Magnolia w ogniu. Czerwono-pomarańczowe języki tańczyły
wokół jej osoby i jej ukochanej gildii. Stała tam i ze łzami w oczach
wpatrywała się w szyld Fairy Tail, który to jeszcze pozostał w całości. Tuż
przed nią jej przyjaciele. Martwi. Ich ciała były ułożone w kilku rzędach. U
większości z nich nie dało się rozróżnić tożsamości. Ich ciała były zwęglone. U
części z nich dało się zauważyć brak rąk, nóg, głów a nawet połowy tułowia. Ona
stała tam sama, bez prawej ręki. W drugiej zaś sprawnej, ściskała miecz.
- Twoi przyjaciele nie żyją.. – Podniosła mętny wzrok w
stronę usłyszanego głosu. – Co teraz zrobisz? – Wysoki mężczyzna, nagi do pasa
z blizną na lewej piersi przyglądał się jej z uśmiechem.
- Acnolgia.. – Wyszeptała i ścisnęła mocniej rękojeść. –
Zabiłam Cię raz, zrobię to znowu. Zapłacisz mi za to, że odebrałeś mi tych,
których kochałam. – I nim zdążyła ruszyć do ataku, poczuła przeszywający ból w
okolicach klatki piersiowej. Ręka mężczyzny przebiła ją na wylot. Z ust
dziewczyny wypłynęła stróżka krwi, brudząc przy tym ciało mężczyzny. Na jego
ustach widniał uśmiech zwycięzcy.
- Wygrałem. – Odparł z dumą. – Wybacz, że tak krótko
pozwoliłem Ci być Strażniczką Gwiazd. – Ciało dziewczyny opadło na ziemię.
Gwiazda, która świeciła najmocniej w tę masakryczną granatową noc, zgasła na
dobre, pozostawiając samotny talarek gdzieś za chmurami.
Przebudziła się gwałtownie, zrzucając tym samym ze swoich
kolan Happiego. Gray i Erza wzdrygnęli się przez sen. Nie czekając na całkowite
rozbudzenie Exceeda, oddaliła się od przyjaciół i pognała w stronę łazienki,
która była w kolejnym wagonie. Zatrzasnęła się w kabinie i zwróciła resztki
jedzenia znajdujące się w żołądku. Po kilku minutach męczarni stała przed
umywalką. Spojrzała w brudne lustro. Była blada, a oddech miała przyspieszony. To.. było.. straszne. Rzuciła w myślach.
Niech to będzie tylko zwykły koszmar. Dodała.
Przemyła twarz zimną wodą i w miarę możliwości, ogarnęła się. Po chwili wyszła
z łazienki i zdała sobie sprawę, że pociąg już stoi. Na stacji czekali już jej
przyjaciele ze zmartwionymi minami.
- Gdzie się podziewałaś? – Spytała pierwsza Scarlet. – Źle
wyglądasz. Dobrze się czujesz?
- Przepraszam.. Źle się poczułam. Chyba udzieliła mi się
choroba Natsu. – Odpowiedziała trochę zmieszana i z żartem.
- Ej! – Naburmuszył się chłopak. – To było okrutne. –
Wszyscy zaśmiali się widząc minę przyjaciela.
- A tak poważniej.. Gdzie jesteśmy? – Spytała blondwłosa,
gdy już powoli odzyskiwała swoje naturalne kolory.
- Nasz pierwszy przystanek: Crocus. – Odpowiedział mag lodu.
- I niby gdzie teraz mamy się udać? – Zastanawiała się
dziewczyna. – Jak odnajdę tych Opiekunów?
- Coś wymyślimy. A może sami się przed nami pojawią? –
Spekulowała Tytania. Było już ciemno. Dla magów bez sensu było plątać się o tej
porze po mieście. Znaleźli przytulny motel i w nim się zatrzymali. Tytania
rozporządziła, że zajmą wspólnie jeden pokój. Dla bezpieczeństwa i w ramach
czujności nad dwoma magami, którzy non stop się kłócili.
