poniedziałek, 6 maja 2013

25. Imię i transakcja.


Rano czuła jak ktoś szturcha ją w ramię. Przebudziła się gwałtownie, przez co większość kartek wypadła poza biurko.
- Oh, chyba mnie to naprawdę wciągnęła. – Mruknęła pod nosem blondwłosa i spojrzała na starszą kobietę, która patrzyła na nią zatroskanym wzrokiem. – Pani Spetto? Coś się stało?
- Proszę mi wybaczyć, że Panienkę obudziłam.. Zmartwiłam się, gdy nie zastałam Panienki w pokoju.
- Nic się nie stało. – Uśmiechnęła się delikatnie i rozciągnęła się na fotelu. – Muszę się jakoś odświeżyć.
- Przygotuję śniadanie.
- Bardzo Pani dziękuję. – Wymieniły się szerokimi uśmiechami i każda z nich udała się w swoją stronę. Brązowooka napełniła do wanny gorącej wody z dodatkiem olejku różanego. Mimo iż spała w bardzo niewygodnej pozycji, na jej ustach widniał uśmiech. Czuła się naprawdę szczęśliwa.. jednakże, gdy tylko spojrzała na prawą dłoń, na której widniał różowy symbol jej gildii, posmutniała. Przepraszam Was.. wszystko wyjaśnię.. później.. Oparła głowę o brzeg wanny i oddała się jej ulubionej przyjemności.
Po pół godzinie, odświeżona i przebrana w czyste, bardziej elegantsze ubrania, udała się do jadalni, gdzie czekało już na nią śniadanie.
- Smacznego Panienko Nino. – Usłyszała za sobą. W progu jadalni stała ta sama staruszka, która ją obudziła.
- Nina.. – Szepnęła cicho. – Tak dawno nie słyszałam tego imienia. – Rzekła, biorąc do ręki pieczywo. – Chciałabym, byście mówili do mnie Lucy.
- Lucy? – Powtórzyła zaskoczona staruszka.
- Tego imienia używałam przez dziesięć lat. Przyzwyczaiłam się do niego. W jakiś sposób, dało mi ono siły, by dalej żyć. Postanowione. Od dzisiaj jestem Lucy Heartfillia. – Uśmiechnęła się szeroko.
- Jak sobie Panienka Ni.. Lucy życzy. – Szybko się poprawiła i odwzajemniła uśmiech. Po chwili zniknęła gdzieś w głębi posiadłości, a dziewczyna w samotności rozkoszowała się posiłkiem. Po kwadransie, niezwłocznie i bez zastanowienia, pognała do pokoju ojca. Zapukała kilkakrotnie, a gdy usłyszała ‘proszę’, weszła.
- Nie musisz pukać. – Rzekł ojciec.
- Kwestia przyzwyczajenia. Jak się czujesz? – Usiadła na krawędzi łóżka i chwyciła ojca za rękę.
- Nie najgorzej. Jednak i tak nie czuję żadnej poprawy od kilku dni. To leżenie mnie bardziej męczy.
- Regenerujesz siły. Cierpliwości tato. Właśnie.. przeglądałam papiery w Twoim biurze. Sprzedaż naszej ziemi to całkiem dobry interes.
- Kiedy zdążyłaś je przejrzeć? – Spojrzał na córkę zaskoczony.
- Wczoraj wieczorem.. tak mnie to wciągnęło, że nawet tam spałam.
- Za chwilę i Ty do mnie dołączysz Nino, gdy tak będziesz funkcjonować. – Dziewczyna zaśmiała się.
- Oj nie przesadzaj tato.. a propo mojego imienia.. – Zaczęła i spojrzała kątem oka na ojca, który przypatrywał się jej uważnie. – Chcę go zmienić.
- Zmienić? Dlaczego?
- Przez ostatnie dziesięć lat byłam znana jako Lucy.. Lubię to imię i chcę je zachować.
- Lucy.. Lucy Heartfillia. – Rzekł Jude. – Podoba mi się.
- Naprawdę?
- No jasne. Pasuje Ci to imię.
- Też tak uważam. Dobra, a teraz idę załatwiać interesy, a Ty odpoczywaj.
- Możesz przyjść z papierami tutaj. – Blondwłosa zatrzymała się przy drzwiach.
- Chyba żartujesz. – Pogroziła palcem. – W takim stanie nie dopuszczę Cię do pracy. Przyjdę później. Potrzebujesz czegoś?
- Mam już wszystko. – Westchnął, a młoda Heartfillia (od początku opowiadania nie mogłam się doczekać, by napisać to nazwisko! xD) wyszła z pokoju i z powrotem udała się do gabinetu. Usiadła przy wielkim biurku i przeglądnęła ostatnie teczki. Już podjęła decyzję, komu odsprzeda ziemię. Wyciągnęła czystą kartkę papieru i w paru zdaniach napisała swoją decyzję. Kartkę złożyła dwukrotnie i wsadziła do śnieżnobiałej koperty, wypisując na niej adres.
- Pani Spetto, wychodzę na chwilę do miasta. Będę za jakąś godzinę. – Oznajmiła blondwłosa i nie czekając na jej odpowiedź, wyszła z posiadłości.

