środa, 15 maja 2013

27. Klucze i życzenia.


Był już wieczór. Blondwłosa wraz z ojcem siedzieli w jej pokoju i ciągle rozmawiali. Jego obecność poprawiła jej humor. Oboje leżeli na łóżku, gapiąc się w sufit i śmiejąc się z żartów starszego Heartfilli.
- Pójdę już do swojego pokoju. Pani Spetto pewnie zaraz wparuje tu i zrobi mi wykład. – Zaśmiał się.
- Racja. Jeśli chodzi o Twoje zdrowie, robi się bardzo stanowcza i.. straszna. – Stwierdziła dziewczyna.
- Dobranoc Lucy. – Wstał z łóżka i ucałował czoło córki.
- Dobranoc tato. – Odpowiedziała. Sama też pognała do łazienki i wzięła odprężającą kąpiel, która również bardzo jej pomogła. Mimo zaczerwienionych od płaczu oczu, na jej twarzy wkradł się uśmiech. Po odświeżeniu się, znowu wpakowała się do łóżka i szczelnie się okryła. – Dobranoc Fairy Tail. – Wyszeptała i zasnęła.

W gildii Fairy Tail. (No bo ileż też można ciągle pisać o Heartfilliach?)
Za barem stał młody Chigiri i nerwowo polerował szklankę już od jakiś piętnastu minut.
- Zaraz zedrzesz to szkło. – Rzucił młody Dreyar uśmiechając się pod nosem. Jego nagłe pojawienie się spowodowało u bruneta wzdrygnięcie, przez co szklanka, którą właśnie polerował, wypadła mu z rąk i roztłukła na drobniutkie kawałeczki.
- Cholera.. – Rzucił tylko pod nosem i od razu zabrał się za sprzątanie.
- Coś taki nerwowy? – Spytał ciekawy.
- Lucy mnie zabije.
- Ciebie? A to za co?
- Ostrzegała mnie, bym nie pił alkoholu. Jak ja mogłem dać się tak łatwo podejść komuś takiemu jak Ty? – Wymienili się spojrzeniami.
- Weź już nie marudź. Ile można utrzymywać taką rzecz w tajemnicy?
- Wszystko było w porządku przez dziesięć lat, więc nic by się nie stało jakby przez kolejne nikt nie wiedział.
- No ale oprócz nas i dziadka nikt o tym nie wie.
- Za niedługo będzie o tym wiedzieć cała gildia, a potem Magnolia a potem już nie będzie nikogo, kto by o tym nie słyszał.
- Co Ty opowiadasz?
- Nie znasz jej. Nic o niej nie wiesz. Kiedyś nikt nie wiedział, że była Gwiezdnym Rycerzem, a teraz już wszyscy wiedzą.
- Nie wiadomo, czy w ogóle się tu jeszcze pojawi. – Rzekł cicho. Mizuki tylko westchnął i udał się w stronę kantorka (a już miałam napisać ‘kartonka’) bez słowa. 

