niedziela, 30 września 2012

Rozdział 32.


Obudziła się w jeszcze gorszym stanie niż zasnęła. Odkryła się, gdyż poczuła, że jest jej gorąco. Jednak kilka chwil później znów się zakryła szczelnie, bo zaczęła się trząść. Rozglądnęła się po pokoju. Dragneel’a nigdzie nie było. Powoli zaczęła się podnosić z łóżka, okrywając się jednocześnie kocem. Głowa bolała ją niemiłosiernie. Oczy zaczerwienione, tak samo jak i nos. Chwiejnym krokiem udała się w stronę kuchni. Zastała tam Smoczego Zabójcę. Od razu ją zauważył.
- Lucy! Oszalałaś? Masz gorączkę, marsz do łóżka. – Już na dzień dobry dostała ochrzan od chłopaka. Spojrzała na niego swoimi wyblakłymi brązowymi oczami. Otworzyła usta, ale nie dało się usłyszeć nic. Odchrząknęła się i spróbowała jeszcze raz. Znowu się nie powiodło. Spojrzała przerażona na chłopaka, przez co on z jeszcze większym zmartwieniem podszedł do niej i spojrzał w jej oczy. – Lucy, spokojnie. Powiedz, co chcesz powiedzieć, ja odczytam to z ruchu Twoich warg. – Dziewczyna pokiwała twierdząco i spełniła jego prośbę. – ‘Proszę, idź po Wendy, szybko’. – Wyczytał głośno z ruchu jej ust i zauważył jak po jej bladych policzkach płyną łzy. Otarł je i przytulił mocno dziewczynę. – Zaraz będę tu z powrotem, wraz z Wendy. Ty lepiej wróć do łóżka i nie płacz, będzie dobrze. – Pocieszał ją. – Happy! – Krzyknął za przyjacielem i po kilku sekundach przyleciał do niego. – Zaopiekuj się Lucy. Ja biegnę do gildii po Wendy. Zaraz wracam.
- Czemu Natsu? Co się stało?
- Lucy straciła głos. Ktoś musi jej pomóc, dlatego biegnę po Wendy. Będę najszybciej jak mogę. Mogę na Ciebie liczyć?
- Aye sir! – Zasalutował przyjacielowi i podleciał do łóżka, gdzie leżała już roztrzęsiona blondwłosa. – Lucy, nie martw się. Wendy Cię uleczy. – Pogłaskał ją po głowie. – Wiem, co Ci poprawi humor! – Odleciał na chwilę, by potem znów wrócić z rybką w łapkach. – Proszę, podzielę się z Tobą rybką. – Dziewczyna spojrzała na niego bez większych uczuć i rozkleiła się jeszcze bardziej. Wtuliła się w poduszkę. A kot popatrzył na nią smutno.
W tym samym czasie Salamander, biegł w stronę gildii tak szybko, jak tylko potrafił. Otworzył gwałtownie drzwi do budynku i zaczął się rozglądać po jego wnętrzu.
- Wendy! – Krzyknął. Cała gildia spojrzała w jego stronę. Niebieskowłosa podbiegła do niego.
- Panie Natsu, stało się coś?
- Tak. Lucy potrzebuje Twojej pomocy. Straciła głos, nie może mówić. Pomóż jej, proszę. – Zaczął błagalnie chłopak.
- Zrobię to. Biegniemy. Pomogę Pani Lucy. – Rzekła zdeterminowana i wybiegła z gildii, tuż za nią chłopak, by móc ją poprowadzić do nowego domu. Po kilku minutach dotarli. Marvell, głośno dysząc podeszła do łóżka, gdzie leżała Heartfillia. Bez chwili namysłu, zaczęła używać leczniczej magii na dziewczynie. Dragneel stał za dziewczynką. Po chwili do ich domu, wbiegło parę osób.
- Natsu, co się dzieje? – Spytała Tytania jako pierwsza.
- Erza? Wszyscy? Co tu robicie?
- Usłyszeliśmy, że z Lucy jest nie najlepiej. Zmartwiliśmy się i przybiegliśmy za Wami. – Odpowiedział Fullbaster. – Co się stało?
- Lucy chciała coś powiedzieć rano.. Jednak zamiast słów, usłyszałem ciszę.. Z ruchu jej warg wyczytałem tylko słowa, bym pobiegł po Wendy i tak zrobiłem. – Wytłumaczył przyjaciołom całą sytuację.
- Lucy.. – Szepnęła Tsubaki, chwytając maga lodu za rękę.
- Uspokójcie się na chwilę. Wendy się koncentruje. – Rzekła nagle Carla, patrząc gniewnie na przyjaciół. Umilkli, jak nakazała i czekali na rezultaty leczenia. Blondwłosa zaś mierzyła wzrokiem każdego z przyjaciół. W jej oczach było widać radość z tego, że są tu wszyscy i się o nią martwią, ale też smutek, strach.. Bała się, czy magia Wendy coś na to poradzi. Zacisnęła mocniej pięści. Nie chciała po sobie poznać, że jest słaba. Po pewnym czasie, Wendy zaprzestała wykonywanej czynności. Odetchnęła głęboko i usidła.
- Wendy i co? – Spytał jako pierwszy i najbardziej zdenerwowany Dragneel.
- No cóż.. Jeszcze dziś gorączka powinna spaść, ale jeśli chodzi gardło, to zajmie to trochę dłużej..
- Trochę dłużej, znaczy ile?
- Dwa lub trzy dni. – Wszyscy się załamali. Blondwłosa spojrzała na wszystkich jeszcze raz. Nie chciała ich martwić. Uśmiechnęła się lekko. Salamander spojrzał na nią zdziwiony.
- Lucy, czemu się uśmiechasz? – Gestem ręki pokazała, by wypowiedział na głos to, co ona mu teraz przekaże. Pokiwał głową na znak, że się zgadza i skupił się na jej wargach. – Nie martwcie się tak, w końcu mi to przejdzie. Te kilka dni jakoś wytrzymam bez mówienia. – Wypowiedział na głos, to co właśnie zrozumiał. Dziewczyna znowu się uśmiechnęła, dodając tym samym więcej optymizmu reszcie przyjaciół.
- Lucy jest niemową. – Palnął nie kto inny jak Happy i uśmiechnął się pod nosem. Blondwłosa spojrzała na niego gniewnie, a na jej czole zaczęła pulsować żyłka. Zacisnęła pięść i pogroziła latającemu stworzeniu. Odleciał przerażony i schował się za plecami różowowłosego przyjaciela. – Ale i tak jest straszna.. – Dodał ciszej do chłopaka.
- Dobra, myślę że będzie lepiej, jeśli wszyscy stąd wyjdziemy. Z Lucy sobie dzisiaj nie porozmawiamy. Niech odpocznie. – Rzekła Scarlet do reszty przyjaciół. Każdy z nich, wychodząc posłał chorej ciepły uśmiech i rzucił coś, dodając jej otuchy. Dziewczyna głęboko westchnęła, gdy już wyszli, a jej mina zmieniła się. Salamander podszedł do niej i objął ramieniem. Położyła na nim głowę.
- Nie martw się Lucy, odzyskasz swój głos. Cierpliwości. – Pocieszał dziewczynę, przytulając ją mocniej i całując w głowę. – A tym czasem, połóż się, prześpij. Ja zrobię coś do jedzenia. – Uwolnił ją z uścisku i wstał. Zanim jednak odszedł, blondwłosa chwyciła go za rękę. Zrozumiał o co chodzi, więc popatrzył na jej wargi. – Nie spal domu. – Wyczytał i spojrzał na dziewczynę pytająco, a ta pokazała mu język. – Osz Ty.. – Rzucił lekko się obrażając, ale po chwili się uśmiechnął. – Dobrze, postaram się. – Dodał i odszedł. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i ułożyła wygodnie w łóżku. Dotknęła ręką czoła, nie wydawało się już takie gorące. Ogółem nie czuła już takiego osłabienia, ale zmartwiło ją to, że nie może się odezwać. Nie była nigdy w takiej sytuacji. Na ogół jest wygadaną osobą, a tu nagle taka ‘niespodzianka’.
Nadszedł wieczór. Lucy była już w dużo lepszym stanie. Gorączka całkowicie znikła, tak samo jak i katar. Nadal jednak była blada i nie mogła się odezwać. Dragneel gadał jak najęty, co powoli zaczęło drażnić dziewczynę. Uderzyła go w czaszkę, nakazując tym samym, by przez chwilę zamilkł. Siedzieli na podłodze i grali w karty wraz z Happy’m. Ku ich zaskoczeniu, nagle do ich domu, wparowali przyjaciele z uśmiechami od ucha do ucha. Ci sami, którzy byli u niej rano. Uśmiechnęła się szczerze do nich.
- Co tu robicie? – Spytał Salamander.
- Pomyśleliśmy, że mimo tego, że Lucy nie może mówić, to ją odwiedzimy i sobie wspólnie pomilczymy. – Odpowiedział Fullbaster.
- Co więcej, przyprowadziliśmy jeszcze jedną dodatkową osobę do towarzystwa. – Dodała Tytania. Dragneel, Heartfillia i Happy popatrzeli na nich pytająco. Zza pleców Scarlet wyszedł uśmiechnięty Jellal.
- J-jellal? – Spytał zszokowany Salamander, ale po chwili się uśmiechnął. Blondwłosa spojrzała na szkarłatnowłosą znacząco i posłała jej ciepły uśmiech, który później skierowała w stronę Fernandesa. Dziewczyna zaprosiła ręką wszystkich zgromadzonych, by usiedli na podłodze. Siedzieli w wielkim kole. Śmiali się, wygłupiali. Nie słyszeli jednak głosu blondwłosej, ale zdawała się być szczęśliwa. Tak było. Cieszyła się, że ich widzi, że są przy niej i dobrze się bawią. Nie zamierzała psuć tego wieczoru im i tym bardziej sobie.


Ciaossu!
Niestety, dodaję krótszy rozdział, gdyż nie mam siły ^^
Notka pojawia się teraz, bo wczoraj nie miałam zbytnio czasu na napisanie czegoś.. W końcu.. obchodziłam rodzinki ^^ ale to tam taki szczegół.. no a dziś znowu byłam w Krakowie w kinie i też tak jakoś zeszło do popołudnia i rozdział pojawia się dziś..
Wiem, nic specjalnego tu się nie dzieje.. ale tak głupio mi nic tu nie dodawać ;D
Pozdrawiam wszystkich i buziaki ślę :*

czwartek, 27 września 2012

Rozdział 31.


