niedziela, 9 września 2012

Rozdział 15.


Dragneel i Heartfillia wolnym krokiem kierowali się w stronę domu dziewczyny. Chłopak cały czas mocno trzymał ją za rękę, aby ta nie upadła.
- Może jednak wezmę Cię na ręce? Jeszcze mamy sporo drogi przed sobą.
- Nie trzeba, dam sobie radę, naprawdę. Cieszę się, że się o mnie troszczysz i w ogóle, ale chodzić sama umiem. – Uśmiechnęła się w stronę zmartwionego chłopaka. – No już, rozchmurz się, dobrze? – Pocałowała go w policzek, a na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Resztę drogi szli w milczeniu. Lucy podziwiała widoki, a Natsu co chwilę zerkał, czy czasem nie jest zmęczona. W końcu dotarli do domu blondwłosej. Dziewczyna usiadła na brzegu łóżka, bo fakt faktem, teraz odczuła zmęczenie. Salamander usiadł obok niej.
- Nie ma to jak w domu. – Westchnęła.
- Tak, a teraz kładź się i odpoczywaj.
- Za chwilkę. – Wyszczerzyła się.
- Niech będzie. – Zapadła cisza, którą nagle przerwało pukanie do drzwi. – Pójdę otworzyć. – Jakież było ich zdziwienie, gdy w progu zauważyli Gray’a.
- Gray? Dobrze się czujesz? – Spytała zdziwiona dziewczyna, która podchodziła do drzwi.
- No raczej dobrze, czemu pytasz?
- Bo Ty właśnie zapukałeś w drzwi i stoisz w progu. Twoim zwyczajem było wchodzenie przez komin.. – Wytłumaczyła mu swoje zdziwienie.
- Naprawdę? A no to może faktycznie jest coś ze mną nie tak. – Podrapał się po głowie. – Mogę wejść? – Dodał po chwili.
- Jasne, zawsze jesteś tu mile widziany. Wchodź. – Odezwała się i zaprosiła go do środka. Salamander zrobił naburmuszoną minę. Nie odezwał się jeszcze ani słowem.
- Tak ogółem, to myślałem, że zastanę Cię w gildii, a tu nagle się dowiaduję, że poszłaś do domu, czemu? – Usiadł przy stole w salonie, a blondynka naprzeciw niego.
- Stwierdziła, że już nie chce tam siedzieć, więc załatwiłem jej wyjście do domu, żeby tu mogła się kurować. – Odezwał się nagle różowowłosy, nie pozwalając dojść do głosu blondynce. – W ogóle to powinnaś iść leżeć, Lucy. – Skierował się do dziewczyny. – A Ty czego tu szukasz, co? Lucy jest zmęczona. – Przerzucił swój wzrok na maga lodu.
- Uspokój się płomyczku. – Odgryzł się przyjacielowi i wstał.
- Chcesz się bić, miętówko? – Podszedł do niego i zacisnął pięść.
- Spokój! Oboje! Gray siadaj! – Krzyknęła. Uspokoili się a Fullbaster grzecznie wykonał polecenie blondynki. – Chcesz być przydatny? – Skierowała się do Dragneela. – Idź zrobić trzy herbaty. Tylko niczego nie rozbij. – Zarządziła, a Natsu ze spuszczoną głową udał się do kuchni, jak mu nakazała jego luba. – No to do rzeczy.. – Spojrzała na Gray’a i się uśmiechnęła. – Widziałam Was z okna jak rozmawialiście, zgodziła się prawda? – Podparła dłonie o brodę.
- T-tak, zgodziła się. Nawet jak z nią rozmawiałem wydawała się jakaś inna. Taka spokojniejsza.. Wydała się mi wtedy taka urocza. – Rozmarzył się, a blondynka pożerała go wzrokiem, a na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Wiedziałam! – Pokazała mu język. – Widocznie może i do niej dotarło, żeby nie zachowywać się przy Tobie jak wariatka. Bardzo się cieszę. I na kiedy się umówiliście i gdzie ją zabierzesz? – Pytała dociekliwie.
- Na dziś wieczór. No i pomyślałem, że najpierw zabiorę ją do restauracji, a potem na spacer po parku. – Popatrzył na Heartfillię pytająco, czy może być taki plan.
- Doskonale. Na pewno będzie się jej podobało. – Puściła mu oczko. – A kupisz jej kwiaty?
- A powinienem?
- No jasne! To jest bardzo ważne podczas randki.. podarować ukochanej bukiet kwiatów. – Rozmarzyła się. Z kuchni właśnie wyszedł Natsu i zobaczywszy minę ukochanej, zaśmiał się. Ta się ‘wybudziła’. – O, Natsu. Już jesteś. Siadaj. – Pokazała chłopakowi miejsce obok niej. Usiadł i każdemu podał przygotowaną herbatę.
