poniedziałek, 24 czerwca 2013

46. Obojętność i propozycja.

Zapukała w drewniane drzwi. Usłyszawszy ‘proszę’ Mistrza, przekręciła gałkę i weszła do środka. Staruszek siedział za biurkiem i wraz z wnukiem, który siedział naprzeciw niego, posłali jej ciepłe uśmiechy.
- Witaj z powrotem. – Odezwał się pierwszy Mistrz. Blondyn wstał z krzesła i nakazał dziewczynie, by usiadła. Tak zrobiła, a on oparł się o boczną ścianę z założonymi na piersiach rękoma. – Jakie wieści? – Spytał po chwili.
- Przez trzy miesiące nie mogę uczestniczyć w żadnych misjach oraz.. nie mogę opuszczać Magnolii. – Odpowiedziała obojętnie, bawiąc się palcami.
- Rozumiem. Nie będziesz mieć przez to problemów? – Przeczesał siwe wąsy i spojrzał na nią z troską.
- Nie. – Uśmiechnęła się blado. – Czynsz mam nadpłacony, więc jest dobrze.
- Jak się czujesz? – Rzucił blondyn, lustrując ją wzrokiem. Westchnęła.
- Sama nie wiem. Wyszłam z więzienia, ale jakoś niespecjalnie się tym ekscytuję.. Staram się jakoś to wszystko ogarnąć. Trochę mi to pewnie zajmie.
- Nie powinnaś brać tego na siebie. – Wtrącił Mistrz.
- To była moja decyzja. Fairy Tail już wystarczająco rozrabia, a jakby nie patrząc.. wszystko zaczęło się od tego, że to ja chciałam iść na misję. Przypadek? Przeznaczenie? Sama nie wiem.. – Znów westchnęła. – Zanim tutaj przyszłam, byłam na grobie Lisanny.. Jak się czuje Mira i Elfman?
- Mira wzięła wolne w gildii i Mizuki ją zastępuje. Razem z Elfmanem są w domu. Na pewno im ciężko. – Odpowiedział jej młody Dreyar.
- Niewątpliwie.. stracili siostrę. A jak z.. – Urwała. Sama nie wiedziała, czy chce o to zapytać. Samo wspomnienie jego imienia w głowie, powodował ścisk w klatce piersiowej.
- Powoli odzyskuje energię. – Laxus wiedział, kogo miała na myśli. – Jednak zmienił się. Nie wywołuje bójek i ogólnie mało z kim rozmawia.
- Nie pytał.. o mnie? – Obdarzyła blondyna spojrzeniem przepełnionym ciekawością i smutkiem. Pokręcił przecząco głową. – Oh.. rozumiem.
- Nie martw się. Jestem pewny, że za niedługo wróci dawny Natsu. – Uśmiechnął się pokrzepiająco staruszek. Nie bardzo przekonały ją te słowa, jednak odwzajemniła gest.
- A czy ktoś kontaktował się z moim tatą?
- Ja. – Odpowiedział blondyn. - Byłem u niego, ale nie powiedziałem o tym, że jesteś w więzieniu.
- Dzięki wielkie. – Odetchnęła z ulgą. – Chyba będę musiała napisać do niego list, że jest ze mną wszystko w porządku.. – Zaczęła myśleć na głos. – W każdym razie, nie przeszkadzam już. Idę się przywitać jak należy z resztą. – Wstała z krzesła, pożegnała się i cicho wyszła z gabinetu. Zeszła po schodach i od razu skierowała się do baru, gdzie siedział Fullbaster, Scarlet oraz barman – Mizuki. – Hej wszystkim. – Uśmiechnęła się do każdego z nich, dosiadając się do nich.
- Hej Lucy. – Odpowiedzieli chórkiem. Nie czekając na jej zamówienie, młody Chigiri od razu podał jej szklankę wody. Blondwłosa rozglądała się dookoła. Taki sam gwar jak kiedyś. Jakby żadna tragedia nigdy nie miała miejsca.