A tym czasem u Dragneel’a.
Ciężko wzdychał. Przewrócił się na plecy i patrzył w sufit. Było już po północy, a jej jeszcze nie ma. Owszem, posprzeczali się trochę, ale mimo wszystko martwił się o nią. Do sypialni wleciał niebieski kot.
- Natsu? – Zapytał cicho, był pewien, że przyjaciel nie śpi. Nie mylił się.
- Co się stało? – Odpowiedział nawet na niego nie patrząc.
- Czemu nie zatrzymałeś Lucy? Była tu jakieś dwie godziny temu. Nawet w tym pokoju. – Zerwał się gwałtownie z łóżka i usiadł na jego brzegu.
- Była tu? – Siedział zaskoczony, patrząc na przyjaciela.
- Tak szczerze.. Podzielam jej zdanie co do Jellal’a.
- Co Ty mówisz?
- Dopinguję Erzie, aby była szczęśliwa z Jellal’em.
- Czemu?
- To nasza przyjaciółka. Wybaczyła mu to, co się stało. Zawsze go kochała. Chcesz żeby była szczęśliwa z nim i z nami, czy też żeby udała szczęśliwą z nami a bez niego? – Te słowa odbijały się z sensem w głowie chłopaka.
- Chyba masz rację. Coś w tym jest. Jutro przeproszę Erzę i dam szansę Jellal’owi. – Skwitował chłopak, uśmiechając się lekko.
- Aye! A co z Lucy?
- Ją również przeproszę, ale teraz pewnie nie chce mnie znać za to wszystko. Wolę dać jej dzisiaj już spokój, aczkolwiek martwię się, gdzie jest.
- Spokojnie Natsu. Jest silna. Cokolwiek by się nie działo, da sobie radę.
- Masz rację, po raz kolejny. Dobra, idź spać. – Zarządził, po czym sam tak uczynił.
Rano obudził się w dobrym humorze i pełen sił. Ruszył od razu w stronę gildii bez śniadania, a wraz z nim Happy. Gdy już dotarł, zaczął rozmawiać z każdym z magów, że powinni dać szansę Jellal’owi. Pokiwali twierdząco głowami i stwierdzili, że już wczoraj tak postanowili. Nagle w gildii pojawiła się Erza. Ta sama, jak kiedyś. Jej wyraz twarzy – poważny. Zmierzyła wzrokiem każdego i podeszła do baru. Usiadła na krześle i podparła ręką głowę. Podszedł do niej Salamander.
- Erza.. Chcielibyśmy przeprosić Cię za to, co się wczoraj stało.. Nie przemyśleliśmy tego, ale teraz już rozumiemy i chcemy Ci powiedzieć, że zaakceptujemy Twój związek z Jellal’em. – Tytania spojrzała na niego, a potem na resztę magów. Uśmiechnęła się lekko.
- To miło z Waszej strony, że chcecie dać mu szansę.. Ale to już bez znaczenia.. Zerwałam z nim. – Posmutniała. Mogli się tego spodziewać. Dla nich postanowiła rzucić kogoś, kogo naprawdę kocha.
- Musisz to naprawić. – Rzucił w jej stronę różowowłosy, chwytając ją za ramiona. – I to szybko.
- Co Ty mówisz, Natsu?
- Kochasz go, widzę to. Nie zmarnuj takiej szansy. – Odpowiedział poważnie patrząc jej w oczy.
- Natsu.. – Uśmiechnęła się. Wstała. – Dziękuję. A tak poza tym, gdzie Lucy?
- Nie wiem.. Nie wróciła na noc do domu. Pokłóciliśmy się.
- A więc Ty też ratuj swój związek. – Rzuciła w jego stronę i wybiegła z gildii.
Pewna blondwłosa dziewczyna w tym czasie właśnie przebudziła się ze snu. Rozciągła się możliwie i zeskoczyła z gałęzi. Przeklęła cicho, bo poczuła ostry ból w kręgosłupie. To jeszcze nic.. chwilę potem odczuła ból mięśni. Zaczęła się trząść z zimna.
- Chyba tym razem przesadziłam. – Rzekła do siebie i ruszyła wolno w stronę gildii. Po drodze napotkała szkarłatnowłosą przyjaciółkę, która biegła.
- Lucy, gdzieś Ty była? – Zatrzymała się przed nią i spytała ze zmartwieniem.
- A tu i tam.. – Odpowiedziała tylko i posłała jej uśmiech. – Właśnie zmierzam do gildii. A Ty gdzie tak się spieszysz?
- Idę ratować swój związek z Jellal’em. – Blondwłosa spojrzała na nią pytająco. – Natsu i reszta przeprosili mnie i powiedzieli, że dadzą mu szansę.
- To wspaniale. – Rzekła szczerze, uśmiechając się szeroko. – W takim razie nie zatrzymuję Cię. Biegnij do niego. – Dodała po chwili.
- Jasne. Dziękuję. A, Lucy!
- Słucham?
- Pogadaj z Natsu. Nie chcę byście przeze mnie mieli kryzys..
- Nie martw się tym. To już mój problem. – Powiedziała i ruszyła we wcześniej wyznaczonym kierunku. Tytania również odeszła, a raczej odbiegła w swoją stronę. Gdy Heartfillia już dotarła na miejsce, cicho, bezszelestnie usiadła na krześle przy barze, rozgrzewając też tym samym swoje zimne dłonie. Rozglądnęła się po wnętrzu. Było jak zawsze. Tłoczno, gwarno. Po jakimś czasie, przed nią stanęła pewna postać.
- Lucy.. Ja chcę Cię przeprosić. – Rzekł prosto z mostu, patrząc prosto w oczy dziewczynie.
- Nie ma sprawy. Nie gniewam się. – Odpowiedziała i uśmiechnęła się do chłopaka.
- Martwiłem się o Ciebie przez całą noc.. no może nie całą, bo pół przespałem. Jednak to nie zmienia faktu, że i tak myślałem o Tobie.
- Przepraszam, że sprawiłam Ci przykrość.. Jednak czułam, że w jakiś sposób chciałam być sama. – Chwyciła się za głowę i poczuła jak skronie jej pulsują i uderza w nią uczucie gorąca.
- Lucy, wszystko gra?
- Tak, chyba tak. Pójdę do domu i prześpię się trochę. Dobrze?
- Może pójdę z Tobą?
- Nie, nie trzeba. Poradzę sobie. Naprawdę. – Zapewniała go. Pocałowała go lekko w policzek i wyszła z gildii. Po drodze czuła, jak jest jej nieprzyjemnie. Zimne noce i spanie na drzewie dały się we znaki. Dotarłszy do domu, najpierw udała się do łazienki. Spojrzała w lustro. Na policzkach pojawiły się wypieki, nos zaczerwieniony, pobladła. Poczuła nieprzyjemne swędzenie w nosie, po chwili kichnęła.
- No pięknie. – Rzekła do siebie. Ruszyła w kierunku łóżka. Okryła się kołdrą, jednak poczuła, że i tak jest jej zimno. Trzęsła się. Po chwili zasnęła.

W pomieszczeniu, w którym znajdował się pewien niebieskowłosy mężczyzna, dało się usłyszeć donośne pukanie do drzwi. Nie spodziewał się nikogo. Otworzył je. Ku jego zdziwieniu, ale zarazem i radości, w progu pojawiła się Ona. Rzuciła się mu na szyję, obdarowując przy tym samym namiętnym pocałunkiem. Odwzajemnił go. Trwali w tym stanie długą chwilę. Odkleiła się od niego.
- Nie spodziewałem się.. Jednak jestem przeszczęśliwy widząc Cię. – Powiedział pierwszy Fernandes.
- Zaakceptowali Cię. Dadzą Ci szansę.. – Rzekła szczęśliwa. – Jeśli Ty mi ją dasz. – Dodała po chwili, poważnie.
- Czemu miałbym jej nie dać? – Spytał ze zdziwieniem.
- Odeszłam.. od tak, zostawiłam Cię.
- Cii.. Nic już nie mów. Ja i tak mimo wszystko Cię kocham. – Przytulił ją. – Poza tym, chciałem z Tobą też porozmawiać i błagać byś do mnie wróciła.
- Naprawdę?
- Tak.. Lucy była u mnie wczoraj. Wytłumaczyła mi to i owo.
- Była u Ciebie?
- Tak. Pokłóciła się też z Natsu, prawda?
- Tak. Ale wytrwają to. Tyle już przeszli, że i to nie będzie dla nich przeszkodą.
- Pewnie masz rację.
- Poza tym, widziałam ją po drodze, gdy tu biegłam. Pewnie rozmawia teraz z Natsu i sobie wybaczają.
- Skoro tak mówisz. – Uśmiechnęli się do siebie i spędzili ze sobą resztę dnia.

W gildii.
- Natsu i co? Pogodziłeś się z Lucy? – Spytał niebieski latający przyjaciel.
- Tak. Jednakże wyglądała dziwnie.
- Jak to dziwnie?
- Wydawała się mi jakaś blada.
- Może chora?
- Być może. Martwię się o nią. Idę do domu. Idziesz ze mną?
- Nie. Zostanę tutaj. Będę wieczorem.
- Dobra. Uważaj na siebie! – Rzucił i wybiegł z gildii. W krótkiej chwili był już w domu. Udał się do sypialni, gdzie najprawdopodobniej była blondwłosa. Nie mylił się. Leżała w łóżku, przykryta po sam nos. Podszedł cicho i położył się. Leżała do niego tyłem, więc pozostało mu patrzenie w tył jej głowy. Objął ją ramieniem. Poczuł jak się trzęsie. – Lucy, co Ci jest? Cała drżysz. – Zapytał z przejęciem, nie patrząc nawet czy dziewczyna śpi czy też nie.
- Chyba się przeziębiłam.. – Powiedziała cicho. Gardło nie było w stanie na więcej jej pozwolić. Ochrypła.
- Biedaku.. Gdzie się ta załatwiłaś?
- Zgadnij. – Dragneel pomyślał (^^) chwilę.
- Głupia. Kompletnie zwariowałaś. Masz swój dom, a Ty śpisz na drzewie.
- Nie złość się..
- A więc masz teraz karę za to..
- Natsu?
- Słucham?
- Przytulisz mnie? – Zaskoczyło go to, ale no jakby mógł jej odmówić? Odwróciła się do niego. Teraz patrzyli sobie w oczy. Przybliżyła się do niego i przytuliła. Objął ją bardzo mocno, oddając jej swoje ciepło. Jeszcze przez chwilę czuł, jak jej ciało drży. Moment później, przestało, a ona zasnęła. Ucałował jej czoło. Poczuł jego żar. Cicho westchnął.
- Oj Lucy.. Co ja z Tobą mam. – Szepnął do siebie, uśmiechając się pod nosem. Ona również się uśmiechnęła, jednak on już tego nie widział. Nie spał. Czuwał przy niej niczym Anioł Stróż, co chwilę przeczesując ręką jej jasne, długie włosy.


Ciaossu!
Krótszy chyba niż zazwyczaj, ale już nie wiedziałam co napisać ^^
I jak wrażenia moi Kochani czytelnicy i komentatorzy?
Czekam na opinię ;D
Do następnego =]
Buźka moje Miśki ;*

środa, 26 września 2012

Rozdział 30.


