wtorek, 6 listopada 2012

23. Rozmowy.


Zanim jednak dotarł do jej domu, zawrócił i poszedł na łąkę, gdzie niegdyś byli na pikniku. Zerwał niewielki bukiet kwiatów i ruszył we wcześniej obranym kierunku.
Ona zaś brała odświeżającą kąpiel. Z Natsu powoli zaczęło się układać. Przynajmniej rozmawiali, znów był. Uśmiechnęła się na samo przypomnienie o tym, że cały czas o niej myślał i że ją kocha. No w sumie nie dokończył tego wyznania przez nią, ale wiedziała, że to miał na myśli. Po tych oto rozmyślaniach, wyszła z wanny, owinęła swoje ciało ręcznikiem i wyszła z łazienki. Weszła do pokoju. Jej uwagę przykuł wazon i kwiaty. ‘Nie pamiętam, żebym je zbierała’ – rzekła w myślach. Podeszła bliżej. Wzięła do ręki jeden z kwiatów i napawała się jego zapachem. Wspomnienia odżyły. Niegdyś dostała takie. Olśniło ją.
- Natsu.. – Szepnęła i uśmiechnęła się mimowolnie. Poczuła mocny uścisk. Kątem oka zauważyła te włosy. – Ty również nie zamierzasz wchodzić do mojego domu jak na człowieka przystało, prawda? – Rzuciła przez ramię, próbując delikatnie wyswobodzić się z uścisku chłopaka.
- Nie. Tak jest romantyczniej. – Wyszczerzył się. Nie pozwolił jej od siebie uciec. Mocniej przycisnął ją do siebie, następnie odwrócił tak, że stykali się czołami. Heartfillia poczuła jak robi się jej gorąco.
- Nie zaczynaj, proszę. – Wyszeptała.
- Lucy..
- Jak słyszę to imię to nie znaczy nic dobrego.. – Zaczęła. On się zdziwił.
- No przecież tak masz na imię.
- Bystry jesteś. Możesz mnie już puścić? Gorąco mi. – Powiedziała, nie patrząc mu w oczy.
- Wstydzisz się? – Palnął. Zaraz został zmierzony groźnym wzrokiem dziewczyny. – Żartowałem. – Dodał szybko, broniąc się. ‘Przez tę dłuższą nieobecność stała się jeszcze straszniejsza od Erzy’ – pomyślał. Westchnął głęboko. Rozluźnił uścisk, ale nadal trzymał ją obejmował.
- No to puścisz mnie, czy nie? – Przerwała po chwili jego przemyślenia.
- Nie. – Rzekł stanowczo.
- Wiesz, że trochę to krępujące? Zimno mi. – Rzuciła. On uśmiechnął się chytrze i przytulił mocniej dziewczynę do siebie.
- Cieplej?
- Nie miałam na myśli tego żebyś mnie przytulił. Nadal mi zimno, to nie działa. Wolę się ubrać. – Skłamała. Przez gest chłopaka poczuła jak oblewa ją fala gorąca. Przyjemnego gorąca. Do tego jej serce zaczęło bić mocniej. ‘Nie, nie, nie!’ – krzyczała w myślach. Próbowała go odepchnąć. Bezskutecznie. ‘Silny skurczybyk’. Spojrzał jej prosto w oczy.
- Ko~ - Znów nie pozwoliła mu skończyć. Po raz drugi tego dnia, zasłoniła mu usta ręką.
- Lepiej nie kończ. – Zagroziła. Chwila nieuwagi i ręcznik, którym była okryta, zsunął się po jej ciele. Dziewczyna szybko odsunęła rękę i równie szybko schyliła się po nakrycie, zalewając się przy tym wielkim rumieńcem. On skorzystał z okazji. W sumie nie pozwolił jej podnieść ów przedmiotu. Chwycił ją za ręce i przyciągnął do siebie, obdarowując namiętnym pocałunkiem. Dziewczyna stała jak zahipnotyzowana. Po chwili się poddała i zarzuciła mu ręce na szyję, odwzajemniając gest. – Nie. – Przerwała po chwili. Owinęła się ręcznikiem i minęła zszokowanego chłopaka. – Tak nie może być. Wyjdź. – Dodała po chwili.
- Ale dlaczego? Myślałem, że podobało Ci się to co zrobiłem. Odwzajemniłaś pocałunek. – Dragneel stał i mierzył niepewnym wzrokiem dziewczynę, która gapiła się w podłogę.
- Chwilowa słabość. – Wyszeptała. – Obiecałam sobie. – Dodała po chwili.
- Co sobie obiecałaś? – Znów podszedł do niej i chwycił za policzki, zmuszając ją przy okazji do tego, by spojrzała mu w oczy.
- Że się nie zakocham. – Rzekła pewnie. Zamarł. Odsunął się kilka kroków w tył.
- Co?
- Zrozum mnie.. Proszę. – Po jej policzku spłynęła samotna łza, którą szybko wytarła.
- Nie wierzę. – Rzucił, jakby oszołomiony tym wszystkim. Chwycił się za głowę.
- Natsu.. przepraszam Cię. – Chciała do niego podejść, ten jednak ją uprzedził. Chwycił ją za rękę i przystawił ją do swego serca.
- Czujesz? Ono tak bije, gdy Cię widzę. Gdy Cię nie ma, jest niewyczuwalne.
- Natsu. – Zaczęła znów. On jej przerwał.
- KOCHAM CIĘ LUCY! – Krzyknął szybko i głośno. Wyrwała rękę z uścisku.
- Mówiłam byś tego nigdy nie mówił. Wyjdź. – Powiedziała stanowczo.
- Nie. Dopóki nie usłyszę tego, co czujesz do mnie.
- WYJDŹ! – Podniosła głos.
- Kochasz mnie czy nie? – Spytał wprost. Zaczęła błądzić oczyma gdzie popadnie.
- N-nie. – Szepnęła najciszej jak potrafiła. Jej wzrok zatrzymał się na kwiatach, które stały za chłopakiem.
- Kłamiesz. – Przyznał wprost. – Boisz się wyznać swoje uczucia, bo boisz się znowu kogoś stracić. Prawda? – Milczała. Jemu to wystarczyło. – Lucy, do cholery. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu. Nie zostawię Cię. Obiecałem to sobie.. na swoje życie. Ja naprawdę Cię kocham, chcę być przy Tobie każdego dnia.
- Nie wiem za to, czy ja chcę być przy Tobie. – Odezwała się po chwili milczenia. – Zostawiłeś mnie, chociaż obiecałeś. Wtedy, gdy najbardziej Cię potrzebowałam, gdy się w Tobie zakochałam, Ty ot tak zniknąłeś. Gdzie? Nie obchodzi mnie to, ale przyzwyczaiłam się do tego faktu, gdy próbowałam się zabić. Gray i Erza uświadomili mi, że mam dla kogo żyć. A tu nagle, Ty się pojawiasz, przepraszasz, mówisz że kochasz.. Po co? Po to, by znów zniknąć? Wolę już powiedzieć, że Cię nie kocham i nienawidzę. Może wtedy będę mniej cierpiała?! – Wykrzyczała w końcu to, co leżało jej na sercu. Po policzkach zaczęły płynąć słone łzy. Salamander próbował podejść, przytulić. Gdy jego ramiona już miały to uczynić, ona odsunęła się i odwróciła do niego plecami. – Wyjdź, proszę, nim powiem coś, czego będę później żałować. – Wyszeptała przez ramię, obdarowując go smutnym spojrzeniem. Posłuchał. Wyszedł tak samo jak wszedł. Przez okno. Ona odwróciła się znów i spojrzała na kwiaty przyniesione przez niego i rozpłakała się jak dziecko. Upadła na kolana i zakryła twarz w dłoniach, próbując zagłuszyć głośny szloch. – Nienawidzę się za to, że tak bardzo Cię pokochałam, mimo tego, że sobie obiecałam. – Dodała po chwili do siebie, nie przerywając płaczu. Usadowiła się na podłodze, oparła się o łóżko, nie przerywając wykonywanej ‘czynności’.