W innej części gildii odbywała się kłótnia dwóch magów.
- Idziemy do restauracji! – Krzyczała mała niebieskowłosa. (Zgadniecie kto? ^^)
- Idziemy do parku! – Wrzeszczał drugi, czarnowłosy mag.
- Chcesz tam iść, bo ma być jakiś pokaz mordobicia!
- Co w tym złego?
- Yhh! A to, że to nie jest romantyczne! Randka powinna być taka, żeby ją miło wspominać!
- Takie widowisko będzie warte zapamiętania. – Dziewczyna założyła ręce na piersiach i spojrzała na niego wściekle.
- Jeśli chcesz kogoś tam zabrać, to weź sobie Lily’ego! (No to już wiadome, kto się kłócił ;P) A teraz żegnam. Dobrej nocy! – Szybkim krokiem wyszła z gildii, trzaskając mocno drzwiami. W oczach pojawiły się łzy. Są ze sobą od kilku dni, a jeszcze ani razu nie zaprosił jej na żadny spacer, na kolację czy gdziekolwiek. Co z tego, że widywali się w gildii codziennie, mówił ‘kocham’ jak nie okazywał tego w należyty sposób? Wiedziała, że ma trudny charakter, jest wybuchowy, ale ma też swoje dobre strony. Gdy chce potrafi być miły i pomocny. Nie wiedziała już, jak długo rozmyślała nad tym wszystkim. Tak bardzo pogrążyła się w myślach, że aż zboczyła z drogi do domu. Zatrzymała się i rozejrzała dookoła. Ciemno, żadnej żywej duszy. Niedaleko jest park. Żelazny chciał się tam udać. W momencie uświadomiła sobie kilka ważnych rzeczy. Pierwszą było, że bardzo jej na nim zależy. Związek też polega na kompromisach, więc powinna była ustąpić mu od czasu do czasu i pozwolić zaciągnąć się do tego parku. Była pewna, że tam go znajdzie, więc ruszyła przed siebie. O dziwo, gdy już tam dotarło, było cicho i jakoś pusto. Już miała zawracać, gdy jeden z płatków wiśni przeleciał jej przed nosem i upadł na ziemię. Jej oczom ukazała się dróżka zrobiona z różowych płatków. Niepewnie zaczęła po niej deptać, aż zaprowadziła ją pod jedno z najstarszych drzew. Zatrzymała się przed nim i rozejrzała dookoła. Nikogo nie było, więc myślała że to jakiś głupi żart. Odwróciła się na pięcie i już miała odchodzić, gdy poczuła jak ktoś ją obejmuje od tyłu i mocno do siebie wtula. – Gajeel.. – Wyszeptała, a w kącikach oczu pojawiły się łzy. Łzy szczęścia.
- Co Mała, zaskoczona? – Wyszczerzył swoje kły i odwrócił ją do siebie.
- Kiedy Ty to zrobiłeś?
- Na szybko na to wpadłem. Przemyślałem to i owo.. pomyślałem, że możesz mieć rację. Dziewczynie to raczej nie odpowiadają takie rzeczy.
- Jesteś kochany. – Wtuliła się w jego dobrze zbudowaną klatkę piersiową, a on odwzajemnił uścisk i ucałował czubek jej głowy.
- Gihi. – Zaśmiał się w tym swoim stylu. – Kocham Cię, Mała. (Zastanawiam się, czy możliwe jest, by on to powiedział? o.O w sumie to.. miłość zmienia ludzi, nie? ^^) – Wypowiadając te słowa, przybliżył swoją twarz do jej i ucałował jej delikatne usta. Po ciele McGarden przeszedł przyjemny dreszcz i odwzajemniła gest ukochanego. Trwali tak przez kilka minut. Jednak ich jakże romantyczną scenę przerwała nagła ulewa.
- Ja Ciebie też. – Odezwała się nagle i pociągnęła chłopaka za rękę, by znaleźć schronienie przed zmoknięciem.
Mimo, iż biegli bardzo szybko, nie pozostała na nich sucha nitka. Zatrzymali się przed mieszkaniem Smoczego Zabójcy i stanęli pod niewielkim zadaszeniem, śmiejąc się w niebogłosy. (I znów ciężko mi sobie wyobrazić Gajeela śmiejącego się o.O) Czarnowłosy zaczął grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu kluczy od domu.
- O kurwa! (No to pasuje mu jak ulał xD) – Wrzasnął.
- Gajeel, uspokój się. Co się stało? – McGarden jak zawsze (albo i nie) spokojna, spojrzała na chłopaka.
- Moje klucze.. chyba zgubiłem. – Usiadł na mokrych schodach i zakrył twarz w dłoniach.
- Spokojnie. Coś się wymyśli. – Kucnęła za nim i dotknęła jego ramienia.
- Gdzie ja mam spać?
- Hmmm.. przenocujesz u mnie.
- Ale tam raczej nie wpuszczają facetów. – Przekręcił głowę w bok, by choć z mniejszym stopniu spojrzeć na dziewczynę.
- Jakoś Cię przemycę do pokoju. Tylko musisz być cicho a z samego rana pójdziesz, by nie wzbudzić podejrzeń u właścicielki. – Uśmiechnęła się delikatnie, a na jej policzkach wystąpiły dwa pokaźne rumieńce. Redfox już nic nie odpowiedział. Wstał i wraz z niebieskowłosą udali się na Wróżkowe Wzgórza. (Dobrze pamiętam? ;P)
Levy bezproblemowo wprowadziła Smoczego Zabójcę do pokoju. Była już cisza nocna, więc wszyscy byli w swoich pokojach i odpoczywali. Nawet właścicielka.
- Uff. – Zaczęła, gdy tylko przekroczyli próg pokoju dziewczyny. – Udało się. A teraz wybierz miejsce, gdzie będziesz spał, a ja idę się odświeżyć. – Zakomunikowała i zostawiła zdezorientowanego maga na środku pokoju. Gdy po kwadransie wyszła z łazienki, zastała Żelaznego na swoim łóżku i to wpół nagiego. (Yohohohohoho xD) Oblała się rumieńcem i rozejrzała dookoła. Miała dylemat: czy spać na podłodze, czy położyć się obok chłopaka. Po chwili postawiła na to drugie i położyła się obok niego, przeczesując rękoma jego bujne czarne włosy. Z uśmiechem na twarzy wtuliła się w jego nagi tors i zasnęła.
Rankiem obudziła się w tej samej pozycji, jednakże ku jej miłym zaskoczeniu, ręce Redfox’a, obejmowały ją mocno. Nie spodziewała się, że kiedyś jej się to przydarzy. Będzie mieć u swego boku świetnego faceta, który mimo swojego dosyć szorstkiej natury, potrafi być czuły. Z małymi trudnościami przekręciła głowę, by móc zobaczyć, która godzina. Mała wskazówka na zegarze wskazywała godzinę szóstą.
- Gajeel. – Zaczęła magini, szturchając chłopaka to w brzuch to w ramię. – Obudź się.
- Co się stało? – Mruknął z zamkniętymi oczami.
- Musisz już iść.
- Jeszcze chwilka. – Przeciągnął się i zamknął znów w uścisku drobną dziewczynę.
- Dusisz mnie. – Skwitowała, szarpiąc się. Czarnowłosy odzyskał zdrowy rozsądek i wypuścił McGarden z objęć. Sam zaś usiadł na skraju łóżka i założył przeschniętą już czarną koszulkę.
- Dzięki Mała za przenocowanie. – Odezwał się nagle.
- Nie ma problemu.
- Dobra, uciekam. Idę poszukać tych nieszczęsnych kluczy. Spotkamy się w gildii. – Wyszczerzył się, ukazując swoje ostre białe kły i nim niebieskowłosa się obejrzała, wyskoczył przez okno. (Typowy Smoczy Zabójca, phi ^^)

