W Magnolii nastał wieczór. Blondwłosa kręciła się po łóżku.
Nie mogła zasnąć. Nie chciała. Tak nagle to wszystko na nią spadło. Ciężko
westchnęła. Usiadła na łóżku i spojrzała za okno. Nagle rozległo się pukanie do
drzwi.
- Proszę wejść! – Krzyknęła i czekała na reakcję osoby.
- Witaj Lucy.
- Izaya? Nie spodziewałam się tu Ciebie. – Patrzyła na niego
zaskoczona. On podszedł bliżej i usiadł na brzegu łóżka.
- Jak się czujesz? – Spytał z troską. Widziała to. Widziała
w jego oczach, że naprawdę się o nią martwi.
- Średnio. – Odwróciła głowę w stronę okna.
- Mam coś, co powinno poprawić Ci humor. – Rzekł pewny, że
tak też będzie. Znów odwróciła się w jego stronę. – Przyniosłem czekoladki. –
Uśmiechnął się szeroko do dziewczyny i wetknął jej przed nos bombonierkę.
- Dziękuję. Nie musiałeś. Nie wiem czy chcesz mi poprawić
humor czy utuczyć, ale to miłe. – Uśmiechnęła się lekko do chłopaka i zaczęła
otwierać pudełeczko. Wzięła jedną czekoladową rozkosz i wepchała sobie ją do
ust. – Częstuj się. – Powiedziała z pełną buzią do chłopaka. Sięgnął ręką do
bombonierki i również się poczęstował. – Masz gust. Są pyszne. – Zachwycała się
dziewczyna. – To co Cię do mnie sprowadza o tej porze? Myślałam, że Erza pewnie
Was nastraszyła, byście dali mi spokój dzisiaj. Nie lękasz się jej?
- Może troszeczkę? No to trzeba przyznać.. Ma kobieta siłę i
mocne argumenty. – Szczególny nacisk położył na słowo ‘mocne’. Dziewczyna
zaczęła się śmiać.
- Ale ma złote serce.
- Zauważyłem. To jak się o Ciebie troszczy.. Jak o siostrę.
- Tak.. Oni akurat się o mnie troszczą.
- A rodzice?
- Spotkałam się dziś z ojcem i nie wyszło to za dobrze.. W
ogóle nie wiem czy wiesz.. Uciekłam z domu. Teraz to już nie ma co ukrywać.
Gildia pewnie też już wie.
- A matka?
- Żyje tak jakby w cieniu ojca. Kocha go, ale mało kiedy
zabiera głos w jakieś sprawie.
- Rozumiem.
- No a Twoja rodzina? Nic nie wiem o Tobie.
- Jestem sierotą. Mieszkam z ciocią odkąd rodzice zmarli.
- Tak mi przykro.. – Dotknęła ramienia chłopaka.
- Tak, mnie też. Nie chcę mówić o tym jak zginęli.
- Nie musisz.. To na pewno jest trudne wracać do tak
bolesnej przeszłości.
- Dokładnie. No i od jakiś 10 lat mieszkam w Magnolii z
ciocią. Jest mi dobrze. Magiem nie jestem, ale mam pracę i to mnie
satysfakcjonuje.
- Cieszę się. No a Twoje życie prywatne?
- Jesteś bardzo ciekawska. – Dziewczyna uśmiechnęła się
szeroko, pokazując swoje śnieżnobiałe uzębienie. Odwzajemnił uśmiech po czym
spoważniał. – Miałem jedną dziewczynę. Byliśmy razem przez trzy miesiące.
Wyjechała bez słowa wyjaśnienia czy nawet głupiego pożegnania. I tak oto koniec
tej historii. A Twoje życie towarzyskie?
- Jakbym je jeszcze miała.. Nigdy nie miałam chłopaka.
Pochodzę z bogatej rodziny, więc widywanie się z kimkolwiek, było wielkim
problemem. Kilka dni temu ojciec przekazał mi wiadomość, że mam się zaręczyć z
jakimś chłopakiem w moje siedemnaste urodziny. To był jeden z kilku powodów
dlaczego też uciekłam z domu. Jestem za młoda na małżeństwo.. po drugie, nie
znam tego kogoś i mam się z nim zaręczać na oślep? To nie jest raczej normalne.