Gdy już każdy z nich skorzystał z łazienki, usiedli na
podłodze w kole i czekali jak na zbawienie.
- Ej to nie ma sensu. – Zaczęła Heartfillia, a przyjaciele
spojrzeli na nią zaskoczeni. – To czekanie.. – Szybko dodała widząc ich miny. –
Nie będziemy przecież siedzieć tak całą noc i czekać. Chodźmy spać. Co ma być
to będzie. Ostatecznie to ja mam przechodzić próby. – Kontynuowała.
- Mylisz się Lucy. – Rzucił Dragneel. – Przejdziemy przez to
razem. – Dodał, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- Nie podlizuj się.. – Burknął w jego stronę Fullbaster.
- Chcesz się bić striptizerze za dychę?
- Ja się wcale nie rozbieram skośnooka zapałko.
- To gdzie masz ubranie? – Mag lodu spojrzał na ciało i tak
jako powiedział różowowłosy, był nagi. Ruszył w pogoń za garderobą a reszta
przyjaciół miała z niego niezły ubaw. Do czasu.. Wszystkie światła nagle zgasły
a powietrze zrobiło się cięższe. Blondwłosa w ciemności wymacała czyjąś dłoń i
ścisnęła ją. Poczuła mocniejszy uścisk i od razu nabrała pewności. Słyszała
przyspieszone bicie swego serca oraz czyjś ciężki oddech.
- Lucy Heartfillio, zaraz się okaże czy nadajesz się na
Strażniczkę Gwiazd. – Pojawił się..
Przeszło jej przez myśl. Była gotowa. W tej chwili rozpierała ją duma i pewność
siebie. Postanowiła dać z siebie wszystko, pokazać na co ja stać, by chronić
przyjaciół, gildię, Magnolię.. W jej głowie znów pojawił się obraz z przed
kilku godzin. Nie! Potrząsnęła
energicznie głową, by odpędzić czarny scenariusz.
- Jestem gotowa. – Rzekła pewnie i z uśmiechem.
Pomieszczenie na nowo wypełniło się światłem. Magowie spojrzeli po sobie.
Heartfillia ściskała rękę różowowłosego. To
dlatego poczułam się pewniej.. Dodała w myślach i spojrzała na osobę..
tzn.. wygląd miał człowieczy, jednakże jego wygląd wykraczał poza tę normę.
Jego ciało pokrywała złota poświata i unosił się w powietrzu w pozycji
tureckiej. (mam nadzieję, że zrozumieliście o co mi chodzi xD)
- Jestem Opiekunem Gwiazdy Strzelca. – Przedstawił się. Miał
długie, brązowe włosy, wąsy oraz ciemnoczerwone oczy. – Czekałem na Ciebie
Lucy. Wszyscy czekaliśmy.. na przepowiednię co ma się ziścić. Nie zawiedź nas..
nie zawiedź swoich towarzyszy.. ani całej ludzkości.. – Rzekł Opiekun i w
momencie wszyscy magowie znaleźli się na jakieś polanie.
- Gdzie jesteśmy? – Spytała Scarlet.
- Nie ważne gdzie, ważne jest to, że tutaj odbędzie się
Twoja pierwsza próba. – Odpowiedział mężczyzna patrząc na blondwłosą poważnie.
- Na czym ma polegać pierwsza próba? – Odezwała się
Heartfillia ciekawa. W rzeczywistości jednak czuła, że zaraz zemdleje. W
momencie, gdy się przenosili, serce opadło jej do pięt.
- Nie denerwuj się. – Rzucił Opiekun, jakby potrafił
wyczytać wszystkie emocje dziewczyny. – W zasadzie jest to proste zadanie. –
Mówiąc to, wyprostował nogi, a w jego ręku pojawił się łuk. – Twoim zadaniem
jest trafienie w jabłka, które będą znajdowały się na głowach Twoich
przyjaciół. – Blondwłosa zmierzyła go zaskoczonym spojrzeniem, tak samo jak jej
przyjaciele.
- A-ale ja nigdy nie strzelałam z łuku. – Odpowiedziała.