Była już godzina osiemnasta. Mimo późnej godziny, słoneczko świeciło w najlepsze i wcale nie miało zamiaru się skryć. W gildii zaś panowała wesoła atmosfera. Ludzie pili (norma), tańczyli, śmiali się i śpiewali. Nikt nawet nie śmiał wszczynać bójki. Powód? Urodziny Mistrza gildii. Chociaż w ten jeden dzień wypadałoby nie przyprawiać go o wyższe ciśnienie i jakieś przykrości. Sam stary Dreyar bawił się rewelacyjnie. Jak to w jego zwyczaju bywało, siedział po turecku na ladzie baru i wesoło popijał wysokoprocentowy trunek, obserwując swoje ‘dzieciaczki’, które to kochał nad życie. Wtem drzwi do gildii otworzyły się, a w nich stanęła osoba w ciemnym płaszczu. Zsunęła kaptur z głowy, a oczy wszystkich zgromadzonych były skierowane w jej stronę. Postać uśmiechnęła się nerwowo, a jej oczy napotkały wesołą twarz staruszka, którego to teraz szukała.
- Wszystkiego najlepszego Mistrzu. – Zaczęła. – Mam nadzieję, że nie przytrafią Ci się więcej tacy kłopotliwi podopieczni jak ja.
- Wcale nie jesteś kłopotem. – Odpowiedział jej, uśmiechając się szeroko.
- Życzę Ci Mistrzu, byś miał więcej cierpliwości i siły do reszty. Byś zawsze był uśmiechnięty i dumny ze swoich dzieci.
- Już jestem dumny. Nic mi więcej do szczęścia niepotrzebne. Mam Was, moje kochane dzieci. – W gildii dało się usłyszeć klaskanie, a z oczu staruszka wypłynęło kilka łez.
- Może to egoistyczne z mojej strony.. – Zaczęła znów. – Jednakże korzystając z okazji, chciałabym coś powiedzieć. Na początek, chcę powiedzieć: przepraszam, że odeszłam bez pożegnania. Nie chciałam byście mieli problemy, ale dzięki komuś, przemyślałam to wszystko.. – Tu spojrzała na młodego Dreyar’a, który uśmiechał się delikatnie pod nosem. – Tak naprawdę pochodzę z bogatej rodziny. Jestem Nina Heartfillia. Uciekłam z domu w wieku dziesięciu lat i zamieszkałam w domu Państwa Chigiri. Przybrałam imię Lucy i zaczęłam nowe życie, jednak ostatnio sprawy bardzo się skomplikowały. Wróciłam do domu, do chorego ojca, który bezzwłocznie potrzebował pomocy. Bałam się Wam to powiedzieć. – Z jej oczu spłynęła pojedyncza łza.
- Głupia! – Wrzasnął różowowłosy i podszedł do dziewczyny ze spuszczoną głową.
- N-natsu.. prze~ - Ramiona Dragneela objęły mocno dziewczynę, wywołując u niej cichy szloch. - ..praszam. – Dokończyła po chwili, wtulając się w przyjaciela.
- Nigdy więcej tego nie rób. – Zagroził, nie wypuszczając jej z objęć. Co więcej, nic nie wskazywało na to, by chciał ją z nich wypuścić. Reszta magów z wielkimi uśmiechami, patrzyli na tę wzruszającą scenę. Heartfillia uśmiechnęła się po chwili.
- Jestem w domu. – Wyszeptała.



