niedziela, 21 lipca 2013

55. Wspólnota i odwaga.

Lodowa tarcza Fullbastera oraz Tarcza Adamantowej Zbroi Erzy w mniejszym stopniu uchroniła ich przed atakiem smoka.
- Szybko, uciekajmy stąd! – Zarządziła Tytania. Dragneel widząc stan blondynki, bez wahania wziął ją na ręce i wybiegli z budynku. Kilkoro magom z gildii Black Star również się udało uciec. Gale ciężko sapiąc podszedł do Smoczego Zabójcy, który to nadal trzymał na rękach dziewczynę.
- To moja wina.. – Wyszeptał do półprzytomnej magini z wyraźną skruchą. – Wybacz mi Lucy.. – Kolejny ryk i wstrząs. Budynek gildii w ułamku sekundy zmienił się w ruiny, a czarny smok wzleciał ponad niebo. Jego duży pysk oraz przepełnione nienawiścią ślepia wpatrywały się przez chwilę w ocalałych magów, a po chwili odleciał.
- Cholera! Kieruje się w stronę Magnolii! – Krzyknął mag lodu.
- No nie mówcie, że on chce zaatakować miasto?
- Już raz był taki przypadek.. wtedy ocaliła nas Lucy.. – Stwierdził Dragneel, który trzymał nieprzytomną już blondynkę. Spojrzał na nią zmartwiony, a potem przeniósł swój groźny wzrok na Gwiezdnego Zabójcę. – Kim Ty tak właściwie jesteś, co? Co miałeś wspólnego z Lucy? – Był wściekły na niego i na siebie. Pozwolił, by bliska jemu serca osoba znów cierpiała.
- Przepraszam.. – Odpowiedział ze spuszczoną głową. – Jestem Gale. Gwiezdny Zabójca. Były mag gildii Black Star?
- Były mag? – Powtórzyła Tytania.
- Jakby nie patrząc, dopuściłem się zdrady.
- Jak to?
- To ja porwałem Lucy, ukradłem wszystkie złote klucze innych magów, aż na koniec została tylko Ona. Dostałem jednak rozkaz od Mistrza, by ją doprowadzić do gildii.. bo to Ona będzie ‘ostatecznym kluczem’. Miała przebudzić smoka.. Ja.. chciałem chronić moją siostrę.. zmienić świat na lepsze.. Lucy uświadomiła mi, że postępuję źle i chciałem to odkręcić.. pogorszyłem tylko sprawę.. Przepraszam.
- Koniec końców, chciałeś dobrze. – Skwitowała Scarlet. – Lucy na pewno nie ma Ci tego za złe.. jednakże mamy teraz większy problem.. Acnologia ożyła, a my musimy coś z tym zrobić. Zbierajmy się i szybko wracajmy do Magnolii.. mogą nas tam teraz potrzebować. – Magowie skinęli zgodnie głowami i ruszyli w stronę stacji.