On zaś mimo tego, że był już daleko od jej domu, słyszał jak płacze. W głowie zaś miał obraz całowanej przez siebie blondwłosej. Nadal czuł jej zapach, smak jej ust.
- Cholera! – Przeklął głośno, kopiąc kamyk, który właśnie podwinął się mu pod nogi.
- Ałć! – Krzyknął ktoś z naprzeciwka. Podniósł głowę. Tuż przed nim stał Fullbaster, masując miejsce, gdzie trafił go kopnięty kamień. Obok niego stała Juvia.
- Paniczu Gray, wszystko dobrze? – Zaczęła zmartwiona niebieskowłosa, dotykając ramienia chłopaka.
- Jasne. – Rzucił krótko i posłał jej ciepły uśmiech. Na jej bladych policzkach pojawiły się rumieńce. – Natsu? Co Ci ten kamień zrobił? – Spytał po chwili przyjaciela.
- Nie ważne. Nie będę przeszkadzać. Muszę iść. – Rzucił szybko i już chciał minąć magów, jednak się przeliczył. Fullbaster zatrzymał go.
- Natsu? Coś się stało? – Spytał z troską. Ten jednak wlepił wzrok w ziemię, nic nie mówiąc. – Coś z Lucy? – Spytał po chwili. Chłopak się wzdrygnął na sam dźwięk jej imienia. Spojrzał na rywala.
- Nie chcę o tym gadać. – Odpowiedział po chwili milczenia.
- Może jednak? Pokłóciliście się?
- Daj spokój..
- No gadaj, co się stało do cholery? Bo inaczej wyciągnę to wszystko od Lucy! – Rzekł stanowczo a zarazem pewnie.
- Ja.. powiedziałem jej, że ją kocham, pocałowałem ją.. odwzajemniła go, ale potem mnie odepchnęła.. dalej powinieneś wiedzieć, co się stało. – Opowiedział szybko i krótko, co się wydarzyło.
- Pewnie wypomniała Ci to, że ją zostawiłeś i że pewnie zrobisz to znów?
- Taa. Jakbyś zgadł. – Usiedli na trawie pod drzewem. Mag lodu po chwili zorientował się, że Loxar nie ma. Zaczął się rozglądać dookoła.
- Widziałeś Juvię? – Spytał.
- Nie. Pewnie pomyślała, że chcemy pogadać jak mężczyźni i się oddaliła.
- Możliwe.. Dobra, później ją przeproszę. No i co teraz zrobisz?
- Sam już nie wiem. Z jednej strony, rozumiem ją. Z drugiej zaś.. eh.. kocham ją, ale czasem mam ochotę coś jej zrobić za te słowa, które mówi. Już nigdy jej nie opuszczę.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
- No stary, to ja Ci wierzę, ale teraz to jej powiedz, wytłumacz..
- Ale ona jest uparta! Do niej nic nie dociera!
- Mów tak do skutku, dopóki nie dostanie szału i faktycznie zrozumie, że tak będzie.
- Myślisz, że to podziała?
- Z kobietami czasem trzeba twardo, bo inaczej nic z tego nie będzie. Do dzieła. Pokaż jej, jak bardzo ją kochasz.
- Dzięki. Wybacz, że zepsułem Ci randkę.. w ogóle to.. długo jesteście z Juvią?
- Od jakiś trzech miesięcy.. Jest świetnie, aczkolwiek staram się nauczyć ją, by nie zwracała się do mnie ‘Panicz Gray’, bo dostaję szału, gdy to słyszę. – Zniesmaczył się trochę. Różowowłosy zachichotał i poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Życzę szczęścia, szczerze. Ja uciekam. Trzymaj się. – Wstał z ziemi i ruszył w swoim kierunku.
- Ty też się trzymaj i będę trzymać kciuki, napaleńcu! – Krzyknął na odchodne przyjacielowi, śmiejąc się pod nosem.
- Dzięki miętówko! – Odkrzyknął i ruszył przed siebie. Do domu.



Ciaossu!
Dziś trochę czasu miałam i stworzyłam taki oto rozdział ;D
Zastanawiam się, czyby nie wprowadzić odrobinę pikanterii do tego oto opowiadania? Widzę, że stało się to modne w niektórych opowiadaniach ^^
Opinie chcę widzieć pod spodem ^^

P.S. Nie linczujcie mnie za ostatni rozdział, plis ;P
Nie wiedziałam, że wzbudzi on w Was tyle emocji, serio..

Buźka Cuksiki moje :*:* <3

9 komentarzy:

  1. Ahh, kocham jak Lucy jest taka stanowcza i uparta. Mam nadzieję, że jakoś im się ułoży ^^
    Weny Życzę.!

    OdpowiedzUsuń
  2. -Sunna...
    -Nie kończ! Przecież jestem tutaj. Szczerze Aminka-chan, popłakałyśmy się obie. Taka wzruszająca scena . Ale spokojnie. Nic nam nie będzie. Cieszymy się, że dodałaś nowy rozdział :D Kochamy twojego bloga razem z Mi-chan.
    -Hai!!!
    -Pozdrawiamy i zapraszamy do nas, jeśli jeszcze nie zobaczyłaś nowego rozdziału :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, na prawde rozdział chwyta za serce ;P Czekam na to co będzie dalej :D Z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ZA pikanteria, ale to juz taka moja natura ;D
    szkoda mi Lucy, za musi walczyc z uczuciem, zeby nie byc zraniona.. Mam nadzieje ze wszystko sie napostuje i bedzie wreszcie szczesliwa.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz nie wiem czy mam się śmiać czy płakać... Biedulka :( A mogło być tak pięknie... Powiem, że nie wytrzymam jeśli uśmiercisz mi Natsu... Jeszcze się nie pozbierałam po tym jak zachciało ci się uśmiercać Lucy... I jeszcze przeżywam brak Izayasza >.< Dobra już ci nie plotę swych żalów :P Rozdział tak jak to już stwierdziła Yasha... Chwyta za serce <3
    Czekam z niecierpliwością na dalsze losy :)
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Buźka kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. hej, na http://nalu-fairytail.blogspot.com/ nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Co ja mam powiedzieć? Uwielbiam ten rozdział! Napisałaś go doskonale!
    Czekam na ciąg dalszy! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno wszystko się ułoży, wierzę w to :).

    OdpowiedzUsuń