Drzwi do gildii otworzyły się lekko skrzypiąc. W progu stanął Salamander. Jego wyraz twarzy wyrażał obojętność. Tuż nad jego głową fruwał niebieski towarzysz, który patrzył z przejęciem na różowowłosego. Ten pewnym krokiem ruszył na piętro, mijając przyjaciół siedzących przy barze, co bardzo zasmuciło blondynkę. Widocznie tylko Exceed zwrócił na to uwagę. Podleciał do dziewczyny i uśmiechnął się.
- Dobrze, że wróciłaś. – Powiedział, unosząc się w powietrzu.
- Dzięki Happy. – Uśmiechnęła się, jednak po chwili jej wzrok powędrował w stronę Smoczego Zabójcy, który to schodził z kartką papieru.
- Biorę tę misję. – Pokazał świstek młodemu Chigiri i odszedł kilka kroków.
- Nie przywitasz się? Nie jestem powietrzem. – Zirytowała się Heartfillia, ciągnąc chłopaka za kamizelkę.
- Witaj. – Rzucił przez ramię. Magini wypuściła z rąk materiał i z niedowierzaniem wpatrywała się w tył Salamandra, który zmierzał w kierunku wyjścia.
- Witaj? – Powtórzyła cicho. – Tylko tyle masz mi do powiedzenia? – Dodała. Zacisnęła mocniej pięści i sama ruszyła do wyjścia. – Wychodzę. Miłego dnia. – Burknęła, odwracając się.

Zamyślona krążyła po Magnolii już od kilku godzin. W sumie to mimo iż była na wolności, to nadal czuła się jak w więzieniu. Przez długi czas nie będzie mogła opuszczać tego miasta. W głowie nadal miała obraz obojętnego Dragneela. Te oczy, te ruchy.. nie mogła uwierzyć, że taki właśnie się stał. Laxus powiedział, że powoli odzyskuje energię. Gdzie? W którym niby miejscu ją odzyskuje? Na dworze zrobiło się ciemno. Gwiazdy przyozdabiały granatowe sklepienie. Niby nic nadzwyczajnego, ale ona za każdym razem, gdy na nie patrzyła, czuła ekscytację i w jakiś sposób spokój. Spojrzała na czubki swoich butów i ciężko westchnęła. Cóż mogła teraz robić? O tej porze nie wpuszczą jej już do sierocińca, a Shiro na pewno też odchodził od zmysłów przez jej długą nieobecność. Postanowiła więc pójść już do domu, a jutro z rana pójdzie do niego i wyjaśni to i owo. No bo jakby mógł zareagować, gdyby się dowiedział, że przez dwa tygodnie była w więzieniu? Wolała sobie nawet nie wyobrażać tej reakcji. Tak samo reszta członków.. Jakbyście zareagowali? Myślała. Tuż przed głównym wejściem do mieszkania, na schodach siedział mag lodu. Głowę miał spuszczoną, wpatrywał się w chodnik.
- Gray? – Zdziwiła się obecnością przyjaciela o tej porze. – Co, wszedłeś przez komin, ale zobaczyłeś, że jest pusto i wyszedłeś z powrotem? – Zażartowała i usiadła obok.
- Coś w tym stylu.. – Mruknął pod nosem. – Gdzie byłaś? – Spytał, podnosząc głowę i obdarzając ją spojrzeniem.
- Na spacerze. Chciałam przemyśleć to i owo..
- Nie. – Przerwał jej. – Gdzie byłaś przez ostatnie dwa tygodnie? – Poczuła jak serce jej przyspiesza, lecz nie dała po sobie tego poznać, że zdenerwowała się tym pytaniem.
- No jak to gdzie? – Uśmiechnęła się nerwowo. – U taty..
- Nie kłam, nie jestem głupi. Ukrywasz coś. – Spojrzał jej prosto w oczy. Wyczytała z nich troskę i zdenerwowanie. Swój wzrok utkwiła w rzece znajdującym się przed jej mieszkaniem.
- Nic się przed Tobą nie ukryje? – Uśmiechnęła się delikatnie. Nadal czuła na sobie jego wyczekujący wzrok. – Byłam w więzieniu. – Ta informacja spowodowała, że źrenice chłopaka powiększyły się dwukrotnie, ale milczał. Jakby powoli przyswajał sobie wypowiedziane przez nią zdanie. – W dniu, gdy Lisanna zmarła, pojawili się Rycerze z Rady.. chcieli zabrać kogoś na przesłuchanie. Zgłosiłam się i powiedziałam im wszystko. Całą winę też wzięłam na siebie, bo jakby nie patrząc to przez moje zachcianki to wszystko się wydarzyło.
- Co Ty mówisz?! – Zbulwersował się. – To nie była Twoja wina.
- Moja Gray. Tylko i wyłącznie moja. – Odwróciła głowę w jego stronę, a w kącikach oczu pojawiły się łzy. – Chciałam iść na misję, by sprawdzić swoje umiejętności, a po drodze nas właśnie zaatakowali i dlatego tak to się skończyło.. Lisanna zginęła.. przeze.. mnie.. – Ostatnie słowa wypowiedziała cicho. Zakryła twarz w dłoniach i rozpłakała się na dobre.
- Nie możesz tak mówić. To był.. wypadek. – Próbował ją pocieszyć. Objął ją mocno ramieniem i przytulił do piersi. (spoko, jeszcze miał ubrania xD) – Lisanna na pewno, by nie chciała byś się obwiniała. Nikt w gildii nie mówi, że to Twoja wina.
- Bo nie znają prawdy. – Wyłkała w śnieżnobiałą koszulę przyjaciela.
- I na pewno, gdy ją poznają, również nie będą tak myśleć. To.. nie jest Twoja wina. – Przytulił ją mocniej i zamilkł na chwilę. – A jeśli ktoś będzie tak mówił, to osobiście mu dowalę. – Dodał pół żartem, pół serio, co w małym stopniu pomogło blondynce, bo słyszał jak zaśmiała się cicho. Wtuliła się w chłopaka i zamilkli. Trwali tak kilkanaście minut. Mag lodu usłyszał ciche pochrapywanie dziewczyny. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem i wziął ją na ręce. Bezszelestnie przedarł się na piętro, do pokoju dziewczyny i wyszukując w jej kieszeni kluczy, otworzył drzwi. (miałam wielką ochotę napisać, że oboje przecisnęli się przez komin, ale to by było zbyt abstrakcyjne nawet jak na nich ^^) Ułożył ją delikatnie w łóżku, przykrył kołdrą i na dobranoc ucałował jej czoło, po czym wyszedł (tym razem już przez komin ;P).

