Minęły dwa dni odkąd Lucy wróciła do domu. Natsu tak jak
obiecywał, był przy niej i o nią dbał. Wczorajszego wieczora Heartfillia
poprosiła chłopaka, by wrócił już do swojego domu, bo ona czuje się już lepiej.
Długo trwało przekomarzanie, że jednak z nią zostanie, ale ona postawiła na
swoim. Chłopak niechętnie poszedł do domu.
Właśnie wstało Słońce, a wraz z nim blondynka. Czuła się jak
nowonarodzona. Uśmiechnięta, wypoczęta no i co najważniejsze pełna życia.
Przeciągnęła się na łóżku i się z niego zwlekła. Poszła do łazienki i się
odświeżyła. Następnie zjadła śniadanie. Postanowiła pójść do gildii. W końcu
obiecała Natsu, że przyjdzie tam z samego rana, żeby pokazać mu, że nic się jej
nie stało przez tą jedną samotną w mieszkaniu noc. Wyszła z mieszkania. Szła
spacerkiem i podziwiała uliczki Magnolii oraz jej mieszkańców.
- Śmierć.. – Usłyszała głos, który wybudził ją tak jakby z
transu. Rozglądnęła się wokół i jej wzrok przykuła siwa mała kobieta, która
chwyciła ją w tej chwili za rękę.
- Dobrze się Pani czuje? – Spytała troskliwie.
- Oczywiście moje dziecko. Jestem niewidoma, ale czuję się
dobrze. Widzę śmierć..
- Śmierć? O czym Pani mówi?
- Śmierć różowowłosego chłopaka.. – Blondynka wzdrygnęła się
lekko i przestraszyła.
- Co?! – Krzyknęła, ale starsza kobieta ją uspokoiła.
- Nie martw się.. ona nie nadejdzie dziś, czy jutro.. ale za
kilka lat..
- Powtórzę jeszcze raz, CO?! O czym Pani w ogóle do mnie
mówi? Nawet mnie Pani nie zna, a mówi mi o śmierci..
- Może i się nie znamy, ale to że się teraz spotkałyśmy to
musi być jakiś znak, nieprawdaż? – Heartfillia zamilkła. – Chodź, może
usiądziemy na ławce? – Chwyciła pod ramię zdziwioną i zdenerwowaną blondynkę i
poprosiła o pomoc w znalezieniu wolnego miejsca do siedzenia. Nie miała wyboru.
Znalazła wolną ławkę i na niej usiadły.
- Może mi Pani to wszystko wytłumaczyć?
- Masz chłopaka, którego bardzo kochasz, prawda?
- Oczywiście.
- I ma on różowe włosy?
- T-tak ma.. Ale skąd Pani to wie?
- Jestem ślepa, ale ‘widzę’ serca innych ludzi. (trochę
dziwnie zabrzmiało, wiem)
- Serca innych ludzi?
- Tak, od urodzenia jestem niewidoma, ale ‘widzę’ uczucia
innych. W Twoim sercu zauważyłam właśnie tego chłopaka.
- Ale czemu Pani nagle wyskoczyła z tą śmiercią? – Spytała
zdenerwowana.
- Mam też dar jasnowidzenia. – Zamarła. – Zaraz, gdy
zauważyłam w Twoim sercu tego chłopaka, od razu w mojej głowie pojawił się jego
obraz, jako umierającego.
- A-ale j-jak t-to.. to n-niemożliwe.. – Zaczęła nagle
płakać.
- Spokojnie dziecko.. – Chwyciła ją za ręce. – Przyszłość
zawsze może się zmienić.. Ty możesz znaleźć odpowiedź jak zmienić to
przeznaczenie. Tylko jedno jest ważne, nie mów nic temu chłopakowi, co go
czeka.
- J-jak to możliwe? Ja nie chcę, by coś mu się stało..
- Od Ciebie i od niego będzie zależała jego przyszłość.
Przepraszam Cię, ale muszę już iść. Na pewno się jeszcze kiedyś spotkamy, Lucy
Heartfillio. – Wstała i ruszyła przed siebie, a blondwłosa patrzyła na miejsce,
gdzie przed chwilą jeszcze siedziała staruszka. Otrząsnęła się po chwili,
wytarła mokre policzki, tak aby Natsu nic nie zauważył i ruszyła w kierunku
gildii. ‘Muszę się opanować, czemu mam wierzyć tej staruszce? Natsu nie może
zauważyć, że coś mnie dręczy.. A może Cana mi pomoże?’ – pomyślała i po chwili
zaczęła biec. Dotarła na miejsce, obejrzała się po całym pomieszczeniu w
poszukiwaniu jednej osoby. ‘Jest!’ – rzekła i pognała w jej stronę.
- Cześć Cana. – Odezwała się w stronę przyjaciółki, która
sączyła mocny trunek z beczki.
- O, Lucy. Jak się czujesz? – Spytała, odrywając się napoju.
