wtorek, 25 czerwca 2013

47. Wazon i rana.

- No nie da się ukryć.. jesteś prawdziwym idiotą. – Za plecami Salamandra pojawił się Fullbaster oraz młody Dreyar.
- A Wy tu czego? – Warknął przez ramię, podnosząc się.
- Przyszliśmy Cię bardziej dobić. – Znów odpowiedział mag lodu.
- Co ja mam robić? – Spytał smutno, nie odwracając się do nich. Gray już otwierał usta, by znów obdarzyć go jakąś kąśliwą uwagą, jednak blondyn posłał mu karcące spojrzenie i z dezaprobatą pokręcił głową. – Straciłem ją. – Szepnął na skraju rozpaczy.
- Jeśli się teraz poddasz, to na pewno ją stracisz. – Dreyar poklepał chłopaka po plecach, co dodało mu otuchy.
- Myślisz, że mam jeszcze szanse? – Spytał z błyskiem w oku.
- Kto wie? Jeśli się postarasz, to na pewno ją dostaniesz.
- Dzięki. – Rzucił entuzjastycznie i odbiegł od nich.
- Ej! Zaraz! A Ty dokąd? – Krzyknął za nim mag lodu.
- Pobiegł do Lucy. – Odpowiedział blondyn.

Zapłakana i zdyszana wbiegła do mieszkania, trzaskając mocno drzwiami. To było ponad jej siły, ale czuła ulgę, że w końcu mu wygarnęła co tak naprawdę leży jej na sercu. W drodze do łazienki zaczęła zrzucać z siebie garderobę. Drzwi zamknęła na klucz i stanęła przed umywalką z lustrem. Zaczerwienione oczy, tak samo policzki i blada cera. Ręce trzęsły się jej niemiłosiernie. Czuła jak na nowo zbierają się w niej emocje. Po chwili znów zaczęła łkać. Łza za łzą spływały po policzkach, aż w końcu roztrzaskiwały się na drewnianej posadzce. W tym samym czasie, przez okno, bardzo cicho, wszedł Natsu. Światła były zgaszone, ale czuł ją. Jej zapach. Była w łazience. Stanął przed drzwiami i przysłuchiwał się. W takiej chwili nienawidził swoich wyostrzonych zmysłów. Doskonale słyszał jak przezroczyste krople z impetem witają się z podłogą. Mógł spokojnie wyliczyć ile już ich spadło. Zacisnął pięści. Nienawidził tego. Nienawidził łez u osoby, którą kocha. Obwiniał się i słusznie.
- Głupi Natsu.. – Usłyszał szept dziewczyny między szlochami. – Głupi.. głupi.. – Dusiła się od własnych, słonych łez. Odkręciła kurek z zimną wodą i od razu potraktowała nią swoją twarz. Salamander nadal stał przed drzwiami. Usta zakrył ręką i zacisnął powieki. Powoli zaczął się wycofywać. Na jego nieszczęście, potrącił wazon. Odgłos tłuczącej się porcelany, dotarł do uszu blondwłosej. Zarzuciła na siebie niedbale szlafrok i wyszła z łazienki. Nie zastała nikogo. Tysiące kawałeczków walały się po podłodze. Uklękła przed nimi i zaczęła zbierać. – Byłeś tutaj. – Powiedziała do siebie. Ociągała się ze zbieraniem ich. Gdy jednak już się jej to udało, położyła się na łóżku i z nadmiaru emocji, zasnęła.

Świergotanie ptaszków i promienie słoneczne były jej budzikiem. Przetarła oczy i wyszła spod kołdry. Nie była jeszcze do końca obudzona, ale gdy poczuła przeszywający ból w stopie, od razu oprzytomniała. Upadła na podłogę i spojrzała na przyczynę bólu. Kawałek stłuczonego wazonu z wczoraj wbił się głęboko w skórę. Widząc sączącą się powoli krew, poczuła jak robi się jej słabo. Usłyszała jakiś szmer dochodzący za jej plecami. Co mnie jeszcze dzisiaj zaskoczy? Pomyślała. Z komina wypadł pobrudzony Fullbaster. Zgięty w jakieś nieznanej jej figurze, próbował się uwolnić. Czując na sobie czyjś wzrok, uśmiechnął się.
- Nie pomożesz? – Spytał.
- Jakoś nie bardzo.. – Burknęła, posyłając mu szeroki uśmiech. Oczywiście sztuczny. – Nikt z Was nie nauczy się wchodzić po ludzku przez drzwi? Zapomniałam.. Wy przecież wystajecie poza normę człowieczeństwa. – Dodała po chwili. W między czasie, mag lodu zdołał wrócić do ‘pierwotnej’ formy. Stanął na równe nogi i otrzepał się z kurzu.
- Czemu siedzisz na podłodze?
- A no bo mi tu wygodnie.
- Ktoś tu wstał lewą nogą.. – Rzucił pod nosem.
- I nadepnął na kawałek stłuczonego wazonu. – Spojrzała na stopę, z której to jeszcze bardziej zaczęła się sączyć krew.
- Czemu nie powiedziałaś wcześniej? Trzeba to opatrzyć! – Skarcił ją. (Gray lekarz *.* moja wyobraźnia się uaktywniła..)
- Nie mówiłam, bo byłeś zbyt zajęty wchodzeniem do mojego pokoju przez komin!
- No już, już.. spokojnie. – Podszedł do niej i wziął na ręce, po czym zaniósł do łazienki. Usadowił ją na toaletce. Rozglądnął się po pomieszczeniu i wziął do ręki jeden z ręczników. Zamoczył w wodzie i kucnął przed dziewczyną. Wziął do rąk jej poranioną stopę i w miarę delikatnie starał się wyciągnąć przyczynę jej bólu. Niestety, nawet ledwo gdy dotknął porcelany, ta syknęła z bólu. – Przepraszam.. wytrzymaj jeszcze trochę. Możesz mnie targać za włosy, jeśli ma to Ci jakoś pomóc. (haha.. jak to zabrzmiało ;P) – Niepewnie dotknęła jego włosów, a gdy poczuła kolejny ból, ścisnęła mocniej i wyrwała mu kilka włosów.
- Przepraszam. – Rzuciła niepewnie. Poczuła ulgę, bo przedmiot został już usunięty. Z rany nadal lała się krew.
- Już dobrze. Coś za coś.
- Powiem szczerze, że najchętniej to bym powyrywała włosy komuś.. najlepiej temu, kto ma je koloru różowego. – Uśmiechnęła się blado, a sam Fullbaster parsknął śmiechem. Przemył delikatnie zakrwawioną kończynę, a potem owinął ją bandażem. Z jego pomocą, zeszła z toaletki i chwiejnie udała się do pokoju.
- Może pójdę do Wendy? – Spytał z troską.
- Nie trzeba. Nie warto zawracać jej czymś takim głowę.
- Może jednak?
- Jest dobrze. Nie umieram. A teraz, czy mógłbyś gdzieś wyjść, chcę się przebrać? – Nadal była w szlafroku, co ją trochę krępowało. Chłopak posłusznie udał się do kuchni, a dziewczyna kulejąc, podeszła do szafy. Wygrzebała z niej pierwsze lepsze ciuchy i poszła do kuchni. Tam mag lodu przygotowywał dla niej śniadanie. – Nie musisz.. – Rzuciła w progu.
- Siadaj. – Posłusznie wykonała polecenie. Dokładnie przypatrywała się każdemu ruchu, jaki wykonywał przyjaciel. – Taki niecodzienny widok? – Spojrzał na nią i się uśmiechnął.
- Noo.. niecodziennie nagi facet robi mi śniadanie i mnie opatruje. – Posłała mu zadziorny uśmiech, a ten podskoczył, gdy zdał sobie sprawę, że stoi w samych bokserkach. (uhh kusiło mnie napisać, że był całkowicie nagi xD)
- Aaaa! Kiedy to się stało? – Rzucił się w pogoń za garderobą, a dziewczyna podeszła do blatu i skończyła przygotowywać posiłek. Zasiadła do stołu, a za chwilę dołączył do niej chłopak. – Jak się czujesz? – Spytał po chwili.
- Wiesz.. ból stopy to pestka w porównaniu z bólem serca. – Odpowiedziała mu szczerze, przegryzając pieczywo.
- Był wczoraj u Ciebie Natsu.. – Bardziej stwierdził, niż zapytał. – Gadaliśmy trochę przed gildią po tym wszystkim.
- Wszyscy słyszeli tę kłótnię? – Spuściła wzrok.
- Nie da się ukryć, ale nie martw się tym. Zasłużył sobie.
- Może ja też sobie na to zasłużyłam? – Westchnęła.
- Co Ty znowu opowiadasz?
- Widzisz.. po tym wszystkim, powoli robię się sceptyczna. Dobra, nie mówmy o tym. – Poklepała się po policzkach. – Idę do sierocińca. – Zakomunikowała i wstała od stołu.
- W takim stanie?
- Dlaczego nie? Ja tam tylko pilnuję dzieci, a nie biegam w maratonie. – Uśmiechnęła się pocieszająco.
- Mimo wszystko, nie powinnaś pójść najpierw do Wendy?
- No dobra.. – Blondwłosa skapitulowała. – Pójdę teraz do gildii i poproszę Wendy o pomoc. Zgoda?
- Robisz to dla siebie, nie dla mnie. – Skwitował.
- Dobrze, dobrze. Chodźmy już. – Wypchnęła chłopaka z pomieszczenia i podeszła do drzwi. – Ej! Ale nie przez komin! – Skarciła go, gdy ten już próbował wcisnąć się w otwór. Podrapał się po czuprynie i w ciszy wyszli z mieszkania.

Dla Heartfillii droga do gildii była wielką męczarnią. Mag lodu widząc, jak przyjaciółka cierpli, przerzucił jej rękę przez swoją szyję, a drugą ręką objął ją w pasie.
- Jak będę chciał Cię wziąć na ręce, to się nie zgodzisz. – Powiedział, nim ta zdążyła otworzyć usta.
- Dzięki Gray. – Posłała mu delikatny uśmiech.
- Powiedz mi.. co dalej?
- W sensie? – Udawała, że nie wie o co albo raczej o kogo chodzi.
- Z Natsu.. teraz zamierzacie zmienić się rolami? Ty będziesz niedostępna, a on będzie flaki wypruwał żeby z Tobą porozmawiać?
- Nie chcę by tak to wyglądało. Rozmawiać z nim zamierzam.. jednakże będę trzymała dystans.
- Rozumiem.. – Tylko tyle udało mu się powiedzieć. Nie znał w tej chwili słów, by ją wesprzeć. Nawet sam nie wiedział, czy tego chciał. Równie dobrze mógł wykorzystać szansę i zbliżyć się do niej, jednak to by było nie fair wobec niej.
- Świetny z Ciebie przyjaciel Gray. – Odezwała się po chwili milczenia. Byli już prawie przed gildią. – Jesteś przy mnie zawsze. Jesteś niczym mój Anioł Stróż. Pojawiasz się zawsze, gdy mam problem. Naprawdę Ci dziękuję. – Tuż przed drzwiami gildii ucałowała jego policzek, co nie uszło uwadze magom, którzy znajdowali się wewnątrz. Sam Salamander poczuł narastającą w nim zazdrość.
- Lucy, co się stało? – Pierwsza doskoczyła do niej Tytania, widząc, że blondwłosa nie chodzi o własnych siłach.
- Wypadek w domu. – Odpowiedziała, siląc się na uśmiech. – Jest Wendy?
- Jestem! – Usłyszała z drugiego kąta gildii. Fullbaster pomógł dziewczynie dojść do jednego ze stołów i posadził ją na ławce. Młoda Marvell od razu zajęła się leczeniem.
- Co się stało? – Dopytywała się Scarlet, siadając naprzeciw leczonej magini.
- W stopę wbił się mi kawałek porcelany. – Wytłumaczyła.
- Jak to możliwe? – Heartfillia poczuła jak uderza w nią fala gorąca. Nie może przecież powiedzieć, że niedokładnie sprzątnęła pozostałości wazonu, który to roztłukł wczorajszego wieczoru Natsu.
- W nocy wychodziłam do łazienki i byłam zaspana. Zahaczyłam o wazon, roztłukł się no i niedokładnie posprzątałam. Rano jak schodziłam z łóżka, natknęłam się na ten pechowy kawałek. – Wymyśliła pierwszą część i poczuła ulgę. Kątem oka spojrzała w stronę siedzącego przy barze różowowłosego, który to posyłał jej przepraszające, smutne spojrzenie. Wysiliła się na delikatny uśmiech do niego i znów odwróciła wzrok ku leczącej jej Wendy. – Jak to wygląda? – Spytała w miarę entuzjastycznie.
- Rana jest bardzo głęboka. Uszkodziła nerw, ale za kilka dni powinno być w porządku. No i jeszcze zostanie blizna.
- To nic. Nikt nie zobaczy przecież tej blizny na stopie. – Pocieszała się. Damska część gildii, otoczyła blondwłosą i żeby jakoś zapomnieć o bólu, zaczęły plotkować. Mag lodu zaś podszedł do baru, gdzie siedział różowowłosy.
- To Ty stłukłeś ten wazon, prawda? – Spytał, nie obdarzając go spojrzeniem. Ten milczał. Uznał to więc za odpowiedź, iż zgadł. – Mimo tego wszystkiego, ona nadal Cię broni. – Dodał. – Nie krzywdź jej już więcej. Ostrzegam. – Fullbaster łyknął jedną szybką kolejkę i wyszedł z gildii, zostawiając Dragneela samego ze swoimi myślami.





Rozdzialik taki luźny xD
Ale ciut bolesny dla blondynki.. Ahh jak to opisałam to sama aż poczułam ten ból, co ona ;/ xD
Dobra, napiszę szczerze, że kończy mi się wena, więc nie spodziewajcie się szybko nowego rozdziału.. no chyba, że zdarzy się jakiś cud.. ^^
Rozdział komu? Hmmm Aerix! Moja Ty kochana zazdrośnico ;P i moja osobista weno ^^

Wiedz, że Cię wielbię za Twoje pomysły! ;* <3

18 komentarzy:

  1. Ja Ci dam zazdrośnice! Zazdrosna ja mogę dopiero być! ^^
    Za dedyka dzięęęękuję ;*.

    A co do rozdziału - miazga! Jestem dumna, wszystko Ci idealnie wychodzi. (pomimo moich rozpraszań przeróbkami z Gry o Tron :D:D).

    Buziaków moc, moja artystko. ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Druga ._.
    Shiro: Za wolno czytasz! *facepalm*
    Smutny rozdział...boli serduszko mnie... TT.TT Biedna Lucyna ._. Cierpi co chwilę.
    Shiro: A ty Natsu... na kolanach mi Lucynkę przepraszać! Już! BAKA! BAKA! BAKA! :<
    Kończy wena? :< PRZESYŁAM WENĘ, KTÓREJ AKTUALNIE MAM NAD DOMIAR *macha rączkami w stronę Animki*...
    WENO OPĘTAJ TĘ KOBIETĘ O PARANORMALNYCH ZDOLNOŚCIACH PISARSKICH! I NIE WRACAJ DO MNIE!
    Dziękuję weno za posłuszeństwo...i buziaki la ciebie paranormalna pisarko ;***

    ShaShi ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja? Paranormalna pisarka?
      Zaskoczyłaś mnie tym określeniem.. pozytywnie!
      Nikt mi jeszcze tak nie mówił ^^
      Dziękuję za wenę, przyda się.. mam pomysł na kolejne rozdziały ;) oby dobre i przypadły do gustu ^^
      Buźka ;*

