Któryś z kolei kieliszek wina. Kolejny toast.
- Too.. ja pójdę do Jude’a. Mogę, prawda? – Starszy
Nishimori spojrzał na blondwłosą.
- Oczywiście. Bardzo się ucieszy. – Odpowiedziała z
uśmiechem. Po chwili zniknął i udał się w stronę pokoju chorego. – Wyjdziemy na
dwór? – Posłała pytanie młodzieńcowi.
- Jasne. – Odpowiedział krótko i wyszli na świeże powietrze.
– Nie mogę w to uwierzyć.. – Zaczął.
- Ale w co? W to, że jestem córką najbogatszego biznesmena?
- Czemu nie powiedziałaś wtedy? Na misji, kiedy przyszłaś
mnie uratować? – Usiedli na drewnianej ławce w ogrodzie.
- Wtedy byłam tylko Lucy. To trochę skomplikowane..
- Mamy czas. Jak dwójka biznesmenów się spotka to mogą
rozmawiać godzinami. – Zaśmiał się zielonooki.
- Racja. – Westchnęła.
- No to jak? Opowiadaj mi tu wszystko.
- Widzisz.. Dziesięć lat temu, gdy zmarła moja matka po
prostu uciekłam. Czułam się zaniedbana i niekochana przez ojca. Mimo, że miałam
tylko dziesięć lat, dobrze wiedziałam, czego chcę. Chciałam znaleźć miejsce, w
którym będę szczęśliwa..
- Znalazłaś je?
- Tak. – Uśmiechnęła się pod nosem. – Spotkałam Mizuki’ego
Chigiri. Wprowadził mnie do swojej rodziny i opiekował się mną. Zmieniłam imię,
kolor włosów.. z czasem zaczęłam tam pracować. I tak mijały lata. Gdy pojawili
się magowie Fairy Tail, poczułam, że czas uwolnić się spod skrzydeł tych ludzi,
więc udałam się do gildii, gdzie znów poczułam, że jestem kochana. Moje życie
znów się zmieniło. Na lepsze.
- To dlaczego wróciłaś tutaj?
- Mój ojciec zachorował.. nie mogłam tego tak zostawić i
jeszcze stracić tego domu, tych wspomnień.
- A Ci magowie? Jak zareagowali, gdy się dowiedzieli, że
jesteś córką Jude’a Heartfilli? – Brązowooka wzdrygnęła się lekko, co nie uszło
uwadze chłopakowi.
- Nie wiedzą kim jestem. – Ścisnęła ręce na kolanach. -
Odeszłam z gildii bez słowa wyjaśnienia.
- Na pewno się martwią. – Stwierdził.
- Wiem.. nie umiałam jednak inaczej postąpić. Boję się o
nich. Boję się, że mogą mieć kłopoty, że zaprosili do gildii zaginioną
dziedziczkę.
- No przecież nie wiedzą o tym. Nic im nie grozi.
- I tak może wybuchnąć skandal Makki. Nie chcę by cierpieli
przez moje egoistyczne zachowanie.
- I tak cierpią. – Rzucił, a Heartfillia obdarzyła go
zdziwionym spojrzeniem. – Cierpią, bo nie wiedzą gdzie podziewa się ich
członek.
- Zapomną. – Rzekła po chwili i wstała.
- Czekaj! – Krzyknął i chwycił ją za rękę. – Wiesz.. od
czasu, kiedy skończyłaś u nas misję.. myślałem o Tobie. – Uśmiechnął się
zadziornie.
- N-n-n-o wiesz? – Zająknęła się.
- Ty o mnie nie? Wiesz, że teraz moglibyśmy się pobrać?
Oboje pochodzimy z bogatych rodzin. To byłoby..
- .. korzystne dla naszych rodzin, tak? – Dokończyła za
niego z nutką złości w głosie. – Wybacz, że Cię rozczaruję, ale nie wyjdę za
mąż za kogoś, kto oczekuje tylko korzyści materialnych z takiego związku.
