poniedziałek, 22 października 2012

16. Zemsta.



Dwa tygodnie później.
Blondwłosa siedziała po turecku przed grobem. Przesiadywała tam większość czasu, ciągle patrząc na mogiłę z wypisanym imieniem ukochanego, jego datą urodzenia i datą śmierci. Nic nie mówiła, nie płakała. Tylko patrzyła. Przed jej oczyma ciągle pojawiał się obraz uśmiechniętego do niej Izayi. W głowie zaś ciągle słyszała jak mówił do niej ‘Gwiazdeczko’. Potrząsnęła głową. Wstała. Ostatni raz spojrzała na grób i uśmiechnęła się delikatnie. Odeszła. Wolnym krokiem ruszyła w stronę gildii.
- Cześć Lucy! – Krzyknęli naraz przyjaciele.
- Hejka wszystkim. – Odpowiedziała.
- Idziemy na jakąś misję? – Spytał mag lodu.
- Ja już mam misję.. – Rzekła brązowooka.
- Lucy, to niebezpieczne. Odpuść. – Szkarłatnowłosa dotknęła jej ramienia.
- Obiecałam. Zdania nie zmienię. – Rzuciła w stronę przyjaciół i wybiegła z gildii. Przyjaciele popatrzyli na siebie znacząco i westchnęli.
- Nie zostawimy jej samej, prawda? – Odezwała się Scarlet.
- No jasne, że nie. – Odpowiedział jej Dragneel zaciskając pięści. – Idziemy. – Dodał po chwili i oni też wybiegli z gildii. Ruszyli za przyjaciółką.
Ona sama zaś nie wiedziała od czego zacząć.. jak szukać wskazówek, jak odnaleźć tego mężczyznę. Zapamiętała jego twarz bardzo wyraźnie. Spośród całej grupy on był najwidoczniej najstarszy. Według niej, mógł mieć około czterdziestu lat. Przygryzła dolną wargę. Nagle poczuła rękę na swoim ramieniu. Obróciła się gwałtownie. Stali za nią uśmiechnięci przyjaciele.
- Myślałaś, że zostaniesz z tym sama? – Odezwał się nagle Fullbaster.
- To moja zemsta..
- Nie. To nasza zemsta. Jesteśmy przyjaciółmi. – Dodał. Dziewczyna posłała im delikatny uśmiech.
- W sumie to nawet dobrze, że tu jesteście. Kompletnie nie wiem, jak zacząć poszukiwania tego mężczyzny.
- Spokojna głowa. Poradzimy sobie. Myślę, że dobrze by było udać się do każdego z najbliższych miast. W którymś na pewno go znajdziemy.
- Masz rację. To gdzie najpierw?
- Crocus?
- No to jazda! – Ruszyli przed siebie. Po długiej podróży w końcu dotarli do miasteczka. Na ulicy pełno ludzi, dziwnych ludzi. Patrzyli na nowo przybyłych jak na jakiś trędowatych. Blondwłosą przerażały te wszystkie spojrzenia, jakimi byli obdarowywani. Przeszedł ją dreszcz, ale nie chciała dać po sobie tego poznać. Nie przy nich. Otrząsnęła się i dalej kroczyła już pewniej. Zaczęła się rozglądać dookoła. Czuła na sobie jakiś wzrok. Odwróciła się gwałtownie. Zdawało się jej? Westchnęła i dalej szła za towarzyszami. Znowu to uczucie. Znów się odwróciła. Kawałek materiału nie umknął jej uwadze. Szepnęła coś do przyjaciół i zniknęła gdzieś w wąskiej uliczce. Oni zrobili podobnie. Rozdzielili się. Heartfillia wyszła z jednej z uliczek. Natrafiła na wejście do lasu. Wzięła kilka głębszych wdechów, zacisnęła pięści i weszła do środka. W ręku kurczowo trzymała bat. W każdej chwili była gotowa się bronić. Nie duchami, lecz najprostszą bronią – batem. Usłyszała szelest w jednym z pobliskich krzaków. Dosłownie, rzuciła się na niego. W mgnieniu oka leżała na kimś, był mocno związany przez nią owym batem.
- To Ty.. – Rzekła do osoby, która stała się w tej chwili jej więźniem.
- Witaj złotko. Czego szukasz w tej wiosce? – Spytał najwyraźniej niewzruszony tym, że nie znajduje się w zbyt komfortowej sytuacji.
- Przybyłam tu, by odszukać kogoś, kto odebrał mi kogoś kogo kochałam. – Wysyczała przez zęby.
- Znalazłaś?
- A żebyś wiedział.
- Cieszę się.. więc zrób co masz zrobić i idź stąd.
- Nie rozumiem Twojej pewności siebie. Skąd się u Ciebie wzięła?
- Jesteś sama. Jesteś kobietą.
- Nie jestem sama. Są tu moi przyjaciele. A to, że jestem kobietą, to nie ma żadnego znaczenia.
- Ma.. Nie zranisz mnie nawet. – Uśmiechnął się chytrze. W brązowookiej coś się zagotowało. Przy jego ciele znajdował się miecz. Wzięła go, ot tak. Przystawiła mu go do gardła.
- Nadal uważasz, że nic nie mogę zrobić?
- Ja bym już takiego pytania nie zadał, tylko zrobił, to co należy. – Dziewczyna zamachnęła się. Uniosła miecz wysoko w górę. Coś ją oślepiło. Obrączka. Miecz, który był już w drodze, by zadać mu cios, minęła się z celem. Lekko drasnęła jego policzek, zostawiając ranę długości kilku centymetrów. Całemu temu zajściu przyglądali się od dłuższej chwili przyjaciele dziewczyny. – Czemu nie trafiłaś? Strach Cię obleciał? – Spytał, patrząc w jej oczy, które jeszcze chwilę temu były przepełnione nienawiścią.
- Masz dzieci? – Spytała nagle.
- Co Ci do tego?
- Ile? – Zupełnie zignorowała jego pytanie.
- Czwórkę. – Odpowiedział jakby od niechcenia. – Co to ma za znaczenie?
- Ma.. Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak wielkie..
- O czym Ty mówisz kobieto? Zabij mnie, w końcu tego chcesz, prawda? Zemsty za zabicie ukochanego.
- Chciałam tego, ale co pomyślą sobie o mnie Twoje dzieci? Twoja żona? Odbieram im kogoś, kogo kochają. Ja.. nie jestem taka. – Po wypowiedzeniu tych słów, wstała z mężczyzny, zabierając przy tym również bat, którym był związany. Patrzył na nią oszołomiony jej słowami i czynami.
- Masz szansę, by mnie zabić, a Ty mi odpuszczasz?
- Tak. Odpuszczam Ci. Znam ten ból, gdy stracisz rodzica.. Parę miesięcy temu straciłam oboje. Nie chcę, by Twoje dzieci przechodziły przez coś takiego. Nie zabiję im rodzica. – Do głowy mężczyzny, napłynęło wiele myśli. Nie wiedział już co powiedzieć. Blondwłosa odwróciła się do niego tyłem. – Wracaj do nich. – Rzuciła w jego stronę. Ten szybko wstał i złapał ją za rękę. Przyjaciele byli już w gotowości by podbiec i pomóc. Zatrzymali się, widząc, że nie ma on złych zamiarów.
- Ja.. Teraz nie wiem co robić.. – Rzekł, a po jego policzkach popłynęły łzy. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego delikatnie.
- Zmień zawód. Bądź dla nich przykładem, opiekuj się nimi.. Bądź przy nich. – Odpowiedziała mu dziewczyna.
- Chcę Ci jakoś to zrekompensować.. Ten ból..
- Ból w końcu minie.. Jego też mi już nie zwrócisz. Niech rekompensatą będzie to, że zmienisz swój styl życia. Dobrze? – Spojrzała mu w oczy. Jej oczy powróciły. Były takie jak zawsze. Pełne radości. A jego? Jego wyrażały wdzięczność, przeprosiny.. – Nie patrz już tak na mnie. Wracaj do domu. – Wyrwała się uścisku i podeszła do przyjaciół. – Trzymaj się. – Rzuciła mu jeszcze na odchodne i zniknęła.

