Był już wieczór. Blondwłosa wraz z ojcem siedzieli w jej
pokoju i ciągle rozmawiali. Jego obecność poprawiła jej humor. Oboje leżeli na
łóżku, gapiąc się w sufit i śmiejąc się z żartów starszego Heartfilli.
- Pójdę już do swojego pokoju. Pani Spetto pewnie zaraz
wparuje tu i zrobi mi wykład. – Zaśmiał się.
- Racja. Jeśli chodzi o Twoje zdrowie, robi się bardzo
stanowcza i.. straszna. – Stwierdziła dziewczyna.
- Dobranoc Lucy. – Wstał z łóżka i ucałował czoło córki.
- Dobranoc tato. – Odpowiedziała. Sama też pognała do
łazienki i wzięła odprężającą kąpiel, która również bardzo jej pomogła. Mimo
zaczerwienionych od płaczu oczu, na jej twarzy wkradł się uśmiech. Po
odświeżeniu się, znowu wpakowała się do łóżka i szczelnie się okryła. –
Dobranoc Fairy Tail. – Wyszeptała i zasnęła.
W gildii Fairy Tail. (No bo ileż też można ciągle pisać o
Heartfilliach?)
Za barem stał młody Chigiri i nerwowo polerował szklankę już
od jakiś piętnastu minut.
- Zaraz zedrzesz to szkło. – Rzucił młody Dreyar uśmiechając
się pod nosem. Jego nagłe pojawienie się spowodowało u bruneta wzdrygnięcie,
przez co szklanka, którą właśnie polerował, wypadła mu z rąk i roztłukła na
drobniutkie kawałeczki.
- Cholera.. – Rzucił tylko pod nosem i od razu zabrał się za
sprzątanie.
- Coś taki nerwowy? – Spytał ciekawy.
- Lucy mnie zabije.
- Ciebie? A to za co?
- Ostrzegała mnie, bym nie pił alkoholu. Jak ja mogłem dać
się tak łatwo podejść komuś takiemu jak Ty? – Wymienili się spojrzeniami.
- Weź już nie marudź. Ile można utrzymywać taką rzecz w tajemnicy?
- Wszystko było w porządku przez dziesięć lat, więc nic by
się nie stało jakby przez kolejne nikt nie wiedział.
- No ale oprócz nas i dziadka nikt o tym nie wie.
- Za niedługo będzie o tym wiedzieć cała gildia, a potem
Magnolia a potem już nie będzie nikogo, kto by o tym nie słyszał.
- Co Ty opowiadasz?
- Nie znasz jej. Nic o niej nie wiesz. Kiedyś nikt nie
wiedział, że była Gwiezdnym Rycerzem, a teraz już wszyscy wiedzą.
- Nie wiadomo, czy w ogóle się tu jeszcze pojawi. – Rzekł
cicho. Mizuki tylko westchnął i udał się w stronę kantorka (a już miałam
napisać ‘kartonka’) bez słowa.
W innej części gildii odbywała się kłótnia dwóch magów.
- Idziemy do restauracji! – Krzyczała mała niebieskowłosa.
(Zgadniecie kto? ^^)
- Idziemy do parku! – Wrzeszczał drugi, czarnowłosy mag.
- Chcesz tam iść, bo ma być jakiś pokaz mordobicia!
- Co w tym złego?
- Yhh! A to, że to nie jest romantyczne! Randka powinna być
taka, żeby ją miło wspominać!
- Takie widowisko będzie warte zapamiętania. – Dziewczyna
założyła ręce na piersiach i spojrzała na niego wściekle.
- Jeśli chcesz kogoś tam zabrać, to weź sobie Lily’ego! (No
to już wiadome, kto się kłócił ;P) A teraz żegnam. Dobrej nocy! – Szybkim
krokiem wyszła z gildii, trzaskając mocno drzwiami. W oczach pojawiły się łzy.
