Nie wiedział już w który kąt się podziać. Z sekundy na
sekundę czuł, że źle postąpił, wyżywając się tak na niej. Mógł porozmawiać
spokojniej. Już na starcie wszystko zniszczył. Męczyło go to niemiłosiernie.
Nie lubił się z nią kłócić. Kochał ją. A te pięć miesięcy spowodowane jej
nieobecnością, wydawały się dla niego wiecznością. Było już późno. Na niebo
zostało wysypane mnóstwo gwiazd. Każda z nich przypominała mu właśnie ją. Jego
osobistą, chodzącą gwiazdę, która świeciła dużo jaśniej od tych na niebie. (Rany,
to ja jestem aż tak romantyczna? ^^) W końcu wolnym krokiem już ruszył w
kierunku swojego domu. Tuż za nim leciał Happy, który przyglądał się
zamyślonemu (taaa.. wiem.. ;P) Salamandrowi.
- Natsu? Wszystko gra? – Głos Exceeda przywrócił go w
większym stopniu do rzeczywistości. – Myślenie do Ciebie nie pasuje. –
Stwierdził, rozładowując napięcie. Chłopak tylko cicho mruknął coś pod nosem na
złośliwą uwagę. – No ja Cię nie rozumiem! – Krzyknął po chwili. – Powiesz mi,
co się stało?
- Happy.. to mój problem.. – Odezwał się w końcu i wysilił
się na uśmiech. – Masz ochotę na rybkę?
- Co za głupie pytanie! – Oburzył się kot. – Kto ostatni ten
sprząta! – Krzyknął i tyle go widział. Różowowłosy miał chwilę ciszy. Nie
zależało mu na tym, czy będzie musiał sprzątać czy zrobić cokolwiek innego. Kilka
minut później znalazł się w swoim małym, ale jakże przytulnym domku. –
Sprzątasz! – Skwitował wesoło latający towarzysz.
- Jasne. – Rzucił tylko i upadł na hamak. Happy ciężko
westchnął i podleciał do przyjaciela, który leżał odwrócony do niego plecami.
Pogłaskał go po głowie i odleciał gdzieś w swój kąt.
Poranek dla blondwłosej był przyjemny, jednakże czuła jak
pieką ją oczy. Zdawała sobie sprawę, że to przez ten wczorajszy płacz.
Chwiejnie ruszyła w stronę łazienki. Wczorajszy dzień w deszczu widać
niekorzystnie wpłynął na jej zdrowie. W skroniach jej pulsowało, a w gardle
niemiłosiernie drapało.
- Jeszcze tego mi brakowało. – Wychrypiała do lustra. Jej
cera była blada, a oczy zaczerwienione. Przemyła twarz chłodną wodą i przebrała
się w codzienne ciuchy. Nie czuła się najlepiej, to było pewne. Gdy tylko
odsłoniła zasłony, bezlitosne promienie słońce, raziły ją. Miała ochotę znów
położyć się do łóżka, jednak nie mogła teraz siedzieć w domu jak jakiś
Pustelnik, a zrobić coś ze swoim życiem. Zmienić coś. Wyciągnęła białą kartkę z
szuflady i napisała na niej parę słów.
‘Erza,
Zapewne to Ty czytasz ten list.
Dziękuję za wczoraj. Za rozmowę i za Twoją obecność.
Teraz jestem w drodze do domu..
Chcę zobaczyć ojca.
Martwię się o Jego stan zdrowia.
Wrócę jak najszybciej. Obiecuję.
Lucy’
Tyle wystarczyło jej napisać. Znała Tytanię nie od dziś,
więc wiedziała, że zrozumie jej zachowanie. Przyczepiła do paska pęk kluczy, a
do ręki wzięła małą torebkę i zarzuciła ją sobie przez ramię. Spacerkiem
wyruszyła z mieszkania w stronę stacji. Nie musiała długo czekać na pociąg w
upragnione miejsce.
- Lucy! – Krzyknął radośnie mężczyzna, gdy tylko zobaczył
swoją pociechę. Przytulił ją mocno do piersi i za nic w świecie nie miał
zamiaru puszczać.
- T-tato.. dusisz mnie. – Jęknęła. Poluźnił uścisk. – Cieszę
się, że Cię widzę. – Rzekła szeptem.
- Co się z Tobą działo przez ten czas?
- Ciężko mi to wyjaśnić..
- Teraz to jednak nie ważne. Jesteś tutaj. Cała i zdrowa.
Znowu jesteś przy mnie.
- Jestem.. – Głowa rodziny Heartfillia po chwili wypuścił
córkę z objęć. Widział, że nie jest z nią najlepiej. Była blada. Nakazał Pani
Spetto szybsze przygotowanie obiadu, po czym sam zmusił swoją pociechę do
zjedzenia posiłku. Jej samej ciężko było w to uwierzyć, jednak skonsumowanie
obiadu, dobrze na nią wpłynęło. Czuła się o niebo lepiej niż rano.