Zbliżał się wieczór. Jedna z najpopularniejszych par Fairy Tail właśnie wyszła z gildii i kierowała się w stronę swojego domu. Podziwiali granatowe niebo, które było wypełnione było po sam horyzont najjaśniejszymi gwiazdami. Blondwłosa ciężko westchnęła. Chłopak popatrzył na nią z troską.
- Coś nie tak? – Zapytał.
- Wszystko w porządku. Jestem.. szczęśliwa. – Odpowiedziała, uśmiechając się szczerze. Odwzajemnił uśmiech. Dotarli do mieszkania. Lucy zajęła się kolacją, a Natsu nakrywaniem do stołu. Po zjedzonym posiłku, odświeżeniu się, poszli spać. Wtuleni w siebie, całą noc trwali w takiej pozycji. Uśmiechnięci, wypoczęci oraz już najedzeni, wyszli rano z domu. Jak co dzień, udali się do gildii. Całą drogę blondwłosa rozmyślała.
- Lucy? – Nie usłyszała. – Hej, ziemia do Lucy. Zatrzymał się. – Zaczął machać jej ręką przed oczyma.
- Co się stało? – Odezwała się nagle, ‘wyrwana’ z transu.
- Martwisz mnie ostatnio.
- Nie potrzebnie.
- Ale jednak, widzę że coś jest nie tak. Coś ukrywasz. – Spojrzał na nią podejrzanie i prosto w oczy.
- Nie martw się tym. Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie.
- Dowiem się? A czego?
- Wytrzymaj trochę. Proszę.
- Mam nadzieję, że to nic złego.
- Nie, to nic złego. – Uśmiechnęła się pod nosem. – Chodźmy. – Pociągnęła go za rękę i po kilku minutach dotarli do gildii. Jak to zwykle bywało w Fairy Tail, głośno. Mimo tego, że było bardzo wcześnie, w gildii znajdowało się bardzo dużo magów. – Coś się stało, że dzisiaj taki ruch? – Spytała blondwłosa, podchodząc do baru, gdzie stała Mirajane.
- Według kart Cany, ma się dziś coś zdarzyć. – Rzekła.
- Doprawdy? A mówiła może co?
- Nie, ona sama nie wie. Ledwo otworzyłam drzwi, a do gildii zaczęli się schodzić magowie. Wszyscy są ciekawi, co się wydarzy. – Heartfillia zdała sobie właśnie sprawę, że ‘to’ wydarzenie, może dotyczyć tego, że zjawi się tu Erza i Jellal. Zaczęła się trząść.
- Lucy, wszystko gra? – Spytał nagle Salamander, widząc zachowanie dziewczyny. Otrząsnęła się.
- Tak. Po prostu zastanowiły mnie słowa Miry sprzed paru chwil. – Skłamała. Czuła, co się święci. Wolała jednak to przemilczeć. – Już wszystko do.. – Nie dokończyła, bo właśnie oto drzwi do gildii otworzyły się, a w progu pojawiły się dwie postacie. Jedną z nich rozpoznali, to Erza. Druga osoba miała na sobie zarzucony płaszcz i kaptur. Nie widzieli twarzy towarzysza szkarłatnowłosej.
- Witam wszystkich. – Odezwała się nagle Tytania. Wyglądała na pewną siebie. Jednak jej ręce zaczęły się trząść. Partner zauważył jej zdenerwowanie. Szepnął do niej.
- Możemy się jeszcze wycofać.
- Nie. Postanowiłam. Nie zmienię zdania. – Odpowiedziała mu równie szeptem. Chwycił ją za rękę, dodając tym samym jej otuchy. Wszystkie oczy magów zwróciły się w ich kierunku.
- Erza.. – Rzekła do siebie Lucy i uśmiechnęła się pod nosem.
- Chciałabym Wam oświadczyć, że mam kogoś. Ukrywam to od jakiegoś czasu. – Powiedziała na jednym wdechu, patrząc co chwilę na miny swoich przyjaciół. Na ich twarzach malowała się radość.
- To wspaniale! – Krzyknął ktoś z tłumu.
- Gratulacje Erza. – Podszedł do niej Natsu, tuż za nim Lucy. Chwilę potem dołączył również Gray i Tsubaki. – Kim jest ta zakapturzona postać? – Spytał po chwili.
- To właśnie osoba, z którą się spotykam.
- Może pokarze nam swoją twarz? – Spytał znowu zaciekawiony. Scarlet spojrzała na swojego partnera.
- Zdejmij kaptur. – Rzekła, a on posłusznie i powoli wykonał polecenie dziewczyny. Miny magów zmieniły się diametralnie. Zapadła niezręczna cisza.
- Jellal?! – Prawie że krzyknął ze złością Dragneel, zbliżając się do chłopaka. – Erza, co to ma znaczyć?
- Natsu, stój. – Zatrzymała go jednak blondwłosa. Spojrzał na nią pytająco.
- Ty wiedziałaś? – Spytał się patrząc prosto w jej brązowe oczy.
- Tak..
- Dlatego byłaś taka dziwna.
- Chciałam, żeby to Erza powiedziała Wam o tym wszystkim. Nie żeby to wyszło ode mnie. – Tłumaczyła się. W oczach Smoczego Zabójcy było widać złość. Wyrwał się z uścisku dziewczyny i szybko pojawił się przed niebieskowłosym.
- Ty.. – Zwrócił się do niego, nie ukrywając swojej złości. Podniósł rękę z zamiarem uderzenia chłopaka, jednak znów powstrzymała go Heartfillia.
- Nie rób tego. – Rzuciła groźnie.
- Ona przez niego cierpiała. Mam pozwolić, by moja przyjaciółka znów płakała przez tego gościa? – Spytał, nawet nie patrząc na dziewczynę, a prosto w oczy chłopaka, którego traktował jak wroga.
- Dobrze mówi! – Odkrzyknął znowu ktoś z tłumu.
- Oni się kochają. – Stanęła w ich obronie blondwłosa.
- Co nie zmienia faktu, że ją skrzywdził.
- To przeszłość. Zmienił się, wierzę w to. Proszę Natsu, przestań. – Puściła jego rękę. Uspokoił się. W gildii znów zapanowała cisza.
- Wynoś się stąd! – Dało się usłyszeć jakiś chórek z wnętrza budynku. W oczach szkarłatnowłosej pojawiły się łzy. Za dużo sobie wyobrażała? Przygryzła dolną wargę i odwróciła się na pięcie, pociągając za sobą chłopaka. Lucy ruszyła za nimi.
- Zostaw mnie! – Krzyknęła Scarlet w jej stronę. – Nie wiem czemu Cię posłuchałam. – Dodała. Wryło ją w podłogę na te słowa. Nieprzyjemny, chłodny wiatr owiał jej twarz. Czuła się okropnie. Odwróciła się w stronę gildii i ogarnęła wzrokiem jej wnętrze.
- Jesteście zadowoleni? – Spytała, patrząc każdemu w oczy, jakby chciała obarczyć ich winą za to co się stało, nie siebie.
- To raczej Ty nam odpowiedz. – Stanął przed nią Dragneel z poważną miną.
- Ona jest szczęśliwa z nim.. Zrozum to. Czy szczęście przyjaciółki nie jest ważniejsze?
- Owszem jest, ale nie z takim gościem.
- Czemu taki jesteś?
- Jaki?
- Rozdrapujesz stare rany. Ona widocznie o tym zapomniała, o przeszłości. Dlatego mu wybaczyła i z nim jest. Czy to tak ciężko zrozumieć?
- Zasługuje na kogoś lepszego.
- Dla niej to on jest lepszy. – Jej ton głosu zmienił się. Czuła jak się w niej gotuje. Miała ochotę mu wygarnąć.
- Nie dość. – On dalej swoje.
- Nikt nie jest idealny! – Krzyknęła. – Nawet Ty. Myślisz, że jesteś wspaniały i bez żadnej skazy? Ty na pewno też masz jakiś grzech na swoim koncie. – Nim się zorientowała, co właśnie powiedziała, w miejscu, gdzie stał jej chłopak pozostała nicość. Zakryła usta ręką. On wyszedł. Dało się tylko słyszeć głośne trzaśnięcie drzwiami. – Jeśli kochacie Erzę, zrozumcie jej uczucie do Jellal’a. Zróbcie to dla niej. – Rzuciła po chwili i sama wyszła na zewnątrz. W głowach innych magów, odbijały się właśnie ostatnie słowa dziewczyny. Miała rację. Nie chcą jej stracić. A jeśli ona była w stanie mu wybaczyć, to oni też.
Blondwłosa właśnie szła wolno uliczką Magnolii. Jej serce biło jak oszalałe. Czuła złość, ale i ulgę? Sama nie wiedziała. Nie wiedziała też, co robić. Czy pójść za Erzą i Jellal’em i ich przeprosić, czy też za Natsu.. Nogi jednak nie zaprowadziły jej do żadnej z tych osób. Skierowały ją jednak nad ocean, a konkretniej do drzewa wiśni. Usiadła na szerokiej gałęzi i zaczęła rozmyślać.
- Teraz to już straciłam i przyjaciółkę i chłopaka. – Rzekła do siebie i zaczęła płakać. Pod koniec dnia, gdy słońce już zachodziło, wzięła się w garść i postanowiła spotkać się z Erzą. Zeskoczyła z drzewa i biegła w stronę Akademiku, gdzie mieszkała przyjaciółka. Nie zastała jej tam, więc tym razem powoli, ruszyła w stronę parku. W oddali zauważyła już szukaną osobę. Podbiegła do niej. Scarlet miała spuszczoną głowę.
- Lucy? – Spytała, podnosząc do góry głowę.
- Erza, tak bardzo Cię przepraszam.. Byłam pewna, że to zrozumieją. Wybacz mi, nie chcę stracić przyjaciółki.
- To ja powinnam przeprosić. Chciałaś mi pomóc. Nie potrzebnie tak na Ciebie naskoczyłam. – Uśmiechnęła się do blondwłosej lekko. Ta ją przytuliła.
- Co z Jellal’em? – Spytała nagle.
- Rozstałam się z nim. – Posmutniała.
- Co? Ale jak to? Dlaczego?
- Widocznie nie jest mi pisane bycie z nim. Postanowiłam, że tak będzie najlepiej.
- Zwariowałaś? Kochasz go..
- Nie mylisz się.. Kocham go, bardzo.. ale nie mogę z nim być.
- Możesz..
- Nie mówmy już o tym. Wybacz, ale chcę się iść położyć. – Dotknęła jej ramienia i wyminęła ją i udała się w stronę swojego lokum. Blondwłosa stała zszokowana, tym co usłyszała. Nie spodziewała się, że tak to się potoczy. Postanowiła szybko zareagować. Udała się w stronę siedziby niebieskowłosego chłopaka. Zapukała grzecznie w drewniane drzwi. Po chwili otworzyły się, a tuż za nimi pojawiła się wyczekiwana przez nią postać.
- Lucy, co tu robisz o tak późnej porze?
- Możemy porozmawiać? – Nie odezwał się. Gestem ręki zaprosił ją do środka. – Musisz wrócić do Erzy. – Powiedziała prosto z mostu.
- Ale to ona ze mną zerwała.
- Bo została podstawiona pod ścianą..
- Nie zmienia to faktu, że jednak ze mną zerwała.
- Jak Ty byś się czuł na jej miejscu?
- Sam nie wiem
- Jestem pewna, że zrobiłbyś tak samo.
- Być może.
- Kochasz ją?
- Słucham?
- Kochasz ją, czy nie? – Spojrzała mu prosto w oczy.
- Najmocniej na świecie. – Odpowiedział po chwili i poważnie. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
- Więc zrób wszystko, by do Ciebie wróciła.
- Ale gildia nie akceptuje tego. Sama też widziałaś zachowanie Natsu.
- To już na mojej głowie, by ich przekonać.. – Zawiesiła głos.
- A co z Natsu, pewnie się pokłóciliście?
- Być może. – Odwróciła wzrok. – Z resztą, to mój problem. To wszystko, co chciałam powiedzieć. Chyba już pójdę. – Rzuciła szybko i zmierzała do drzwi. Została jednak zatrzymana przez Fernandesa.
- Lucy. Umiesz pomóc innym, a sobie potrafisz? – Spojrzała mu w oczy. Jej oczy się zaszkliły.
- Dam sobie radę. Dzięki. – Minęła go i wyszła. Chłopak uśmiechnął się na samą myśl o Erzie. Doszedł do wniosku, że jutro z nią porozmawia i będzie błagał o powrót. W końcu.. nie umie bez niej żyć. Blondwłosa w tym samym czasie właśnie rozmyślała o Dragneel’u. Wolnym krokiem kierowała się w stronę domu. Gdy już dotarła, udała się do sypialni. W progu zauważyła jego postać. Leżała do niej plecami. Uśmiechnęła się pod nosem i opuściła dom. Ponownie udała się nad ocean, na drzewo wiśni. Tam też zasnęła.


Ciaossu!
Jest dobry humor (Misaki-chan, Ayamari, dziękuję ;*) to i rozdział jest ^^
I jak się Wam podoba moi drodzy czytelnicy?
Nie wiem, kiedy uda się napisać kolejny, ale wyczekujcie go cierpliwie ;D
Pozdrawiam i buziaki ślę :*

wtorek, 25 września 2012

Rozdział 29.


