Na dworze było już ciemno. Gwiazdy mieniły się na granatowym
niebie. On nie zwracał na to uwagi. Przepełniony był myślami o pewnej
szkarłatnowłosej dziewczynie, która ni stąd ni zowąd zniknęła, a co więcej, ONI
nie chcieli mu wyjawić gdzie teraz jest. Odczuwał pustkę, smutek. Pragnął ją
zobaczyć, być przy niej.. w końcu to dla niej wstąpił do gildii. Chciał ją mieć
przy sobie. Uświadomił sobie, jak bardzo zawładnęła jego sercem. Jej oczy,
uśmiech, nos, włosy, głos, charakter, siła i co ważniejsze.. uczucia, jakimi
darzyła innych ludzi. Wszystko to w niej kochał. Nie mógł zmarnować szansy nie
bycia przy niej. Postanowił działać. Zacisnął mocniej pięści i ruszył w stronę
mieszkania, który to od dłuższego czasu wynajmuje. Spakował najpotrzebniejsze
rzeczy i ruszył na stację. Teraz postawił sobie jeden cel: odnaleźć ją. Nie
ważne ile mu to zajmie, ile świata będzie musiał zwiedzić, ile miejsc
przeszukać, odnajdzie ją. Na pewno. Poruszy niebo i ziemię dla niej.
- Jak myślicie.. co teraz zrobi? – Zaczęła blondynka, która
bawiła się słomką.
- Kto? – Zainteresował się mag lodu.
- Jellal. Jest zły. Ukryliśmy miejsce, gdzie teraz jest. –
Wyszeptała.
- Sama powiedziałaś, by tak zrobić. – Przypomniał jej.
- Wiem.. – Westchnęła. – Oby nie zrobił niczego głupiego.. Wiecie..
ja chyba też muszę na chwilę zniknąć. – Dodała po chwili. Salamander, Happy
oraz mag lodu spojrzeli na nią zaskoczeni. – Chcę odwiedzić ojca.. w końcu nie
widzieliśmy się tyle miesięcy.. – Uspokoiła ich szybko.
- Chcesz jechać sama? – Spytał Fullbaster.
- Tak. Potrzebuję trochę wytchnienia. Postaram się wrócić
jak najszybciej. – Uśmiechnęła się delikatnie do magów. Dragneel nic nie mówił.
Przypatrywał się jej z poważną miną. – Idę do domu. Jutro wyjeżdżam. Nie wiem,
kiedy się zobaczymy, więc dozobaczenia. – Rzekła na odchodne i wyszła z gildii.
Różowowłosy ruszył za nią,
- Hej, Lucy? – Dogonił ją po chwili i chwycił za rękę.
Spojrzała mu w oczy. Był smutny.
- Co się stało? – Spytała z przejęciem.
- Znowu mnie zostawiasz. – Dzięki tym słowom, poczuła jak jej
serce przyspiesza.
- Wybacz Natsu.. chętnie zaproponowałabym Wam wszystkim,
byście ze mną pojechali, jednakże Wy również macie własne sprawy.. zobaczymy
się za niedługo. Obiecuję. – Uśmiechnęła się do niego czule i przytuliła go.
Odwzajemnił gest. Trwali tak kilka minut, może nawet więcej, ale tego im
brakowało. Tej bliskości.
- Kocham Cię.. – Wyszeptał jej do ucha, po czym ucałował jej
czoło i odszedł.
- Wiem to. – Odpowiedziała z uśmiechem do oddalającego się
chłopaka.
Następnego ranka spakowana ruszyła w stronę stacji. Pociąg
do miejsca, do którego teraz zmierzała, właśnie przyjechał. Zajęła miejsce przy
oknie i od razu pogrążyła się w zadumie. Kilka godzin później witała się z wszystkimi
pracownikami w posiadłości. Jude bardzo ucieszył się na widok córki, w sumie
nie tylko on, bo i blondynka nie posiadała się ze szczęścia, widząc zdrowego
rodzica. Z tego co się dowiedziała, Makki i jego ojciec są teraz ich sąsiadami.
