środa, 10 października 2012

6. Pocałunki.


W Magnolii nastał wieczór. Blondwłosa kręciła się po łóżku. Nie mogła zasnąć. Nie chciała. Tak nagle to wszystko na nią spadło. Ciężko westchnęła. Usiadła na łóżku i spojrzała za okno. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę wejść! – Krzyknęła i czekała na reakcję osoby.
- Witaj Lucy.
- Izaya? Nie spodziewałam się tu Ciebie. – Patrzyła na niego zaskoczona. On podszedł bliżej i usiadł na brzegu łóżka.
- Jak się czujesz? – Spytał z troską. Widziała to. Widziała w jego oczach, że naprawdę się o nią martwi.
- Średnio. – Odwróciła głowę w stronę okna.
- Mam coś, co powinno poprawić Ci humor. – Rzekł pewny, że tak też będzie. Znów odwróciła się w jego stronę. – Przyniosłem czekoladki. – Uśmiechnął się szeroko do dziewczyny i wetknął jej przed nos bombonierkę.
- Dziękuję. Nie musiałeś. Nie wiem czy chcesz mi poprawić humor czy utuczyć, ale to miłe. – Uśmiechnęła się lekko do chłopaka i zaczęła otwierać pudełeczko. Wzięła jedną czekoladową rozkosz i wepchała sobie ją do ust. – Częstuj się. – Powiedziała z pełną buzią do chłopaka. Sięgnął ręką do bombonierki i również się poczęstował. – Masz gust. Są pyszne. – Zachwycała się dziewczyna. – To co Cię do mnie sprowadza o tej porze? Myślałam, że Erza pewnie Was nastraszyła, byście dali mi spokój dzisiaj. Nie lękasz się jej?
- Może troszeczkę? No to trzeba przyznać.. Ma kobieta siłę i mocne argumenty. – Szczególny nacisk położył na słowo ‘mocne’. Dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Ale ma złote serce.
- Zauważyłem. To jak się o Ciebie troszczy.. Jak o siostrę.
- Tak.. Oni akurat się o mnie troszczą.
- A rodzice?
- Spotkałam się dziś z ojcem i nie wyszło to za dobrze.. W ogóle nie wiem czy wiesz.. Uciekłam z domu. Teraz to już nie ma co ukrywać. Gildia pewnie też już wie.
- A matka?
- Żyje tak jakby w cieniu ojca. Kocha go, ale mało kiedy zabiera głos w jakieś sprawie.
- Rozumiem.
- No a Twoja rodzina? Nic nie wiem o Tobie.
- Jestem sierotą. Mieszkam z ciocią odkąd rodzice zmarli.
- Tak mi przykro.. – Dotknęła ramienia chłopaka.
- Tak, mnie też. Nie chcę mówić o tym jak zginęli.
- Nie musisz.. To na pewno jest trudne wracać do tak bolesnej przeszłości.
- Dokładnie. No i od jakiś 10 lat mieszkam w Magnolii z ciocią. Jest mi dobrze. Magiem nie jestem, ale mam pracę i to mnie satysfakcjonuje.
- Cieszę się. No a Twoje życie prywatne?
- Jesteś bardzo ciekawska. – Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, pokazując swoje śnieżnobiałe uzębienie. Odwzajemnił uśmiech po czym spoważniał. – Miałem jedną dziewczynę. Byliśmy razem przez trzy miesiące. Wyjechała bez słowa wyjaśnienia czy nawet głupiego pożegnania. I tak oto koniec tej historii. A Twoje życie towarzyskie?
- Jakbym je jeszcze miała.. Nigdy nie miałam chłopaka. Pochodzę z bogatej rodziny, więc widywanie się z kimkolwiek, było wielkim problemem. Kilka dni temu ojciec przekazał mi wiadomość, że mam się zaręczyć z jakimś chłopakiem w moje siedemnaste urodziny. To był jeden z kilku powodów dlaczego też uciekłam z domu. Jestem za młoda na małżeństwo.. po drugie, nie znam tego kogoś i mam się z nim zaręczać na oślep? To nie jest raczej normalne.
- Masz rację. Też wiele przeszłaś. Nie dziwię się, że uciekłaś.
- Cieszę się, że to rozumiesz. – Uśmiechnęła się do niego i zapadła niezręczna cisza.
- Tak w ogóle.. To jaką magią się posługujesz?
- Jestem Magiem Gwiezdnej Energii.
- Niesamowite! Przywołujesz duchy?
- W rzeczy samej. A dokładniej zodiakalne duchy.
- Suuuper! Muszę to kiedyś zobaczyć!
- Może teraz?
- Lepiej się nie przemęczaj. Pewnie kosztuje Cię to sporo energii..
- No cóż.. Tak.. Ale na pewno Ci kiedyś je pokarzę.
- Mam nadzieję. – Uśmiechnął się. – Dobra. Ja uciekam, późno już. Odpoczywaj. Wpadnę jutro rano. – Wstał pospiesznie i pocałował dziewczynę w policzek. Na jej policzkach ukazały się rumieńce, a następnie i uśmiech. Chłopak już wyszedł, więc nie zauważył jej reakcji. Szybko zakryła się kołdrą po sam nos i po chwili zasnęła z uśmiechem na ustach.

