- Dzień dobry! – Krzyknęli naraz Heartfillia i Dragneel,
wchodząc do gildii.
- Dzień dobry. – Odezwała się uśmiechnięta Mirajane, do
której właśnie podeszli.
- Trochę tu pusto. – Stwierdziła blondwłosa, rozglądając się
po wnętrzu.
- W końcu wczoraj była impreza, tak? Po północy większość
magów poszła do domów, a część z nich została tutaj i śpią albo się leczą. –
Zachichotała cicho. – A Was gdzie wczoraj wsiąkło? – Spytała po chwili,
puszczając zadziornie oczko do pary.
- Mira, podaj nam coś do jedzenia. – Szybko wyminął pytanie
Salamander. Białowłosa gdzieś zniknęła. Po chwili wyszła z zaplecza z dwoma
pełnymi talerzami. – Dzięki, ale jestem głodny. – Skwitował, gdy dostał swoją
porcję i zabrał się za nią. Brązowooka uczyniła to samo. Starsza Strauss obserwowała
cały czas, co trochę peszyło dziewczynę.
- O rany no.. nie wytrzymam. – Wstała z krzesła i spojrzała
na białowłosą. – Natsu mi się oświadczył, ok?
- Aaaaa! – Krzyknęła z podniecenia i rzuciła się na
przyjaciółkę, przez co obie wylądowały na ziemi. Salamander nawet nie zamierzał
interweniować. Dalej zajadał się śniadaniem. – Oświadczył Ci się? –
Wykrzyczała, aż wszystkie oczy magów skierowały się w ich stronę. Nawet
wchodzący inni magowie, stanęli w progu i z ciekawością czekali na opowieść. -
Jak? Kiedy? Gdzie? Opowiadaj wszystko ze szczegółami! – Wstała podekscytowana i
pomogła wstać blondwłosej. Do dziewczyn podeszły właśnie przybyłe Levy, Juvia,
Erza i Cana. Heartfillia ciężko westchnęła i zaczęła opowiadanie.
Do baru, gdzie siedział różowowłosy, dosiadł się mag lodu.
- No gratuluje, w końcu się odważyłeś. Teraz to już zawsze
będziecie razem.
- No, jestem przeszczęśliwy. – Uśmiechnął się pod nosem.
- Kiedy się jej oświadczyłeś? – Zapytał z zaciekawieniem.
- Eee.. noo w sumie to po imprezie. Na cmentarzu. – To
ostatnie zdanie wypowiedział najciszej jak tylko mógł. Kątem oka spojrzał na
Fullbastera. Uniósł jedną brew do góry, a potem parsknął śmiechem. Poklepał
przyjaciela po plecach.
- Serio.. nie wiedziałem, że z Ciebie taki romantyk.
- Spadaj. – Odburknął mu tylko i wziął się za niedokończoną
porcję swojej ukochanej.
Miesiąc później.
Do domu, w którym właśnie mieszkała już Heartfillia,
przyszła Kobieta Deszczu. Czas rozwiązania tuż tuż. Obie siedziały w salonie i
popijały herbatę. Były same. Mag lodu siedzi w gildii, a Dragneel wraz z
Happy’m udali się na misję. Mają wrócić jeszcze dziś lub jutro.
- Juvia jest ciekawa, czy ustaliliście już datę ślubu?
- Jeszcze nie, ale nam się tak bardzo nie spieszy. Poza tym
i tak nie mamy pieniędzy.
- Dlaczego więc nie poszłaś z nim na misję?
- Chciałam, ale powiedział, że ja mam zostać w domu. On się
ma wszystkim zająć.
- Juvia rozumie..
- No a Wy jak? Nie możecie się doczekać, kiedy na świat
przyjdzie maleństwo? – Niebieskowłosa chwyciła się za dość spory brzuch i
zaczęła go delikatnie głaskać.
- Tak.. Juvia i Panicz Gray.. to znaczy.. i Gray nie mogą
się już doczekać. Aczkolwiek Gray stał się bardzo nerwowy, gdy Juvia za
niedługo ma za niedługo urodzić. – Uśmiechnęła się delikatnie do przyjaciółki.
– Ałć! – Krzyknęła i wzdrygnęła się lekko.
- Juvia, co się dzieje? To już? – Blondwłosa podeszła do
przyjaciółki i chwyciła ją za rękę. Ta zaczęła szybko oddychać.
- Juvia.. myśli.. że.. to.. już.. Aaaaa! – Wrzasnęła. A na
jej czole pojawiły się pierwsze krople potu.
- Cholera.. nie ma czasu iść po Wendy czy po kogokolwiek..
