A tym czasem u Dragneel’a.
Ciężko wzdychał. Przewrócił się na plecy i patrzył w sufit.
Było już po północy, a jej jeszcze nie ma. Owszem, posprzeczali się trochę, ale
mimo wszystko martwił się o nią. Do sypialni wleciał niebieski kot.
- Natsu? – Zapytał cicho, był pewien, że przyjaciel nie śpi.
Nie mylił się.
- Co się stało? – Odpowiedział nawet na niego nie patrząc.
- Czemu nie zatrzymałeś Lucy? Była tu jakieś dwie godziny
temu. Nawet w tym pokoju. – Zerwał się gwałtownie z łóżka i usiadł na jego
brzegu.
- Była tu? – Siedział zaskoczony, patrząc na przyjaciela.
- Tak szczerze.. Podzielam jej zdanie co do Jellal’a.
- Co Ty mówisz?
- Dopinguję Erzie, aby była szczęśliwa z Jellal’em.
- Czemu?
- To nasza przyjaciółka. Wybaczyła mu to, co się stało.
Zawsze go kochała. Chcesz żeby była szczęśliwa z nim i z nami, czy też żeby
udała szczęśliwą z nami a bez niego? – Te słowa odbijały się z sensem w głowie
chłopaka.
- Chyba masz rację. Coś w tym jest. Jutro przeproszę Erzę i
dam szansę Jellal’owi. – Skwitował chłopak, uśmiechając się lekko.
- Aye! A co z Lucy?
- Ją również przeproszę, ale teraz pewnie nie chce mnie znać
za to wszystko. Wolę dać jej dzisiaj już spokój, aczkolwiek martwię się, gdzie
jest.
- Spokojnie Natsu. Jest silna. Cokolwiek by się nie działo,
da sobie radę.
- Masz rację, po raz kolejny. Dobra, idź spać. – Zarządził,
po czym sam tak uczynił.
Rano obudził się w dobrym humorze i pełen sił. Ruszył od
razu w stronę gildii bez śniadania, a wraz z nim Happy. Gdy już dotarł, zaczął
rozmawiać z każdym z magów, że powinni dać szansę Jellal’owi. Pokiwali
twierdząco głowami i stwierdzili, że już wczoraj tak postanowili. Nagle w
gildii pojawiła się Erza. Ta sama, jak kiedyś. Jej wyraz twarzy – poważny.
Zmierzyła wzrokiem każdego i podeszła do baru. Usiadła na krześle i podparła
ręką głowę. Podszedł do niej Salamander.
- Erza.. Chcielibyśmy przeprosić Cię za to, co się wczoraj
stało.. Nie przemyśleliśmy tego, ale teraz już rozumiemy i chcemy Ci
powiedzieć, że zaakceptujemy Twój związek z Jellal’em. – Tytania spojrzała na
niego, a potem na resztę magów. Uśmiechnęła się lekko.
- To miło z Waszej strony, że chcecie dać mu szansę.. Ale to
już bez znaczenia.. Zerwałam z nim. – Posmutniała. Mogli się tego spodziewać.
Dla nich postanowiła rzucić kogoś, kogo naprawdę kocha.
- Musisz to naprawić. – Rzucił w jej stronę różowowłosy,
chwytając ją za ramiona. – I to szybko.
- Co Ty mówisz, Natsu?
- Kochasz go, widzę to. Nie zmarnuj takiej szansy. –
Odpowiedział poważnie patrząc jej w oczy.
- Natsu.. – Uśmiechnęła się. Wstała. – Dziękuję. A tak poza
tym, gdzie Lucy?
- Nie wiem.. Nie wróciła na noc do domu. Pokłóciliśmy się.
- A więc Ty też ratuj swój związek. – Rzuciła w jego stronę
i wybiegła z gildii.
Pewna blondwłosa dziewczyna w tym czasie właśnie przebudziła
się ze snu. Rozciągła się możliwie i zeskoczyła z gałęzi. Przeklęła cicho, bo
poczuła ostry ból w kręgosłupie. To jeszcze nic.. chwilę potem odczuła ból
mięśni. Zaczęła się trząść z zimna.
- Chyba tym razem przesadziłam. – Rzekła do siebie i ruszyła
wolno w stronę gildii. Po drodze napotkała szkarłatnowłosą przyjaciółkę, która
biegła.
- Lucy, gdzieś Ty była? – Zatrzymała się przed nią i spytała
ze zmartwieniem.
- A tu i tam.. – Odpowiedziała tylko i posłała jej uśmiech.
– Właśnie zmierzam do gildii. A Ty gdzie tak się spieszysz?
- Idę ratować swój związek z Jellal’em. – Blondwłosa
spojrzała na nią pytająco. – Natsu i reszta przeprosili mnie i powiedzieli, że
dadzą mu szansę.
- To wspaniale. – Rzekła szczerze, uśmiechając się szeroko.
– W takim razie nie zatrzymuję Cię. Biegnij do niego. – Dodała po chwili.
- Jasne. Dziękuję. A, Lucy!
- Słucham?
- Pogadaj z Natsu. Nie chcę byście przeze mnie mieli
kryzys..
- Nie martw się tym. To już mój problem. – Powiedziała i
ruszyła we wcześniej wyznaczonym kierunku. Tytania również odeszła, a raczej
odbiegła w swoją stronę. Gdy Heartfillia już dotarła na miejsce, cicho,
bezszelestnie usiadła na krześle przy barze, rozgrzewając też tym samym swoje
zimne dłonie. Rozglądnęła się po wnętrzu. Było jak zawsze. Tłoczno, gwarno. Po
jakimś czasie, przed nią stanęła pewna postać.
- Lucy.. Ja chcę Cię przeprosić. – Rzekł prosto z mostu,
patrząc prosto w oczy dziewczynie.
- Nie ma sprawy. Nie gniewam się. – Odpowiedziała i
uśmiechnęła się do chłopaka.
- Martwiłem się o Ciebie przez całą noc.. no może nie całą,
bo pół przespałem. Jednak to nie zmienia faktu, że i tak myślałem o Tobie.
- Przepraszam, że sprawiłam Ci przykrość.. Jednak czułam, że
w jakiś sposób chciałam być sama. – Chwyciła się za głowę i poczuła jak skronie
jej pulsują i uderza w nią uczucie gorąca.
- Lucy, wszystko gra?
- Tak, chyba tak. Pójdę do domu i prześpię się trochę.
Dobrze?
- Może pójdę z Tobą?
- Nie, nie trzeba. Poradzę sobie. Naprawdę. – Zapewniała go.
Pocałowała go lekko w policzek i wyszła z gildii. Po drodze czuła, jak jest jej
nieprzyjemnie. Zimne noce i spanie na drzewie dały się we znaki. Dotarłszy do
domu, najpierw udała się do łazienki. Spojrzała w lustro. Na policzkach
pojawiły się wypieki, nos zaczerwieniony, pobladła. Poczuła nieprzyjemne
swędzenie w nosie, po chwili kichnęła.
- No pięknie. – Rzekła do siebie. Ruszyła w kierunku łóżka.
Okryła się kołdrą, jednak poczuła, że i tak jest jej zimno. Trzęsła się. Po
chwili zasnęła.
W pomieszczeniu, w którym znajdował się pewien niebieskowłosy
mężczyzna, dało się usłyszeć donośne pukanie do drzwi. Nie spodziewał się
nikogo. Otworzył je. Ku jego zdziwieniu, ale zarazem i radości, w progu
pojawiła się Ona. Rzuciła się mu na szyję, obdarowując przy tym samym namiętnym
pocałunkiem. Odwzajemnił go. Trwali w tym stanie długą chwilę. Odkleiła się od
niego.
- Nie spodziewałem się.. Jednak jestem przeszczęśliwy widząc
Cię. – Powiedział pierwszy Fernandes.
- Zaakceptowali Cię. Dadzą Ci szansę.. – Rzekła szczęśliwa.
– Jeśli Ty mi ją dasz. – Dodała po chwili, poważnie.
- Czemu miałbym jej nie dać? – Spytał ze zdziwieniem.
- Odeszłam.. od tak, zostawiłam Cię.
- Cii.. Nic już nie mów. Ja i tak mimo wszystko Cię kocham.
– Przytulił ją. – Poza tym, chciałem z Tobą też porozmawiać i błagać byś do mnie
wróciła.
- Naprawdę?
- Tak.. Lucy była u mnie wczoraj. Wytłumaczyła mi to i owo.
- Była u Ciebie?
- Tak. Pokłóciła się też z Natsu, prawda?
- Tak. Ale wytrwają to. Tyle już przeszli, że i to nie
będzie dla nich przeszkodą.
- Pewnie masz rację.
- Poza tym, widziałam ją po drodze, gdy tu biegłam. Pewnie
rozmawia teraz z Natsu i sobie wybaczają.
- Skoro tak mówisz. – Uśmiechnęli się do siebie i spędzili
ze sobą resztę dnia.
W gildii.
- Natsu i co? Pogodziłeś się z Lucy? – Spytał niebieski
latający przyjaciel.
- Tak. Jednakże wyglądała dziwnie.
- Jak to dziwnie?
- Wydawała się mi jakaś blada.
- Może chora?
- Być może. Martwię się o nią. Idę do domu. Idziesz ze mną?
- Nie. Zostanę tutaj. Będę wieczorem.
- Dobra. Uważaj na siebie! – Rzucił i wybiegł z gildii. W
krótkiej chwili był już w domu. Udał się do sypialni, gdzie najprawdopodobniej
była blondwłosa. Nie mylił się. Leżała w łóżku, przykryta po sam nos. Podszedł
cicho i położył się. Leżała do niego tyłem, więc pozostało mu patrzenie w tył
jej głowy. Objął ją ramieniem. Poczuł jak się trzęsie. – Lucy, co Ci jest? Cała
drżysz. – Zapytał z przejęciem, nie patrząc nawet czy dziewczyna śpi czy też
nie.
- Chyba się przeziębiłam.. – Powiedziała cicho. Gardło nie
było w stanie na więcej jej pozwolić. Ochrypła.
- Biedaku.. Gdzie się ta załatwiłaś?
- Zgadnij. – Dragneel pomyślał (^^) chwilę.
- Głupia. Kompletnie zwariowałaś. Masz swój dom, a Ty śpisz
na drzewie.
- Nie złość się..
- A więc masz teraz karę za to..
- Natsu?
- Słucham?
- Przytulisz mnie? – Zaskoczyło go to, ale no jakby mógł jej
odmówić? Odwróciła się do niego. Teraz patrzyli sobie w oczy. Przybliżyła się
do niego i przytuliła. Objął ją bardzo mocno, oddając jej swoje ciepło. Jeszcze
przez chwilę czuł, jak jej ciało drży. Moment później, przestało, a ona
zasnęła. Ucałował jej czoło. Poczuł jego żar. Cicho westchnął.
- Oj Lucy.. Co ja z Tobą mam. – Szepnął do siebie,
uśmiechając się pod nosem. Ona również się uśmiechnęła, jednak on już tego nie
widział. Nie spał. Czuwał przy niej niczym Anioł Stróż, co chwilę przeczesując
ręką jej jasne, długie włosy.
Ciaossu!
Krótszy chyba niż zazwyczaj, ale już nie wiedziałam co
napisać ^^
I jak wrażenia moi Kochani czytelnicy i komentatorzy?
Czekam na opinię ;D
Do następnego =]
Buźka moje Miśki ;*
Dobra! Jestem śpiąca, obolała, ale spróbuję coś napisać...
OdpowiedzUsuńA: UWAGA! Czytasz na własną odpowiedzialność!
Tak więc... Błędy jak błędy... Każdy je robi. Tu także się bez nich nie obyło. Ale skupię się lepiej na fabule... Słodkie to to był na koniec =^^= Aż się wzruszyłam! Jak Natsu chce to jednak potrafi. Miło wiedzieć, że w końcu dali szansę Jellalowi!
A: Coś to taka mała, przesiąknięta szczęściem i miłością łzawa nowelka się robi >.>
Czepiasz się! Przecież dopiero co Erza była w rozsypce po rozstaniu, a ty chcesz znów coś nowego?!
A: Tak! Najlepiej z dużą ilością krwi! *o*
Gomen za nią... Po cukierkach jej bije ^^"
A&M: Gorąco pozdrawiamy, ściskamy, weny życzymy i całusy ślemy ;*
Ps. U mnie V rozdział! :D
No w końcu Erza i Jallel mają happy end ^^ motyw z Lucy i Natsu też bardzo przyjemny ;) Czekam z niecierpliwością na koljeną notke :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i bardzo mi się podoba ^^ Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny!
~Reneé
Ale słodko!!! Natsu naprawdę ma urwanie głowy z tą babą :).
OdpowiedzUsuńPrawie się popłakałam, gdy Erza przyszła do Jellal'a :3
OdpowiedzUsuń