- Na ile zamierzasz zostać? – Spytał Jude po skończonym
posiłku?
- Chcę wrócić jeszcze dzisiaj do Magnolii.. Mam wiele spraw
do załatwienia.. do wytłumaczenia. Im wcześniej to zrobię, tym lepiej.
- Rozumiem. Cieszę się, że Cię widzę.
- Ja również się cieszę widząc Cię zdrowego. Pełnego sił. –
Brązowooka po raz pierwszy dzisiejszego dnia uśmiechnęła się szczerze.
W gildii.
Było już popołudnie. Każdy z magów rozmyślał, kiedy zobaczy
blondwłosą maginię, która zniknęła na kilka miesięcy bez słowa. Tytania
siedziała przy barze, zajadając się ciastem truskawkowym.
- Co z Lucy? Dlaczego nie przychodzi do gildii? – Obok niej
usiadł mag lodu ze strapioną miną.
- Lucy znowu wyjechała. – Rzekła, połykając kolejny kęs
słodkiej rozkoszy.
- Jak to wyjechała? – Uniósł się Fullbaster, zwracając przy
tym uwagę większości magów. – Dopiero co wróciła i znów wyjechała? – Szepnął
spokojniej.
- Byłam u niej niedawno w mieszkaniu. Zostawiła list, że
jedzie odwiedzić ojca, bo się martwi. Dodała, że wróci jak najszybciej. Myślę,
że chce wrócić jeszcze dzisiaj i spotkać się z nami. – Rzekła pokrzepiająco i
wróciła do zajadania smakołyka. Mag lodu mimo tego, czego się dowiedział, był niespokojny.
Tęsknił za nią. Chociaż pogodził się z porażką w dążeniu do jej serca, nadal
była dla niego bardzo ważna. Teraz najbardziej było mu żal różowowłosego, który
to od samego rana siedział na schodach i dosłownie zamknął się w sobie.
Doskonale pamiętał wczorajszą scenę złości Salamandra. Tak. Był przy tym. Gdy
tylko wybiegł niespodziewanie z gildii, ten ruszył za nim i go śledził. Po tym
całym incydencie, chciał go go jakoś sprowadzić ‘na ziemię’, bo zachowywał się
jak nie on. Niestety, wychodziło mu to z marnym skutkiem. Sam miał ochotę
nakrzyczeć na blondwłosą, jednak powstrzymał się.
- Znowu mnie opuszczasz? Jesteś pewna, że nie chcesz zostać
do rana? Jest ciemno.. nie będziesz się bała wracać sama? – Marudził mężczyzna,
który to odprowadzał córkę na dworzec.
- Wszystko w porządku, tato. – Odpowiedziała mu, śmiejąc
się. – Wrócę tutaj, gdy tylko ułożą mi się tam sprawy. – Dodała poważniej na
stacji.
- Rozumiem. W takim razie będę niecierpliwie wyczekiwał
Twojego przyjazdu.
- Dziękuję tato. – Uściskała rodzica na do widzenia i wbiegła
do maszyny. Zajęła swoje wyznaczone miejsce tuż przy oknie i pogrążyła się w
zadumie.
Podróż minęła jej bardzo szybko. Mimo później już pory,
postanowiła w końcu pokazać się w gildii. Chociaż rozum mówił co innego, to
serce i nogi właśnie pokierowały ją w tamtą stronę. Im była bliżej siedziby,
tym bardziej jej serce zaczęło bić szybciej, a jej złe samopoczucie wracało.
- Wróciłam. – Rzekła drżącym tonem, gdy tylko przekroczyła
próg gildii. Kilkadziesiąt par oczu patrzyły wprost na nią z niewiadomymi dla
niej uczuciami. Było cicho. Tak cicho, że Heartfillia zastanawiała się czy nie
uciec jak najdalej. Co sobie wyobrażała wracając po tak długim czasie?
Otwartych ramion, łez szczęścia, uśmiechów, słów otuchy? Teraz miała pustkę w
głowie. Denerwowała się z każdą sekundą, a na jej czole wystąpiły pierwsze
krople potu. Błagam.. powiedzcie coś..
– Ścisnęła mocniej dłoń na pasku torebki i czekała.
- W końcu jesteś. – Odezwał się pierwszy Fullbaster.
Podszedł do niej z rękoma w kieszeniach i z poważną miną. Wbiła wzrok w ziemię.
– Nie przytulisz mnie? – Spytał po chwili z uśmiechem. Nie musiał długo czekać,
bo dziewczyna po chwili wtulała się w jego nagi tors, szlochając. (omnomomnom..