- Przez chwilę naprawdę myślałem, że to zrobisz. – Odezwał się po chwili milczenia Fullbaster.
- Chciałam to zrobić, ale gdy zauważyłam obrączkę.. Przez chwilę, przed moimi oczami ukazał się obraz uśmiechającego się do mnie Izayi. Zawahałam się.. W dodatku ma rodzinę. Miałabym wyrzuty sumienia, gdybym pozbawiła go życia. – Uśmiechnęła się pod nosem. – Teraz jego dusza może bezpiecznie wrócić do nieba. – Dodała ciszej.
- Jego dusza?
- Przez cały ten czas, czułam jego obecność. W nocy, śnił mi się, bym nie dopełniała tej zemsty, że jest przy mnie. Teraz zrozumiałam, o co chodziło. On tutaj był. Dawał mi znaki, że nie ma mu tego za złe, że chce abym i ja mu wybaczyła.. nie zabijała go. I wtedy, gdy chciałam go zabić i zobaczyłam jego twarz, zrozumiałam. Teraz jest tam, gdzie powinien trafić już dawno temu.. – Zatrzymała się i spojrzała w niebo. Uśmiechnęła się. Po policzkach zaczęły płynąć łzy. Szybko je wytarła. – Wracajmy. Jestem głodna. – Dodała i wyminęła przyjaciół, posyłając każdemu z osobna szczery uśmiech.
- Aye! – Zawtórowali wszyscy naraz i udali się w stronę Magnolii.

