niedziela, 9 września 2012

Rozdział 16.


Minęły dwa dni odkąd Lucy wróciła do domu. Natsu tak jak obiecywał, był przy niej i o nią dbał. Wczorajszego wieczora Heartfillia poprosiła chłopaka, by wrócił już do swojego domu, bo ona czuje się już lepiej. Długo trwało przekomarzanie, że jednak z nią zostanie, ale ona postawiła na swoim. Chłopak niechętnie poszedł do domu.
Właśnie wstało Słońce, a wraz z nim blondynka. Czuła się jak nowonarodzona. Uśmiechnięta, wypoczęta no i co najważniejsze pełna życia. Przeciągnęła się na łóżku i się z niego zwlekła. Poszła do łazienki i się odświeżyła. Następnie zjadła śniadanie. Postanowiła pójść do gildii. W końcu obiecała Natsu, że przyjdzie tam z samego rana, żeby pokazać mu, że nic się jej nie stało przez tą jedną samotną w mieszkaniu noc. Wyszła z mieszkania. Szła spacerkiem i podziwiała uliczki Magnolii oraz jej mieszkańców.
- Śmierć.. – Usłyszała głos, który wybudził ją tak jakby z transu. Rozglądnęła się wokół i jej wzrok przykuła siwa mała kobieta, która chwyciła ją w tej chwili za rękę.
- Dobrze się Pani czuje? – Spytała troskliwie.
- Oczywiście moje dziecko. Jestem niewidoma, ale czuję się dobrze. Widzę śmierć..
- Śmierć? O czym Pani mówi?
- Śmierć różowowłosego chłopaka.. – Blondynka wzdrygnęła się lekko i przestraszyła.
- Co?! – Krzyknęła, ale starsza kobieta ją uspokoiła.
- Nie martw się.. ona nie nadejdzie dziś, czy jutro.. ale za kilka lat..
- Powtórzę jeszcze raz, CO?! O czym Pani w ogóle do mnie mówi? Nawet mnie Pani nie zna, a mówi mi o śmierci..
- Może i się nie znamy, ale to że się teraz spotkałyśmy to musi być jakiś znak, nieprawdaż? – Heartfillia zamilkła. – Chodź, może usiądziemy na ławce? – Chwyciła pod ramię zdziwioną i zdenerwowaną blondynkę i poprosiła o pomoc w znalezieniu wolnego miejsca do siedzenia. Nie miała wyboru. Znalazła wolną ławkę i na niej usiadły.
- Może mi Pani to wszystko wytłumaczyć?
- Masz chłopaka, którego bardzo kochasz, prawda?
- Oczywiście.
- I ma on różowe włosy?
- T-tak ma.. Ale skąd Pani to wie?
- Jestem ślepa, ale ‘widzę’ serca innych ludzi. (trochę dziwnie zabrzmiało, wiem)
- Serca innych ludzi?
- Tak, od urodzenia jestem niewidoma, ale ‘widzę’ uczucia innych. W Twoim sercu zauważyłam właśnie tego chłopaka.
- Ale czemu Pani nagle wyskoczyła z tą śmiercią? – Spytała zdenerwowana.
- Mam też dar jasnowidzenia. – Zamarła. – Zaraz, gdy zauważyłam w Twoim sercu tego chłopaka, od razu w mojej głowie pojawił się jego obraz, jako umierającego.
- A-ale j-jak t-to.. to n-niemożliwe.. – Zaczęła nagle płakać.
- Spokojnie dziecko.. – Chwyciła ją za ręce. – Przyszłość zawsze może się zmienić.. Ty możesz znaleźć odpowiedź jak zmienić to przeznaczenie. Tylko jedno jest ważne, nie mów nic temu chłopakowi, co go czeka.
- J-jak to możliwe? Ja nie chcę, by coś mu się stało..
- Od Ciebie i od niego będzie zależała jego przyszłość. Przepraszam Cię, ale muszę już iść. Na pewno się jeszcze kiedyś spotkamy, Lucy Heartfillio. – Wstała i ruszyła przed siebie, a blondwłosa patrzyła na miejsce, gdzie przed chwilą jeszcze siedziała staruszka. Otrząsnęła się po chwili, wytarła mokre policzki, tak aby Natsu nic nie zauważył i ruszyła w kierunku gildii. ‘Muszę się opanować, czemu mam wierzyć tej staruszce? Natsu nie może zauważyć, że coś mnie dręczy.. A może Cana mi pomoże?’ – pomyślała i po chwili zaczęła biec. Dotarła na miejsce, obejrzała się po całym pomieszczeniu w poszukiwaniu jednej osoby. ‘Jest!’ – rzekła i pognała w jej stronę.
- Cześć Cana. – Odezwała się w stronę przyjaciółki, która sączyła mocny trunek z beczki.
- O, Lucy. Jak się czujesz? – Spytała, odrywając się napoju.
- Dziękuję, dobrze. Mam pytanie. Możesz przewidzieć czyjąś przyszłość kilka lat do przodu? – Zadała pytanie prosto z mostu.
