poniedziałek, 12 sierpnia 2013

61. Muszle i ogon.

Dwie godziny na uratowanie TYLKO jednego przyjaciela? Chyba mnie nie doceniasz! Rzekła hardo w myślach dziewczyna, zanurzając się coraz to głębiej. Ogon, który widocznie otrzymała od Opiekuna ułatwiał jej sprawę. Uratuję ich. Na pewno! Dodała. Dotarcie na dno morza zajęło jej mniej czasu niż przy użyciu własnych kończyn. Teraz postanowiła dać z siebie wszystko, by odnaleźć przyjaciół. WSZYSTKICH. Bez wyjątku. Nie chciała stracić żadnego z nich, gdyż byli dla niej wszystkim. Kochała ich.
- Twoje myśli są po prostu utrapieniem. – Usłyszała w swojej głowie głos Opiekuna.
- Czy ja Ci coś zrobiłam, że jesteś dla mnie taki wredny? – Spytała go telepatycznie.
- Dla większości osób jestem taki. Taka moja natura.
- To już wiem, po kim Aquarius ma charakter.. – W odpowiedzi usłyszała tylko prychnięcie.
- Skąd w ogóle  pewność, że jestem jej Opiekunem?
- Właśnie z Twojego zachowania to wynika i na dodatek próba odbywa się w wodzie, a wiadomo, że woda to jej specjalność no i jeszcze ten syreni ogon. Nie mam wątpliwości.
- Jesteś dość bystrą dziewuchą. – Zaśmiała się na to stwierdzenie.
- Nie dekoncentruj mnie. Muszę odnaleźć i uratować moich przyjaciół.
- Zdążysz uratować tylko jednego.
- Po moim trupie..
- Jak chcesz.. ostrzegałem. – Rzucił i zamilkł.

Blondwłosa pływała już z godzinę pod wodą i nie widziała do tej pory żadnej muszli, w której mogliby zostać uwięzieni towarzysze. Do czasu aż jej zamyślenie nie przerwało zderzenie z czymś.. w sumie wyglądało to jak muszla, ale jej wielkość wprost wystawał poza normę tych, jakie widziała. Otworzyła znalezioną muszlę a w niej zobaczyła różowowłosego. Oboje ucieszyli się na swój widok, ale nie zdążyli się nacieszyć swoją obecnością, gdyż postać jej przyjaciela nagle zniknęła.
- Jest na brzegu. Uratowałaś tego Smoczego Zabójcę. Wracaj. Próba skończona. – Usłyszała telepatyczne przesłanie od Opiekuna.
- Mam jeszcze godzinę. Uratuję ich wszystkich. Próba nadal trwa. – Odpowiedziała mu.
- Nie zdążysz. Zginą albo oni albo Ty..
- Próba nadal trwa! – Powtórzyła.
- Głupia dziewucha. – Dopowiedział tylko. Wytrzymajcie jeszcze trochę. Rzekła w myślach i ruszyła na dalsze poszukiwania. Nieopodal muszli, gdzie schowany był Dragneel, znalazła kolejną. Tym razem w niej był mag lodu. I jego niebieskowłosy przetransportował na brzeg.

