Ochronne płaszcze, które na sobie mieli, działały jak
trzeba. Krople deszczu odbijały się od materiału. Będąc już w ‘ciemnej’
strefie, natknęli się na ruiny domów. Przemierzali wzdłuż uliczki. Scarlet jako
pierwsza ogarniała każdy kąt tej strefy. Jej serce ściskało się z bólu, widząc
ten obraz. Na końcu uliczki znaleźli ocalały jeden, w dość dobrym stanie, dom.
Wokoło było cicho. Byli pewni, iż oprócz nich, nie ma tu już nikogo. Gdy tylko
szkarłatnowłosa przekroczyła próg domu, napotkała tuż przed nosem ostrze.
Przyjaciele stojący za nią zamarli. Tuż przed nimi stało kilkoro ludzi, a na
czele ich stała kobieta. Dużo starsza od nich. Miała średniej długości włosy.
Przez ciemność jaka tam panowała, nie mogli odgadnąć prawdziwego koloru jej
włosów. Kobieta końcówką ostrza, zsunęła kaptur z głowy Tytanii, a po chwili,
opuściła broń. W pomieszczeniu rozbłysnęło światło, a Scarlet poczuła mocny
uścisk i nieznane dla niej ciepło. Przyjaciele stojąc z tyłu byli zaskoczeni
wyczynem nieznanej kobiety. Chociaż jakby uważnej się przyjrzeć, można było
dostrzec kilka podobnych cech. Między innymi włosy. Szkarłat. Czy to możliwe? – Przeszło przez myśl
blondynce, która ściągnęła kaptur, tak samo jak reszta towarzyszy.
- Moja córeczka.. – Usłyszeli szczęśliwy głos kobiety. Zamarli.
Gdy ta odsunęła się od dziewczyny, napotkała jej zaskoczone spojrzenie. Była
blada niczym ściana, a jej wargi drgały. – Wszędzie Cię poznam. – Dodała
kobieta z uśmiechem. Jej głos był delikatny jak aksamit. (No wiem.. dziwne
porównanie, ale niech będzie xD) Można byłoby słuchać jej godzinami. Miała
lekko zaróżowione policzki, po których płynęły łzy. Łzy szczęścia. Jej
szkarłatne włosy opadały kaskadą za ramiona, a grzywka była zaczesana na lewą
stronę. Heartfillia patrząc na nią, uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Ile
by dała, żeby znowu zobaczyć swoją matkę.
- Mama? – Wyszeptała po długiej ciszy szkarłatnowłosa i sama
po chwili rzuciła się na szyję rodzicielki, płacząc ze szczęścia.
Po uściskach, starsza Scarlet z uśmiechem przywitała
przyjaciół swojej córki i ugościła ich w prowizorycznym salonie.
- Skąd się tu wzięliście? – Spytała.
- Wykonywaliśmy misję. Mieliśmy pokonać harpie i karkinosa.
Voila’, udało się nam. – Wytłumaczyła blondwłosa.
- Podobno jakaś organizacja poprosiła nas o pomoc.. –
Dopowiedział Fullbaster.
- To my jesteśmy tą organizacją. – Odpowiedziała Scarlet.
Źrenice magów powiększyły się dwukrotnie, oprócz Tytanii. Ta siedziała z
założonymi na piersiach rękoma i patrzyła na swoją matkę poważnie. – Czemu się
mi tak przyglądasz? – Uśmiechnęła się do niej czule.
- Myślałam, że nie żyjecie.. – Zaczęła niepewnie. – Dlaczego
nie daliście przez te wszystkie lata żadnego znaku życia? – Kontynuowała już z
wyrzutami.
- Wybacz nam Erzo.. my dużo słyszeliśmy o Najsilniejszej
Kobiecie zwanej Tytanią. Dobrze wiedzieliśmy, że to Ty.. zdobyłaś przyjaciół,
wstąpiłaś do gildii. My nie chcieliśmy tego niszczyć. – Odpowiedziała ze
smutkiem. Magini milczała. Przypatrywała się matce – Reinie, oraz młodszemu
bratu Letowi, który ma dopiero siedemnaście lat, ale jego męskie rysy, nie
wskazują na to iż ma tyle. Miał kruczo-czarne włosy i brązowe oczy. (Ciacho!