Chyba muszę się tym sama zająć. – Mówiła do siebie. Pomogła wstać przyszłej
mamie i położyć się na kanapie. Podwinęła rękawy bluzki i zniknęła gdzieś za
drzwiami. Po chwili w rękach niosła wodę i parę ręczników. – Dobra Juvia, bądź
silna. Poradzimy sobie szybko. Gotowa? – Próbowała dodać jej otuchy. Na wiele
się to nie zdało, gdyż po chwili niebieskowłosa zaczęła się wydzierać jak
opętana. – Okej. Przypuśćmy, że ten krzyk to było potwierdzenie, że jesteś
gotowa. – Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem i wzięła się do ‘roboty’. Minęła
godzina. Tak samo jak i blondwłosa, tak i rodząca, czuły, że są wyczerpane. –
Juvia, proszę. Dasz radę. Jeszcze trochę. – Chwyciła ją za dłoń. – No już.
Dalej. – Dopingowała ją. Jak na zawołanie, w pomieszczeniu dało się usłyszeć po
chwili płacz. Niemowlęcy płacz. Heartfillia uśmiechnęła się szeroko i owinęła
dziecko w koc. Podała maleństwo mamie, która była już całkowicie wyczerpana. –
Macie synka. – Rzekła tylko. Po chwili zauważyła, że Juvia znów zaczyna zwijać
się z bólu. Odebrała już uspokojone przez nią dziecko i położyła na drugim
łóżku. – Juvia, co się dzieje? – Chwyciła ją za rękę. Znów zaczęła szybciej
oddychać. – Nie mów, że.. – Już zrozumiała. – Juvia, wiedziałaś, że to ciąża
bliźniacza? – Spytała przyjaciółkę. Niebieskowłosa spojrzała na nią pytająco.
- Bliźniacza? – Wyszeptała ciężko.
- Juvia.. Dasz jeszcze radę? – Pokiwała twierdząco głową.
Heartfillia znów wzięła się do roboty. W tym samym czasie z misji właśnie
wracali Dragneel i jego niebieski przyjaciel. Cieszyli się na powrót. Dotykając
już klamki od drzwi, usłyszeli głośny krzyk. Nie czekając chwili dłużej, wpadli
do salonu, gdzie klęczała blondwłosa, a na łóżku leżała Juvia.
- Lucy? Co się dzieje? – Spytał zdenerwowany.
- Natsu, jak dobrze jesteś. Biegnij szybko do gildii po
Gray’a i Wendy! – Krzyknęła w ich stronę.
- Ale Lucy.. poradzisz sobie sama?
- Szybko, do gildii! – Nie odpowiedziała mu. Ten wraz ze
swoim przyjacielem, wybiegli szybko z domu i ruszyli co sił w nogach w stronę
gildii.
- Juvia, trzymaj się. Jeszcze chwila i będzie po wszystkim.
– Uśmiechnęła się do przyjaciółki. Po paru minutach na świat przyszło kolejne
dziecko – dziewczynka. Młoda mama zmęczona całym porodem, zasnęła. Brązowooka
wytarła jej twarz wilgotnym ręcznikiem i przykryła kocem. Sama zajęła się
nowonarodzoną dwójką. Przemyła ich drobne ciałka i owinęła w cieplutkie koce, a
następnie ułożyła na łóżku, w którym śpi wraz z Salamandrem. – Małe aniołki. –
Wyszeptała do nich i każdego obdarowała delikatnym całusem w czółko.
Do gildii wpadł zdyszany Dragneel.
- Gray, Wendy! Szybko! – Wykrzyczał tylko. Kilka chwil
później, podbiegły do niego wskazane osoby.
- Co się tak wydzierasz?
- Co się stało Panie Natsu?
- Szybko, do mnie do domu. Juvia.. – Oczy Fullbastera
powiększyły się dwukrotnie. – Juvia rodzi. Lucy jest przy niej, ale i tak
potrzebuje Twojej pomocy, Wendy. – Nie czekając chwili dłużej, szybko kierowali
się w stronę domu Salamandra. Po kilku minutach, dotarli. Jako pierwszy drzwi
do ich domu otworzył mag lodu. Jego wzrok skierował się na osobę leżącą na
kanapie. Obok niej kucała blondwłosa, trzymając ją za rękę i głaszcząc jej
blady policzek. Szybko podszedł w ich kierunku.
- Juvia.. – Wyszeptał i również kucnął przy ukochanej.
Dotknął jej ręki. Przebudziła się.
- Gray. – Uśmiechnęła się blado.
- Jak się czujesz? – Spytał z troską.
- Nienajgorzej, ale czuję się słabo.
- Wendy, możesz sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku? –
Odezwała się nagle Heartfillia i kierowała się w stronę różowowłosego i małej
magini, którzy stali uśmiechnięci przy drzwiach. Marvell pokiwała twierdząco
głową i podeszła do Kobiety Deszczu. – Gray, chodź za mną, chcę Ci kogoś
przedstawić. – Uśmiechnęła się do przyjaciela szeroko i chwyciła go za rękę i
pociągła w kierunku sypialni. Dragneel tak samo ciekawy, udał się w tym samym
kierunku. Drzwi od sypialni lekko zaskrzypiały, a oczom wszystkim ukazały się
dwie małe istotki. Jakimś cudem, trzymali się za równie małe rączki. W oczach
maga lodu pojawiły się łzy. Podszedł do swoich dzieci i ucałował je. Radości
nie było końca. W końcu po jego policzkach spłynęły łzy. Nawet blondwłosa
wzruszyła się na ten gest. Salamander przytulił ją delikatnie.
- Lucy, dziękuję. Jestem szczęśliwy. – Rzekł po chwili i
przytulił do siebie przyjaciółkę.
- Nie musisz mi dziękować, nic takiego nie zrobiłam.
- Pomogłaś Juvii, byłaś przy niej, odebrałaś poród i mam
takich wspaniałych synów.
- Gratuluję, ale się pomyliłeś, bo masz i syna i córkę. –
Poprawiła błąd przyjaciela.
- W takim razie jestem jeszcze bardziej szczęśliwy. –
Uśmiechnął się szerzej i wyszedł z pokoju i znów skierował się w stronę
ukochanej. Ucałował jej czoło. – Dziękuję, że dałaś mi tak wspaniałe dzieci. –
Wyszeptał.
- Juvia też Ci dziękuje. – Odpowiedziała mu. Po chwili
zasnęła.
- Lucy, wszystko gra? – Spytał Dragneel widząc bladą twarz
ukochanej.
- Tak. Po prostu jestem zmęczona tym wszystkim. –
Odpowiedziała, uśmiechając się.
- Chcesz się przespać?
- Tak, ale nie bardzo mam gdzie.
- Jest jeszcze hamak.
- Masz rację. To idę się położyć. – Już zmierzała w
wyznaczonym kierunku, ale poczuła się słabo. Zatrzymała się i chwyciła się za
głowę. – Ale zanim pójdę się położyć to idę jeszcze do łazienki. – Rzuciła
szybko. Zamykając drzwi za sobą, zrobiło się jej niedobrze. W ostatniej chwili
powstrzymała się przed zabrudzeniem łazienki (xD). Chwiejnym krokiem podeszła
do umywalki z lustrem. Spojrzała w nie. Blada, oczy lekko podkrążone. Coś w jej
głowie zaświtało. – Czy to możliwe..? – Spytała szeptem i dotknęła swojego
brzucha. Delikatny uśmiech zawitał na jej twarzy. Poczeka jeszcze trochę, a
później poprosi Wendy o pomoc. Przemyła twarz zimną wodą i już poczuła się
lepiej. Wyszła z łazienki i pognała w stronę hamaka. Ułożyła się w dość
dogodnej pozycji i zasnęła. Salamander zmartwił się stanem ukochanej, ale
postanowił nic nie mówić. Pogłaskał ją po głowie i ucałował w czoło.
Ciaossu!
I mamy kolejny – przedostatni (chyba) rozdział ;D
Sami widzicie, co się dzieje.. w niektórych momentach
zdawało mi się, że piszę to dosyć chaotycznie, ale myślę, że zrozumiecie tak i
tak ^^
Noo. Wstałam dziś wcześniej, napisałam rozdział i dedykuję
go wszystkim komentującym, obserwującym i czytającym! Szczerze, to nie chce mi
się wszystkich wymieniać, ale i tak wiecie, że to chodzi o Was ^^ Jesteście
kochani i wyjątkowi =]
Buziaki Cukiereczki moje :*:*:*
Rozdział dał mi dużą dawke emocji ale..to chyba dziwne ale cały czas miałam lekki uśmiech na twarzy :P Lucy położna :D Troche ciężko wyobrazic mi sobie Graya który mówi "dziękuje że dałaś mi tak wspaniałe dzieci" (właśnie! bliźniaki O.o szok :D) ale wiem że w takich chwilach nawet faceci którzy nie mówią o swoich uczuciach wymiękają xD Podoba mi się :) No i teraz czeka nas kolejna ciąża, pewnie ślub - licze na to że dobrze nam to opiszesz hehe :P I nowa historia *zaciera ręce*. Ahh i jak dla mnie wszystko napisałaś dobrze, nie chaotycznie :)
OdpowiedzUsuńCukiereczki...jak słodko xD :*** Do następnego ;)
O boże! Oh my god! OMG! Juvia urodziła ^.^ Jakie Kawaii!!! Że szok XD Rozdział jest cudny jak zawsze <3 Kocham cię cię za takie romanse . Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :-*
OdpowiedzUsuńBuziaczki :-*
Kyaaaaa ~ ! A Gray i Juvia mają dzieciiiiiii :3 Reneé też chcę dzieci... Ale jeszcze za młoda. O moje Spaghetti, jak słodkoooo :3
OdpowiedzUsuńCzytałam z wielkim uśmiechem, normalnie nie mogłam się opanować, zwłaszcza jak już sytuacja się opanowała i dwa małe szkraby przyszły na świat Fairy Tail.
Ach, och, ach....
Buziam
~Reneé
Juvia urodziła bliźnięta? Jak uroczo ;3 I coś mi sie wydaje, że na świat przyjdzie jeszcze potomek Natsu i Lucy. Szkoda, że to opowiadanie niedługo się kończy... ale zapowiedziałaś kolejne wcześniej, jestem spokojna o Twoją twórczość ;3
OdpowiedzUsuńŁIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII!!!! Boskie normalnie xD Bliźniaki~! Chyba jednak dobrze, że chłopak i dziewczynka, a nie dwójka chłopaków, bo gdyby teraz tak Lucy urodziła bliźniaki... Aż szkoda pisać xD Biedna gildia D: Rozdział był boski, boski, boski! Dopatrzyłam się paru błędów, i jakiś wyraz się powtórzył i znalazły się dwa obok siebie ;) Ale i tak wiesz, że ja wiem, iż piszesz super ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze weny kochana ;*
I teraz nie wiem czy się cieszyć, że będzie kolejne świetne opowiadanie w twoim wykonaniu czy płakać, że to już się kończy T_T Mam dylemat xD
Buźka słonko ;*
O jejciu!! Gray ojcem.. Blizniakow!!
OdpowiedzUsuńRozdzial cudowny..
No i Lucy w ciazy?? Looo rajusiu ale sie dzieje ;D Natsu to chyba zwariuje ze szczescia ;D;D
pozdrawiam ;**
Ten komentarz będzie pełen krytyki, przepraszam ale coś jestem dziś czepliwa.
OdpowiedzUsuń1. Juvia urodziła za szybko-nie chodzi mi o miesiące, bo się w nich pogubiłam, ale kobieta w ciąży najpierw ma ok 2 godzinne skurcze, potem odchodzą jej wody. Potem znowu ma długo trwałe i coraz mocniejsze skurcze. Aż w końcu zaczyna rodzić.
2. Zachowanie Lucy- moim zdaniem była ona jakoś za spokojna. Powinna krzyczeć coś w tym stylu: "Juvia powstrzymaj to trochę! Ja nie umiem odbierać porodu! Juvia Ogarnij się!"
Na co Juvia powinna odpowiedzieć coś w tym stylu: "Lucy tak nie wrzeszczy tu Juvia rodzi! A teraz niech panienka weźmie się w garść, zacznie odbierać poród, bo Juvia się zemści!"
Ale to mój gust^^
3JUVIA ZAWSZE MÓWI W TRZECIEJ OSOBIE!- jak pierwszy raz pisałam dialog z Juvią też zdarzały mi się wpadki, ale tobie one zdażają się w każdym dialogu z nią.
4.Lucy w ciąży od razu po Juvi, no kto by się spodziewał... Już te zakończenie jest takie...no nie wiem, bardzo podobne. "Natsu i Lucy mają ślub dziecko, wszystko się kończy dobrze i jest happy end" Nie mówię, że Happy End jest zły, ale końcówka powinna być jak najbardziej nieprzewidywalna!
Przepraszam jeśli zrobiło ci się smutno czy coś, ale musiałam napisać co myślę. Chcę ci pomóc abyś pisała jak najlepiej^.^
Kotoko, widzę że wypowiedziałaś wszystko, co sama chciałam napisać >.< xDD
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział mi się podobał, Lucy położna... Podoba mi się to xD Co do słów Graya - tego się nie spodziewałam O,o I jeszcze pomylić płeć własnych dzieci?! xDD Tylko Gray to potrafi xD Zakończenie oczywiste, ale nie będę się już czepiać ;3
Pozdrawiam :*
Kolejna ciąża w gildii!!! Superancko!!!! I małe bliźniaki :).
OdpowiedzUsuń