Ogrom wody, złoty piasek, prażące słońce. Czy można chcieć
coś więcej? Upalny dzień, każdy chce się jakoś ochłodzić. Na plaży o tej porze
tłum ludzi. Na kocu siedziała już blondwłosa. Czekała na resztę przyjaciół,
którzy zaraz mieli się tu zjawić.
- Hej Lucy! – Krzyknął ktoś z oddali, machając do
dziewczyny. Ta się odwróciła i posłała szeroki uśmiech nowoprzybyłym osobom.
- Cześć wszystkim. – Odpowiedziała.
- Długo czekasz?
- Nie, może jakieś 10 minut?
- Rozumiem.
- No to siadajcie i się cieszmy tym jakże pięknym dniem.
- Aye! – Zawtórowali wszyscy. Damska część dziewczyn
rozłożyła koce i opalała się. Natomiast reszta.. hmmm.. mieli odegrać mecz
jeden na jednego.. z marnymi skutkami. Po kilku minutach zaczęli się kłócić.
Typowe. Dla nich oczywiście. Dragneel nagle uśmiechnął się chytrze i spojrzał
na dziewczyny, które zajęte były opalaniem się. Fullbaster też już wiedział o
co mu chodzi. Powolutku, bezszelestnie zaczęli podchodzić do dziewczyn.
Salamander wziął na ręce Heartfillię, a mag lodu niebieskowłosą i wrzucili je
do wody. Scarlet oczywiście została pominięta.
- Niech no ja Cię tylko dorwę Natsu.. – Zaczęła zdenerwowana
magini Gwiezdnej Energii. Zacisnęła mocno pięści i ruszyła wolnym krokiem w
stronę różowowłosego chłopaka. Chwyciła go za szalik, który jak zawsze
znajdował się na jego szyi. Przybliżyła się do niego i zaczęła mu szeptać na
ucho. – Jeszcze raz zrobisz mi taki numer, a obiecuję, że nie ręczę za siebie,
jasne? – W jej głosie dało się wyczuć złość. Chłopak przełknął głośno ślinkę i
pokiwał twierdząco głową. – Czy chciałbyś coś powiedzieć?
- P-przepraszam. – Wydukał.
- No i to rozumiem. Wybaczam. – Rzuciła krótko i
diametralnie zmienił się jej wyraz twarzy. On jeszcze nie wiedział, co to
oznacza. Nim się zorientował, został wepchany do morza przez blondwłosą, która
zaczęła go topić. Loxar i Fullbaster przypatrywali się całej tej sytuacji.
- Czy ona tak okazuje swoją miłość? – Spytała się dziewczyna
patrząc na maga lodu.
- A kto to wie. W sumie.. popieram jej metodę. Dobrze mu
tak. – Kobieta deszczu zaczęła chichotać. On zaś popatrzył na nią z zupełnie
innej perspektywy. Wydawała się mu taka.. inna, normalna (?). Miała piękny
uśmiech.
- Czemu Panicz się tak mi przygląda? – Spytała nagle.
- A to nic takiego.. Zamyśliłem się na chwilę. – Podrapał
się po głowie i uśmiechnął się delikatnie. Na policzkach dziewczyny było widać
rumieńce.
- Myślałem, że umrę.. – Rzekł czołgający się do brzegu
Dragneel. Za nim dumnie kroczyła blondwłosa. – Mówiłaś, że mi wybaczasz. Jesteś
okrutna.
- I kto to mówi? Sam chciałeś mnie przecież utopić.
- Dla zabawy..
- Dla zabawy chciałeś mnie zabić? Używaj czasem tego mózgu.
- Wybacz..
- I znowu to samo.. – Chwyciła się za głowę i ciężko
westchnęła. – Dobra, nie ważne. Jestem głodna. Idę coś zjeść.
- Ja też coś chcę!
- To sobie idź coś kup!
- Okrutna.. – Wyszeptał. Ta posłała mu zabójczy wzrok.
- Coś mówiłeś?
- N-nie. – Po raz kolejny ciężko westchnęła. Gdy dotarli do
miejsca, gdzie rozłożyli swoje rzeczy, mowę im odebrało. Tytania leżała jak
długa na kocu, cała czerwona, niczym rak.
- E-erza.. wszystko gra? – Spytała ze współczuciem
blondwłosa.
- Jasne. Nie widzisz, że się opalam? – Spojrzała na nią.
- A nie wiem czy zauważyłaś, w jakim jesteś stanie?
- To nic takiego.
- Opanuj się. Może odprowadzę Cię do domu, co?
- Ani mi się śni. Jeszcze plecy.
- Po moim trupie Erza. Wracamy. – Rzekła stanowczo. – Natsu,
pomożesz? – Skierowała się do chłopaka, stojącego za nią. Wziął pod ramię
przyjaciółkę i razem udali się na Wróżkowe Wzgórza, gdzie mieszkała Scarlet,
wcześniej informując też o tym, pozostałą dwójkę na plaży. Po kilkunastu
minutach znaleźli się na miejscu. Delikatnie położyli dziewczynę do łóżka. – I
nie waż się wstawać. Jasne? – Zagroziła palcem.
- Dzięki. – Odpowiedziała tylko i zasnęła.
- No to my wychodzimy. – Rzekła w stronę przyjaciela i
wyszli z jej pokoju. Z powrotem znaleźli się na plaży. Ich uwagę przykuły dwie
osoby. Gray i Juvia. Całowali się. Stali po środku morza objęci i złączeni w
pocałunku. – Jak romantycznie. – Szepnęła Heartfillia patrząc na zakochaną
dwójkę. Różowowłosy spojrzał na nią.
- Jak chcesz to też tak możesz. – Rzucił cicho z nadzieją,
że ona tego nie usłyszy. Ona oderwała wzrok od obiektu i spojrzała na
przyjaciela.
- Słucham?
- N-nic przecież nie mówiłem.
- Głucha jeszcze nie jestem.
- Nie gniewaj się, proszę. – Zaczął się lekko trząść i
skulił się w geście obrony, gdy jej ręka zaczęła unosić się do góry. Zamknął
oczy i czekał cierpliwie. Bólu jednak się nie doczekał. Poczuł tylko przyjemne
mrowienie na policzku. Pocałowała go. Spojrzał na nią zaskoczony. Uśmiechała
się. – Za co to było? – Spytał.
- Bo to jest romantyczne. – Rzekła krótko. Kompletnie nic
już z tego nie rozumiał. Tu chce żeby było, jak jest, a tu nagle go całuje.. w
policzek. Stał i patrzył na nią zdezorientowany.
- Czemu się mi tak przyglądasz?
- Kim jestem dla Ciebie? – Spytał prosto z mostu, patrząc
prosto w jej oczy.
- Jesteś moim przyjacielem. – Dotknęła jego policzka. –
Kocham Cię, ale nie chcę Cię stracić. – Dodała po chwili.
- Nie skrzywdzę Cię..
- Wiem to. Mnie chodzi o to, że nie mogę zaoferować Ci nic
więcej. Rozumiesz?
- Lucy.. ja już naprawdę nie rozumiem niczego.
- Niech będzie tak jak jest. Jesteśmy przyjaciółmi. –
Mocniejszy akcent położyła na to ostanie słowo.
- Rozumiem. Poczekam na Ciebie. Choćby miało to trwać
wieczność. Pokażę Ci, że nigdy Cię nie opuszczę. – Dziewczynę zamurowało. Nie
spodziewała się takich słów. Uśmiechnęła się do niego delikatnie.
- Dziękuję. – Wyszeptała.
- Ej! Co tak stoicie jak kołki? – Rozglądnęli się dookoła.
To nie był głos ani Gray’a ani tym bardziej Juvii. Przed ich oczyma pojawiło
się pół Fairy Tail.
- Co tu robicie? – Spytał zszokowany Salamander.
- Mistrz powiedział, abyśmy się jakoś rozerwali. Najlepiej
żeby to było na plaży. – Odpowiedziała krótko Mirajane.
- Dobra. Niezła ściema. Tak naprawdę pewnie chciał, byście
poszli w taki miejsce, żeby nie można było go zniszczyć. – Heartfillia szybko
zgadła, o co tak naprawdę chodzi. Po ich minach była już pewna, że ma rację.
Westchnęła, ale po chwili uśmiechnęła się szeroko. – No to świetnie! Jest nas
więcej! Zagrajmy w coś.
- W co? – Spytał podchodzący do nich mag lodu.
- W siatkówkę plażową.
- Aye! Podzielmy się na drużyny. Jestem z Lucy. – Rzekł
krótko Dragneel, zarzucając jej rękę przez ramię.
- Dlaczego ze mną?
- Bo zawsze będziemy razem w drużynie. Co nie? – Dziewczyna
spłonęła delikatnym rumieńcem.
- No niech będzie.. Ale mamy problem. W tej drużynie jest
jeszcze Erza. A w tej chwili jej nie ma.
- Juvia ją zastąpi. – Dołączył się Fullbaster.
- Panicz Gray, by Juvia była w jego drużynie?
- N-no cóż.. Tak..
- Ahh. Panicz Gray musi kochać Juvię..
- Dziewczyno, opanuj się.. – Rzekła Heartfillia. – Dobra,
ale i tak jest nas mało. Kogo jeszcze bierzemy?
- Mirę i Jet’a. – Odpowiedział Dragneel, wskazując na
przyjaciół palcem.
- Mi pasuje. – Rzuciła uśmiechnięta najstarsza Strauss.
- Wolałbym być w drużynie Levy. – Rzekł załamany drugi
wybrany. Druga drużyna składała się z Elfmana, Cany, Lisanny, Levy, Gajeel’a no
i oczywiście Droy’a. Mecz rozpoczął się na dobre. Ostatni set pokarze
zwycięzcę. Kto nim będzie? Nim zacznie się owa ostania ‘konkurencja’..
- Dobra.. To teraz ostatni set. Może mały zakład? – Odezwał
się nagle Redfox.
- Zakład?
- Albo kara jak kto woli.
- Mnie pasuje! Cały się napaliłem! – Rzekł nie kto inny jak
Salamander.
- To o co ten zakład? – Dopytywał się Fullbaster.
- Każda z osób z przegranej drużyny dostanie zadanie od
osoby z wygranej drużyny. Pasi? – Blondwłosa miała się już odezwać coś w tym
temacie, jednak uprzedziła ją reszta drużyny.
- PASI! – Krzyknęli wspólnie, a Heartfillia czuła że będzie
już tego żałować. Salamander dotknął jej ramienia, posyłając jej szeroki
uśmiech.
- Nie martw się. Nie będziesz musiała wykonywać żadnego
polecenia. Lepiej się zastanów, jaką Ty im przygotujesz niespodziankę. – Te słowa
jakoś nie specjalnie podziałały na dziewczynę. Uśmiechnęła się mimowolnie,
bardzo delikatnie.
- Później sobie pogadacie, a teraz gramy! – Krzyknął Droy.
Ciaossu!
I znowu muszę Was przeprosić za nieobecność, ale nie jestem
w tej chwili w formie.. Śpię więcej niż normalnie przez tabletki, które
dostałam od lekarza.. Taa.. mają takie działanie, że usypiam na stojąco
dosłownie.
Dlatego też rozdział nie jest żadną rewelacją, ale mam
nadzieję, że go przeczytacie i zostawicie po sobie jakiś ślad ;D
Pozdrawiam Was Miśki moje!
Do usłyszenia!
Buziaki :*:*:*
Ahh, co za świetny pomysł z siatkówką.!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i Weny Życzę.!
Ehh i znowu mnie ktoś uprzedził >.< No dobra, jestem druga :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak najbardziej mi się spodobał, aż mi się zachciało powylegiwać gdzieś na Hawajach xD A Erza chyba trochę przesadziła z tą opalenizną :D A końcówka jakże wciągająca! :D
A Lucy nadal odrzuca uczucie Natsu? Biedny chłopina :( Pozdrawiam serdecznie, życzę weny :)
PS: Niektóre leki tak działają i nie jest to miłe (no dla takiego śpiocha jak ja, to może trochę :P)
Extra czekam na nexta ;D
OdpowiedzUsuńNo no.. ciekawi mnie kto przegra zakład i co z tego wyjdzie :) pewnie będzie się działo :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLucy mogłaby odpuścić już...czekam z niecierpliwością na wynik meczu :D
OdpowiedzUsuńOj, Lucy... Nie denerwuj mnie, przecież Natsu tak cię kocha :(
OdpowiedzUsuńNo i ogólnie to zastanawiam jaką karę kto komu wyznaczy :D Czekam, czekam.
Pozdrawiam i buziam
~Reneé
Ciekawe kto wygra???
OdpowiedzUsuń