Jak to na każdej imprezie Fairy Tail, nie obyło się bez kłótni i bójek. Zawsze zaczynały się one w połowie zabawy, gdzie już wszyscy mieli trochę w głowie. Blondwłosa rozejrzała się bo wnętrzu budynku i ciężko wzdychała widząc po raz kolejny tłukącego się Natsu a wraz z nim resztę męskiej części gildii.
- A nie mówiłam? Gdyby to było u mnie w domu, już dawno by go nie było.. – Rzekła niby do Tytanii.. niby, bo gdy się obejrzała, ona zniknęła. Szybko, instynktownie odwróciła głowę w stronę drzwi. Ujrzała kawałek szkarłatnych włosów, które właśnie zniknęły. Wstała i z ciekawością udała się za przyjaciółką. Ta ruszyła w stronę parku. ‘To zupełnie nie w stronę jej domu’ – pomyślała dziewczyna. Scarlet usiadła na ławce i czekała. Heartfillia zaś skryła się za najgrubszym drzewem w oddali od przyjaciółki. Po kilku minutach, przy Erzie pojawiła się dość tajemnicza postać. Zakapturzona. Blondwłosa choćby chciała, nie mogła dostrzec twarzy, koloru włosów.. Żadnych znaków szczególnych. Erza wstała i podeszła do nieznajomego. Pocałowała go. ‘Co tu jest grane?’ – zastanawiała się. Zaraz oboje usiedli. Tytania oparła głowę i jego ramię. ‘Spotyka się z kimś i nic nam nie mówi?’ – dalej rozmyślała. Doszła do wniosku, że nie będzie już ich obserwować. Odeszła z powrotem w stronę gildii. Stanęła w progu i wzrokiem od jednego kąta do drugiego omiotła całą sytuację panującą w gildii. Westchnęła. Odwróciła się na pięcie i poszła do nowego domu. Od razu rzuciła się na łóżko, rozmyślając o tym, co dziś widziała. Nie żeby to była jej sprawa z kim się spotyka, ale bądź co bądź, przyjaźnią się. Nie powinna tego ukrywać przed przyjaciółmi.
- Porozmawiam z nią jutro. – Szepnęła do siebie i zasnęła.
Rano, gdy wstała, rozglądnęła się po pokoju, szukając Smoczego Zabójcy. Była pewna, że przyszedł do domu, gdy tylko zauważył jej nieobecność. Myliła się. Udała się do kuchni i zjadła śniadanie, umyła się i pognała do gildii. Ku jej zdziwieniu, panował tam porządek. Krzątało się kilku magów. Zauważyła różowowłosego, który miał opartą głowę na blacie baru. Podeszła do niego.
- Czemu nie wróciłeś do domu? – Spytała, krzyżując ręce na piersi. Ten wyprostował się i spojrzał na dziewczynę.
- Lucy? A Ty gdzie byłaś?
- No w N A S Z Y M domu, a gdzie miałam być?
- Naprawdę? – Podrapał się po głowie.
- No naprawdę. A Ty czemu nie wróciłeś? – Zapytała ponownie.
- Nie wiem gdzie posiałem klucze..
- Eh.. Ja je miałam. Teraz już mieszkamy razem. Pamiętaj, że to ja je mam przy sobie. – Chłopak uderzył się w czoło na znak, że zapomniał o tym.
- Przepraszam. Bardzo się martwiłaś?
- Nie. Czułam, że pewnie siedzisz w gildii. – Usiadła na krześle obok chłopaka.
- Coś się stało? Dziwnie wyglądasz?
- Czemu dziwnie?
- Odkąd tu weszłaś, ani razu się nie uśmiechnęłaś. Co się stało?
- Nic takiego.. Może to przez pierwszą noc w domu i to w dodatku bez Ciebie. – Rzekła, lekko się uśmiechając, lecz jego to nie przekonało.
- Na pewno wszystko gra?
- Tak, na pewno. Nie martw się tym. – Tym razem posłała mu szerszy uśmiech.
- Siemka wszystkim. – Usłyszeli nagle. Odwrócili się i dostrzegli maga lodu, a tuż przy jego boku kroczyła Tsubaki.
- O, Hej Gray, Tsubaki. – Odezwała się blondynka, uśmiechając się szeroko do przyjaciół.
- Cześć miętówko. – Rzucił Dragneel. Brew Fullbaster’a drgnęła.
- Osz Ty.. Nie daruję. – Pociągnął go za szalik i zaczęli się bić.
- Idę ich uspokoić. – Westchnęła ciężko czarnowłosa. Heartfillia zachichotała. Do gildii właśnie weszła Tytania. Podeszła do baru i usiadła przy dziewczynie.
- Witaj Lucy.
- Cześć Erza. Co tam?
- Dobrze. Bardzo dobrze. – Uśmiechnęła się pod nosem.
- Co to za uśmiech? – Spytała chytrze, przyglądając się przyjaciółce.
- T-to.. nic takiego. Gdzie Natsu?
- Nie zmieniajmy tematu. Coś się stało?
- Nie.
- Erza..
- Wszystko gra, naprawdę. – Już zamierzała odejść, jednak została zatrzymana przez blondwłosą. Spojrzała jej głęboko w oczy.
- Przede mną nic się nie ukryje. Poza tym, że widziałam Cię.. z kimś. – Scarlet drgnęła.
- Musiałaś mnie z kimś pomylić.
- Proszę, nie kłam. Wiem, że to nieładnie, ale śledziłam Cię. Nie mogłam Cię z nikim innym pomylić. Wyjaśnisz mi, czemu ukrywasz fakt, że z kimś się spotykasz? – Tytania nic nie mówiąc, wyciągnęła dziewczynę na dwór.
- Co widziałaś? – Spytała, puszczając jej rękę.
- Ciebie, zakapturzonego gościa i to jak się witaliście. – Zarumieniła się.
- Spotykam się z kimś..
- Zauważyłam. – Chwyciła jej dłonie i się uśmiechnęła. – Opowiadaj, kto to jest?
- Nie wiem, czy powinnam Ci mówić..
- Czemu nie? Chyba nie jest żadnym przestępcą, prawda? – Spytała. Jednak, gdy zauważyła minę przyjaciółki, domyśliła się, że trafiła w dziesiątkę. – Jest przestępcą?! – Krzyknęła. Jednak Tytania zakryła jej twarz ręką.
- Nie krzycz. – Uspokoiła ją i odsunęła rękę. Spojrzała na nią pytająco. – Czemu tak na mnie patrzysz?
- Kto to jest?
- J-je.. – Zaczęła się jąkać.
- Jellal.. – Dokończyła za nią. Teraz spodziewała się, że dziewczyna zacznie ją pouczać, wyzywać. Ta jednak uśmiechnęła się do niej, a potem mocno przytuliła. – Tak się cieszę.
- Lucy?
- Myślałaś, że zacznę na Ciebie krzyczeć? Nic z tych rzeczy. Widziałam, co do niego czujesz. To nie ma znaczenia, kim jest, kim był. Ważne kim jest dla Ciebie. – Słowa przyjaciółki wprawiły ją w osłupienie. Po jej policzkach popłynęły łzy.
- Dziękuję Lucy.
- Nie dziękuj.. Powiedz mi, czemu to ukrywałaś?
- Sama wiesz, jaka opinia krąży na jego temat w gildii. Jak myślisz, jakby zareagowała reszta, gdyby się o tym dowiedzieli?
- A czemu obchodzi Cię ich zdanie? To przecież Twoje życie, Twoje szczęście, Twoje uczucie. Oni nie mogą tym kierować. Erza.. Nie bój się. Czy widzisz, żebym ja była zła, kazała Ci wybierać? Nie, wręcz przeciwnie. Jestem przeszczęśliwa, widząc Cię taką. Jestem pewna, że gdy oni się o tym dowiedzą, zmienią zdanie i podzielą moje. – Puściła jej oczko. Scarlet uśmiechnęła się do niej. – Chodź, powiedz im to teraz. – Dodała po chwili, wchodząc do środka. Dziewczyna jednak na to nie pozwoliła.
- Nie teraz. Muszę się przygotować.
- Przygotować?
- Emocjonalnie.
- I mówi to Najsilniejsza Kobieta Fairy Tail..
- Nawet Ci silni czasem się czegoś boją.
- Nie dramatyzuj.
- Lucy.. nie teraz. Proszę, daj mi czas.
- Dobra, niech będzie. W takim razie mam inny pomysł. Przyjdziesz tu z Jellal’em i oficjalnie to ogłosisz.
- Co?!
- Erza.. Lepiej tego nie przeciągać. Niech wiedzą. Z czasem Tobie zacznie to ciążyć. A jeśli pokarzesz wszystkim, jaka jesteś szczęśliwa u jego boku, zrozumieją to. Jestem tego pewna.
- A jeśli nie?
- Myśl pozytywnie. No, a teraz chodź do środka. Ciekawa jestem jak idzie Tsubaki rozdzielanie Gray’a i Natsu.
- Dziękuję Lucy.
- Za co?
- Za tę wiarę we mnie i za wsparcie.
- Od czego się ma przyjaciół? – Posłała jej ciepły uśmiech. Odwzajemniła go i weszły do środka. – Tak jak myślałam.. Dla Tsubaki to za wiele. – Rzekła blondwłosa, podchodząc do nieprzytomnej przyjaciółki, ocucając ją. – Eh.. MOŻECIE SIĘ USPOKOIĆ?! – Krzyknęła groźnie. Jak na zawołanie, oboje zaprzestali wykonywanej czynności. Fullbaster teraz się zorientował, że jego ukochana leży nieprzytomna na podłodze.
- Tsubaki. Przepraszam.. To nie chcący. – Przebudziła się. Uśmiechnęła się do niego słabo i szepnęła.
- Jasne.. Bywało gorzej.. – Heartfillia w tym czasie podeszła do swojej drugiej, narwanej połówki i spojrzała na niego karcąco.
- To naprawdę było niechcący. – Tłumaczył się, próbując jakoś uciec od jej wściekłego spojrzenia.
- Używaj czasem ten swój mózg! – Rzuciła tylko w jego stronę. – Masz zamiar tak stać i się gapić? Może byś przeprosił Tsubaki, co? – Salamander przestraszył się dziewczyny, więc wykonał jej polecenie.
- Nie gniewam się. – Rzekła tylko poszkodowana. – Lucy nie musisz być dla niego taka surowa.
- Muszę, bo czasem przesadza. – Znów spojrzała na chłopaka groźnie, a potem się uśmiechnęła. – Ale i tak go kocham. – Podeszła do niego i przytuliła. – Hamuj czasem te pięści, jasne?
- Dla Ciebie wszystko. – I w takiej oto miłej już atmosferze do końca dnia obyło się bez żadnej bójki. No.. przynajmniej Lucy na to nie pozwalała. Gdy widziała, że dochodzi do spięcia między nim a magiem lodu, natychmiast interweniowała, posyłając obojgu srogie spojrzenie.


Ciaossu!
Nudny wiem.. ale nie mogłam się jakoś skupić, by napisać coś innego.. Mam strasznego doła.. Długa historia..
Nie chciałam też ciągle pisać wątku NaLu, bo w końcu i to się nudzi.. Taki tam mały ‘fillerek’ z większym udziałem Erzy. Komentujcie lub nie.. róbcie co tam chcecie..
Pozdrawiam i nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział ;D
Czekajcie cierpliwie, jeśli dalej chcecie czytać te bazgroły ;)
Buźka ;*

niedziela, 23 września 2012

Rozdział 28.


Zanim jeszcze wybiegł, Fullbaster złapał go za ramię i zatrzymał.
- Co chcesz zrobić?
- Jak to co? Muszę odnaleźć Lucy i ją tu z powrotem sprowadzić?
- A co z Twoimi wspomnieniami?
- Wszystko wróciło.. Muszę ją przeprosić, odzyskać.. Kocham ją. – Rzekł pewnie i mocniej ścisnął wisiorek, który podarował Lucy. Wyrwał się z uścisku i nie zważając na nic biegł ile sił w nogach. Pierwsze co przyszło mu na myśl to jej mieszkanie. Być może tam jeszcze jest. Niestety tak nie było. Drugie miejsce.. Strzał w dziesiątkę. Już w oddali widział te blond włosy, które powiewały wraz z wiatrem. Zwolnił krok. Ona zasłuchana w uderzanie fal o brzeg, nie zważała na nic. Poczuła mocny uścisk od tyłu. Kątem oka zobaczyła różowe włosy.
- Nie mów mi, że.. – Szepnęła i odwróciła się, uwalniając się w między czasie z uścisku. To był ON. Gdy się odwróciła, spuścił głowę.
- Przepraszam Cię Lucy. Kocham Cię. Pamiętam już wszystko.. Wróć do gildii. – Powiedział cicho. Blondwłosa uśmiechnęła się pod nosem i chwyciła go za podbródek, podnosząc jego głowę i patrząc mu prosto w oczy. Co w nich widziała? Szczerość, skruchę..
- Nie kłamiesz. Widzę to. Widzę Twoje uczucia.. odzyskałeś pamięć?
- Tak, odzyskałem. Dlatego wiedziałem też, gdzie Cię szukać. Gdy tylko zobaczyłem ten wisiorek i otworzyłem go, wszystko wróciło..
- Rozumiem.. gdybym wiedziała, że ten wisiorek tak zadziała, zrobiłabym to 6 tygodni temu. – Zaśmiała się i chwyciła jego dłoń i spoważniała.
- Musiało Ci być bardzo ciężko z tym wszystkim.. – Rzekł smutny.
- Nie byłam znowu taka sama. Miałam Gray’a, Tsubaki, Erzę no i Ciebie.. co prawda nie w takiej postaci, jakiej chciałam, ale byłeś.
- Przepraszam.
- Nic już nie mów. Wrócił mój Natsu, którego kocham. – Posłała mu uśmiech, który w końcu odwzajemnił. Następnie czule go pocałowała. Brakowało jej tego najbardziej. Przytulili się i w takiej oto pozycji trwali dość długo.
- Wracamy do gildii? Wszyscy się pewnie martwią. – Spytał, odsuwając od siebie blondwłosą i chwytając jej dłoń.
- Tak. Wracajmy.
- Zapomniałbym. Proszę. – Powiesił jej wisiorek z powrotem na szyi. – Miałaś go nigdy nie zdejmować. Tym razem Ci odpuszczę, bo właściwie dzięki temu znów odzyskałem pamięć no i Ciebie. – Dziewczyna tylko się uśmiechnęła i pociągnęła za dłoń chłopaka i ruszyli w stronę gildii. Radości nie było końca, gdy zobaczyli ich trzymających się za ręce.
- Tak się cieszymy! – Krzyknęła Tsubaki, tuląc do siebie dziewczynę.
- My również. – Puściła oczko do chłopaka.
- Imprezka! – Rzucił ktoś z tłumu i się zaczęło. Kolejne picie, kolejne sprzeczki, prowadzące do bójek, jak to zawsze bywało w Fairy Tail. Bawili się tak do samego rana i każdy zasnął na podłodze w gildii, tuląc się do kogoś. Heartfillia otworzyła oczy i rozglądnęła się, gdzie jest. Tuż obok niej leżał Dragneel. Na samą myśl o wczorajszym dniu, uśmiechnęła się. Wstała cicho, by nikogo nie zbudzić, jednak pech chciał, że ktoś ją zatrzymał.
- Lucy. Dokąd znów uciekasz? – Spytał zaspany Salamander, trzymając jej rękę.
- Do domu, ale jeśli chcesz to Ty śpij. – Kucnęła przed nim i pogłaskała go po policzku. Ten się jednak bardziej ożywił i szybko wstał. – Mam dla Ciebie niespodziankę. – Rzucił nagle.
- Niespodziankę?
- Tak. Chodź ze mną. – Chwycił ją za rękę i szybkim chodem ruszyli w nieznanym blondwłosej kierunku.
- Możesz mi powiedzieć, dokąd mnie prowadzisz?
- Jeszcze chwilkę. Wytrzymaj. – Rzucił i dalej ciągnął dziewczynę za sobą. Nie odezwała się już słowem, ale coraz bardziej się niepokoiło, co on chce zrobić. Nagle, zatrzymał się. Ona tak się zamyśliła, że wpadła na niego.
- Ałć. – Jęknęła. – Gdzie jesteśmy?
- W Magnolii.
- Doprawdy? No jakbyś mnie nie uświadomił to bym się nie domyśliła. – Prychnęła, rozglądając się dookoła.
- Widzisz ten domek? – Wskazał palcem na piętrowy niewielki budynek. Wokół niego było zielono.
- Piękny. A kto tu mieszka?
- Może my? – Spojrzała na niego. – Chciałaś w końcu kupić jakiś domek w Magnolii, prawda? W dodatku, chciałaś zamieszkać ze mną.. no więc.. – Nie dokończył, bo blondwłosa rzuciła się mu na szyję.
- Natsu! Jest piękny! Szukałeś go dla mnie?
- Dla nas.
- To miłe. To dlatego wtedy zniknąłeś, gdy wróciliśmy z mojej willi. – Pokiwał twierdząco głową. – Ale, ile on kosztuje? Stać mnie na niego?
- Stać. Właściciel tego mieszkania, powiedział, że sprzeda go taniej dla pary. Więc poprosiłem o czas. Chciałem Ci go pokazać już dawno temu, ale pamiętasz jak było..
- Fantastycznie! – Krzyknęła uradowana i przytuliła się do chłopaka. – I naprawdę zamieszkasz ze mną?
- Tak, ktoś musi Cię pilnować. Chcę być przy Tobie Lucy, cały czas. – Pocałował ją w czoło.
- Możemy go obejrzeć?
- No jasne. Właściwie to mam nawet klucze. Ten staruszek zaklepał już ten dom dla nas. Prosiłem go o to, ale uprzedziłem też, że muszę Ci go pokazać i spytać czy go chcesz.
- Chcę go, bardzo. Na zewnątrz wygląda tak pięknie. W środku pewnie też tak wygląda. Muszę koniecznie udać się po pieniądze ze sprzedaży domu rodzinnego i rozdzielić między wszystkich i kupić ten dom.
- Najpierw chodźmy zobaczyć, jaki jest w środku.
- Dobrze. – Ruszyli. Dragneel otworzył drzwi i weszli. Blondwłosej nie schodził uśmiech z twarzy przez cały pobyt w tym domku. Był taki, o jakim zawsze marzyła. Już czuła się tak jak u siebie. Było tak przytulnie, rodzinnie. Dwie łazienki, kuchnia, 4 pokoje, salon, a w nim kominek. Czego chcieć więcej? – Nie muszę się dłużej zastanawiać. Biorę go i to zaraz. – Skwitowała uradowana i ruszyła po pieniądze ze sprzedaży domu. Tak jak obiecała, każdemu ze służby odda równą część. Sumka, która jej została był spora. Pieniądze dla reszty przekaże innym razem. Wraz z Salamandrem poszła do staruszka, by zdecydować się na kupno domu. Zapłacili i jeszcze zostało. Postanowiła, że odłoży je na przyszłość. – Mamy swój dom. – Rzekła siadając na brzegu dużego łóżka w jej.. nie w ich nowym domu. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Jesteś szczęśliwa?
- Bardzo. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Tu jest pięknie. Jeszcze jak Happy to zobaczy..
- Tak, będzie uradowany. W dodatku, będziemy mieli bliżej do gildii.
- Właśnie! Wracajmy tam. Zostawiliśmy ich tam wszystkich samych. – Wybiegli z sypialni i udali się w stronę do gildii. Ku ich zdziwieniu, nikt już nie spał na podłodze. Co więcej, zaczęło się wielkie sprzątanie. – Kto ich wszystkich do tego zmusił? – Spytała się Heartfillia, podchodząc do baru, gdzie stała Mira.
- Erza.
- No to wszystko jasne.. – Odpowiedziała para i rozglądnęła się po wnętrzu.
- A Was gdzie wywiało? – Spytała po chwili.
- Kupiłam dom. – Odpowiedziała szczęśliwa blondwłosa. - Natsu zamieszka razem ze mną. – Dodała po chwili. Białowłosa krzyknęła z radości.
- Tak bardzo się cieszę, że zrobiliście kolejny krok ku wspólnej przyszłości.
- Kolejny krok? Więc jaki będzie następny?
- Małżeństwo. – Popatrzyli po sobie znacząco i zaniemówili. Coś w tym jest..
- My.. mamy jeszcze czas. – Rzekła Heartfillia.
- Wiem o tym, ale co pomyślą inni?
- A co mają myśleć? Przecież wiedzą, że jesteśmy razem i że się kochamy. Wspólne zamieszkanie to chyba nie powód, by ludzie zaczęli gadać jakieś niestworzone rzeczy.
- Różnie to bywa. – Przetarła szklankę i odłożyła ją na bok. – To kiedy robimy parapetówkę? – Zapytała po chwili. – Trzeba w końcu uczcić Wasze nowe, wspólne już gniazdko.
- Parapetówka? Po moim trupie. Nie zaproszę do tego domu całej gildii.. To jest nowy dom, nie chcę by już poszedł z dymem. – Spojrzała znacząco na chłopaka.
- No co? – Popatrzył na nią ze zdziwieniem.
- Oj wiesz o czym mówię. – Zaczęli się kłócić. Oczywiście nie na poważnie.
- Wyglądacie jak stare dobre małżeństwo. – Skwitowała z uśmiechem białowłosa. Zaprzestali wykonywanej czynności i spojrzeli na uśmiechniętą twarz dziewczyny. – Nie mogę się doczekać Waszego ślubu i Waszej przyszłości. – Dodała po chwili.
- To ja może pomogę sprzątać innym. – Powiedziała trochę zmieszana blondwłosa.
- A ja pójdę poszukać Happ’iego. – Rozeszli się w różne strony. Mira spojrzała na nich pytająco i posmutniała.
- Hej Mira. Co się stało? – Spytała nagle Tytania, podchodząc do baru.
- Wiesz.. Lucy kupiła dom i zamieszkała w nim z Natsu. A gdy tylko wspomniałam o małżeństwie, coś się w nich zmieniło..
- Może to dla nich za wcześnie, by o tym myśleć?
- Być może..
- Nie martw się na zapas. Oni będą wiedzieli, kiedy nadejdzie ten etap. Teraz zamieszkali razem, więc to znaczy, że wiedzą co robią. Już budują swoją wspólną przyszłość. To kwestia czasu, gdy staną się małżeństwem. – Rzekła, uspokajając dziewczynę. – Nie martw się. Oni z siebie tak łatwo nie zrezygnują. – Puściła jej oczko i odeszła w tłum. Wieść o wspólnym mieszkaniu Lucy i Natsu rozniosła się szybko, niczym świeże bułeczki.
- Kiedy Imprezka? – Spytał Fullbaster, tuląc do siebie Tsubaki.
- Nie będzie żadnej imprezki. Już ostrzegłam, że to nowy dom i nie chcę by już był rozniesiony.
- Nie przesadzaj. Myślisz, że naprawdę jesteśmy do tego zdolni?
- Jesteście w stanie rozwalić pół miasta, a dom ma nie być dla Was wyzwaniem?
- Masz rację..
- Jeśli chcecie urządzić jakąś parapetówkę, to czemu nie urządzić jej tu, w gildii. Wyobrazicie sobie jak wygląda ten dom i po sprawie. – Wymyśliła Heartfillia.
- No to kolejna impreza! – Krzyknęła Cana.
- Aye! – Odkrzyknęła cała gildia. Kolejne pijactwo. (Mają zdrowie xD) Blondwłosa ciężko westchnęła, ale potem i ona dołączyła do zabawy. Przez resztę wieczoru śmiała się ze wszystkimi, tańczyła i piła. Trzeba w końcu uczcić jej nowe lokum. Razem z Natsu wygłupiali się jak małe dzieci i cieszyli się sobą. Będą mieli siebie nawzajem teraz cały czas. Happy bardzo ucieszył się na nowe mieszkanie i nawet tym, że Lucy będzie razem z nim.


Ciaossu!
Skończyłam. Ujdzie czy nie? :P Oczywiście happy endzik zawsze musi być, to nieuniknione ;D
Czekajcie na kolejny rozdział, który okaże się być może jutro..
Pozdrawiam ;*

Rozdział 27.