Ranek. W domu blondwłosej. Spała smacznie. Odwrócona była w stronę okna. Uśmiechnięta. Od dłuższego czasu przyglądał się jej różowowłosy, stojący na parapecie. Tak tak.. wszedł przez okno.
- Co tu robisz płomyczku? – Odezwał się nagle wychodzący z komina Fullbaster.
- O to samo mógłbym zapytać Ciebie miętówko. – Odgryzł się mu.
- Musicie być tacy hałaśliwi? Obudzicie ją. – Odezwał się nagle wychodzący z kuchni, ubrany w fartuszek Izaya.
- A Ty co tu robisz?! – Krzyknęli naraz tamci. Hałas spowodowany kłótnią trzech facetów, spowodował przebudzenie się dziewczyny.
- Co do jasnej cholery wszyscy robicie w moim domu?! – Wrzasnęła na nich wkurzona i wstała z łóżka. Na jej czole pojawiła się żyłka, która zaczęła pulsować.
- Lucy, nie denerwuj się. Połóż się. – Podszedł do niej Fullbaster i pchać w stronę łóżka. Ona jednak stawiała opór.
- Ani mi się śni. Wypad z mojego domu! – Wrzasnęła jeszcze raz. Trójka chłopaków ustawiła się przed nią w rządku. – Co Wy sobie do jasnej cholery myślicie? Po co tu przyszliście? – Spytała już spokojniej.
- Ja przyszedłem zrobić Ci śniadanie. – Odpowiedział niebieskooki.
- A ja sprawdzić jak się czujesz. – Rzekł mag lodu.
- No a ja.. no ten.. – Podrapał się po głowie. – Przyszedłem posprzątać. – Wypalił i wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. – No co?
- Myślał by kto, że przyszedłeś tu posprzątać. Pierwszy do bałaganu zawsze jesteś Ty. – Rzucił Fullbaster.
- Coś powiedział?
- Spokój! – Krzyknęła dziewczyna. – Prawdziwy powód mi podaj. – Dodała. Ten wbił wzrok w ziemię. – Natsu?
- Ja.. Martwiłem się o Ciebie. – Rzekł szeptem.
- Słucham?
- Martwiłem się o Ciebie. – Powiedział głośniej. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
- Rozumiem.. – Rzekła.
- To możemy zostać? – Zapytał z nadzieją w głosie niebieskooki.
- Po moim tupie! Wynoście się stąd! – Wrzasnęła. Oni jednak się tym nie za bardzo przejęli. Spojrzeli po sobie.
- Masz stąd wyjść. – Zaczął Dragneel do Fullbaster’a.
- Ja? Niech on stąd idzie. – Pokazał palcem na Izayę.
- Absolutnie. Będzie lepiej jeśli oboje stąd wyjdziecie. – Rzekł ostatni. I tak oto zaczęła się kłótnia oraz bijatyka.
- Kompletnie mnie zignorowali.. – Rzekła do siebie blondwłosa. – Erza.. Przybądź. Uratuj  mnie od tego koszmaru. – Ułożyła ręce jak do modlitwy i spojrzała w sufit. Odczekała kilka minut, jednak upragniona przez nią pomoc nienadchodziła. Spojrzała na bijących się chłopaków i zacisnęła pięści. – Koniec mojej dobroci. – Rzekła i ruszyła na chłopaków. Każdego z nich obdarowała swoim ‘kopniakiem Lucy’. – W końcu się uspokoiliście. A teraz wynocha z tego mieszkania, pókim dobra! – Wskazała palcem na drzwi. Ci masując obolałe miejsca wstali. Na pożegnanie każdy z nich obdarował blondwłosą pocałunkiem w policzek. Dziewczyna wprost zamarła albo nie.. raczej zamarzła. O tak. Minęło kilka minut, póki się otrząsnęła z tego, co się właśnie stało. Dotknęła policzka, który właśnie został potrójnie pocałowany (haha, jak to brzmi ;P) i uśmiechnęła się pod nosem. – Idioci. – Dodała do siebie i udała się do kuchni. Ku jej zdziwieniu, na stole znajdowało się śniadanie. Usiadła na krześle i zaczęła się delektować posiłkiem, który przygotował dla niej Izaya.


