Nastał ranek. Obudziła się z potwornym bólem głowy.
Rozejrzała się dookoła i zrozumiała, gdzie się znajduje. Jej uwagę przykuła
osoba, skulona w kącie z różową czupryną. Właśnie się obudził.
- Lucy. – Wstał i zaczął do niej podchodzić. – Jak się
czujesz?
- Co z dziećmi? Wszystkie bezpieczne?
- Tak. Ale Ty jesteś w gorszym stanie.
- Nic mi nie jest. – Podniosła się na łokciach i usiadła.
- Powinnaś leżeć.
- Nie powinnam. Czuję się dobrze.
- Nie kłóć się ze mną.
- Ani Ty ze mną. – Spojrzeli sobie w oczy. Blondwłosa była
nieugięta. Chłopak westchnął głęboko.
- No dobra. To chociaż poprawię Ci poduszkę, by było Ci
wygodniej. – Zrobił tak jak powiedział.
- Dziękuję. – Rzekła nagle po niezręcznej ciszy, która
panowała między nimi od jakiegoś czasu.
- Za co?
- Przyszedłeś po mnie. Nie spodziewałam się.
- Od tego są przyjaciele. Nie pozwolę, by któremuś z
członków gildii stała się krzywda. – Uśmiechnął się szeroko, a ona go
odwzajemniła. Nagle dało się usłyszeć głosy dwóch osób. Jeden z nich był dobrze
znany przez Natsu – był to lekarz. Drugi zaś rozpoznała blondwłosa. Wzdrygnęła
się na łóżku i pospiesznie z niego zeszła. – Lucy, co Ty wyprawiasz? –
Dziewczyna spojrzała na niego i pociągnęła go za rękę.
- Wszystko Ci opowiem, ale teraz proszę nic nie mów. –
Podeszła do okna i otworzyła je na oścież. Wyjrzała przez nie. Byli na trzecim
piętrze. Wyciągnęła pęk kluczy, który trzymała przy sobie i chwyciła jeden z
nich. – Otwórz się bramo Barana, Aries! – Krzyknęła i tuż przy nich pojawiła
różowowłosa dziewczyna z rogami i w stroju barana. Chłopak zachwycił się jej
widokiem.
- P-przepraszam. Wzywałaś mnie? – Odezwała się nieśmiało w
stronę swojej właścicielki. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko razem z
dwójką przyjaciół wyskoczyła przez okno.
- Chcesz umrzeć w większym gronie? – Spytał przerażony
Salamander i spojrzał na dziewczynę. Uśmiechała się pod nosem.
- Aries, wiesz co masz zrobić.
- T-tak. Przepraszam. – Pod nimi pojawiła się różowa i
miękka chmurka. Wlecieli w nią i odbili się. Aries zniknęła, a blondwłosa pociągnęła
chłopaka za rękę w stronę lasu, który znajdował się właśnie przy szpitalu.
- Co Ty wyprawiasz nie powinnaś się jeszcze ruszać z łóżka.
– Odezwał się z wyrzutami w jej stronę. Ona na niego spojrzała i z zadyszką
usiadła przy jednym z drzew. Chwyciła się za głowę. – Hej. Powinniśmy wrócić. –
Podszedł do niej i chwycił ją za ramię.
- Bądź przez chwilę cicho. – Spojrzała zza krzaka, czy ktoś
aby ich nie śledzi i odwróciła się w stronę Smoczego Zabójcy.
- Możesz mi wyjaśnić, co się dzieje? – Spytał z groźnym
wzrokiem.
- Tak. Nam może też wszystko wyjaśnisz? – Odezwał się nagle
znajomy głos. Zza szerokich drzew wyszły trzy dobrze znane im osoby.
- Erza? Gray? Happy? Co tu robicie? – Spytał zaskoczony
Dragneel.
- Chcieliśmy odwiedzić Lucy, ale gdy już weszliśmy do
pokoju, zastaliśmy puste łóżko. Wyjrzeliśmy przez okno i zauważyliśmy jak tu
biegniecie. Tak i też my się tu udaliśmy. – Odpowiedziała pospiesznie Tytania,
krzyżując ręce na piersiach. – Lucy, jakiś mężczyzna pytał o Ciebie. Możesz nam
wytłumaczyć, co się dzieje? – Dziewczyna przygryzła dolną wargę i spuściła
głowę.