Nooo i koniec rozdzialiku ^^
Sama się sobie dziwię, ale chyba wyszedł dobrze, nie? xD
No i oczywiście wątek Gale.. oh, aż wstyd nie dać tutaj dedykacji: oczywiście dla Reneé! No bo dla kogóż innego? Yay, chyba nie znam innej fanki number 1 ^^ Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z tego wątku :*
<3

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. "wyskoczył przez okno. (Typowy Smoczy Zabójca, phi ^^)" Co prawda to prawda xD
      Galevy *o* Jedyny związek w Fairy Tail, który ma w moich oczach jakieś szansę... i oni tak słodko razem wyglądają! Muszą być po prostu razem, no muszą! >.< Rozdział dobry... Poprzednie też były świetne, pomimo iż dawno nic nie komentowałam. Mam nadzieję, że wybaczysz mi ten poślizg kochana :)
      Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na NN ;*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Tak, Lucy przyznała się i Natsu ją jeszcze przytulił, kyaa ;3
      Rozpływam się. ;33 Kocham cię za to! :))
      No i jeszcze wątek GaLe <33 . To takie urocze. Te jego wyznanie: " Kocham cię, Mała". I ten pocałunek. :D Tyle słodyczy, ach, lubię takie momenty. :))
      Jeszcze Levy, która przemyca Gajeela nie mogę z tego :O.
      Rozdział genialny! Oby takich więcej.
      Lubię ojca Lucy w Twoim opowiadaniu. *.*
      Weny kochana. :)

