Wieczorem Heartfillia już była w stanie sama chodzić. Co
jednak nie bardzo podobało się różowowłosemu.
- Może zaniosę Cię na rękach? – Wtrącił, widząc jak
dziewczyna idzie ledwo co do jadalni na kolację.
- Nie trzeba. Po za tym.. jestem ciężka. – Uśmiechnęła się
pod nosem.
- Wcale nie jesteś! – Szybko zaprzeczył.
- Jasne.. – Burknęła. – Jeśli już tak bardzo chcesz mi
pomóc, to użycz mi ramienia. – Chłopak szarmancko wykonał polecenie. W ciszy
udali się do jadalni, gdzie czekał na nich już zleceniodawca oraz
szkarłatnowłosa z Fernandesem.
- Smacznego. – Odezwał się Kazuki.
- Jak się czujesz Lucy? – Spytała Scarlet, gdy skończyli
posiłek. Pan domu udał się do swojego pokoju w celach wypoczynku i zmęczenia,
zostawiając magów samych.
- Coraz lepiej. Myślę, że już jutro możemy wracać do
Magnolii. – Odpowiedziała z uśmiechem. Widząc jednak niezadowoloną twarz
Salamandra, dodała poważnie: - Postanowione. Jutro wracamy.
- Dobrze. A Ty, Jellal? Wracasz z nami? – Zwróciła się do
ciągle milczącego niebieskowłosego.
- Nie. Mam jeszcze sporo rzeczy do załatwienia, więc nasze
drogi się rozchodzą.
- Rozumiem.. – Rzekła smutno. Między magami zapadła
niezręczna cisza, którą każdy bał się przerwać.
- To.. – Zaczęła cicho blondwłosa. – Dzięki za ratunek..
Jellal? – Uśmiechnęła się do chłopaka, na co ten odwzajemnił gest. – Skąd w
ogóle się tam wziąłeś?
- Cóż.. muszę się przyznać, że śledziłem Was.. – Wróżki nie
ukrywały zdziwienia.
- Moment, moment.. Czyli to Ty skradałeś się też przed
gildią? – Zauważyła magini Gwiezdnej Energii.
- Tak. To byłem ja. – Przyznał się, a Tytania wraz z
różowowłosym obdarzyła i jego i brązowooką zdziwionym spojrzeniem.
- Od kilku dni czułam, że ktoś obserwuje gildię.. ale teraz
doszłam do wniosku, że chyba jednak śledziłeś jedną konkretną osobę. –
Uśmiechnęła się zadziornie do chłopaka. Milczał, a Scarlet oblała się
delikatnym rumieńcem. – Natsu, pomożesz mi dojść do pokoju? – Spytała po
chwili, wyczuwając moment, że tamci mają sobie jeszcze coś do powiedzenia.
- Jasne. – Dragneel wstał od stołu i tym samym sposobem co
wcześniej, odprowadził dziewczynę do pokoju. – Jesteś pewna, że jutro dasz radę
wrócić do Magnolii? – Spytał, gdy tylko przekroczyli próg pokoju, w którym
odpoczywała dziewczyna.
- Jestem pewna. W razie czego, wiem, że mogę na Tobie polegać.
– Puściła mu oczko.
- Do usług. – Ukłonił się szarmancko. – Dobranoc Lucy. –
Spoważniał i podszedł do dziewczyny i uklęknął przy łóżku, w którym już
wygodnie leżała.
- Dobranoc Natsu. – Odpowiedziała. Nim ten wyszedł
(niechętnie) z pokoju, ucałował jej policzek.
- Kiedy znów Cię zobaczę? – Spytała Tytania, która została
odprowadzana do pokoju.
- Sam nie wiem. Gdy będę wiedział, że mogę się już spokojnie
pokazywać na ulicy, odwiedzę Cię. Teraz póki co, chcę znaleźć jakiś swój własny
kąt. – Rzekł, nie obdarzając jej spojrzeniem.
- Wstąp do Fairy Tail.
- To byłby problem dla Was, dla Mistrza.. Rada by mogła nie
dać Wam spokoju.
- Jesteśmy Fairy Tail.. my nigdy nie będziemy mieli spokoju.