Są ze sobą od kilku dni, a jeszcze ani razu nie zaprosił jej na żadny spacer,
na kolację czy gdziekolwiek. Co z tego, że widywali się w gildii codziennie,
mówił ‘kocham’ jak nie okazywał tego w należyty sposób? Wiedziała, że ma trudny
charakter, jest wybuchowy, ale ma też swoje dobre strony. Gdy chce potrafi być
miły i pomocny. Nie wiedziała już, jak długo rozmyślała nad tym wszystkim. Tak
bardzo pogrążyła się w myślach, że aż zboczyła z drogi do domu. Zatrzymała się
i rozejrzała dookoła. Ciemno, żadnej żywej duszy. Niedaleko jest park. Żelazny
chciał się tam udać. W momencie uświadomiła sobie kilka ważnych rzeczy.
Pierwszą było, że bardzo jej na nim zależy. Związek też polega na kompromisach,
więc powinna była ustąpić mu od czasu do czasu i pozwolić zaciągnąć się do tego
parku. Była pewna, że tam go znajdzie, więc ruszyła przed siebie. O dziwo, gdy
już tam dotarło, było cicho i jakoś pusto. Już miała zawracać, gdy jeden z
płatków wiśni przeleciał jej przed nosem i upadł na ziemię. Jej oczom ukazała się
dróżka zrobiona z różowych płatków. Niepewnie zaczęła po niej deptać, aż
zaprowadziła ją pod jedno z najstarszych drzew. Zatrzymała się przed nim i
rozejrzała dookoła. Nikogo nie było, więc myślała że to jakiś głupi żart.
Odwróciła się na pięcie i już miała odchodzić, gdy poczuła jak ktoś ją obejmuje
od tyłu i mocno do siebie wtula. – Gajeel.. – Wyszeptała, a w kącikach oczu
pojawiły się łzy. Łzy szczęścia.
- Co Mała, zaskoczona? – Wyszczerzył swoje kły i odwrócił ją
do siebie.
- Kiedy Ty to zrobiłeś?
- Na szybko na to wpadłem. Przemyślałem to i owo..
pomyślałem, że możesz mieć rację. Dziewczynie to raczej nie odpowiadają takie
rzeczy.
- Jesteś kochany. – Wtuliła się w jego dobrze zbudowaną
klatkę piersiową, a on odwzajemnił uścisk i ucałował czubek jej głowy.
- Gihi. – Zaśmiał się w tym swoim stylu. – Kocham Cię, Mała.
(Zastanawiam się, czy możliwe jest, by on to powiedział? o.O w sumie to..
miłość zmienia ludzi, nie? ^^) – Wypowiadając te słowa, przybliżył swoją twarz
do jej i ucałował jej delikatne usta. Po ciele McGarden przeszedł przyjemny
dreszcz i odwzajemniła gest ukochanego. Trwali tak przez kilka minut. Jednak
ich jakże romantyczną scenę przerwała nagła ulewa.
- Ja Ciebie też. – Odezwała się nagle i pociągnęła chłopaka
za rękę, by znaleźć schronienie przed zmoknięciem.
Mimo, iż biegli bardzo szybko, nie pozostała na nich sucha
nitka. Zatrzymali się przed mieszkaniem Smoczego Zabójcy i stanęli pod
niewielkim zadaszeniem, śmiejąc się w niebogłosy. (I znów ciężko mi sobie
wyobrazić Gajeela śmiejącego się o.O) Czarnowłosy zaczął grzebać po kieszeniach
w poszukiwaniu kluczy od domu.
- O kurwa! (No to pasuje mu jak ulał xD) – Wrzasnął.
- Gajeel, uspokój się. Co się stało? – McGarden jak zawsze
(albo i nie) spokojna, spojrzała na chłopaka.
- Moje klucze.. chyba zgubiłem. – Usiadł na mokrych schodach
i zakrył twarz w dłoniach.
- Spokojnie. Coś się wymyśli. – Kucnęła za nim i dotknęła
jego ramienia.
- Gdzie ja mam spać?
- Hmmm.. przenocujesz u mnie.
- Ale tam raczej nie wpuszczają facetów. – Przekręcił głowę
w bok, by choć z mniejszym stopniu spojrzeć na dziewczynę.
