Następnego dnia, w dobrym humorze, wstała jako pierwsza,
przebrała się w codzienne ciuchy i od razu pognała na rynek w celu poszukiwania
jakiś produktów na dzisiejsze śniadanie. Po kwadransie wróciła z niewielką
torbą wypchaną świeżymi produktami. Od razu zabrała się za robienie posiłku. Po
wczorajszym wieczorze spodziewa się od Dragneela niezbyt miłego przywitania,
więc postanowiła wprowadzić w życie albo raczej w obecny dzień mały plan: przez
żołądek do serca. Liczy na to, że śniadanie przyniesie zamierzony efekt i
przyjaciel nie będzie na nią zły.
- Dzień dobry Lucy. – Odezwał się zaspany głos w progu.
Kątem oka spojrzała na twarz chłopaka. Uśmiechał się delikatnie w jej stronę.
- Dzień dobry. Siadaj, już podam śniadanie. – Nakazała. Jak
wiadome, różowowłosemu nie trzeba powtarzać dwa razy. Posłusznie usiadł i
chwilę potem tuż przed nosem pojawiło się jego śniadanie. – Smacznego. – Dodała
z uśmiechem.
- Smacznego! – Odkrzyknął i zabrał się za posiłek. W
mgnieniu oka na talerzu nie zostało nic. Nawet najmniejszy okruszek. Oparł się
wygodnie na krześle i poklepał swój pełny brzuch. – Dobre było. A tak właściwie
to skąd miałaś pieniądze na śniadanie Lucy? Nie wzięliśmy ze sobą nic. –
Spojrzał na nią ciekawie, a ona zerwała się z krzesła i wzięła brudne naczynia.
- Wiesz.. mam swoje sposoby. – Rzuciła, uśmiechając się
nerwowo. – No i urok osobisty. – Zarzuciła włosami do tyłu i zamrugała kilka
razy kokieteryjnie.
- Jakoś.. ciężko mi w to uwierzyć. – Dziewczyna spojrzała na
niego gniewnie. – O-oczywiście nie mówię tu, że nie jesteś atrakcyjna.. czy
coś. – Dodał pospiesznie.
- Mniejsza. Musimy szybko wrócić do dworu. Jeśli nas długo
nie będzie, lokaj zacznie coś podejrzewać, tak samo jak i Pani dworu. No i
reszta będzie się martwić.
- Masz rację. To co robimy?
- No jak to co? Idziemy w miasto. Przeszukamy każdy
najmniejszy kąt Magnolii, by znaleźć drogę do domu.
- Aye! – Krzyknął uradowany i naładowani pozytywną energią
wyszli z hotelu.
Godzinę później.
- Cholera! Cholera! Cholera!
- Natsu, uspokój się. Szukamy dopiero godzinę. Mówiłam już,
że znalezienie tych drzwi będzie trudne, a co więcej one nie pojawiają się
przed Tobą jak ładnie poprosisz. – Napomniała przyjaciela. Ten nadymał policzki
i skrzyżował ręce na piersiach. Było południe, a na uliczkach nie było tłoku.
Co więcej, blondwłosa czuła na sobie spojrzenia niektórych mieszkańców. Aż tak się wyróżniamy? – Pomyślała i
instynktownie spojrzała na swoją prawą dłoń, a potem na ramię różowowłosego.
Podbiegła do niego i chwyciła za rękę, a następnie ciągnąc go za sobą, pobiegła
tylko w znanym jej kierunku.
- Lucy? Co się stało? – Spytał, nie rozumiejąc zachowania
dziewczyny. Ta nic nie odpowiedziała. – Lucy? – Spytał znowu. Tym razem
niecierpliwie. Nagle brązowooka zatrzymała się przez co chłopak wpadł na plecy
dziewczyny i tracąc równowagę, mieli bliski kontakt z ziemią. – Powiesz mi w
końcu, co się dzieje? – Wstał zdenerwowany i podał przyjaciółce dłoń.
- Fairy Tail. – Szepnęła tylko i spojrzała przed siebie.
Dragneel uczynił to samo. Byli w miejscu, gdzie w obecnych czasach stoi budynek
gildii. Niestety, w tym roku jeszcze go nie ma. – Ludzie dziwnie na nas patrzą,
bo mamy te same znaki. – Rzekła nagle. – W tych czasach Fairy Tail jeszcze nie
istnieje. – Rzuciła pod nosem. – Powiedz mi.. wiesz może kiedy gildia została
zbudowana? – Zerknęła na chłopaka, który wykrzywił głowę w prawą stronę i
obdarzył ją wzrokiem typu ‘co Ty do mnie mówisz?’ – Eh.. i po co ja pytam. –
Dodała do siebie i rozglądnęła się dookoła. Jej uwagę przykuł staruszek z
wczoraj. Pewna siebie podeszła do niego. – Dzień dobry. – Przywitała się
grzecznie i z uśmiechem.
