niedziela, 4 sierpnia 2013

57. Łuk i jabłko.

Magnolia w ogniu. Czerwono-pomarańczowe języki tańczyły wokół jej osoby i jej ukochanej gildii. Stała tam i ze łzami w oczach wpatrywała się w szyld Fairy Tail, który to jeszcze pozostał w całości. Tuż przed nią jej przyjaciele. Martwi. Ich ciała były ułożone w kilku rzędach. U większości z nich nie dało się rozróżnić tożsamości. Ich ciała były zwęglone. U części z nich dało się zauważyć brak rąk, nóg, głów a nawet połowy tułowia. Ona stała tam sama, bez prawej ręki. W drugiej zaś sprawnej, ściskała miecz.
- Twoi przyjaciele nie żyją.. – Podniosła mętny wzrok w stronę usłyszanego głosu. – Co teraz zrobisz? – Wysoki mężczyzna, nagi do pasa z blizną na lewej piersi przyglądał się jej z uśmiechem.
- Acnolgia.. – Wyszeptała i ścisnęła mocniej rękojeść. – Zabiłam Cię raz, zrobię to znowu. Zapłacisz mi za to, że odebrałeś mi tych, których kochałam. – I nim zdążyła ruszyć do ataku, poczuła przeszywający ból w okolicach klatki piersiowej. Ręka mężczyzny przebiła ją na wylot. Z ust dziewczyny wypłynęła stróżka krwi, brudząc przy tym ciało mężczyzny. Na jego ustach widniał uśmiech zwycięzcy.
- Wygrałem. – Odparł z dumą. – Wybacz, że tak krótko pozwoliłem Ci być Strażniczką Gwiazd. – Ciało dziewczyny opadło na ziemię. Gwiazda, która świeciła najmocniej w tę masakryczną granatową noc, zgasła na dobre, pozostawiając samotny talarek gdzieś za chmurami.

Przebudziła się gwałtownie, zrzucając tym samym ze swoich kolan Happiego. Gray i Erza wzdrygnęli się przez sen. Nie czekając na całkowite rozbudzenie Exceeda, oddaliła się od przyjaciół i pognała w stronę łazienki, która była w kolejnym wagonie. Zatrzasnęła się w kabinie i zwróciła resztki jedzenia znajdujące się w żołądku. Po kilku minutach męczarni stała przed umywalką. Spojrzała w brudne lustro. Była blada, a oddech miała przyspieszony. To.. było.. straszne. Rzuciła w myślach. Niech to będzie tylko zwykły koszmar. Dodała. Przemyła twarz zimną wodą i w miarę możliwości, ogarnęła się. Po chwili wyszła z łazienki i zdała sobie sprawę, że pociąg już stoi. Na stacji czekali już jej przyjaciele ze zmartwionymi minami.
- Gdzie się podziewałaś? – Spytała pierwsza Scarlet. – Źle wyglądasz. Dobrze się czujesz?
- Przepraszam.. Źle się poczułam. Chyba udzieliła mi się choroba Natsu. – Odpowiedziała trochę zmieszana i z żartem.
- Ej! – Naburmuszył się chłopak. – To było okrutne. – Wszyscy zaśmiali się widząc minę przyjaciela.
- A tak poważniej.. Gdzie jesteśmy? – Spytała blondwłosa, gdy już powoli odzyskiwała swoje naturalne kolory.
- Nasz pierwszy przystanek: Crocus. – Odpowiedział mag lodu.
- I niby gdzie teraz mamy się udać? – Zastanawiała się dziewczyna. – Jak odnajdę tych Opiekunów?
- Coś wymyślimy. A może sami się przed nami pojawią? – Spekulowała Tytania. Było już ciemno. Dla magów bez sensu było plątać się o tej porze po mieście. Znaleźli przytulny motel i w nim się zatrzymali. Tytania rozporządziła, że zajmą wspólnie jeden pokój. Dla bezpieczeństwa i w ramach czujności nad dwoma magami, którzy non stop się kłócili.