- To co, idziesz na randkę? – Uśmiechnął się do przyjaciela, a on się zaczerwienił.
- N-nie Twoja sprawa. – Odparł, blondynka zaczęła cicho chichotać.
- Oj no, nie wstydź się. To normalne. W ogóle to życzę powodzenia. – Uśmiechnął się do niego, a blondynka na dźwięk tych słów wypluła herbatę i zaczęła się krztusić. Dragneel zaczął ją klepać po plecach. – Lucy, wszystko dobrze? – Spytał z przejęciem.
- Taaak, jasne. Wszystko gra. – Uśmiechnęła się i wzięła głęboki wdech.
- Ja już pójdę, muszę się przygotować. – Wstał od stołu i podszedł do blondynki. Pocałował ją w policzek i podszedł do drzwi.
- Gray! – Krzyknęła za nim blondynka. Był pewien, że udzieli mu jeszcze jakieś wskazówki. – Ubrania! – Salamander zaczął się śmiać, a ten zaczął nerwowo szukać zagubionych części garderoby po domu Lucy.
- Dobra, to ja idę. Do zobaczenia. Przyjdę jutro to opowiem jak było.
- Jasne. Tylko się pilnuj, żebyś nie zgubił ubrań w restauracji i parku przy Juvii. – Zachichotała, a on się zaczerwienił i wyszedł. Zostali sami. Wymienili się uśmiechami.
- Pójdę na zakupy i zrobię nam romantyczną kolację. Co Ty na to? – Odezwał się nagle Smoczy Zabójca.
- Świetny pomysł. Może pójdę z Tobą? – Spytała z nadzieją, że się zgodzi. On jednak spojrzał na nią karcąco i pokazał palcem łóżko, co za tym szło, nie miała wyjścia jak iść się położyć. Westchnęła głęboko i przykryła się kołdrą. Chłopak posłał jej promienny uśmiech i wyszedł z domu. Ta znów wstała i udała się do biurka. Wzięła czystą kartkę papieru i pióro. Zaczęła pisać kolejną stronę swojej powieści. Jej pióro było natchnione, pisała bez przerwy. Głowa pełna pomysłów, kartka zaczynała już się wypełniać do końca słowami. Wzięła kolejne i na nowo zostały napełnione niezliczoną ilość słów. Odłożyła pióro, kartki schowała do szuflady. Znów udała się do łóżka. Popatrzyła w okno. Uśmiechnęła się. Nagle do pokoju wszedł nie kto inny jak jej ukochany, robiąc hałas niemiłosierny.
- Pomóc Ci? – Odezwała się do niego, wstając powoli z łóżka.
- Dam sobie radę, spokojnie. – Zapewniał. Nie widząc nic szedł przed siebie. Torby z zakupami zasłaniały mu widok na całe mieszkanie. Aż cud, że trafił do właściwego mieszkania. Blondynka podeszła do niego i wzięła jedną z wielkich toreb. – Oddaj to, poradzę sobie. – Rzekł pewnie.
- Tak, właśnie widzę jak sobie poradzisz. Pomogę Ci i żadnego ‘ale’. – Zagroziła palcem i udała się do kuchni a za nią chłopak. Odstawili zakupy. – Idę wziąć kąpiel. – Rzuciła i wyszła z kuchni. Dragneel podążył za nią i nagle przytulił ją do siebie.
- Poradzisz sobie?
- Nie jestem kaleką. – Odchyliła głowę do tyłu pokazując mu swój język.
- Może pójdę Ci pomóc?
- Ani mi się śni, Ty zboczeńcu. – Uśmiechnęła się. – Ty masz iść zrobić romantyczną kolację. – Wyrwała się z uścisku i otworzyła drzwi do łazienki.
- Dobra, ale się nie zamykaj. W razie problemów, krzycz.
- Jakie mogłabym mieć problemy w łazience?
- Możesz się poślizgnąć.
- Nie żartuj, tyle razy już się kąpałam i nigdy mi się to nie zdarzyło. A wiesz dlaczego? Bo jestem ostrożna. – Wyszczerzyła się i zamknęła drzwi. Dragneel udał się do kuchni. Kucharz z niego żaden, ale czego się nie robi dla ukochanej kobiety? Ona natomiast w tym samym czasie relaksowała się w wannie. Po kilkunastu minutach wyszła z niej. Owinęła mokre włosy ręcznikiem, a drugim owinęła mokre ciało. Podeszła do lustra i ściągnęła dolny ręcznik w celu założenia na siebie jakiś czystych i świeżych ciuchów. Zauważyła w lustrze blizny, które stały się teraz na zawsze ‘ozdobą’ jej ciała. Zauważyła jak drzwi od łazienki otworzyły się i wszedł do nich Natsu. Stał przez chwilę w bezruchu widząc bliznę, która znajdowała się na plecach. Spuścił wzrok, coś wymamrotał pod nosem i wyszedł. Lucy szybko założyła na siebie jakąś koszulkę i wyszła z łazienki.
