sobota, 27 października 2012

18. Plaża.



Ogrom wody, złoty piasek, prażące słońce. Czy można chcieć coś więcej? Upalny dzień, każdy chce się jakoś ochłodzić. Na plaży o tej porze tłum ludzi. Na kocu siedziała już blondwłosa. Czekała na resztę przyjaciół, którzy zaraz mieli się tu zjawić.
- Hej Lucy! – Krzyknął ktoś z oddali, machając do dziewczyny. Ta się odwróciła i posłała szeroki uśmiech nowoprzybyłym osobom.
- Cześć wszystkim. – Odpowiedziała.
- Długo czekasz?
- Nie, może jakieś 10 minut?
- Rozumiem.
- No to siadajcie i się cieszmy tym jakże pięknym dniem.
- Aye! – Zawtórowali wszyscy. Damska część dziewczyn rozłożyła koce i opalała się. Natomiast reszta.. hmmm.. mieli odegrać mecz jeden na jednego.. z marnymi skutkami. Po kilku minutach zaczęli się kłócić. Typowe. Dla nich oczywiście. Dragneel nagle uśmiechnął się chytrze i spojrzał na dziewczyny, które zajęte były opalaniem się. Fullbaster też już wiedział o co mu chodzi. Powolutku, bezszelestnie zaczęli podchodzić do dziewczyn. Salamander wziął na ręce Heartfillię, a mag lodu niebieskowłosą i wrzucili je do wody. Scarlet oczywiście została pominięta.
- Niech no ja Cię tylko dorwę Natsu.. – Zaczęła zdenerwowana magini Gwiezdnej Energii. Zacisnęła mocno pięści i ruszyła wolnym krokiem w stronę różowowłosego chłopaka. Chwyciła go za szalik, który jak zawsze znajdował się na jego szyi. Przybliżyła się do niego i zaczęła mu szeptać na ucho. – Jeszcze raz zrobisz mi taki numer, a obiecuję, że nie ręczę za siebie, jasne? – W jej głosie dało się wyczuć złość. Chłopak przełknął głośno ślinkę i pokiwał twierdząco głową. – Czy chciałbyś coś powiedzieć?
- P-przepraszam. – Wydukał.
- No i to rozumiem. Wybaczam. – Rzuciła krótko i diametralnie zmienił się jej wyraz twarzy. On jeszcze nie wiedział, co to oznacza. Nim się zorientował, został wepchany do morza przez blondwłosą, która zaczęła go topić. Loxar i Fullbaster przypatrywali się całej tej sytuacji.
- Czy ona tak okazuje swoją miłość? – Spytała się dziewczyna patrząc na maga lodu.
- A kto to wie. W sumie.. popieram jej metodę. Dobrze mu tak. – Kobieta deszczu zaczęła chichotać. On zaś popatrzył na nią z zupełnie innej perspektywy. Wydawała się mu taka.. inna, normalna (?). Miała piękny uśmiech.
- Czemu Panicz się tak mi przygląda? – Spytała nagle.
- A to nic takiego.. Zamyśliłem się na chwilę. – Podrapał się po głowie i uśmiechnął się delikatnie. Na policzkach dziewczyny było widać rumieńce.