- Źle mnie zrozumiałaś. – Rzekł zdenerwowany.
- Oh? Doprawdy? Z tego co powiedziałeś, właśnie to wynikało,
że na tym Ci zależy.
- Ale nie o to mi chodziło tak naprawdę. Pamiętasz, co
powiedziałem wtedy? – Nishimori przybliżył się do dziewczyny i chwycił ja za
drugą rękę. Ta kiwnęła twierdząco głową. – Moje uczucia się nie zmieniły. Ja
Cię nadal ~ ..
- Mam już kogoś wyjątkowego Makki. – Przerwała mu. Mimo tego
on nadal nie zwolnił uścisku na jej dłoniach.
- Jesteście razem?
- Co? To pytanie jest niestosowne.. – Wykręcała się. Widząc
jednak jego srogi wzrok, westchnęła. – Nie jesteśmy razem. – W oczach chłopaka
pojawił się niebezpieczny błysk.
- No to mam jeszcze szansę.
- Proszę, przestań. – Delikatnie uwolniła się z uścisku i
obróciła się do niego tyłem.
- Nosisz kolczyki, które Ci podarowałem.
- Tak, noszę. Nie mogłam ich oddać ani sprzedać. Dlatego je
noszę i robię to z przyjemnością. – Odeszła kilka kroków i odwróciła się z
szerokim uśmiechem do chłopaka, któremu aż z wrażenia serce zaczęło szybciej
bić. – Bardzo je lubię i za żadne skarby nikomu ich nie oddam.
- Cieszę się. – Wyrzucił tylko z siebie i popatrzył na
odchodzącą blondwłosą.
- No co tak stoisz jak kołek? Zaraz będzie padać. – Rzuciła
przez ramię i weszła do środka. – Mam nadzieję, że przyjmiesz do wiadomości
informację taką, iż nie będziemy razem. Prawda? – Spojrzała na niego błagalnie.
- Moja odpowiedź na to brzmi: ja i tak będę czekał.
- Rany.. ale jesteś uparty.. – Westchnęła i wraz z
zielonookim udały się na piętro do swoich ojców. Bez pukania weszli do pokoju
chorego Heartfilli.
- Jak się cieszę, że się znacie. – Rzucił od razu Jude.
- Tato.. – Spojrzała na niego spod byka. – Nic więcej w tym
temacie. My się tylko P R Z Y J A Ź N I M Y. Prawda? – Tu zerknęła na Makki’ego
i widząc jak się waha z odpowiedzią, szturchnęła go łokciem w brzuch.
- T-tak. Prawda. – Odpowiedział, łapiąc oddech. Staruszkowie
spojrzeli po sobie zdziwieni.
Godzinę później, rodzina Nishimori opuściła posiadłość. Lucy
zmęczona dniem, udała się do łazienki i wzięła gorącą kąpiel, po której od razu
pognała do swojego ukochanego łóżka. Przytuliła się do jednej z poduszek i z
uśmiechem zasnęła.
Rano obudziło ją pukanie do drzwi. Lekko zdenerwowana
faktem, że ktoś przeszkadza jej z samego rana, krzyknęła krótkie ‘proszę’. Do
pokoju weszła Pani Spetto.
- Bardzo przepraszam, że budzę.. – Zaczęła zdenerwowana. W
głowie blondwłosej pojawiło kilka czarnych myśli. Jedna z nich dotyczyła jej
ojca, że jego stan mógł się pogorszyć. Szybko zrzuciła z siebie kołdrę i
wyskoczyła z łóżka o mało co nie wybijając sobie wszystkich zębów i stanęła w
pionie.
- Coś z tatą? – Rzuciła przerażona.
- Nie.. Pan Jude jeszcze śpi.. chodzi o to, że ma Panienka
gościa. – Czuła jak kamień spada jej z serca. I to dosłownie.
- Gość? – Nagle oprzytomniała. – Tak wcześnie? Przedstawił
się?