– Rzuciła, uśmiechając się. Niebieskowłosy odwzajemnił gest.
- Dobranoc Erzo. Mam nadzieję, że spotkamy się jak
najszybciej. – Zakomunikował, gdy dotarli pod drzwi sypialni Scarlet.
- Dobranoc. Uważaj na siebie. – Odpowiedziała mu i weszła do
pokoju. Zanim jeszcze się położyła, oparła się plecami od drzwi i zjechała po
nich, chowając twarz w kolanach i cicho szlochając.
Ranek bardzo słoneczny. Blondwłosa obudziła się w bardzo
dobrym humorze. Tak samo też się czuła fizycznie. Udała się do łazienki w celu
odświeżenia się. Półgodzinna kąpiel bardzo jej pomogła. Skończyła właśnie się
ubierać, gdy nagle usłyszała pukanie. Rzuciła krótkie ‘proszę’, a w drzwiach
stanęła pokojówka.
- Śniadanie gotowe. – Ukłoniła się w stronę blondynki.
- Dziękuję. Już idę. – Odpowiedziała z uśmiechem, a
pokojówka wyszła. Heartfillia poprawiła się jeszcze kilka razy i również
ruszyła w stronę jadalni. Natsu oraz Erza już tam byli, ale niebieskowłosego
nigdzie nie widziała. – Jellal wyjechał? – Spytała szeptem, dosiadając się do
stołu. Tytania kiwnęła twierdząco głową. Nikt już się nie odezwał. W ciszy
zabrali się za posiłek. W końcu nadeszła chwila pożegnania z zleceniodawcą.
- Dzięki za wszystko. – Mężczyzna uśmiechnął się do każdego
z magów i wręczył im sakiewkę z klejnotami. – Podniosłem nagrodę, by jakoś
zrekompensować problemy z odzyskaniem tej książki. – Dodał.
- Nie trzeba było. – Rzekła Tytania.
- Ależ jak najbardziej trzeba. Sama książka jest dla mnie
bardzo cenna. Myślałem, że wykonanie tej misji będzie proste, ale za to że były
utrudnienia, postanowiłem podnieść nagrodę. I nie przyjmuję żadnej odmowy. –
Dodał szybko, widząc otwierającą się buzię szkarłatnowłosej.
- Przepraszam bardzo, ale ja nie mogę przyjąć pieniędzy. –
Rzekł Salamander, wyciągając rękę z sakiewką. – Nie uczestniczyłem w misji. –
Dodał.
- Myślę, że również i Tobie należy się nagroda. Zasługujesz
na to. Pomogłeś im. – Stwierdził Kazuki. – Tutaj również nie przyjmuję odmowy.
– Uśmiechnął się szeroko.
- Dziękujemy za gościnę. – Rzuciła blondwłosa. – Do
widzenia. – Dodała odchodząc z towarzyszami.
- Do widzenia. Bezpiecznej podróży! – Krzyknął do magów.
Szybko znaleźli się na stacji i ku ich uciesze, pociąg do
Magnolii już stał na peronie.
- Nie wsiądę! – Wrzeszczał Dragneel, zapierając się rękami i
nogami od wejścia do maszyny.
- No już, właź! – Denerwowała się Heartfillia, wpychając
chłopaka z całych sił do środka. Ten ani drgnął. Spróbowała innej metody.
Zaczęła go łaskotać. Zaczął się śmiać, ale i tak to nic nie pomogło. Kolejne
podejście. Przecisnęła się do środka pociągu i uśmiechnęła zadziornie do
chłopaka. Ten nie wiedząc, czego się spodziewać, przyjął kamienny wyraz twarzy.
Heartfillia podeszła bliżej chłopaka i chwyciła go za szalik, nadal uśmiechając
się do chłopaka i kokieteryjnie trzepocząc rzęsami. Przybliżyła swoją twarz do
ucha Dragneela i wyszeptała mu kilka zrozumiałych tylko dla nich słów, a potem
pocałowała go w usta. Różowowłosy stracił czujność, co blondynka wykorzystała.
Pociągnęła mocniej za łuskowaty szalik, wpychając tym samym chłopaka do środka.
Drzwi się zatrzasnęły, a twarz Smoczego Zabójcy momentalnie przybrała
zielonkawy odcień. Pociągnęła półprzytomnego chłopaka do wydzielonego
przedziału i usadowiła na wolnym miejscu. Sama zaś usiadła obok Tytanii.
Podróż minęła bez większych przeszkód. Dragneel, gdy tylko
poczuł, jak maszyna się zatrzymuje, wyleciał z niej niczym torpeda i ze łzami w
oczach, zaczął całować stały grunt.
- Weź się w garść. – Rzuciła do niego blondwłosa. Scarlet
przez całą drogę była milcząca. Nawet teraz, gdy już byli w Magnolii, nie
zwracała uwagę na błazenadę chłopaka. Heartfillia domyślała się, co, a raczej
kto jest powodem zadumy przyjaciółki. Nie chciała się jednak niepotrzebnie
wtrącać. Jeśli będzie chciała, to się
wygada. Pomyślała.
- Głodny jestem. – Stwierdził różowowłosy, otrzepując się z
kurzu. – Do gildii, marsz! – Dodał wesoło i z uśmiechem ruszył przed siebie, a
za nim w ciszy podążały maginie. Idąc uliczkami Magnolii, napotykali pełne
strachu spojrzenia mieszkańców. Szeptali niezrozumiale między sobą jakieś słowa,
co bardzo drażniło przybyłych magów. Nawet Tytania w końcu odzyskała ‘rozsądek’
i zaczęła się zastanawiać, co jest przyczyną takiego a nie innego zachowania
mieszkańców. Wtem usłyszeli głośny wybuch, trzask, a kilkaset metrów dalej
unosił się ciemny dym.
- Czy to czasem nie jest.. – Blondwłosa nawet nie chciała
kończyć. Pędem ruszyli w kierunku wybuchu. Widok jaki tam zastali, przekroczył
ich najśmielsze oczekiwania. Gildia Fairy Tail była burzona. Ich gildia, dom.
Na zewnątrz znajdowali się chyba wszystkie Wróżki i odpierali atak wroga. Z
marnymi skutkami.
- Co się do cholery dzieje?! – Wrzasnął zły Salamander i nie
czekając na wyjaśnienia, pobiegł w stronę tłumu i dołączył do bitwy.
- Natsu, Erza, Lucy! – Krzyknął Fullbaster, osłaniając się
przed atakiem jednego z magów.
- Nie trać gardy! – Upomniał go młody Dreyar, piorunując
przeciwnika.
- Co tu się dzieje? – Spytała przerażona Heartfillia,
przypatrując się całej tej scenerii. Tytania również dołączyła już do bitwy, a
ona stała niczym słup soli.
- Lucy, uciekaj stąd! Nie używasz magii! – Wrzasnął młody
Dreyar, prowadząc do tego, że i w niej zagotowała się krew i była w stanie
ruszyć do boju.
- Nie ma mowy! Też będę walczyć! – Odpowiedziała mu równie
krzykiem.
- Zwariowałaś? Uciekaj stąd, póki czas! – Skarcił ją mag
lodu.
- Nie karz się nam powtarzać! – Dodała Alberona.
- Nie jestem tchórzem. – Rzekła spokojnie. Wyciągnęła kilka złotych
kluczy i przywołała Leo, Scorpio oraz Sagittariusa, co wywołało niemałe
zdziwienie ze strony magów Fairy Tail. Ona się tym nie przejmowała. Odczepiła z
paska Fleuve d'étoiles i również ruszyła do ataku. Kolejny wybuch. Ciemna
chmura dymy uniemożliwiła magom odnalezienie przeciwników. Wielu z nich miało
już poważne rany. Gdy mgła opadła, okazało się, że wrogowie zniknęli.
- Kto to był? – Spytał Dragneel, dysząc.
- Gildia Laughing Coffin. – Odpowiedział młody Dreyar.
Blondwłosa wzdrygnęła się na dźwięk tych słów. Podeszła do chłopaka.
- Możesz powtórzyć? – Spojrzała na niego zaskoczona.
- Laughing Coffin. – Heartfillia chwyciła się za głowę. –
Ej, Lucy. Co jest? – Spytał zaskoczony jej zachowaniem.
- Czego oni chcieli? – Wtrącił się Salamander.
- Powiedzieli, że przyszli wyrównać rachunki za zranienie
ich towarzyszy. – Wytłumaczył mag lodu.
- Zranienie towarzyszy? Przecież my nikogo nie atakowaliśmy.
– Zdziwił się różowowłosy.
- Natsu.. – Zaczęła magini Gwiezdnej Energii. – Ci na
misji.. oni byli z Laughing Coffin. Przyszli się zemścić. Cholera! – Przeklęła
pod nosem.
- Mieliście z nimi styczność? – Spytał blondyn.
- Razem z Erzą na misji trafiłyśmy na nich. Właśnie.. –
Rozejrzała się dookoła. – Gdzie jest Erza? – Wszyscy magowie zaczęli szukać
wzrokiem przyjaciółki. Jednak śladu po niej nie było.
- Macao i Romeo też nie ma. – Stwierdziła Cana.
- Lisanna.. – Dodała starsza Strauss z paniką w oczach.
- Mają zakładników. – Rzucił spokojnie Mistrz, dzierżąc w
ręku drewnianą laskę. – Już są martwi. – Mówiąc to, ścisnął mocniej przedmiot w
dłoni, a ten rozkruszył się. – Ten, kto rani moje dzieci, już niech sobie
przygotuje grób. – Dodał. – Moi drodzy: wojna! – Krzyknął.
- Aye! – Odpowiedzieli wszyscy po chwili chórem, a ich głosy
echem rozniosły się po mieście.
Dobra, nie bijcie, że kończę w takim momencie ^^ Lubię tak
trzymać Was w niepewności, bo wiem, że wtedy na pewno będziecie chcieli ciąg
dalszy i tutaj zajrzycie ;D
Znowu się dzieje, a będzie co czytać.. zapewnię Wam nie lada
emocje i niespodzianki xD
Ale cii.. to w następnym rozdziale ^^
A no i właśnie! Tak bardzo bym chciała Wam podziękować za
miłe komentarze dotyczące ostatniego rozdziału.. to nie tak, że nie byłam z
niego zadowolona.. po prostu, gdy go pisałam, miałam uczucie, jakby nic się mi
tam nie kleiło.. ale Wasze słowa utwierdziły mnie w przekonaniu, że może
faktycznie byłam w błędzie.
Dziękuję, że ze mną jesteście do tej pory i mnie wspieracie.
Naprawdę, dużo to dla mnie znaczy :*
Jesteście przekochani! <3
Rozdział świetny i mam nadzieje że jak skończysz to opowiadanie zaczniesz następne! Inaczej padne z niedoboru twoich historii! Kocham,kocham,kocham! Czekam na kolejne!
OdpowiedzUsuńO matko, kiedy Makarov mówił, że już są martwi myślałam że chodzi o zakładników.. Ale nie, później zrozumiałam xD
OdpowiedzUsuńJerza.. Smutno mi się zrobiło. Choć te całe porwanie Erzy (o ile w ogóle została porwana) jest dosyć trudne do zrealizowania - najsilniejsza kobieta w Fairy Tail itd. No nic, zobaczymy ^^
Ach, Natsu jaka szarmancja, próbowałam wyobrazić sobie go podającego ramię Lucy, ale nie umiałam :< Szkoda że Lucynka nie dała wziąć się na ręce na początku rozdziału ;p
Zauważyłam nowy nagłówek na blogu. Ładny jest - a sentencja jaka życiowa.. Niestety jest mało osób pragnących zburzyć mur. Ale są i to jest piękne :)
W każdym razie weny! ;*
Wiesz co, zawiodłam się na Tobie.
OdpowiedzUsuń...
...
...
...
...
...
...
...
Jak mogłaś skończyć w takim momencie?! :C Widzisz, ja Cię też podtrzymałam w niepewności! Zabrzmiało to pewnie, jakbym naprawdę się zawiodła na rozdziale, ale NIGDY, powtarzam NIGDY tak nie było i nie będzie! :33
Lucy to jednak spryciara. W taki sposób zbawić chłopaka do pociągu- bezcenne. Ale chociaż Natsu miał rekompensatę za znoszenie jazdy. :3 Wręcz nagrodę i to jaką - w postaci całuśnej blondynki xD. Lucyna jednak ma wyczucie czasu- zostawiła Tytanię z jej ukochanym sam na sam, kya :3
Ci Laughing Coffin to straszni tchórze, brać zakładników ._. A pro po zakładników, skoro porwali Lisannę mogą ją spalić na stosie < muhaha> :D.
Kochana, weny :3.
Ej no... Znów cała gildia została zniszczona, na pewno ich morale spadło. Ale kuffa, żeby zakładników? Tchórze cholerne! Ale erza się dała za zakładniczkę? Pewnie Jellal przybędzie jej z pomocą, było by kawaii :3 A Lisanne mogą zabić, nawet lepiej by mi było < XDDD > wredna Aiko, wjem :C Szkoda mi Erzy, no ale Jellal nie może nic zrobić, jeszcze ma problemy z radą. Jemu na pewno też jest ciężko ;c ale musi być dobrze < 3
OdpowiedzUsuńŚMIEEERĆ LISANNIE! Erzy i tak pewnie nie porwali, tylko pewnie się załamała i siedzi w kącie (imposiable). No i znowu Jellala nie ma. Wiesz co: niech wstąpi do gildii, będzie śmisznie. Jerza.
OdpowiedzUsuńweny
gildia laughing coffin... czyzbys ogladala SAO ?
OdpowiedzUsuńPestraish
Czy ona oglądała - nie wiem. Ale nazwa była moim pomysłem (Animko wybacz :*), a ja oglądałam. Trolololo. ^^
UsuńSAO było zayebiaszcze, a ta nazwa mi jakoś pasowała.. :x
Pozdrawiam ;)
Fakt, pomysł Mavis ^^ wielkie dzięki ;P
UsuńSAO oglądałam, ale nie przywiązywałam wagi do tej nazwy.. nie sądziłam, że kiedyś się mi przyda do mojego opowiadania ;P
SAO bylo jednym z najlepszych anime jakie ogladalam... szkoda ze nie pociagneli bardziej watku z laughingg coffin... jakies wspominki tam byly ale i tak pozostaje ten niedosyt ;/
OdpowiedzUsuńA co do rozdzialu...
Natsu strasznie sie opiekunczy zrobil, widac ze zalezy mu na Lucy. A Lucyna wkoncu im pokazala ze odzyskala swojaa moc. Niezle oszukala Natsu, ciekawe co mu tam szeptala, ze stracil czujnosc. Eh, faceci... Slaby, podatny na wplywy gatunek :) (Teraz to mi sie Seksmisja przypomina. Hah)
A poza tym :
Laxus... Nalu... Jerza... Mrauu.! Czego chciec wiecej!?
Pisz! Pisz dalej, kobito!!!
Pozdrawiam
i zycze weny
WOJNAAA! Tego się nie spodziwałam! Super ^.^
OdpowiedzUsuńDziadziunio w tym rozdziale po prostu jest mistrzem. Uwielbiam jego przemowy dotyczące "rodzicielstwa". Normalnie wtedy zawsze jakoś mnie aż duma rozpiera i myślę sobie "polać gościowi!" xD
No i się wydało, że Lucyna odzyskała magię :P
Jerza .. ciekawe czy i tym razem Jellal ich jakoś wspomoże. W końcu WOJNAAA! xD
A że nazwa gildii jest z SAO... a kogo to obchodzi :D Ja oglądałam, a nawet nie zczaiłam tego, dopiero się zorientowałam po przeczytaniu komentarza.
Aaa no i ciekawe co ta Lucynka powiedziała Dragneelowi ;> Swoją drogą takiego wepchnięcia go do pociągu jeszcze chyba nigdzie nie widziałam/nie słyszałam. Czwany lis ^.^
Kochana weeeeny dużo Ci życzę i dobrego samopoczucia, byś za długo nie kazała nam czekać na kolejny rozdział i byś nie trzymała nas w niepewności. (Nie dobra ty :P) Buźka! :*
Zostałaś nominowana do Liebster Award szczegóły u mnie http://opowiadania-fairy-tail.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzytam to i jakoś sobie słucham piosenki thousend year xD
OdpowiedzUsuń