Zostało jej piętnaście minut, a nadal nie mogła znaleźć Exceeda oraz Tytanii. Czuła jak powoli opuszczają ją siły, a syreni ogon już nie pomaga jej tak, jak na początku. Z tlenem również było coraz gorzej. Erza, Happy.. płynę do Was.. Z minuty na minutę już sama nie była pewna, czy da radę przepłynąć jeszcze kawałek. Jednakże jej wysiłek szybko został wynagrodzony. Znalazła szkarłatnowłosą, która to pojawiła się cała i zdrowa na brzegu.
Pięć minut. Tyle jeszcze miała czasu, by znaleźć niebieskiego przyjaciela i wypłynąć na powierzchnię. Jej wzrok powoli stawał się mętny, a oddech powolny.
- Odpuść. Wypływaj na powierzchnię póki jeszcze masz siły! – Ponaglał ją mężczyzna.
- Nie! Nigdzie nie wypłynę póki nie znajdę Happiego.
- Nie warto marnować sił dla kota!
- To przyjaciel! – Poprawiła go. – Co ze mnie będzie za Strażniczka Gwiazd, jeśli nie będę w stanie uratować przyjaciela?
- Nie bądź uparta i wypływaj!
- Znalazłam go! – Zignorowała jego polecenie i podpłynęła do ostatniej muszli. Otworzyła ją a w niej leżał ledwo przytomny Exceed. – Szybko go przenieś na brzeg! – Nakazała. Kot zniknął. Teraz była szczęśliwa. Uratowała bliskich. Miała jeszcze kilka minut. Choć wiedziała, że nie ma już zbyt wiele sił, by wypłynąć to mimo to, ruszyła na powierzchnię. Po upływie dwóch godzin, ogon zniknął oraz tak samo jak możliwość swobodniejszego oddychania pod wodą. Heartfillia została skazana na swoje nogi, ręce oraz płuca.

- Próba się skończyła. – Rzekła Scarlet, która to wraz z resztą towarzyszy i Opiekunem stali na brzegu rzeki i wyczekiwali przyjaciółki. – Gdzie jest Lucy? – Spytała szeptem.
- Głupia dziewucha. Mówiłem jej, że to niemożliwe uratowanie wszystkich przyjaciół. – Rzucił niebieskowłosy, który beznamiętnie patrzył w morze.
- Nie obrażaj Lucy! – Warknął różowowłosy. – Niemożliwe? Gdyby to było niemożliwe, to my byśmy tutaj nie byli, a jednak to zrobiła! Uratowała nas!
- I jaką cenę za to zapłaciła? – Mężczyzna przymrużył swoje zielone oczy.
- Ona żyje.
- Jeszcze..
- Natsu, dokąd idziesz?! – Krzyknął za nim mag lodu, gdy ten ruszył w kierunku morza.
- Ratować Lucy!
- Nie możesz! Nie możemy jej pomagać! – Odpowiedziała mu Tytania. Sama najchętniej by skoczyła w morze, by jej pomóc, jednakże zasada jaką usłyszeli na samym początku, nie pozwalała jej na to. Różowowłosy przygryzł dolną wargę i zacisnął pięści.
- Nie obchodzi mnie to już! Nie chcę by Lucy stawała się Strażniczką Gwiazd! Jeśli to ma być cena za cały jej wysiłek, w który to wkłada, wolę by była zwykłym magiem, zwykłą Lucy! – Wrzasnął Salamander. – Możesz sobie już iść i zostaw ją w spokoju. Ty i reszta Opiekunów. – Dodał.
- Tak samo jak i ona, jesteś głupim bachorem. – Odrzekł Opiekun i sam wszedł w morze. Magowie spojrzeli po sobie i na znikającego pod wodą mężczyznę.
Parę chwil później jego wysoka postać znów pojawiła się przed nimi. Tym razem na rękach niósł nieprzytomną dziewczynę. Wróżki podbiegli do niej.
- Lucy! – Przekrzykiwali się nawzajem.
- Żyje. Musi jednak wypocząć. Zajmijcie się tym. – Przekazał blondwłosą różowowłosemu. – A i powiedzcie jej, że zaliczyła próbę. – Mówiąc to, rzucił złoty klucz w stronę szkarłatnowłosej i zniknął. Magowie znaleźli się w swoim hotelu. Dragneel ułożył delikatnie nieprzytomną dziewczynę w łóżku i przykrył. Był zły na to wszystko. Wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Zostaw go.. – Rzekła Tytania, widząc jak mag lodu rusza za przyjacielem.
- Ja również jestem wściekły. – Odpowiedział jej.
- Wiem.. ale w tej chwili to nic nie da.. ta złość. – Wytłumaczyła mu spokojnie. Mag lodu tylko westchnął i spojrzał na nieprzytomną przyjaciółkę.