- Dobrze. Opowiem Wam wszystko. – Rzekła nagle. Usiadła
wygodniej, opierając się o drzewo. Reszta usiadła naprzeciw niej, czekając aż
zaczną się wytłumaczenia. Wzięła głęboki oddech. – Osoba, która właśnie
przyszła do szpitala, to mój ojciec. Szczerze powiedziawszy, nie wiem jakim
cudem mnie tu znalazł. Mniejsza o to. Tak naprawdę nazywam się Lucy
Heartfillia. Jestem córką jednego z najbogatszych ludzi w kraju.
- Heartfillia? – Spytała z niedowierzaniem Scarlet. – Czemu
to ukrywałaś?
- Bo uciekłam z domu, od rodziców. Miałam dość takiego
życia. W ogóle co to za życie, gdzie ma się rodziców, ale nie czuje się ich
rodzicielskiej miłości? Gdy byłam młodsza i głupsza, byłam szczęśliwa. Wszystko
było wtedy inne. Oni byli inni, zwłaszcza ojciec. Później zatracił się w
interesach. Zaczęły obchodzić go tylko pieniądze. Ja z roku na rok, czułam się
coraz bardziej samotna. Dzień przed tym, gdy trafiłam do Magnolii, mój ojciec
zawezwał mnie do gabinetu. Tam ogłosił, że w celu polepszenia fortuny rodziny,
mam wyjść za mąż za syna bardzo bogatego gościa. Powiedział, że oficjalne
zaręczyny odbędą się w moje 17. urodziny, które były wczoraj i już przepadły. Wtedy
to też postanowiłam uciec z domu i postanowiłam zacząć nowe życie, na własny
rachunek. Z dala od tych wszystkich ludzi, dla których liczą się pieniądze. I
tak trafiłam tutaj. Nie wiem jak mnie tu dzisiaj znalazł, ale muszę się ukryć.
Nie chcę wracać do tego domu. Tęsknię za mamą, ale nie mogę być dłużej
marionetką w celu zdobycia dla niego większych pieniędzy. – Opowiedziała
wszystko przyjaciołom. Siedzieli jak zahipnotyzowani. Ciężko było im uwierzyć w
słowa blondwłosej. Jednak w jej oczach widzieli, jak bardzo jest jej ciężko.
Podeszli do niej i mocno przytulili.
- Teraz nie będziesz już sama. – Rzekła Tytania.
- E-erza? – Spytała drżącym głosem. Nie spodziewała się
czegoś takiego. – Wszyscy? Myślałam, że będziecie źli..
- Czemu tak myślałaś? – Oderwali się od niej wszyscy i spojrzeli
w jej oczy. – Odkąd dołączyłaś do gildii stałaś się jedną z nas. Teraz skoro
znamy Twoją przyszłość, wiemy przed kim mamy Cię chronić. – Wyszczerzył się
Salamander.
- A-ale właśnie teraz w tym problem. Skoro on już wie, gdzie
jestem, użyje swoich pieniędzy, by Was zniszczyć. Nie pozwolę na to, by coś się
Wam stało. – Spojrzała na nich zdeterminowana. – J-ja.. stąd wyjadę. – Rzekła
ciszej.
- Zgłupiałaś?! My Cię nikomu nie oddamy. – Rzucił dumnie
Fullbaster. – Poza tym, nikt nas nie będzie w stanie pokonać. – Dodał po
chwili, posyłając dziewczynie uśmiech. Miała mętlik w głowie. Cieszyła się na
te słowa. Cieszyła się, że ma akurat ich. Z drugiej.. nie chciała, by coś się
im stało. Wstała i zacisnęła mocno pięści.
- Muszę to wyjaśnić. – Rzekła i ruszyła w stronę szpitala.
- Zaraz zaraz.. dokąd to się wybierasz? – Zatrzymał ją
Dragneel. Spojrzał jej w oczy i zobaczył w nich złość, determinację. Zrozumiał
o co chodzi. Puścił ją, a ta weszła do środka budynku. Znalazła go. Stał na
korytarzu i rozmawiał z lekarzem.
- Lucy? Nic Ci nie jest? – Spytał pochodząc w jej kierunku.
- Nie udawaj troskliwego ojca! – Wrzasnęła. Spojrzał na nią
zaskoczony. – Jak się dowiedziałeś, że tu jestem?
- Lekarz, który Cię uratował to mój stary przyjaciel.
Poznał, że jesteś moją córką i mnie zawiadomił. Wracamy do domu.
- Jakiego domu? Czy rozumiesz w ogóle znaczenie słowa ‘dom’?