*o*)
- Gray.. – Tylko tyle zdążyła z siebie wykrztusić, bo po
chwili poczuła kolejne ramiona obejmujące ją. – Laxus.. – Po nim pojawili się
kolejni uradowani magowie, którzy nie mogli odpuścić sobie takiej okazji.
- Witaj z powrotem Lucy. – Usłyszała po kilku minutach spoza
tłumu. Dobrze znała ten głos. Głos Mistrza gildii.
- Dlaczego? – Wyszeptała. – Dlaczego wciąż mnie tak ciepło
witacie, chociaż zrobiłam tyle złego? – Spytała przez łzy.
- O to chodzi w rodzinie.. żeby wybaczać sobie każdy błąd. –
Odpowiedział. Brązowooka upadła na kolana i rozkleiła się na dobre.
- D-dziękuję.. – Rzuciła.
- A teraz otrzyj te łzy, bo urządzamy imprezę! Dla Ciebie! –
Rzekł wesoło Dreyar i po chwili dało się słyszeć radosne śpiewy magów.
Po godzinie i blondwłosej udzielił się wesoły humor. Mieć
taką rodzinę to skarb. Mimo tego, iż na ustach miała uśmiech, w sercu czuła ból
i pustkę. Rozglądała się dookoła, jednakże nigdzie nie mogła znaleźć ‘powodu’
swojego wewnętrznego smutku. W środku powoli robił się zaduch. Postanowiła
wyjść na zewnątrz. Ku jej zdziwieniu siedział tam różowowłosy. Wzrok miał wbity
w ziemię. Niepewnie usiadła na ławce obok niego.
- Przepraszam Natsu. – Odezwała się pierwsza, nie
spoglądając nawet na niego, a na czubki swoich butów. – Masz całkowitą rację.
Wiem, że jestem okropna, jestem głupia, jestem egoistką..
- Lucy.. – Szepnął chłopak i podniósł głowę.
- Jestem słaba, jestem beznadziejna..
- Lucy.. – Powtórzył głośniej.
- Nie wiem czym sobie zasłużyłam na takie dobre traktowanie
z Waszej strony..
- Lucy.. – Chłopak mimo, iż tracił cierpliwość, uśmiechał
się.
- Powinnam była ~ .. – Nie zdążyła dokończyć, gdyż Dragneel
wpił się łapczywie w jej usta. Zszokowana blondwłosa patrzyła na chłopaka z
szeroko otwartymi oczami.
- Zamknij się w końcu. – Rzekł z uśmiechem, gdy tylko się od
niej ‘oderwał’. – Zgadzam się ze wszystkim co właśnie powiedziałaś, ale i tak
bardzo Cię kocham. – Posłał jej szeroki uśmiech, a ona właśnie analizowała
każde słowa przez niego wypowiedziane.
- Kochasz mnie? Po tym wszystkim? – Spytała niedowierzając.
- Dlaczego masz wątpliwości?
- Lisanna.. – Szepnęła. – Widziałam, jak się obejmujecie i
ten Twój uśmiech..
- To nieporozumienie. Traktuję ją TYLKO jako przyjaciółkę.
Chciała mi pomóc, bo wie jak bardzo mi na Tobie zależy. – Odpowiedział jej, a
ona z każdą chwilą czuła się jak największa idiotka. Miała ochotę zakopać się
gdzieś głęboko pod ziemią.
- Przepraszam.. – Znowu rzuciła szeptem i po chwili to ona
przybliżyła się do chłopaka i pocałowała go. Tak namiętnie, z czułością. To
była jej chwila. Jedna z najbardziej szczęśliwych i za nic w świecie nie
chciała by się skończyła.
Nioh, nioh, nioh *.*
Świeżutki rozdział na początek weekendu! I to jaki! Ha! No
palce lizać.. xD
Chociaż może nie będę się tak bardzo nakręcać.. ^^
No i patrzcie jak wszystko się ładnie układa..
Jestem pewna i to nawet w 100%, że bardzo, ale to bardzo
spodobała Wam się końcówka xD
Ahh.. nie dziękujcie.. znam Wasze gusta.. yohohohohohohoho
;P
Buuuziaki ;* Kooocham Was! <3
Zapomniałabym! Nadal zapraszam na http://nasza-historia.pun.pl/ i do
udziału w tworzeniu własnej historii Fairy Tail xD Zostań wybranym bohaterem
Fairy Tail lub stwórz własną postać! ^^ ;*
Pierwsza~!
OdpowiedzUsuńJuż zaczęłyśmy tworzyć naszą własną historię! ;3 I tak na 100% spodobała się końcówka! < 3 NaLuuuuuuuuuuuu *o* NALU, nie NALI, tylko NALU! ;**** Mimo, że płakałam przez cały rozdział to i tak na końcówce ryłam się jak głupia (połykając łzy -.-). Końcówka boska ;333 Zazdroszczę jej takiej rodziny wspaniałej ;3 Życzę ci dużo weny i przesyłam dużo buziaków ;*
UsuńShaShi ;*
Już myślałam że będę musiała mordować Lissanę :3 Końcówka to po prostu ♥♥C-U-D-O!♥♥ "- Zamknij się w końcu. – Rzekł z uśmiechem, gdy tylko się od niej ‘oderwał’" Oooooohh ♥♥♥♥♥♥ *Rozpływa się*
OdpowiedzUsuńTomoe: I tak już chcesz ją zamordować..
No wiemmm..ale ...
Tomoe: Jesteś.. chora psychicznie sady- *Wkłada mu skarpetkę w buzię*
Przesadzasz, skarbie.
~Pozdrawiamy i życzymy weny, Mina i Tomoe. <3
Aaaa dobrze że Natsu to wyjaśnił, bo znów w myślach zabijałabym Lisanne xDD KOCHAM MOMENT W KTÓRYM WPIŁ SIĘ W JEJ USTA TAK ŁAPCZYWIE < 33 kawaiiiiiiiii < 333 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Ślę wenę :33
OdpowiedzUsuń~ Rozpływam się, rozpływam się, rozpływam się :D
OdpowiedzUsuńTak Cię za ten rozdział kocham :****** < 333333333
Od dzisiaj pocałunek to mój ulubiony sposób na uciszenie! :)) A to wyznanie, ta końcówka, te emocje, po prostu cud, miód i orzeszki! Naprawdę wspaniałe :)).
Miło, że Lucyna pojechała odwiedzić ojca. Dobrze też, że FT zorganizowało wycieczkę :D . Najbardziej się cieszę z tego, że dziewczyna już się nie dołuje! :)
Rewelacyjny rozdział ! Przepiękny.
Pragnę życzyć dużo weny :*.
Nioh, nioh, nioh - sama tak zrobiłam zanim to przeczytałam xD Palce lizać? Jam prawie całą dłoń zeżarła z ekscytacji xDDD
OdpowiedzUsuńSłodko, ten rozdział to cukierniczka wypełniona słodkim cukrem - w pozytywnym sensie.
Happy głaskający Natsu po głowie, gdy ten odwrócił się do niego dupą - JA TEŻ TAKIEGO CHCE! (Happiego oczywiście ^.^).
To jak wszyscy przywitali i przytulali Lucy... najlepsza scena z powrotu, jaką dotąd w życiu czytałam bądź widziałam - nie rzucali się jak zawsze, tylko spokojnie, z czułością oddali jeden wielki rodzinny uścisk. Wzruszyłam się :3 To było tak przepełnione pozytywnymi emocjami, że myślałam, że pękne zaraz :D
Na koniec NaLu, chyba najlepszy ich moment jaki napisałaś w tym opowiadaniu.
Yasha w pełni zadowolona - zadanie Kaśki zaliczone xDDD Na 6+ ;)
Ciekawa jestem co dalej wymyślisz, mam nadzieję, że nie zbliżasz się do końca? (A jeśli tak, to że masz kolejną opowieść jako asa w rękawie - uwielbiam twoje opowiadania kochana :*)
Łoooo *o*
OdpowiedzUsuńWybaczyła mu, Natsu jaka zmiana nastrojów XD Lepiej niż kobieta w ciąży. Słodkoooo :3 Biedny zamyślony i zagubiony, ale już jest dobrze. Lucy wiadomo, że w Fairy Tail ci wybaczą, to je rodzina, wszystko wybaczą. Happy czy ty ... nie mamm do niego słów.
Jestem ciekawa co będzie dalej.
WENY :3
Rozdziaaaał bardzo ciepły i słodziszny ♥ Natsu taki..zamyślony..jak nie on.xDD nie poznaję ;D..hehe szkoda mi Gray'a :'cc Wgl..trójkącik miłosny..czy ni czworokąt ano ano XD ;_; bo Lakszasz,Natsu,Gray i Lucyna..ah,a nie pięciokąt..bo jeszcze Shiro *-* ^^ żyć nie umierać :3 Mogliby się tak znienacka Lucy i Shiro pocałować..xD Czekam na następny rozdział..zyczę dużo weny~
OdpowiedzUsuńRozczuliłaś mnie tym rozdziałem, był taki...taki...no nie potrafię tego ubrać w słowa.
OdpowiedzUsuńRozpływam się ze szczęścia- zwłaszcza przez końcówkę :)
Chciałabym coś jeszcze napisać ale nie znam takich słów żebym mogła ich użyć, by wyrazić swoją radochę.
Dlatego życzę weny i czekam na następny rozdział :)
Dlaczego Lucy się tak obwinia? Przecież nie zrobiła nic złego... ;c
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. :)
Też bym się wtuliła w tors Gray'a :D.
OdpowiedzUsuń