Pogoda była wręcz doskonała na spacer. Słońce, ptaki ćwierkające wesoło, dużo zieleni i świeże powietrze. Czego chcieć więcej? Duszy do towarzystwa. Odpowiedziała sobie w myślach i w momentalnie przed oczyma pojawił się obraz jej przyjaciół. Znowu. Tęskniła za nimi. I to bardzo. Zerknęła na kopertę w jej ręce i pomyślała, czy nie będzie lepiej, jeśli wyśle do nich list. Jakieś słowa wyjaśnienia się im należą. Tylko, co mogła im napisać prócz zwykłego i banalnego ‘przepraszam’? Gdy opisze wszystko, całą prawdę.. mogą nie uwierzyć albo co gorsza, nie wybaczyć, bo czegóż mogła się spodziewać, gdy dowiedzą się prawdy? Ciężko westchnęła i postanowiła póki co nie zadręczać się tym. Teraz jej priorytetem jest pomoc ojcu, jej rodzinie. Nie może sobie pozwolić na stratę tego, co jest dla niej ważne.

Tymczasem w gildii.
Jak każdego dnia panował tam gwar. Rutyna. Czym byłoby Fairy Tail bez śmiechu, kłótni, bójek, poobijanych facjat i woni alkoholu? Nagle do budynku wparował zdyszany różowowłosy mag, a tuż za nim jego latający przyjaciel.
- Lucy zniknęła. – Te słowa wystarczyły, by rozpoczęły się spekulacje z domniemanym zniknięciem jednego z członków gildii. – Trzeba jej poszukać. – Dodał, podchodząc do baru, gdzie na ladzie siedział Mistrz i wesoło popijał procentowy trunek.
- Nie trzeba. – Rzucił, co wywołało jeszcze większą wrzawę wśród reszty zgromadzonych.
- Ty sobie chyba ze mnie jaja robisz! – Wrzasnął Salamander i uderzył pięścią w blat. – A jeśli ktoś ją porwał?
- Nie gorączkuj się tak młody. Lucy jest silna. A gdyby było tak jak mówisz, na pewno byśmy już coś wiedzieli.
- To co się z nią stało? Mira.. – Zwrócił się do białowłosej barmanki. – Czy Lucy brała jakąś misję?
- Nie. – Odpowiedziała krótko.
- To gdzie ona do cholery jest?!
- Może sobie zrobiła wakacje? – Do rozmowy przyłączył się mag lodu. Za chwilę doszła również Tytania, którą również zainteresowało zniknięcie przyjaciółki.
- Wakacje? Bez powiadomienia nas o tym?
- A co ona jest naszą własnością? Jest dorosła. – Rzucił Fullbaster.
- Czy wy się w ogóle słyszycie? – Chwycił za koszulę odwiecznego rywala i spojrzał mu groźnie w oczy. – Jak możesz tak mówić? Jesteśmy przyjaciółmi, drużyną. Zawsze trzymamy się razem. Mówisz tak, jakby Cię w ogóle nie obchodziła.
- Natsu.. uspokój się trochę. – Scarlet zainterweniowała i rozdzieliła magów. Smoczy Zabójca już nic nie odpowiedział. Obdarzył wściekłym spojrzeniem resztę magów i wyszedł z budynku.
- Cholera! – Krzyknął, przekraczając próg gildii. – Lucy.. gdzie jesteś? – Dodał szeptem.