Smoczy ryk. Panika. Ruiny. Tak pokrótce prezentowała się Magnolia, gdy już dotarli na miejsce. Czarny smok siał zniszczenie niczym tornado. Nic nie było w stanie go powstrzymać. Skutki były jeszcze gorsze niż WTEDY. Porównując Acnologię do tamtego, ten pierwszy był dwa razy większy, straszniejszy i silniejszy. Heartfillia zdążyła już się ocknąć w pociągu, a gdy tylko zobaczyła zniszczenia spowodowane przez czarnego smoka, jej serce zamarło.
- T-to niemożliwe. – Rzekła przerażona. Obok niej stał Salamander, który również nie mógł uwierzyć w to co widzi. Gale bił się w pierś, że pozwolił na coś takiego. Fullbaster przygryzał nerwowo wargę, a Tytania zbladła.
- Halo?! Słyszycie mnie? – Usłyszeli w swoich głowach znany głos.
- Warren? – Spytali jednocześnie.
- Gdzie jesteście? – Oprócz jego głosu, słyszeli również krzyki rozpaczy, oraz wybuchy.
- W Magnolii i nie możemy uwierzyć w to co widzimy. – Odpowiedziała mu Scarlet.
- My sami nie możemy w to~
- Warren? – Coś przerwało. – Warren?! – Krzyknęła Tytania. – Cholera! – Biegiem ruszyła w stronę potwora, a za nią reszta. Gdy już dobiegli na miejsce, gdzie wszyscy magowie Fairy Tail walczyli zacięcie ze smokiem, nie mając ani chwili wytchnienia.
- Do ataku! – Krzyknął Fullbaster. On i szkarłatnowłosa szybko ruszyli na pomoc przyjaciołom.
- Lucy. – Odezwał się różowowłosy. – Ty stąd uciekaj.
- Ty chyba żartujesz! – Oburzyła się. Bała się, ale to nie oznacza, że ma zostawić resztę.
- Nie utrudniaj mi tego. – W jego oczach widziała smutek, złość. – Nie daruję sobie, jeśli znów Cię stracę. Ty! – Zwrócił się do złotookiego. – Masz przypilnować, by nic się jej nie stało, zrozumiano? Masz nie spuszczać z niej oka. – Nakazał mu. Oboje byli zaskoczeni tą reakcją.
- Natsu, Ty chyba powariowałeś!
- Uciekajcie stąd, ale już! – Spojrzał groźnie na czarnowłosego, a ten skinął głową i pociągnął mocno za rękę blondwłosej.
- Ej! Co Ty robisz? Ja muszę z nimi walczyć?!
- Niby jak chcesz to zrobić bez swoich złotych kluczy?!
- Mag Fairy Tail nigdy się nie poddaje. Nawet jeśli nie posiadam swoich złotych kluczy, mam jeszcze kilka sztuczek w zanadrzu. – Wyrwała rękę z uścisku i zatrzymała się.
- Nie chcę używać siły, by Cię stąd zabrać.
- No to jej nie używaj, bo nie mam zamiaru się stąd ruszyć. Jeśli chcesz iść, proszę bardzo, ale ja nie mam zamiaru patrzeć jak moi przyjaciele.. nie.. jak moja rodzina walczy i ponosi rany przez coś, co ja ożywiłam.
- Byłaś zahipnotyzowana! To nie Twoja wina!
- Moja.. bo nadal jestem słaba. – Spojrzała na niego smutno. – Ale nawet jeśli tak jest, to nie mam zamiaru ich zostawiać. Będę się starać być silniejsza. Dla nich. – Po tych słowach, uśmiechnęła się i odbiegła, zostawiając zdezorientowanego chłopaka. Blondwłosa wyciągnęła jeden ze swoich srebrnych kluczy. – Otwórz się Bramo Miecza Światła: Excalibur. – Już po chwili dzierżyła wielki miecz i wkroczyła na pole walki.
- Lucy! Mówiłem przecież, że.. – Zaczął Salamander, ale widząc zaciętość na twarzy dziewczyny, zamilkł. Nie było jej kilka minut, a ten już wyglądał jakby walczył przez kilka godzin. Nie miał kamizelki, a jego spodnie były poszarpane, jedynie łuskowaty szalik nadal był w całości.
- Nie jestem tchórzem. Dam z siebie wszystko. DALEJ FAIRY TAIL! – Krzyknęła zdeterminowana, a wszyscy poobijani magowie, spojrzeli na nią z uśmiechem. – Osąd siedmiu gwiazd! – Złota poświata ruszyła w stronę smoka. Może i jedną rękę miała zajętą przez miecz, jednak drugą nadal mogła używać w celu użycia tego ataku. Wszyscy Smoczy Zabójcy ruszyli do ataku i połączyli swoje smocze ryki. Za nimi Erza, Gray, Mirajane, Elfman oraz Jellal wykonali swój ruch i wykorzystując swoje najmocniejsze zaklęcia, dopadli potwora. Mistrz oraz Gildarts walczyli ramię w ramię. Nawet Ci najpotężniejsi magowie, nie mogli dać sobie rady ze stworem. Obaj byli już bardzo poturbowani, oraz po ich minach widać było, że są zmęczeni. Po tych wszystkich złączonych atakach, nastąpił wybuch i nagle wszystko ucichło. Gdy chmura kurzu opadła im oczom ukazał się rozwścieczony smok. Głośny ryk smoka można było chyba słyszeć na drugim końcu królestwa.
- Ani jednego zadrapania! – Skwitowała zaskoczona Scarlet.
- To koniec. – Stwierdziła Cana.
- Nie byłbym taki pewien, men! – Usłyszeli. Ku im zdziwieniu, przed nimi pojawił się członek Blue Pegasus. – Moje perfumy mówią mi, że wspólnymi siłami, damy sobie radę. – Tuż za nim pojawiła się cała gildia z uśmiechniętymi minami i w pozycjach bojowych.
- Oh, a myśleliśmy, że to my będziemy tutaj pierwsi. – Za smokiem pojawiła się gildia Lamia Scale z Jurą, jednym z najsilniejszej Dziesiątki Świętych Magów na czele. W oczach niektórych magów z Fairy Tail, zaszkliły się łzy. Nie spodziewali się tego. Nim Acnologia zdążyła wykonać swój ruch, magowie z Blue Pegasus oraz z Lamia Scale, wkroczyli do ataku.
- Nie ociągać się! Spróbujmy wszyscy razem! – Krzyknął Vastia z Lamia Scale. Wróżki ocknęły się i całą swoją mocą zaatakowali smoka. Dla niego to już było za dużo. Wzbił się w powietrze. Podmuch wiatru sprawił, że niektórzy z magów nie utrzymali równowagi. Heartfillia korzystając z okazji, uczepiła się ogona potwora i wraz z nim uniosła się. (Yeaa Lucinda supermenka ^^ )
- Lucy! – Krzyknął za nią Dragneel.
- Nic mi nie będzie! – Odkrzyknęła mu. Widział na jej twarzy uśmiech i determinację. Wdrapała się na jego plecy i zaczęła okładać go swoimi ‘gwiezdnymi’ atakami. Dla jego grubych łusek to było jak łaskotki, ale nawet ta ‘przyjemność’, drażniła go. Odwrócił łeb do tyłu i dmuchnął w jej stronę. Dziewczyna straciła równowagę i zleciała z pleców. W ostatniej chwili chwyciła się ogona.
- Wariatka! – Skwitował Gale, który widział całe to zdarzenie, ale nie dołączył się do walki. Postanowił działać. Nie mógł już dłużej patrzeć na to wszystko. Zacisnął pięści i całą swoją uwagę skupił na czarnym smoku. Przymknął oczy, a świat jakby wokół niego, zatrzymał się. Blondwłosa czuła, że ze smokiem dzieje się coś nie tak. Unosił się w powietrzu, nie szamotał się. Spojrzała w dół. Magowie przyglądali się jej z zapartym tchem i tak jak ona, nie wiedziała o co chodzi. Gdzieś w oddali zobaczyła czarnowłosego. Miał zamknięte oczy. Gale? Co Ty robisz? Przemknęło jej przez głowę. Nie znała jego prawdziwej magii, nie miała okazji. Nagle smok znowu poruszył się. Tym razem wzbił się jeszcze wyżej, a magini tracąc ‘grunt’, zaczęła spadać ze smoka.
- Happy! – Wrzasnął Salamander. Exceed wiedział, co trzeba zrobić. Z największą mocą kierował się w stronę spadającej dziewczyny. Gdy ta myślała, że już po niej, poczuła jak coś oplata jej ciało.
- Happy? – Zdziwiona, ale szczęśliwa blondynka, wylądowała na ziemi.
- Czyś Ty powariowała?! – Skarcił ją różowowłosy. Ta nie przejmowała się tym. Spojrzała w górę. Smok wzbijał się coraz wyżej w powietrze. Przygryzła dolną wargę i odbiegła od przyjaciół. Niedaleko znalazła złotookiego, który ciężko dyszał.
- Gale! – Podbiegła do niego. – Czy Ty..?
- Tak.. to moja sprawka, ale wyrwał się.
- Wyrwał się? – Usłyszeli za sobą. Wszystkie trzy gildie przypatrywały się im.
- Moja magia polega na oszukaniu przeciwnika za pomocą wdarciu się do jego umysłu. Zrobiłem to samo w przypadku Acnologii, jednak ten chyba się zorientował. – Wytłumaczył.
- Dobrze zrobiłeś.. dasz radę to powtórzyć? – Spytała blondwłosa. – Spróbuj jeszcze raz. Znowu go zaatakujemy. Inaczej nie damy rady go pokonać.. ale z Twoją umiejętnością..
- Jak chcesz go pokonać? – Odezwała się Tytania.
- Zaatakujemy go wszystkim, co mamy. Całą naszą mocą. Ten jeden raz. Musi się udać. – Rzekła entuzjastycznie Heartfillia. – Na jak długo potrafisz zawładnąć umysłem Acnologii? – Zwróciła się do chłopaka, który powoli wracał do siebie.
- Pół minuty. Może mniej, może więcej.. Nie wiadomo też, czy znów da się złapać.
- Użyj całej swojej mocy.
- Jasne. Dam z siebie wszystko. – Rzucił. – Zaczynam. – Skoncentrował się. Zaczął równo oddychać, zamknął oczy. Magowie stanęli w pogotowiu, gotowi do pełnego ataku. Czarny smok łypał na nich groźnie z wysokiego nieba. Wydał z siebie głośny ryk, a potem szybko zaczął lecieć w stronę magów. Z czasem zaczął zwalniać, aż w końcu całkowicie się zatrzymał. Magowie odebrali to za sygnał, iż mogą w końcu zniszczyć potwora. Każdy z nich potraktował potwora całą swoją mocą. Na sam koniec zgromadzeni Smoczy Zabójcy połączyli swoje ataki. Heartfillia widząc tak zgranych magów, uśmiechnęła się pod nosem. Znowu nic nie zrobiłam.. Podsumowała się w myślach. Smok padł na ziemię. Czarnowłosy otworzył oczy i momentalnie padł na ziemię.
- Gale! – Doskoczyła do niego blondwłosa.
- Nic mi nie jest.. – Uśmiechnął się blado pod nosem.
- Dobrze się spisałeś chłopcze. – Pochwalił go staruszek gildii Fairy Tail. Wszyscy tam zgromadzeni, zebrali się wokół niego i zaczęli się cieszyć. Jednak sama magini Gwiezdnej Energii, czuła, że to jeszcze nie koniec. Wyszła z zebranego tłumu i spojrzała na smoka. Poruszył się i otworzył swoje wielkie, groźne oczyska. Nie było czasu by myśleć, zawołać. Bez wahania podbiegła do potwora i dzierżąc w ręku Excalibura, przebiła klatkę piersiową smoka. Acnologia wydała z siebie przeraźliwy krzyk, który zwrócił uwagę świętujących magów. Heartfillia nadal stała przy smoku i wbijała coraz głębiej miecz, a na sam koniec skierowała się niżej, przecinając tym samym jego wnętrzności. Krew. Na blondynce, ruinach, na ziemi.. wszędzie. Smętnym wzrokiem wyciągnęła broń z potwora, a po chwili zniknęła w poświcie. (broń oczywiście)
- Lucy! – Salamander w ostatniej chwili podbiegł do ledwo trzymającej się na nogach dziewczyny i złapał ją w talii. Ciężko oddychała, ale na jej twarzy widniał uśmiech.
- W-wygraliśmy.. – Wycharczała i straciła przytomność. Wszyscy spojrzeli na smoka, który już się nie ruszał.
- Powiedzcie, że to koniec.. – Zaczęła Alberona.
- To koniec. – Odezwał się nieznany im głos. Na czele magicznych żołnierzy, szedł Lahar. – Definitywnie koniec. – Dodał poważnie. Wokół nieżywego smoka, pojawiły się runy.
- Co zamierzacie z nim zrobić? – Spytał Jura.
- Rada Magów o tym zadecyduje. Wy proszę, udajcie się na wypoczynek. – Rzekł okularnik. (^^)
- Po tym wszystkim, ciężko będzie nam wypocząć. – Odpowiedział mu mag lodu.
- Racja.. w takim razie, odzyskujcie siły. – Rzekł na dowidzenia i wraz ze strażą, zniknęli. Zapadła cisza. Każdy tam z zgromadzonych, spojrzał po sobie i pierwsze co zrobili, to zabrali się za odnalezienie i przeniesienie wszystkich rannych w bezpieczne miejsce. Teraz czekało ich mnóstwo pracy w odbudowie miasta i wymazanie tak tragicznych przeżyć.





Prawie cztery strony A4!
Jestem z siebie dumna xD
I tyle mam do powiedzenia w tym temacie ;P
A! Macie taki tam rozdział na zakończenie weekendu ^^

Trzymajcie się Mordki moje kochane ;*

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ohohohoh ile się działo !!!
      "Nie byłbym taki pewien, men!" <----- aż usłyszałam jak to mówi !!!
      >.<
      Lucyna dobiła acnologie, Super Lucy !!! :D
      Ja też jestem z Ciebie dumna xD ^.^
      Już nie mogę się doczekać, następnej notki :D

      Pozdrawiam :3

      Usuń
  2. Świetny rozdział xD Zdeterminowanie Lucy było takie... uhh! xD nie umiem tego nawet opisać xD Ale szczerze mówiąc myślałam że będzie więcej problemu z tą Acnologią a tu proszę dosyć szybko się uwinęli xD no nic, czekam na kolejny rozdzialik :33

    OdpowiedzUsuń
  3. Lucy - supermen! Haha, padłam. Jej zajbiszczy Ekskalibur zabił pijawkę! Taa jest! Fejri Tejl górą do jasnej cholery! Cała upaćkana krwią... Dobrze, że komary jej nie pogryzły, co nie? XD Komary... Wróg Fairy Tail nr 1#. Gale *.* *.* *.* On umie kontrolować mózg. Spróbuj go poprosić żeby zawładnął umysłem twojej kierowniczki i coś tam... sama wiesz xd Tak jak ty i Miku - Jestem z Ciebie dumna, boże jak to w moim wykonaniu brzmi, nie nadaję się na takie coś... >.< Kochana życzę dużo weny i przesyłam kojące buziaki ;***

    *Shaila Black*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się, że sprawa z Acnologią tak szybko się wyjaśni, ale to jak to rozegrałaś... Ta końcówka, jak Lucy wbiła ten miecz... WoW ! :O A wcześniej "znów nic nie zrobiłam" :DDD
    Gale się spisał :3 Yasha jest zadowolona i czeka na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahahah, Lucy jest jak supermen ! xDD Gale potrafi się 'wedrzeć' w czyjś umysł... hmm... ciekawe. xD Też bym tak chciała. :DD Heh, późno komentuję, ale ważne, że komentuję ! T^T Jeszcze Lucy wbijająca miecz w serce smoka... Gdzie podziała się ta niepewna dziewczynka, która nie potrafiła potrzeć na coś takiego, a tym bardziej to zrobić ? x_x Dobra, ja kończę i czekam na następny rozdział !
    P.S. Nie będę mogła komentować do 1 sierpnia. Gomen !
    Pozdrawiam i życzę weny !
    ~Shina ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy...Następny... Rozdział?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. xD ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie.. kończę, ale coś słabo mi to idzie.. ;P
      Proszę o przesłanie pozytywnej energii do mnie ^^

      Usuń
  7. Taka wspaniała walka *tyle wygrać* ^^!
    Naprawdę, brak słów. Przepiękna, zajebista, epicka bitwa! Najlepsza, jaką kiedykolwiek opisałaś. Pokonali smoka wspólnie, złączonymi siłami i trudem. Nie tylko FT, ale także Blue Pegasus i Lamia Skale. To jak przybyli pomóc padającym wróżkom, no po prostu takie chwytające za serce, poruszające.
    No i koniec, końców Lucyna wiele zrobiła, a myślała, że się na nic nie przyda.
    Podoba mi się w Twoim opowiadaniu to, że dziewczyna nie jest bezsilna bez swoich kluczy. :)

    OdpowiedzUsuń