I tak minęło kilka tygodni.
Heartfillia większość czasu spędzała w sierocińcu, ale nie zapominała również o członkach gildii. Każdego dnia spędzała tam kilka godzin. Śmiała się z innymi, razem imprezowali. Jak za starych dobrych czasów. Nawet Mirajane wróciła do pracy i jak zawsze, obdarowywała wszystkich swoim firmowym uśmiechem. Oczywiście była to przykrywka. Nadal odczuwała ból po stracie siostry, jednak powoli już przyzwyczajała się do tej myśli. Nawet Elfman starał się zachowywać jak wcześniej. Jego ‘męskie’ oblicze na nowo wypełniło gildię.
Każdy z magów został taki sam jak wcześniej. Chodzili na misję, śmiali się, żartowali, kłócili i bili. Blondwłosa najbardziej odczuwała brak tej pierwszej rzeczy. Każdego dnia, gdy przychodziła do gildii ktoś wracał z gildii, albo informował, że na jakąś się wybiera. Zazdrościła im. Nie chciała jednak tego za bardzo po sobie poznać, chociaż wybrane osoby z gildii wiedzieli, jak się czuje. Nawet Mistrz próbował coś wskórać w tej sprawie u Rady, jednak jego działania nie przyniosły wyczekiwanych rezultatów. Byli nieugięci. Choć Heartfillia mówiła, że nic się nie dzieje, on doskonale wiedział, że jest inaczej.
Jednego z wieczorów właśnie, już miała wychodzić z gildii, gdy nagle poczuła na nadgarstku czyjś uścisk. Ku jej zdziwieniu był to Salamander.
- Yo Lucy! – Przywitał się z uśmiechem szerokim od ucha do ucha. Tym samym co parę tygodni temu. Puścił jej rękę, a ona spojrzała na niego jak na wariata.
- Cześć. – Odpowiedziała mu obojętnie, co chłopak szybko wyczuł.
- Gdzie idziesz? – Spytał poważnie.
- Do domu.
- Mam pytanie.. może wybierzemy się razem na misję? – Uśmiechnął się delikatnie, a ona parsknęła śmiechem. Zdezorientowało go to. Oczy większości magów skierowały się w stronę wyjścia.
- Misja? – Powtórzyła, wycierając mokre kąciki oczu. – Z Tobą tak? – Wskazała palcem na chłopaka, a on kiwnął głową. – Po moim trupie. – Warknęła, odwróciła się na pięcie i wyszła na zewnątrz. Nie odeszła jednak daleko, bo chłopak znów chwycił ją za nadgarstek.
- O co chodzi Lucy? – Spytał, posyłając jej zdziwione spojrzenie.
- Ty się jeszcze pytasz?! – Wyrwała rękę z uścisku i skrzyżowała obie na piersi. – Odkąd Lisanna zmarła, olewałeś mnie, jakbym była niewidoczna, jakbym była powietrzem, jakbym w ogóle nie istniała! Nawet nie zauważyłeś, że nie było mnie przez dwa tygodnie! Nie spytałeś nikogo, gdzie jestem! A teraz śmiesz się mnie pytać, czy pójdę z Tobą na misję? Po tym wszystkim?
- Lucy.. ja.. – Zaczął się tłumaczyć.
- Nie kończ. Rozumiem. Przeżywałeś jej śmierć. Jak każdy z nas, ale czy to powód by olewać inne osoby? – Uspokoiła się nieco i spojrzała mu prosto w oczy. – Powiedz mi Natsu.. czy Ty.. w momencie, gdy Ci wyznała uczucia.. coś poczułeś? – Jego źrenice powiększyły się. Milczał. Blondwłosa uśmiechnęła się i pokiwała lekko głową. – Zakochałeś się. – Wyszeptała, ale wiedziała, że ją słyszał. Odbiegła, a on stał jak słup soli, przyswajając sobie słowa wypowiedziane przez brązowooką. Trwał tak kilka minut. Po chwili upadł na kolana.
- Cholera! Natsu, Ty idioto! – Wrzasnął do siebie.