- Dziękuję, dobrze. Mam pytanie. Możesz przewidzieć czyjąś
przyszłość kilka lat do przodu? – Zadała pytanie prosto z mostu.
- A co, chcesz wiedzieć, czy Natsu będzie Twoim mężem? –
Spojrzała na nią z zaciekawieniem.
- Nie o to chodzi, ale chodzi o Natsu.. – Jej mina zmieniła
się diametralnie, posmutniała. Cana odstawiła na bok beczułkę i spojrzała na
nią. Chwyciła ją za ramię.
- Lucy? Co się stało? Coś Cię martwi? – Przejęła się.
- Wychodząc z mieszkania napotkałam starą kobietę, która
jest niewidoma i jest jasnowidzem. Przepowiedziała śmierć.. – Przełknęła głośno
ślinkę. – Natsu.. – Z trudem udało się jej powstrzymać łzy. Nie chciała, by Dragneel,
który siedział już przy barze i obserwował dziewczyny, jakimś cudem je
zobaczył. Cały czas stała do niego tyłem. Alberona spojrzała na nią z
przerażeniem i z myślą, że zaraz powie ‘żartowałam’, jednak nic takiego nie
słyszała.
- Powiedz, że żartujesz..
- Chciałbym, ale ta staruszka była taka przekonująca..
Proszę, pomóż mi.. Sprawdź w swoich kartach, czy coś takiego może mieć miejsce..
- W jej oczach było widać desperację, smutek, zdenerwowanie.. Była taka
zagubiona.
- Zobaczę, co da się zrobić. – Kilka sekund później przed
brunetką pojawiła się talia kart. Blondynka patrzyła na nie i czekała na
jakąkolwiek informację. Postanowiła się trochę ogarnąć i dać znać Natsu, że
wszystko w porządku. Po kilku głębszych wdechach, odwróciła się w stronę
zmartwionego chłopaka i pomachała do niego oraz posłała ciepły uśmiech. On go
odwzajemnił. ‘Nic nie podejrzewa’ – rzekła w myślach. Odwróciła się znowu w
stronę przyjaciółki i dalej czekała. Była bardzo skupiona.
- Lucy..? – Odezwała się nagle, odrywając się od kart.
- I co? Widzisz coś? – Zaczęła się modlić w duchu o jakieś
dobre wieści.
- Nie będę owijać w bawełnę. Przyszłość, która czeka nas za
kilka lat, jest bardzo trudna do przewidzenia i czasem można ją źle odczytać.
Tak samo przyszłość może się zmienić.
- To samo mi powiedziała staruszka, ale co tam zobaczyłaś?
- No cóż.. z tego co widzę, to życie Natsu będzie w
niebezpieczeństwie, widzę jak jest na krawędzi życia i śmierci, ale nic
więcej.. – Blondynka była zdruzgotana. Z jednej strony, nie powiedziała, że
Natsu umrze, ale będzie na ‘krawędzi życia i śmierci’, to ją przeraziło. –
Lucy, co zamierzasz z tym zrobić? – Zapytała, a blondynka spojrzała na nią
desperacko i zacisnęła pięści.
- Na pewno mu tego nie powiem, wystarczy że o mnie się
martwi. I proszę też Ciebie o to, byś nic mu nie powiedziała. Niech to zostanie
między nami. A gdyby się pytał, o czym rozmawiałyśmy to powiedz, że poprosiłam
Cię o to byś dziś do mnie przyszła na ‘babski wieczór’. W sumie to, to nie taki
głupi pomysł. Zrobimy babską imprezę. Ty, ja, Erza, Juvia, Wendy, Carla, Mira,
Lisanna, Bisca, Levy. Pogadamy, zjemy coś, pośmiejemy się. Ok?
- No jasne, przyniosę co trzeba. – Uśmiechnęła się i już
było wiadome co przyniesie. Blondynka zaśmiała się. Odwróciła się i podeszła do
baru, gdzie od samego początku obserwował ją Natsu.
- Hej Natsu. – Przywitała się i pocałowała go w policzek.
Usiadła obok niego.
- Lucy? Coś się stało?
- Nie, czemu pytasz?
- Bo zaraz, gdy weszłaś do gildii podeszłaś do Cany, zamiast
do mnie.. Czuję się zazdrosny.
- Oj no nie przesadzaj. Po prostu, gdy szłam tutaj
pomyślałam żeby urządzić ‘babski wieczór’, no i poszłam omówić z Caną szczegóły.
Nie gniewaj się. – Uśmiechnęła się do lekko obrażonego chłopaka. Ten, gdy tylko
na nią spojrzał od razu zmiękł. Odwzajemnił uśmiech.
- No dobrze, niech będzie. – Rzekł. Lucy odwróciła się na
krześle w stronę Miry i jej siostry posyłając ciepły uśmiech i prosząc o sok.
Natsu zrobił to samo.
- Mira, Lisanna, chciałbym Was dziś do mnie zaprosić na
‘babski wieczór’. Mam nadzieję, że będziecie?
- Oczywiście Lucy, bardzo chętnie. – Uśmiechnęła się Mira.