- Nie. Nie znam, ale powiedział tylko, że Panienka zna.
- Rozumiem. Proszę mu przekazać, że za chwilę będę. – Mówiąc
to, podeszła do szafy i wyciągnęła pierwszy lepszy z brzegu zestaw elegantszych
ubrań. Cholera wie, kto tu przylazł. –
Pomyślała. Po kwadransie zeszła na dół i od razu skierowała swoje kroki do
salonu. Od razu rozpoznała te blond włosy, które wystawały znad oparcia sofy.
(Ciekawa jestem o kim pomyśleliście.. xD 3.. 2.. 1.. iii..) – Laxus..
- Siemka Lucy. – Wstał, słysząc swoje imię i uśmiechnął się
delikatnie. Heartfillia przez dłuższą chwilę nie mogła uwierzyć w to wszystko.
- J-jak? – Wyszeptała i spojrzała na niego zaskoczona. Nie
odezwał się nic. Po chwili ją olśniło. – Mizuki. – Skwitowała. Ten twierdząco
pokiwał głową. – Ale jak on.. upiłeś go, prawda? – Skrzyżowała ręce na
piersiach i obdarzyła go srogim spojrzeniem.
- Ależ ma słabą głowę. – Stwierdził. – I na serio kiedyś się
kąpaliście razem? – Wymawiając to zdanie, blondwłosa przybrała buraczkowy
kolor, co wywołało śmiech u młodego Dreyar’a,
- Dość! Po co tu przyjechałeś? – Szybko zmieniła temat i
przeszła do sedna.
- Pogadać? Zobaczyć Cię? (Tylko błagam.. bez żadnych
westchnień mi tutaj.. :P)
- Okej.. pogadaliśmy, zobaczyłeś mnie, a teraz pa.
- Coś taka podenerwowana?
- Ja? Skądże znowu. – Prychnęła. Zapanowała między nimi
kilkuminutowa cisza, dzięki której Lucy udało się trochę ochłonąć i uspokoić. –
Gildia już wie? – Spytała po chwili, wymijając maga i siadając na fotelu.
- Tylko dziadek no i ja. Nikt więcej. – Odpowiedział,
siadając z powrotem na sofie. – Wszyscy się martwią o Ciebie. Czemu tak nagle
odeszłaś?
- By pomóc ojcu.. i nie chce by gildia miała problemy przeze
mnie.
- Ty to jesteś głupia. Tym się martwisz? Kłopoty to nasze
drugie imię. – Mimowolnie brązowooka, uśmiechnęła się. – Mam nadzieję, że
wrócisz?
- Nie teraz. Muszę tu zostać z tatą.
- Fairy Tail to też Twoja rodzina. Natsu wariuje odkąd wyjechałaś
bez słowa. Musisz wrócić i z nim pogadać. Jutro są urodziny dziadka. Musisz
przyjść.
- Jestem tylko problemem.
- Powtórzę się: jesteś głupia. – Wstał z sofy i ruszył w
kierunku wyjścia. – Wszyscy za Tobą tęsknią i chcą Cię zobaczyć. Mam nadzieję,
że ich nie zawiedziesz. – Heartfillia już nic nie odpowiedziała. Nawet nie
zdążyła. Dreyar z hukiem zamknął drzwi i tyle go widziała. Ze spuszczoną głową
ruszyła w stronę schodów.
- Zrobiłam śniadanie. – Z kuchni wyłoniła się starsza Pani
Spetto.
- Dziękuję, ale nie jestem głodna. Idę się położyć. – Rzuciła
tylko i leniwie pognała do pokoju. Rzuciła się na łóżko i zaczęła łkać w
poduszkę. Lucy! Ty idiotko! – Zaczęła
rzucać w myślach na siebie wyzwiska.
Ciągle płakała. Łez nie było końca. Dochodziło już po
południe, a ona nie wyszła z pokoju. Gapiła się to w okno to w sufit i za
chwilę na nowo wylewała łzy. Poczuła nagle, jak ktoś siada na skraju łóżka.
Szybko otarła mokre policzki i odchyliła się do tyłu.
- Tato.. co Ty tu robisz? Nie powinieneś jeszcze wstawać. –
Zaczęła szybko.
- Martwiłem się.. nie przyszłaś do mnie dzisiaj.
Pomyślałem.. że znowu uciekłaś.
- Jakbym mogła. – Uśmiechnęła się delikatnie.
- Co się stało? Dlaczego siedzisz tutaj sama i płaczesz?
- To nic takiego.. chyba alergia.
- Nie okłamuj mnie. – Rzucił zdenerwowany. Jej usta
zadrżały, a w kącikach oczu pojawiły się łzy. Wtuliła się w pierś ojca i na
nowo zaczęła płakać, mocząc przy tym jego satynowy płaszcz. Ojciec, jak to
zwykle bywa, objął ją ramieniem i mocno przytulił. Ucałował czoło i zaczął się
z nią kołysać, jakby chciał ją uśpić. – Już cii.. Jestem przy Tobie. – Szeptał
do jej ucha, a płacz ustał. Odsunęła się delikatnie od niego i spuściła głowę.
- Wybacz, że Cię zaniepokoiłam. J-ja.. po raz pierwszy w
życiu, chyba nie wiem, czego chcę. – Wyjąkała.
- Słuchaj swego serca. – Odpowiedział krótko. Podniosła
głowę i spojrzała w jego poważne i przepełnione troską oczy. To zdanie jej
wystarczyło.
- Masz rację tato. – Ponownie się do niego przytuliła. –
Dziękuję, że jesteś. – Dodała po chwili. Czuła jak serce ojca zaczęło szybciej
bić po wypowiedzeniu tych słów.
- Zawsze będę.
No to.. eeee.. ten tego.. hmmm.. jak rozdział? xD
Troszkę mnie nie było, ale cóż.. no.. eeem.. nie mam
wytłumaczenia ^^
Hyyyyyy.. wieczorem nadrobię Wasze blogi, tak że oczekujcie
komentarzy ;P
Nie no, nawet notatka pod rozdziałem coś mi się nie klei ;/
Do usłyszenia ;*
Długo kazałaś na siebie czekać! xD Rozdział świetny, lekki i z humorkiem! ;p
OdpowiedzUsuńSo...
Jak mniemam "wyjątkowym kimś" Lucy jest Natsu! ^____^
Chociaż Makki też jest słodki, ale będę się trzymała NaLu (Natsu i Lucy forever together! <3).
Ciekawość mnie zżera, co mówi głos serca do naszej Lucynki. Jude to jednak jest najlepszym ojcem, jakiego mogłaby mieć! ;D
Czekam na następny rozdział! Ślę duuużo weny! :3
Hura!!! Wreszcie rozdzialik!!!! Jesteś wielka!!! Rozdział jak zawsze BOSKI!!! No nie spodziewałam się że Laxus wpadnie do Lucy. Ja stawiam że Lucynka czuję mięte i do Natsu i do Laxusa i do Makkiego. Ech... Jakiś czworokąt miłosny tu się kroi... AAAAA nie mogę się doczekać kolejnego rozdzialiku.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka.
Aaa świetny rozdział ! Mam nadzieję, że Lucy wróci do gildii, chociażby na urodziny dziadka, żeby im wszystko wyjaśniła :C Biedny Natsu, pewnie wychodzi z ciała zastanawiając się gdzie mu Lucynka uciekła ! Kocham tatę Lucy, jest kochany :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny no i duuuuuużo weny ! < 3
LaaxLu!
OdpowiedzUsuńNo ale nie, bo ten idiota Dreyar wspomniał o Natsu.. nosz kurna xD
Urodziny dziadka, fajnie ;3 Będzie się działo. No i mam nadzieję, żę Lucy się na nich zjawi..