- Jakoś Cię przemycę do pokoju. Tylko musisz być cicho a z
samego rana pójdziesz, by nie wzbudzić podejrzeń u właścicielki. – Uśmiechnęła
się delikatnie, a na jej policzkach wystąpiły dwa pokaźne rumieńce. Redfox już
nic nie odpowiedział. Wstał i wraz z niebieskowłosą udali się na Wróżkowe
Wzgórza. (Dobrze pamiętam? ;P)
Levy bezproblemowo wprowadziła Smoczego Zabójcę do pokoju.
Była już cisza nocna, więc wszyscy byli w swoich pokojach i odpoczywali. Nawet
właścicielka.
- Uff. – Zaczęła, gdy tylko przekroczyli próg pokoju
dziewczyny. – Udało się. A teraz wybierz miejsce, gdzie będziesz spał, a ja idę
się odświeżyć. – Zakomunikowała i zostawiła zdezorientowanego maga na środku
pokoju. Gdy po kwadransie wyszła z łazienki, zastała Żelaznego na swoim łóżku i
to wpół nagiego. (Yohohohohoho xD) Oblała się rumieńcem i rozejrzała dookoła.
Miała dylemat: czy spać na podłodze, czy położyć się obok chłopaka. Po chwili
postawiła na to drugie i położyła się obok niego, przeczesując rękoma jego
bujne czarne włosy. Z uśmiechem na twarzy wtuliła się w jego nagi tors i
zasnęła.
Rankiem obudziła się w tej samej pozycji, jednakże ku jej
miłym zaskoczeniu, ręce Redfox’a, obejmowały ją mocno. Nie spodziewała się, że
kiedyś jej się to przydarzy. Będzie mieć u swego boku świetnego faceta, który
mimo swojego dosyć szorstkiej natury, potrafi być czuły. Z małymi trudnościami
przekręciła głowę, by móc zobaczyć, która godzina. Mała wskazówka na zegarze
wskazywała godzinę szóstą.
- Gajeel. – Zaczęła magini, szturchając chłopaka to w brzuch
to w ramię. – Obudź się.
- Co się stało? – Mruknął z zamkniętymi oczami.
- Musisz już iść.
- Jeszcze chwilka. – Przeciągnął się i zamknął znów w
uścisku drobną dziewczynę.
- Dusisz mnie. – Skwitowała, szarpiąc się. Czarnowłosy
odzyskał zdrowy rozsądek i wypuścił McGarden z objęć. Sam zaś usiadł na skraju
łóżka i założył przeschniętą już czarną koszulkę.
- Dzięki Mała za przenocowanie. – Odezwał się nagle.
- Nie ma problemu.
- Dobra, uciekam. Idę poszukać tych nieszczęsnych kluczy. Spotkamy
się w gildii. – Wyszczerzył się, ukazując swoje ostre białe kły i nim
niebieskowłosa się obejrzała, wyskoczył przez okno. (Typowy Smoczy Zabójca, phi
^^)
Była już godzina osiemnasta. Mimo późnej godziny, słoneczko
świeciło w najlepsze i wcale nie miało zamiaru się skryć. W gildii zaś panowała
wesoła atmosfera. Ludzie pili (norma), tańczyli, śmiali się i śpiewali. Nikt
nawet nie śmiał wszczynać bójki. Powód? Urodziny Mistrza gildii. Chociaż w ten
jeden dzień wypadałoby nie przyprawiać go o wyższe ciśnienie i jakieś
przykrości. Sam stary Dreyar bawił się rewelacyjnie. Jak to w jego zwyczaju
bywało, siedział po turecku na ladzie baru i wesoło popijał wysokoprocentowy
trunek, obserwując swoje ‘dzieciaczki’, które to kochał nad życie. Wtem drzwi
do gildii otworzyły się, a w nich stanęła osoba w ciemnym płaszczu. Zsunęła
kaptur z głowy, a oczy wszystkich zgromadzonych były skierowane w jej stronę.
Postać uśmiechnęła się nerwowo, a jej oczy napotkały wesołą twarz staruszka,
którego to teraz szukała.
- Wszystkiego najlepszego Mistrzu. – Zaczęła. – Mam
nadzieję, że nie przytrafią Ci się więcej tacy kłopotliwi podopieczni jak ja.
- Wcale nie jesteś kłopotem. – Odpowiedział jej, uśmiechając
się szeroko.
- Życzę Ci Mistrzu, byś miał więcej cierpliwości i siły do
reszty. Byś zawsze był uśmiechnięty i dumny ze swoich dzieci.
- Już jestem dumny. Nic mi więcej do szczęścia niepotrzebne.
Mam Was, moje kochane dzieci. – W gildii dało się usłyszeć klaskanie, a z oczu
staruszka wypłynęło kilka łez.
- Może to egoistyczne z mojej strony.. – Zaczęła znów. –
Jednakże korzystając z okazji, chciałabym coś powiedzieć. Na początek, chcę
powiedzieć: przepraszam, że odeszłam bez pożegnania. Nie chciałam byście mieli
problemy, ale dzięki komuś, przemyślałam to wszystko.. – Tu spojrzała na
młodego Dreyar’a, który uśmiechał się delikatnie pod nosem. – Tak naprawdę
pochodzę z bogatej rodziny. Jestem Nina Heartfillia. Uciekłam z domu w wieku
dziesięciu lat i zamieszkałam w domu Państwa Chigiri. Przybrałam imię Lucy i
zaczęłam nowe życie, jednak ostatnio sprawy bardzo się skomplikowały. Wróciłam
do domu, do chorego ojca, który bezzwłocznie potrzebował pomocy. Bałam się Wam
to powiedzieć. – Z jej oczu spłynęła pojedyncza łza.
- Głupia! – Wrzasnął różowowłosy i podszedł do dziewczyny ze
spuszczoną głową.
- N-natsu.. prze~ - Ramiona Dragneela objęły mocno
dziewczynę, wywołując u niej cichy szloch. - ..praszam. – Dokończyła po chwili,
wtulając się w przyjaciela.
- Nigdy więcej tego nie rób. – Zagroził, nie wypuszczając
jej z objęć. Co więcej, nic nie wskazywało na to, by chciał ją z nich wypuścić.
Reszta magów z wielkimi uśmiechami, patrzyli na tę wzruszającą scenę.
Heartfillia uśmiechnęła się po chwili.
- Jestem w domu. – Wyszeptała.
Nooo i koniec rozdzialiku ^^
Sama się sobie dziwię, ale chyba wyszedł dobrze, nie? xD
No i oczywiście wątek Gale.. oh, aż wstyd nie dać tutaj
dedykacji: oczywiście dla Reneé! No bo dla kogóż innego? Yay,
chyba nie znam innej fanki number 1 ^^ Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z
tego wątku :*
<3
Pierwsza! ^^
OdpowiedzUsuń"wyskoczył przez okno. (Typowy Smoczy Zabójca, phi ^^)" Co prawda to prawda xD
UsuńGalevy *o* Jedyny związek w Fairy Tail, który ma w moich oczach jakieś szansę... i oni tak słodko razem wyglądają! Muszą być po prostu razem, no muszą! >.< Rozdział dobry... Poprzednie też były świetne, pomimo iż dawno nic nie komentowałam. Mam nadzieję, że wybaczysz mi ten poślizg kochana :)
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na NN ;*
Druga :<
OdpowiedzUsuńTak, Lucy przyznała się i Natsu ją jeszcze przytulił, kyaa ;3
UsuńRozpływam się. ;33 Kocham cię za to! :))
No i jeszcze wątek GaLe <33 . To takie urocze. Te jego wyznanie: " Kocham cię, Mała". I ten pocałunek. :D Tyle słodyczy, ach, lubię takie momenty. :))
Jeszcze Levy, która przemyca Gajeela nie mogę z tego :O.
Rozdział genialny! Oby takich więcej.
Lubię ojca Lucy w Twoim opowiadaniu. *.*
Weny kochana. :)
Świetny rozdział :3 Mam nadzieje że szybko dodasz nowy bo nie moge się doczekać!
OdpowiedzUsuńWięc weny,weny i jeszcze raz weny! Oraz zapraszam na mojego bloga!!