Nastał wieczór. Heartfillia do tej pory leżała w łóżku i jeszcze się nie obudziła. Dragneel odkąd wyszedł zdenerwowany, jeszcze nie wrócił. Tytania zaczęła mieć złe przeczucia.
- Pójdę po niego. – Odezwała się po chwili.
- Zdaje się, że ktoś inny bardziej się do tego nadaje. – Odpowiedział mag lodu, zerkając na siedzącego cicho w kącie Exceeda. – Happy, pójdziesz po Natsu? – Spytał.
- Aye. – Odparł bez większego entuzjazmu. Uaktywniając skrzydła, wyleciał przez okno za różowowłosym magiem. Nie musiał go długo szukać. Siedział niedaleko ich noclegu, w parku.
- Obudziła się? – To było jego pierwsze pytanie, gdy latający kot oklapnął obok niego. Exceed pokiwał przecząco głową i posmutniał. – Szlag by to! – Salamander wstał gwałtownie z walki i uderzył w pobliskie drzewo. Latający towarzysz wzdrygnął się lekko. – Przepraszam.. – Usłyszał po chwili. – Nie mogę po prostu znieść myśli, że Lucy przechodzi przez to wszystko sama.. że nikt nie może jej pomóc. Zdałem sobie właśnie sprawę też z moich wcześniejszych słów do tego Opiekuna.. gdyby Lucy tylko to usłyszała.. nigdy by mi nie wybaczyła. Dla niej to bardzo ważne, ale..
- Nie ma żadnego ‘ale’ Natsu. – Przerwał mu Exceed. – Według Lucy to my gramy ofiary, ale w tej chwili to my robimy ofiarę z niej. Musimy ją wspierać. To nasz obowiązek jako jej przyjaciele. Ona na pewno w takich chwilach by nas wspierała. Jestem tego pewny. – Rzekł.
- Chyba masz rację Happy. Dajmy z siebie wszystko i dopingujmy ją w następnej próbie! – Rzucił weselej Smoczy Zabójca.
- Aye! – Odpowiedział mu latający towarzysz i biegiem ruszyli w stronę hotelu. Widok jaki zastali po przybyciu, jeszcze bardziej poprawił im nastrój.
- Natsu, Happy! – Krzyknęła uradowana, przytomna już blondwłosa.
- Luuuuuuucy~! – Oboje rzucili się w stronę dziewczyny i przytulili ją mocno do siebie. Mag lodu dołączył do nich po chwili.
- Uwielbiam grupowe uściski. – Rzuciła Tytania i również dołączyła do ściskania blondwłosej.
- T-tracę o-oddech.. – Wycharczała dziewczyna. Jak na komendę, wszyscy odsunęli się, a Heartfillia spojrzała na nich ze zdziwieniem. – Cieszę się, że mnie kochacie, ale na Boga! Okazujcie to w mniej odczuwalny sposób. – Rzekła z powagą.
- Myśleliśmy, że już po Tobie!
- Nie wypływałaś na powierzchnię!
- Uratowałaś nas!
- A Ty nadal nie wypływałaś na powierzchnię!
- Miałem zamiar wskoczyć do morza i Cię stamtąd wyciągnąć! – Przekrzykiwali się jeden przez drugiego. Dziewczyna mało co rozumiała.
- STOP! – Wrzasnęła blondwłosa i usiadła na krawędzi łóżka. – Nie pamiętam nic, co się działo ze mną odkąd uratowałam Happiego.
- Opiekun ostatecznie Cię uratował.
- Opiekun? – Blondwłosa zerwała się na równe nogi, co nie było dobrym pomysłem, bo sekundę później opadła na łóżko. – Co z próbą? (Brawa za refleks! xD)
- Przeszłaś. – Odpowiedziała jej Scarlet i wręczyła jej złoty klucz, jako dowód iż nie kłamie. – Dobra robota. – Pochwaliła ją. Teraz Heartfillia opadła na poduszki z szerokim uśmiechem i przyciskając do siebie kolejną nagrodę. Zasnęła. – To wszystko w końcu musiało ją wymęczyć. – Tytania uśmiechnęła się czule pod nosem i przykryła przyjaciółkę. – My też powinniśmy iść spać. Nie wiadomo co czeka nas jutro. Po tych słowach, każdy z nich udał się do łóżek. Spokojni, że im przyjaciółce już nic nie grozi, posnęli.

‘Poświęcenie dla najbliższej nam osoby nie powinno być aktem bohaterstwa,
Tylko zwykłą powinnością.’


Yoł, yoł, yoł!
No wiem.. Opiekun Wodnika s*urwysyn, ale jednak pod koniec pokazał się z tej lepszej strony.. taki tam happy endzik na zakończenie próby ^^
Ankieta się jeszcze nie skończyła, a ja już mam rozdział.. hy hy hy hy hy hy xD
Ja to jestem zajebista <like a boss>

Hmmm Macia (bo tak się mi zapisało na gg): to rozdział dla Ciebie z tego względu, że to Twój pomysł.. co prawda nie wykorzystany w taki sposób jaki napisałaś, ale jest ;P
Dziękuję! Mam nadzieję, że masz jeszcze coś w zanadrzu ;)

No i nadal szukam pomysłu na: Wagę, Pannę, Byka, Barana, Koziorożca oraz Wężownika.. jeśli macie pomysł, śmiało piszcie! Wystarczy mi nawet kilka słów z Waszej strony, byleby tylko poruszyć moją wyobraźnię w tym temacie ;) Ja dalej już napiszę wszystko, tylko błagam o pomoc! Tak wiem! Brzmię teraz jak desperatka, ale muszę! :P

A! Witam nowych czytelników! ;*


Do usłyszenia! ;*

12 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle zajebisty. xDD Lucynka uratowała wszystkich, a jak ! :D No, ale to przecież nasza Lucy, prawda ? ^^ A ten duch zamiast nazywać Lucy głupią, to powinien siebie tak nazwać. ;__; A z Koziorożcem to można byłoby coś zrobić, że np. jest bardzo dużo kóz na łące(WTF?! xD) i do jednej jest przyczepiony klucz (nie wiem, może gdzieś na brzuchu?) i Lucynka musi go odnaleźć w wyznaczonym czasie, a jeżeli nie uda jej się, to coś tam stanie się z jej przyjaciółmi... Nie, to w ogóle nie ma sensu. xD Moja wyobraźnia nie pracuje zbytnio. :D
    Pozdrawiam i życzę weny !
    ~Shina :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Animka-san, już ci to mówiłam na gg, ale powtórzę jeszcze raz: zadziwiasz mnie tym, że w tak krótkim czasie dodajesz kolejne rozdziały, które są zajebiste! szacun :) Mi tam się podoba wykorzystanie mojego pomysłu, o wiele lepsze niż pierwowzór ;D Będę myśleć bardzo intensywnie, puki czegoś nie wymyśle, a jak ;) Ślę dużo weny ;* pozdr:

    Macia/Nieznana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. charakter opiekuna jak najbardziej trafny ^^ aż przez chwilę pomyślałam, że opiekunowie to rodzice gwiezdnych duchów, heh ;D bo jakby nie patrzeć to
      niedaleko pada jabłko od jabłoni ^^ i jeszcze te wejście do wody po Lucynę,
      kawaii *.*

      Macia/Nieznana

      Usuń
  3. Ehh, tym razem Shina i Macia mnie wyprzedziły jakoś przeżyję xD A więc tak : Rozdzialik świetny, wiedziałam, że Lucy uratuje wszystkich i widać było, że to opiekun Aquarius. (nie jestem pewna czy dobrze napisałam), mimo to zachował się supcio :3 Natsu jak się biedny o Lucy martwi i wgl wszyscy.. Ale żeby ci tu tak nie spamić..
    ~~Pozdrawiam i życzę weny!!
    ~~B. Aiko :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kto by pomyślał że Happy jest taki mądry :D

    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam grupowe uściski - wyobrażając sobie przy tym powagę i lekko widoczny uśmieszek Tytanii omal śmiechem nie wybuchłam xD
    Fajnie, że prócz prób umieściłaś też coś o tym co sądzą przyjaciele blondynki, tu akurat w głównej mierze Natsu (nie przeszkadza mi to! :D). Happy miał swoje 5min i zapodał teksta ^.^
    No i sam fakt, że Lucy dla kociaka prawie życie poświęciła.. może się nie wzruszyłam, ale poruszyło mnie to ;p. I choć mnie to zdziwiło (pozytywnie), to gdy opiekun ruszył na pomoc blondynie strasznie się ucieszyłam :D A wejście Natsu z ratunkiem - bez tego chyba niebyłby sobą. A, i to opiekun chyba nie jest bystry, skoro sądził, że się Lucynka nie domyśli od którego gwiezdnego ducha był xD
    A teraz idę sobie zapalić do kuchni (choć w okno puka mi ogromny szerszeń, a tego boje się najbardziej na świecie), wezme sobie karteczkę i chwilkę pomyślę... Jak na coś wpadne, to zaraz dostaniesz ode mnie wiadomość na gg :D
    No i bym zapomniała, rozdział oczywiście cudowny, tak jak pozostałe ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Musimy ją wspierać. To nasz obowiązek jako jej przyjaciele. Ona na pewno w takich chwilach by nas wspierała. Jestem tego pewny. " Nie spodziewałam się, że Happy kiedykolwiek wypowie tak mądre słowa. Jestem z niego dumna. Szczerze mówiąc ja na miejscu Lucy zrobiłabym tak samo. No bo jak można pozwolić umrzeć swoim przyjaciołom? Jestem pod wrażeniem, że udało jej się to zrobić. Duma mnie rozpiera, cały ten rozdział rozpiera mnie dumą. No i Erza uwielbiająca grupowe uściski - MEGAAA XDD ślę wenę kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hohoh już kolejny rozdział XD jestem z ciebie dumna...i z Lucynki ^^ Pokazała tej wredocie co to jest mieć przyjaciół XD
    Czekam z niecierpliwością na kolejne i życze duuuuuuuuużo weny :P
    ~ Marie

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny jak zawsze. Pomysł na pannę: Lucy musi odkopać swoich przyjaciół z czego każdy jest zakopany gdzie indziej. Jej przyjaciele mają ograniczony dopływ powietrza. Wiesz o co chodzi ;-) Koziorożec: są cztery kozy na łące,a jej przyjaciele zostali zmniejszeni i wsadzeni do dzwoneczków które są przyczepione do kóz. Kozy zostają wpuszczone do wielkiego lasu i lucy ma dwie godziny na znalezienie ich. Mam nadzieję że pomogłam. buziaczki papa :-*
    ~Harumi~

    OdpowiedzUsuń
  9. Próba była ciężka, jednak dziewczyna nie poddała się i uratowała wszystkich przyjaciół. Naprawdę nie wiem jak określić tego Opiekuna. Egoistyczny, chyba nie, chamski, może, no kurde, na pewno arogancki i bezczelny! Jednak na koniec pokazał się z trochę lepszej perspektywy. Lucy uratowała pierw Salamandra, yeah <3 <3
    No i ten grupowy uścisk- po prostu cud miód i orzechy :) Prawdziwa przyjaźń!
    Kochana, weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj jesteś, jesteś :). Zgadzam się :). Świetny rozdział!!! Pomimo że to opowiadanie jest dosyć obszerne, absolutnie mnie nie nudzi :). Fajnie by było gdyby zostało zekranizowane. Chciałabym to zobaczyć :P.

    OdpowiedzUsuń