- Dzień dobry. – Odpowiedział. – W czymś mogę pomóc?
- Mam małe pytanie. Czy są tu jakieś gildie?
- Gildie? – Zmieszana mina staruszka mówiła wszystko. – A co
to takiego? – Do rozmawiających podszedł zaciekawiony Dragneel.
- To ~
- Dziadku, mówiłam Ci, że jest to miejsce, gdzie znajdują
się silni magowie i wykonują różne zadania. – Nagle do rozmowy wtrąciła się
dziewczynka z zielonymi oczami i długimi jasnymi włosami. – Niestety w Magnolii
nie ma takiej. – Skierowała się do blondwłosej.
- Rozumiem. A więc skąd wiesz co to gildia?
- Moim marzeniem jest założenie takiej. – Uśmiechnęła się
promiennie.
- Nie jesteś za młoda na coś takiego?
- To nie ma znaczenia. Chcę spełnić to marzenie. I nic mnie
od tego nie odwiedzie. Nawet już wymyśliłam nazwę.
- Rozumiem. – Blondwłosa uśmiechnęła się delikatnie. - A
zdradzisz nam tą tajemnicę?
- Fairy Tail. Tak będzie się nazwała moja gildia. – Magów
zamurowało. Spojrzeli po sobie porozumiewawczo.
- Jak się nazywasz? – Spytał nagle Dragneel, który od
początku milczał.
- Mavis. Mavis Vermilion. – Ukłoniła się w ich stronę.
- Mavis.. – Powtórzyła cicho magini Gwiezdnej Energii. Różowowłosy
uśmiechnął się szeroko.
- No to dlaczego nie zacząć budowy tej gildii od zaraz? –
Rzucił nagle, a reszta, w tym przyjaciółka spojrzała na niego z zaskoczeniem.
- Natsu, co Ty pleciesz?
- No co? Chcę pomóc.
- Dość tych bzdur! – Wtrącił się staruszek. – Mavis, to
marzenie jest nierealne.
- Dziadku, dam sobie radę. – Dziewczynka nie zraziła się
negatywnym podejściem krewnego i uśmiechnęła się promiennie. – Jestem magiem.
Myślę, że takie moje przeznaczenie. Chcę zbudować własną gildię, chcę być jej
Pierwszym Mistrzem i zrekrutować magów, którzy będą dla siebie rodziną,
oparciem i będą przeżywać przygody. – Brązowooka nie mogła uwierzyć w to, co
słyszy. Tak małe dziecko, a takie odważne marzenia i piękne słowa. To bez wątpienia Pierwsza Mistrzyni, o
której tyle mi opowiadano. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Rodzina? Masz przecież mnie. – Rzekł staruszek.
- Wiem o tym i zawsze będę Cię kochać. Jestem Ci wdzięczna
za to, co dla mnie zrobiłeś, gdy moi rodzice zmarli. Wychowałeś mnie na osobę,
która bez względu na wszystko powinna iść na przód, nie patrząc na innych. Iść
własną drogą. O to chodzi dziadku. Wiem co chcę zrobić i to zrobię.
- W takim razie pomożemy Ci zrealizować to marzenie. – Tym
razem wtrąciła Lucy. – I wiesz co? Myślę, że znaleźliśmy już odpowiednie
miejsce, gdzie będzie stać gildia.
- Gdzie?
- Tutaj. – Wskazała palcem za siebie. – To co, bierzemy się
do roboty? Nie ma na co czekać.
- Teraz?
- A dlaczego by nie? – W oczach zielonookiej pojawiły się
łzy. Łzy radości, które chwilę później zaczęły spływać ciurkiem po jej
zaróżowionych policzkach.
- Dziękuję! – Krzyknęła uradowana i dosłownie rzuciła się na
szyję dwójce magów. – Bardzo Wam dziękuję! – Dodała. – A Ty dziadku? – Oderwała
się od nich i spojrzała na starszego mężczyznę. – Pomożesz mi? – Staruszek
przymknął na chwilę oczy i podrapał się po głowie.
- A mam wyjście? – Burknął, ale jego wnuczce to wystarczyło.
- Dziękuję dziadku! – Teraz to on był zgniatany w uścisku dziecka,
a tamta dwójka wymieniła się szerokimi uśmiechami. – To do roboty!
- Poczekaj, chwila moment! – Uspokoił ją dziadek. Najpierw
trzeba się porządnie przygotować, załatwić wszystkie formalności i w ogóle.
- Masz rację. To co, to może za jakąś godzinę lub dwie
spotkamy się w tym miejscu? – Skierowała to pytanie do pomocników.
- Jasne. To do zobaczenia. – Odpowiedziała blondwłosa i wraz
z przyjacielem oddalili się.
- A podobno bardzo nam się spieszy odnaleźć te drzwi i
Schody Czasu.. – Rzucił Salamander.
- No tak, ale nie widziałeś tych radosnych oczu i
uśmiechniętej buzi? To dzięki niej gildia istnieje. Trzeba jej pomóc.
- A czy nie mówiłaś, że nie możemy tutaj nic robić, bo może
to zmienić przyszłość?
- No tak, mówiłam, ale to jest inna sprawa. Chodzi o to, że
to co tutaj zrobimy i tak zmieni naszą przyszłość. Będziemy obecni przy
powstawaniu naszej gildii, naszego domu.
- I to będzie w porządku?
- Moja intuicja podpowiada mi, że dobrze robimy. Na pewno.
Nie martwmy się na zapas. – Rzekła pewnie.
Po umówionych dwóch godzinach spotkali się w wyznaczonym
miejscu. Ku ich zaskoczeniu oprócz starca i Mavis było również kilkunastu
innych ludzi. Magini Gwiezdnej Energii już otwierała usta, by coś powiedzieć.
Jednak uśmiech Vermilion zadziałał jak zaklęcie i nie wydobyła z siebie żadnego
słowa.
- To znajomi dziadka i kilkoro magów, którzy pomogą przy
budowie m o j e j gildii. – Odpowiedziała po chwili jasnowłosa. Jak na komendę,
ludzie rozproszyli się w różne strony i po chwili przynosili potrzebne
materiały do budowy. Zapowiada się
ciekawa przygoda.. i wspomnienia. – Pomyślała brązowooka i uśmiechnęła się
do przyjaciela, tym samym dając mu znać, by i oni dołożyli swoich starań w
powstawaniu ich przyszłości.
Powoli się ściemniało a oni nadal na pełnych obrotach
budowali ‘fundament’ ku dobrej, lepszej przyszłości. Blondwłosa sama nie mogła
uwierzyć, że będzie uczestniczyć w czymś takim. Kątek oka spojrzała na
zielonooką, która dosłownie dyrygowała resztą ekipy budowniczej. Ona na serio nadaje się na Mistrza.
- Blondwłosa! Nie obijać się! – Usłyszała nagle. Spojrzała
zaskoczona na dziewczynkę. – Nie dostaniesz jedzenia, jak będziesz tak bujać w
obłokach! (Ha ha xD) – Dodała po chwili z groźną miną.
- Przepraszam Pani Majster! Już się biorę do roboty! –
Odkrzyknęła i zasalutowała. Zaczyna
przypominać mi Erzę..
Po pół godzinie, Vermilion nakazała wszystkim się rozejść i
porządnie wyspać, bo z samego rana mają wznowić prace. Salamander tak samo jak
i blondwłosa byli ledwo żywi. Na ich szczęście, hotel w którym się zatrzymali
był niedaleko budowy, a więc kilka minut i byli już u ‘siebie’. Wycieńczeni
opadli bezwładnie na łóżka, bez kolacji i bez kąpieli. Nie obchodziło ich to
teraz. Zamierzali zapaść w błogi sen. Czuli każdy mięsień. Jak na kogoś tak
młodego, Mavis, dała im popalić. Mimo swojego delikatnego wyglądu, była bardzo
wymagającą osobą i jak się okazało.. ciut straszną. Widać jak bardzo jej zależy
na spełnieniu swojego marzenia i na tym, by inni ludzie byli szczęśliwi i
odnaleźli swoje własne miejsce, rodzinę.
Yeaaa.. Jest Mavis, co pewnie niektórych zaskoczyło ^^
Szczerze powiem, że nie wiem, kiedy gildia została
założona.. może mi to umknęło w którymś odcinku? No nie ważne.. w każdym razie
pomyślałam, czemu by nie zrobić tego w 666 roku? Moim zdaniem wszystko się
ładnie łączy xD
No i cóż.. na budowlance znam się jak.. hmm no i nie mam
żadnego porównania, ale się nie znam, więc nie wiem co i jak w tym temacie, ale
zrobię to tak, by wszystko elegancko wyszło ;D
Czekam na opinię, buziaki Mordeczki moje :*
PIERWSZA~ !
OdpowiedzUsuń5...
Usuń4...
3...
2...
1...
MAAAAAAAAAAAAAAAAAAVIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIS ~~~~~~~~~~~~ <3 Kochanie to moje wspaniałe cudowne słodkie skarbieeeeee ~~~~~~ <3 Kocham cię *^*
Rozdział był super ~ ! Zaskoczyłaś mnie z tym Fairy Tail :3 Pozytywnie *^* Normalnie uśmiech nie schodził mi z buźki cały czas jak czytałam :3 Do teraz szczerzę się jak głupia... I nie dam radu napisać rozdziału, który ma być patologiczny! xD
Ach, Mavis, ty to jesteś prawdziwą Mistrzynią Fairy Tail *^* I to w tak młodym wieku *^* Jestem z ciebie dziecko dumna *Beczy* To było takie piękne ~ !
Przez żołądek do serca... To się sprawdza! Powiem całkiem szczerze! Produkt testowany na moim chłopaku xD
Buziaaaaaa kochanie ~~ <3
~Smexy Reneé
Druga~! Jest się czym chwalić xD :3
OdpowiedzUsuńMavis! A co ty tu robisz? Nie no cieszymy się C: *klaszcze w dłonie jak małe dziecko* Będą budować Fajry Teila! Uhuhuhuhu! To już wiemy skąd taki znaczek ^^
UsuńShiro: Przez żołądek do serca... Mądre słowa... >.<
Weny i buizkiiiii :***
Shiro: Pa, pa ~! <3
No to ja trzecia.
OdpowiedzUsuńMavis matko jak ja ją kocham *__*
Budują Fairy Tail, mam dziwne przeczucie, że albo coś im przeszkodzi, albo to Natsu najwięcej się orobi >__<
Przez żołądek do serca...
To działa na większość chłopaków i Natsu :3
Weny życzę i czekam na kolejny.
O.O Mavis O.O
OdpowiedzUsuńO.O
xD Nie no nie mogę wyjść z podziwu, mam oczy jak talerze :D Super, świetnie, no i jeszcze Lucuś z Natsu postawili pierwsze cegiełki, no zaskoczyłaś mnie totalnie! Ale bardzo pozytywnie ^.^ Buźka kochana :***
Super rozdzial animko chan!! Mavis chan :o no dobsz dobsz spokoj ciapku spokoj ;-;
OdpowiedzUsuńZycze weny c; i eidze ze masz dobry humor xd
Świetny rozdział, cudo, geniusz, menifik!
OdpowiedzUsuńNo i Mavis, jak ja ją lubię ;3 Nie pomyślałabym, że taka mała osóbka mogłaby być jak.. Erza xD Też chciałabym budować gildię, noo..! Ale jest super, choć chyba to już parę razy pisałam xD Weny!
To naprawdę świetny rozdział mała Mavis się pojawiła życzę weny
OdpowiedzUsuńO jaaaaaaa *O* Mavis jest zajebista <3 Dziekuję ci za umieszczenie jej w opowiadaniu, jest to bardzo energiczna i ... żywa postać :P W każdym razie... dobry pomysł z tą gildią ^^
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału.
A tak wgl, to zmieniłam nick, przedtem byłam Hermoina ^^ xD
Udalo sie! Wreszcie dotarlam!!
OdpowiedzUsuńZaczne od tego ze ten dwor byl straszny i lokaj tez.. Na szczescie wyjasnilo sie ze pani domu nie jest w nic wplatana.. Za to lokaj..
No powiem Ci kochana ze nie spodziewalam sie tego iz wyladuja w przeszlosci i w dodatku beda pomagac w budowie swojej wlasnej gildii.. Ciekawe przezycie jak dla nich :))
No ale mam "ale" a mianowicie dlaczego zawsze cos im przerywalo????? Wiesz doskonale o co mi chodzi :D jednak mimo ze nic sie nie wydarzylo to te sytuacje byly takie cudowneee *.*
Ciekawi mnie co bedzie dalej wiec czekam na wiecej :*
No kochana ... :D Szkoda, że takie krótkie ale nie obwiniam <3 Wiem jak to jest z czasem ; c A co do rozdziału to ...
OdpowiedzUsuńMAVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVISSSSSSSSS ! <3 Ale ona słodka *-* A jaka mądra *-* No i oczywiście ostra i stanowcza XD Jak to Pierwsza Mistrzyni Fairy Tail ! :D Loff ! <3 Pełna czuć wobec swojej rodziny ;)
Jednak mam złe przeczucia ... W końcu jeśli budowę gildii zaczynają wcześniej niż w rzeczywistości, to wszystko może potoczyć się innymi ścieżkami O.o No nic resztę zostawiam tobie i z niecierpliwością czekam na to co zgotujesz nam w następnych rozdziałach ! ;***
Spotkali założycielkę!!! Ale bajerancko!!!
OdpowiedzUsuń