Nie wydaje mi się. Dom jest tam, gdzie czujesz się szczęśliwy. Ja tam się tak
nie czułam! – Im więcej słyszał wypowiadane przez nią słowa, tym bardziej czuł
jak zbiera się w nim złość.
- O czym Ty mówisz? Dałem Ci wszystko. Masz wszystko.
- Nie prawda! Nie dałeś mi miłości, której tak bardzo
potrzebowałam! – Zamarł. Po chwili jednak, chwycił ją za łokieć i próbował
wyprowadzić ją z budynku. Całą tę sytuację od samego początku obserwowali
towarzysze blondwłosej.
- Wracamy. – Rzekł stanowczo. Ona natomiast odepchnęła go.
- Nigdzie z Tobą nie wrócę! Zniknij mi z oczu. Tutaj
zaczęłam swoje nowe życie i nie zamierzam z niego zrezygnować. Tutaj czuję się
kochana i potrzebna.
- Lucy! – Krzyknął. – Wrócimy do domu, czy Ci się to podoba,
czy też nie.
- Nie wrócę z Tobą, nig~ - Nie dokończyła, bo została
uderzona w policzek i upadła na podłogę. Zrobił to po raz pierwszy. Przyjaciele
podbiegli do niej i stanęli naprzeciw jej ojca. Tytania kucnęła przy
dziewczynie.
- A wy to kto? – Spytał ironicznie.
- Przyjaciele. Nie tak traktuje się kobiety. A zwłaszcza
córki. – Rzekł wściekły Salamander. W jego dłoniach pojawił się ogień. Jednak
poczuł czyjś uścisk.
- Natsu. To nic. To mój problem. – Rzekła Heartfillia,
trzymając się za bolący policzek drugą ręką i chwiejnie się podnosząc. – Zostaw
mnie w spokoju! – Krzyknęła prosto w twarz ojcu i wybiegła. Scarlet tak samo
jak i reszta wybiegli za nią, zostawiając ojca dziewczyny na środku korytarza.
Ona biegła przed siebie jak szalona, nie patrzyła gdzie. Nagle jednak poczuła
nierówność pod nogami i zachwiała się. Wiedziała, że upadnie. Czekała na ten
moment. Zamknęła oczy. Odczekała chwilę, jednak nie poczuła żadnego bólu. Zamiast
tego poczuła mocny uścisk. Otworzyła niepewnie oczy. – Gray? – Spojrzała na
chłopaka, który trzymał ją na rękach.
- Nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić. – Rzekł pewny siebie.
- Ani ja. – Dodała Tytania.
- Ja również. Będziemy Cię chronić. – Dołączył się Smoczy
Zabójca.
- Aye! – Zawtórował Happy.
- D-dziękuję. – Rzekła wzruszona ich słowami i ich
obecnością. W jej oczach pojawiły się po raz pierwszy łzy szczęścia. Kilka
kropel spłynęło po jej bladym policzku. Uśmiechnęła się do nich lekko. –
Naprawdę, dziękuję Wam. – Powtórzyła głośniej. Wtuliła się bardziej w ciało
Fullbaster’a, który ciągle trzymał ją na rękach.
- Zaniosę Cię do domu. – Rzekł nagle mag lodu i ruszył w
wyznaczonym kierunku, a tuż za nim udała się reszta przyjaciół.
- Gray, możesz mnie puścić, mogę iść sama. – Rzuciła po
chwili blondwłosa.
- Ani mi się śni. Nie pozwolę Ci już upaść. W dodatku,
jesteś jak księżniczka, więc powinnaś być przyzwyczajona do takiej sytuacji.
- Nie chcę być księżniczką. Chcę być zwykłą Lucy. – Wszyscy
popatrzyli na nią zaskoczeni. Uśmiechnęli się do siebie.
- No dobrze, będziesz zwykłą Lucy, ale teraz i tak zaniosę
Cię do mieszkania. Jesteś poobijana. – Przycisnął ją mocniej do klatki
piersiowej i teraz już w całkowitej ciszy szli w stronę jej domu.
Ciaossu!
I kolejny rozdzialik. Taki tam obrót spraw.. Ale i tak
jeszcze się sporo porobi w tym opowiadaniu.. Oj.. będziecie zaskoczeni ^^
Mam nadzieję, że się Wam spodobał ten rozdział i spodobają
kolejne.
Wyczekujcie cierpliwie ;D
A! Chciałabym się z Wami czymś podzielić. Wczoraj oglądnęłam
pierwszy odcinek (póki co) nowego anime: Tonari No Kaibutsu-kun! No oh i ah! W
niektórych momentach myślałam, że tak samo jak i głównej bohaterce, wyskoczy
serce z piersi.. A jeszcze później jak przeczytałam mangę, to myślałam, że się
rozpłynę po prostu.. czekam na drugi odcinek i w ogóle na kolejne, bo akcja
jest świetna! Jest i romantycznie i śmiesznie.. wszystko to co uwielbiam.
No cóż, nie zawracam już głowy, ale polecam oglądnięcie!
Do następnego!
Buźka :*:*
Taaak! Nowe opowiadanko! ^^ Jakże to wygodne, że na tym blogu ;P
OdpowiedzUsuńA: No już, już... Chcesz przecież jeszcze zobaczyć kociaka Dusi, prawda? >dostaje w łeb<
Czemu znów ja oberwałam!?
A: Bo ty to piszesz. =="
Dooobra == Rozdział bardzo ciekawy. Ogółem całe opowiadanie zapowiada się rewelacyjnie... Gomen, że nie komentuje wszystkiego...
A: I po mianu upierdliwej fanki T_T
... ale to chyba zrozumiała zważywszy w jakiej jestem teraz sytuacji ^^" Z początku zajechał mi ten rozdział na Nalu, ale końcówka... To już Gralu! ;P
A: A co do twojego anime...
KOCHAM JE *p* Mangę czytam od niedawna, ale jak się dowiedziałam, że wyjdzie anime...
A: To była w niebie xD
Mam nadzieję, że uda im się dokładnie odegrać sytuacje jak w mandze, by nie wyszło to...
A:... sztucznie i pusto.
Trochą przypomina mi to Kaichou wa Maid-sama.
A: Mam nadzieję, że dojdzie do podobnego efektu ;D
Nie pamiętam tylko kiedy wyjdzie kolejny odcinek...
A: Na sto procent gdzieś w tym tygodniu ;P
Chyba nawet jutro będzie drugi ^^
A: Mamy przynajmniej taką nadzieję.
Co by ci tu jeszcze... O! Opowiadanie ciekawe. Obrałaś trochę inną ścieżkę i wyszło ci to świetnie.
A: A co do świetności i obrotów spraw...
Zawsze coś wymyślisz, dlatego tak cię cenię kochana ;*
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)
AAAA Misaki! Moja ukochana fanka!
UsuńJak dobrze widzieć Twój avatar i jak zwykle.. długie komentarze :D (nie przeszkadzają mi one, wręcz przeciwnie ^^)
Twoją uroczą towarzyszkę również witam :*
Cieszę się, że się podoba nowe opowiadanie ^^
Jestem z siebie dumna, że mnie cenisz.. Nie spodziewałam się..
W każdym bądź razie.. Dziękuję i pozdrawiam Was cieplutko :*:**
Ciekawe, czy pozostali dowiedzą się o tym, kim jest Lucy (mam na myśli mistrza i innych, bo Natsu, Erza i Gray już wiedzą)I w jednym miejscu był uroczy moment z Natsu ;3 Ah, nawet w dwóch! Czekam na nową notkę
OdpowiedzUsuń(I wybacz, że wolno komentuje, ale pomału nie nadążam xD tak szybko notki dodajesz =) )
W których miejscach, moment z Natsu był uroczy? :D
UsuńBardzo jestem ciekawa ^^
:*
Ojj coś mi tu śmierdzi! xD Widze że i Natsu i Gray upodobali sobie blondwłosą bohaterke ^^. Rozdział mega dobry, szczególnie spodobała mi się kłótnia Lucy z ojcem. No o Gray niosący ją jak księżniczke - to było mega urocze :D.
OdpowiedzUsuńGray ja niosl?? A tak kibicowalam Natsu ze to on ciagle bedzie przy niej ;(;(;(;D zartuje ;p cokolwiek wymyslisz i tak bede czytac bo to jest rewelacyjne ;)
OdpowiedzUsuńSpoliczkowana przez ojca wrrrr.. I tu Natsu byl cudowny.. Napalil sie ;D;D czekam na nexta ;**
Genialne!!! Fajnie, że tak to sobie wyobraziłaś :).
OdpowiedzUsuńNotka po prostu boska :) uwielbiam ją ale myślałam że to Natsu będzie tak ją nosił :( ale i tak świetne :D
OdpowiedzUsuń