poniedziałek, 26 listopada 2012

28. Cmentarz.


Impreza trwała w najlepsze. Natsu nie spuszczał z Lucy wzroku. Bał się, że znów zniknie, że jej nie zobaczy. Jednak teraz radość przepełniała jego serce. Była tu. Cała i zdrowa, taka jaką pamiętał sprzed roku. Włosy złociste, duże brązowe oczy i ten uśmiech. Obserwował ją siedząc na krześle na barze, gdy ta słuchała opowieści Levy, Juvii i jeszcze paru innych magiń z gildii.
- Stary, ty przecież chyba zaraz ją zjesz wzrokiem. – Odezwał się nagle Fullbaster, klepiąc chłopaka po ramieniu.
- Rok jej nie widziałem.. – Rzekł cicho nie przerywając wcześniejszej czynności.
- Najważniejsze, że jest cała i zdrowa, tak?
- Tak. Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy. – Uśmiechnął się delikatnie pod nosem. – Stara się teraz wszystko nadrobić, to co się tu u nas działo przez rok.
- Racja..
- Ej. – Ożywił się trochę i spojrzał w kierunku przyjaciela. Ten spojrzał na niego pytająco. – Czy mi się wydaje, czy Juvia przytyła? – Słowa Dragneela tak zszokowały maga lodu, że aż z wrażenia spadł z krzesła. – No co?
- Ona jest w ciąży kretynie! – Wykrzyczał zezłoszczony.
- CO?! – Przekrzyczał go zdziwiony Salamander, a jego źrenice powiększyły się dwukrotnie. – A-ale j-jak to? – Dopytywał.
- Nie wiesz skąd się biorą dzieci?
- Nie o to pytam. Kiedy? Z kim?
- Jednak miałem rację.. jesteś opóźniony w rozwoju.. – Wyszeptał, załamując ręce. – Jakbyś nie wiedział to ja i Juvia jesteśmy małżeństwem. Resztę dośpiewaj sobie sam.
- M-małżeństwem?! – Kolejne zdziwienie wymalowało się na twarzy Smoczego Zabójcy.
- Jesteś głupszy niż myślałem.. serio.. strasznie mnie denerwujesz.
- Wybacz.. ale przez to co się stało rok temu.. nie myślałem o niczym innym, nie przejmowałem się innymi. Ciągle w głowie miałem tą scenę, jej słowa pożegnania i to, że jej nie ma. Nic innego się dla mnie nie liczyło, więc mogę być z wszystkim do tyłu. – Spuścił wzrok i zacisnął pięści. Fullbaster uśmiechnął się.
- Nie ma sprawy. Domyślam się, co musiałeś przeżywać.
- O czym tam tak zacięcie dyskutujecie? – Odezwał się nagle jakiś głos z tyłu. – Rany, tak ciężko jest mi to wszystko jakoś ogarnąć tutaj. Tyle się zmieniło pod moją nieobecność. – Blondwłosa chwyciła się za tył głowy i ciężko westchnęła. – Swoją drogą, Gray, gratuluję. – Uśmiechnęła się do przyjaciela.
- Dzięki. – Odwzajemnił gest.
- No to za ile będziesz tatusiem? Wiesz.. Juvia tylko mi opowiedziała o Waszym ślubie.
- Jeszcze miesiąc.
- Cieszę się.
- Ja również. No to skoro, Ty też już wróciłaś, może byście się wzięli do roboty? – Palnął nagle, rzucając porozumiewawcze spojrzenie różowowłosemu i blondwłosej. Ta spaliła buraka. – No co? – Dodał po chwili widząc zmieszanie na twarzy dziewczyny.
- Ja to chyba pójdę się przewietrzyć. – Rzuciła, uśmiechając się sztucznie. Odwróciła się na pięcie i wyszła z gildii. Dragneel ruszył za nią, posyłając magowi lodu groźne spojrzenie.
- Hej, Lucy! Poczekaj! – Próbował dorównać kroku ukochanej. Zatrzymała się gwałtownie, dzięki czemu chłopak wpadł na nią. – Co jest Lucy? Co się stało?
- Nic takiego. Po prostu to, co powiedział Gray..
- Nie przejmuj się tym. – Rzekł. Ku jego zdziwieniu dziewczyna ruszyła naprzód. Kierowała się w miejsce, które było mu bardzo dobrze znane. Cmentarz. Po wyminięciu parunastu nagrobków, w końcu zatrzymała się. Stanęła naprzeciw pomnika, gdzie widniało jej imię i nazwisko. Chłopak stał zdezorientowany koło dziewczyny i patrzył to na nią to na grób. Heartfillia uśmiechnęła się.
- Myślę, że trzeba będzie jakoś wymazać tutaj datę śmierci. W końcu ja nadal żyję. – Rzuciła.
- Lucy..
- Ten grób zostawię sobie na ‘pamiątkę’. Kiedyś umrę na pewno, więc gdy już będzie ta pora to tylko data śmierci zostanie tu dodana. – Odwróciła się w stronę Smoczego Zabójcy. Jego mina była strasznie poważna. Tępo wpatrywał się w wygrawerowane tam litery. Zmartwiła się jego stanem. Dotknęła jego ramienia. – Natsu? – Spytała cicho.
- Nie tylko datę śmierci będzie trzeba tu zmienić. – Odpowiedział. Blondwłosą zbiło to z tropu.
- Ale przecież nazwisko jest w porządku. Takie właśnie posiadam. – Nagle, ku jej zaskoczeniu, na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech. Odwrócił się w jej stronę.
- A co Ty na to, by je zmienić?
- Nie rozumiem..
- Eh, Lucy. Co byś powiedziała na to, by to nazwisko zmienić na Dragneel?
- Dragneel? – Spojrzała na niego pytająco.
- Lucy, wyjdź za mnie. (Cóż za romantyczność xD oświadczyny na cmentarzu ^^ pogięło mnie do reszty) – Oczy brązowookiej powiększyły się dwukrotnie.
- C-co? – Zaczęła się jąkać.
- Zostań moją żoną. – Uśmiech nie znikał mu z twarzy. To jej wystarczyło. Rzuciła się mu na szyję, o mało go nie przewracając.
- Tak. – Odpowiedziała krótko i musnęła jego usta. Oderwała się od niego i chwyciła jego dłoń i ruszyli w kierunku domu różowowłosego. – Wiesz co? Nigdy bym nie pomyślała, że ktoś kiedyś oświadczy mi się na cmentarzu i że w dodatku to będzie przed moim grobem. – Zachichotała cicho.
- Trzeba być oryginalnym. (^^)
- Racja. Ty od początku taki byłeś. – Skwitowała krótko.
- Co to miało znaczyć? – Uniósł jedną brew do góry.
- Nic złego, naprawdę. – Broniła się szybko. – Chodziło mi o to, że od początku byłeś kimś wyjątkowym. – Dodała po chwili.
- Serio? Ale na początku jakoś nie bardzo udawała się nam znajomość. Myślałem, że uważasz mnie za jakiego hmmm..
- Cii.. nie kończ. – Szybko zasłoniła mu usta ręką. – Nie myślałam o Tobie źle, w żadnym wypadku, ale przy naszym pierwszym spotkaniu, uznałam Cię przez chwilę za świra. – Pokazała mu język. – Później, po tym incydencie w szpitalu, zmieniłam swoje nastawienie do Ciebie. Później już sam wiesz, jak było.. Izaya, ja Cię odrzucałam..
- Było minęło. Teraz jestem szczęśliwy, bo jesteś tutaj. Jesteś przy mnie. Za niedługo też będziesz moją żoną. – Zaczął marzyć. Po jakimś czasie dotarli do mieszkania różowowłosego.
- Wiesz co? Teraz tak się zastanawiam.. – Zaczęła, przekraczając próg jego domu. – Czemu nie poszliśmy do mnie? – Spojrzała na niego. – Aaaa! – Krzyknęła nagle i chwyciła się za głowę. – Czynsz! Nie było mnie rok! – Z jej oczu zaczęły wypływać łzy, albo raczej potok łez. Chłopak przytulił ją mocno.
- Ej, teraz to nie ma żadnego znaczenia. – Wytarł jej mokre policzki. – Teraz będziesz mieszkać ze mną. – Posłał jej ciepły uśmiech.
- A-ale..
- Żadnego ‘ale’. Postanowiłem. Od dzisiaj mieszkasz tutaj ze mną i Happy’m. Nie przyjmuję sprzeciwu.
- N-no dobrze. – Widząc minę Salamandra, nie miała nawet zamiaru się przeciwstawić. – W takim razie.. Gdzie od dziś śpię? – Spytała.
- Na łóżku.
- Aleś Ty błyskotliwy. Widzę tu tylko jedno.
- No bo będziesz spać na nim ze mną. – Uśmiechnął się chytrze.
- E?!
- No chyba nie myślałaś, że skoro zaproponowałem Ci wspólne mieszkanie i wspólne życie to będziemy spać osobno?
- Mogłam wziąć to pod uwagę.. – Szepnęła.
- Coś mówiłaś?
- N-nie. Cieszę się. – Posłała mu delikatny uśmiech, jednak po chwili poczuła mocny uścisk i namiętny pocałunek. Przepełniony miłością, pragnieniem. Całkowicie się temu oddała. Mimo, że nie było jej 4 dni, brakowało jej tego. Dla niego zaś było to jak wieczność. Nim się obejrzeli, leżeli na łóżku, pieszcząc się i wzdychając. (o.O) Ogarnęła ich namiętność. Nie liczyło się dla nich nic. Kilka godzin później oboje słodko spali przytuleni do siebie. Nastał ranek. Jako pierwszy obudził się różowowłosy. Rozglądnął się po domu. Uśmiechnął się pod nosem, widząc blondwłosą przy swoim boku, nagą, uśmiechniętą i piękną. Leżała na brzuchu. Jej plecy były odkryte. Chciał ją przykryć, lecz jego wzrok skierował się na bliznę średnicy jakiś sześciu centymetrów na jej plecach.
- Co to kurde jest? – Spytał sam siebie, niedowierzając. Nie widział nigdy tej blizny na jej ciele. Na rękach owszem, ale nie w takim miejscu. Szturchnął ją lekko.
- Natsu? Dzień dobry. – Posłała mu delikatny uśmiech, ale widząc minę Salamandra, zmartwiła się. – Co się stało? – Spytała troskliwie.
- Lucy, co to za blizna na Twoich plecach? – Spytał wprost.
- Nabawiłam się jej podczas bitwy z Ivanem.
- Cholera! – Przeklął.
- Ej, czemu się tak zdenerwowałeś?
- Bo nie byłem w stanie Cię obronić. – Nawet nie spojrzał jej w oczy. Ona westchnęła i przytuliła do siebie ukochanego.
- Natsu, to przecież nic wielkiego. To tylko blizna, tak? Nie mogłeś być ze mną w świecie Gwiezdnych Duchów, więc się nie obwiniaj. – Podniosła jego podbródek i ucałowała w nos. – Idę zrobić nam coś na śniadanie. – Wstała nagle, porywając ze sobą prześcieradło i owinęła je sobie wokół nagiego ciała.
- Zostań jeszcze tu przy mnie. – Zatrzymał ją i mocno do siebie przytulił.
- Będziemy mieli jeszcze dużo czasu, by ze sobą pobyć sam na sam. – Szepnęła mu zadziornie na ucho i ucałowała w policzek. Do ręki wzięła swoje ubrania i zniknęła za drzwiami łazienki. Dragneel uśmiechnął się i sam wziął się za ogarnięcie swojego wyglądu. Kilkanaście minut później, brązowooka wzięła się za przygotowanie posiłku. Chciała zrobić coś pożywnego, romantycznego. Nawet się nie zdziwiła, gdy otwierając lodówkę, zauważyła dwie sztuki rybek, w dodatku już nieświeżych. – Natsu? Mogę zadać Ci bardzo proste pytanie? – Spojrzała na niego z zrezygnowaniem.
- Mianowicie?
- Dlaczego w lodówce nie ma nic do jedzenia, prócz nieświeżych już ryb?
- E.. no bo ten.. – Chwycił się za tył głowy i zaczął błądzić oczami po pomieszczeniu. – Długo nie robiłem zakupów. W dodatku i tak mało jadałem.
- Ty mało jadłeś?! – Kompletnie zaskoczyło ją to, co właśnie powiedział jej chłopak.
- Gdy Ty nagle zniknęłaś to przestało mieć dla mnie znaczenie nawet jedzenie.
- Jedzenie.. przestało.. mieć.. dla.. Ciebie.. znaczenie? – Układała sobie w głowie wszystkie słowa.
- Dobra, nie dramatyzujmy. Zjemy coś w gildii, a później zrobimy zakupy. Dobrze?
- T-tak. – Ocknęła się po chwili i wyszli z domu. Ruszyli do gildii, trzymając się za ręce i śmiejąc się jak kiedyś. Jakby nigdy nic się nie zdarzyło.



Ciaossu!
Nie wiecie nawet jaka tragedia mnie spotkała! Nie miałam internetu T.T !
Jak można tak żyć?
Kompletnie nie wiedziałam, co mam ze sobą robić.. Eh.. dodatkowo jeszcze praca dochodzi.. raz na rano, raz na popołudnie i kiedy tu coś napisać? No tylko i wyłącznie w niedziele ;/
Jest mi strasznie smutno z tego powodu.. jeszcze prawie dostałam zawału przez braciszka.. zachciało mu się testowania auta po północy na mieście i o mało co do wypadku nie doszło.. będę mieć uraz, by nie dawać mu kierownicy, gdy jest pijany ;P
Wszyscy chcą chyba się mnie szybko pozbyć, a ja nie wiem czemu ;( przecież ja taka grzeczna jestem, no i miła.. nikomu na złość nie robię, nie krzywdzę słowem ani czynem.. (dobra, i tak wiem, że pewnie niektórzy z Was w to nie uwierzą.. w ogóle i tak pewnie mało kto to czyta, ale gdzieś musiałam się wyżalić ^^)
Mniejsza..
Przepraszam, że nie było tutaj nic, ale jak już wspominałam.. praca.. czasem w ogóle nie mogę znaleźć czasu.
Ale i tak to opowiadanie się już kończy.. a co za tym idzie? Oczywiście kolejne!
Cieszycie się?
Buźka, do następnego :*:*

8 komentarzy:

  1. Yeeeeee, Natsu i Lucy i ślub i w ogóle... Gray ma racje, muszą nadrobić zaległości ;3 Już zaczynają ^.^ Ej, ale ja chcę zobaczyć raz Ami ~ !
    O jezuuu, jak słodkoo... Pisz szybciutko dalej :3
    Buziam
    ~Reneé

    OdpowiedzUsuń
  2. Zszokowało mnie jak szybko to poszło O.o Już ślub? No i jeszcze na cmentarzu się oświadczył no ja pierd.. cały Natsu xD Ja wiem że Salamanderka to przeżywał wszystko ale momentami miałam wrażenie że troche aż za bardzo jest on, no ten - taki nie swój. I czuć że spieszy Ci się do następnego opowiadania by to skończyć jak najszybciej. Mimo wszystko bardzo mi się podoba! Sceny fajnie opisane no i ślub, byś widziała teraz mojego banana na mordzie xD

    Ja kiedyś też nie miałam neta, całe 2 tygodnie. To nie życie - to wegetacja xD I ty pilnuj brata, po % się za kółko nie wchodzi -.-. Weny, zdrówka i czasu życze, nie smuć się tak ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kilka słów: KOBIETO NAPISZ JAK NAJSZYBCIEJ TEN ROZDZIAŁ< BO JA ZARAZ ZWARIUJĘ!

    Koniec ogłoszeń parafialnych :)
    ps. Dołączam się do prośby Renee XD

    OdpowiedzUsuń
  4. AAA ślub.?! Jak, kiedy gdzie? Na cmentarzu... Oj Natsu...:D
    Rozdział świetny, szkoda, że powoli kończymy. Ale widać, że masz zapał do pisania następnego opowiadania...
    Nie mogę się już doczekać!
    Weny Życzę.!

    OdpowiedzUsuń
  5. Natsu i oswiadczyny na cmentarzu? Oooo no tylko on mogl wpasc na taki pomysl ;D
    Wszystko teraz potoczylo sie tak szybko..
    Szkoda ze juz konczysz ale ciesze sie ze juz masz pomysl na kolejne opowiadanie ;)
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha, wybacz, ale ten twój komentarz mnie rozwalił xD
    Oświadczyny i cmentarz raczej nie idą w parze, ale tobie wyszło to świetnie :D Uuuu, ostra scenka była u ciebie :D I to już koniec? T.T Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
    Juvia x Gray będą mieli dziecko? Kyaaa! I to już za miesiąc xD
    A ja ci zazdroszczę pracy xD Może i nie ma się wtedy tyle czasu, ale ja szukam pracy od trzech miesięcy i nie mogę jej znaleźć >.> A co mam robić wiecznie w domu? A z twojego brata to niezłe ziółko!
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to się kończy??? Nie może być!!! No i nie ma to, jak oświadczyny na cmentarzu :). Romantyzm jak cholera :).

    OdpowiedzUsuń