Dziwne uczucie. Poczuła nagłe ciepło rozchodzące się od stóp do głowy i po chwili lekki wiatr owiał jej twarz. Zatrzymała się gwałtownie i odwróciła się za siebie. Właśnie wracała z miasta do domu.
- Natsu. – Szepnęła. – Wybacz. – Dodała i ruszyła do posiadłości. Ciemne chmury okryły niebo. Tak nagle zebrało się na deszcz. Przyspieszyła kroku, gdy poczuła pierwsze krople opadły na jej twarz. Nim dotarła do willi, złapała ją ulewa. Przemoczona do suchej nitki, pognała na górę w poszukiwaniu suchych ciuchów. – Cześć tato. – Po kilku minutach, z mokrymi włosami weszła do pokoju staruszka.
- Nina.. znaczy Lucy. Gdzie byłaś?
- Byłam w mieście załatwić pewną sprawę. W drodze powrotnej złapał mnie deszcz.
- Jaką sprawę miałaś do załatwienia? – Spytał ciekawy.
- Interesy. Podjęłam decyzję i wzięłam sprawy w swoje ręce.
- Chodzi o zakup ziemi? Wybrałaś już kogoś?
- Tak. To będzie bardzo dobra inwestycja. Szybko się odkujemy, tak na początek.
- Cieszę się. Liczę na to, że wszystko przebiegnie pomyślnie.
- Będzie dobrze. Wiem to. – Puściła mu oczko. – Napijesz się herbaty?
- Bardzo chętnie.
- Świetnie. Zaraz nam przyniosę i porozmawiamy. – Szybko oddaliła się od łóżka i udała się do kuchni. Postawiła czajnik z zimną wodą i przyszykowała dwie filiżanki.
- Ja to zrobię Panienko. – Wtrąciła się nagle staruszka, która weszła do kuchni.
- Nie trzeba Pani Spetto. Umiem robić herbatę. – Uśmiechnęła się.
- Oh.. no dobrze. – Westchnęła. Po paru minutach czajnik zaczął gwizdać, a filiżanki zostały napełnione gorącą wodą. Blondwłosa postawiła dwie porcelanowe filiżanki na metalowej tacy i jakiś talerzyk z ciasteczkami. Powoli udała się na piętro i z małymi trudnościami weszła do pokoju rodzica. Postawiła tackę na niewielkim stoliku obok łóżka i podała gorący napój tacie, a na pościeli ułożyła talerz ze słodkościami.
- Na poprawę humoru. – Skwitowała dziewczyna i usiadła po turecku na końcu łóżka.

Nieobecność w domu przez te dziesięć lat, odcisnęło piętno na brązowookiej. Tak wiele się wydarzyło, a jej nie było. Ciężko będzie nadrobić te ‘straty’ z ojcem, jednak od czegoś trzeba zacząć. Już kilka godzin rozmawiali o wszystkim i o niczym. Śmiali się, płakali. Teraz już od kilku minut zapanowała między nimi cisza. Jude spojrzał na córkę.
- Czemu się mi tak przyglądasz? Aż tak bardzo się nie zmieniłam.
- Mylisz się. Twoje włosy..
- .. musiałam przefarbować. – Dokończyła za niego. – Inaczej szybko bym została znaleziona.
- Nie tylko to się zmieniło. Jesteś taka.. normalna. Nie jak córka z bogatej rodziny. Jesteś już kobietą, jednak Twoje zachowanie zupełnie się różni.
- Nie chcę być jak te sztuczne damy z innych rodzin. Chodzić na bale, wbijać się w ciasne sukienki, wychodzić za mąż za kogoś, kogo się nie zna.. Nie chcę być tak oceniana przez innych. Chce być zwykłą Lucy Heartfillią. Z normalnego domu.
- To raczej będzie trudne..
- Mylisz się. Już poczyniłam w tym kierunku kroki. Zaczynamy od nowa tato.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Dowiesz się wszystkiego w najbliższym czasie. Cierpliwości. To niespodzianka. – Nagle rozległo się pukanie. – Proszę. – Odpowiedziała za ojca. W drzwiach stanęła Pani Spetto.
- Proszę wybaczyć. Ma Panienka gości. – Oznajmiła staruszka.
- Dziękuję Pani Spetto. Proszę przekazać, że zaraz zejdę.
- Oczywiście. – I wyszła. Młoda Heartfillia odwróciła się w stronę rodzica i uśmiechnęła się szeroko. Zeszła z łóżka i posprzątała filiżanki.
- Odpoczywaj. Ja idę na dół do gości.
- Może też powinienem iść? – Podciągnął się na łokciach.
- Nawet o tym nie myśl. Wszystkim się zajmę. Przyjdę później. – Szybko opuściła pokój, zostawiając ojca samego. Schodząc po schodach, usłyszała kawałek rozmowy przybyłych gości oraz Pani Spetto.
- Panienka zaraz przyjdzie. Proszę się rozgościć w salonie. – Rzekła staruszka i gestem ręki zaprosiła ich do pomieszczenia.
- Robić interesy z kobietą? Eh, jeszcze nigdy się mi to nie zdarzyło. – Westchnął starszy, elegancki mężczyzna.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz, panie Nishimori. – Odpowiedziała blondwłosa, wchodząc do salonu. – Dzień dobry. – Przywitała się grzecznie i spojrzała na zdziwionych gości. – Witaj Makki. – Uśmiechnęła się do zielonookiego.
- Lucy? – Rzucili oboje po chwili.
- Jesteś córką Jude’a? – Spytał Rin.
- Tak. To ja, uciekająca córka. – Odpowiedziała z uśmiechem.
- Ale ona miała na imię Nina.. – Zauważył starszy Nishimori, lecz po chwili jego mina zmieniła się. – Już rozumiem. – Dodał po chwili. – Niezłe z Ciebie ziółko.
- Racja. – Rzekła krótko. – Halo, Makki? – Mina chłopaka nie zmieniła się w ogóle. Pomachała mu kilkakrotnie przed oczyma. Nie zadziałało. Dopiero gwizdnięcie prosto do ucha, postawiło chłopaka na ziemię. – Odleciałeś. – Skwitowała rozbawiona.
- Ja.. ja.. ja.. – Zaczął się jąkać. – Jestem w szoku. – Dokończył po chwili.
- Pogadamy o tym później. Teraz interesy. – Rzekła poważnie i rozsiadła się w fotelu. Pół godziny później została podjęta decyzja, iż Rin Nishimori odkupuje połowę ziemi Heartfilli. Po podpisaniu dokumentów, przypieczętowali udaną transakcję kieliszkiem wina.