- Najwyższa pora się nauczyć.. Potraktuj to jako pierwszą
lekcję. – Uśmiechnął się łobuzersko w jej stronę.
- Nie będę mierzyć bronią w moich przyjaciół! Co więcej, nie
mam zamiaru strzelać do nich z łuku, by trafić w jakieś jabłko! – Zdenerwowała
się.
- Czy tej próby nie może przejść za nią ktoś inny? Ktoś, kto
umie posługiwać się taką bronią? – Spytał mag lodu.
- Wszystkie próby ma przejść tylko Lucy. Żadne z Was nie
może jej pomagać. – Rzekł Opiekun.
- A-ale.. – Spojrzała błagalnie to na niego to na
przyjaciół. Na ich twarzach powoli pojawiały się uśmiechy.
- Będzie dobrze Lucy! – Skwitował Salamander. – Może nie
umiesz strzelać, ale wiemy, że się postarasz i nie zrobisz nam krzywdy. Ufamy
Ci. – Heartfillia słysząc te słowa, bardzo się wzruszyła, jednakże obawiała się
tej próby. Co jeśli spudłuję? Co jeśli
ich zranię?
- Myśląc w ten sposób, na pewno ich zranisz. – Rzucił
mężczyzna do magini podczas, gdy tamci zajmowali wyznaczone miejsca.
- Nie czytaj mi w myślach.. – Fuknęła.
- Pamiętaj, że strach jest wrogiem. Pomyśl o tym w ten
sposób celując w jabłka. Wyobraź sobie, że jest to coś, co może skrzywdzić
Twoich przyjaciół. Skoncentruj się i strzelaj. Strzała sama trafi.
- Czy Opiekun może dawać takie wskazówki? – Zauważyła
dziewczyna, biorąc niepewnie do ręki łuk.
- Wszyscy chcą Ci pomóc.. Nie każdy Opiekun będzie taki
łaskawy jak ja. Do dzieła Lucy. Pokaż na co Cię stać. – Heartfillia przyjęła
pozę. Sama nie wiedziała jak to możliwe, ale przez chwilę poczuła się jakby
umiała to robić od bardzo dawna. Wzięła kilka głębszych oddechów i napięła
cięciwę. Przymknęła jedno oko i spojrzała w stronę stojącej Tytanii, która ze
stoickim spokojem przyglądała się jej. Wszyscy
we mnie wierzą.. nie zawiodę ich! Dodawała sobie otuchy w myślach. Strzała
pomknęła w stronę Scarlet, a serce blondwłosej zatrzymało się na chwilę. Udało
się! Strzała przebiła jabłko znajdujące się na głowie magini i wbiło się w
drzewo stojące za nią. Heartfillia odetchnęła z ulgą, a sama szkarłatnowłosa
opadła na kolana.
- E-erza? – Brązowooka już miała podbiec do przyjaciółki,
ale zatrzymał ją Opiekun.
- Nie dekoncentruj się! – Skarcił ją. – To jeszcze nie
koniec, a jej nic nie będzie.
- D-dobrze.. – Chwiejnie wróciła na swoje miejsce. Tym razem
kolejnym celem był mag lodu.
- Dasz sobie radę Lucy! Strzelaj! – Zachęcał ją Fullbaster.
- Najpierw załóż ubrania.. – Zwrócił mu uwagę różowowłosy.
- Cisza! – Krzyknął mężczyzna. – W ubraniach, czy bez..
teraz nie ma na to czasu. Lucy, strzelaj. Ta znowu przyjęła pozycję i
wycelowała w jabłko na głowie przyjaciela. Wypuściła strzałę i znowu sukces.
- Dobrze Ci idzie. – Zauważył Opiekun.
- Nie dekoncentruj mnie. – Tym razem to ona go skarciła z
chytrym uśmieszkiem. Kolejną osobą był Salamander. On od początku w nią
wierzył, wspierał i dodawał otuchy. – Przygotuj się Natsu. – Uprzedziła go i
napięła cięciwę. Jednym okiem widziała jak się do niej uśmiecha, jak ukazuje
swoje białe kły. Uwielbiała to. Zawahała się. Jej dłonie zaczęły drżeć. Kilka
chwil stała w tej samej pozycji. Wszyscy czekali na to, aż znowu wypuści
strzałę. Zwłaszcza on. Stał przed nią i wierzył w nią. Spoważniał.