- Myślałem, że umrę.. – Rzekł czołgający się do brzegu Dragneel. Za nim dumnie kroczyła blondwłosa. – Mówiłaś, że mi wybaczasz. Jesteś okrutna.
- I kto to mówi? Sam chciałeś mnie przecież utopić.
- Dla zabawy..
- Dla zabawy chciałeś mnie zabić? Używaj czasem tego mózgu.
- Wybacz..
- I znowu to samo.. – Chwyciła się za głowę i ciężko westchnęła. – Dobra, nie ważne. Jestem głodna. Idę coś zjeść.
- Ja też coś chcę!
- To sobie idź coś kup!
- Okrutna.. – Wyszeptał. Ta posłała mu zabójczy wzrok.
- Coś mówiłeś?
- N-nie. – Po raz kolejny ciężko westchnęła. Gdy dotarli do miejsca, gdzie rozłożyli swoje rzeczy, mowę im odebrało. Tytania leżała jak długa na kocu, cała czerwona, niczym rak.
- E-erza.. wszystko gra? – Spytała ze współczuciem blondwłosa.
- Jasne. Nie widzisz, że się opalam? – Spojrzała na nią.
- A nie wiem czy zauważyłaś, w jakim jesteś stanie?
- To nic takiego.
- Opanuj się. Może odprowadzę Cię do domu, co?
- Ani mi się śni. Jeszcze plecy.
- Po moim trupie Erza. Wracamy. – Rzekła stanowczo. – Natsu, pomożesz? – Skierowała się do chłopaka, stojącego za nią. Wziął pod ramię przyjaciółkę i razem udali się na Wróżkowe Wzgórza, gdzie mieszkała Scarlet, wcześniej informując też o tym, pozostałą dwójkę na plaży. Po kilkunastu minutach znaleźli się na miejscu. Delikatnie położyli dziewczynę do łóżka. – I nie waż się wstawać. Jasne? – Zagroziła palcem.
- Dzięki. – Odpowiedziała tylko i zasnęła.
- No to my wychodzimy. – Rzekła w stronę przyjaciela i wyszli z jej pokoju. Z powrotem znaleźli się na plaży. Ich uwagę przykuły dwie osoby. Gray i Juvia. Całowali się. Stali po środku morza objęci i złączeni w pocałunku. – Jak romantycznie. – Szepnęła Heartfillia patrząc na zakochaną dwójkę. Różowowłosy spojrzał na nią.
- Jak chcesz to też tak możesz. – Rzucił cicho z nadzieją, że ona tego nie usłyszy. Ona oderwała wzrok od obiektu i spojrzała na przyjaciela.
- Słucham?
- N-nic przecież nie mówiłem.
- Głucha jeszcze nie jestem.
- Nie gniewaj się, proszę. – Zaczął się lekko trząść i skulił się w geście obrony, gdy jej ręka zaczęła unosić się do góry. Zamknął oczy i czekał cierpliwie. Bólu jednak się nie doczekał. Poczuł tylko przyjemne mrowienie na policzku. Pocałowała go. Spojrzał na nią zaskoczony. Uśmiechała się. – Za co to było? – Spytał.
- Bo to jest romantyczne. – Rzekła krótko. Kompletnie nic już z tego nie rozumiał. Tu chce żeby było, jak jest, a tu nagle go całuje.. w policzek. Stał i patrzył na nią zdezorientowany.
- Czemu się mi tak przyglądasz?
- Kim jestem dla Ciebie? – Spytał prosto z mostu, patrząc prosto w jej oczy.
- Jesteś moim przyjacielem. – Dotknęła jego policzka. – Kocham Cię, ale nie chcę Cię stracić. – Dodała po chwili.
- Nie skrzywdzę Cię..
- Wiem to. Mnie chodzi o to, że nie mogę zaoferować Ci nic więcej. Rozumiesz?
- Lucy.. ja już naprawdę nie rozumiem niczego.
- Niech będzie tak jak jest. Jesteśmy przyjaciółmi. – Mocniejszy akcent położyła na to ostanie słowo.
- Rozumiem. Poczekam na Ciebie. Choćby miało to trwać wieczność. Pokażę Ci, że nigdy Cię nie opuszczę. – Dziewczynę zamurowało. Nie spodziewała się takich słów. Uśmiechnęła się do niego delikatnie.
- Dziękuję. – Wyszeptała.
- Ej! Co tak stoicie jak kołki? – Rozglądnęli się dookoła. To nie był głos ani Gray’a ani tym bardziej Juvii. Przed ich oczyma pojawiło się pół Fairy Tail.
- Co tu robicie? – Spytał zszokowany Salamander.
- Mistrz powiedział, abyśmy się jakoś rozerwali. Najlepiej żeby to było na plaży. – Odpowiedziała krótko Mirajane.
- Dobra. Niezła ściema. Tak naprawdę pewnie chciał, byście poszli w taki miejsce, żeby nie można było go zniszczyć. – Heartfillia szybko zgadła, o co tak naprawdę chodzi. Po ich minach była już pewna, że ma rację. Westchnęła, ale po chwili uśmiechnęła się szeroko. – No to świetnie! Jest nas więcej! Zagrajmy w coś.
- W co? – Spytał podchodzący do nich mag lodu.
- W siatkówkę plażową.
- Aye! Podzielmy się na drużyny. Jestem z Lucy. – Rzekł krótko Dragneel, zarzucając jej rękę przez ramię.
- Dlaczego ze mną?
- Bo zawsze będziemy razem w drużynie. Co nie? – Dziewczyna spłonęła delikatnym rumieńcem.
- No niech będzie.. Ale mamy problem. W tej drużynie jest jeszcze Erza. A w tej chwili jej nie ma.
- Juvia ją zastąpi. – Dołączył się Fullbaster.
- Panicz Gray, by Juvia była w jego drużynie?
- N-no cóż.. Tak..
- Ahh. Panicz Gray musi kochać Juvię..
- Dziewczyno, opanuj się.. – Rzekła Heartfillia. – Dobra, ale i tak jest nas mało. Kogo jeszcze bierzemy?
- Mirę i Jet’a. – Odpowiedział Dragneel, wskazując na przyjaciół palcem.
- Mi pasuje. – Rzuciła uśmiechnięta najstarsza Strauss.
- Wolałbym być w drużynie Levy. – Rzekł załamany drugi wybrany. Druga drużyna składała się z Elfmana, Cany, Lisanny, Levy, Gajeel’a no i oczywiście Droy’a. Mecz rozpoczął się na dobre. Ostatni set pokarze zwycięzcę. Kto nim będzie? Nim zacznie się owa ostania ‘konkurencja’..
- Dobra.. To teraz ostatni set. Może mały zakład? – Odezwał się nagle Redfox.
- Zakład?
- Albo kara jak kto woli.
- Mnie pasuje! Cały się napaliłem! – Rzekł nie kto inny jak Salamander.
- To o co ten zakład? – Dopytywał się Fullbaster.
- Każda z osób z przegranej drużyny dostanie zadanie od osoby z wygranej drużyny. Pasi? – Blondwłosa miała się już odezwać coś w tym temacie, jednak uprzedziła ją reszta drużyny.
- PASI! – Krzyknęli wspólnie, a Heartfillia czuła że będzie już tego żałować. Salamander dotknął jej ramienia, posyłając jej szeroki uśmiech.
- Nie martw się. Nie będziesz musiała wykonywać żadnego polecenia. Lepiej się zastanów, jaką Ty im przygotujesz niespodziankę. – Te słowa jakoś nie specjalnie podziałały na dziewczynę. Uśmiechnęła się mimowolnie, bardzo delikatnie.
- Później sobie pogadacie, a teraz gramy! – Krzyknął Droy.