      Usuń
  3. Świetny rozdział :3 Mam nadzieje że szybko dodasz nowy bo nie moge się doczekać!
    Więc weny,weny i jeszcze raz weny! Oraz zapraszam na mojego bloga!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle rozbawiłaś mnie i wzruszyłaś^.^ ale co jak co po Levy nie spodziewała bym sie takich erotycznych podtekstów pozwól że za cytuję : - Jakoś Cię przemycę do pokoju. Tylko musisz być cicho a z samego rana pójdziesz, by nie wzbudzić podejrzeń u właścicielki. – Uśmiechnęła się delikatnie, a na jej policzkach wystąpiły dwa pokaźne rumieńce.: Ha ha ha ha ha ha ha tylko musisz być cicho. ha ha ha ha ha ha ha. Nie no dziewczyno rozbroiłaś mnie. Oj Levy, Levy... Jestem ciekawa co będzie dalej jak rozwinie się przyjaźń pomiędzy Lucy a Laxusem. Heh... znając ciebie zaskoczysz nas że papucie nam pospadają.
    Masy weny życzę^.^
    Pozdrowionka ^.^

    OdpowiedzUsuń
  5. Scena na samym końcu boska. NALU 4EVEEEER < 33

    No i oczywiście powiem ci, że ten moment Levy z Gajeelem też był słodki. Taki kochany Gajeel? Miłość zmienia ludzi prawda? ;3 Kochana dodawaj szybko nowy, bo nie mogę się już doczekać ;33 Mam nadzieję, że ojciec Lucy wyzdrowieje i nie umrze :C

    Dużo weny! < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. (Uwaga, nawalam CapsLockiem)
    KOBIETO, ZADOWOLONA?! TO MAŁO POWIEDZIANE! TAM BYŁO GALEVY! OMG, OMG, GALEVY KOBIETO CZAISZ TO?! GAAAAALEEEEEVYYYYY! <3 <3 <3 *3*
    Bickslow : Emm... Ciuciuś, skocz po patelnię.
    GALEEVYYY <3 <3 <3
    Ciuciuś : Po co ci patelnia? Zgłodniałeś?
    Bickslow : Zaraz zobaczysz, do czego tutaj się stosuje patelnię...
    Ciuciuś : No ok... *Idzie i wraca z patelnią*
    GAJEEL POWIEDZIAŁ LEVY ŻE JĄ KOCHA CZAISZ TO KOBIETO OMG! <3
    Bickslow : *I j*pip*b patelnią w łeb Ren~chan* No. Tutaj patelnią się ogłusza Ren~chan, jak zaczyna za bardzo fangirlować.
    Soł, nie przeciągając dłużej, rozdział cud miód i herbatka! Lucynka wróciła, wszystko ładnie wyjaśniła, Natsu ją przytulił, Mistrz się popłakał i ogólnie Happy (Aye!) end! Czegóż chcieć więcej?

    GaLeeeevyyyyy ~~ <3 <3 <3
    Ciuciuś : Czyli że... *J*pip*b patelnią w łeb Ren~chan* ...tak to się robi?
    Bickslow : Szybko się uczysz, to dobrze. Może jutro się obudzi, kto wie?
    GaLeevyyy ~~ <3 <3 <#
    Bickslow : Przedawkowała GaLevy, już nic jej nie uśmi ._. It feels like the end of the world...
    Pozdrawiam!
    ~Bickslow
    i Ciuciuś
    ...
    ...
    ...
    GaLeeevyyy ~ <3 <3 <3
    ~Smexy Reneé

    Senk ju za dedykejszyn kochana <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój komentarz rozpier*pip*lił system *^*
      ~Smexy Reneé

      Usuń
  7. GaLeeee ! Boskie to było :D Najbardziej się uśmiałam z tych twoich nawiasów :D (No to pasuje mu jak ulał xD). Śmiałam się i rozczulałam, ale na końcu gdy Natsu przygarnął Lucyne... :3 Momencik warty czekania na rozdział :D Jestem usadysfakcjonowana i zachwycona ^.^
    Weny i ślę buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wątek Gajeel'a i Levy - genialny!!! Wyznanie prawdy przez Lucy na jednym wdechu - świetne!!! Przytulenie Lucy przez Natsu - brak słów!!! Jeszcze tylko całusa do szczęścia potrzeba :).

    OdpowiedzUsuń