- Masz rację. Też wiele przeszłaś. Nie dziwię się, że
uciekłaś.
- Cieszę się, że to rozumiesz. – Uśmiechnęła się do niego i
zapadła niezręczna cisza.
- Tak w ogóle.. To jaką magią się posługujesz?
- Jestem Magiem Gwiezdnej Energii.
- Niesamowite! Przywołujesz duchy?
- W rzeczy samej. A dokładniej zodiakalne duchy.
- Suuuper! Muszę to kiedyś zobaczyć!
- Może teraz?
- Lepiej się nie przemęczaj. Pewnie kosztuje Cię to sporo
energii..
- No cóż.. Tak.. Ale na pewno Ci kiedyś je pokarzę.
- Mam nadzieję. – Uśmiechnął się. – Dobra. Ja uciekam, późno
już. Odpoczywaj. Wpadnę jutro rano. – Wstał pospiesznie i pocałował dziewczynę
w policzek. Na jej policzkach ukazały się rumieńce, a następnie i uśmiech.
Chłopak już wyszedł, więc nie zauważył jej reakcji. Szybko zakryła się kołdrą
po sam nos i po chwili zasnęła z uśmiechem na ustach.
Ranek. W domu blondwłosej. Spała smacznie. Odwrócona była w
stronę okna. Uśmiechnięta. Od dłuższego czasu przyglądał się jej różowowłosy,
stojący na parapecie. Tak tak.. wszedł przez okno.
- Co tu robisz płomyczku? – Odezwał się nagle wychodzący z
komina Fullbaster.
- O to samo mógłbym zapytać Ciebie miętówko. – Odgryzł się
mu.
- Musicie być tacy hałaśliwi? Obudzicie ją. – Odezwał się
nagle wychodzący z kuchni, ubrany w fartuszek Izaya.
- A Ty co tu robisz?! – Krzyknęli naraz tamci. Hałas
spowodowany kłótnią trzech facetów, spowodował przebudzenie się dziewczyny.
- Co do jasnej cholery wszyscy robicie w moim domu?! –
Wrzasnęła na nich wkurzona i wstała z łóżka. Na jej czole pojawiła się żyłka,
która zaczęła pulsować.
- Lucy, nie denerwuj się. Połóż się. – Podszedł do niej
Fullbaster i pchać w stronę łóżka. Ona jednak stawiała opór.
- Ani mi się śni. Wypad z mojego domu! – Wrzasnęła jeszcze
raz. Trójka chłopaków ustawiła się przed nią w rządku. – Co Wy sobie do jasnej
cholery myślicie? Po co tu przyszliście? – Spytała już spokojniej.
- Ja przyszedłem zrobić Ci śniadanie. – Odpowiedział
niebieskooki.
- A ja sprawdzić jak się czujesz. – Rzekł mag lodu.
- No a ja.. no ten.. – Podrapał się po głowie. – Przyszedłem
posprzątać. – Wypalił i wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. – No co?
- Myślał by kto, że przyszedłeś tu posprzątać. Pierwszy do
bałaganu zawsze jesteś Ty. – Rzucił Fullbaster.
- Coś powiedział?
- Spokój! – Krzyknęła dziewczyna. – Prawdziwy powód mi
podaj. – Dodała. Ten wbił wzrok w ziemię. – Natsu?
- Ja.. Martwiłem się o Ciebie. – Rzekł szeptem.
- Słucham?
- Martwiłem się o Ciebie. – Powiedział głośniej. Dziewczyna
uśmiechnęła się pod nosem.
- Rozumiem.. – Rzekła.
- To możemy zostać? – Zapytał z nadzieją w głosie
niebieskooki.
- Po moim tupie! Wynoście się stąd! – Wrzasnęła. Oni jednak
się tym nie za bardzo przejęli. Spojrzeli po sobie.
- Masz stąd wyjść. – Zaczął Dragneel do Fullbaster’a.
