Zapukała w drewniane drzwi. Usłyszawszy ‘proszę’ Mistrza,
przekręciła gałkę i weszła do środka. Staruszek siedział za biurkiem i wraz z
wnukiem, który siedział naprzeciw niego, posłali jej ciepłe uśmiechy.
- Witaj z powrotem. – Odezwał się pierwszy Mistrz. Blondyn
wstał z krzesła i nakazał dziewczynie, by usiadła. Tak zrobiła, a on oparł się
o boczną ścianę z założonymi na piersiach rękoma. – Jakie wieści? – Spytał po
chwili.
- Przez trzy miesiące nie mogę uczestniczyć w żadnych
misjach oraz.. nie mogę opuszczać Magnolii. – Odpowiedziała obojętnie, bawiąc
się palcami.
- Rozumiem. Nie będziesz mieć przez to problemów? –
Przeczesał siwe wąsy i spojrzał na nią z troską.
- Nie. – Uśmiechnęła się blado. – Czynsz mam nadpłacony,
więc jest dobrze.
- Jak się czujesz? – Rzucił blondyn, lustrując ją wzrokiem.
Westchnęła.
- Sama nie wiem. Wyszłam z więzienia, ale jakoś
niespecjalnie się tym ekscytuję.. Staram się jakoś to wszystko ogarnąć. Trochę
mi to pewnie zajmie.
- Nie powinnaś brać tego na siebie. – Wtrącił Mistrz.
- To była moja decyzja. Fairy Tail już wystarczająco
rozrabia, a jakby nie patrząc.. wszystko zaczęło się od tego, że to ja chciałam
iść na misję. Przypadek? Przeznaczenie? Sama nie wiem.. – Znów westchnęła. –
Zanim tutaj przyszłam, byłam na grobie Lisanny.. Jak się czuje Mira i Elfman?
- Mira wzięła wolne w gildii i Mizuki ją zastępuje. Razem z
Elfmanem są w domu. Na pewno im ciężko. – Odpowiedział jej młody Dreyar.
- Niewątpliwie.. stracili siostrę. A jak z.. – Urwała. Sama
nie wiedziała, czy chce o to zapytać. Samo wspomnienie jego imienia w głowie,
powodował ścisk w klatce piersiowej.
- Powoli odzyskuje energię. – Laxus wiedział, kogo miała na
myśli. – Jednak zmienił się. Nie wywołuje bójek i ogólnie mało z kim rozmawia.
- Nie pytał.. o mnie? – Obdarzyła blondyna spojrzeniem
przepełnionym ciekawością i smutkiem. Pokręcił przecząco głową. – Oh..
rozumiem.
- Nie martw się. Jestem pewny, że za niedługo wróci dawny
Natsu. – Uśmiechnął się pokrzepiająco staruszek. Nie bardzo przekonały ją te
słowa, jednak odwzajemniła gest.
- A czy ktoś kontaktował się z moim tatą?
- Ja. – Odpowiedział blondyn. - Byłem u niego, ale nie
powiedziałem o tym, że jesteś w więzieniu.
- Dzięki wielkie. – Odetchnęła z ulgą. – Chyba będę musiała napisać
do niego list, że jest ze mną wszystko w porządku.. – Zaczęła myśleć na głos. –
W każdym razie, nie przeszkadzam już. Idę się przywitać jak należy z resztą. –
Wstała z krzesła, pożegnała się i cicho wyszła z gabinetu. Zeszła po schodach i
od razu skierowała się do baru, gdzie siedział Fullbaster, Scarlet oraz barman
– Mizuki. – Hej wszystkim. – Uśmiechnęła się do każdego z nich, dosiadając się
do nich.
- Hej Lucy. – Odpowiedzieli chórkiem. Nie czekając na jej
zamówienie, młody Chigiri od razu podał jej szklankę wody. Blondwłosa rozglądała
się dookoła. Taki sam gwar jak kiedyś. Jakby żadna tragedia nigdy nie miała
miejsca.
Drzwi do gildii otworzyły się lekko skrzypiąc. W progu
stanął Salamander. Jego wyraz twarzy wyrażał obojętność. Tuż nad jego głową
fruwał niebieski towarzysz, który patrzył z przejęciem na różowowłosego. Ten
pewnym krokiem ruszył na piętro, mijając przyjaciół siedzących przy barze, co
bardzo zasmuciło blondynkę. Widocznie tylko Exceed zwrócił na to uwagę.
Podleciał do dziewczyny i uśmiechnął się.
- Dobrze, że wróciłaś. – Powiedział, unosząc się w
powietrzu.
- Dzięki Happy. – Uśmiechnęła się, jednak po chwili jej
wzrok powędrował w stronę Smoczego Zabójcy, który to schodził z kartką papieru.