Gdy już każdy z nich skorzystał z łazienki, usiedli na podłodze w kole i czekali jak na zbawienie.
- Ej to nie ma sensu. – Zaczęła Heartfillia, a przyjaciele spojrzeli na nią zaskoczeni. – To czekanie.. – Szybko dodała widząc ich miny. – Nie będziemy przecież siedzieć tak całą noc i czekać. Chodźmy spać. Co ma być to będzie. Ostatecznie to ja mam przechodzić próby. – Kontynuowała.
- Mylisz się Lucy. – Rzucił Dragneel. – Przejdziemy przez to razem. – Dodał, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- Nie podlizuj się.. – Burknął w jego stronę Fullbaster.
- Chcesz się bić striptizerze za dychę?
- Ja się wcale nie rozbieram skośnooka zapałko.
- To gdzie masz ubranie? – Mag lodu spojrzał na ciało i tak jako powiedział różowowłosy, był nagi. Ruszył w pogoń za garderobą a reszta przyjaciół miała z niego niezły ubaw. Do czasu.. Wszystkie światła nagle zgasły a powietrze zrobiło się cięższe. Blondwłosa w ciemności wymacała czyjąś dłoń i ścisnęła ją. Poczuła mocniejszy uścisk i od razu nabrała pewności. Słyszała przyspieszone bicie swego serca oraz czyjś ciężki oddech.
- Lucy Heartfillio, zaraz się okaże czy nadajesz się na Strażniczkę Gwiazd. – Pojawił się.. Przeszło jej przez myśl. Była gotowa. W tej chwili rozpierała ją duma i pewność siebie. Postanowiła dać z siebie wszystko, pokazać na co ja stać, by chronić przyjaciół, gildię, Magnolię.. W jej głowie znów pojawił się obraz z przed kilku godzin. Nie! Potrząsnęła energicznie głową, by odpędzić czarny scenariusz.
- Jestem gotowa. – Rzekła pewnie i z uśmiechem. Pomieszczenie na nowo wypełniło się światłem. Magowie spojrzeli po sobie. Heartfillia ściskała rękę różowowłosego. To dlatego poczułam się pewniej.. Dodała w myślach i spojrzała na osobę.. tzn.. wygląd miał człowieczy, jednakże jego wygląd wykraczał poza tę normę. Jego ciało pokrywała złota poświata i unosił się w powietrzu w pozycji tureckiej. (mam nadzieję, że zrozumieliście o co mi chodzi xD)
- Jestem Opiekunem Gwiazdy Strzelca. – Przedstawił się. Miał długie, brązowe włosy, wąsy oraz ciemnoczerwone oczy. – Czekałem na Ciebie Lucy. Wszyscy czekaliśmy.. na przepowiednię co ma się ziścić. Nie zawiedź nas.. nie zawiedź swoich towarzyszy.. ani całej ludzkości.. – Rzekł Opiekun i w momencie wszyscy magowie znaleźli się na jakieś polanie.
- Gdzie jesteśmy? – Spytała Scarlet.
- Nie ważne gdzie, ważne jest to, że tutaj odbędzie się Twoja pierwsza próba. – Odpowiedział mężczyzna patrząc na blondwłosą poważnie.
- Na czym ma polegać pierwsza próba? – Odezwała się Heartfillia ciekawa. W rzeczywistości jednak czuła, że zaraz zemdleje. W momencie, gdy się przenosili, serce opadło jej do pięt.
- Nie denerwuj się. – Rzucił Opiekun, jakby potrafił wyczytać wszystkie emocje dziewczyny. – W zasadzie jest to proste zadanie. – Mówiąc to, wyprostował nogi, a w jego ręku pojawił się łuk. – Twoim zadaniem jest trafienie w jabłka, które będą znajdowały się na głowach Twoich przyjaciół. – Blondwłosa zmierzyła go zaskoczonym spojrzeniem, tak samo jak jej przyjaciele.