- Ja? Niech on stąd idzie. – Pokazał palcem na Izayę.
- Absolutnie. Będzie lepiej jeśli oboje stąd wyjdziecie. –
Rzekł ostatni. I tak oto zaczęła się kłótnia oraz bijatyka.
- Kompletnie mnie zignorowali.. – Rzekła do siebie
blondwłosa. – Erza.. Przybądź. Uratuj
mnie od tego koszmaru. – Ułożyła ręce jak do modlitwy i spojrzała w
sufit. Odczekała kilka minut, jednak upragniona przez nią pomoc nienadchodziła.
Spojrzała na bijących się chłopaków i zacisnęła pięści. – Koniec mojej dobroci.
– Rzekła i ruszyła na chłopaków. Każdego z nich obdarowała swoim ‘kopniakiem
Lucy’. – W końcu się uspokoiliście. A teraz wynocha z tego mieszkania, pókim
dobra! – Wskazała palcem na drzwi. Ci masując obolałe miejsca wstali. Na
pożegnanie każdy z nich obdarował blondwłosą pocałunkiem w policzek. Dziewczyna
wprost zamarła albo nie.. raczej zamarzła. O tak. Minęło kilka minut, póki się
otrząsnęła z tego, co się właśnie stało. Dotknęła policzka, który właśnie
został potrójnie pocałowany (haha, jak to brzmi ;P) i uśmiechnęła się pod
nosem. – Idioci. – Dodała do siebie i udała się do kuchni. Ku jej zdziwieniu,
na stole znajdowało się śniadanie. Usiadła na krześle i zaczęła się delektować
posiłkiem, który przygotował dla niej Izaya.
Ciaossu!
No ta Lucy to ma branie ;D
Ha ha ha :P
Mniejsza z tym. Mam nadzieję, że się podoba to opowiadanie i
że chcecie więcej?
Swoją odpowiedź uwzględnijcie w komentarzach ;D
To tyle. Pozdrawiam Was gorąco Miśki moje :*:*
No pewnie ze chce wiecej bo.. Bo.. Bo.. Jestem ciekawa kogo wybierze Lucek ;D aaaajjjj Natsu sie o nia martwil - slodkie ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Z rozdział na rozdział coraz bardziej lubię Izayasza xD
OdpowiedzUsuńA: A ja twierdzę, że to on jest tym za kogo miała wyjść Lucy... Albo chociaż jest magiem, a to ukrywa xd
Taa... == Twoje mądre spekulacje... Ale zawsze coś z nich było prawdą ^^
A: No ba! Przecież fan girls numer jeden my są, prawda xD
Rozdział bardzo dobry :) Wyłapałam kilka błędów, ale tylko jeden ci wytknę: pisze się "pokażę", a nie "pokarzę"
A: Ale tak to chyba nic bardziej rażącego...
Mam taką nadzieję xD
A: Modlę się aby Lucy wybierze Izayasza...
Dopiero co mówiłaś, że jest tym złym, więc dlaczego? =="
A: Za całokształt! xd
Aha... Gomennasai, że musisz jej słuchać...
A: A opowiadanko fajne, fajne ;P
Czekam na więcej! Ściskam i życzę bardzo dużo weny!
A: "Przyszedłem posprzątać." - masz u mnie mega plusa za tok myślenia Salamandra xD
Buziaki ;*
Oczywiście że chce więcej! Czuje spory niedosyt ;P Rozdzialik super, wariaty z tych chłopaków nie ma co :D Ale najlepsze było "No a ja.. no ten.. przyszedłem posprzątać" + reakcja xD Przez dobrą chwile nie mogłam przestać się śmiać ^^. Pozdrawiam cieplutko ;*
OdpowiedzUsuńToż to jest świetny przykład Mery Sujki ! Całkiem niezły, w niektórych momentach widać próby utrzymania kanonu, ale spox. Jedno pytanko mam Durararę wtedy oglądałaś, czy jak?
OdpowiedzUsuńMa dziewczyna branie :P.
OdpowiedzUsuń