Skończyłam ~ ! i rozdział i prawie siebie.. ^^
Kurwicy ciąg dalszy, jednakże nawet podczas niej potrafię coś napisać i chyba nie wyszło to tak źle >.<
Jestem z tego nawet zadowolona ^^
Kolejny rozdział pojawi się może jutro o ile humor dopisze.. (jutro mam bardzo ważny dzień i nie chodzi mi tu o maturę ;P jeśli się uda, to się pochwalę ^^)
No właśnie!
Do wszystkich maturzystów, którzy tu zaglądają: POWODZENIA JUTRO! I  w ogóle w najbliższych dniach! Przesyłam każdemu z osoba mocnego kopniaka w dupę >.< I co więcej: nie martwcie się! na serio! Pewnie myślicie, że łatwo mi to mówić.. otóż nie.. moje podejście było takie, że gdy wszyscy mi mówili, że nie zdam, (z natury jestem bardzo leniwa i olewałam naukę) to ja z powagą i determinacją odpowiadałam: ‘a zobaczycie, że zdam!’ i voila~ ! Pokazałam im, kto tu rządzi! Hahaha ;P Więc luzik moi drodzy, dacie radę! ;*

12 komentarzy:

  1. PIerwsza:PPP
    Ja również się dołączam do powodzeń na maturze i trawcie w klucz!!! A i nie bierzcie wierszy choć nie wiadomo jak by były łatwe!!! A co do rozdziału kochana: Po pierwsze oddaj Happego!!!! Bo za dobry ci wyszedł ten rozdział!!!! Podziel się z innymi :P A po drugie, panienka Nina- Lucy, Lucy- Nina, oj kręćka można dostać. Ciekawe co wymyśli z tymi interesami i czy jej tata wreszcie bedzie zdrowy i wróci do Gildii?? Oczekuje z niecierpliwościa. I zdenerwowany Natsu jest taki słodki ^.^
    Buziaki i przytulaski