- Natsu? – Udała się do kuchni, ale tam go nie było. Weszła do salonu i jedyne co tam zobaczyła to nakryty pięknie stół, a na nim przygotowana przez niego kolacja, ale jego nigdzie nie było. ‘Czy to przez te blizny?’ – Pytała się w myślach. Posmutniała. Doszła do wniosku, że skoro jego nie ma to idzie się położyć. Przebrała się w piżamę i pognała do łóżka.
W tym samym czasie w parku na ławce siedział zamyślony chłopak. Patrzył tępo w jeden punkt. Nagle po dróżce przechadzały się dwie uśmiechnięte osoby. Byli to Gray i Juvia. Zauważyli przyjaciela i podeszli do niego. Gray chwycił go za ramię. On wyrwał się z transu.
- Natsu? Wszystko gra? Czemu Cię nie ma przy Lucy?
- Bo jestem kretynem. – Szepnął, ale Fullbaster i tak to usłyszał.
- Co jej zrobiłeś? – Spytał zdenerwowany.
- Uciekłem. Najzwyczajniej w świecie uciekłem.. – Powiedział chaotycznie, a jego przyjaciel nic już nie zrozumiał.
- Możesz mi powiedzieć, co się do jasnej cholery stało?
- Widziałem jej bliznę.. – Rzekł cicho. Jego wzrok był przepełniony poczuciem winy. – Cholera. Czemu to nie mogłem być ja? – Zakrył twarz w dłoniach.
- Kretynie, nie zastanawiaj się nad tym, tylko leć ją przeprosić. Jak myślisz, co ona sobie teraz myśli. Miałeś się nią opiekować, prawda? A siedzisz tu i się użalasz. – Te słowa spowodowały nagłe ożywienie na twarzy Smoczego Zabójcy. Uśmiechnął się lekko i wstał.
- Dzięki. Już mi lepiej. – Odwrócił się i pobiegł w stronę domu Heartfilli. Ona w tym czasie właśnie odwróciła się w stronę okna, nie mogła zasnąć. W głowie ciągle miała obraz miny Natsu, gdy zauważył jej bliznę. Uroniła łzę. Nagle drzwi do jej domu zaskrzypiały. Od razu zorientowała się, że to on. Szybko znalazł się przy jej łóżku. Położył się przy jej boku i ją objął. Ona udawała, że śpi.
- Lucy? – Odezwał się niepewnie. – Przepraszam, że uciekłem. Jestem tchórzem. Po prostu, gdy zobaczyłem bliznę na Twoich plecach w mojej głowie natychmiast pojawiły się pytania, czemu to nie ja ich nie mam. Przez chwilę miałem wątpliwości, czy zdołam Cię ochronić przed kolejnymi ranami. Nie wiem co mam robić.. – Przerwał.
- Po prostu nigdy mnie nie zostawiaj. – Odezwała się nagle i odwróciła w jego stronę. – Te blizny to nic, da się je ukryć. A z czasem na pewno się z nimi zaprzyjaźnię. – Uśmiechnęła się lekko i dotknęła jego policzka. – Nie obwiniaj się za to co się stało, nie zawsze będziesz w stanie mnie chronić. – Pocałowała go w czoło. On się uśmiechnął.
- Będę silniejszy, by móc Cię bronić. Nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić.
- Już dobrze. Nie mówmy o tym. – Westchnęła. – Nasza romantyczna kolacja przepadła.. Szkoda, bo się napracowałeś. – Zmieniła temat.
- To nic. Rano zrobię za to romantyczne śniadanie, ok?
- No pewnie.
- Tak apropo romantyczności. Widziałem Juvię i Gray’a w parku.
- No chłopak się postarał. Jutro wszystko nam opowie. – Rzekła szczęśliwa dziewczyna przytulając się do chłopaka. Chwilę potem zasnęła, a on razem z nią.


No i napisane. Może być? ;D Postaram się dziś wieczorem dodać jeszcze jeden rozdział ^^
Czekajcie cierpliwie i czekam na komentarze =]
Buźka ;*

2 komentarze:

  1. No, no nie poznaje Natsu... jest taki... Opanowany.. Bardzo lubię twoje opowiadanie, pisz dalej! Życzę weny, jak zwykle!

    OdpowiedzUsuń
  2. Natsu jest całkiem inny niż w anime :). I to mi się podoba :).

    OdpowiedzUsuń