Ciaossu!
I znowu muszę Was przeprosić za nieobecność, ale nie jestem w tej chwili w formie.. Śpię więcej niż normalnie przez tabletki, które dostałam od lekarza.. Taa.. mają takie działanie, że usypiam na stojąco dosłownie.
Dlatego też rozdział nie jest żadną rewelacją, ale mam nadzieję, że go przeczytacie i zostawicie po sobie jakiś ślad ;D
Pozdrawiam Was Miśki moje!
Do usłyszenia!
Buziaki :*:*:*

8 komentarzy:

  1. Ahh, co za świetny pomysł z siatkówką.!
    Czekam na więcej i Weny Życzę.!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehh i znowu mnie ktoś uprzedził >.< No dobra, jestem druga :D
    Rozdział jak najbardziej mi się spodobał, aż mi się zachciało powylegiwać gdzieś na Hawajach xD A Erza chyba trochę przesadziła z tą opalenizną :D A końcówka jakże wciągająca! :D
    A Lucy nadal odrzuca uczucie Natsu? Biedny chłopina :( Pozdrawiam serdecznie, życzę weny :)
    PS: Niektóre leki tak działają i nie jest to miłe (no dla takiego śpiocha jak ja, to może trochę :P)

    OdpowiedzUsuń
  3. No no.. ciekawi mnie kto przegra zakład i co z tego wyjdzie :) pewnie będzie się działo :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lucy mogłaby odpuścić już...czekam z niecierpliwością na wynik meczu :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, Lucy... Nie denerwuj mnie, przecież Natsu tak cię kocha :(
    No i ogólnie to zastanawiam jaką karę kto komu wyznaczy :D Czekam, czekam.
    Pozdrawiam i buziam
    ~Reneé

    OdpowiedzUsuń