P.S. (tak na początek.. Kasiek, jesteś genialna o.O) Długo
zastanawiałam się nad tytułem.. w ostateczności jest taki jaki jest. Mam
nadzieję, że rozumiecie przesłanie i ukryty motyw pod drugim wyrazem ^^ Cóż..
dla mnie tytuły są równie ważne, co treść rozdziału.. ;P Nie zanudzam.. Miłego
czytania i zostawcie po sobie ślad ;*
Głos był taki miły, że aż czuła jak zbiera się w niej nowa
energia, która może uratować jej przyjaciół i mieszkańców. Spojrzała w górę,
gdzie tuż nad nią fruwał wielki smok. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.
- Lucy? – Usłyszała niedaleko siebie. Odwróciła się i ku jej
zaskoczeniu w powietrzu unosił się mały niebieski kot.
- Happy? Co Ty tutaj robisz?
- Natsu kazał mi być przy Tobie. Mogę się na coś przydać. –
Odpowiedział.
- Natsu.. – Szepnęła. – Potrzebuję Twojej pomocy Happy. –
Chwyciła go za małe łapki i uśmiechnęła się przyjacielsko. – Czy dasz radę
wzlecieć ze mną na dach katedry? – Spytała z nadzieją.
- Aye! – I nim się spostrzegła, Exceed owinął ogon wokół jej
talii i wzniósł się z nią w powietrze i poleciał we wskazane przez nią miejsce.
Wylądowali bezpiecznie, a blondwłosa spojrzała z góry na toczącą się walkę. Jej
pięści mocno się zacisnęły, a serce zaczęło szaleć. Miasto.. nie.. to już nawet
nie można było nazwać miastem. To była jedna wielka ruina, gdzie niegdzie z kraterami.
Wszystkie budynki wokoło były doszczętnie zniszczone, wprost zrównane z ziemią.
Niebo było prawie czarne, bez gwiazd. Jedyne światło pół-księżyca oświetlało
całą tą masakrę.
- Uratuj ich. –
Usłyszała znowu i jakby odzyskała świadomość. Uratuję. – Rzekła w myślach pewnie.
- Happy, mam dla Ciebie zadanie specjalne: odleć stąd.
- Ale Natsu..
- Proszę. Poradzę sobie bez Ciebie. – Pogłaskała go po
niebieskiej główce i uśmiechnęła się blado. – A teraz już leć do Natsu. On też
Cię potrzebuje.
- Co Ty chcesz zrobić? – Spytał smutno, a z jego dużych oczu
zaczęły płynąć łzy.
- Zobaczysz.. zobaczycie. – Poprawiła się. – No już, leć! –
Ponagliła go. Dość niechętnie, ale odleciał nie spuszczając wzroku z
dziewczyny. Jak mam to zrobić? –
Spytała.
- Skoncentruj się.
Zamknij oczy, otwórz serce. To uczucie uratuje Twoich przyjaciół. – Po
usłyszeniu tych słów, nie czuła strachu. Czuła dumę, że może zrobić coś, co
uratuje gildię i Magnolię. – Jednakże..
– Zaczął znów głos poważnie. – .. są
pewne konsekwencje tego działania.
- Nie interesują
mnie konsekwencje. – Rzekła na głos i uśmiechnęła się chytrze. – Zaczynam. –
Dodała po chwili i zamknęła oczy, tak samo jak i umysł. Mimo odgłosów walki,
ona wsłuchała się w odgłos bijącego serca. Jej serca. Biło tak spokojnie. Na
jej spokojną twarz wdarł się delikatny uśmiech. Poczuła lekki podmuch wiatru, a
tuż pod nią pojawił się złoty krąg. Jej włosy zaczęły lekko falować wraz z
wiatrem. Jej ręce złożyły się jak do modlitwy, a z ust płynęły niezrozumiałe
przez nikogo słowa. Nawet ona sama nie znała tych słów. Była jak w transie.
Nagle rozbłysło jasne oślepiające światło, które bardzo zainteresowało
walczących magów, tak samo jak i stworzenia. Sama blondwłosa została otoczona
kolumną światła i jakaś nieznana siła unosiła ją do góry. Jak piórko. Uchyliła
powieki. Poczuła miłe ciepło w środku. W sercu, które zaczęło później
promieniować po całym ciele.
- Lucy? – Rzucił zaskoczony Salamander, gdy oślepiające
światło znikło, a zamiast tego pojawiła się złota kolumna i ktoś definitywnie
się w niej unosił. Od razu poznał tę osobę. – LUCY! – Krzyknął przerażony i
ruszył pędem w stronę ocalałej katedry. Reszta magów, tak samo jak i on,
ruszyli za nim. Nie mogli wyjść z podziwu, widząc tak piękne a zarazem ciekawe
zjawisko. – LUCY, PRZESTAŃ! – Krzyknął głośniej. Sam nie wiedział, co ją czeka.
Bał się. Całe jego ciało zaczęło drżeć ze strachu. (No bo z czegóż innego?) - Błagam.. – Dodał ciszej.
- Co Ona wyprawia? – Tuż za różowowłosym stanął Fullbaster.
Tak samo jak i on, był przerażony, tym co widzi.
- Mistrzu, wiesz co się dzieje? – Spytała kulawa Tytania.
- Nie mam pojęcia. Pierwszy raz widzę coś takiego. – Odparł
zaskoczony.
Widziała ich. Stali i wpatrywali się w nią z wymalowaną
troską na twarzy. Słyszała błagania Natsu. Słyszała swoje imię wypowiedziane
przez niego. Wyglądali tak, jakby nie przejmowali się w ogóle tym, że za nimi
znajduje się wiele małych smoków, czekających tylko na atak. Wytężyła wzrok.
Stworzenia nie ruszały się. Tak jakby tylko dla nich czas się zatrzymał. Znów
spojrzała na przyjaciół. Widziała jak po policzkach niektórych płyną łzy.
- Nie martwcie się, przyjaciele. – Rzekła. Jej głos odbił
się echem po zniszczonym mieście. Uśmiechnęła się delikatnie, a z oczu
wypłynęła jedna, samotna srebrzysta łza. Spojrzała w górę i teraz stała (albo
fruwała.. jak kto woli ;P) twarzą w twarz.. albo raczej pysk ze smokiem.
Wlepiał w nią swoje czarne, przepełnione gniewem ślepia. Otworzył szeroko
paszczę, ukazując tym samym wielkie, ostre kły i duży obśliniony jęzor. Magini
Gwiezdnej Energii znów zamknęła oczy.
- LUCY! – Usłyszała znów nawoływania przyjaciół. Tym razem
było bardziej rozpaczliwe i przepełnione strachem. Otworzyła oczy, ukazując tym
samym, o dziwo złote oczy. I znów potężna fala oślepiającego światła pokryła
tym razem całe ciemne niebo. Magowie wstrzymali oddech. Zjawisko było piękne,
zapierało dech w piersiach.. jednak nie tym się teraz martwili. Chodziło im o
członka rodziny. Kogoś, kto swoją osobą zrobił tak odważny krok, by mogli żyć. Drażniące
światło zniknęło. Tak samo jak i smok. Niebo stało się granatowe, wysypane
miliardami gwiazd. Jedna z nich zabłysła i zaczęła spadać w dół.
- Lucy! – Dragneel od razu rzucił się w stronę pędzącej z
zawrotną prędkością przyjaciółki. Reszta gildii uczyniła to samo. Salamander w
ostatniej chwili złapał blondwłosą w ramiona i mocno do siebie przycisnął. Była
cała. Cała i zdrowa. – Lucy? – Potrząsnął nią lekko, a ta uchyliła powieki.
Ciężko oddychała, a z jej ubrań zostały strzępy. Spojrzała na płaczących ze
szczęścia przyjaciół, a potem na różowowłosego, który to również nie wstydził
się uronić łzy.
- No i czego płaczecie? Jestem tutaj. – Uśmiechnęła się
mimo, iż czuła niewyobrażalny ból. Czuła każdy mięsień.
- Uleczę Panią! – Usłyszała nagle w tłumie cienki głos małej
Marvell. Kucnęła przy poszkodowanej i obdarzyła ją jasną poświatą. Mimo to, nie
czuła żadnej ulgi, ale za to poczuła jak jej powieki stają się coraz cięższe i
powoli traci kontakt z rzeczywistością. Ostatnie, co usłyszała nim całkowicie straciła
przytomność, było jej imię wypowiedziane z nutką strachu w głosie przez
Salamandra i zdanie młodej magini: - Pani Lucy straciła swoją moc.. – Po tych
słowach zobaczyła tylko ciemność.
Obudziła się w jakimś jasnym pomieszczeniu. Oczy kilkunastu
magów były zwrócone na nią. Z jej punktu widzenia wyglądali jak sępy, czekające
rzucić się na swoją ofiarę. Sama na to sformułowanie zachichotała cicho, co
wywołało u niej niemały ból w okolicach żeber.
- Nie forsuj się. – Nakazał Mistrz.
- Gdzie jestem? – Spytała, patrząc w sufit.
- W gildii. W skrzydle medycznym. – Odpowiedziała jej
Tytania.
- W gildii? – Powtórzyła z niedowierzaniem. – Nie została
ona zniszczona przez smoka?
- Straciliśmy tylko część budynku, gdy smok po raz pierwszy
zaatakował.
- Ile spałam?
- Dwa dni.
- Rozumiem. Wszyscy są cali?
- W takiej sytuacji pytasz o innych? – Skarcił ją
Fullbaster. – Ty jesteś tutaj najbardziej poszkodowana. – Po wypowiedzeniu tych
słów, miny wszystkich zgromadzonych zmieniły się diametralnie. Posmutnieli.
- A Wam co? – Spytała zaskoczona ich zachowaniem.
- Lucy, Ty.. – Zaczął młody Dreyar.
- Wiem. – Przerwała mu i uśmiechnęła się do wszystkich.
- Jak możesz w takiej chwili się uśmiechać? Straciłaś moc. –
Zdenerwował się Salamander, który to do tej pory siedział cicho.
- Nie żałuję. To była jedna z najlepszych decyzji w moim
życiu.
- Ty sobie chyba żartujesz! – Krzyknął.
- Natsu, opanuj się. – Skarciła go Scarlet i położyła mu
dłoń na ramieniu. Szybko ją odtrącił i wyszedł z pokoju. Magowie obdarzyli
Heartfillię smutnym spojrzeniem.
- Nie patrzcie tak na mnie. Cieszę się, że nic Wam się nie
stało.
- Dlaczego to zrobiłaś? – Spytał mag lodu.
- Widzicie.. ja.. usłyszałam jakiś głos mówiący mi, że mam
Was uratować. Nie wahałam się ani chwili. Chciałam to zrobić, nie ważne za jaką
cenę.
- Mistrzu, czy jest jakiś sposób na to, by Lucy odzyskała
moc? – Spytała Scarlet.
- Nie mam bladego pojęcia, ale warto zapytać się Porylusici.
– Odrzekł Makarov.
- Ja również poszukam czegoś na
ten temat w księgach! – Rzuciła McGarden. – Zrobię wszystko, by Ci pomóc Lucuś!
– Krzyknęła radośnie, co zdecydowanie polepszyło atmosferę panującą w pokoju.
- Dziękuję. – Rzekła wzruszona. –
Nie martwcie się tak o mnie. Póki mam ten znak.. – Wyciągnęła prawą dłoń, na
której widniała jej przynależność do gildii i uśmiechnęła się. - ..jestem
szczęśliwa. Nawet bez magii mogę być z Wami. Chociaż nie będę rozwiązywać z
Wami żadnych misji, to będę tutaj. – Te słowa wzruszyły obecnych tam magów. –
Em.. – Zaczęła chwilę później. – Czy ktoś może uprzedzić mojego ojca, że
wszystko ze mną dobrze?
- Już to załatwiliśmy. Mirajane
udała się do Twojego domu zaraz po tym, jak przynieśliśmy Cię do gildii. –
Odpowiedział jej stary Dreyar.
- Jego stan również się poprawił.
– Dodała starsza Strauss i uśmiechnęła się.
- Tak się cieszę. – Westchnęła.
- No dobra, to my Cię zostawiamy
już w spokoju. Odpoczywaj. – Nakazał Mistrz i wszyscy posłusznie wyszli. No
jednak nie wszyscy. Gdy drzwi się zamknęły, do łóżka blondwłosej podszedł młody
Dreyar i usiadł na krześle.
- Trochę Cię poniosło. – Skwitował
z uśmiechem. Odwzajemniła gest.
- Czasem każdy musi się trochę
rozerwać.
- Tylko dlaczego takim kosztem?
- Nie praw mi morałów, Laxus.
Każdy z Was na pewno zrobiłby to samo na moim miejscu.
- Czemu nie poprosiłaś nas o
pomoc? Razem złączylibyśmy siły i na pewno byśmy wygrali. Nie musiałaś brać
tego wszystkiego na siebie.
- Co się stało to się nie
odstanie. A Natsu..
- Natsu się martwi. Chyba
najbardziej z nas wszystkich. Gdybyś go widziała w tym momencie.. Nigdy go
takiego nie widziałem, a znam go od małego.
- Myślisz, że mi wybaczy coś
takiego? – Posmutniała.
- Jeśli chodzi o Ciebie, to nie
będzie się długo gniewał.
- Dzięki za pocieszenie. Ehh..
chciałabym wyjść do domu. – Westchnęła głęboko. – Ah! Zapomniałam, że smok
zniszczył większość miasta, więc pewnie już nie mam mieszkania..
- I tu się mylisz. Smok ominął
część miasta i tam gdzie znajduje się Twoje mieszkanie, wyszło bez szwanku. Tam
właśnie znajduje się większość mieszkańców.
- Rozumiem. Cieszę się. Laxus, mam
prośbę. Załatw mi wyjście do domu.
- Zwariowałaś?! Gdzie Ci będzie
lepiej, jak nie tu? Nie jesteś jeszcze na siłach. – Skarcił ją.
- Zwariuję tutaj. Marzę o ciepłej
kąpieli w mojej wannie i dobrej książce. – Spojrzała na blondyna. Intensywnie
nad czymś myślał.
- To drugie da się załatwić, ale
co do pierwszego.. hmm w gildii posiadamy tylko prysznic.. chyba, że.. – W jego
oku pojawił się niebezpieczny błysk, aż sama Heartfillia się wzdrygnęła. – Będę
Cię asekurował? – Uśmiechnął się zadziornie, a Lucy spłonęła rumieńcem.
- Zwariowałeś? – Oburzyła się i
rzuciła w niego poduszką. – Zboczeniec! – Dodała po chwili i zaczęła się śmiać,
a on wraz z nią.
Yay.. sama siebie zaskoczyłam
końcówką.. wydała się mi taka.. hmmm.. słodka? xD
No kto by nie chciał mieć takiego
opiekuna jak Laxus? No moim zdaniem, idealnie nadaje się na opiekunkę,
starszego brata, na męża zapewne też.. :D
No nic.. mam nadzieję, że się Wam
spodobało ^^ Wyczekujcie kolejnej notki za niedługo :D
Buziaki Kochani ;*
Pierwsza :)
OdpowiedzUsuńO.O Nie mogę uwierzyć, że Lucy straciła swoją moc...
UsuńProszę powiedz, że jakoś jej ją zwrócą. Proszę.
Ja się tam Natsu i całej reszcie nie dziwię, że się tak o nią martwią.
Ale końcówka była najfajniejsza. Laxus jako opiekun zdaje egzamin celująco :P Myślę, że ta asekuracja podczas kąpieli to tylko taki żart, ale co ja tam mogę wiedzieć...
Mniejsza, życzę ci zdrówka i ogromnych pokładów weny :)
Czekam z ciekawością na następny rozdział
Druga ~ <3
OdpowiedzUsuńODDAJ MI LAX~CHANA!
UsuńBickslow : A ja cię nie mogę asekurować pod prysznicem?
Ciuciuś : Ja bym nie chciał.
Morda! Ja chcę, by Lax~chan mnie asekurował :| Najlepiej, żeby też był bez ubrań ]:->
Bickslow : Jesteś zboczona...
Szkoda, że Lucyna straciła moc... Ale mówi się trudno!
Ciuciuś :Z drugiej strony Natsu będzie mógł się nią opiekować i w ogóle...
Ciuciuś... Jesteś genialny *^* Więcej NaLu!
A jak Levy będzie szukała informacji, to ma przyjść Gajeel i ją siłą odciągnąć od książek i... [cenzura]
Bickslow : Ty na serio jesteś zboczona!
Ciuciuś : Popieram ._.
No ej :<
Buziam ~ <3
~Smexy Reneé, Bickslow i Ciuciuś
Jak mogłaś odebrać Lucy moc!!! ehhh... i znów zaczną pewnie jakąś zwariowaną misje... pełną niebezpieczeństwa itd, itp, ja cie czasami nie rozumiem. I coś mi się zdaje że pan rycerz Natsu będzie jeszcze bardziej opiekuńczy co do Lucy a to znaczy więcej NaLu. HA ha ha ha ha
OdpowiedzUsuńA co do Laxusa to ja mam np taką listę facetów z anime i mangi którą chciałabym spotkać w swoim łóżku:p Laxus jest na miejscu 10 :p ze względu na to że kiedyś słyszałam taki fajny wierszyk :P ale nie wypada go tu pisać :P
Kochana rozdział jak zwykle cudowny.