- Idę do domu. – Rzekła Heartfillia, przemierzając już puste ulice Magnolii wraz z przyjaciółmi.
- Ale mówiłaś, że jesteś głodna..
- Co racja to racja, ale zjem u siebie w domu. Zobaczymy się jutro w gildii. Okej?
- Aye!
- Trzymaj się. – Powiedziała Scarlet, uśmiechając się do przyjaciółki. Ta już stała przy dużych, drewnianych drzwiach i dotykała klamki..
- Zaczekajcie! – Krzyknęła nagle za odchodzącymi przyjaciółmi. Rzuciła się im na szyję. Spojrzeli po sobie pytająco. – Dziękuję Wam, że ze mną tam byliście. – Dodała szeptem.
- Lucy, jesteśmy przyjaciółmi. Dla Ciebie wszystko. – Rzucił uśmiechnięty szeroko Dragneel.
- Miło mi to słyszeć.. – Odsunęła się od nich. – Dobranoc. Do jutra. – Dodała po chwili i weszła do środka mieszkania. Pierwsze co zrobiła, to udała się do łazienki i wzięła gorącą kąpiel. Później zaś pognała do kuchni. Naszykowała sobie coś do jedzenia i wolno żując, ciągle myślała o dzisiejszym dniu. Umyła naczynia i poszła spać. Po raz pierwszy od dwóch tygodni, czuła, jak wszystkie żale, smutki, nienawiść, opuszczają ją.


Ciaossu!
Rozdział krótszy, wiem, ale dobry i taki ^^
Jestem też meeega wściekła.. wrr.. 3,5 godziny czekałam w kolejce do lekarza.. wyobrażacie to sobie? No istna paranoja!

Chyba naoglądałam się za dużo ‘Uwierz w ducha’, że umieściłam tutaj akcję z duchem Izayi.. ;D (mam nadzieję, że ktoś oglądał ten film.. a jeśli nie – polecam żeby sobie oglądnąć, bo to jeden z najlepszych, jaki kiedykolwiek oglądałam – a wszystkie filmy z Patrickiem Swayze są świetne.. a zwłaszcza ‘Dirty Dancing’ ^^ - taka tam moja drobna opinia, zupełnie nie w temacie)
Coś ze mną nie tak.. hehe..
No cóż.. Mam nadzieję, że rozdział się podobał i że chcecie więcej ^^
O o o! Coś mi się przypomniało.. Miałam wizję.. Wiem, że to jeszcze za wcześnie, ale mam już pomysł na kolejne opowiadanie.. oh yeah! Haha ;D kompletnie mi odbija.. ale na to kolejne sobie jeszcze poczekacie..
Buźka Miśki :*:*

7 komentarzy:

  1. "Przez cały ten czas, czułam jego obecność. W nocy, śnił mi się, bym nie dopełniała tej zemsty, że jest przy mnie. Teraz zrozumiałam, o co chodziło. On tutaj był. Dawał mi znaki, że nie ma mu tego za złe, że chce abym i ja mu wybaczyła.. nie zabijała go. I wtedy, gdy chciałam go zabić i zobaczyłam jego twarz, zrozumiałam. Teraz jest tam, gdzie powinien trafić już dawno temu... " Buuu! Ja ryczę! T_T Znowu... ^^To takie słodkie i jednocześnie smutne... Jestem zbyt wrażliwa na takie scenki Q.Q Nawet fajnie, że odpuściła zemstę... Przez ciebie coraz bardziej i bardziej lubię Izayę, a ty go tak po prostu zabiłaś! T_T Buuu... Rozdział jest świetny i to wystarczy!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! Na to i twoje kolejne opowiadanko! ^^ Buźka kochana! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta scena, gdy go chciała zabić... To było takie piękne.
    Teraz, skoro nie ma Izayi to może pomoże jej Natsu stanąć na nogi? Mam nadzieję.



    Pozdro :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam że na serio go zabije a tu okazała mu łaskę. Do tego jeszcze czuła obecności Izayi.
    Ciekawe jak się teraz potoczy życie Lucy, kto skradnie jej serce.
    Życzę weny :* pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hihi widze że humorek Ci dopisuje :D Tylko współczuje czekania u lekarza (no ale taka już nasza polska służba zdrowia,co poradzić - znam ten ból -.-)

    Rozdział świetny, aż zadrżałam w pewnych momentach, no i ciesze się że Lucy na reszcie wraca do siebie bo aż serce mi się kroi jak pomyśle o stracie Izaya. Pisz szybciutko następny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wyobrażam sobei Lucy jako zabójcę, więc dobrze, że nie dopełniła do końca zemsty. I Natsu ma u niej szansę teraz? Chociaż Izaya... Ah, fajny bohater zginął T^T Nie wiem, czy się z tym pogodzę xD
    ps: czekam na nową notkę i dodałam Ciebie do swoich linków ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez ciebie pokochalam Izaye! pierwszo myslalam ze jest zly,nigdy tego sobie nie wybacze.... ale ty tak po prostu go zabilas! nie wolno! masz szlaban! ;-;

    OdpowiedzUsuń
  7. "Uwierz w ducha" to ulubiony film mojej Mamci :). Zawsze oglądamy go całą rodziną, jeśli tylko jest nadawany. Bo jest inny klimat kiedy ogląda się w TV, a nie z płyty :P. Rozdział super!!!

    OdpowiedzUsuń