- A co, chcesz wiedzieć, czy Natsu będzie Twoim mężem? – Spojrzała na nią z zaciekawieniem.
- Nie o to chodzi, ale chodzi o Natsu.. – Jej mina zmieniła się diametralnie, posmutniała. Cana odstawiła na bok beczułkę i spojrzała na nią. Chwyciła ją za ramię.
- Lucy? Co się stało? Coś Cię martwi? – Przejęła się.
- Wychodząc z mieszkania napotkałam starą kobietę, która jest niewidoma i jest jasnowidzem. Przepowiedziała śmierć.. – Przełknęła głośno ślinkę. – Natsu.. – Z trudem udało się jej powstrzymać łzy. Nie chciała, by Dragneel, który siedział już przy barze i obserwował dziewczyny, jakimś cudem je zobaczył. Cały czas stała do niego tyłem. Alberona spojrzała na nią z przerażeniem i z myślą, że zaraz powie ‘żartowałam’, jednak nic takiego nie słyszała.
- Powiedz, że żartujesz..
- Chciałbym, ale ta staruszka była taka przekonująca.. Proszę, pomóż mi.. Sprawdź w swoich kartach, czy coś takiego może mieć miejsce.. - W jej oczach było widać desperację, smutek, zdenerwowanie.. Była taka zagubiona.
- Zobaczę, co da się zrobić. – Kilka sekund później przed brunetką pojawiła się talia kart. Blondynka patrzyła na nie i czekała na jakąkolwiek informację. Postanowiła się trochę ogarnąć i dać znać Natsu, że wszystko w porządku. Po kilku głębszych wdechach, odwróciła się w stronę zmartwionego chłopaka i pomachała do niego oraz posłała ciepły uśmiech. On go odwzajemnił. ‘Nic nie podejrzewa’ – rzekła w myślach. Odwróciła się znowu w stronę przyjaciółki i dalej czekała. Była bardzo skupiona.
- Lucy..? – Odezwała się nagle, odrywając się od kart.
- I co? Widzisz coś? – Zaczęła się modlić w duchu o jakieś dobre wieści.
- Nie będę owijać w bawełnę. Przyszłość, która czeka nas za kilka lat, jest bardzo trudna do przewidzenia i czasem można ją źle odczytać. Tak samo przyszłość może się zmienić.
- To samo mi powiedziała staruszka, ale co tam zobaczyłaś?
- No cóż.. z tego co widzę, to życie Natsu będzie w niebezpieczeństwie, widzę jak jest na krawędzi życia i śmierci, ale nic więcej.. – Blondynka była zdruzgotana. Z jednej strony, nie powiedziała, że Natsu umrze, ale będzie na ‘krawędzi życia i śmierci’, to ją przeraziło. – Lucy, co zamierzasz z tym zrobić? – Zapytała, a blondynka spojrzała na nią desperacko i zacisnęła pięści.
- Na pewno mu tego nie powiem, wystarczy że o mnie się martwi. I proszę też Ciebie o to, byś nic mu nie powiedziała. Niech to zostanie między nami. A gdyby się pytał, o czym rozmawiałyśmy to powiedz, że poprosiłam Cię o to byś dziś do mnie przyszła na ‘babski wieczór’. W sumie to, to nie taki głupi pomysł. Zrobimy babską imprezę. Ty, ja, Erza, Juvia, Wendy, Carla, Mira, Lisanna, Bisca, Levy. Pogadamy, zjemy coś, pośmiejemy się. Ok?
- No jasne, przyniosę co trzeba. – Uśmiechnęła się i już było wiadome co przyniesie. Blondynka zaśmiała się. Odwróciła się i podeszła do baru, gdzie od samego początku obserwował ją Natsu.
- Hej Natsu. – Przywitała się i pocałowała go w policzek. Usiadła obok niego.
- Lucy? Coś się stało?
- Nie, czemu pytasz?
- Bo zaraz, gdy weszłaś do gildii podeszłaś do Cany, zamiast do mnie.. Czuję się zazdrosny.
- Oj no nie przesadzaj. Po prostu, gdy szłam tutaj pomyślałam żeby urządzić ‘babski wieczór’, no i poszłam omówić z Caną szczegóły. Nie gniewaj się. – Uśmiechnęła się do lekko obrażonego chłopaka. Ten, gdy tylko na nią spojrzał od razu zmiękł. Odwzajemnił uśmiech.
- No dobrze, niech będzie. – Rzekł. Lucy odwróciła się na krześle w stronę Miry i jej siostry posyłając ciepły uśmiech i prosząc o sok. Natsu zrobił to samo.
- Mira, Lisanna, chciałbym Was dziś do mnie zaprosić na ‘babski wieczór’. Mam nadzieję, że będziecie?
- Oczywiście Lucy, bardzo chętnie. – Uśmiechnęła się Mira.
- Na pewno będziemy, przyniesiemy coś do jedzenia. – Dodała Lisanna.