Mag lodu bez wahania wybiegł za nią. Mocno ją przytulił, a ona w końcu wybuchła płaczem, który chciał się dopiero wydostać, gdy dotrze do domu. Pogładził jej włosy.
- Nie myśl sobie, że zostawię Cię z tym wszystkim. – Szepnął.
- D-dziękuję.. – Rzekła, powstrzymując się od płaczu. – A-ale nie myśl sobie, że masz teraz wolną rękę, by się do mnie bardziej zbliżyć. – Dodała po chwili, a na jej ustach zagościł ledwo widoczny uśmiech.
- Nie tak zdobywa się serce ukochanej. – Uśmiechnął się do niej. – Chodź, odprowadzę Cię do domu. – Wystawił ramię, a ona je objęła i ruszyli w stronę jej lokum
- Dzięki Gray. – Powiedziała, gdy już dotarli.
- Nie ma sprawy. Dasz sobie radę z tym wszystkim?
- Muszę.. Robię to dla niego, przecież wiesz..
- Rozumiem. W razie gdybyś czuła się źle, samotnie czy coś.. wiesz gdzie mnie szukać, prawda?
- Jasne. Jeszcze raz, bardzo Ci dziękuję. – Pocałowała go w policzek i zniknęła za drzwiami mieszkania. Chłopak dotknął policzka, który przed chwilą został muśnięty i uśmiechnął się do siebie. Wrócił do gildii. A tam zauważył nową członkinię. Podszedł do niej.
- Misja udana?
- Tak, zakończona sukcesem. – Uśmiechnęła się szeroko do chłopaka. – A tutaj co się stało? Niektórzy dość dziwnie się zachowują.. O, gdzie Lucy?
- Odprowadziłem ją do domu.
- Jesteście razem?
- Nie.. Ona jest z Natsu, ale on.. – Urwał.
- Ale on..? – Chciała dokończyć.
- Zapomniał o niej.
- Jak to? – Spytała bardzo zaniepokojona.
- Zaraz, gdy wyszłaś z gildii, oni również wyszli.. Doszło do wypadku, w którym Natsu stracił pamięć.. a konkretniej.. zapomniał o Lucy, a nas pamięta. Lucy bardzo go kocha i dla jego dobra, przedstawiła się jako nowa członkini, ale to dla niej za wiele. – Odpowiedział.
- Straszne. Biedna Lucy. Gdzie ona mieszka? – Spytała nagle, wstając z krzesła.
- Co chcesz zrobić?
- Wesprzeć ją. W takich chwilach, dziewczyny powinny trzymać się razem. A nasze matki się przyjaźniły, więc teraz czas na nasze pokolenie. Więc powiesz mi, gdzie mieszka? – Chłopak był zdziwiony jej zachowaniem, ale po chwili doszedł do wniosku, że ma całkowitą rację. Dopiero ją poznała, a chce pomóc, być przy niej. To się nazywa przyjaźń.
- Masz wielkie serce, wiesz? – Dziewczyna spojrzała na niego pytająco. – Ludzie często zostawiają innych z problemami, bo oni powiedzieli, że dadzą sobie radę.. A Ty.. nie odpuścisz. – Skwitował i się uśmiechnął do niej. Następnie dokładnie wytłumaczył jej położenie domu, w którym mieszka blondwłosa. Nie minęło kilkanaście minut, jak nagle do drzwi Heartfilli ktoś zaczął pukać. Ona siedziała skulona w kącie. Nie spodziewała się nikogo. Leniwie wstała i podeszła do drzwi. Jakież było jej zdziwienie, gdy w progu stała nowa członkini.
- Tsubaki? Co tu robisz? Skąd wiesz, gdzie mieszkam?
- Gray mi wytłumaczył, bardzo dokładnie. – Odpowiedziała, wpraszając się do środka i zamykając drzwi. – Jestem tu, by Cię wesprzeć. Wiem o tym co się stało. – Dodała i przytuliła mocno blondwłosą. Na początku była bardzo zdziwiona, ale gdy poczuła jej ciepło, jej zapach, uległa i odwzajemniła uścisk. Było w niej coś, co budziło zaufanie.
- Dziękuję, że się trudziłaś, by być tu przy mnie, ale zastanawia mnie jedno.. dlaczego to robisz? – Spytała, ‘odklejając’ się od niej. Ta się uśmiechnęła.
- Polubiłam Cię od pierwszej chwili, to raz. Dwa: dziewczyny powinny trzymać się razem w takich sytuacjach. Po trzecie: nasze matki były najlepszymi przyjaciółkami i bardzo bym chciała, by ta przyjaźń rozkwitała również w tym pokoleniu. – Lucy wzruszyła się tymi słowami. Bez słów, przytuliła się do niej mocno i zaczęła szlochać. – Znamy się od dzisiaj, ale chcę być Twoją przyjaciółką i chcę Ci pomóc. Nie zostawię Cię samej. – Dodała po chwili.
- Tsubaki.. Nie wiem co powiedzieć. Już stałaś się moją przyjaciółką. Zostań tu przy mnie.. – Zwróciła uwagę na wypowiedziane przed chwilą słowa. Ostatnie zdanie często powtarzała Natsu. Na samo wypowiedzenie tego imienia, przed jej oczami pokazał się obraz, wszystkich spędzonych razem chwil. Jego ‘Kocham Cię’, pocałunek, wszystkie chwile, które spędzili razem, te dobre i te złe.
- Powiedz mi, dlaczego się tak zachowałaś, gdy Natsu Cię nie poznał? – Zapytała, odsuwając się od dziewczyny. Obie usiadły na brzegu łóżka.
- Pomyślałam, że tak będzie lepiej.
- Dla niego może i tak, ale Ty? Zdajesz sobie sprawę, że to może Cię wykończyć psychicznie? Zawsze, gdy będziesz go widzieć, Twoje serce zacznie szaleć na jego widok, w końcu go kochasz. A on? Nie zdaje sobie sprawy, co czujesz. Będzie uważał Cię tylko za przyjaciółkę. To dobrze?
- Początki będą ciężkie.. Z czasem, może serce się opanuje? – Dotknęła miejsca, gdzie znajduje się serce i westchnęła. – Może coś zjemy? – Spytała po chwili i nie czekając na odpowiedź dziewczyny, udała się do kuchni. Po kilkunastu minutach przygotowała posiłek i podała do stołu, do salonu. – Zapraszam. – Uśmiechnęła się do przyjaciółki i pokazała dla niej miejsce. Podeszła i usiadła. Zjadły w milczeniu. – Tsubaki.. Masz gdzie spać? – Dodała po chwili. Ta zdała sobie sprawę, że nie. Zmieszała się.
- Nie.. Zapomniałam coś znaleźć..
- Nie martw się. Możesz zostać u mnie, bardzo chętnie Cię przenocuję. – Rzekła i uśmiechnęła się.
- Dziękuję.. bardzo.
- Nie ma sprawy.
- Lucy? Czy coś Cię łączy z Gray’em?
- Jest dla mnie jak brat, ale wiem że czuje do mnie dużo więcej. Wytłumaczyłam mu to, ale powiedział, że ciężko będzie mu się przyzwyczaić do tej myśli i że nadal mu na mnie zależy.
- Teraz ma odpowiednią szansę, by coś z tym zrobić.
- Tak wiem, ale to już mu wyperswadowałam z głowy.. Chociaż w sumie, to sam doszedł chyba do takiego wniosku. A tak w ogóle to czemu tak o niego zapytałaś? Podoba Ci się? – Uśmiechnęła się chytrze do dziewczyny, a ona się zarumieniła. To była wystarczająca odpowiedź. – Pasowalibyście do siebie. – Dodała poważnie. Dziewczyna spojrzała na nią pytająco. - Chcę jego szczęścia. A Ty.. trochę przypominasz mi mnie samą. Z wyglądu również. Masz u niego wielką szansę. Myślę, że powinnaś ją wykorzystać. Co więcej, zamierzam pomóc.
- A Tobie, kto pomorze?
- Wydaję mi się, że raczej nikt.. Zaczynam chyba wszystko od nowa.
- Wiesz.. dopiero teraz zauważyłam, że masz naszyjnik w kształcie gwiazdy. Jest piękny.
- Dziękuję. Jest w takim kształcie, ponieważ jestem magiem Gwiezdnej Energii, ale to nie wszystko. Ten naszyjnik się otwiera. – Zademonstrowała i pokazała zawartość wnętrza.
- Niech zgadnę. Natsu Ci go podarował?
- Tak.
- Piękny jest. – Zachwyciła się, a następnie przeciągnęła. – Mogę się iść odświeżyć?
- Jasne. Pokarzę Ci łazienkę. – Wstały od stołu. Blondwłosa pokazała gościowi łazienkę. Sama udała się do kuchni i pozmywała naczynia a potem przygotowała posłanie dla dziewczyny. Gdy tamta wyszła, Heartfillia poszła się odświeżyć. Po tych czynnościach, obie udały się do spania. Rano wstały, zjadły śniadanie i w dobrych humorach powędrowały do gildii.
- Cześć wszystkim. – Rzekła blondwłosa. Każdy jej odpowiedział. Wraz z Tsubaki podeszła do baru, gdzie siedziała jej ‘paczka’.
- Hejka dziewczyny. – Powiedział mag lodu i uśmiechnął się do obu.
- Hej Gray, Erza, Natsu, Happy.
- O cześć Luigi. – Odpowiedział Dragneel nawet się nie odwracając. Dziewczyna przypomniała sobie chwilę, kiedy to pierwszy raz tak do niej powiedział.
- Lucy.. – Poprawiła go szeptem i posmutniała. – Co ciekawego słychać? – Dodała nagle zmieniając wyraz twarzy.
- Lucy, możemy pogadać? – Spytał Fullbaster. Nie czekając na jej odpowiedź, pociągnął ją w kierunku wyjścia. Salamander odwrócił się i doznał jakiegoś dziwnego ukłucia w sercu. Jakby już kiedyś go to dopadło. Otrząsnął się i zaczął się zajadać posiłkiem, który właśnie Mira mu podała.
- Gray, coś się stało? – Zapytała, gdy już wyszli na zewnątrz.
- Raczej Ty mi odpowiedz.. Jak się czujesz? – Westchnęła.
- A jak mam się czuć? Tsubaki miała rację.. Gdy go widzę, moje serce szaleje, a on nic nie wie.. Nie wiem jak długo dam tak radę..
- Może trzeba go uświadomić? – Zerwał się nagle i zamierzał wejść do środka, jednak dziewczyna chwyciła go za rękę.
- Ani mi się waż. – Zagroziła. – Poza tym, jeszcze dwa dni temu byłeś we mnie szaleńczo zakochany. Niektórzy wykorzystali by taką szansę, a Ty mi chcesz pomóc?
- To nie tak.. Zależy mi na Tobie nadal, ale nie mogę walczyć z rywalem o Twoje serce wiedząc, że on Cię nie pamięta. – Blondwłosa zamyśliła się na chwilę.
- A może nie zajmujmy się moimi problemami sercowymi?
- A jakimi problemami chcesz się zająć?
- Twoimi. Znalazłam dla Ciebie idealną dziewczynę. – Uśmiechnęła się szeroko, a chłopak się przeraził.
- Proszę.. Już raz mi doradziłaś żebym spotkał się z Juvią i widzisz jak to się skończyło..
- Tym razem to dziewczyna zupełnie innego pokroju. Już ją znasz. Tak samo jak ja, pochodzi z zamożnej rodziny. Ma długie włosy i tak jak ja brązowe oczy.
- Tsubaki?
- Bingo!
- Właściwie, nie przyjrzałem się jej oczom..
- Więc zrób to i się z nią umów. Wczoraj już o Ciebie pytała. – Puściła mu oczko.
- Doprawdy?
- Tak. Widocznie od pierwszej chwili ją zauroczyłeś. Dlatego mówię Ci, działaj, póki się nie rozmyśliła. – Popchnęła chłopaka w stronę wnętrza i o mało co nie wylądował na nowej członkini.
- Przepraszam.. – Rzucił w ostatniej chwili. Jego twarz była bardzo blisko jej. Teraz zauważył te oczy. Spodobały mu się. Uśmiechnął się do niej, a ona do niego i się lekko zarumieniła. Blondwłosa właśnie dosiadła się do Erzy i lekko ją szturchnęła.
- Spójrz. Będzie nowa para. – Szepnęła do Tytanii i się uśmiechnęła.
- Tak. Razem będą pięknie wyglądać.. ale co z parą NaLu? – Szepnęła tak, że blondwłosa zorientowała się, że chodzi właśnie o nią i o Natsu. Popatrzyła na nią i posmutniała.
- A co ma być? Teraz to ona istnieje tylko tutaj. – Wskazała ręką na miejsce, gdzie znajduje się jej serce. Scarlet objęła przytuliła ją. Salamander nie zwrócił na to uwagi, bo ciągle zajadał się smakołykami, które przynosiła mu Mira.

6 tygodni później.
Słońce w Magnolii dopiero wstawało. Tak samo jak i pewnie większość mieszkańców tego miasta. W ciągu tych tygodni Gray i Tsubaki zbliżyli się do siebie. (Myślę, że nikogo to nie dziwi :P) Natsu ciągle żył w nieświadomości, ale rozmawiał z blondwłosą o wszystkim. Tak jak kiedyś, jak przyjaciele. Jemu to wystarczało, ale czasem odnosił takie wrażenie, że ona nie traktuje go jak przyjaciela. Wracając.. Drzwi do gildii właśnie się otworzyły. Weszła do nich najstarsza siostra Strauss. Zawsze przychodziła jako pierwsza i otwierała gildię. Podeszła do baru i zauważyła na ladzie kopertę a na nim położony naszyjnik. ‘Lucy taki nosi’ – rzekła w myślach. Do drugiej ręki wzięła kopertę, na której był napis ‘Do gildii Fairy Tail’.
Nie otworzyła jej.
- Skoro jest zaadresowana do całej gildii, przeczytam ją, gdy wszyscy dotrą do gildii. – Powiedziała na głos. Dość długo czekała nim wszyscy się pojawili. – Uwaga! – Krzyknęła i wszystkie oczy skierowały się na nią. – Dziś, gdy tu przyszłam, na blacie leżał list do całej gildii i wisiorek. Przeczytam teraz uważnie treść tego listu. Słuchajcie.
‘Kochani. Przepraszam, że w taki oto sposób się dowiadujecie, że odchodzę, ale nie mogę już tak dłużej… To dla mnie za wiele. Sami znacie tę sytuację, która się zdarzyła 6 tygodni temu. Starałam się jakoś z tym pogodzić, oswoić. Byłam pewna, że dam radę, jednak przeliczyłam się. Muszę odejść. Każde spotkanie z nim, rani moje serce.

P.S. Zostawiam wisiorek, który mi podarował jakiś czas temu. Proszę, by go mu zwrócono. Za bardzo mi przypomina te wszystkie chwile z nim spędzone.

Pozdrawiam i całuję każdego z osobna. Dziękuję Wam za wszystkie spędzone razem dni, miesiące.. Były najlepsze w moim życiu. Może się jeszcze kiedyś spotkamy.

Lucy’
- Po przeczytaniu tego listu, Mira zaczęła płakać. Z resztą nie tylko ona. Wzięła do ręki owy wisiorek i podeszła do Natsu, który najwyraźniej był zaskoczony takim listem od przyjaciółki. Jego zdziwienie się zwiększyło, gdy białowłosa podarowała mu wisiorek. Zaciekawiony, otworzył go i zobaczył ich wspólne zdjęcie i jego imię. W jego głowie nagle pojawiły się tysiące wspomnień z Lucy. Spotkanie, pocałunek.
- Lucy.. – Szepnął i wstał z krzesła. – Pamiętam Cię. - Dodał głośniej i wybiegł z gildii.


Ciaossu!
I jak rozdział? Szczerze, tak się rozpisałam, że to najdłuższy rozdział na tym blogu ^^
Mam nadzieję, że się podoba ;D Czekam na komentarze i cierpliwie wyczekujcie kolejnego rozdziału =] a kto wie.. może znajdzie się tutaj jeszcze dziś wieczorem?
Do następnego ;*

sobota, 22 września 2012

Rozdział 26.