- Biorę tę misję. – Pokazał świstek młodemu Chigiri i
odszedł kilka kroków.
- Nie przywitasz się? Nie jestem powietrzem. – Zirytowała
się Heartfillia, ciągnąc chłopaka za kamizelkę.
- Witaj. – Rzucił przez ramię. Magini wypuściła z rąk
materiał i z niedowierzaniem wpatrywała się w tył Salamandra, który zmierzał w
kierunku wyjścia.
- Witaj? – Powtórzyła cicho. – Tylko tyle masz mi do
powiedzenia? – Dodała. Zacisnęła mocniej pięści i sama ruszyła do wyjścia. –
Wychodzę. Miłego dnia. – Burknęła, odwracając się.
Zamyślona krążyła po Magnolii już od kilku godzin. W sumie
to mimo iż była na wolności, to nadal czuła się jak w więzieniu. Przez długi
czas nie będzie mogła opuszczać tego miasta. W głowie nadal miała obraz
obojętnego Dragneela. Te oczy, te ruchy.. nie mogła uwierzyć, że taki właśnie
się stał. Laxus powiedział, że powoli odzyskuje energię. Gdzie? W którym niby miejscu ją odzyskuje? Na dworze zrobiło się
ciemno. Gwiazdy przyozdabiały granatowe sklepienie. Niby nic nadzwyczajnego,
ale ona za każdym razem, gdy na nie patrzyła, czuła ekscytację i w jakiś sposób
spokój. Spojrzała na czubki swoich butów i ciężko westchnęła. Cóż mogła teraz
robić? O tej porze nie wpuszczą jej już do sierocińca, a Shiro na pewno też
odchodził od zmysłów przez jej długą nieobecność. Postanowiła więc pójść już do
domu, a jutro z rana pójdzie do niego i wyjaśni to i owo. No bo jakby mógł
zareagować, gdyby się dowiedział, że przez dwa tygodnie była w więzieniu?
Wolała sobie nawet nie wyobrażać tej reakcji. Tak samo reszta członków.. Jakbyście zareagowali? Myślała. Tuż
przed głównym wejściem do mieszkania, na schodach siedział mag lodu. Głowę miał
spuszczoną, wpatrywał się w chodnik.
- Gray? – Zdziwiła się obecnością przyjaciela o tej porze. –
Co, wszedłeś przez komin, ale zobaczyłeś, że jest pusto i wyszedłeś z powrotem?
– Zażartowała i usiadła obok.
- Coś w tym stylu.. – Mruknął pod nosem. – Gdzie byłaś? –
Spytał, podnosząc głowę i obdarzając ją spojrzeniem.
- Na spacerze. Chciałam przemyśleć to i owo..
- Nie. – Przerwał jej. – Gdzie byłaś przez ostatnie dwa
tygodnie? – Poczuła jak serce jej przyspiesza, lecz nie dała po sobie tego
poznać, że zdenerwowała się tym pytaniem.
- No jak to gdzie? – Uśmiechnęła się nerwowo. – U taty..
- Nie kłam, nie jestem głupi. Ukrywasz coś. – Spojrzał jej
prosto w oczy. Wyczytała z nich troskę i zdenerwowanie. Swój wzrok utkwiła w
rzece znajdującym się przed jej mieszkaniem.
- Nic się przed Tobą nie ukryje? – Uśmiechnęła się
delikatnie. Nadal czuła na sobie jego wyczekujący wzrok. – Byłam w więzieniu. –
Ta informacja spowodowała, że źrenice chłopaka powiększyły się dwukrotnie, ale
milczał. Jakby powoli przyswajał sobie wypowiedziane przez nią zdanie. – W
dniu, gdy Lisanna zmarła, pojawili się Rycerze z Rady.. chcieli zabrać kogoś na
przesłuchanie. Zgłosiłam się i powiedziałam im wszystko. Całą winę też wzięłam
na siebie, bo jakby nie patrząc to przez moje zachcianki to wszystko się
wydarzyło.
- Co Ty mówisz?! – Zbulwersował się. – To nie była Twoja
wina.
- Moja Gray. Tylko i wyłącznie moja. – Odwróciła głowę w
jego stronę, a w kącikach oczu pojawiły się łzy. – Chciałam iść na misję, by
sprawdzić swoje umiejętności, a po drodze nas właśnie zaatakowali i dlatego tak
to się skończyło.. Lisanna zginęła.. przeze.. mnie.. – Ostatnie słowa
wypowiedziała cicho. Zakryła twarz w dłoniach i rozpłakała się na dobre.
- Nie możesz tak mówić. To był.. wypadek. – Próbował ją
pocieszyć. Objął ją mocno ramieniem i przytulił do piersi. (spoko, jeszcze miał
ubrania xD) – Lisanna na pewno, by nie chciała byś się obwiniała. Nikt w gildii
nie mówi, że to Twoja wina.
- Bo nie znają prawdy. – Wyłkała w śnieżnobiałą koszulę
przyjaciela.
- I na pewno, gdy ją poznają, również nie będą tak myśleć.
To.. nie jest Twoja wina. – Przytulił ją mocniej i zamilkł na chwilę. – A jeśli
ktoś będzie tak mówił, to osobiście mu dowalę. – Dodał pół żartem, pół serio,
co w małym stopniu pomogło blondynce, bo słyszał jak zaśmiała się cicho. Wtuliła
się w chłopaka i zamilkli. Trwali tak kilkanaście minut. Mag lodu usłyszał
ciche pochrapywanie dziewczyny. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem i wziął ją
na ręce. Bezszelestnie przedarł się na piętro, do pokoju dziewczyny i
wyszukując w jej kieszeni kluczy, otworzył drzwi. (miałam wielką ochotę
napisać, że oboje przecisnęli się przez komin, ale to by było zbyt abstrakcyjne
nawet jak na nich ^^) Ułożył ją delikatnie w łóżku, przykrył kołdrą i na
dobranoc ucałował jej czoło, po czym wyszedł (tym razem już przez komin ;P).
I tak minęło kilka tygodni.
Heartfillia większość czasu spędzała w sierocińcu, ale nie
zapominała również o członkach gildii. Każdego dnia spędzała tam kilka godzin.
Śmiała się z innymi, razem imprezowali. Jak za starych dobrych czasów. Nawet
Mirajane wróciła do pracy i jak zawsze, obdarowywała wszystkich swoim firmowym
uśmiechem. Oczywiście była to przykrywka. Nadal odczuwała ból po stracie
siostry, jednak powoli już przyzwyczajała się do tej myśli. Nawet Elfman starał
się zachowywać jak wcześniej. Jego ‘męskie’ oblicze na nowo wypełniło gildię.
Każdy z magów został taki sam jak wcześniej. Chodzili na
misję, śmiali się, żartowali, kłócili i bili. Blondwłosa najbardziej odczuwała
brak tej pierwszej rzeczy. Każdego dnia, gdy przychodziła do gildii ktoś wracał
z gildii, albo informował, że na jakąś się wybiera. Zazdrościła im. Nie chciała
jednak tego za bardzo po sobie poznać, chociaż wybrane osoby z gildii
wiedzieli, jak się czuje. Nawet Mistrz próbował coś wskórać w tej sprawie u
Rady, jednak jego działania nie przyniosły wyczekiwanych rezultatów. Byli
nieugięci. Choć Heartfillia mówiła, że nic się nie dzieje, on doskonale
wiedział, że jest inaczej.
Jednego z wieczorów właśnie, już miała wychodzić z gildii,
gdy nagle poczuła na nadgarstku czyjś uścisk. Ku jej zdziwieniu był to
Salamander.
- Yo Lucy! – Przywitał się z uśmiechem szerokim od ucha do
ucha. Tym samym co parę tygodni temu. Puścił jej rękę, a ona spojrzała na niego
jak na wariata.
- Cześć. – Odpowiedziała mu obojętnie, co chłopak szybko
wyczuł.
- Gdzie idziesz? – Spytał poważnie.
- Do domu.
- Mam pytanie.. może wybierzemy się razem na misję? –
Uśmiechnął się delikatnie, a ona parsknęła śmiechem. Zdezorientowało go to.
Oczy większości magów skierowały się w stronę wyjścia.
- Misja? – Powtórzyła, wycierając mokre kąciki oczu. – Z
Tobą tak? – Wskazała palcem na chłopaka, a on kiwnął głową. – Po moim trupie. –
Warknęła, odwróciła się na pięcie i wyszła na zewnątrz. Nie odeszła jednak
daleko, bo chłopak znów chwycił ją za nadgarstek.
- O co chodzi Lucy? – Spytał, posyłając jej zdziwione
spojrzenie.
- Ty się jeszcze pytasz?! – Wyrwała rękę z uścisku i
skrzyżowała obie na piersi. – Odkąd Lisanna zmarła, olewałeś mnie, jakbym była
niewidoczna, jakbym była powietrzem, jakbym w ogóle nie istniała! Nawet nie
zauważyłeś, że nie było mnie przez dwa tygodnie! Nie spytałeś nikogo, gdzie
jestem! A teraz śmiesz się mnie pytać, czy pójdę z Tobą na misję? Po tym
wszystkim?
- Lucy.. ja.. – Zaczął się tłumaczyć.
- Nie kończ. Rozumiem. Przeżywałeś jej śmierć. Jak każdy z
nas, ale czy to powód by olewać inne osoby? – Uspokoiła się nieco i spojrzała
mu prosto w oczy. – Powiedz mi Natsu.. czy Ty.. w momencie, gdy Ci wyznała
uczucia.. coś poczułeś? – Jego źrenice powiększyły się. Milczał. Blondwłosa
uśmiechnęła się i pokiwała lekko głową. – Zakochałeś się. – Wyszeptała, ale
wiedziała, że ją słyszał. Odbiegła, a on stał jak słup soli, przyswajając sobie
słowa wypowiedziane przez brązowooką. Trwał tak kilka minut. Po chwili upadł na
kolana.
- Cholera! Natsu, Ty idioto! – Wrzasnął do siebie.
Cóż mogę napisać..
Racja, Natsu to idiota, Gray doskonale się sprawdził w roli
pocieszyciela, a sama Lucinda jest bliska nerwicy i bardzo zaawansowanej
kurwicy ^^ w sumie to wcale się nie dziwię ;)
Wczoraj znalazłam taki pewny cytat idealnie pasujący do
początkowego zachowania Natsu wobec blondynki. Pozwólcie, że go zacytuję: ‘Ani
dzień dobry, ani spierdalaj, czyste chamstwo bez sztucznych barwników.’
<aplauz>
Dedykacja: Aiko
Hayashi ;*
Ha, ha, ha! Mój ulubiony cytat na końcu. :3 I ogółem - notka boooska! Jestem dumna. Życzę Ci dużo weny moja kochana, bo Twoje opowiadania są cholernie wciągające - tak, właśnie. ;* I nie zaprzeczaj. Piszesz świetnie, masz nie kończyć!
OdpowiedzUsuńWEEENO PRZYBYWAJ ! :*
PS. Wiesz, że.. jestem.. za.. *urwał się film*
Ament~
Hahaha cytay na końcu genialny :D
OdpowiedzUsuńGray w roli pocieszyciela... nie dobra ty. Moja wyobraźnia pracuje jeszcze bardziej, niż jak piszesz coś o Lucynie i Laxusie xD Fajnie, że wszystko zaczęło się układać, wszyscy wracają "do życia".
...
I może Cię to zaskoczy, ale ciutkę mnie zdziwiło zachowanie dziewczyny. Tzn rozumiem sytuację doskonale, sama bym się pewnie źle czuła w takiej sytuacji, była smutna... przede wszystkim wkurwiona xD Ale mogła chociaż pogadać z Natsu.
Jednak to, że nawet nie zauważył jej nieobecności przez dwa tygodnie... No chamstwo w państwie normalnie. I jeszcze jak nigdy nic "Yo Lucy, pójdźmy sobie na misję"... Odpowiedź Lucyny - epicka. No chyba lepiej nie mogłaś tego napisać! I to co było na końcu... Aż mi się źrenice skurczyły :D Normalnie trudne sprawy levrl hard xD Ale akcja podobała mi się jak mało która, choć smutna i wkurzam się na niej przez Lisannę.. a nawet bardziej na Natsu i rusza mnie ona... to wszystko świadczy o tym, że to dobry wątek ;> Chyba odkryłam, że jestem fanką miłośnych dramatów xD
Nawet Elfman starał się zachowywać jak wcześniej. Jego ‘męskie’ oblicze na nowo wypełniło gildię. - kocham Cię za ten tekst xD Zabójczy ^.^ I ogółem świetny rozdział, który przeczytałam jednym tchem - z ogromną ciekawością czekam na ciąg dalszy :*
I zgadzam się z Mavis! Nie przestawaj pisać ^.^
Usuń(i mam coś wrażenie, że za tym *urwał się film* powinno być L... i ...y? :D)
Nieee, mi chodziło o "jestem zazdrosna".. ^^'
UsuńTen cytat na końcu mnie rozwalił ! :D
OdpowiedzUsuńA z tym rozdziałem to ...
oh i ah *-*
Cud miód ! <3
Bosheee jak mi żal Lucynkii ; / Lissany oczywiscie nie ... Sory, że to pisze ale jak było napisane o jej śmierci to moja pierwsza reakcja ... : " Udław się krwią ! "
Tak mnie jakoś naszło XD No i Natsu ; c Tak Natsu jestes idiotą :p Wiemy to nie oddawna ...
Jednak ... kochanym i słodkim idiotą ... nieraz irytującym i wgl ... No ale nic :D To pomińmy XD
Rozdział Boski zresztą jak zawsze ^^
Buziaki kochana i Weny życzę oczywiście :D <3
Cholerny Natsu, głupia pipa xDD Niech następnym razem Lucy wykrzyczy mu w twarzy że była w więzieniu, będzie fajniee xD
OdpowiedzUsuń