- A-ale ja nigdy nie strzelałam z łuku. – Odpowiedziała.
- Najwyższa pora się nauczyć.. Potraktuj to jako pierwszą lekcję. – Uśmiechnął się łobuzersko w jej stronę.
- Nie będę mierzyć bronią w moich przyjaciół! Co więcej, nie mam zamiaru strzelać do nich z łuku, by trafić w jakieś jabłko! – Zdenerwowała się.
- Czy tej próby nie może przejść za nią ktoś inny? Ktoś, kto umie posługiwać się taką bronią? – Spytał mag lodu.
- Wszystkie próby ma przejść tylko Lucy. Żadne z Was nie może jej pomagać. – Rzekł Opiekun.
- A-ale.. – Spojrzała błagalnie to na niego to na przyjaciół. Na ich twarzach powoli pojawiały się uśmiechy.
- Będzie dobrze Lucy! – Skwitował Salamander. – Może nie umiesz strzelać, ale wiemy, że się postarasz i nie zrobisz nam krzywdy. Ufamy Ci. – Heartfillia słysząc te słowa, bardzo się wzruszyła, jednakże obawiała się tej próby. Co jeśli spudłuję? Co jeśli ich zranię?
- Myśląc w ten sposób, na pewno ich zranisz. – Rzucił mężczyzna do magini podczas, gdy tamci zajmowali wyznaczone miejsca.
- Nie czytaj mi w myślach.. – Fuknęła.
- Pamiętaj, że strach jest wrogiem. Pomyśl o tym w ten sposób celując w jabłka. Wyobraź sobie, że jest to coś, co może skrzywdzić Twoich przyjaciół. Skoncentruj się i strzelaj. Strzała sama trafi.
- Czy Opiekun może dawać takie wskazówki? – Zauważyła dziewczyna, biorąc niepewnie do ręki łuk.
- Wszyscy chcą Ci pomóc.. Nie każdy Opiekun będzie taki łaskawy jak ja. Do dzieła Lucy. Pokaż na co Cię stać. – Heartfillia przyjęła pozę. Sama nie wiedziała jak to możliwe, ale przez chwilę poczuła się jakby umiała to robić od bardzo dawna. Wzięła kilka głębszych oddechów i napięła cięciwę. Przymknęła jedno oko i spojrzała w stronę stojącej Tytanii, która ze stoickim spokojem przyglądała się jej. Wszyscy we mnie wierzą.. nie zawiodę ich! Dodawała sobie otuchy w myślach. Strzała pomknęła w stronę Scarlet, a serce blondwłosej zatrzymało się na chwilę. Udało się! Strzała przebiła jabłko znajdujące się na głowie magini i wbiło się w drzewo stojące za nią. Heartfillia odetchnęła z ulgą, a sama szkarłatnowłosa opadła na kolana.
- E-erza? – Brązowooka już miała podbiec do przyjaciółki, ale zatrzymał ją Opiekun.
- Nie dekoncentruj się! – Skarcił ją. – To jeszcze nie koniec, a jej nic nie będzie.
- D-dobrze.. – Chwiejnie wróciła na swoje miejsce. Tym razem kolejnym celem był mag lodu.
- Dasz sobie radę Lucy! Strzelaj! – Zachęcał ją Fullbaster.
- Najpierw załóż ubrania.. – Zwrócił mu uwagę różowowłosy.
- Cisza! – Krzyknął mężczyzna. – W ubraniach, czy bez.. teraz nie ma na to czasu. Lucy, strzelaj. Ta znowu przyjęła pozycję i wycelowała w jabłko na głowie przyjaciela. Wypuściła strzałę i znowu sukces.
- Dobrze Ci idzie. – Zauważył Opiekun.
- Nie dekoncentruj mnie. – Tym razem to ona go skarciła z chytrym uśmieszkiem. Kolejną osobą był Salamander. On od początku w nią wierzył, wspierał i dodawał otuchy. – Przygotuj się Natsu. – Uprzedziła go i napięła cięciwę. Jednym okiem widziała jak się do niej uśmiecha, jak ukazuje swoje białe kły. Uwielbiała to. Zawahała się. Jej dłonie zaczęły drżeć. Kilka chwil stała w tej samej pozycji. Wszyscy czekali na to, aż znowu wypuści strzałę. Zwłaszcza on. Stał przed nią i wierzył w nią. Spoważniał.
- Strzelaj wreszcie! – Zdenerwował się Salamander, a dziewczyna na dźwięk tych słów, instynktownie wypuściła strzałę. Cholera! Nie zdążyłam jej wycelować! Spanikowała blondwłosa. Czuła jakby to wszystko działo się w zwolnionym tempie. Strzała leci wprost do Salamandra, a ten stoi z zamkniętymi oczami i uśmiecha się, jakby nie wiedział co się dzieje.
- Natsu! – Krzyknęła Heartfillia w chwili, gdy strzała trafiła w jabłko oraz ucięła kilka włosów chłopakowi. Upadła na kolana.
- Wiedziałem, że dasz sobie radę! – Wrzasnął do niej Salamander. A ona? Spuściła głowę, a grzywka zasłoniła jej oczy. Jej ręce drżały. Tak bardzo się bała. To była jedna z najgorszych chwil, jakie kiedykolwiek doświadczyła.
- Jeszcze jeden strzał. – Zakomunikował Opiekun, a Heartfillia podniosła na niego wzrok. – Został jeszcze Exceed. – Dodał. Spojrzała przed siebie, ale nigdzie nie widziała niebieskiego przyjaciela.
- Luuuuucy~! – Usłyszała i spojrzała w górę. Latał nad jej przyjaciółmi, ale nie widziała nigdzie jabłka.
- Dla utrudnienia on będzie latał i zamiast jabłka, ma na głowie jagodę.
- Jagodę?! – Zdziwiła się. – Jak mam trafić w latającego kota z jagodą na głowie? Co jeśli skrzywdzę Happiego?! – Opiekun nic nie odpowiedział. Jego spojrzenie się zmieniło. Patrzył teraz na nią surowo z założonymi na piersiach rękami. Blondwłosa ścisnęła mocniej łuk i przygryzła dolną wargę. Magowie podeszli do niej i zaczęli oceniać sytuację w jakiej się teraz znalazła.
- Lucy.. – Zaczęła Tytania, ale ta ją uciszyła.
- Zrobię to. – Rzekła hardo i wyciągnęła ostatnią strzałę.
- Twoja ręka.. Ty krwawisz! – Zauważył mag lodu.
- To nic. Taki ból to nic.. – Rzuciła. Stała odwrócona do nich tyłem, więc nie widzieli wyrazu jej twarzy. Tylko Opiekun doskonale wiedział ile myśli ma teraz w głowie. Jak bardzo się boi. Jej ręce drżały. Magowie wiedzieli, że jeśli teraz zainterweniują, wszystko się skończy i wysiłek Lucy pójdzie na marne. Napięła łuk i wycelowała w Exceeda. Krew sączyła się coraz bardziej, plamiąc przy tym nie tylko zieleń trawy, ale i jej ubranie. Zamknęła oczy. (Tak, tak.. dobrze czytacie ;P) Strzała pomknęła z zawrotną szybkością i nastała cisza.
- Udało Ci się. – Rzekł mężczyzna po kilku minutach i podarował jej złoty klucz do Bramy Strzelca. Jak na zawołanie, podleciał do nich szczęśliwy Exceed z plamą na głowie. Sama Heartfillia zaś opadła na trawę i uśmiechnęła się szeroko do przyjaciół.


'Najmocniej wierzy się w to, o czym wie się najmniej.'



Noo.. męczyłam, męczyłam aż w końcu wymęczyłam i oto Lucy już jest po pierwszej próbie! ^^
Póki co takie niby łatwe zadanie, ale strzelanie z łuku wcale takie nie jest..

No nic.. konkursik nadal trwa ^^ Proszę o wysyłanie pomysłów związanymi z innymi zodiakami ;) Mini Aika – Twój pomysł wpadł mi w gust.. powiem szczerze, że myślałam o tym, a Twój komentarz mnie utwierdził w przekonaniu, że to będzie świetne! ^^ hehe póki co, zastosowałam to w przypadku Strzelca.. no i może u któregoś innego ducha też to zastosuję xD No i wiesz.. skoro wykorzystał ten pomysł, to ten rozdział dedykuję właśnie Tobie, a co! ^^ Dziękuję, że tu jesteś, wspierasz, czytasz, komentujesz itd itp. ;*
No to do następnego Cuksiki moje! :*

Aaa! nioh nioh nioh.. licznik przebił 100 000 wejść! Ej! jestem taka szczęśliwa! I taka dumna i z siebie z Was najbardziej, bo jesteście tu ze mną i do dzięki Wam mam tyle odsłon.. Ahh! Szampan dla wszystkich! ;*

<3

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz gratulacje z powodu tylu wejść a rozdział świetny ;* Ładnie wszystko opisane, pomysł też fajny, zadania już wiem, że będą ciekawe chociaż, że Lucy ma dopiero pierwsze zaliczone, ale cóż :D Cud, miód, i pełna zajebistość :3 i z niecierpliwością czekam na następny ! ;)
      Pozdrawiam Akane-chan :3

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. No czekałam i czekałam i się do czkałam. Moje gratulację za dobry rozdział. Był naprawdę świetny. Ciekawe jaka będzie następna próba Lucynki. Już się nie mogę doczekać

      Usuń
  3. Ohayo :) Jestem nową czytelniczką Twojego bloga :D Przeczytała wszyściutkie rozdziały i bardzo mi się podobają. Wybacz, że komentuje dopiero teraz... Lubie Twojego bloga i historie jakie w nim ukazujesz ;)
    Pozdrawiam Bel~chan ;p
    Ps. Trzecia :D :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Ci kochana za dedykację. :* :* Cieszę się również, że mój pomysł przypadł Ci do gustu. Ot co, taka prostota, więc nic dziwnego, że obie pomyślałyśmy o tym samym. Ale właśnie takie próby choć łatwe, mogą okazać się najtrudniejsze. Czy to ma sens? xD No nieważne.
    Odwaliłaś kawał dobrej roboty, naprawdę! W tym rozdziale podobało mi się wszystko. Począwszy od snu, a raczej koszmaru, no i mam nadzieję, że to nie żadna przepowiednia, tylko wytwór wyobraźni dziewczyny, no i skończywszy na samej próbie.
    Tym razem Lucyna miała szczęście, bo trafiła na dosyć życzliwego Opiekuna. Jak on sam wspomniał, inni nie muszą być tak łaskawi i wyrozumiali jak on sam.
    Ciepło mi się na sercu zrobiło, jak napisałaś, że dziewczyna chwyciła Salamandra za rękę i wtedy się uspokoiła. Taka mini romantyczna scena. No i to, jak w nią wierzył- jak zwykle mi się podobało. :))
    Kłótnia chłopaków jak zwykle rozwala system. Masz coraz lepsze obelgi ^^.
    Kochana pozostaje mi życzyć dużo, dużo weny! Wolnego czasu i cieszenia się z wakacji <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. W pełni zasłużone 100 000 wejść :)
    Ten opiekun Strzelca (wybacz, jeśli coś przekręciłam) strasznie przypomina mi Buddę ;p Dobrze, że na początku trafił jej się miły opiekun.. wyobrażam już sobie wodnika ^^
    Przeraziłaś mnie tym snem na początku! Dobrze, że to był tylko koszmar.. A przynajmniej mam taką nadzieję, bo jeśli zechce ci się wymordować pół Fairy Tail to wiedz że zdobędziemy twój adres xD
    Co do innych zodiaków - może teraz Lew (chyba że chciałaś zostawić go na koniec)? Zadanie miałoby polegać na przetestowaniu jej odwagi. Może w walce z jakimś niewiarygodnym przeciwnikiem, który okaże się być na koniec czary-mary, lub przezwyciężenie jakiegoś jej największego lęku.
    Mam jeszcze pomysł co do wężownika (Oppiuchuso-cośtam), mogłoby to być wystawienie Lucy na ogromną pokusę, np. związane z jej mamą. Wiesz, wybranie pomiędzy dwoma rzeczami - z których jedna jest 12 kluczami właśnie - które ją kuszą (stąd pomysł z wężem).
    Mam nadzieję że napisałam coś w miarę sensownego ;p No nic, czekam na kolejny rozdział i weny życzę! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy rozdział, zresztą jak zwykle ^^ Niby łatwe zadanie ale... Osoba robiąca to pierwszy raz ma problem :P (Pamiętam jak ja pierwszy raz strzelałam... porażka) Sen był koszmarem przeraziłaś biedną Lucynkę :< Mam nadzieję, że on się nie spełni :c
    Weny życzę !! :3
    ~~Białowłosa A.*

    P.S. Jakbyś znalazła chwilkę czasu zapraszam do siebie ^^ http://fairy-tail-wdg-aiko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hohoho ^^ No i jest piknie :D lucuś zdała pierwszą próbę i ma klucz xd czekam na kolejne rozdziały i życzę weny
    ~ Marie

    OdpowiedzUsuń
  8. Zasłużyłaś na te 100 000 wejść !! :D
    Twoje opowiadania są niesamowite !!
    A co do tej notki, już myślałam że ta strzała trafi Happiego !!!
    >.< Miałam stracha, trzeba przyznać że to ci się udało.
    ^.^
    Co do pomysłu na próby to zostawię zaraz mój pomysł pod poprzednim postem ! :D
    Nihihihihihhi, mam ich całe mnóstwo :3

    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  9. No i jest pierwsza próba ! Natsu ucięło kilka włosów. o:
    Co ty chcesz nam Natsu skrzywdzić ?! xC
    Tak samo z Happy'm. Kto wtedy dokuczałby Lucynce ? :c
    Acnologia w ludzkiej postaci ? o.o Coraz bardziej zaskakujesz mnie. :D
    Ale, oczywiście pozytywnie ! xDD
    Co, do konkursu, to jeżeli wpadnę na jakiś pomysł na pewno podzielę się nim z tobą. c:
    Pozdrawiam i życzę weny !
    ~Shina :*

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja na szarym końcu... Wstyd mi, normalnie mi wstyd.

    Gratuluje tylku wejść!!! Ale będzie jeszcze więcej :*
    I jeśli wpadne na jakiś ciekawy pomysł napewno dam Ci znać (propo konkursiku :D).
    A ten rozdział... rany boskie, prawie się ze strachu zesrałam jak przeczytałam o strzałach i jabłkach na głowach xD
    Próbowałam kiedyś strzelać z łuku - nic prostego. A jeszcze tak wycelować, gdy nigdy wcześniej się tego nie robiło... No i Happy z jagodą, ja bym na miejscu Lucyny pomyślała, że to ją jakieś żarty i kpiny :D Ale świetnie jej poszło, tak jak tobie napisanie dobrego rozdziału! Mam wrażenie, jakbyś już troszeczkę wypoczęła i że pisanie tego rozdziału pisało Ci się bardzo przyjemnie, więc to "męczyłam - męczyłam" bardzo mnie zaskoczyło ^.^
    Trzymaj się kochana!!! :*****

    OdpowiedzUsuń
  11. Trafić a jagodę??? Na głowie latające Happy'ego??? Paranoja!!! Ale cieszę się, że podołała temu :P.

    OdpowiedzUsuń