Ciaossu!
No ta Lucy to ma branie ;D
Ha ha ha :P
Mniejsza z tym. Mam nadzieję, że się podoba to opowiadanie i że chcecie więcej?
Swoją odpowiedź uwzględnijcie w komentarzach ;D
To tyle. Pozdrawiam Was gorąco Miśki moje :*:*

5 komentarzy:

  1. No pewnie ze chce wiecej bo.. Bo.. Bo.. Jestem ciekawa kogo wybierze Lucek ;D aaaajjjj Natsu sie o nia martwil - slodkie ;))
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Z rozdział na rozdział coraz bardziej lubię Izayasza xD
    A: A ja twierdzę, że to on jest tym za kogo miała wyjść Lucy... Albo chociaż jest magiem, a to ukrywa xd
    Taa... == Twoje mądre spekulacje... Ale zawsze coś z nich było prawdą ^^
    A: No ba! Przecież fan girls numer jeden my są, prawda xD
    Rozdział bardzo dobry :) Wyłapałam kilka błędów, ale tylko jeden ci wytknę: pisze się "pokażę", a nie "pokarzę"
    A: Ale tak to chyba nic bardziej rażącego...
    Mam taką nadzieję xD
    A: Modlę się aby Lucy wybierze Izayasza...
    Dopiero co mówiłaś, że jest tym złym, więc dlaczego? =="
    A: Za całokształt! xd
    Aha... Gomennasai, że musisz jej słuchać...
    A: A opowiadanko fajne, fajne ;P
    Czekam na więcej! Ściskam i życzę bardzo dużo weny!
    A: "Przyszedłem posprzątać." - masz u mnie mega plusa za tok myślenia Salamandra xD
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście że chce więcej! Czuje spory niedosyt ;P Rozdzialik super, wariaty z tych chłopaków nie ma co :D Ale najlepsze było "No a ja.. no ten.. przyszedłem posprzątać" + reakcja xD Przez dobrą chwile nie mogłam przestać się śmiać ^^. Pozdrawiam cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Toż to jest świetny przykład Mery Sujki ! Całkiem niezły, w niektórych momentach widać próby utrzymania kanonu, ale spox. Jedno pytanko mam Durararę wtedy oglądałaś, czy jak?

    OdpowiedzUsuń