Makki niech lepiej odwali się od Lucynki, ona jest Laxu.. *wzdycha* to znaczy Natsu. Ten tekst o małżeństwie.. no nie, rozbroiło mnie to xD
Weny!
Oj tam! Świetny rozdział ^.^ Mnie też trocheczkę tu nie było i muszę nadrobić straty :) LaxLu *o* Były westchnienia, oj były xD Makki widzę, że nie da sobie spokoju :3 Dobrze! Im ich więcej tym lepiej xD Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały :) Weny i buziii :****
OdpowiedzUsuńMakki mnie wprost rozwala :D Ale Laxus... i ta wspólna kąpiel hahahaha genialna jesteś :D Natsu się wypłakuje, a to ci dopiero... No i właśnie, ten tekst do Makkiego, że ma już wybranka swego serca xD Każdy wie kogo ona miała na myśli.. prawda? ;> Urodziny dziadka... musisz to opisać, czy będzie tam Lucy, czy nie. No i jak mogłaś...
OdpowiedzUsuń- Słuchaj swego serca. – Odpowiedział krótko. Podniosła głowę i spojrzała w jego poważne i przepełnione troską oczy. To zdanie jej wystarczyło.
- Masz rację tato.
Ej, to co jej serce mówi? Jak ona sama nie wie czego chce... Ciekawość mnie zżera od środka!!! Niedobra ty, w takim momencie przerywać -.- Jednak rozdział bardzo fajny, jak zawsze z resztą :D
Weny, czasu i 100 buziaczków :****
LaxLuuuu ~~ <3 <3 <3 Yay, tak bardzo się cieszę ! Więcej LaxLu ! Na tych urodzinach ! Lucy ma przyjechać na nie i Laxus ma się ucieszyć ! Mają razem tańczyć, pić, a po pijaku...
OdpowiedzUsuńBickslow : Ciiii! *Zatyka usta Pappą*
Ciuciuś : Ostatnio ona ci zatykała nią usta... To niehigieniczne, ble!
Bickslow : Oj tam, oj tam. Nic jej się nie stanie. Tobie też.
Hohszaaa szuher ! (czyt. Rozdział super!)
Bickslow : Mnie tylko ciekawi, co w końcu zrobi Lucy. Czy zostanie czy pójdzie... E, ja tam już wiem co będzie! Lucy...
Ciuciuś : Ciii! *Zatyka mu usta Peppą. A Ren~chan, dla równowagi, zaczyna mózgowate usta Ciuciusia Poppą.*
Husiaaaaam ~ <3 <3 (czyt. Buziam ~ serduszko serduszko)
~Smexy Reneé, Bickslow i Ciuciuś
Cos sie nie klei????!!!! No chyba sobie zartujesz.
OdpowiedzUsuńRozdzial byl swietny..
Makki mnie rozbraja, a to uparciuch jeden no.. Mam nadzieje ze wreszcie dotrze do nirgo co to znaczy ~przyjaciolmi~ :D
a Laxus? To bylo genialne posuniecie, moze Lucy zrozumie to i owo :D
Ciesze sie ze wrocilas i czekam na kolejny rozdzial ;))
Buziolki kochana :***
Wspaniały! :) - jednym słowem mówiąc.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się ta lekka rozmowa z Makkim, którego zaczynam darzyć coraz większą sympatią, już mnie tak nie irytuje :>. Ależ z niego uparciuch, wrr!
Nie spodziewałam się, że to będzie Laxus. Obstawiałam Erzę lub Gray'a. No, ale cóż, nie zgadłam. Ale to było dobre posunięcie. Niech Lucy wreszcie oprzytomnieje i zrozumie . :D
Spodobał mi się tekst taty Lucy - tak miło. :)
Kochana, życzę dużo weny. :*
Żartujesz??? Genialny rozdział!!! I to, że Laxus się pojawił i wyszedł z domu Lucy wzburzony!!!! To po prostu genialne!!!
OdpowiedzUsuń