Późnym wieczorem wróciła do gildii. Ledwo przekroczyła próg,
a już podbiegł do niej Smoczy Zabójca.
- Gdzieś Ty się podziewała? – Pytał ze zdenerwowaniem.
- Byłam w Domu Dziecka. – Odpowiedziała mu obojętnie.
- Nadal jesteś zła za to, co powiedziałem wczoraj?
- No weź, nie jestem aż tak małostkowa. – Wyminęła chłopaka
i podeszła do baru, prosząc przy tym o szklankę wody. – Ale masz rację. Biorę
się za siebie. – Dodała, gdy tylko chłopak do niej dołączył.
- Co masz na myśli?
- Zobaczysz za kilka tygodni jak będę wyglądać. – Poruszała
zabawnie brwiami i uśmiechnęła się delikatnie. – Jak bogini. – Chłopak już
chciał coś powiedzieć, jednak został trafiony krzesłem i zapalając swoje ciało,
ruszył w tłum. – Idę do domu. – Rzekła do białowłosej barmanki i wyszła z gildii.
Wychodząc, natknęła się na Tytanię.
- Już wychodzisz? – Spytała.
- Jak widzisz. Byłam dzisiaj w sierocińcu i trochę mnie tam
wymęczyli.
- Rozumiem..
- Erza. Dziękuję Ci. – Rzuciła.
- Za co?
- Za to, że nie powiedziałaś nikomu o tym, że odzyskałam
moc. Co więcej.. mam prośbę. Chciałabym udać się na misję, by sprawdzić swoje
umiejętności.. tak dawno ich nie używałam. Czy mogłabyś załatwić mi jakąś
misję?
- Jasne. Nie martw się. Sama chętnie bym się na jakąś
przeszła, więc pójdziemy razem.
- Fantastycznie. Bardzo Ci dziękuję! – Wymieniły się
uśmiechami i każda poszła w swoją stronę. Heartfillia w stronę domu, a
szkarłatnowłosa do gildii. Blondwłosa odchodząc, znów poczuła na sobie czyjś
wzrok. Nie chciała poznać po sobie, że jest tym faktem bardzo zaniepokojona,
lecz póki co, nie chciała nikomu o tym wspominać. Może to tylko moja wyobraźnia? Wzruszyła ramionami i spacerkiem
poszła do domu i przebrała się w luźniejsze ciuchy. Kolejny dzień ćwiczeń.
Postanowiła dać z siebie wszystko i się nie poddawać. Wzięła odprężającą kąpiel
i zasnęła.
Ranek wyglądał tak samo jak poprzedni. Gdy już wykonała
wszystkie czynności, ruszyła w stronę gildii. Zanim tylko tam weszła, słyszała
kłócących się przyjaciół.
- Erza! Idę z Tobą na misję! – Krzyczał Salamander.
- Nie ma takiej opcji! To łatwa misja, bez problemu ją
wykonam.
- Mówiłaś, że z kimś idziesz. – Wtrąciła się białowłosa
barmanka.
- To prawda. – Rzekła ze stoickim spokojem.
- To dlaczego ja nie mogę też iść?! – Upierał się
różowowłosy.
- Bo wszystko niszczysz! Poza tym.. ta misja nie opiera się
na żadnej walce, więc będziesz się tylko nudził.
- A z kim idziesz? – Spytał, gdy już zmierzała ku wyjściu.
- To tajemnica. Ta osoba prosiła mnie o dyskrecję. – Puściła
mu oczko i wyszła. – O, długo tu jesteś? – Spytała, gdy tylko zauważyła
siedzącą przed gildią blondwłosą.
- Nie długo, ale dziękuję że spławiłaś Natsu.
- Nie ma problemu. A tak właściwie, to dlaczego nie chcesz,
by wiedzieli o tym, że odzyskałaś moc?
- Dopóki nie będę pewna, że jestem wystarczająco silna, nie
będę im nic mówić. Rozumiesz? Dzięki tej misji właśnie chcę zobaczyć czy jestem
‘sprawna’, by ich chronić.
- Teraz rozumiem. To co, idziemy?
- Aye! – Rzekła udając Happiego i razem ruszyły w stronę
stacji.
Pociąg nadjechał bardzo szybko i dziewczyny zajęły
wyznaczone miejsca.
- To na czym polega nasza misja? – Spytała Heartfillia, gdy
już wygodnie rozsiadły się w pociągu.
- Mamy udać się do ruin i odnaleźć jedyne wydanie książki.
- Ruiny? Książka? Na co to komu?
- Z tego co kojarzę nazwisko, to bardzo bogaty człowiek.
Jest maniakiem książkowym. Zbiera tylko pojedyncze egzemplarze. Bardzo dobrze
płaci. 300 000 klejnotów na osobę. – Źrenice blondwłosej powiększyły się
dwukrotnie.
- To musi być naprawdę coś bardzo cennego, ale po tym
wszystkim, mam jakieś przeczucia, że jest jakiś haczyk.
- To się okaże. Jedziemy najpierw do zleceniodawcy
dowiedzieć się czegoś więcej o tej książce.
- Rozumiem.. – I resztę drogi przemilczały. Gdy już wysiadły
na stacji w mieście Geranium (ang. pelargonia), udały się do posiadłości Pana
Kazuki. Na blondwłosej miejsce nie zrobiło większego wrażenia. Scarlet zaś
wydawała się być gdzieś w odległym, tylko znanym jej świecie. Heartfillia
zastukała kilkakrotnie w duże drewniane drzwi i już po chwili w progu stanęła
wysoka kobieta w stroju pokojówki. Miała zielone włosy spięte w wysokiego koka.
Jej oczy były koloru brązowego, a na nosie widniały okulary.
- Magowie? – Spytała ochrypłym głosem. – Zapraszam. –
Otworzyła szerzej drzwi, a maginie weszły do środka. – Proszę za mną. – Rzekła
chłodno i zaprowadziła je do gabinetu, gdzie właśnie siedział ich zleceniodawca.
- Dzień dobry! Nie spodziewałem się, że na to zadanie
pojawią się tak piękne kobiety! – Rzucił od razu, gdy tylko weszły do
pomieszczenia. Wysoki, bardzo dobrze zbudowany mężczyzna w garniturze wlepiał w
nie swoje niebieskie jak ocean oczy, co wywołało u dziewczyn dyskomfort. –
Przepraszam! Gdzież moje maniery! Nazywam się Ru Kazuki. Miło mi Was poznać! –
Dodał, kłaniając się delikatnie.
- Może przejdźmy od razu do wytłumaczenia jakiej książki
mamy szukać? – Rzekła zniecierpliwiona blondwłosa.
- No już, już.. zależy mi na czasie, ale może porozmawiajmy
najpierw? – Starał się jakoś załagodzić sytuację, jednak widząc srogie
spojrzenie Tytanii i Heartfilli, wzdrygnął się. – No dobrze.. – Podrapał się w
tył swojej bujnej, czarnej czupryny. – Ta książka jest dla mnie bardzo ważna.
Znajduje się ona na drugim końcu miasta w ruinach, gdzie niegdyś mieszkali moi
przodkowie. Jest to ‘magiczna książka’.
- Magiczna książka? – Powtórzyła szkarłatnowłosa.
- Tak. Napisał ją mój dziadek – mag. Zamieścił tam swoje
wszystkie przygody. Znajdują się tam też zaklęcia.. zapomniana magia. Teraz
rozumiecie, dlaczego ta książka jest dla mnie ważna. Nie mogę pozwolić, by
wpadła w jakieś niepowołane ręce.
- Dlaczego więc dopiero teraz chce Pan ją odzyskać?
- Dziadek zmarł niedawno. Przez ostatnie lata mieszkał
tutaj, bo dom, w którym mieszkał został zniszczony. Był w śpiączce. Na łożu
śmierci wyznał, że pragnie, by ta książka była w tym domu. U mnie.
- Rozumiem.. czyli nikt wcześniej nie wiedział o istnieniu
tej książki?
- Nikt. Jego żona zginęła właśnie w tym domu, a on w ciężki
stanie trafił do szpitala, a później tutaj.
- Dobrze, w takim razie odnajdziemy tą książkę. – Rzekła
pewnie Scarlet. – Idziemy Lucy. – Dodała do przyjaciółki i wyszły. Miasteczko
wydawało się ogromne. Tak samo jak Magnolia. Wiele domów i ludzi na ulicach. –
Trochę nam zajmie dotarcie na koniec miasta. – Odezwała się po chwili.
Heartfillia nie odezwała się ani słowem. Dopiero ręka na jej ramieniu, wyrwała
ją z zamyśleń. – Coś się stało? – Spytała z troską.
- Nie.. po prostu myślałam, że na tej misji wykażę się,
powalczę, ale widzę, że nic z tego.. – Odparła smutno.
- Od kiedy tak palisz się do walki?
- Znasz odpowiedź na to pytanie.. – Westchnęła ciężko. –
Eh.. najwyżej później wyzwę Cię na pojedynek, tak jak niekiedy Natsu i sprawdzę
swoje umiejętności. – Dodała później pół żartem, pół serio.
- Oh.. to dobry pomysł. – Uśmiechnęła się chytrze pod nosem.
- Ż-żartowałam.. – Rzekła wystraszona, widząc jej
przeraźliwy błysk w oku. Dalej już nic nie mówiły. Obserwowały miasteczko i
ludzi, którzy wesoło dreptali po uliczkach. Blondwłosa zatrzymała się.
- Co jest? – Spytała Tytania.
- Tak jakoś.. miałam wrażenie, że ktoś nas obserwuje. –
Odpowiedziała cicho. – Nie wiem.. odkąd odzyskałam moce, czuję jakby coś się we
mnie zmieniło. Mam jakieś dziwne odczucia.
- Nie martw się na zapas Lucy. Później sprawdzimy, czy
faktycznie coś się zmieniło. – Szkarłatnowłosa uśmiechnęła się przyjacielsko do
dziewczyny. – A teraz chodźmy, nie ma czasu. – Ponagliła ją. Godzinę później
były już na miejscu. Musiały przejść przez las, by dostać się do owych ruin. Z
tego co zauważyły, mieszkańcy, omijają las szerokim łukiem. – To do roboty. –
Rzekła hardo przed wejściem do jakże dobrze trzymających się jeszcze ruin.
- A dokąd to Panie się wybierają? – Usłyszeli za sobą.
Odwróciły się i stanęły w pozycji obronnej. Tuż przed nimi stało trzech
mężczyzn.
- Kim jesteście i czego tu chcecie? – Spytała Scarlet.
- Drogocennej książki. – Odpowiedział jeden z nich.
- Książki? – Powtórzyła Heartfillia. – Skąd o niej wiecie?
- Wieści szybko się rozchodzą. – Rzucił drugi. – Zamierzamy
ją odnaleźć a potem dostać nagrodę.
- Jesteście z jakieś gildii?
- O tak.. Laughing Coffin. Słyszeliście?
- Laughing Coffin.. – Powtórzyła szeptem Scarlet. – Z tego
co wiem to ta gildia nie jest oficjalna, ale już cieszy się złą reputacją. –
Dodała.
- Erza, co Ty mówisz? – Rzuciła blondwłosa.
- Niszczą wszystko, gdzie tylko się pojawią. Mordują tych,
którzy się im przeciwstawią.. – Zaczęła wymieniać.
- Mów dalej Skarbie.. To miód na nasze uszy. – Uśmiechnął
się złowieszczo jeden z nich. – To co? Łączymy siły i razem odnajdujemy
książkę, czy..~
- Oczywiście, że się na to nie zgadzamy! – Krzyknęła
blondwłosa. – Co Wy sobie w ogóle myślicie? – Zbulwersowała się.
- Oh no to mamy problem.. Szkoda będzie zmasakrować tak
piękne ciałka. – Westchnął jeden. – Chociaż jedno z nich jest ponad normę.. –
Mówiąc to, zerknął w stronę magini Gwiezdnej Energii.
- I sama widzisz?! – Skierowała swoją złość w stronę
Tytanii. – Nawet oni sugerują, że jestem gruba!
- Koniec tej komedii.. zaczynamy zabawę! – Rzekł poważnie
mężczyzna.
- Bardzo chętnie. – Uśmiechnęła się Erza. – Zbroja Czarnego
Skrzydła! – Krzyknęła, a jej codzienna zbroja zmieniła się.
- Otwórz się bramo Lwa: Leo! – I tuż przed dziewczyną
pojawił się przyzwany przez nią Duch. Dwóch z mężczyzn stanęło w obronnej
pozycji, a trzeci oparł się wygodnie o drzewo i z uśmiechem obserwował swoich
towarzyszy.
No i takie.. emm.. w sumie to nie wiem co mam napisać, ale
szczerze jestem poruszona samymi odpowiedziami ‘Tak!’ w ankiecie ^^ Jesteście
wprost kochani! ;*
Ale wiecie? DOBRA
WIADOMOŚĆ (albo nie) jest taka, że chyba jednak nie zakończę na 45
rozdziałach.. oj chyba nie po tym, co właśnie się dzieje w tym opowiadaniu xD
hehe.. tak że możecie być spokojni, bo to opowiadanie się jeszcze nie kończy ;3
no i jeszcze ten komentarz Beaty Metallici (nie umiem odmienić) .. ostatecznie te
widły mnie przekonały do zmiany decyzji.. haha ;P
P.S. Tak, że w takim wypadku usuwam ankietę, bo widzę, że
nie ma ona sensu ;)
Dziękuję Wam za miłe słowa Mordki moje! <3
pierwsza ! :3
OdpowiedzUsuńKiedy przeczytałam, że to jeszcze nie koniec, aż skakałam z radości! :) Moje serce się raduje i to bardzo . <333
UsuńLucy dalej nie rezygnuje z ćwiczenia i dbania o formę, brawo dla niej! :D No i ten tekst do Natsu - " jak bogini", hihi, uśmiechnęłam się mimowolnie. I potem ta misja - niby prosta, a jednak pojawili się wrogowie i blondynka wreszcie się wykaże. Tylko jak można kończyć w takim momencie? Why? :C :C Udusić to za mało :**
Kochana, rozdział bardzo pozytywny i przyjemny w czytaniu. Życzę dużo weny i czasu i masy pomysłów. :)
Tulę mocno!
Druga ! :3
OdpowiedzUsuńJak zwykle - świetny rozdział. :) Już nie mogę się doczekać następnego. ;c
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ale powiedz mi... JAK MOGŁAŚ PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE?! Potem nic nie robię tylko siedzę i zastanawiam się co będzie dalej, jak możesz mi to robić ? XD z niecierpliwością czekam na kolejny i oby Lucynka się sprawdziła :33 Ślę wenę :**
OdpowiedzUsuńJa tam ci nie grożę.. jeszcze nie xD W każdym razie świetnie, że piszesz :)
OdpowiedzUsuńBiedna Lucy, wszyscy jej mówią że jest gruba.. znam jej ból (55 kilo -.-). W każdym razie teraz jest pewnie zadowolona, bo jeśli powalczy sobie ze zbirami z mrocznej gildii, nie będzie musiała trenować z Erzą ;)
"Poruszała zabawnie brwiami i uśmiechnęła się delikatnie.
– Jak bogini."
No to czekamy na nowe wydanie Lucy i wynik walki.. Weny! ;*
Ten rozdział jest świetny!
OdpowiedzUsuńLucy może wezwać Lokiego, tak!
Lucy dba o formę o.O hehehehe No w sumie fajnie.
Do następnego :)
Rozdział fajny, ale trochę mało się działo :(
OdpowiedzUsuńJam ce akcji, mordu, krwi, innymi słowy czekam na walkę z następnego rozdziału.
A Lucy ciągle ćwiczy, czy jej się naprawdę coś poprzestawiało? Ale co tam
Weny życzę
PS: Jej dalej opowiadanie, czy to znaczy- diabelski błysk w oku- HEUHEUHEU
Hahaha biedna Lucyna xD Na każdym kroku wygarniają jej, że jest gruba (choć miałam wrażenie, że im chodzi jedynie o jak wiadomo okazały biust Heartfilii).
OdpowiedzUsuńNo więc jednak blondyna będzie mogła sprawdzić swoje umiejętności w walce - z jednej strony się ciesze, choć walka z Erzą... aż się na to napaliłam xD.
Ciesze się, że jeszcze pociągniesz to opowiadanie, bo zrobiło się na prawdę ciekawie. I nie wyobrażam sobie jakbyś miała skończyć pisać :.C Nawet o tym nie myśl i jak skończysz to opowiadanie weź się za następne, sama widziałaś po ankiecie, że nie tylko ja tego chcę ;)
Weny życzę kochana i do następnego :***
Lucy się rozkręca!!! Bardzo fajny rozdział :). Aż mi się mordka śmieje :).
OdpowiedzUsuńPs. Było do przewidzenia, że szybko nie skończysz i bardzo cieszy mnie ten fakt ;P.