Nishimori każdego dnia odwiedzają jej ojca i razem spędzają chwile.
- Lucy! – Usłyszała nagle. Odwróciła się gwałtownie i od
razu rozpoznała te zielone oczy i orzechowe włosy, które w ostatnim czasie
urosły. Grzywka zasłaniała mu trochę oczy, ale i tak wszędzie by go poznała.
Nim ta zdążyła się odezwać, była zgniatana w silnych ramionach młodszego
przyjaciela. – Tak się cieszę, że Cię w końcu widzę. Tyle czasu Cię nie było..
co się działo? – Zaczął, nie puszczając jej.
- Ciebie też miło widzieć Makki. Dzień dobry Panu. – Rzekła
z uśmiechem przez ramię do starszego mężczyzny.
- Witaj Lucy. – Odpowiedział jej i podszedł do Pana domu.
- Ehh.. no to dzisiaj chyba się nią nie nacieszę. –
Westchnął ze smutkiem Heartfillia, wskazując palcem na zielonookiego.
- Odbijesz to sobie. – Poklepał go przyjacielsko po
ramieniu.
- Mam nadzieję, że szybko mnie nie opuści.. – Uśmiechnął się
do siebie, a po chwili wraz z starszym Nishimori udał się do gabinetu na
pogaduchy.
- No to opowiadaj co się u Ciebie działo. – Zaczął uradowany
chłopak, ciągnąc za sobą dziewczynę na dwór. Usiedli w ogrodzie między cieniami
drzew. Lekki wiatr rozwiewał ich włosy. Bawił się nimi.
- Wiele rzeczy Makki.. ale koniec końców wszystko dobrze się
skończyło.. – Zaśmiała się i po chwili rozpoczęła swoje opowiadanie co się
działo w ciągu ostatnich miesięcy. Źrenice chłopaka z minuty na minutę
powiększały się. Nie krył zaskoczenia, ile ta dziewczyna przeszła w tak krótkim
czasie. Był też zły na siebie, że nie mógł być przy niej. – Nie rób takiej
miny. – Szturchnęła go w bok, widząc jego smętny wzrok. – Było minęło.. a
teraz.. – Westchnęła i spojrzała w niebo. – A teraz będzie tylko lepiej. –
Położyła się wygodnie na zielonej trawie, a ręce podłożyła pod głowę. – Jestem
tego pewna. – Dodała.
- Może powinienem jechać z Tobą do Magnolii i tam zostać? –
Po tym pytaniu, zerwała się znów do pozycji siedzącej.
- Po co? – Zdziwiła się. – Nic złego się mi tam nie dzieje.
- A jeśli coś się stanie?
- No weź przestań. Jest dużą dziewczynką i nie potrzebuję
niani.
- Nie chcę być Twoją niańką, tylko..
- Nie kończ! – Krzyknęła. – Okej? – Szepnęła. Między nimi
zapadła cisza. – Chodź, nazbieramy owoców. – Zaproponowała po chwili. Wstała z
trawy, otrzepała się i ruszyła w głąb sadu, a tuż za nią wlókł się Nishimori.
W gildii. Wieczór.
- Raaaaany, jakie nudy bez Lucy. – Marudził różowowłosy,
który opierał swoją głowę o blat i smętnie patrzył w stronę drzwi wejściowych z
nadzieją, że za chwilę pojawi się w nich Ona.
- Oj Natsu.. ale Cię wzięło.. – Rzuciła z uśmieszkiem
starsza Strauss. – Idź na jakąś misję, czy coś. – Dodała później.
- Bez Lucy będzie nudno. – Burknął.
- No to musisz wytrzymać, dopóki nie wróci. – I zniknęła w
kantorku.
- Yo! – Przywitał się z nim młody Dreyar, klepiąc go
przyjacielsko po plecach. – Coś taki markotny? – Widząc, że chłopak nie pali
się, by mu odpowiedzieć, zaśmiał się cicho. – Kobieta? – Dragneel wzdrygnął
się. – Nawet wiem jaka.. Blondynka, brązowe oczy, fajne ciałko..
- Lepiej nie kończ. – Warknął, prostując się i patrząc na
niego groźnie.
- Jasne, jasne.. – Uśmiechnął się. – Świetna z niej dziewczyna.
– Dodał po chwili.
- Mówiłem, abyś nie kończył.
- Zazdrosny?
- Spadaj. Uczep się kogoś innego, okej?
- No już już.. nie denerwuj się.
Dwa tygodnie później. Gildia Fairy Tail.
- Ludzie! Ludzie! Ludzie! – Do budynku wpadł zdyszany Elfman,
zwracając przy tym uwagę wszystkich tam zgromadzonych.
- Co jest? Pali się, czy jak? – Z obojętną miną podszedł do
niego Redfox. – Salamandrze, coś wywojował? – Zwrócił się z uśmieszkiem do
różowowłosego.
- Nic. – Warknął.
- Nie o to chodzi.. przynoszę wieści. – Kontynuował
spokojniej Strauss.
- Wieści? – Powtórzyła Mirajane.
- Dziwne rzeczy się dzieją.. – Zaczął chaotycznie.
- Konkretniej.. – Ponaglił go młody Dreyar.
- Magowie Gwiezdnej Energii.. znikają.. – Te informacje
wystarczyły im, by bicie ich serc przyspieszyło gwałtownie. W ich głowach
pojawiła się jedna osoba: Lucy. Ich towarzyszka, członek rodziny.
- P-powiedz coś więcej. – Ciszę przerwał zdenerwowany
Fullbaster.
- Ci magowie.. oni zostają porywani i zabijani. Gdy ktoś
znajduje ich ciała, nie ma przy nich ich kluczy.
- Mam nadzieję, że nie dopadli jeszcze Lucy.. – Rzuca przestraszona białowłosa.
- Cholera! Musimy ją poszukać! – Proponuje Salamander pełen determinacji.
- Kogo poszukać? – W progu gildii pojawia się temat ich
rozmowy. Magom spada kamień z serca.
- Lucy! – Smoczy Zabójca rzuca się w stronę dziewczyny i
mocno ją do siebie przytula.
- N-natsu? – Zdziwiona blondynka oddaje gest. – Aż tak się
stęskniłeś? – Chłopak odsuwa się od niej, ale nie puszcza jej ręki. Boi się o
nią, że ktoś mu ją zabierze, że znów zniknie mu z oczu. Tym razem mógłby jej
już nie odzyskać. Na samą myśl, ściska mocniej jej drobną dłoń. – Coś się
stało? – Pyta zdezorientowana i przerażona widokiem magów, którzy na nią
patrzą.
- Nie.. i miejmy nadzieję, że nic się nie stanie. – Rzuca
Mistrz, który pojawia się ni stąd ni zowąd.
- A możecie mi wytłumaczyć, czemu tak się zachowujecie? –
Pyta już na skraju cierpliwości i chce wyrwać dłoń z uścisku, jednak Dragneel
jej na to nie pozwala.
- Tu chodzi o Ciebie Lucy. – Mówi staruszek. – Teraz
najważniejsze jest, byś była bezpieczna.
- Ale o co do cholery chodzi?! – Wścieka się i wyrywa się z
mocnego uścisku chłopaka, aż coś strzyka w kończynie. Staje przed Mistrzem i
patrzy na niego zdenerwowana i pełna niewiedzy. Staruszek już otwiera usta, by
coś powiedzieć, jednak w gildii słychać głośny huk, a po chwili wszyscy padają
na ziemię nieprzytomni.
Budzą się po kilku godzinach. Każdy z obecnych patrzy na
siebie niemrawo i sprawdza, czy ktoś nie odniósł jakiś ran. Wszystko jest w
porządku. Wszyscy są bezpieczni. Nie.. nie wszyscy..
- Lucy! – Wydziera się Salamander. Jego głos od razu
rozbrzmiewa w głowach półprzytomnych magów i momentalnie odzyskują rozum.
Zdezorientowany i zdenerwowany chłopak rozgląda się po pomieszczeniu. Nigdzie
jej nie widzi. Wybiega na zewnątrz. Żadnego zapachu, żadnej wskazówki. Z
bezradności upada na kolana. W kącikach oczu pojawiają się łzy. – Lucy.. –
Szepcze załamany. Stracił ją. Na dobre. Słone łzy kropla po kropli płyną po
policzkach i roztrzaskują się na betonowej posadzce.
- Natsu.. – Podchodzi do niego białowłosa. Jej policzki są
mokre od łez. – Ona na pewno żyje.. Jeszcze mamy szansę. – Stara się go
pocieszyć. Dotyka jego ramienia. Cała gildia pogrąża się w smutku.
- Jutro z rana zarządzam naradę u mnie w gabinecie. Natsu, Gray,
Wendy, Carla, Happy macie być obowiązkowo. Gajeel, Lily, Levy, wy do tego czasu
wyruszcie i zbierzcie informacje na temat porywania Gwiezdnych Magów. Każda
wskazówka będzie bardzo pomocna w odnalezieniu Lucy. – Informuje staruszek i
znika w swoim gabinecie.
- Do tego czasu mogą ją zabić! – Krzyczy Dragneel.
- Natsu ma rację.. nie możemy zwlekać! – Popiera go mag
lodu.
- Macie jakieś poszlaki? – Pyta Dreyar. Cisza. – Wiecie
gdzie ją szukać? – Żadnej odpowiedzi. – A więc bądźcie cicho i czekajcie na wieści.
Gajeel, poradzisz sobie? – Zwraca się do czarnowłosego.
- Jasne. – Prycha i wraz z ‘ekipą’ wychodzi z gildii.
Yo Cukiereczki moje! ;*
No widzicie jak szybko do Was wróciłam?
Yeeee i teraz możliwe, że będę dodawać częściej rozdziały ^^
Cieszycie się prawda? No pewnie, że tak! xD
Pod ostatnią notką tylko utwierdziliście mnie w tym
przekonaniu z czego bardzo, ale to bardzo się cieszę ^^ nikt mnie tak wcześniej
nie podbudował jak Wy ;D
Kocham Was!
Buziam każdego z osobna ;*
<3
Pierwsza <3
OdpowiedzUsuń~Ren
*o* Oh my god, what the hell?! Kobieto, co ty kombinujesz?!
UsuńJuż nie mogę się doczekać! No naprawdę! Lucy?! Co z nią?! Masz wszystko ładnie wyjaśnić w następnej notce i...
OMG, I SENSE GALEVY THERE ! <3 <3 <3 Czy to to o czym ja myślę? Mam nadzieję, że tak <3
Awwww, no i Natsu kocha Lucynkę <3 To wiadomo, ale kij <3
Oby Lucy nic się nie stało :(
Bickslow : Szczerze, jakbyś jej zrobiła GaLevy to pozwoli ci wyrżnąć całe Fairy Tail...
Ciuciuś : Prawda... ._.
Wcale nie! No, może trochę... Ok, przyznaję się, za GaLevy można u mnie wszystko ;_; GaLeeeevyyyyy <3
Buzia kochane moje, weny i czasu więcej dla siebie <3
~Smexy Reneé, Bickslow i Ciuciuś
Druga!! :3
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że mnie zaskoczyłaś.
UsuńOczywiście w pozytywnym znaczeniu ! :D
Przez ciebie będę musiała zmienić plany w moim blogu >.< !
Ale coś się wymyśli xD
Notka, genialna kochana. :)
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że teraz będą częściej :*
Pozdrawiam !! :3
Trzecia ! :D
OdpowiedzUsuńMakki dalej swoje. >.< Ech...
OdpowiedzUsuńWidać, że Laxus lubi wkurzać Natsu.
Mam nadzieję, że Erza powróci do nich. <3
Bez niej tak, tak... Pusto. ;c
Porwali Lucynkę ? ;cc No, no będzie się działo w następnym rozdziale (mam nadzieję x3).
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. *U*
Pozdrawiam i życzę weny !
~Shina ;**
Biedna Lucynka, ją to zawsze wszyscy chcą zabić :O Ale może Erza wróci i zrobi taki rozpierdol, że wszystko skończy się wręcz idealnie? Mam pytanie, czemu od połowy rozdziału zmieniłaś styl pisania? Xd Czekam na kolejny :) ślę wenę < 3
OdpowiedzUsuńrozpierdole są fajne! ^^
UsuńNie no, ci się martwią o Lucy, a ona jak nigdy nic wraca sobie do gildii z bananem na mordzie. Wszystkim kamień spada z serca, a tu nagle bum - i Lucyny nie ma xDDD
OdpowiedzUsuńTroszki słodkiego NaLu też nam tu zaserwowałaś, jestem zadowolona :3 I ciekawa co będzie dalej.
Ale mam też kilka malusich ... uwag? Chyba można to tak nazwać. Piszesz w czasie przeszłym i nagle przeskakujesz do teraźniejszego - "zrobiła", "wróciła" a zaraz piszesz "idzie", "podchodzi", "pyta". Jeśli chcesz tak pisać to spoko, tyle że jednak muszę się do tego przyzwyczaić ;P(zauważyłam to już w bodajże wcześniejszym rozdziale). I ostatnio mi się wydaje, że Natsu momentami taki.. jakby to, zdeczka zbyt uczuciowy? Wiadomo, dobrze że się martwi o dziewczynę, ale od razu pada na kolana i ryczy, dobrze że jednak potem wstał i zwerbował resztę do działania. Makarov w tym momencie mistrza ma - "wiecie coś? macie poszlaki? nie? to się zamknąć" i po rozmowie :D
I mimo tych moich sugestii/uwag/czegoś tam (nazwij to jak chcesz, niepotrzebne skreślić ^.^) za które mam nadzieję nie będziesz się gniewać, muszę ci powiedzieć że rozdział wyszedł ci bardzo fajnie :))) :*
Buziaki i weny!
Nie gniewam się za uwagi. Wręcz przeciwnie ;)
UsuńJednakże muszę się przyznać, że sama nie wiem czemu tak mi się to pisze o.O
Sama na początku nie widzę tych błędów.. nawet później, gdy już przeczytam to kilka razy, niekiedy mi to umyka.. ale dziękuję, że ktoś zwraca na to uwagę ^^
Chyba będę musiała sobie wynająć jakiegoś edytora do tego koniecznie ;D
Wybaczcie te błędy.. możliwe, że to też przez zmęczenie i w ogóle xD
Ściskam, całuję :*
Jest mi tak, tak wstyd, że dopiero teraz komentuję. < chowa się za poduszkę, a ręką wręcza misia na pocieszenia>. Czytam i się raduje i złoszczę momentami, bo jestem na bieżąco, ale ostatnio żyję takim tempem, że jak usiądę nawet do komputera, to zaraz schodzę, bo padam ze zmęczenia. Dzisiaj pewnie nie nadrobię wszystkich rozdziałów, ale chcę je wszystkie skomentować. Nie obiecuję, że będą to wylewne komentarze, ale chociaż pokażę, że to czytam. Naprawdę przepraszam. ^^
OdpowiedzUsuńTyle zwrotów akcji... informacja o znikaniu magów, martwienie się o Lucy, ona się pojawia cała i zdrowa i po chwili znika. Ale mnie tym zaskoczyłaś. B R A W O.
NARESZCIE! Kobitko, nareszcie! Zaserwowałaś nam to, co tak długo wyczekiwałam. Moment Nalu, a nawet dwa i jakie piękne. Jacy oni są słodcy. Aż rozpływam się od tego *.*! Tak pięknie opisałaś ich przytulenia, ich rozmowę i to wyznanie i to jak martwił się o Lucy. No po prostu fenomenalne. Ale oni się wycierpią. Dwa tygodnie bez siebie, chwila razem i z powrotem osobno- co za okrutny los ._.
Ale wiem, że będzie dobrze! :)))) No, jeśli to tak mogę podsumować.
Wyszło ci świetnie, jak zwykle.
Życzę Ci weny, choć może spóźnione. :*