Jak zwykle rozbawiłaś mnie i wzruszyłaś^.^ ale co jak co po Levy nie spodziewała bym sie takich erotycznych podtekstów pozwól że za cytuję : - Jakoś Cię przemycę do pokoju. Tylko musisz być cicho a z samego rana pójdziesz, by nie wzbudzić podejrzeń u właścicielki. – Uśmiechnęła się delikatnie, a na jej policzkach wystąpiły dwa pokaźne rumieńce.: Ha ha ha ha ha ha ha tylko musisz być cicho. ha ha ha ha ha ha ha. Nie no dziewczyno rozbroiłaś mnie. Oj Levy, Levy... Jestem ciekawa co będzie dalej jak rozwinie się przyjaźń pomiędzy Lucy a Laxusem. Heh... znając ciebie zaskoczysz nas że papucie nam pospadają.
OdpowiedzUsuńMasy weny życzę^.^
Pozdrowionka ^.^
Scena na samym końcu boska. NALU 4EVEEEER < 33
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście powiem ci, że ten moment Levy z Gajeelem też był słodki. Taki kochany Gajeel? Miłość zmienia ludzi prawda? ;3 Kochana dodawaj szybko nowy, bo nie mogę się już doczekać ;33 Mam nadzieję, że ojciec Lucy wyzdrowieje i nie umrze :C
Dużo weny! < 3
(Uwaga, nawalam CapsLockiem)
OdpowiedzUsuńKOBIETO, ZADOWOLONA?! TO MAŁO POWIEDZIANE! TAM BYŁO GALEVY! OMG, OMG, GALEVY KOBIETO CZAISZ TO?! GAAAAALEEEEEVYYYYY! <3 <3 <3 *3*
Bickslow : Emm... Ciuciuś, skocz po patelnię.
GALEEVYYY <3 <3 <3
Ciuciuś : Po co ci patelnia? Zgłodniałeś?
Bickslow : Zaraz zobaczysz, do czego tutaj się stosuje patelnię...
Ciuciuś : No ok... *Idzie i wraca z patelnią*
GAJEEL POWIEDZIAŁ LEVY ŻE JĄ KOCHA CZAISZ TO KOBIETO OMG! <3
Bickslow : *I j*pip*b patelnią w łeb Ren~chan* No. Tutaj patelnią się ogłusza Ren~chan, jak zaczyna za bardzo fangirlować.
Soł, nie przeciągając dłużej, rozdział cud miód i herbatka! Lucynka wróciła, wszystko ładnie wyjaśniła, Natsu ją przytulił, Mistrz się popłakał i ogólnie Happy (Aye!) end! Czegóż chcieć więcej?
GaLeeeevyyyyy ~~ <3 <3 <3
Ciuciuś : Czyli że... *J*pip*b patelnią w łeb Ren~chan* ...tak to się robi?
Bickslow : Szybko się uczysz, to dobrze. Może jutro się obudzi, kto wie?
GaLeevyyy ~~ <3 <3 <#
Bickslow : Przedawkowała GaLevy, już nic jej nie uśmi ._. It feels like the end of the world...
Pozdrawiam!
~Bickslow i Ciuciuś
...
...
...
GaLeeevyyy ~ <3 <3 <3
~Smexy Reneé
Senk ju za dedykejszyn kochana <3
Mój komentarz rozpier*pip*lił system *^*
Usuń~Smexy Reneé
GaLeeee ! Boskie to było :D Najbardziej się uśmiałam z tych twoich nawiasów :D (No to pasuje mu jak ulał xD). Śmiałam się i rozczulałam, ale na końcu gdy Natsu przygarnął Lucyne... :3 Momencik warty czekania na rozdział :D Jestem usadysfakcjonowana i zachwycona ^.^
OdpowiedzUsuńWeny i ślę buziaki :*
Wątek Gajeel'a i Levy - genialny!!! Wyznanie prawdy przez Lucy na jednym wdechu - świetne!!! Przytulenie Lucy przez Natsu - brak słów!!! Jeszcze tylko całusa do szczęścia potrzeba :).
OdpowiedzUsuń