Dragneel i Heartfillia wolnym krokiem kierowali się w stronę
domu dziewczyny. Chłopak cały czas mocno trzymał ją za rękę, aby ta nie upadła.
- Może jednak wezmę Cię na ręce? Jeszcze mamy sporo drogi
przed sobą.
- Nie trzeba, dam sobie radę, naprawdę. Cieszę się, że się o
mnie troszczysz i w ogóle, ale chodzić sama umiem. – Uśmiechnęła się w stronę
zmartwionego chłopaka. – No już, rozchmurz się, dobrze? – Pocałowała go w
policzek, a na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Resztę drogi szli w
milczeniu. Lucy podziwiała widoki, a Natsu co chwilę zerkał, czy czasem nie
jest zmęczona. W końcu dotarli do domu blondwłosej. Dziewczyna usiadła na
brzegu łóżka, bo fakt faktem, teraz odczuła zmęczenie. Salamander usiadł obok
niej.
- Nie ma to jak w domu. – Westchnęła.
- Tak, a teraz kładź się i odpoczywaj.
- Za chwilkę. – Wyszczerzyła się.
- Niech będzie. – Zapadła cisza, którą nagle przerwało
pukanie do drzwi. – Pójdę otworzyć. – Jakież było ich zdziwienie, gdy w progu
zauważyli Gray’a.
- Gray? Dobrze się czujesz? – Spytała zdziwiona dziewczyna,
która podchodziła do drzwi.
- No raczej dobrze, czemu pytasz?
- Bo Ty właśnie zapukałeś w drzwi i stoisz w progu. Twoim
zwyczajem było wchodzenie przez komin.. – Wytłumaczyła mu swoje zdziwienie.
- Naprawdę? A no to może faktycznie jest coś ze mną nie tak.
– Podrapał się po głowie. – Mogę wejść? – Dodał po chwili.
- Jasne, zawsze jesteś tu mile widziany. Wchodź. – Odezwała
się i zaprosiła go do środka. Salamander zrobił naburmuszoną minę. Nie odezwał
się jeszcze ani słowem.
- Tak ogółem, to myślałem, że zastanę Cię w gildii, a tu
nagle się dowiaduję, że poszłaś do domu, czemu? – Usiadł przy stole w salonie,
a blondynka naprzeciw niego.
- Stwierdziła, że już nie chce tam siedzieć, więc załatwiłem
jej wyjście do domu, żeby tu mogła się kurować. – Odezwał się nagle
różowowłosy, nie pozwalając dojść do głosu blondynce. – W ogóle to powinnaś iść
leżeć, Lucy. – Skierował się do dziewczyny. – A Ty czego tu szukasz, co? Lucy
jest zmęczona. – Przerzucił swój wzrok na maga lodu.
- Uspokój się płomyczku. – Odgryzł się przyjacielowi i
wstał.
- Chcesz się bić, miętówko? – Podszedł do niego i zacisnął
pięść.
- Spokój! Oboje! Gray siadaj! – Krzyknęła. Uspokoili się a
Fullbaster grzecznie wykonał polecenie blondynki. – Chcesz być przydatny? –
Skierowała się do Dragneela. – Idź zrobić trzy herbaty. Tylko niczego nie
rozbij. – Zarządziła, a Natsu ze spuszczoną głową udał się do kuchni, jak mu
nakazała jego luba. – No to do rzeczy.. – Spojrzała na Gray’a i się
uśmiechnęła. – Widziałam Was z okna jak rozmawialiście, zgodziła się prawda? –
Podparła dłonie o brodę.
- T-tak, zgodziła się. Nawet jak z nią rozmawiałem wydawała
się jakaś inna. Taka spokojniejsza.. Wydała się mi wtedy taka urocza. –
Rozmarzył się, a blondynka pożerała go wzrokiem, a na jej twarzy pojawił się
chytry uśmieszek.
- Wiedziałam! – Pokazała mu język. – Widocznie może i do
niej dotarło, żeby nie zachowywać się przy Tobie jak wariatka. Bardzo się
cieszę. I na kiedy się umówiliście i gdzie ją zabierzesz? – Pytała dociekliwie.
- Na dziś wieczór. No i pomyślałem, że najpierw zabiorę ją
do restauracji, a potem na spacer po parku. – Popatrzył na Heartfillię
pytająco, czy może być taki plan.
- Doskonale. Na pewno będzie się jej podobało. – Puściła mu
oczko. – A kupisz jej kwiaty?
- A powinienem?
- No jasne! To jest bardzo ważne podczas randki.. podarować
ukochanej bukiet kwiatów. – Rozmarzyła się. Z kuchni właśnie wyszedł Natsu i
zobaczywszy minę ukochanej, zaśmiał się. Ta się ‘wybudziła’. – O, Natsu. Już
jesteś. Siadaj. – Pokazała chłopakowi miejsce obok niej. Usiadł i każdemu podał
przygotowaną herbatę.
- To co, idziesz na randkę? – Uśmiechnął się do przyjaciela,
a on się zaczerwienił.
- N-nie Twoja sprawa. – Odparł, blondynka zaczęła cicho
chichotać.
- Oj no, nie wstydź się. To normalne. W ogóle to życzę
powodzenia. – Uśmiechnął się do niego, a blondynka na dźwięk tych słów wypluła
herbatę i zaczęła się krztusić. Dragneel zaczął ją klepać po plecach. – Lucy,
wszystko dobrze? – Spytał z przejęciem.
- Taaak, jasne. Wszystko gra. – Uśmiechnęła się i wzięła
głęboki wdech.
- Ja już pójdę, muszę się przygotować. – Wstał od stołu i
podszedł do blondynki. Pocałował ją w policzek i podszedł do drzwi.
- Gray! – Krzyknęła za nim blondynka. Był pewien, że udzieli
mu jeszcze jakieś wskazówki. – Ubrania! – Salamander zaczął się śmiać, a ten
zaczął nerwowo szukać zagubionych części garderoby po domu Lucy.
- Dobra, to ja idę. Do zobaczenia. Przyjdę jutro to opowiem
jak było.
- Jasne. Tylko się pilnuj, żebyś nie zgubił ubrań w
restauracji i parku przy Juvii. – Zachichotała, a on się zaczerwienił i
wyszedł. Zostali sami. Wymienili się uśmiechami.
- Pójdę na zakupy i zrobię nam romantyczną kolację. Co Ty na
to? – Odezwał się nagle Smoczy Zabójca.
- Świetny pomysł. Może pójdę z Tobą? – Spytała z nadzieją,
że się zgodzi. On jednak spojrzał na nią karcąco i pokazał palcem łóżko, co za
tym szło, nie miała wyjścia jak iść się położyć. Westchnęła głęboko i przykryła
się kołdrą. Chłopak posłał jej promienny uśmiech i wyszedł z domu. Ta znów
wstała i udała się do biurka. Wzięła czystą kartkę papieru i pióro. Zaczęła
pisać kolejną stronę swojej powieści. Jej pióro było natchnione, pisała bez
przerwy. Głowa pełna pomysłów, kartka zaczynała już się wypełniać do końca
słowami. Wzięła kolejne i na nowo zostały napełnione niezliczoną ilość słów.
Odłożyła pióro, kartki schowała do szuflady. Znów udała się do łóżka.
Popatrzyła w okno. Uśmiechnęła się. Nagle do pokoju wszedł nie kto inny jak jej
ukochany, robiąc hałas niemiłosierny.
- Pomóc Ci? – Odezwała się do niego, wstając powoli z łóżka.
- Dam sobie radę, spokojnie. – Zapewniał. Nie widząc nic
szedł przed siebie. Torby z zakupami zasłaniały mu widok na całe mieszkanie. Aż
cud, że trafił do właściwego mieszkania. Blondynka podeszła do niego i wzięła jedną
z wielkich toreb. – Oddaj to, poradzę sobie. – Rzekł pewnie.
- Tak, właśnie widzę jak sobie poradzisz. Pomogę Ci i
żadnego ‘ale’. – Zagroziła palcem i udała się do kuchni a za nią chłopak.
Odstawili zakupy. – Idę wziąć kąpiel. – Rzuciła i wyszła z kuchni. Dragneel
podążył za nią i nagle przytulił ją do siebie.
- Poradzisz sobie?
- Nie jestem kaleką. – Odchyliła głowę do tyłu pokazując mu
swój język.
- Może pójdę Ci pomóc?
- Ani mi się śni, Ty zboczeńcu. – Uśmiechnęła się. – Ty masz
iść zrobić romantyczną kolację. – Wyrwała się z uścisku i otworzyła drzwi do
łazienki.
- Dobra, ale się nie zamykaj. W razie problemów, krzycz.
- Jakie mogłabym mieć problemy w łazience?
- Możesz się poślizgnąć.
- Nie żartuj, tyle razy już się kąpałam i nigdy mi się to
nie zdarzyło. A wiesz dlaczego? Bo jestem ostrożna. – Wyszczerzyła się i
zamknęła drzwi. Dragneel udał się do kuchni. Kucharz z niego żaden, ale czego
się nie robi dla ukochanej kobiety? Ona natomiast w tym samym czasie
relaksowała się w wannie. Po kilkunastu minutach wyszła z niej. Owinęła mokre
włosy ręcznikiem, a drugim owinęła mokre ciało. Podeszła do lustra i ściągnęła
dolny ręcznik w celu założenia na siebie jakiś czystych i świeżych ciuchów.
Zauważyła w lustrze blizny, które stały się teraz na zawsze ‘ozdobą’ jej ciała.
Zauważyła jak drzwi od łazienki otworzyły się i wszedł do nich Natsu. Stał
przez chwilę w bezruchu widząc bliznę, która znajdowała się na plecach. Spuścił
wzrok, coś wymamrotał pod nosem i wyszedł. Lucy szybko założyła na siebie jakąś
koszulkę i wyszła z łazienki.
- Natsu? – Udała się do kuchni, ale tam go nie było. Weszła
do salonu i jedyne co tam zobaczyła to nakryty pięknie stół, a na nim przygotowana
przez niego kolacja, ale jego nigdzie nie było. ‘Czy to przez te blizny?’ –
Pytała się w myślach. Posmutniała. Doszła do wniosku, że skoro jego nie ma to
idzie się położyć. Przebrała się w piżamę i pognała do łóżka.
W tym samym czasie w parku na ławce siedział zamyślony
chłopak. Patrzył tępo w jeden punkt. Nagle po dróżce przechadzały się dwie
uśmiechnięte osoby. Byli to Gray i Juvia. Zauważyli przyjaciela i podeszli do
niego. Gray chwycił go za ramię. On wyrwał się z transu.
- Natsu? Wszystko gra? Czemu Cię nie ma przy Lucy?
- Bo jestem kretynem. – Szepnął, ale Fullbaster i tak to
usłyszał.
- Co jej zrobiłeś? – Spytał zdenerwowany.
- Uciekłem. Najzwyczajniej w świecie uciekłem.. – Powiedział
chaotycznie, a jego przyjaciel nic już nie zrozumiał.
- Możesz mi powiedzieć, co się do jasnej cholery stało?
- Widziałem jej bliznę.. – Rzekł cicho. Jego wzrok był
przepełniony poczuciem winy. – Cholera. Czemu to nie mogłem być ja? – Zakrył
twarz w dłoniach.
- Kretynie, nie zastanawiaj się nad tym, tylko leć ją
przeprosić. Jak myślisz, co ona sobie teraz myśli. Miałeś się nią opiekować,
prawda? A siedzisz tu i się użalasz. – Te słowa spowodowały nagłe ożywienie na
twarzy Smoczego Zabójcy. Uśmiechnął się lekko i wstał.
- Dzięki. Już mi lepiej. – Odwrócił się i pobiegł w stronę
domu Heartfilli. Ona w tym czasie właśnie odwróciła się w stronę okna, nie mogła
zasnąć. W głowie ciągle miała obraz miny Natsu, gdy zauważył jej bliznę.
Uroniła łzę. Nagle drzwi do jej domu zaskrzypiały. Od razu zorientowała się, że
to on. Szybko znalazł się przy jej łóżku. Położył się przy jej boku i ją objął.
Ona udawała, że śpi.
- Lucy? – Odezwał się niepewnie. – Przepraszam, że uciekłem.
Jestem tchórzem. Po prostu, gdy zobaczyłem bliznę na Twoich plecach w mojej
głowie natychmiast pojawiły się pytania, czemu to nie ja ich nie mam. Przez
chwilę miałem wątpliwości, czy zdołam Cię ochronić przed kolejnymi ranami. Nie
wiem co mam robić.. – Przerwał.
- Po prostu nigdy mnie nie zostawiaj. – Odezwała się nagle i
odwróciła w jego stronę. – Te blizny to nic, da się je ukryć. A z czasem na
pewno się z nimi zaprzyjaźnię. – Uśmiechnęła się lekko i dotknęła jego
policzka. – Nie obwiniaj się za to co się stało, nie zawsze będziesz w stanie
mnie chronić. – Pocałowała go w czoło. On się uśmiechnął.
- Będę silniejszy, by móc Cię bronić. Nie pozwolę nikomu Cię
skrzywdzić.
- Już dobrze. Nie mówmy o tym. – Westchnęła. – Nasza
romantyczna kolacja przepadła.. Szkoda, bo się napracowałeś. – Zmieniła temat.
- To nic. Rano zrobię za to romantyczne śniadanie, ok?
- No pewnie.
- Tak apropo romantyczności. Widziałem Juvię i Gray’a w
parku.
- No chłopak się postarał. Jutro wszystko nam opowie. –
Rzekła szczęśliwa dziewczyna przytulając się do chłopaka. Chwilę potem zasnęła,
a on razem z nią.
No i napisane. Może być? ;D Postaram się dziś wieczorem
dodać jeszcze jeden rozdział ^^
Czekajcie cierpliwie i czekam na komentarze =]
Buźka ;*
No, no nie poznaje Natsu... jest taki... Opanowany.. Bardzo lubię twoje opowiadanie, pisz dalej! Życzę weny, jak zwykle!
OdpowiedzUsuńNatsu jest całkiem inny niż w anime :). I to mi się podoba :).
OdpowiedzUsuń