Obudzili się bardzo wcześnie. W tym samym momencie. Posłali sobie uśmiechy i wstali. Nic nie musieli do siebie mówić. Doskonale rozumieli się bez słów. Zjedli śniadanie, wykonali inne poranne czynności i w bardzo dobrych humorach, trzymając się za ręce, wyszli w stronę gildii. Pogoda – jak to była zwykle w Magnolii – słoneczna. Idąc główną uliczką Magnolii, napotkali dziewczynkę, około siedmioletnią. Siedziała po turecku na środku uliczki i kiwała się na różne strony. Blondwłosa podeszła do dziewczynki i kucnęła przed nią.
- Hej. Dobrze się czujesz? – Spytała z przejęciem. Dziewczynka podniosła głowę do góry. Jej oczy wyglądały, jakby były obłąkane. Uśmiechnęła się do Heartfilli tak, że wywołało to u niej gęsią skórkę. Otrzepała się i zapytała znów. – Mogę Ci jakoś pomóc? Gdzie są Twoi rodzice? – Bezimienna wstała, a uśmiech znikł z jej twarzy. Po policzku spłynęła łza.
- Nie wiem gdzie są moi rodzice. – Rzekła cicho, by tylko blondwłosa mogła ją usłyszeć. Ta bez chwili namysłu, przytuliła ją bardzo mocno. Różowowłosy patrząc z tyłu na tę sytuację, przybliżył się i stanął przy dziewczynie.
- Możemy Ci jakoś pomóc? – Zapytała znów, odsuwając od siebie dziewczynkę. Ta pokiwała przecząco głową. – Jak masz na imię?
- Jestem Ayano. – Rzuciła krótko. Jej wyraz twarzy zmienił się, a oczy odzyskały blask. Wyglądała tak niewinnie.
- Chodź z nami. – Powiedziała blondwłosa uśmiechając się serdecznie do dziewczynki i wyciągnęła ku niej rękę.
- Gdzie, po co?
- Do naszej gildii Fairy Tail. Może tam znajdziemy jakiś sposób, by Ci pomóc. – Skwitowała krótko Heartfillia. Dragneel uśmiechnął się pod nosem i poparł dziewczynę.
- Jesteście magami?
- Tak. A w ogóle to się nie przedstawiliśmy. Jestem Lucy, a to Natsu. – Przedstawiła i siebie i chłopaka. Uśmiechnęła się. Po chwili chwyciła rękę dziewczyny i Salamandra.
- No to chodźmy do tej gildii. – Rzuciła i pociągnęła dorosłych. Gdy już dotarli do gildii, napotkali się na pytające spojrzenia niektórych magów.
- Sprezentowaliście sobie dziecko? – Zapytał Gray, gdy dotarli do baru.
- Odczep się miętówko. – Rzekł nie kto inny jak Smoczy Zabójca.
- Jak mnie nazwałeś płomyczku?
- Tak jak słyszałeś.
- Przestańcie, proszę. – Powiedziała blondwłosa, pomagając usiąść dziewczynce na wysokim krześle przy barze.
- Kto to? – Spytała Mira.
- To Ayano. Spotkaliśmy ją w drodze do gildii. Nie wie gdzie są jej rodzice. – Odpowiedziała Heartfillia. – A właśnie Ayano, to jest Mira. – Przedstawiła przyjaciółkę.
- Dzień dobry. – Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Witaj. Może chcesz coś zjeść? – W oczach dziewczynki pojawiły się iskierki po wypowiedzeniu tych słów. Białowłosa bez namysłu podała jej talerz z jedzeniem. Grzecznie podziękowała za jedzenie.
- Chciałabym jej jakoś pomóc, ale… - Nie dokończyła, bo głośne trzaśnięcie drzwiami spowodowało, że dziewczyna podskoczyła ze strachu na krześle. Odwróciła się szybko na krześle, by zobaczyć, co było przyczyną takiego huku. Wszystkie oczy skierowały się tamtą stronę. Ze zmieszaną miną w drzwiach stała wysoka dziewczyna.
- Przepraszam.. Widocznie był przeciąg i tak trzasnęło. – Wytłumaczył melodyjny głos. – Chciałabym dołączyć do Fairy Tail. – Rzekła ów osoba, uśmiechając się szeroko. Do dziewczyny podeszła najstarsza z rodu Strauss.
- Witaj. Jestem Mira. A Ty?
- Ah tak. Gdzie moje maniery. Jestem Tsubaki. – Przedstawiła się i ukłoniła w dobrych manierach. Kilka chwil później do białowłosej i nowej, podeszła Lucy, Natsu i Erza. Gray został przy Ayano i z nią rozmawiał.
- Cześć, jestem Natsu.
- Hejka, a ja Lucy.
- Witaj, a ja jestem Erza. – Przedstawili się i posłali dziewczynie uśmiech. Przyjrzeli się jej bardzo dokładnie. Miała długie, czarne włosy, spięte w wysokiego kucyka. Jej oczy były brązowe, takie jak Lucy. Jej figura – idealna, a cera nieskazitelna.
- Jesteś Lucy? Lucy Heartfillia? – Skierowała się do blondwłosej.
- Tak. Znasz mnie?
- Nie zupełnie. Słyszałam o Tobie. Nasze matki przyjaźniły się.
- Doprawdy? Wnioskuję zatem, że pochodzisz z zamożnej rodziny.
- Dokładnie. Pochodzę z rodziny Kazato.
- A! Teraz już kojarzę. Miło mi Cię poznać. Nasze rodziny od początku żyły ze sobą przyjaźnie.
- Zwłaszcza nasze matki. Przykro mi, że Twoja już zmarła. – Spuściła głowę. – Ale moja mama bardzo często ją wspomina, brakuje jej rozmów z nią.
- A skąd wiesz o mnie?
- Twoja mama odwiedzała moją, będąc z Tobą w ciąży. Mówiła, że jeśli będzie mieć córkę, nazwie ją Lucy. Jakimś cudem zdjęcie Twojej mamy, było u nas w domu, więc gdy tylko moja mama opowiadała mi o Twojej, pokazywała mi jej zdjęcie. Teraz gdy się spotkaliśmy od razu skojarzyłam fakty i zdjęcie i domyśliłam się, że to Ty jesteś córką pani Layli.
- Rozumiem. – Uśmiechnęła się. – Wybacz, że zapytam, ale co tu w takim razie robisz, że chcesz dołączyć do gildii? Uciekłaś z domu?
- Nie. Jestem tu za pozwoleniem moich rodziców. Wyjaśniłam im, że jestem dorosła i że chcę żyć własnym życiem i że chcę dołączyć do jakieś gildii. Wybrałam tą ze względu na jej popularność.
- Cieszymy się, że wybrałaś akurat nas. – Wtrąciła się Erza. – Jaką magią się posługujesz? – Dodała po chwili.
- Mogę zamieniać się umysłami, blokować ruchy przeciwnika. (Wiecie, połączenie Ino i Shikamaru z ‘Naruto’, nie wiedziałam co wymyślić, a kolejnego Smoczego Zabójcy nie chciałam dodawać ;P)
- Fajnie. Bardzo ciekawa magia. – Skwitowała Tytania.
- Ponad to, bardzo dobrze władam mieczem i jestem dobra w walce wręcz.
- Super. Walcz ze mną! – Odezwał się nagle Dragneel, ale blondwłosa ostudziła jego zapał, dzieląc go w czaszkę.
- Przepraszam za niego. On tak zawsze, gdy spotka kogoś silnego. – Usprawiedliwiła go blondwłosa. Tsubaki zaczęła się śmiać, a wraz z nią reszta zgromadzonych tam.
- Nie szkodzi. – Uspokoiła się i rozglądnęła po wnętrzu budynku.
- No to gdzie chciałabyś mieć znak gildii? – Spytała Mira.
- Hm, może dłoni? – Podniosła ów lewą kończynę i się jej przyglądnęła. Strauss obdarowała ją znakiem koloru czarnego. Zachwyciła się. – Dziękuję. – Dodała po chwili.
- Chodź, poznasz innych magów. – Powiedziała blondwłosa i pociągnęła dziewczynę w stronę baru. – To jest Gray. A to Ayano. – Wskazała na siedzącą parkę. – A to jest Tsubaki. Od dziś należy do Fairy Tail. – Dodała. Fullbaster oniemiał na jej widok. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, a na jej policzkach wyskoczyły dwa lekko widoczne rumieńce.
- Miło mi Cię poznać. – Uścisnął jej dłoń.
- Ta dziewczynka również należy do gildii? – Spytała zaciekawiona uśmiechając się do Ayano.
- Nie. Wraz z Natsu przyprowadziliśmy ją niedawno do gildii. Chcemy znaleźć jej rodziców.
- Rozumiem. Może pomogę? Albo nie.. Chciałabym się zająć tym sama. Uwielbiam wyzwania i małe dzieci. – Rzekła. Dragneel i Heartfillia popatrzyli na siebie i pokiwali głowami.
- No dobrze. Ale w razie problemów, zawiadom nas. Może wspólnie na coś wpadniemy.
- Jasne. Dzięki. Chodź Ayano, w drodze opowiesz mi wszystko, co się stało i znajdziemy Twoich rodziców, obiecuję. – Rzuciła pewnie dziewczyna, posyłając jej szczery uśmiech, na co dziewczynka również się uśmiechnęła i zeskoczyła z krzesła i pociągnęła nową ku wyjściu.
- No to co zrobimy z resztą tak pięknego dnia? – Spytał Salamander, przytulając do siebie blondwłosą. – Zabrali nam robotę.
- No fakt. To może.. idziemy na spacer?
- Żeby znaleźć kolejne zabłąkane dziecko?
- Nie. Żeby spędzić razem czas.
- No niech będzie. – I wyszli. Ledwo przekroczyli próg gildii, a na zewnątrz nagle znikąd pojawił się jeden złodziejaszek, który z impetem uderzył różowowłosego w głowę kamieniem. Blondwłosa zadrżała. Zaczęła krzyczeć, ale zanim ktoś wyszedł zobaczyć co się stało, jego już nie było. Dziewczyna uklękła przy chłopaku i podniosła jego głowę. Na ręce pojawiła się krew.
- Pomocy! – Krzyknęła, a już chwilę potem przy niej pojawił się mag lodu, Mira, Erza i Elfman. Elfman wziął chłopaka na ręce i szybko zaniósł do pokoju. Chwilę potem do pokoju wbiegła Wendy i zaczęła go leczyć. Po udanej ‘akcji’ leżał nieprzytomny na łóżku. Heartfillia usiadła na krześle przy łóżku, na którym leżał jej ukochany. Chwyciła go za rękę, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Teraz zdała sobie sprawę, jak on się czuł, gdy leżała w tym miejscu, a on był przy niej. – Natsu.. – Szepnęła i dotknęła jego zimnego policzka. – Obudź się. – Dodała. Podszedł do niej mag lodu i dotknął jej ramienia. Jak na zawołanie, Smoczy Zabójca otworzył oczy. Rozglądnął się po pokoju, w którym leżał i się uśmiechnął.
- Kto by pomyślał, że tu skończę. – Skwitował, a dziewczyna rzuciła mu się na szyję.
- Natsu! – Krzyknęła z radości. Chłopak odsunął ją od siebie i popatrzył pytająco.
- Kim jesteś? – Zapytał całkiem poważnie.
- Natsu, nie zgrywaj się. To ja, Twoja Lucy.
- Lucy? Jesteś nowym członkiem naszej gildii?
- Tak.. od jakiegoś czasu. – Jej mina zmieniła się diametralnie. – Chwilka, Ty naprawdę nie wiesz kim jestem? – Zapytała, jakby teraz doszło do niej wszystkie informacje i wyprostowała się.
- Już wiem.. Jesteś Lucy, nowa w gildii. – Odpowiedział krótko. Dziewczyna zasłoniła usta ręką. Mag lodu widząc całą sytuację, szybko wydedukował, że ten wypadek spowodował luki w jego pamięci. Domyślił się również, że pewnie i blondwłosa to zauważyła. Podszedł do niej i przytulił. Po jej policzkach spłynęła łza. – Gray, za ładna dla Ciebie. – Rzekł do chłopaka.
- Coś powiedział płomyczku?
- To co słyszałeś miętówko. – Dodał zgryźliwie. ‘Zaraz! Pamięta mnie, a nie pamięta Lucy?’ – spytał się w myślach. Dziewczyna również to zauważyła. Wyrwała się z uścisku i wybiegła z pokoju.
- Nerwowa trochę, ale wydaje się fajna.. i ładna. – Rzekł różowowłosy. – Erza, możesz mi powiedzieć, co się stało? Nie wiele pamiętam. – Dodał chwilę później do Tytanii.
- Amnezja.. – Rzekł szeptem Fullbaster. ‘Ale czemu nie pamięta Lucy?’ – dodał w myślach.
W tym samym czasie blondynka właśnie wybiegła na zewnątrz budynku.
- Aaaaaa! – Krzyknęła na cały głos i się rozpłakała. W jej głowie przeleciało wiele wspomnień z Natsu i jedno zasadnicze pytanie: ‘Czemu o mnie zapomniał?’. Po kilku minutach postanowiła nie poznać po sobie niczego. Ogarnęła się i znów weszła do środka. Z małymi oporami wróciła do pokoju, gdzie przebywali jej przyjaciele. – Przepraszam Was.. Źle się poczułam. – Skłamała, a na jej ustach pojawił się wymuszony uśmiech. – Natsu, źle zaczęliśmy naszą znajomość. Jestem Lucy. – Podała chłopakowi rękę. W środku jednak czuła, jak serce pęka jej na pół, ale postanowiła być silna i zrobić to dla Natsu, by nie komplikować mu życia. Wszyscy tam zgromadzeni popatrzyli na nią ze zdziwieniem.
- Lucy, co Ty wyprawiasz? – Spytał zaskoczony jej zachowaniem Gray.
- Witam się grzecznie. – Odpowiedziała, odwracając się do chłopaka.
- Proponuję zostawienie tu Natsu, by odpoczął. – Rzuciła nagle Scarlet, wypychając wszystkich z pokoju.
- Co Ty odwalasz? – Spytała, zamykając drzwi do pokoju.
- Robię to dla niego. – Rzekła, a po policzkach spłynęło kilka łez. Otarła je. - Nie pamięta mnie, a Was tak, więc niech będzie tak, jak on to pamięta. – Dodała.
- Jesteś tego pewna? – Spytał Fullbaster, przybliżając się do dziewczyny.
- Chyba tak.. – Odpowiedziała niezbyt przekonująco i odeszła.


Ciaossu!
Dodaję teraz, bo pisałam ten rozdział na ‘raty’ – wczoraj i dzisiaj, ale i tak akcja nie była taka, jaką chciałam, ale nie chciało mi się już zmieniać, więc niech będzie tak jak jest i git :D Może być?
Kolejny rozdział – jutro ^^ 
P.S. Widzieliście dzisiejszy odcinek? No popłakałam się jak dziecko :(
Pozdrawiam i buziaki ślę ;*

czwartek, 20 września 2012

Rozdział 25.