Cóż mogę napisać..
Racja, Natsu to idiota, Gray doskonale się sprawdził w roli pocieszyciela, a sama Lucinda jest bliska nerwicy i bardzo zaawansowanej kurwicy ^^ w sumie to wcale się nie dziwię ;)
Wczoraj znalazłam taki pewny cytat idealnie pasujący do początkowego zachowania Natsu wobec blondynki. Pozwólcie, że go zacytuję: ‘Ani dzień dobry, ani spierdalaj, czyste chamstwo bez sztucznych barwników.’ <aplauz>

Dedykacja: Aiko Hayashi ;*

6 komentarzy:

  1. Ha, ha, ha! Mój ulubiony cytat na końcu. :3 I ogółem - notka boooska! Jestem dumna. Życzę Ci dużo weny moja kochana, bo Twoje opowiadania są cholernie wciągające - tak, właśnie. ;* I nie zaprzeczaj. Piszesz świetnie, masz nie kończyć!

    WEEENO PRZYBYWAJ ! :*

    PS. Wiesz, że.. jestem.. za.. *urwał się film*


    Ament~

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha cytay na końcu genialny :D
    Gray w roli pocieszyciela... nie dobra ty. Moja wyobraźnia pracuje jeszcze bardziej, niż jak piszesz coś o Lucynie i Laxusie xD Fajnie, że wszystko zaczęło się układać, wszyscy wracają "do życia".
    ...
    I może Cię to zaskoczy, ale ciutkę mnie zdziwiło zachowanie dziewczyny. Tzn rozumiem sytuację doskonale, sama bym się pewnie źle czuła w takiej sytuacji, była smutna... przede wszystkim wkurwiona xD Ale mogła chociaż pogadać z Natsu.
    Jednak to, że nawet nie zauważył jej nieobecności przez dwa tygodnie... No chamstwo w państwie normalnie. I jeszcze jak nigdy nic "Yo Lucy, pójdźmy sobie na misję"... Odpowiedź Lucyny - epicka. No chyba lepiej nie mogłaś tego napisać! I to co było na końcu... Aż mi się źrenice skurczyły :D Normalnie trudne sprawy levrl hard xD Ale akcja podobała mi się jak mało która, choć smutna i wkurzam się na niej przez Lisannę.. a nawet bardziej na Natsu i rusza mnie ona... to wszystko świadczy o tym, że to dobry wątek ;> Chyba odkryłam, że jestem fanką miłośnych dramatów xD

    Nawet Elfman starał się zachowywać jak wcześniej. Jego ‘męskie’ oblicze na nowo wypełniło gildię. - kocham Cię za ten tekst xD Zabójczy ^.^ I ogółem świetny rozdział, który przeczytałam jednym tchem - z ogromną ciekawością czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zgadzam się z Mavis! Nie przestawaj pisać ^.^
      (i mam coś wrażenie, że za tym *urwał się film* powinno być L... i ...y? :D)

      Usuń
    2. Nieee, mi chodziło o "jestem zazdrosna".. ^^'

      Usuń
  3. Ten cytat na końcu mnie rozwalił ! :D
    A z tym rozdziałem to ...
    oh i ah *-*
    Cud miód ! <3
    Bosheee jak mi żal Lucynkii ; / Lissany oczywiscie nie ... Sory, że to pisze ale jak było napisane o jej śmierci to moja pierwsza reakcja ... : " Udław się krwią ! "
    Tak mnie jakoś naszło XD No i Natsu ; c Tak Natsu jestes idiotą :p Wiemy to nie oddawna ...
    Jednak ... kochanym i słodkim idiotą ... nieraz irytującym i wgl ... No ale nic :D To pomińmy XD
    Rozdział Boski zresztą jak zawsze ^^
    Buziaki kochana i Weny życzę oczywiście :D <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholerny Natsu, głupia pipa xDD Niech następnym razem Lucy wykrzyczy mu w twarzy że była w więzieniu, będzie fajniee xD

    OdpowiedzUsuń