale
dało się zauważyć smutek wypisany na jego twarzy. Blondynka podeszła do niego
cicho i kucnęła.
- Natsu… - Podniosła jego głowę do góry, a on popatrzył na
nią swoimi smutnymi oczami. – Lisanna mi powiedziała, że to Ty to dla mnie
zorganizowałeś. Dziękuję Ci. – Uśmiechnęła się do niego i mocno przytuliła. –
Jeszcze nikt nigdy czegoś takiego dla mnie nie zrobił. – Przytuliła go mocniej,
a Dragneel odwzajemnił ten uścisk. Chwilę potem odsunęli się od siebie, wstali
i spojrzeli sobie w oczy. - Chciałabym Cię przeprosić za to, że wczoraj tak na
Ciebie naskoczyłam. Nie zdałam sobie sprawy, że zrobiłeś to dlatego, że się o
mnie troszczysz. To takie miłe z Twojej strony. – Chwyciła go za rękę i się
uśmiechnęła do niego szeroko.
- Nie przepraszaj. Nie gniewam się za to. To raczej ja
powinienem być tym, który musi przeprosić…
- O czym Ty mówisz? Troska o kogoś nie jest czymś złym, żeby
za to przepraszać. Nie rozmawiajmy o tym już. – Spojrzał na nią pytająco, a ona
się uśmiechnęła. – Chodź, idziemy się bawić. – Puściła mu oczko i pociągła za
rękę w stronę bawiących się magów. Dosiedli się do Erzy, która oczywiście
wcinała swoje ciastko, tuż obok niej siedziała Juvia, która obsypywała
siedzącego naprzeciw niej Gray’a swoim pełnym miłości spojrzeniem. On zaś
obserwował bawiących się przyjaciół. Nagle usiadła przy nim Lucy, która
podziękowała wszystkim za to co dla niej zrobili. Chciała napić się soku, ale
została pociągnięta za rękę przez lodowego maga na parkiet. W Juvii aż coś się
zagotowało. Wiedziała, że są jak rodzeństwo, ale kto zrozumie zakochaną
zazdrośnicę? Natsu patrzył na tańczącą parę jak w obrazek, tańczyli jak
zawodowcy, byli tacy pełni gracji. W końcu Dragneel odszedł od stołu i udał się
w kierunku baru, poprosił Mirę o coś mocniejszego. I tak mijały godziny, aż
nastał wieczór. Lucy nie miała kiedy nawet usiąść, bo ciągle ktoś zapraszał ją
do tańca. Mimo zmęczenia jakie odczuwała, nie odmawiała nikomu tańca. W końcu
muzyka ucichła, a blondynka mogła odpocząć. Udała się do baru i zauważyła
śpiącego na blacie Natsu. Uśmiechnęła się sama do siebie i usiadła obok niego
na krześle.
- Mira, mogę poprosić o coś do picia? – Rzekła do
białowłosej stojącej za ladą.
- Oczywiście. Już Ci podaję. Swoją drogą Natsu chyba nieźle
się upił. – Zachichotała cicho i spojrzała na śpiącego przyjaciela. – Nigdy go
takiego nie widziałam. – Tu spojrzała na Heartfillię, która zaczęła sączyć swój
napój. Blondwłosa spojrzała na nią pytająco.
- Myślisz, że to przeze mnie? – Spytała cicho. Barmanka
popatrzyła na nią z uśmiechem na twarzy nic nie mówiąc i odeszła zostawiając
zdezorientowaną Lucy i pijanego Natsu przy barze. – No to chyba będę musiała
odprowadzić Cię do domu, co nie? – Mruknęła do niego cicho, głaszcząc go po
policzku.
Skończyłam. I jak, podoba się? Kolejny rozdział może jeszcze
dziś wieczorem lub jutro ;D
Komentujcie moi drodzy ^^
Pozdrawiam =]
Natsu piany!!! Nie mogę :). Ale się chłop przejął rolą :). Czekam na więcej!!!
OdpowiedzUsuńNIE NALU NIE ZA DUŻO NALU
OdpowiedzUsuńMasz rację :( za dużoooooooo
Usuń