- Strzelaj wreszcie! – Zdenerwował się Salamander, a
dziewczyna na dźwięk tych słów, instynktownie wypuściła strzałę. Cholera! Nie zdążyłam jej wycelować! Spanikowała
blondwłosa. Czuła jakby to wszystko działo się w zwolnionym tempie. Strzała
leci wprost do Salamandra, a ten stoi z zamkniętymi oczami i uśmiecha się,
jakby nie wiedział co się dzieje.
- Natsu! – Krzyknęła Heartfillia w chwili, gdy strzała
trafiła w jabłko oraz ucięła kilka włosów chłopakowi. Upadła na kolana.
- Wiedziałem, że dasz sobie radę! – Wrzasnął do niej
Salamander. A ona? Spuściła głowę, a grzywka zasłoniła jej oczy. Jej ręce
drżały. Tak bardzo się bała. To była jedna z najgorszych chwil, jakie
kiedykolwiek doświadczyła.
- Jeszcze jeden strzał. – Zakomunikował Opiekun, a
Heartfillia podniosła na niego wzrok. – Został jeszcze Exceed. – Dodał.
Spojrzała przed siebie, ale nigdzie nie widziała niebieskiego przyjaciela.
- Luuuuucy~! – Usłyszała i spojrzała w górę. Latał nad jej
przyjaciółmi, ale nie widziała nigdzie jabłka.
- Dla utrudnienia on będzie latał i zamiast jabłka, ma na
głowie jagodę.
- Jagodę?! – Zdziwiła się. – Jak mam trafić w latającego
kota z jagodą na głowie? Co jeśli skrzywdzę Happiego?! – Opiekun nic nie
odpowiedział. Jego spojrzenie się zmieniło. Patrzył teraz na nią surowo z
założonymi na piersiach rękami. Blondwłosa ścisnęła mocniej łuk i przygryzła
dolną wargę. Magowie podeszli do niej i zaczęli oceniać sytuację w jakiej się
teraz znalazła.
- Lucy.. – Zaczęła Tytania, ale ta ją uciszyła.
- Zrobię to. – Rzekła hardo i wyciągnęła ostatnią strzałę.
- Twoja ręka.. Ty krwawisz! – Zauważył mag lodu.
- To nic. Taki ból to nic.. – Rzuciła. Stała odwrócona do
nich tyłem, więc nie widzieli wyrazu jej twarzy. Tylko Opiekun doskonale
wiedział ile myśli ma teraz w głowie. Jak bardzo się boi. Jej ręce drżały.
Magowie wiedzieli, że jeśli teraz zainterweniują, wszystko się skończy i
wysiłek Lucy pójdzie na marne. Napięła łuk i wycelowała w Exceeda. Krew sączyła
się coraz bardziej, plamiąc przy tym nie tylko zieleń trawy, ale i jej ubranie.
Zamknęła oczy. (Tak, tak.. dobrze czytacie ;P) Strzała pomknęła z zawrotną
szybkością i nastała cisza.
- Udało Ci się. – Rzekł mężczyzna po kilku minutach i
podarował jej złoty klucz do Bramy Strzelca. Jak na zawołanie, podleciał do
nich szczęśliwy Exceed z plamą na głowie. Sama Heartfillia zaś opadła na trawę
i uśmiechnęła się szeroko do przyjaciół.
'Najmocniej wierzy się w to, o czym wie się najmniej.'
Noo.. męczyłam, męczyłam aż w końcu wymęczyłam i oto Lucy
już jest po pierwszej próbie! ^^
Póki co takie niby łatwe zadanie, ale strzelanie z łuku
wcale takie nie jest..
No nic.. konkursik nadal trwa ^^ Proszę o wysyłanie pomysłów
związanymi z innymi zodiakami ;) Mini
Aika – Twój pomysł wpadł mi w gust.. powiem szczerze, że myślałam o tym, a
Twój komentarz mnie utwierdził w przekonaniu, że to będzie świetne! ^^ hehe
póki co, zastosowałam to w przypadku Strzelca.. no i może u któregoś innego
ducha też to zastosuję xD No i wiesz.. skoro wykorzystał ten pomysł, to ten
rozdział dedykuję właśnie Tobie, a co! ^^ Dziękuję, że tu jesteś, wspierasz,
czytasz, komentujesz itd itp. ;*
No to do następnego Cuksiki moje! :*
Aaa! nioh nioh nioh.. licznik przebił 100 000 wejść! Ej! jestem taka szczęśliwa! I taka dumna i z siebie z Was najbardziej, bo jesteście tu ze mną i do dzięki Wam mam tyle odsłon.. Ahh! Szampan dla wszystkich! ;*
Aaa! nioh nioh nioh.. licznik przebił 100 000 wejść! Ej! jestem taka szczęśliwa! I taka dumna i z siebie z Was najbardziej, bo jesteście tu ze mną i do dzięki Wam mam tyle odsłon.. Ahh! Szampan dla wszystkich! ;*
<3
Pierwsza omomom *.* !
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratulacje z powodu tylu wejść a rozdział świetny ;* Ładnie wszystko opisane, pomysł też fajny, zadania już wiem, że będą ciekawe chociaż, że Lucy ma dopiero pierwsze zaliczone, ale cóż :D Cud, miód, i pełna zajebistość :3 i z niecierpliwością czekam na następny ! ;)
UsuńPozdrawiam Akane-chan :3
Druga
OdpowiedzUsuńNo czekałam i czekałam i się do czkałam. Moje gratulację za dobry rozdział. Był naprawdę świetny. Ciekawe jaka będzie następna próba Lucynki. Już się nie mogę doczekać
UsuńOhayo :) Jestem nową czytelniczką Twojego bloga :D Przeczytała wszyściutkie rozdziały i bardzo mi się podobają. Wybacz, że komentuje dopiero teraz... Lubie Twojego bloga i historie jakie w nim ukazujesz ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Bel~chan ;p
Ps. Trzecia :D :P
Dziękuję Ci kochana za dedykację. :* :* Cieszę się również, że mój pomysł przypadł Ci do gustu. Ot co, taka prostota, więc nic dziwnego, że obie pomyślałyśmy o tym samym. Ale właśnie takie próby choć łatwe, mogą okazać się najtrudniejsze. Czy to ma sens? xD No nieważne.
OdpowiedzUsuńOdwaliłaś kawał dobrej roboty, naprawdę! W tym rozdziale podobało mi się wszystko. Począwszy od snu, a raczej koszmaru, no i mam nadzieję, że to nie żadna przepowiednia, tylko wytwór wyobraźni dziewczyny, no i skończywszy na samej próbie.
Tym razem Lucyna miała szczęście, bo trafiła na dosyć życzliwego Opiekuna. Jak on sam wspomniał, inni nie muszą być tak łaskawi i wyrozumiali jak on sam.
Ciepło mi się na sercu zrobiło, jak napisałaś, że dziewczyna chwyciła Salamandra za rękę i wtedy się uspokoiła. Taka mini romantyczna scena. No i to, jak w nią wierzył- jak zwykle mi się podobało. :))
Kłótnia chłopaków jak zwykle rozwala system. Masz coraz lepsze obelgi ^^.
Kochana pozostaje mi życzyć dużo, dużo weny! Wolnego czasu i cieszenia się z wakacji <3
Pozdrawiam!
