niedziela, 7 października 2012

2. Włamanie.

Drzwi do gildii otworzyły się z wielkim impetem. W progu stanęły trzy osoby, a nad głową jednego z nich fruwało jakieś stworzenie.
- Wróciliśmy! – Krzyknął jeden z nich.
- Aye! – Odezwał się latający towarzysz. Wszyscy skierowali swoje oczy w ich stronę.
- Ile tym razem zburzyliście? – Spytał ktoś z tłumu.
- Nic nie zniszczyliśmy. Nie tym razem. – Odezwała się druga postać. Czwórka nowoprzybyłych rozejrzała się po wnętrzu gildii. Uwagę różowowłosego przykuł dziwny, nowy zapach w gildii. Podążył za nim i zatrzymał się tuż przed blondwłosą. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów.
- Kim jesteś? – Spytał po chwili, patrząc w jej duże brązowe oczy.
- Jestem nowa w gildii. A przepraszam, że zapytam, możesz się odsunąć trochę, to krępujące, gdy mnie tak obwąchujesz? – Rzekła i sama odepchnęła lekko chłopaka, zanim ten coś zrobił. Do blondwłosej podeszła reszta członków.
- Witaj w gildii. – Odezwała się kobieta w zbroi o długich szkarłatnych włosach. – Jestem Erza Scarlet. – Przedstawiła się, uśmiechając się szeroko w jej stronę i podając jej dłoń.
- Ja jestem Gray Fullbaster. – Przywitał się tak samo jak poprzedniczka.
- A ja Happy. – Rzekł niebieski kot, siadając na ramieniu blondwłosej.
- A ja? – Odezwał się nagle różowowłosy, podchodząc bliżej. – Zapomnieliście o mnie.
- Wystraszyłeś ją. – Powiedział Fullbaster.
- Spokojnie. Nie wystraszy mnie byle świr. – Rzekła Heartfillia, uśmiechając się lekko. Salamander spojrzał na nią a następnie udał obrażonego.
- Już Cię lubię. – Odezwał się mag lodu, turlając się po ziemi ze śmiechu.
- Więc kim jest ten pan obrażalski? – Spytała, patrząc na chłopaka. Ten nie odezwał się nic. – Oj no, nie obrażaj się tak. No ale dobrze, nie chcesz, to nie mów. Będę mówić do Ciebie pan obrażalski. Pasuje? – Odwrócił się w jej stronę, jak poparzony.
- Jestem Natsu Dragneel.
- Miło mi Was poznać. Jestem Lucy. – Rzekła ich w stronę i każdemu posłała ciepły uśmiech.
- Lucy..? – Różowowłosy popatrzył na nią i czekał aż wypowie swoje nazwisko.
- Tak Lucy.
- A nazwisko jakieś posiadasz?
- Posiadam. Ale wystarczy Wam moje imię.
- Jesteś strasznie tajemnicza.
- A Ty irytujący. – Po raz kolejny Fullbaster parsknął śmiechem.
- Naprawdę Cię polubiłem. – Rzekł mag lodu.
- Coś powiedział miętówko? – Podszedł do niego Salamander z groźną miną.
- To coś słyszał napaleńcu. Dobrze, że Ci tak dogaduje.
- Chcesz się bić?
- Bardzo chętnie. - I tak zaczęła się bójka dwóch przyjaciół. Blondwłosa spojrzała na nich i ciężko westchnęła.
- Oni tak zawsze? – Wskazała na nich palcem i spytała Tytanii.
- Tak, ale zaraz z tym skończę. – Odparła pewnie, nie odwracając się nawet w jej stronę. W dłoni zaś pojawił się ostry miecz. Skierowała ostrze w kierunku bijących się chłopaków i podeszła do nich. Przed ich twarzami ukazało się ów narzędzie. Na czole każdego z nich pojawiła się kropelka potu. Odskoczyli od siebie i padli na kolana, prosząc Scarlet o wybaczenie. Heartfillia w najlepsze śmiała się z całej tej sytuacji w najlepsze.
- Uwielbiam Cię! – Krzyknęła podekscytowana dziewczyna, gdy szkarłatnowłosa podeszła do baru i usiadła na krześle obok niej. – Twoja magia jest niesamowita. – Dodała po chwili.
- Dziękuję Ci, Lucy. – Odpowiedziała, a przed jej twarzą pojawił się talerzyk z ciastem truskawkowym, który zaserwowała jej Mirajane.
- A jaką magią Ty się posługujesz? – Spytał nagle Fullbaster, siadając po jej drugiej stronie.
- Jestem magiem Gwiezdnej Energii. – Rzekła dumnie i pewnie. – A jaka jest Twoja magia? – Nic nie odpowiedział. Wolał pokazać. W jego ręce pojawiło kilka kryształków lodu. Dziewczyna oniemiała. – Mag lodu. Fantastyczne! – Odparła i posłała chłopakowi szeroki uśmiech. – No a Ty, Natsu? – Odwróciła się do chłopaka, który stał tuż za nią i przyglądał się im od dłuższego czasu.
- Jestem magiem ognia. Co więcej, jestem Smoczym Zabójcą.
- Niesamowite. – W jej oczach dało się zauważyć zachwyt.
- Może wybierzemy się wspólnie na jakąś misję? – Spytała nagle Tytania.
- Jasne, czemu nie? W każdym bądź razie, ja już uciekam do domu. – Rzekła Heartfillia.
- Gdzie mieszkasz?
- Parę minut drogi stąd. Dziś rano właśnie wynajęłam mieszkanie. Muszę trochę odpocząć. – Wstała z krzesła. – Wybierzcie coś i spotkajmy się tu jutro rano. Dobrze?
- Jasne. Do zobaczenia Lucy! – Odpowiedziała Tytania. Różowowłosy odprowadził dziewczynę wzrokiem, co wzbudziło zainteresowanie ze strony maga lodu.
- Spodobała Ci się? – Rzucił prosto z mostu, zawieszając mu na szyi swoje ramię.
- Zgłupiałeś? Po prostu, jest z nią coś nie tak. Coś przed nami ukrywa i wcale nie chodzi mi tu o nazwisko. – Rzekł poważnie.
- Co masz na myśli?
- Nie wiem, ale czuję, że za niedługo to się wyjaśni.