Blondwłosa w tym momencie właśnie brała kąpiel. Nic ją bardziej nieodprężało. Jeszcze przez chwilę miała obraz i słowa w głowie, gdy Gray powiedział, że będzie o nią walczył.
- To się może bardzo źle skończyć.. – Rzekła do siebie cicho i po chwili odgoniła od siebie te myśli. Po kilkunastu minutach wyszła bardzo ostrożnie z wanny i udała się do pokoju. Nagle ktoś do niego wleciał.
- Luuucy~! – Krzyczał ów ‘ktoś’, ale dziewczyna od razu domyśliła się kto to.
- Happy, możesz trochę ciszej? Co się dzieje?
- Słyszałem o całej sprawie z Natsu i Gray’em. Co zamierzasz zrobić? – Spytał spokojnie.
- Nic nie będę robić.
- Jak to?
- A po co? Nie zamierzam niczego zmieniać, a już zwłaszcza jeśli chodzi o Natsu. Nie zostawię go, bo Gray tak chce. – Odparła spokojnie i stanowczo.
- Ja to wiem.. Ale Natsu bardzo się martwi.
- Doprawdy? Nie potrzebnie.. Wie, że tu jesteś?
- Nie. Wymknąłem się z domu, gdy on się zamknął w swoim pokoju. Postanowiłem tu przylecieć i powiedzieć Ci, co się dzieje.
- Rozumiem. Dziękuję Ci, Happy. Nie mów nic Natsu, że tu byłeś i że rozmawialiśmy o tym.. Jakoś załatwię tę sprawę jutro rano. – Uśmiechnęła się do kota, a on odwzajemnił uśmiech.
- Dobra, to ja lecę. Jeśli Natsu zauważy, że mnie nie ma, będzie zły. – Rzekł. – Dozobaczenia jutro. – Dodał i wyleciał przez okno. Heartfillia w mgnieniu oka zasnęła. Rano obudził ją deszcz stukający w okno. Leniwie się przeciągnęła i spojrzała na obraz panujący na zewnątrz. Jakoś pogoda wpływała na jej samopoczucie. Była trochę przygnębiona. Wstała z łóżka i pognała do łazienki. Załatwiła poranne czynności, a następnie poszła coś zjeść. Po śniadaniu, wolnym krokiem udała się do gildii. Myślała, co może ją tam czekać. Na pewno oni już tam są i się tłuką. Westchnęła głęboko i nim się obejrzała, dotarła już do wyznaczonego miejsca. Pchnęła pewnie drzwi i stanęła w progu rozglądając się po wnętrzu. Żadnej bójki, a tym bardziej kłótni. Co prawda, szum był, ale był spowodowany rozmowami między innymi magami. Jej wzrok zatrzymał się na różowej czuprynie. Uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła iść w jego kierunku. Nie zauważył jej, więc chciała go zaskoczyć. Jednak w połowie drogi zauważyła kolejną osobę, która siedziała kilka krzeseł dalej od Dragneela. Ten ją zauważył i zaczął do niej machać. Odmachała mu. Gdy podeszła do różowowłosego, chwyciła go za ramię. Ten się odwrócił i został przywitany całusem w policzek.
- Witaj Kochanie. – Rzekła uradowana. Na twarzy Smoczego Zabójcy pojawiło się zdziwienie, lecz po chwili przerodził się w szeroki uśmiech.
- Cześć Lucy. – Wyszczerzył się jeszcze bardziej do blondwłosej. Obserwujący całą sytuację, mag lodu zacisnął pięści, wstał i podszedł do tej dwójki.
- Hej Lucy. – Rzekł chłopak.
- Witaj Gray. – Uśmiechnęła się do niego serdecznie, ale jego mina nie wróżyła nic dobrego. – Coś nie tak? – Spytała. Salamander odwrócił się w stronę rywala.
- Wszystko jest nie tak. Czemu zachowujesz się tak, jakby nic się nie stało?
- A co się stało? – Spytała retorycznie. Chłopaka zamurowało, a dziewczyna spoważniała. – Słuchaj, jeśli myślisz, że to co mi powiedziałeś, jakoś zmieni moje uczucie do Natsu i w jakiś sposób będę z Tobą, to się mylisz.. Nie zrezygnuję z niego, zrozum. Oboje jesteście dla mnie ważni, ale Ciebie traktuję jak brata, nawet po tym wszystkim.. – Cała trójka nawet nie zauważyła, jak w gildii zrobiło się cicho i wszystkie oczy zwróciły się na nich. – Proszę, nie psuj tego.. – Dodała. Chłopak nie odezwał się ani słowem. Spuścił głowę i wyszedł z gildii. Dziewczyna odwróciła się na odchodzącą postać. Westchnęła i skierowała się do różowowłosego chłopaka. – Idę z nim jeszcze raz porozmawiać.
- Iść z Tobą?
- Nie trzeba. Poradzę sobie. On potrzebuje rozmowy w cztery oczy.. – Uśmiechnęli się do siebie i po chwili blondwłosa pobiegła za Fullbaster’em. – Gray! Zaczekaj! – Krzyczała za odchodzącym chłopakiem. Zatrzymał się, ale się nie odwrócił. Gdy dobiegła, chwyciła jego ramię.
- Czego chcesz? – Spytał obojętnie.
- Aha, czyli teraz zamierzasz udawać obrażonego?
- Nie jestem obrażony, tylko..
- Tylko co?
- Tylko wściekły. – Dokończył.
- Wściekły? Na mnie?
- Nie na Ciebie, na siebie. – Rzekł, a dziewczyna spojrzała na niego pytająco. – Byłem głupi, nie mówiąc Ci wcześniej moich uczuć. Wtedy, gdy odwiedzałem Cię, gdy Twój tata był chory.. Tyle razy się zbierałem, by Ci o tym powiedzieć, ale to nie był odpowiedni moment.. Potem, gdy wróciłaś zamierzałem się zebrać w sobie i Ci wyznać miłość, ktoś mnie uprzedził. Starałem się zapomnieć, ale chciałem też być blisko Ciebie, cały czas. Później ta cała sprawa z Juvią.. wtedy zdałem sobie sprawę, że nadal coś do Ciebie czuję. W końcu wybuchłem. – Wyrzucił z siebie chłopak i usiadł na pobliskiej ławce, zakrywając twarz w dłoniach. Usiadła obok niego, milcząc.
- Może gdybyś wyznał mi wcześniej co czujesz, wszystko potoczyło by się inaczej.. Przykro mi, że teraz cierpisz, ale to kiedyś minie. Ja wiem jedno: swoje życie chcę spędzić przy boku Natsu. Wiem, co myślisz.. jestem młoda i wygaduję takie rzeczy z wyprzedzeniem, ale nie widzę innej możliwości w swoim życiu. Wybacz mi. – Rzekła do chłopaka i chwyciła go za rękę. Podniósł głowę i spojrzał na nią. – Wierz mi lub nie, ale Ty również znajdziesz taką osobę, która będzie dla Ciebie wszystkim.
- Już znalazłem, Ty nią jesteś Lucy.
- Wydaje Ci się. Do czasu, aż nie spotkasz takiej osoby, będziesz tak myślał. Może nie będzie taka jak ja, nie będzie miała tych samych umiejętności, ale dla Ciebie będzie kimś wyjątkowym. Stwierdzisz mi rację, gdy tylko ją spotkasz. – Uśmiechnęła się do niego lekko i puściła mu oczko. On odwzajemnił uśmiech. Nagle na niebie pojawiło się słońce. Zaczęło mocno świecić, a ptaszki zaczęły ćwierkać.
- Lucy..
- Nic nie mów. Niech zostanie między nami tak, jak było kiedyś. No i porozmawiaj z Juvią i dogadajcie się jakoś.
- Dzięki.. Ale wiedz, że dopóki nie znajdę tej ‘wyjątkowej’ osoby, to czasem mogę się zapomnieć co do Ciebie..
- Jakoś się przyzwyczaję. – Uśmiechnęła się do chłopaka i go przytuliła. – No dobra. A teraz chodź do gildii i pogadaj z Natsu. – Wstała z ławki i wyciągnęła w jego stronę rękę.
- Z Natsu? A po co? – Zapytał zaskoczony.
- A po to, żebyście sobie wszystko wyjaśnili i nie skakali sobie do gardeł z mojego powodu, jasne?
- A-ale..
- Żadnych ‘ale’, jazda do gildii! – Rzuciła groźnie. Chłopak pokornie wstał i ruszył w kierunku gildii. Gdy dotarli od razu skierowali się w stronę różowowłosego.
- Co tam? – Spytał, odwracając się w ich stronę.
- Wszystko sobie wyjaśniliśmy z Gray’em. Teraz wasza kolej. – Rzekła dziewczyna, oddalając się znacząco. Podeszła do Cany, zerkając w stronę chłopaków. Przez chwilę stali w milczeniu. Mag lodu podrapał się po głowie i kręcił oczami. Drugi zaś patrzył na niego i czekał na jakieś słowa wyjaśnień czy przeprosin. Fullbaster ciężko westchnął i wyciągnął dłoń w stronę rywala, posyłając mu uśmiech. Salamander przez chwilę wpatrywał się w jego rękę, ale po chwili ją uścisnął i też się uśmiechnął. Blondwłosa, która patrzyła na nich z oddali, uśmiechnęła się.
- Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej. – Rzekła, odwracając się do Alberony.
- Powinno. Karty nie wskazują na to, by coś miało się zepsuć. – Rzuciła. Po wypowiedzeniu tych słów, dało się usłyszeć dźwięk rzucanych w różną stronę krzeseł. Dziewczyny odwróciły się i westchnęły. – No ale tego karty nie zapowiedziały.. – Dodała po chwili.
- Ale jest tak jak kiedyś. – Powiedziała blondwłosa, robiąc unik przed krzesłem, który zmierzał w jej stronę, a trafił w stojącego tyłem do wszystkich Elfmana. Po chwili i on dołączył do bójki, która przekształciła się w ‘bitwę mężczyzn’. (Co jest męskiego w biciu się to ja nie wiem)
I tak oto minął kolejny dzień w gildii Fairy Tail. Gdy nastał wieczór, Heartfillia postanowiła ‘wyrwać’ gdzieś Dragneela. Podeszła do niego i pociągnęła go za rękę.
- Lucy? Gdzie Ty mnie prowadzisz? – Spytał zaraz, gdy przekroczyli próg gildii, a dziewczyna prowadziła go pewnie w nieznanym mu kierunku.
- Mam takie magiczne miejsce, gdzie muszę Cię zabrać. Spodoba Ci się. – Rzekła zadowolona, nadal prowadząc chłopaka.
- No ale gdzie idziemy?
- Zaraz się dowiesz. Cierpliwości. – Odpowiedziała i resztę drogi szli w milczeniu.
- Ocean? – Zapytał, gdy już dotarli.
- Tak, bystry jesteś. – Pokazała mu język. – Pamiętasz to miejsce, kiedy mnie szukaliście z Gray’em, a ja wróciłam nad ranem? – Spytała, a on przytaknął. – To właśnie to miejsce, ale tak dokładniej to byłam tam. – Wskazała palcem w stronę drzew wiśni.
- Byłaś na drzewie? – Spytał zaskoczony.
- Tak, ale to nic.. W dodatku to na nim spałam. – Dodała i się szeroko uśmiechnęła.
- Ty już do końca zwariowałaś. – Podsumował ją chłopak. Ona znów chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę drzew. Wdrapała się na to, na którym ostatnio spędziła noc i nakazała chłopakowi, by zrobił to samo. Wykonał jej polecenie.
- Spójrz, jaki piękny widok. – Skwitowała, gdy różowowłosy dotarł na miejsce i się do niego przytuliła.
- Masz rację. Robi wrażenie. Teraz to się nie dziwię, że spędziłaś tu tyle czasu. – Rzekł i przytulił mocniej do siebie dziewczynę. Siedzieli w takiej pozycji dość długo. Dziewczyna zasnęła. Noce już robiły się zimniejsze, więc postanowił, że zaniesie ją do domu. Lepiej żeby się nie przeziębiła. Gdy już dotarł do jej domu, położył ją ostrożnie do łóżka i przykrył. Pocałował ją w czoło i już zamierzał odejść, gdy nagle poczuł czyjąś rękę na nadgarstku.
- Zostań przy mnie. – Powiedziała cicho. Nie musiała długo czekać, by spełnił jej prośbę. Położył się obok dziewczyny i ją przytulił. W takiej pozycji oboje zasnęli.


Ciaossu!
Wczoraj, zanim zasnęłam myślałam nad tym rozdziałem.. Zawsze tak robię i oto efekty..
Nudne – wiem, ale chciałam zaprezentować Wam, co dalej z trójkątem NaLuGray ^^
I jak Wasze wrażenia? Czekam na opinię w formie komentarzy ;)
Do następnego rozdziału – mam nadzieję, że natchnie mnie na coś z akcją :P
Buźka ;*