W pełni zasłużone 100 000 wejść :)
OdpowiedzUsuńTen opiekun Strzelca (wybacz, jeśli coś przekręciłam) strasznie przypomina mi Buddę ;p Dobrze, że na początku trafił jej się miły opiekun.. wyobrażam już sobie wodnika ^^
Przeraziłaś mnie tym snem na początku! Dobrze, że to był tylko koszmar.. A przynajmniej mam taką nadzieję, bo jeśli zechce ci się wymordować pół Fairy Tail to wiedz że zdobędziemy twój adres xD
Co do innych zodiaków - może teraz Lew (chyba że chciałaś zostawić go na koniec)? Zadanie miałoby polegać na przetestowaniu jej odwagi. Może w walce z jakimś niewiarygodnym przeciwnikiem, który okaże się być na koniec czary-mary, lub przezwyciężenie jakiegoś jej największego lęku.
Mam jeszcze pomysł co do wężownika (Oppiuchuso-cośtam), mogłoby to być wystawienie Lucy na ogromną pokusę, np. związane z jej mamą. Wiesz, wybranie pomiędzy dwoma rzeczami - z których jedna jest 12 kluczami właśnie - które ją kuszą (stąd pomysł z wężem).
Mam nadzieję że napisałam coś w miarę sensownego ;p No nic, czekam na kolejny rozdział i weny życzę! ;*
Bardzo ciekawy rozdział, zresztą jak zwykle ^^ Niby łatwe zadanie ale... Osoba robiąca to pierwszy raz ma problem :P (Pamiętam jak ja pierwszy raz strzelałam... porażka) Sen był koszmarem przeraziłaś biedną Lucynkę :< Mam nadzieję, że on się nie spełni :c
OdpowiedzUsuńWeny życzę !! :3
~~Białowłosa A.*
P.S. Jakbyś znalazła chwilkę czasu zapraszam do siebie ^^ http://fairy-tail-wdg-aiko.blogspot.com/
Hohoho ^^ No i jest piknie :D lucuś zdała pierwszą próbę i ma klucz xd czekam na kolejne rozdziały i życzę weny
OdpowiedzUsuń~ Marie
Zasłużyłaś na te 100 000 wejść !! :D
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są niesamowite !!
A co do tej notki, już myślałam że ta strzała trafi Happiego !!!
>.< Miałam stracha, trzeba przyznać że to ci się udało.
^.^
Co do pomysłu na próby to zostawię zaraz mój pomysł pod poprzednim postem ! :D
Nihihihihihhi, mam ich całe mnóstwo :3
Pozdrawiam :>
No i jest pierwsza próba ! Natsu ucięło kilka włosów. o:
OdpowiedzUsuńCo ty chcesz nam Natsu skrzywdzić ?! xC
Tak samo z Happy'm. Kto wtedy dokuczałby Lucynce ? :c
Acnologia w ludzkiej postaci ? o.o Coraz bardziej zaskakujesz mnie. :D
Ale, oczywiście pozytywnie ! xDD
Co, do konkursu, to jeżeli wpadnę na jakiś pomysł na pewno podzielę się nim z tobą. c:
Pozdrawiam i życzę weny !
~Shina :*
A ja na szarym końcu... Wstyd mi, normalnie mi wstyd.
OdpowiedzUsuńGratuluje tylku wejść!!! Ale będzie jeszcze więcej :*
I jeśli wpadne na jakiś ciekawy pomysł napewno dam Ci znać (propo konkursiku :D).
A ten rozdział... rany boskie, prawie się ze strachu zesrałam jak przeczytałam o strzałach i jabłkach na głowach xD
Próbowałam kiedyś strzelać z łuku - nic prostego. A jeszcze tak wycelować, gdy nigdy wcześniej się tego nie robiło... No i Happy z jagodą, ja bym na miejscu Lucyny pomyślała, że to ją jakieś żarty i kpiny :D Ale świetnie jej poszło, tak jak tobie napisanie dobrego rozdziału! Mam wrażenie, jakbyś już troszeczkę wypoczęła i że pisanie tego rozdziału pisało Ci się bardzo przyjemnie, więc to "męczyłam - męczyłam" bardzo mnie zaskoczyło ^.^
Trzymaj się kochana!!! :*****
Trafić a jagodę??? Na głowie latające Happy'ego??? Paranoja!!! Ale cieszę się, że podołała temu :P.
OdpowiedzUsuń