Blondwłosa właśnie przemierzała wolnym krokiem ulicę, miała okazję, by porządnie rozejrzeć się po okolicy. Czuła na sobie czyjś wzrok. Zatrzymała się.
- Długo jeszcze będziesz mnie śledzić? – Spytała głośno, odwracając się. Z wąskiej uliczki wyszła postać, którą znała. – Izaya? Co tu robisz? – Spytała gniewnym wzrokiem.
- Cóż za przypadkowe spotkanie. – Rzekł, omijając jej pytanie i pokazując szereg białych zębów.
- Doprawdy? Przypadkowe? Rzekłabym raczej, że zaplanowane.. – Posłała mu pytające spojrzenie. – Przez Ciebie. – Dodała po chwili, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. – Przestań się tak szczerzyć. Przeraża mnie to. – Odwróciła wzrok.
- Wybacz. – ‘Zmniejszył’ swój uśmiech. – Może odprowadzę Cię do domu?
- Poradzę sobie. Nie potrzebuję ochroniarza. – Odpowiedziała mu i odwróciła się. Ten złapał ją za rękę i zatrzymał.
- Nie ufasz mi? – Przybliżył się do niej i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Jakbyś zgadł. – Rzekła, bez mrugnięcia, spoglądając mu w lodowate oczy.
- Dlaczego?
- Zaufałabym Ci, ale niestety popełniłeś błąd, w którym straciłeś w moich oczach. – Spojrzał na nią, niewiedząc o co chodzi. – Śledziłeś mnie. Gdybyś tego nie zrobił, kto wie? Może zostalibyśmy przyjaciółmi. – Uwolniła rękę z uścisku i posłała mu uwodzicielski uśmiech.
- A jest jakaś szansa, bym to odpokutował?
- Kto wie? A tak w ogóle, to czemu tak Ci na tym zależy?
- Bo się mi spodobałaś. Chciałbym Cię częściej widywać.
- Źle się do tego zabrałeś. – Rzekła wprost. – Trzymaj się. – Dodała i odeszła w swoją stronę.