    OdpowiedzUsuń
  2. Po co te neeerwy *ziewa*, maturzyści! Stres nic nie daje, tylko wam może przeszkodzić. Uczyliście się, czy też nie - teraz już za późno, wystarczy podejść do tego na luzie, a na pewno pójdzie dobrze :3 (Łatwo mówić, a jak sama zdawałam to się omal ze strachu nie zemdlałam xD). Tak więc dołączam się do "trzymania kciuków" za maturzystów, a Tobie kochanie życzę powodzenia - cokolwiek masz jutro do załatwienia ;*
    A rozdział fajniutki, ale troszeczkę brakuje mi akcji. Rozbawił mnie Makki, a Natsu... jakby to - zadowolił mnie i spełnił moje oczekiwania haha :D Coś dziś mi się wydaje, że w okół pełno NaLu, wszędzie się tulą, tęsknią, widzą się po rozłące, mówią sobie czułe słówka... A ja już drugi dzień nie widzę się z ukochanym, usycham z tęsknoty i czytając to wszystko wręcz wyje za nim ... Wybacz, że na Ciebie padło, ale po takiej dawce uczuć w opowiadaniach w końcu nie wytrzymałam i musiałam to wyrzucić z siebie :P
    Oby humorek Ci dopisywał i już jutro uraczyła nas kolejnym świetnym rozdziałem :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yasha zgadzam się z tobą nerwy zazwyczaj są na maturze. Tylko dla przykładu ja nie myślałam o tym czy zdam tylko czy egzaminatorzy nie poczują ode mnie alkoholu, ponieważ w moich stronach jest taka małą tradycja że przed maturą trzeba się na pić. A że klasę miałam skład 16 chłopaków do 5 dziewczyn to imprez coś typu FT. A powodzenia należy życzyć. ^.^

      Usuń
  3. Tylko proszę nie sprzedaj całej posiadłości XD
    Tak jak prosiłam rozdział pojawił się jutro, czyli, że dzisiaj, bo pisałam... XD
    Rozdział bardzo fany, przypadł mi do gustu (jak każdy, gdyż piszesz prześwietnie) Ja też chcę mieć takiego nosa do interesów jak Nina, nie Lucy, no którejś z nich :) No to wenny i humorku, itd.
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moncia, pisało że Lucy sprzedała połowę ziem, czyli tą wioskę (czy sad, albo co tam było) która była w ich posiadaniu :) A rozdział rzeczywiście zajebiaszczy, znów pojawia się Makki ;3

      Usuń
    2. Ja jestem taka, taka... nierozumna, to jedna z moich wad.Niestety :'(

      Makki jest super! XD
      Zgodzę się z Beatą-chan rozdział zajebisty!! :D

      Usuń
  4. siedze na tele wiec ciezko porzadnie skomentowac ;c jutro to zrobie ;3
    a rozdzial swietny a jutro ci opisze szczegolowo ;d
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielkie, grupowe czytanie kciuków ~ <3
    A rozdział wcale nie wyszedł ci zły :3 Jest fajny! Taki dość spokojny. No i... Zabrakło mi w nim Laxusa *beczy*
    Ale da się przeżyć.
    Bickslow : Jej mózg chyba daje sobie spokój ze strajkiem. A co to oznacza? Masowe nadrabianie zaległości!
    Aye, sir ~ ! Soł... Oj, Makki, Makki, co z ciebie wyrosło ? Na widok dziewczyny odlatujesz >.<
    Natsu, nie bój boja ~ !
    Dobrego humorku kochanie ~~ <3 *Zostawia tyyyyyyyyyyyyyyyle weno-żelków*
    ~Smexy Reneé, Queen of Hearts

    OdpowiedzUsuń
  6. Co mam napisać?... Rozdział wyszedł ci oczywiście świetnie! ;DD

    Czytało się go swobodnie, w ogóle był taki fajny, spokojny.

    Chociaż dreszcz mnie przeszedł (z emocji), kiedy Natsu wołał Lucy, a ona to "czuła". *o* To było rewelacyjne! (fanatyczka NaLu) xD

    No nic, pozostaje tylko cierpliwie czekać na następny rozdzialik! ^.^

    Weny życzę! ;33

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę świetny rozdział. Jestem cholernie ciekawa co będzie dalej, no i przede wszystkim czy Natsu będzie szukał Lucynki ;33 Dodawaj szybkooo !

    No i ślę wenę ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja juz cholercia myslalsm ze to Natsu sie pojawil a dopiero potem zorientowalam sie ze on nie wie iz Lucy to corka Jude.. *wali glowa w sciane*..
    Chociaz i tak mam nadzieje ze on sie tam pojawi ^.^
    Ciesze sie ze Lucy pogodzila sie z ojcem, ze w jakis sposob probuja nadrobic stracony czas :) no i ciekawe jak pojdzie Lucy te cale "biznesowanie" :D
    zycze duzo weny :**
    I trzymamy kciuki za maturzystow :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Coraz ciekawsze jest to opowiadanie :). Bardzo miło się czyta Twoją twórczość. Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń