Dwie godziny na
uratowanie TYLKO jednego przyjaciela? Chyba mnie nie doceniasz! Rzekła
hardo w myślach dziewczyna, zanurzając się coraz to głębiej. Ogon, który
widocznie otrzymała od Opiekuna ułatwiał jej sprawę. Uratuję ich. Na pewno! Dodała. Dotarcie na dno morza zajęło jej
mniej czasu niż przy użyciu własnych kończyn. Teraz postanowiła dać z siebie
wszystko, by odnaleźć przyjaciół. WSZYSTKICH. Bez wyjątku. Nie chciała stracić
żadnego z nich, gdyż byli dla niej wszystkim. Kochała ich.
- Twoje myśli są po
prostu utrapieniem. – Usłyszała w swojej głowie głos Opiekuna.
- Czy ja Ci coś
zrobiłam, że jesteś dla mnie taki wredny? – Spytała go telepatycznie.
- Dla większości osób
jestem taki. Taka moja natura.
- To już wiem, po kim
Aquarius ma charakter.. – W odpowiedzi usłyszała tylko prychnięcie.
- Skąd w ogóle pewność, że jestem jej Opiekunem?
- Właśnie z Twojego
zachowania to wynika i na dodatek próba odbywa się w wodzie, a wiadomo, że woda
to jej specjalność no i jeszcze ten syreni ogon. Nie mam wątpliwości.
- Jesteś dość bystrą
dziewuchą. – Zaśmiała się na to stwierdzenie.
- Nie dekoncentruj
mnie. Muszę odnaleźć i uratować moich przyjaciół.
- Zdążysz uratować
tylko jednego.
- Po moim trupie..
- Jak chcesz..
ostrzegałem. – Rzucił i zamilkł.
Blondwłosa pływała już z godzinę pod wodą i nie widziała do
tej pory żadnej muszli, w której mogliby zostać uwięzieni towarzysze. Do czasu
aż jej zamyślenie nie przerwało zderzenie z czymś.. w sumie wyglądało to jak
muszla, ale jej wielkość wprost wystawał poza normę tych, jakie widziała.
Otworzyła znalezioną muszlę a w niej zobaczyła różowowłosego. Oboje ucieszyli
się na swój widok, ale nie zdążyli się nacieszyć swoją obecnością, gdyż postać
jej przyjaciela nagle zniknęła.
- Jest na brzegu.
Uratowałaś tego Smoczego Zabójcę. Wracaj. Próba skończona. – Usłyszała
telepatyczne przesłanie od Opiekuna.
- Mam jeszcze godzinę.
Uratuję ich wszystkich. Próba nadal trwa. – Odpowiedziała mu.
- Nie zdążysz. Zginą
albo oni albo Ty..
- Próba nadal trwa!
– Powtórzyła.
- Głupia dziewucha. –
Dopowiedział tylko. Wytrzymajcie jeszcze
trochę. Rzekła w myślach i ruszyła na dalsze poszukiwania. Nieopodal
muszli, gdzie schowany był Dragneel, znalazła kolejną. Tym razem w niej był mag
lodu. I jego niebieskowłosy przetransportował na brzeg.
Zostało jej piętnaście minut, a nadal nie mogła znaleźć
Exceeda oraz Tytanii. Czuła jak powoli opuszczają ją siły, a syreni ogon już
nie pomaga jej tak, jak na początku. Z tlenem również było coraz gorzej. Erza, Happy.. płynę do Was.. Z minuty na
minutę już sama nie była pewna, czy da radę przepłynąć jeszcze kawałek.
Jednakże jej wysiłek szybko został wynagrodzony. Znalazła szkarłatnowłosą,
która to pojawiła się cała i zdrowa na brzegu.
Pięć minut. Tyle jeszcze miała czasu, by znaleźć
niebieskiego przyjaciela i wypłynąć na powierzchnię. Jej wzrok powoli stawał
się mętny, a oddech powolny.
- Odpuść. Wypływaj na
powierzchnię póki jeszcze masz siły! – Ponaglał ją mężczyzna.
- Nie! Nigdzie nie
wypłynę póki nie znajdę Happiego.
- Nie warto marnować
sił dla kota!
- To przyjaciel! –
Poprawiła go. – Co ze mnie będzie za
Strażniczka Gwiazd, jeśli nie będę w stanie uratować przyjaciela?
- Nie bądź uparta i
wypływaj!
- Znalazłam go! –
Zignorowała jego polecenie i podpłynęła do ostatniej muszli. Otworzyła ją a w
niej leżał ledwo przytomny Exceed. – Szybko
go przenieś na brzeg! – Nakazała. Kot zniknął. Teraz była szczęśliwa.
Uratowała bliskich. Miała jeszcze kilka minut. Choć wiedziała, że nie ma już
zbyt wiele sił, by wypłynąć to mimo to, ruszyła na powierzchnię. Po upływie
dwóch godzin, ogon zniknął oraz tak samo jak możliwość swobodniejszego
oddychania pod wodą. Heartfillia została skazana na swoje nogi, ręce oraz
płuca.
- Próba się skończyła. – Rzekła Scarlet, która to wraz z
resztą towarzyszy i Opiekunem stali na brzegu rzeki i wyczekiwali przyjaciółki.
– Gdzie jest Lucy? – Spytała szeptem.
- Głupia dziewucha. Mówiłem jej, że to niemożliwe uratowanie
wszystkich przyjaciół. – Rzucił niebieskowłosy, który beznamiętnie patrzył w
morze.
- Nie obrażaj Lucy! – Warknął różowowłosy. – Niemożliwe?
Gdyby to było niemożliwe, to my byśmy tutaj nie byli, a jednak to zrobiła!
Uratowała nas!
- I jaką cenę za to zapłaciła? – Mężczyzna przymrużył swoje
zielone oczy.
- Ona żyje.
- Jeszcze..
- Natsu, dokąd idziesz?! – Krzyknął za nim mag lodu, gdy ten
ruszył w kierunku morza.
- Ratować Lucy!
- Nie możesz! Nie możemy jej pomagać! – Odpowiedziała mu
Tytania. Sama najchętniej by skoczyła w morze, by jej pomóc, jednakże zasada
jaką usłyszeli na samym początku, nie pozwalała jej na to. Różowowłosy
przygryzł dolną wargę i zacisnął pięści.
- Nie obchodzi mnie to już! Nie chcę by Lucy stawała się
Strażniczką Gwiazd! Jeśli to ma być cena za cały jej wysiłek, w który to
wkłada, wolę by była zwykłym magiem, zwykłą Lucy! – Wrzasnął Salamander. – Możesz
sobie już iść i zostaw ją w spokoju. Ty i reszta Opiekunów. – Dodał.
- Tak samo jak i ona, jesteś głupim bachorem. – Odrzekł
Opiekun i sam wszedł w morze. Magowie spojrzeli po sobie i na znikającego pod
wodą mężczyznę.
Parę chwil później jego wysoka postać znów pojawiła się
przed nimi. Tym razem na rękach niósł nieprzytomną dziewczynę. Wróżki podbiegli
do niej.
- Lucy! – Przekrzykiwali się nawzajem.
- Żyje. Musi jednak wypocząć. Zajmijcie się tym. – Przekazał
blondwłosą różowowłosemu. – A i powiedzcie jej, że zaliczyła próbę. – Mówiąc
to, rzucił złoty klucz w stronę szkarłatnowłosej i zniknął. Magowie znaleźli
się w swoim hotelu. Dragneel ułożył delikatnie nieprzytomną dziewczynę w łóżku
i przykrył. Był zły na to wszystko. Wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Zostaw go.. – Rzekła Tytania, widząc jak mag lodu rusza za
przyjacielem.
- Ja również jestem wściekły. – Odpowiedział jej.
- Wiem.. ale w tej chwili to nic nie da.. ta złość. –
Wytłumaczyła mu spokojnie. Mag lodu tylko westchnął i spojrzał na nieprzytomną
przyjaciółkę.
Nastał wieczór. Heartfillia do tej pory leżała w łóżku i
jeszcze się nie obudziła. Dragneel odkąd wyszedł zdenerwowany, jeszcze nie
wrócił. Tytania zaczęła mieć złe przeczucia.
- Pójdę po niego. – Odezwała się po chwili.
- Zdaje się, że ktoś inny bardziej się do tego nadaje. –
Odpowiedział mag lodu, zerkając na siedzącego cicho w kącie Exceeda. – Happy,
pójdziesz po Natsu? – Spytał.
- Aye. – Odparł bez większego entuzjazmu. Uaktywniając
skrzydła, wyleciał przez okno za różowowłosym magiem. Nie musiał go długo
szukać. Siedział niedaleko ich noclegu, w parku.
- Obudziła się? – To było jego pierwsze pytanie, gdy
latający kot oklapnął obok niego. Exceed pokiwał przecząco głową i posmutniał.
– Szlag by to! – Salamander wstał gwałtownie z walki i uderzył w pobliskie
drzewo. Latający towarzysz wzdrygnął się lekko. – Przepraszam.. – Usłyszał po
chwili. – Nie mogę po prostu znieść myśli, że Lucy przechodzi przez to wszystko
sama.. że nikt nie może jej pomóc. Zdałem sobie właśnie sprawę też z moich wcześniejszych
słów do tego Opiekuna.. gdyby Lucy tylko to usłyszała.. nigdy by mi nie
wybaczyła. Dla niej to bardzo ważne, ale..
- Nie ma żadnego ‘ale’ Natsu. – Przerwał mu Exceed. – Według
Lucy to my gramy ofiary, ale w tej chwili to my robimy ofiarę z niej. Musimy ją
wspierać. To nasz obowiązek jako jej przyjaciele. Ona na pewno w takich
chwilach by nas wspierała. Jestem tego pewny. – Rzekł.
- Chyba masz rację Happy. Dajmy z siebie wszystko i
dopingujmy ją w następnej próbie! – Rzucił weselej Smoczy Zabójca.
- Aye! – Odpowiedział mu latający towarzysz i biegiem
ruszyli w stronę hotelu. Widok jaki zastali po przybyciu, jeszcze bardziej
poprawił im nastrój.
- Natsu, Happy! – Krzyknęła uradowana, przytomna już
blondwłosa.
- Luuuuuuucy~! – Oboje rzucili się w stronę dziewczyny i
przytulili ją mocno do siebie. Mag lodu dołączył do nich po chwili.
- Uwielbiam grupowe uściski. – Rzuciła Tytania i również
dołączyła do ściskania blondwłosej.
- T-tracę o-oddech.. – Wycharczała dziewczyna. Jak na
komendę, wszyscy odsunęli się, a Heartfillia spojrzała na nich ze zdziwieniem.
– Cieszę się, że mnie kochacie, ale na Boga! Okazujcie to w mniej odczuwalny
sposób. – Rzekła z powagą.
- Myśleliśmy, że już po Tobie!
- Nie wypływałaś na powierzchnię!
- Uratowałaś nas!
- A Ty nadal nie wypływałaś na powierzchnię!
- Miałem zamiar wskoczyć do morza i Cię stamtąd wyciągnąć! –
Przekrzykiwali się jeden przez drugiego. Dziewczyna mało co rozumiała.
- STOP! – Wrzasnęła blondwłosa i usiadła na krawędzi łóżka.
– Nie pamiętam nic, co się działo ze mną odkąd uratowałam Happiego.
- Opiekun ostatecznie Cię uratował.
- Opiekun? – Blondwłosa zerwała się na równe nogi, co nie
było dobrym pomysłem, bo sekundę później opadła na łóżko. – Co z próbą? (Brawa
za refleks! xD)
- Przeszłaś. – Odpowiedziała jej Scarlet i wręczyła jej
złoty klucz, jako dowód iż nie kłamie. – Dobra robota. – Pochwaliła ją. Teraz
Heartfillia opadła na poduszki z szerokim uśmiechem i przyciskając do siebie
kolejną nagrodę. Zasnęła. – To wszystko w końcu musiało ją wymęczyć. – Tytania
uśmiechnęła się czule pod nosem i przykryła przyjaciółkę. – My też powinniśmy
iść spać. Nie wiadomo co czeka nas jutro. Po tych słowach, każdy z nich udał
się do łóżek. Spokojni, że im przyjaciółce już nic nie grozi, posnęli.
‘Poświęcenie dla najbliższej nam osoby nie powinno być aktem
bohaterstwa,
Tylko zwykłą powinnością.’
Yoł, yoł, yoł!
No wiem.. Opiekun Wodnika s*urwysyn, ale jednak pod koniec
pokazał się z tej lepszej strony.. taki tam happy endzik na zakończenie próby
^^
Ankieta się jeszcze nie skończyła, a ja już mam rozdział.. hy hy hy hy hy hy xD
Ja to jestem zajebista <like a boss>
Hmmm Macia (bo tak się mi zapisało na gg): to rozdział dla
Ciebie z tego względu, że to Twój pomysł.. co prawda nie wykorzystany w taki
sposób jaki napisałaś, ale jest ;P
Dziękuję! Mam nadzieję, że masz jeszcze coś w zanadrzu ;)
No i nadal szukam pomysłu na: Wagę, Pannę, Byka, Barana,
Koziorożca oraz Wężownika.. jeśli macie pomysł, śmiało piszcie! Wystarczy
mi nawet kilka słów z Waszej strony, byleby tylko poruszyć moją wyobraźnię w
tym temacie ;) Ja dalej już napiszę wszystko, tylko błagam o pomoc! Tak wiem!
Brzmię teraz jak desperatka, ale muszę! :P
A! Witam nowych czytelników! ;*
Do usłyszenia! ;*
Rozdział jak zwykle zajebisty. xDD Lucynka uratowała wszystkich, a jak ! :D No, ale to przecież nasza Lucy, prawda ? ^^ A ten duch zamiast nazywać Lucy głupią, to powinien siebie tak nazwać. ;__; A z Koziorożcem to można byłoby coś zrobić, że np. jest bardzo dużo kóz na łące(WTF?! xD) i do jednej jest przyczepiony klucz (nie wiem, może gdzieś na brzuchu?) i Lucynka musi go odnaleźć w wyznaczonym czasie, a jeżeli nie uda jej się, to coś tam stanie się z jej przyjaciółmi... Nie, to w ogóle nie ma sensu. xD Moja wyobraźnia nie pracuje zbytnio. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny !
~Shina :*
Animka-san, już ci to mówiłam na gg, ale powtórzę jeszcze raz: zadziwiasz mnie tym, że w tak krótkim czasie dodajesz kolejne rozdziały, które są zajebiste! szacun :) Mi tam się podoba wykorzystanie mojego pomysłu, o wiele lepsze niż pierwowzór ;D Będę myśleć bardzo intensywnie, puki czegoś nie wymyśle, a jak ;) Ślę dużo weny ;* pozdr:
OdpowiedzUsuńMacia/Nieznana
P.S. charakter opiekuna jak najbardziej trafny ^^ aż przez chwilę pomyślałam, że opiekunowie to rodzice gwiezdnych duchów, heh ;D bo jakby nie patrzeć to
Usuńniedaleko pada jabłko od jabłoni ^^ i jeszcze te wejście do wody po Lucynę,
kawaii *.*
Macia/Nieznana
Ehh, tym razem Shina i Macia mnie wyprzedziły jakoś przeżyję xD A więc tak : Rozdzialik świetny, wiedziałam, że Lucy uratuje wszystkich i widać było, że to opiekun Aquarius. (nie jestem pewna czy dobrze napisałam), mimo to zachował się supcio :3 Natsu jak się biedny o Lucy martwi i wgl wszyscy.. Ale żeby ci tu tak nie spamić..
OdpowiedzUsuń~~Pozdrawiam i życzę weny!!
~~B. Aiko :3
Kto by pomyślał że Happy jest taki mądry :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3
Uwielbiam grupowe uściski - wyobrażając sobie przy tym powagę i lekko widoczny uśmieszek Tytanii omal śmiechem nie wybuchłam xD
OdpowiedzUsuńFajnie, że prócz prób umieściłaś też coś o tym co sądzą przyjaciele blondynki, tu akurat w głównej mierze Natsu (nie przeszkadza mi to! :D). Happy miał swoje 5min i zapodał teksta ^.^
No i sam fakt, że Lucy dla kociaka prawie życie poświęciła.. może się nie wzruszyłam, ale poruszyło mnie to ;p. I choć mnie to zdziwiło (pozytywnie), to gdy opiekun ruszył na pomoc blondynie strasznie się ucieszyłam :D A wejście Natsu z ratunkiem - bez tego chyba niebyłby sobą. A, i to opiekun chyba nie jest bystry, skoro sądził, że się Lucynka nie domyśli od którego gwiezdnego ducha był xD
A teraz idę sobie zapalić do kuchni (choć w okno puka mi ogromny szerszeń, a tego boje się najbardziej na świecie), wezme sobie karteczkę i chwilkę pomyślę... Jak na coś wpadne, to zaraz dostaniesz ode mnie wiadomość na gg :D
No i bym zapomniała, rozdział oczywiście cudowny, tak jak pozostałe ;)
"Musimy ją wspierać. To nasz obowiązek jako jej przyjaciele. Ona na pewno w takich chwilach by nas wspierała. Jestem tego pewny. " Nie spodziewałam się, że Happy kiedykolwiek wypowie tak mądre słowa. Jestem z niego dumna. Szczerze mówiąc ja na miejscu Lucy zrobiłabym tak samo. No bo jak można pozwolić umrzeć swoim przyjaciołom? Jestem pod wrażeniem, że udało jej się to zrobić. Duma mnie rozpiera, cały ten rozdział rozpiera mnie dumą. No i Erza uwielbiająca grupowe uściski - MEGAAA XDD ślę wenę kochana <3
OdpowiedzUsuńHohoh już kolejny rozdział XD jestem z ciebie dumna...i z Lucynki ^^ Pokazała tej wredocie co to jest mieć przyjaciół XD
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejne i życze duuuuuuuuużo weny :P
~ Marie
Rozdział świetny jak zawsze. Pomysł na pannę: Lucy musi odkopać swoich przyjaciół z czego każdy jest zakopany gdzie indziej. Jej przyjaciele mają ograniczony dopływ powietrza. Wiesz o co chodzi ;-) Koziorożec: są cztery kozy na łące,a jej przyjaciele zostali zmniejszeni i wsadzeni do dzwoneczków które są przyczepione do kóz. Kozy zostają wpuszczone do wielkiego lasu i lucy ma dwie godziny na znalezienie ich. Mam nadzieję że pomogłam. buziaczki papa :-*
OdpowiedzUsuń~Harumi~
Fajne
OdpowiedzUsuńPróba była ciężka, jednak dziewczyna nie poddała się i uratowała wszystkich przyjaciół. Naprawdę nie wiem jak określić tego Opiekuna. Egoistyczny, chyba nie, chamski, może, no kurde, na pewno arogancki i bezczelny! Jednak na koniec pokazał się z trochę lepszej perspektywy. Lucy uratowała pierw Salamandra, yeah <3 <3
OdpowiedzUsuńNo i ten grupowy uścisk- po prostu cud miód i orzechy :) Prawdziwa przyjaźń!
Kochana, weny! <3
Oj jesteś, jesteś :). Zgadzam się :). Świetny rozdział!!! Pomimo że to opowiadanie jest dosyć obszerne, absolutnie mnie nie nudzi :). Fajnie by było gdyby zostało zekranizowane. Chciałabym to zobaczyć :P.
OdpowiedzUsuń