Dotarła do mieszkania. Rozpakowała się, a następnie udała się do łazienki. Nalała gorącej wody do wanny i się w niej zanurzyła. Czuła jakby każdy ciężar z jej ciała, został zdjęty.
- Ciekawe, czy zauważyli, że zniknęłam? – Spytała samą siebie. W jej głowie pojawił się obraz matki i ojca sprzed paru lat, gdzie była jeszcze małą, nierozumiejącą nic dziewczynką. Była wtedy szczęśliwa. Pieniądze nie uderzyły do głowy jej ojcu. Czuła się kochana. – Dobrze zrobiłam. Tu czuję się o wiele lepiej. Nie jestem ograniczana, znalazłam przyjaciół.. – Mówiła do siebie. I tak jeszcze przez kilka minut przesiedziała w wannie. Gdy z niej wyszła, opatuliła się szlafrokiem i poszła do pokoju. Ku jej zdziwieniu, ktoś tam był.
- Mogę wiedzieć, co Ty tu do jasnej cholery robisz? Wiesz, że to się nazywa włamanie? – Spytała osobę siedzącą na jej fotelu.
- Musiałem sprawdzić jak mieszkasz.
- A skąd masz mój adres?
- Śledziłem Cię?
- Słucham? – Prawie, że krzyknęła w jego stronę. – Kolejny.. – Dodała szeptem.
- Powinnaś bardziej na siebie uważać. Zwłaszcza na tego typa.
- Też go widziałeś?
- No jasne, ale widziałem, że dość dobrze sobie z nim radzisz, więc się nie wychylałem.
- Tak samo jak i Natsu, jesteś strasznym idiotą.
- Dzięki. Często to słyszę. – Posłał jej zabójczy uśmiech.
- No to czemu mnie śledziłeś, i dlaczego siedzisz u mnie w mieszkaniu?
- Natsu uważa, że coś ukrywasz. – Spojrzała na niego zaskoczona. Przełknęła ślinkę i usiadła naprzeciw chłopaka.
- Gray.. Posłuchaj. To nie jest coś, o czym chcę rozmawiać. Chcę zacząć nowe życie, rozumiesz? Może kiedyś powiem, kim jestem, ale na pewno nie teraz.
- Chcesz zapomnieć o poprzednim życiu? Nie będzie to możliwe, jeśli będziesz to skrywać w sobie. Czasem dobrze jest się wygadać komuś obcemu.
- Nie jesteś już obcym. Poznałam Cię dziś w gildii, teraz jesteś w moim domu. – Posłała mu szczery uśmiech. – Dzięki. Jeśli będę chciała porozmawiać, wiem do kogo się udam. – Puściła mu oczko.
- No i to rozumiem. Teraz jesteś w Fairy Tail. Wszyscy staliśmy się teraz rodziną. Nie pozwolimy nikomu krzywdzić naszych przyjaciół. Chronimy się nawzajem. – Dziewczyna z każdym wypowiedzianym przez niego słowem, uśmiechała się coraz bardziej. Chyba tego tak naprawdę potrzebowała. Takich słów. Podeszła do niego i mocno go przytuliła.
- Dziękuję Ci za te słowa. Nawet nie wiesz, jak dużo one dla mnie znaczą.
- Nie ma sprawy. Wiesz.. Wydaje mi się, ale chyba jesteś teraz jakaś inna. Więcej się uśmiechasz.. W gildii zdawało mi się, że jesteś taka obojętna na wszystko, na wszystkich. Widzę jednak, że jest inaczej.
- To moja ‘druga twarz’. – Rzekła. – Mam za sobą ciężki okres, dlatego też moje zachowanie bywa różne.
- Rozumiem, ale cieszę się, że wybrałaś akurat tę gildię. Dobra, ja uciekam. Widzimy się jutro rano w gildii. Dobrej nocy. – Rzucił i wyskoczył przez okno.
- Używaj drzwi! – Krzyknęła za nim i zamknęła szczelnie okno i zasłoniła zasłony. Położyła się w łóżku i w mgnieniu oka, zasnęła.


Ciaossu!
Przepraszam Was.. po raz drugi dodaję ten sam rozdział..
Podoba się? ^^
Nie będę się dużo rozpisywać tutaj, by nie zawracać Wam głowy.. w każdym bądź razie czytajcie, komentujcie, pytajcie jeśli chcecie. Czekam na każdą opinię z Waszej strony J
Do usłyszenia!
Pozdrawiam Was, Miśki :*:*

1 komentarz: