Pierwsze gdzie się udała, było mieszkanie. Z prędkością
światła wpakowała do ciemnej walizki nowe, świeże ciuchy i wybiegła,
zatrzaskując za sobą drzwi. Po niecałych dziesięciu minutach, wbiegła na peron,
który to był przepełniony innymi podróżnikami.
- Świetnie.. w takiej chwili? – Prychnęła pod nosem i siłą
przeciskała się między ludźmi. W końcu, gdy się jej udało wyjść na stację,
usiadła na walizce i westchnęła ciężko. Otarła z czoła kropelki potu i
niecierpliwie wyczekiwała pociągu w dobrze znaną tylko jej stronę.
W gildii.
- Ej, przed chwilą była tutaj Lucy. Gdzie ją wywiało? –
Spytał zaskoczony Dreyar barmana.
- Ty to masz człowieku refleks. – Burknął nawet nie racząc
go spojrzeniem.
- Coś się stało? – Dopytywał się.
- Nic ważnego. – Młody Chigiri podniósł głowę i spojrzał w
kierunku wyjścia, przez które kilka chwil temu wybiegła jego przyjaciółka.
Blondyn spojrzał na niego, a potem rzuciła się mu w oczy gazeta, którą to
kurczowo trzymał i miął. Po krótkim zastanowieniu, wyrwał mu ją i zaczął wertować
każdą stronę czasopisma. Dreyar nie zauważył nic, co by mogło wzbudzić
zainteresowanie ze strony blondwłosej dziewczyny. Jednakże coś musiało przykuć
jej uwagę, skoro tak nagle wybiegła z budynku. Znad gazety spojrzał na
chłopaka, który niemo wpatrywał się w kartki papieru.
- Lucy jest bardzo tajemnicza, co nie? – Odezwał się nagle
Dreyar.
- Zawsze taka była, odkąd ją poznałem. – Odpowiedział.
- Znasz jej pochodzenie? – Blondyn zauważył, że ręka
Miuzki’ego drgnęła. – Kim byli jej rodzice? – Kolejne wzdrygnięcie.
- Myślę, że nie powinienem rozmawiać o tym z Tobą. – Rzucił
i zniknął w kantorku.
- To się jeszcze okaże, czy nie porozmawiamy.. – Uśmiechnął
się chytrze pod nosem. – Coś ukrywacie. A Ty mi to wszystko wyjaśnisz. – Dodał
po chwili.
Siedziała już w pociągu i obserwowała widoki za oknem.
Właściwie to ją nawet nie interesowały. Jednakże wolała tępo patrzyć na
zewnątrz niż na ludzi, którzy siedzą obok niej i wiercą się niemiłosiernie. Zaczęła
się zastanawiać, czy nie lepiej było iść piechotą. Zerknęła na zegar, wiszący
niedaleko w jej przedziale. Za jakieś pół godziny powinna być na miejscu. Jak
zawsze uwielbiała podróże, tak teraz tylko czekała, aż ta się skończy. Z
pośpiechu żadnej książki nie wzięła, a więc nie ma czym się zająć i zabić czas.
Do jej głowy wdarł się obraz jej przyjaciół z gildii. Wyjechała bez pożegnania.
Nie wiadomo, kiedy ich znowu zobaczy. Mimo iż ceniła sobie samotność, tak teraz
jej brakowało osoby, z którą można byłoby porozmawiać albo nawet pomilczeć.
Każdy był stosunkowo inny z charakteru, ale nie dało się ich nie kochać. Mieli
odmienne zdania, ale serca były jednakowe. Przepełnione miłością do swoich
towarzyszy. Do swojej rodziny. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Tak, wspomnienie przyjaciół wystarczyło. Była od nich daleko, ale jednak czuła
ich bliskość. W sercu. Tego ciepła nie można pomylić z niczym innym.
Pociąg zatrzymał się, a ona szybkim krokiem opuściła maszynę
i skierowała swoje kroki przed siebie, w dobrze znane jej miejsce. Miejsce, w
którym wiązała te miłe, ale i okropne wspomnienia. Po kwadransie dotarła przed
ogromną posiadłość. Bez pukania, weszła do środka i ruszyła w kierunku krętych
schodów. Tuż przed nimi zatrzymała się.
- Pani Spetto.. – Wyszeptała. Starsza, niska kobieta
upuściła z wrażenia porcelanowy wazon, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- P-panienka Nina. – Wolnym krokiem ruszyła do blondwłosej,
nie wierząc w to, co widzi.
- Jak mnie Pani poznała? – Dziewczyna uśmiechnęła się
delikatnie pod nosem. Dla niej to również dość emocjonujące spotkanie.
- Może i ma Panienka inny kolor włosów, ale ten głos i te
oczy poznam wszędzie. Są dokładnie takie same jak Pani Layli. – Starsza Pani
podeszła bliżej i bez wahania przytuliła się do dziewczyny.
- Pani Spetto. – Odwzajemniła gest. – Co z ojcem? – Odezwała
się po chwili i zwolniła uścisk.
- Jest w swoim pokoju. Nie wygląda najlepiej. – Posmutniała.
- Pójdę do niego. – Wzięła walizkę i ruszyła na piętro.
- Czy Panienka Nina do nas wróciła? – Spytała z błyskiem w
oku i z nadzieją w głosie. Blondwłosa uśmiechnęła się nikle.
- Jeśli tylko będę mogła.. Jeśli tylko mnie przyjmie. –
Rzekła nie patrząc nawet na staruszkę i pognała dalej. Gdy już pokonała ostatni
stopień, weszła w długi korytarz. Dobrze wiedziała, gdzie chce iść, jednak jej
krok był bardzo powolny. Czuła jak jej serce bije jak oszalałe. Ścisnęła
mocniej ucho walizki i stanęła przed dużymi białymi drzwiami. Przełknęła głośno
ślinkę i z lekki zawahaniem, zapukała kilkakrotnie. Usłyszała ciche ‘proszę’ i
nacisnęła klamkę. Niepewnie uchyliła drzwi i stanęła w progu. Naprzeciw niej
znajdowało się wielkie łóżko, w którym to leżał już starszy mężczyzna z wąsem i
kilkutygodniowym zarostem. – D-dzień dobry. – Wyjąkała po chwili. – Ojcze. –
Dodała szeptem.
- Nina? – Mężczyzna podniósł się na łokciach, nie
dowierzając w to, co widzi. Albo raczej, kogo widzi. Szybko jednak opadł znowu
na poduszki i westchnął głęboko. – Nie, przecież Ty jesteś tym magiem z Fairy
Tail. Próbowaliście odnaleźć moją córkę, jednak później przekazałaś mi, że Nina
żyje i ma się dobrze i że nie zamierza wracać do takiego życia. – Wypowiedział
te słowa cicho, patrząc w sufit.
- Przepraszam.. – Jej warga zaczęła drgać. – Tak bardzo
przepraszam za to kłamstwo wtedy i za ucieczkę dziesięć lat temu i za to, że
nie dawałam znaku życia.
- O czym Ty mówisz?
- To naprawdę ja – Nina.
- Podejdź. – Nakazał. Blondwłosa czuła jak oblewa ją zimny
pot, a nogi odmawiają posłuszeństwa. Bała się. Bała się spojrzeć ojcu w oczy.
Czuła się okropnie, że przychodzi w takim momencie i prosi o wybaczenie. Córka marnotrawna. – Podsumowała się w
myślach. Postawiła jeden krok w przód. Potem kolejny, i następny. W końcu
doszła do łóżka. Obdarzyła mężczyznę smutnym spojrzeniem. Przygryzła dolną
wargę. – Tak.. te oczy. – Rzucił. – Te same jak tego dnia, gdy zmarła Layla. –
Uśmiechnął się pod nosem. – Nie sądziłem, że jeszcze je zobaczę.
- Tato.. – Jęknęła i upadła na kolana. – Przepraszam! Tak
bardzo.. nie chciałam tego. – Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Po raz
pierwszy od dziesięciu lat, spod powiek wydostały się słone krople. Głowę
wtuliła w pościel, mocząc przy tym prześcieradło. Łkała. Jak małe dziecko. Po
tylu latach dała upust emocjom. Poczuła dłoń na włosach. Podniosła wzrok i
spojrzała na zmęczoną twarz mężczyzny. On się uśmiechał.
- Nina. Tak bardzo za Tobą tęskniłem. Każdego dnia myślałem
o Tobie. Zawsze Cię kochałem i kocham nadal. (Ma ktoś chusteczkę? T.T)
- Kochasz? Nawet po tym, co zrobiłam?
- Nawet po tym. Dzieci popełniają błędy. Dorośli również. Ja
zdałem sobie sprawę z moich błędów. Widzę, że Ty również, o czym świadczy Twoje
przybycie. To dla mnie wystarczające. – Chwycił jej drżącą dłoń, a ona
przycisnęła ją do mokrego policzka.
- Ja Ciebie też kocham, tato. – Wyszeptała z uśmiechem.
Był już wieczór. Blondwłosa nadal przesiadywała w pokoju
swojego rodziciela, opowiadając mu wszystkim, co wydarzyło się w ciągu
dziesięciu lat jej nieobecności.
- Zmieniłaś kolor włosów i imię? – Spytał zaskoczony.
- Chciałam zacząć wszystko od nowa. Wtedy trafiłam na
Mizuki’ego Chigiri. On wprowadził mnie do swojej rodziny, gdzie przyjęli mnie
bardzo ciepło. Tam żyłam przez ostatnie lata. Później trafiłam na Fairy Tail i
znów zaczęłam nowe życie.
- To dlaczego wróciłaś do starego, przez które tyle
wycierpiałaś?
- Chcę to naprawić. Chcę Ci pomóc w interesach.
- Czytałaś gazetę, prawda?
- Tak. Grozi nam bankructwo.. – Wywnioskowała.
- Nam?
- Jestem Twoją córką. Nie zostawię Cię samego. Zwłaszcza
teraz. Poza tym. To jest mój dom. Nie chcę go stracić. Mam z tym miejscem tyle
wspomnień.. i co ważniejsze.. tutaj jest grób mamy. Wyciągnę nas z tarapatów.
Zaczniemy wszystko od nowa. Dla mnie to już kolejny raz.. ale przynajmniej
teraz będę miała Ciebie. – Uśmiechnęła się szeroko do rodzica, na co ten
odpowiedział jej tym samym.
- A znasz się w ogóle na interesach? – Spojrzał ciekawie na
córkę i przymrużył lekko oczy.
- Znam się na ludziach i potrafię wynegocjować to i owo. W
końcu jakoś przetrwałam przez te dziesięć lat. Mam to w genach. – Puściła mu
oczko. – Jest już późno. Myślę, że powinnam zostawić Cię już w spokoju. Musisz
odpoczywać.
- Nie umieram jeszcze. Chcę się Tobą nacieszyć.
- Zdążymy wszystko nadrobić. Nie wybieram się stąd nigdzie
póki wszystko się nie ułoży. Przyjdę do Ciebie z samego rana. Dbaj proszę o
siebie. – Mówiąc to, wzięła do ręki walizkę i ruszyła w stronę wyjścia. Zanim
jednak odeszła, odwróciła się i podbiegła z powrotem do łóżka i ucałowała
mężczyznę w czoło. – Zawsze marzyłam, by to jeszcze kiedyś zrobić. – Rzuciła z
uśmiechem.
- Ja również o tym marzyłem. – Rzekł, a po chwili drzwi się
zatrzasnęły. Brązowooka pewnym już krokiem ruszyła do niegdyś jej pokoju.
Pomieszczenie było czyste, wszystkie meble, zdjęcia i pamiątki były na swoim
miejscu, tak jak dziesięć lat temu. Walizkę rzuciła w kąt a sama opadła na
łóżko. Tak wiele się wydarzyło. Była szczęśliwa. Jej ojciec przyjął ją z powrotem. Nie
spodziewała się, że będzie aż tak dobrze. Teraz liczyło się dla niej tylko to,
by wyciągnąć z opresji jej rodzinę. Po kilku minutach zadumy, udała się w
stronę gabinetu ojca. Pokój został wypełniony ciepłym światłem. Blondwłosa
ogarnęła wzrokiem miejsce pracy ojca. Tutaj
też nic się nie zmieniło. Podeszła do biurka, na którym widniał niewielki
stos papierów. Rozsiadła się w wielkim fotelu i chwyciła do ręki pierwszą
teczkę z brzegu, na której widniało znajome jej nazwisko – Nishimori. No tak.. uratowałam jego syna, który później
próbował się mi oświadczyć. – Na samo przypomnienie, zaśmiała się cicho.
Przeglądnęła dokładnie teczkę. Z tego, co przeczytała, Pan Rin, chce wykupić
część ziemi jej rodziny. Wzięła do ręki, kolejne teczki. W każdej z nich była
propozycja odkupienia ziemi Heartfilliów. Oczywiście również, ceny były
niemiłosiernie wysokie. Przeglądając każdą z teczek, nie zauważyła nawet jak
szybko biegnie czas. Było grubo po północy, a ona chciała jeszcze przeglądnąć
ostanie pięć teczek. Niestety, zmęczenie ją dopadło i oparta głową o blat biurka, zasnęła.
Yo! Yo! Yo!
O yeaa! Mam
nadzieję, że Wam przejaśniłam trochę umysł, co ^^
Przeszłość Lucy, tajemnica Lucy.. ups! Pardon, Niny..
została wyjaśniona xD W końcu ^^
I nie martwcie się.. Nie uśmiercę jej ojca. W tym
opowiadaniu nie będę taka wredna >.<
Noo cóż.. mam nadzieję, że rozdział przypadł do gustu ;D
Czekajcie na kolejny, który pojawi się hmmm może jutro,
pojutrze lub w środę? Ohh sama nie wiem, kiedy najdzie mnie wena ^^ i czy nie dostanę wcześniej kurwicy, bo coś czuję, że niewiele mi brakuje ;/
Buźka Mordki ;*
PIERWSZA ~~ <3
OdpowiedzUsuńMózg mi strajkuje toteż...
UsuńYhym, yhym.
Rozdział ci wyszedł świetnie! Wszystko się nareszcie wyjaśniło. A przynajmniej to, gdzie i po co jechała Lucynka. Trochę mnie tym zaskoczyłaś, no ale...
Mam nadzieję, że na prawdę nie uśmiercisz ojca Lucy. Jude ma żyć i być dobrym ojcem i w ogóle...
Laxus ~ <3 Tak, tak, dowiedz się wszystkiego o Lucy i... Niah, niah, niah, nie powiem co xD
Buziam bardzo mocno *zostawia tyyyyyyyyyyyyyyyyyyle weno-żelków na poprawienie humoru, by nie było kurwicy* ~ <3
~Smexy Reneé, Queen of Hearts i jej strajkujący mózg
Pierwsza <3
OdpowiedzUsuńNo to może jutro? XD
Rozdział bardzo fajny. Cieszę się , że nie uśmiercisz ojca Lucy, nie przepraszam Niny.
No najbardziej ciekawi mnie to jak Laxus wyciągnie to wszystko od Mizuki'ego(zaciera ręce jak psychopata) No to ja muszę kończyć, więc buziaczki ;** i dobrej nocki :)
Supcio rozdzialik.^.^ Jestem ciekawa jak sobie poradzi z ratowaniem posiadłości... I nie uśmiercaj jej ojca... Przecież teraz pomiędzy nimi zaczęło się układać. Byłabyś bez serca. Już nie mogę się doczekać miny ludzi z Gildii na wieść o tym że jest panienką...O.o A wena nie tylko od ciebie uciekła bo ode mnie też... Jak znajdziesz swoją lub moją to wyślij a ja zrobię to samo.
OdpowiedzUsuńBuziaczki :**
"Jej przyjął ją z powrotem" - ojciec:)
OdpowiedzUsuńA oprócz tego niczego nie znalazłam.
Luucy.. znaczy Niino.. Po uratowaniu ojca i rodzinnej posiadłości wracaj do Laxusa.. *smutne westchnienie* to znaczy, do Natsu.
Jakiej kurwicy? Śmiechaj się, a kurwica cię nie dopadnie :)
Weny!
Oh! Aktualka zrobiona ^^
UsuńCzytałam to kilka razy, ale jakoś przeoczyłam brak czegoś tak istotnego ^^ Przynajmniej wiem, że ktoś to uważnie czyta ;P
Dziękuję bardzo ^^
Buźka Kochana :*
Laxus mnie rozbroił, kozak jeden ^.^
OdpowiedzUsuńAle Lucy (bo dla mnie to jest Lucy, a nie jakaś tam Nina i koniec kropka).. no niby wszyscy wiedzieli, że to o nią chodziło, że to ona jest zaginioną córką, no ale... Smutno. Bardzo smutno :c Ale to znaczy, że znów opisałaś wszystko rewelacyjnie! Mam nadzieję, że Lucy/Nina nie wpadnie na pomysł, by się chajtnąć z kimś (np. z młodym Nishimorim) w celu ratowania domu i interesu rodziny... Chociaż niezła by była wtedy jadka, jakby się Natsu dowiedział ... i Laxus xD Super rozdział i już nie mogę się doczekać następnego :* Weny i buziaki kochana!
Nie ma mnie 3 dni i co? Już dwa rozdziały do nadrobienia! Ale może to i lepiej! *o* Jest co czytać! ^.^
OdpowiedzUsuńTak a'propos rozdziału, to ...
Był taki wzruszający!
Lucy, nie sorry, Nina wróciła do domu, Jude jako dobry ojciec, ją przyjął i w ogóle. Świetnie napisane! *o*
Dobra, się nie rozpisuję, bo trzeba następny przeczytać! ;pp
No dobra, ale czemu właściwie uciekła z domu??? Tego nie wyjaśniłaś. Ale chociaż tyle, że ojciec będzie żył :). Bardzo mnie to cieszy :).
OdpowiedzUsuńMózg mi wypaliło ._.
OdpowiedzUsuńCzemu uciekła? Jak zmieniła kolor włosów? Jak zginęła jej matka?