      Usuń
    2. Kasieńko, wybacz.. a kto Ci je podrzucił, no kto? ;**

      Usuń
    3. No oczywiście, że Ty ^^
      Zostajesz zatrudniona u mnie na stałe na cały etat na moją osobistą wenę.. będzie czarno na białym , okej? ;*

      Usuń
    4. Umowa oficjalnie spisana pod notką.. hahahah! Ale to działa w dwie strony, Ty mi też będziesz musiała podrzucać pomysłów jak będę mieć zastój. :D:D

      Usuń
    5. Wiadome! To co? Trzeba to uczcić! Butelkę szampana proszę i paluszki ;P ;*

      Usuń
    6. Picolo? *.* Jezdem za! :3
      A tak szczerze.. Kaś, marsz na GG, zastój mam. x.x

      Usuń
  3. Rozdział fajnie wyszedł ;))
    Przyjemnie się czytało i jestem szczęśliwa, że mogłam zobaczyć tu mały wątek Graylu <3
    Ten pairing uwielbiam, więc zachwycam się jak mała dziewczynka widząc tutaj Gray'a w roli obrońcy i pocieszyciela dla Lucyny :D
    Życzę duuużo weny ! ;))
    Pozdrawiam Akane-chan.

    OdpowiedzUsuń
  4. Weszłam sobie dzisiaj na komputer, a tutaj.. dwie nowe notki! Miłe zaskoczenie, bo twojego opka nigdy dość ;)
    Gray jako lekarz, przyjaciel, Święty Mikołaj (no bo wchodzi przez komin).. to wiemy, co tam. Ale wywołujący zazdrość u Natsu przez ten buziak? No, to trzeba skomentować :D
    Oczywiście wiem, że to jest blog NaLu.. ale kurczę, ty tak świetnie, nieświadomie lub świadomie, opisujesz GrayLu, że aż się prosi o chociaż parę takich momentów. ;3
    No i Natsu, paskudo, potworze z bagien, na kolana i do Lucynki błagać o przebaczenie i zwracać kasę za wazon! Aż się dziwię że ta nadal daje mu szanse 0.0
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu w takim momencie przerwałaś? XDD Naprawdę przyjemny rozdzialik, świetnie mi się czytało. Czekam na to, czy Lucy powie mu że była we więzieniu, czy nie... Mam nadzieję. xD Gray przechodzący przez komin mnie rozwala xDDD za każdym razem jak to czytam to się śmieje xDDD Dobry z niego przyjaciel :)) Ślę wenę ! < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. :C Animka nie ma weny :C *przesyła swoje pokłady telepatią* , może tym coś wskóram : )
    Dobrze tak Natsu, ale normalnie jak nie on się zaczął rozklejać. No ale cała ta sprawa to chodzenie po cieńkim i kruchym lodzie. Jakoś jak sobie wyobraziłam jego reakcję gdy stał pod łazienką Lucyny no to... zszargane nerwy to on ma. Boli go. Bo głupi jest.Wychodzi na to, że głupota boli xD No ale gorzej z Lucy, nie dość że zranione serduszko ma, to jeszcze ten nicpoń jej wazon zbił -.- I blizne będzie miała :C Kij, że na nodze, ale znów winny Natsu :P Choć ta scena chwytała za serce (nocą, w jej mieszkaniu).
    A potem Gray, który akcją końcową z kominem ma u mnie mistrza xD I początkową też, starałam sobie go wyobrazić takiego powyginanego i w sadzy :D Ale jaki troskliwy... Za takiego lekarza to nie jedna dałaby sobie porcelane w stope wbić hahaha. I nawet śniadanko jej zrobił <3 I byłam przekonana przez moment, że on rzeczywiście (jak to Happy w ova stwierdził) ma sardynke na wolności :D
    Teskt z Aniołem Stróżem mnie wręcz rozczulił, ale zasłużył sobie na to chłopak : ) I niech Natsu będzie zazdrosny, a co. Niech Gray korzysta póki okazja, a co :D.
    I Fullbusterowi polać za końcowy tekst, normalnie zakończyłaś ten rozdział finezyjnie! Szkoda tylko, że już koniec, bo chętnie poczytałabym sobie więcej ;p
    WENYYY! I buziaki ślę ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kyaaaaaa ! Gray był taki słodki, że aż się prawie rozpłynęłam. A ta chwila, kiedy robił jej śniadanie na wpół nagi... Nyan ! kawaii ! sugoi ! <3 Jak ja uwielbiam Gray'a...Ale wolałabym gdyby powiedziała to o aniele do Laxusa. Ostatnio tak mało jest jego i Lucy... Nie żebym uwielbiała ten paring czy coś :P Po prostu... W twoim opowiadaniu każdy chłopak pasuje do Lucy. Jeśli będzie Natsu - ok, Gray - OK OK, Jeśli Laxus - o kurwa, jak zajebiście. Wszyscy do niej pasują... xD Tylko jednego nie mogę przetrawić... Czemu w tym momencie musiałaś skończyć ?! No pytam się, czemu ?! Ech... Jestem pod wrażeniem Twoich pomysłów. Po prostu są świetne. Natsu jak zwykle musiał narozrabiać... Nie ma to jak idiota z mózgiem w proszku xD
    Więc posyłam Ci wenę i modlę się o cud ;*
    BUZIAAAAA

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedna Lucynka :C całkowicie się załamie niedługo :C Ale Gray jako lekarz... Mrrr :** Myślałam, że się rozpłynę *.* To było takie kawaii <3 Ale, ale! Jakby Natsu nie stłukł tego wazonu, to by Lucynka nie ucierpiała... Ale znowu nie byłoby Garay'a - lekarza xD ehh... Mój chory mózg :P Jak to nie ma weny?! O.O *przesyła *Animą pokłady swojej weny dla Animki* xD Mam nadzieję, że skoro tyyyyle magów Ci wenę przesłało, to na pewno coś nabazgrzesz ^.^ Rozdział cudo :** Czekam na więcej, buziiii <3

    OdpowiedzUsuń

  9. Nie lubię mieć zaległości... :( -.-
    Ale nadrobiłam :)
    Fajny budzik Lucy. xd
    Ach i Gray jako "lekarz" ... >.<
    Co do rozdziału to genialny (jak zwykle )^.^

    Pozdrawiam i czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Gray lekarz- ty to masz ciekawe pomysły dziewczyno :)
    No i przygotował Lucynie śniadanko- ciekawe czy dobre było.
    Jednak najbardziej zaciekawiło mnie ostrzeżenie Gray'a.
    Ciekawe co z tym zrobi Natsu.

    Rozdział lekki i ciekawy.
    Weny i czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie narobiłam!
    Ach, jak fajnie się tak czytało taki poprawny interpunkcyjnie rozdział *^*
    Bickslow : Odwala jej.
    Ciuciuś : Tru.
    Cicha, moje wy niekochane jaźnie ^^
    Rozdział był miły w czytaniu. Nie, nie chodzi o interpunkcję. Chodzi o luźną akcję, spokój i w sumie żadnych strasznych akcji. Ach, jak miło...
    Natsu, ty niezdaro. Ale ty przecież umiesz tylko niszczyć, prawda? Niszczysz swój związek z Lucy to weź... Gray się musi wszystkim za ciebie zająć.
    Ach, och, ach...
    Gray broni Lucy, yay! Natsu, ogarnij się lepiej ._. Bo będę musiała odkurzyć Rose!
    Bickslow : Dla niewtajemniczonych - Rose to snajperka Ren~chan.
    Ciuciuś : Nie chcecie z takiej oberwać w łeb, wierzajcie mi.
    Bickslow : Ja z niej oberwałem... Straszne ._.
    Buziam <3
    ~Smexy Reneé, Bickslow i Ciuciuś

    OdpowiedzUsuń