^^) Jak się dowiedziała, ojciec zmarł kilka lat temu, a jej matka jest
przywódcą organizacji ‘Tytani’. (Nie kojarzcie tej nazwy czasem z popularnym anime,
tylko z tym, że to wzięło się od przydomku Erzy ;D)
- To była chyba najgłupsza rzecz jaką Pani zrobiła! –
Odezwała się lekko zdenerwowana Heartfillia. – Erza przez te wszystkie lata
myślała o swojej rodzinie. Myślała, że nie żyjecie!
- Lucy, nie wtrącaj się. – Uspokoił ją Fullbaster. – To nie
nasza sprawa..
- No właśnie, że nasza! – Warknęła na niego. – Erza to nasza
przyjaciółka do jasnej cholery!
- Lucy.. – Odezwała się cicho Tytania. Ta jednak jej nie
usłyszała, bo nadal robiła wyrzuty jej rodzicielce. – Lucy. – Rzekła już
pewniej i dotknęła jej ramienia. Uspokoiła się i spojrzała na przyjaciółkę. –
Dziękuję, że się martwisz, ale Gray ma racje, to moja sprawa, mój problem. –
Uśmiechnęła się delikatnie do blondynki. A ta zaś raźnym krokiem ruszyła w
kierunku drzwi, zabierając ze sobą płaszcz. Drzwi trzasnęły.
- Przepraszamy za nią.. – Zaczął mag lodu.
- Nic się nie stało. – Odpowiedziała Reina z uśmiechem.
- Lucy jest bardzo uczulona na temat rodziny.. Jej matka
zmarła, gdy była mała. Była do niej bardzo przywiązana.
- Rozumiem.. – Westchnęła.
- Pójdę do niej. – Odezwał się Salamander po raz pierwszy
odkąd weszli do domu. Ze zmartwieniem, ruszył za Heartfillią. Zastał ją
niedaleko za budynkiem. Opierała się o drzewo wiśni i patrzyła ze smutkiem w
niebo. Nie przeszkadzały jej nawet krople deszczu, które przedzierały się przez
gałęzie drzew. W ciszy stanął obok niej i również oparł się o drzewo.
- Dziękuję. – Szepnęła.
- Za co? – Spytał, nie urzekając ją spojrzeniem.
- Za to, że o nic nie pytasz, nie prawisz morałów i w ogóle.
- Nie muszę. Milczenie jest dużo lepsze.
- Prawda.. – Blondwłosa usiadła na trawie (miała płaszcz,
więc żeby nie było, tyłek będzie miała suchy ;P). Dragneel uczynił to samo.
Wieczorem wszyscy zasiedli wspólnie do kolacji. W ciszy
spożywali posiłek. Atmosfera była napięta.
- Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. – Odezwała
się po chwili blondwłosa.
- Rozumiem, nie mam żalu. – Uśmiechnęła się starsza Scarlet.
– Bardzo Wam dziękuję, że wykonaliście tą misję i pokonaliście potwory. Mimo,
iż my też jesteśmy magami, powinniśmy chronić tę wioskę, ale nie daliśmy rady.
- Pani Reino, to dla nas żaden problem. Z gorszymi
stworzeniami sobie radziliśmy. – Rzekł Fullbaster.
- Proszę, mówcie mi po prostu Reina. Nasza organizacja
posiada tylko pięciu członków, na której czele jestem ja. Po mojej śmierci
odziedziczy ją Let. – Uśmiecha się do syna, który od czasu przybycia magów z
Fairy Tail, nic nie powiedział, ani nawet nie uśmiechnął się. Nawet w tej
chwili, nie odwzajemnia gestu matki. – Cieszę się, że Erza znalazła takich
przyjaciół.
- Aye! – Wtóruje Happy i Natsu z uśmiechem.
- Powinniśmy się zbierać. – Komunikuje mag lodu. Wróżki
wstają od stołu i zakładają płaszcze. Gdy jednak już zbliżają się do drzwi,
Tytania zatrzymuje się.
- Co jest Erza? – Pyta Salamander. Scarlet odwraca się do
rodziny i patrzy na nich poważnie, po czym znów odwraca wzrok w stronę
przyjaciół.
- Nie mogę. – Szepcze. – Nie mogę ich opuścić. – Kontynuuje.
Po policzkach płyną pierwsze łzy. Przygryza dolną wargę i wyczekująco patrzy na
drużynę.
- Co Ty mówisz?! – Krzyczą wspólnie Dragneel, Fullbaster i
Happy.
- Zostaję tutaj. Z nimi. – Chlipie.
- Rozumiem. – Odzywa się magini Gwiezdnej Energii.
- Erza, nie możesz zostawić swoich przyjaciół! – Wtrąca się
matka.
- Wiem, że to nie jest w stylu maga Fairy Tail, ale chcę
nacieszyć się moją rodziną. – Tłumaczy przyjaciołom.
- Erza, nie możesz! – Krzyczy Salamander.
- Natsu, dość. – Uspokaja go Heartfillia i chwyta go za
rękę. – Wyruszamy. – Dodaje i wyciąga z domu Smoczego Zabójcę oraz maga lodu.
Happy własnymi siłami wylatuje za nimi. – Nie zapomnij o nas i wpadaj do nas
czasami. – Uśmiecha się, nim zatrzaskuje za sobą drzwi oraz na odchodne żegna
się słynnym gestem Fairy Tail. – Dziękujemy za wszystko. – Dodaje i po chwili
drzwi zamykają się. Magini puszcza zdezorientowanych chłopaków i rusza w stronę
stacji.
- Co miało być?! – Denerwuje się Dragneel, gdy już prawie
docierają do gildii Fairy Tail w Magnolii. Blondwłosa całą drogę pociągiem
patrzyła przez okno, nie odzywała się. W sumie żadne z magów nie wymieniło
między sobą żadnego słowa. – Mogliśmy ją siłą stamtąd wziąć! – Kontynuował
zbulwersowany. Nawet teraz Heartfillia szła cicho z przodu.
- Daj już spokój Natsu. – Odzywa się Fullbaster z rękoma w
kieszeniach. – Lucy również to przeżywa. – Dodaje ciszej.
- No jakoś mnie się nie wydaje! Gdyby tak było, nie
pozwoliłaby jej tam zostać! – Wydziera się.
- Już za późno. Stało się. – Mówi mag lodu. Nagle
Heartfillia zatrzymuje się, a męska część drużyny robi to samo.
- Jesteście egoistami. – Rzuca, nie odwracając się do nich.
– Gdybyśmy zaczęli robić scenę, by z nami wracała, jak myślicie, by się
poczuła? Gdyby zostawiła teraz rodzinę, która okazało się, że żyje, bylibyście
w stanie oglądać jej smutną twarz każdego dnia? – Dodała. – To była jej
decyzja, uszanujcie to. W końcu to.. Wasza przyjaciółka, prawda? – Odwróciła
się do nich i dopiero teraz byli w stanie zauważyć mokre od łez policzki i
zaczerwienione oczy. Ona cierpi
najbardziej. – Przeszło magom przez myśl, widząc stan blondwłosej. Powolnym
krokiem podeszli do niej i objęli ją. (Awwww *.*) Heartfillia rozkleiła się na
nowo. Nawet po policzkach Natsu i Graya, popłynęły łzy. Happy zaś wylewał z
siebie łzy strumieniami. Kwadrans zajęło im dochodzenie do siebie.
- Co powiemy w gildii? – Spytał po chwili mag lodu, gdy już
byli przed budynkiem.
- Powiemy, że Erza znalazła sens swojego życia i tam
została. – Odpowiedziała magini. – Nie zdradzajmy im, gdzie teraz jest. A
zwłaszcza Jellal’owi. Ona.. nie chciałaby tego. – Dodała i weszli pewnie do
środka.
- Witajcie! – Krzyknęła uśmiechnięta Mirajane w ich stronę.
Reszta magów również się przywitała.
- Gdzie zgubiliście Erzę? – Spytał młody Dreyar, który jak
praktycznie większość magów, sączył wysokoprocentowy trunek. Szepty ustały.
Teraz kilkadziesiąt par oczu wpatrywały się wyczekująco w przybyłych magów. Do
niepełnej drużyny podszedł zmartwiony Fernandes. Ehh.. no gorzej być nie mogło. – Pomyślała blondwłosa i delikatnym
uśmiechem starała się uspokoić resztę, a zwłaszcza niebieskowłosego.
- Gdzie Ona jest? – Wyszeptał z lekkim zdenerwowaniem. Znał
ją dobrze i wiedział, że nic nie się jej nie stało, jednak jej nieobecność
napełniła go strachem i smutkiem. Cisza panująca między nimi była nie do
zniesienia. – Gdzie jest Erza? – Powtórzył i chwycił Heartfillię za ramiona. –
Proszę, powiedz że nic jej się nie stało. – Dodał ciszej. Magini dobrze
wiedziała, co chciała powiedzieć, więc dlaczego nie mogło jej to przejść przez
gardło? Nie zapowiadało się też, że reszta drużyną ją w tym wyręczy.
- Nic jej nie jest. – Wykrztusiła wreszcie. Zauważyła ulgę
malującą się na twarzy niebieskowłosego. Jednak widziała, że to nadal za mało.
– Erza znalazła coś, czego jej przez wiele lat brakowało. Została tam, gdzie
znalazła sens życia. – Dodała.
- Tam? – Ciągnął Fernandes. – To znaczy, gdzie? Gdzie Ona
jest? – Niecierpliwił się. – Na litość Boską! Powiedz! – Zaczął szarpać
maginię, aż ta syknęła. Różowowłosy zainterweniował.
- Wystarczy. – Rzucił Smoczy Zabójca, tuląc do siebie
blondynkę. Niebieskowłosy posłał im spojrzenie pełne niezrozumienia i smutku,
po czym minął ich bez słowa, wyszedł z gildii, trzaskając mocno drzwiami i
ruszył w nieznanym nikomu kierunku.
No i proszę bardzo Mordeczki moje!
Upragniony rozdział jest skończony. To dziwne, bo mimo iż
jest popołudnie, wróciłam wcześniej z pracy, czuję się mega senna, ale
napisałam notkę.
Jestem z siebie dumna ^^
Mam nadzieję, że się Wam podoba, bo mówiłam że będzie
zaskoczenie i kilka niespodziewanych obrotów spraw ;)
No przynajmniej coś się dzieje i nie wieje nudą xD bo nie
chcę stracić moich kochanych czytelników przez denne i nic nie dziejące się
rozdziały..
No to wyczekujcie kolejnego rozdziału! Może pojawi się on
jeszcze jutro lub w niedzielę.. się okaże jak to będzie z czasem ^^
W każdym razie, bardzo chcę Wam podziękować za przemiłe
komentarze pod postem ‘Zawieszam!’.. Rany.. no nawet gdy pracuję po 13 godzin i
czytając Wasze komentarze, od razu mam siły i motywację, by coś dla Was
napisać, nawet wtedy gdy jest mega zmęczona i czuję się jak zmięta stówka ;*
Bóg Wam zapłać za wsparcie! ;3
Kocham Was wszystkich! <3 ;*
Nie, no tego to się nie spodziewałam. ;cc Trochę szkoda mi jej przyjaciół, a najbardziej Jellal'a i Lucy. :< Mam nadzieję, że kiedyś wróci. Ech, no trzeba się pogodzić. Rozdział trochę przygnębiający.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny !
~Shina ;**
Pierwsza >.<
Usuń"Bo nie chcę stracić czytelników dennymi rozdziałami" .. czy jakoś tak to było. Phi! Niepoważna jesteś?! Twoje rozdziały nigdy nie były denne -.- A nawet jak akcja zwalnia (co jest czasem potrzebne) to nikt nie opuści twojego bloga ;*
OdpowiedzUsuńNo ale propo akcji, choć walk nie było nie można narzekać na jej brak. Rozumiem postępowanie Erzy, ale ja sobie po prostu nie wyobrażam Fairy Taila bez Erzy!
Ale udało Ci się mnie zaskoczyć i to nawet bardzo!
No i na koniec ta scena z Lucy, Jellalem i Natsu ;> No i z Natsu i Grayem jak tulą zapłakaną Lucyne :{
No super! Świetne! Szacun, że po mimo zmęczenia jesteś w stanie napisać tak dobry rozdział!!!
skoro Natsu i Gray hugają Lucynę, ja kcem huga od Ciebie, ot co!
OdpowiedzUsuńrozdział zayebisty, tylko nikt mnie nie powiadomił że go dodałaś i sama musiałam się dowiedzieć! >.<
foch forever, oglądaj kimono. :*
No nieee, Fairy Tail bez Erzy? Hah, ja już sobie wszystko poukładałam w głowie, jak to nasza Erza wróci do gildii razem z Jellalem i pierścionkiem na palcu :3
OdpowiedzUsuńMoment, kiedy Gray z Natsu tulili Lucynę był świetny :)
Rozdział genialny, z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Aaa, jeszcze jedno. Jeśli akcja trochę zwalnia, to nie znaczy, że rozdziały są "denne", dobra? Ty zawsze piszesz cudowne rozdziały :D
Weny!
Świetny rozdział :3 Sama się prawie popłakałam, jak oni tak stali płacząc w trójkę (no w czwórkę bo jeszcze Happy) Fairy Tail bez Erzy nie ma sensu. :C Biedny Jellal załamie się chłopaczyna. xD Ale Erza na pewno wróci. Wróci prawda? Powiedz że wróci ;_; Niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały! :3
OdpowiedzUsuńGenialne!!!
OdpowiedzUsuńNareszcie COŚ NaLu !!!! <3
Notka oczywiście boska ! :3
I doceniam to że, mimo takiego zmęczenia napisałaś to :D
Mam nadzieje na więcej NaLu. :D
A i jeszcze jedno :
TWOJE ROZDZIAŁY NIE SA I NIGDY NIE BĘDĄ DENNE !!!!
( i jeśli znajdziesz czas wpadnij do mnie na bloga...)
Pozdrawiam i czekam na więcej ! :3
Serio przez moment nawet przeszła Ci myśl, aby zwątpić w nas, czytelników?! Kobieto, Ty to jednak głupiutka jesteś. Nawet, gdybyś napisała, że świnie latają, a Natsu to chomik, to i tak bym to czytała. A dlaczego? Bo po pierwsze, jest to Twoje dzieło i cokolwiek nie napisze wyjdzie świetnie. Po drugie, zawsze doceniam wkład i wysiłek jaki trzeba włożyć w rozdział. A po trzecie, kocham Twojego bloga. :* No to tyle moich żalów...
OdpowiedzUsuńWiesz co, strasznie smutno mi się zrobiło na wieść o tym, że dziewczyna zostaje w rodzinnych stronach. Z jednej strony nie dziwię się jej- próbuje nadrobić stracony czas. Ale z drugiej, no wiesz, przez paręnaście lat to gildia była jej rodziną, podczas gdy prawdziwa nie dawała znaku życia. Jednak Tytania poczuła sens życia u boku prawdziwej rodziny i trzeba tą decyzję uszanować. :) Wierzę, że Jellal ją sprowadzi < nie wiem, skąd takie moje fantazje ;_;)
Nie dziwię się, że Lucy tak wybuchła. Po części miała rację, ale z drugiej strony dobrze, że przyjaciele ją ostudzili. Bardzo Ci dziękuję za moment NaLu. Za to, że poszedł za nią i po prostu przy niej był. Za to, że bronił ją przed niebiesko-włosym. Przyznam szczerze, że brakowało mi trochę tej sielanki między tym dwojga. Po prostu nie mogłam czytać o wiecznie dąsających się i obrażonych magach. Ale wiadomo ... życie nie jest usłane różami. A miłość posiada zarówno wzloty jak i upadki. Jeśli przetrwają to drugie, to ich więź jeszcze bardziej zacieśni się. ( Przynajmniej mam nadzieję, że nastanie czas, w którym będą bliżej siebie :)) )
A Tobie Kochana życzę dużo weny i w miarę możliwości odpoczynku. No, bo wiadomo praca wykańcza, a dochodzi do tego, fakt, że znajdujesz czas na pisanie. Podziwiam Cię za to. Dlatego nigdy nie wątp w czytelników :*
Tulę!
P.S Przepraszam, że komentarz z opóźnieniem i taki krótki :C
Kochanie ty moje, przecież w życiu byśmy cię nie opuścili ._. Jak mogłaś tak pomyśleć?! Animka-chan, how ?!
OdpowiedzUsuńEr~chaaaan, kochana ty moja <3 Zostać z rodzinką, naciesz się nimi i w ogóle <3 Ty też tego potrzebujesz <3 Każdy musi trochę pobyć z rodziną, prawda?
Bickslow : Nie ._.
Ciuciuś : Wara ._.
Jesteście wredni ;_; Nie kocham już was, o!
Grupowy tulas! Yay <3 Chodźcie tu <3 Nie kocham was, ale grupowy tulas!
Bickslow : ...
Ciuciuś :Yay! *Tula*
Bickslow, mężu ._.
Ale Gray, wara od Lucy, idź sobie do Juvii, bo Lucyna jest d Natsu, ok ? ._. Ewentualnie od Laxusa :> Yay <3
Żebyś miała czas i kiedy odpocząć kochanie <3
Buzia ~ !
~Smexy Reneé, Bickslow i Ciuciuś