- Na pewno będziemy, przyniesiemy coś do jedzenia. – Dodała
Lisanna.
- Fantastycznie, dziękuję Wam. – W tej chwili para dostała
zamówione przed chwilą soki i odwrócili się w stronę reszty magów. Nagle drzwi
do gildii otworzyły się, a w nich ukazały się dwie postacie. Oczy wszystkich
przerzuciły się właśnie w ich stronę. Wszyscy zamilkli. Ci którzy coś pili i
jedli, w momencie wszystko wypluli. Oprócz Natsu i Lucy, którzy wiedzieli, że
tak to się skończy. Owymi osobami, byli nie kto inny jak Gray i Juvia. Patrzyli
na siebie jak zahipnotyzowani i trzymali się za ręce. Pewnie ten widok
spowodował tę reakcję reszty magów. Para podeszła do baru, witając się dwójką
przyjaciół. Po chwili odwrócili się w stronę reszty.
- Na co się tak gapicie? Nie macie nic innego do roboty? –
Krzyknął mag lodu, po czym wszystko wróciło do normy. Znowu odwrócił się w
stronę przyjaciół i posłał im szeroki uśmiech. Jego partnerka uczyniła to samo.
- Lucy, bardzo Ci dziękuję za tę radę. Teraz już wiem, że
nie żałuję. – Rzekł do blondwłosej Fullbaster i przytulił ją.
- Nie dziękuj. Widzę, że jesteś szczęśliwy, to mi wystarczy.
– Odpowiedziała.
- Ja również dziękuję. Nie wiem co zrobiłaś, ale Panicz Gray
kocha Juvię. – Zarumieniła się i również przytuliła dziewczynę.
- Nie ma sprawy.
- No miętówko, gratuluję. – Zaczął Natsu.
- Chcesz się bić, płomyczku? – Oboje zacisnęli pięści.
- No jasne. – No i się zaczęło. Gildia jak za dawnych
dobrych czasów. Do bijącej się dwójki dołączył później Elfman i Gajeel. Juvia
starała się jakoś ich uspokoić.
- Juvia, to na nic. Jak już zaczęli to oprócz Erzy nikt ich
nie powstrzyma. – Powiedziała do zmartwionej dziewczyny i chwyciła ją za ramię.
– Chodź, usiądź. – Dodała po chwili i wykonała jej polecenie. Drzwi do gildii
znowu się otworzyły. Tym razem stanęła w nich Erza razem z mistrzem. Westchnęli
ciężko i podeszli do baru. Mistrz jak to miał w zwyczaju usiadł po turecku na
blacie i poprosił o piwko. Erza usiadła obok dziewczyn, patrząc na panujący
harmider. – Erza, Juvia, przyjdziecie dziś do mnie na ‘babski wieczór’? –
Spytała Heartfillia.
- Juvia bardzo chętnie przyjdzie.
- Czemu nie, przyda się mały relaks. – Rzekła Erza.
- To fantastycznie. Poczekajcie tu na chwilę, idę zaprosić
jeszcze inne dziewczyny. – Rzuciła w ich stronę i odeszła szukać reszty
wcześniej wymienionych dziewczyn. Po kilku minutach wróciła do baru, lecz ani
Juvii, ani Erzy tam nie było. Odwróciła się w stronę, gdzie odbywała się bójka
i.. obie dołączyły do walki. Usiadła na krześle i odchyliła głowę, by
porozmawiać z Mirą czy Lisanną. Jakież było jej zdziwienie, gdy ich też nie
zastała w danym miejscu. Wychyliła się trochę w nadziei, że może się schowały
przed latającymi przedmiotami. Znalazła je, ale były nieprzytomne. Ktoś rzucił
w nie stołem i obie leżały bezwładnie na podłodze.
- Mira? Lisanna? Żyjecie? – Krzyknęła w ich stronę. Nie
usłyszała jednak nic, tylko zauważyła jak obie podnoszą ręce do góry i
pokazują, że wszystko ‘OK’. Odetchnęła. Znów się odwróciła w stronę
szarżujących przyjaciół i uśmiechnęła się pod nosem.
- Kocham tą gildię. – Szepnęła.
Skończyłam! I tak jak mówiłam, kolejny rozdział dodaję
jeszcze dziś ;D
Mam nadzieję, że przypadnie Wam-czytelnikom do gustu ^^
Proszę o komenty, uwagi, cokolwiek =]
Pozdrawiam, miłego czytania i miłego wieczoru ;*
Hahaha rozbroiło mnie jak Lisanna i Mira zamiast się odezwać pokazały "ok".. haha Świetny rozdział, weny życzę! < kurczę muszę znaleźć coś innego niż ' weny życzę' xD> Przy okazji zapraszam do mnie na nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńXD XD XD !! No uśmiałem się niemiłosierne. To jest fantastyczne!
OdpowiedzUsuńLuvia i Erza dołączyły??? Co za nowość :). Widocznie brakowało im tego sportu :).
OdpowiedzUsuń