- Fantastycznie, dziękuję Wam. – W tej chwili para dostała zamówione przed chwilą soki i odwrócili się w stronę reszty magów. Nagle drzwi do gildii otworzyły się, a w nich ukazały się dwie postacie. Oczy wszystkich przerzuciły się właśnie w ich stronę. Wszyscy zamilkli. Ci którzy coś pili i jedli, w momencie wszystko wypluli. Oprócz Natsu i Lucy, którzy wiedzieli, że tak to się skończy. Owymi osobami, byli nie kto inny jak Gray i Juvia. Patrzyli na siebie jak zahipnotyzowani i trzymali się za ręce. Pewnie ten widok spowodował tę reakcję reszty magów. Para podeszła do baru, witając się dwójką przyjaciół. Po chwili odwrócili się w stronę reszty.
- Na co się tak gapicie? Nie macie nic innego do roboty? – Krzyknął mag lodu, po czym wszystko wróciło do normy. Znowu odwrócił się w stronę przyjaciół i posłał im szeroki uśmiech. Jego partnerka uczyniła to samo.
- Lucy, bardzo Ci dziękuję za tę radę. Teraz już wiem, że nie żałuję. – Rzekł do blondwłosej Fullbaster i przytulił ją.
- Nie dziękuj. Widzę, że jesteś szczęśliwy, to mi wystarczy. – Odpowiedziała.
- Ja również dziękuję. Nie wiem co zrobiłaś, ale Panicz Gray kocha Juvię. – Zarumieniła się i również przytuliła dziewczynę.
- Nie ma sprawy.
- No miętówko, gratuluję. – Zaczął Natsu.
- Chcesz się bić, płomyczku? – Oboje zacisnęli pięści.
- No jasne. – No i się zaczęło. Gildia jak za dawnych dobrych czasów. Do bijącej się dwójki dołączył później Elfman i Gajeel. Juvia starała się jakoś ich uspokoić.
- Juvia, to na nic. Jak już zaczęli to oprócz Erzy nikt ich nie powstrzyma. – Powiedziała do zmartwionej dziewczyny i chwyciła ją za ramię. – Chodź, usiądź. – Dodała po chwili i wykonała jej polecenie. Drzwi do gildii znowu się otworzyły. Tym razem stanęła w nich Erza razem z mistrzem. Westchnęli ciężko i podeszli do baru. Mistrz jak to miał w zwyczaju usiadł po turecku na blacie i poprosił o piwko. Erza usiadła obok dziewczyn, patrząc na panujący harmider. – Erza, Juvia, przyjdziecie dziś do mnie na ‘babski wieczór’? – Spytała Heartfillia.
- Juvia bardzo chętnie przyjdzie.
- Czemu nie, przyda się mały relaks. – Rzekła Erza.
- To fantastycznie. Poczekajcie tu na chwilę, idę zaprosić jeszcze inne dziewczyny. – Rzuciła w ich stronę i odeszła szukać reszty wcześniej wymienionych dziewczyn. Po kilku minutach wróciła do baru, lecz ani Juvii, ani Erzy tam nie było. Odwróciła się w stronę, gdzie odbywała się bójka i.. obie dołączyły do walki. Usiadła na krześle i odchyliła głowę, by porozmawiać z Mirą czy Lisanną. Jakież było jej zdziwienie, gdy ich też nie zastała w danym miejscu. Wychyliła się trochę w nadziei, że może się schowały przed latającymi przedmiotami. Znalazła je, ale były nieprzytomne. Ktoś rzucił w nie stołem i obie leżały bezwładnie na podłodze.
- Mira? Lisanna? Żyjecie? – Krzyknęła w ich stronę. Nie usłyszała jednak nic, tylko zauważyła jak obie podnoszą ręce do góry i pokazują, że wszystko ‘OK’. Odetchnęła. Znów się odwróciła w stronę szarżujących przyjaciół i uśmiechnęła się pod nosem.
- Kocham tą gildię. – Szepnęła.


Skończyłam! I tak jak mówiłam, kolejny rozdział dodaję jeszcze dziś ;D
Mam nadzieję, że przypadnie Wam-czytelnikom do gustu ^^
Proszę o komenty, uwagi, cokolwiek =]
Pozdrawiam, miłego czytania i miłego wieczoru ;*

3 komentarze:

  1. Hahaha rozbroiło mnie jak Lisanna i Mira zamiast się odezwać pokazały "ok".. haha Świetny rozdział, weny życzę! < kurczę muszę znaleźć coś innego niż ' weny życzę' xD> Przy okazji zapraszam do mnie na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. XD XD XD !! No uśmiałem się niemiłosierne. To jest fantastyczne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Luvia i Erza dołączyły??? Co za nowość :). Widocznie brakowało im tego sportu :).

    OdpowiedzUsuń