Masy weny
Pozdrowionka ^.^
Że co?! Ale... Że co?!
OdpowiedzUsuńKuro: Długo jeszcze?
Lucy tu straciła moc, a ty masz to w dupie?!
Kuro: Pewnie.
Dlaczego? ( wpada w histerie) Dlaczego?!
Kuro: (daje jej w twarz) Ogarnij downa!
To boli, mendo społeczna! No, ale powracając do tematu... Życzę ci bardzo, bardzo dużo weny na kolejne rozdziały! Czekam na następny! Buziaczki^^
Nie dziwię się, że długo zastanawiałaś się nad tytułem do rozdziału. Przecież to one w pewnym sensie zachęcają czytelnika. Jednocześnie muszą być tak starannie dobrane, by mniej więcej streściły to, co jest w nim zawarte bez zbędnego spoilerowania. ;))
OdpowiedzUsuńKochana, świetnie Ci to wyszło. Nie mogę jedynie przeboleć utraty magii Lucy, ale wiem, że ona zrobiła to dobrowolnie i to dla przyjaciół, zuch dziewczynka. ^^
Reakcja Natsu w pełni uzasadniona. :D Ach, już sobie go wyobrażam jak płacze nad ciałem nieprzytomnej blondynki :>.
Laxus jaki mały zboczeniec się robi :O. Końcówka w pełni pozytywna.
Weny weny i jeszcze raz weny! :D
Rozdzialik epicki ale...CO z Gwiezdnymi Duchami??Mam nadzieje że odzyska moc...Ale i tak mi się podobało.Laxus był słodziuuuutki...No kto by pomyślał że z niego taki opiekun? Weny,weny i co tam jeszcze było....A tak!Jeszcze raz Weny!
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny rozdział. Myślę że dobrze zinterpretowałam tytuł tym, iż przegraną była utrata magii Lucy XD jeżeli nie to przepraszam za pomyłkę :3 wiesz, jak tak o tym wszystkim myślę, to dlaczego Marvell nie uleczy ojca Lucynki? mhmmm... No dobra, dodawaj szybko następny :33 Weny kochana :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle epicki~nya
OdpowiedzUsuńRyu: A Laxus był taki kawaii *podjara*
Życzę weny i proszę o to żeby rozdział szybko był~nya :3
Ryu: Aye!
Pozdrawiam!
Neko-chan i Ryu~
http://nekolovedragon.blogspot.com/
UsuńJak ma ktoś czas może zajrzy~nya?
Neko-chan i Ryu~
Tytuł rozdziału wyszedł Ci doskonale! : )
OdpowiedzUsuńOjj Lućka, Lućka, coś ty narobiła :P No i nie wyjaśnione, skąd ten głos w jej głowie... No ale ukazanie jej mocy - toż to było coś ^.^ Lucyna zaszalała. No, chyba aż za bardzo...
Natsu łapacz mode on : zawsze jak ona leci, to on ją łapie :D Ale podobał mi się ten fragment i powiem ci, że teraz jak przeczytałam cały rozdział jej utrata magii wydaje się być sensowna i logiczna, ale jak to przeczytałam, to odsunęłam się z krzesłem od komputera i ogromnie się zdziwiłam (taaa Yasha i te jej dziwne reakcje, przy których wali śmieszne ryje - cała ja xD).
Teraz Natsu ma się ładnie opiekować Lućką. I to on ma ją asekurować pod prysznicem. A Laxus... Niech idzie do Renee xD <3
Super rozdział tyle akcji to już tu dawno nie było! Uwielbiam go ;* I ciekawa jestem czy blondyna odzyska moc, ale... Jeśli to ma oznaczać, że Natsu będzie ją bardziej bronić to aż tak bardzo nie będę ubolewać :D Wszak straciła magię w słusznej sprawie. "Hero-Lucy" xD.
Weny i buziaki wysyłam na koniec... (już koniec bo mój komentarz staje się co raz bardziej dziwaczny O.o)
Zapraszam na nowy rozdzialik^^
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Korean Dreams Blog Tag!^^ Więcej szczegółów tu:
OdpowiedzUsuńhttp://akemi-w-fairytail.blogspot.com
Propozycja Laxusa mnie rozwaliła :P. Świetnie to wymyśliłaś. A zdradź mi, czy Lucy odzyska moc??? Pewnie coś wymyślisz, żeby tak się stało :). Pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuń