piątek, 15 marca 2013

11. Sprzątanie i rozmowa.


Tymczasem w gildii.
Gdy tylko blondwłosa udała się na misję, młody Dreyar postanowił nieco załatwić sprawę z bałaganem jaki panował w gildii. Podszedł do dwóch magów, którzy wszczęli bijatykę. Oklepał ich po twarzy, aż zaczęły puchnąć. Udało się. Ocknęli się. Po ich wyrazach twarzy stwierdził, że nie pamiętają niczego, co się wydarzyło. Oboje spojrzeli na blondyna.
- Laxus! Walcz ze mną! – Krzyknął jak zawsze gotowy do boju różowowłosy, przez co oberwał po głowie od przyjaciela.
- Idiota. Rozejrzyj się. – Skarcił go Dreyar. – To przez Was tak wygląda gildia i co więcej, spójrzcie na resztę.
- Czemu wszyscy leżą? – Spytał Smoczy Zabójca.
- Chyba dostaję migreny.. – Szepnął blondyn. – To dlatego, że się tak wczuliście! – Krzyknął, powoli tracąc opanowanie. Dragneel mrugnął kilka razy, jakby nie rozumiał wypowiedzianych słów. – Wstawajcie i bierzcie się do roboty! Gdy Erza się obudzi nie będzie zadowolona! – Strzał w dziesiątkę! Te słowa pobudziły maga lodu i różowowłosego do pracy. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą leżeli, unosił się kłębek dymu, a Dreyar dumny z siebie, uśmiechnął się pod nosem. Poszedł dalej. Hmmm.. Redfox i McGarden wyglądali tak słodko, tuląc się do siebie, że aż szkoda było ich budzić. Potrząsnął Żelaznego i ten momentalnie się obudził.
- Co jest? – To były jego pierwsze słowa, gdy zauważył, że obejmuje małą niebieskowłosą wróżkę. Delikatnie się odsunął od dziewczyny, pozwalając, by teraz ściana była jej jedynym oparciem. Jego policzki przybrały na moment odcień buraczkowy. Wstał i rozglądnął się po gildii. Podrapał się po czarnej czuprynie i jakby nigdy nic udał się w stronę wyjścia. Zatrzymał go blondyn.
- A Ty to dokąd?
- Znikam stąd póki mogę.
- Nie ma takiej opcji. Nie radzę Ci stąd zwiewać, bo gdy Erza się dowie.. – Nie musiał kończyć. Redfox już wiedział, że to może się źle skończyć, gdy Tytania zastanie gildię w takim stanie. Niechętnie dołączył do sprzątającej już dwójki rozrabiaków. I tak z minuty na minutę, rąk do pomocy przybywało. Minęło kilka godzin nim gildia nabrała odpowiedniego wyglądu.
- A tak właściwie to gdzie jest Lucy? – Spytał Salamander. Jego pytanie sprawiło niewielkie zamieszanie wśród magów.
- Poszła na misję. – Odpowiedział wnuk Mistrza.
- Co?! – Wrzasnął różowowłosy.
- A podobno Smoczy Zabójcy mają dobry słuch.. Poszła na misję. Sama. – Największy nacisk położył na ostatnie słowo. – Zdenerwowała się widokiem, jaki zobaczyła i mówiła coś o jakimś ‘piekle’. – Dodał po chwili. – Wyglądała bardzo poważnie, gdy to mówiła, więc ja chłopaki, szczerze Wam współczuje. – Poklepał maga lodu i różowowłosego po plecach i po chwili udał się w stronę schodów.
- Na serio powinniśmy się bać? – Spytał Fullbaster.
- Nie sądzę. To kobieta.
- Zapomniałeś, że była Gwiezdnym Rycerzem?
- Ah! Zapomniałbym.. Gdybyście widzieli te pioruny, które tryskały z jej oczu i ciała to byście już dawno uciekali.. W sumie to i ja się przestraszyłem. – Wtrącił się im w rozmowę, przez co oboje nagle zbledli, a na czołach pojawiły się krople potu.
- No to po nas.. – Stwierdzili zgodnie.

U Lucy.
Gorąca kąpiel to było coś, czego jej teraz było trzeba. Pełne odprężenie, zero zmartwień. Do czasu, aż nie wróci do gildii. I znowu negatywne myśli. Kolejny problem. Ten cały Makki. Cholera! – Skarciła się w myślach. Jak ja mogłam coś takiego powiedzieć? Chyba będę się musiała zabawić w swatkę i znaleźć mu jakąś dziewczynę.. – Dumała. Ale nie powiem.. Przystojny to on jest. Zaraz, zaraz.. STOP! – Poklepała się po policzkach. Co ja wygaduję? Chyba zaczynam wariować..
Po pół godzinie opuściła łazienkę, ubrana w zieloną piżamę. Otworzyła drzwi balkonowe i wyszła na zewnątrz. Piękna gwieździsta noc. Kąciki ust uniosły się mimowolnie. Ciepły wiatr bawił się jej suchymi już blond włosami. W oczach zaś można było dostrzec odbijające się gwizdy.
- Nie śpisz jeszcze? – Odezwał się głos.
- Jak widać. Noc jest taka piękna, więc aż szkoda iść jeszcze spać. No a Ty? Młodzi ludzie potrzebują dużo snu.
- Nie jestem dzieckiem. – Oburzył się.
- No racja, nie wyglądasz, ale masz siedemnaście lat. Musisz o siebie dbać.
- To może zaśpiewasz mi jakąś kołysankę? – Uśmiechnął się zadziornie do blondwłosej, na co ta wywróciła tylko oczami. Po chwili jednak podeszła bliżej i z uśmiechem pstryknęła chłopaka w czoło. – Ałć! Za co?
- Za flirtowanie ze mną.
- Nie jesteś chyba mężatką, nie?
- Nie jestem, ale nie mam czasu teraz na miłość.
- A jest ktoś, kto Ci się podoba? – To było chyba pierwsze pytanie, nad którym musiała się porządnie zastanowić.
- Nie ma nikogo takiego. – Odpowiedziała po chwili. – Ale są tacy, którzy są dla mnie bardzo ważni. No a Ty? Masz kogoś, kto jest dla Ciebie ważny?
- Mimo nieporozumień z ojcem, on jest dla mnie ważny. A jeśli chodzi o płeć przeciwną.. Były dwie kobiety, które były dla mnie kimś więcej..
- Jedną z nich była pewnie Twoja mama?
- Tak.. Zmarła trzy lata temu. Drugą zaś była pewna dziewczyna, w której byłem szaleńczo zakochany.
- Co się z nią stało?
- Uciekła. Ot tak. Z tego co wiem, od kilku miesięcy jest już mężatką. Gdy jej wyznałem swoje uczucia, odwzajemniła je. Byłem szczęśliwy. Kilka dni później powiedziała, że wyjeżdża i że się już nigdy nie zobaczymy. – Widząc smutek na jego twarzy, nie mogła tego zignorować. Mimo, że dzieliła ich barierka, udało się jej go przytulić.
- Przykro mi z takiego obrotu spraw. Wiem jak to jest utracić ukochaną osobę. – Uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka. – Na szczęście znalazłam kogoś, kto się mną zaopiekował i stał się mi bliski. Tak jest do tej pory. A odkąd dołączyłam do Fairy Tail, zyskałam więcej przyjaciół.
- Szczęściara. Ja ich nie mam.
- Żartujesz sobie? A ja to co?
- Jesteśmy przyjaciółmi?
- No jasne. A co nie chcesz? – Przymrużyła oczy i czekała na odpowiedź. Widziała zakłopotanie na twarzy chłopaka. Zachichotała.
- Mam nadzieję, że nasza znajomość nie skończy się tylko na przyjaźni. – Odpowiedział po chwili.
- Coś już powiedziałam w tym temacie.
- Wybacz. Jakoś tak.. zaimponowałaś mi. Bardzo. Jesteś miła, silna, mądra i piękna.
- Nie podziałają na mnie takie słowa. – Uśmiechnęła się zadziornie do chłopaka i oparła się o swoją barierkę.
- Lucy?
- Słucham?
- Czy ktoś wyznał Ci kiedyś miłość?
- Był taki ktoś. – Zielonooki był pewien, że na to pytanie będzie potrzebowała trochę czasu. Zdziwił się, słysząc tak szybką odpowiedź. – Przyjaciel, który się mną zajmował często mi to wyznawał. Widzisz.. ja nieświadomie mu odpowiadałam ‘ja Ciebie też’, w ogóle nie rozumiejąc znaczenia tych słów. Po jakimś czasie on zdał sobie sprawę, że nie kocham go w ten sposób o jakim on myślał. Była to raczej taka braterska miłość. Pomimo tego nieporozumienia, dalej żyliśmy obok siebie, często powtarzając sobie to wyznanie. Koniec historii. – Na samo wspomnienie tych wydarzeń, uśmiechnęła się.
- Eh.. Ciekawa historia. – Skwitował chłopak i przeciągnął się. – Chyba faktycznie pójdę już spać.
- Ja też już pójdę. Zapowiada się na deszcz. – Spojrzała w niebo.
- W takim razie dobranoc Lucy. – Rzekł, przekraczając już próg.
- Dobranoc. - Weszli do środka i udali się do swoich łóżek. Nie trwało długo nim oboje pogrążyli się w głębokim śnie.
Mimo wieczornych prognoz blondwłosej, poranek był słoneczny. Pozwoliła promieniom wedrzeć się do jej tymczasowego pokoju. Otworzyła szeroko drzwi balkonowe i zaciągnęła się świeżym powietrzem. Usłyszała pukanie. Zarzuciła na ramiona szlafrok i otworzyła drzwi. Za nimi stał lokaj tego domu.
- Pan Nishimori zaprasza na śniadanie. – Zakomunikował.
- Śniadanie? Nie spodziewałam się. – Zdziwiła się dziewczyna. – Proszę powiedzieć, że będę za pięć minut.
- Oczywiście. – Zamknął drzwi, a magini w tempie ekspresowym ruszyła w kierunku walizki, by po chwili wyciągnąć z niej czyste ubranie. Szybko się ogarnęła i wyszła z pokoju. Idąc długim korytarzem, zachwycała się obrazami, które go wypełniały. W końcu doszła do jadalni, gdzie siedział już gospodarz tego domu wraz z synem. Oboje posłali szerokie uśmiechy w jej stronę. Niepewnie przysiadła się do stołu.
- Smacznego moi drodzy. – Odezwał się starszy Nishimori.
- Smacznego. – Odpowiedzieli równo młodzi. Śniadanie minęło. Blondwłosa wstała od stołu.
- Dziękuję za poczęstunek i za przenocowanie, ale na mnie już czas. – Ukłoniła się nisko w ich stronę i nim któryś z nich zdążył cokolwiek powiedzieć, ona już była w drodze do pokoju, w którym ma swoje rzeczy.
- Świetna dziewczyna. (Mam deja vu o.O) – Stwierdził po chwili starszy.
- Fantastyczna. – Dopowiedział Makki.
- Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy. – Uśmiechnął się pod nosem.

Kwadrans później.
- Bardzo dziękuję za gościnę. – Rzekła Lucy, która stała przed posiadłością.
- To ja dziękuję. – Poprawił ją pan domu. – Mam nadzieję, że jeszcze nas kiedyś odwiedzisz. – Dodał po chwili.
- Nie wiem, czy to będzie stosowne, by tutaj przychodzić. – Odpowiedziała. - No chyba, że Makki znów wpakuje się w jakieś kłopoty. – Dodała szybko widząc smutek na twarzy chłopaka i puściła w jego stronę oczko. – Dbaj o siebie Makki. Nie sprawiaj tacie więcej przykrości. – Podeszła do niego bliżej. – Dobrze?
- Oczywiście. Dla Ciebie wszystko. – Uśmiechnął się do niej szeroko. – Ale obiecaj mi, że jeszcze kiedyś mnie tu odwiedzisz.
- Obiecuję. – Odwzajemniła gest chłopaka. Ten niespodziewanie się przybliżył i ją mocno przytulił.
- A jeśli będziesz sama to za mnie wyjdziesz. – Dziewczyna odsunęła się od niego.
- To tak się oświadcza kobiecie? – Uśmiechnęła się, tym razem zadziornie.
- J-ja ja.. – Zaczął się jąkać. Lucy parsknęła śmiechem.
- Żartuję. Tego nie mogę Ci już jednak obiecać. – Powiedziała poważnie.
- Dziękuję za wszystko. – Zmienił szybko temat.
- Nie ma sprawy. Ja już uciekam. Dbajcie o siebie i dozobaczenia! – Krzyknęła już na odchodne.
- Czekaj! – Krzyknął po chwili Makki i podbiegł do niej. Przytulił ją mocno a po chwili do ręki wcisnął jej niebieskie pudełeczko. Spojrzała na niego zszokowana.
- Co to?
- Otwórz. – Pełna ciekawości, jak i zdenerwowania, otworzyła. W pudełeczku znajdowały się kolczyki w kształcie serca.
- Moja mama je nosiła. Chciałem je dać dziewczynie, której wyznałem wtedy miłość, ale myślę, że Tobie się bardziej przydarzą.
- Ja.. nie mogę ich przyjąć. – Zamknęła pudełeczko i chciała je oddać chłopakowi, ten jednak zaczął się wypierać.
- Musisz je przyjąć. Jeśli tego nie zrobisz, będę na Ciebie bardzo zły. To jest moje podziękowanie za uratowanie mnie. Zrobisz z nimi co zechcesz.
- Dziękuję Ci. – Przytuliła chłopaka, ale po chwili w jej głowie zabrzmiał ostrzegawczy dzwonek. Odsunęła od siebie chłopaka. – Ale mam nadzieję, że to nie jest coś w stylu ‘jeśli to przyjmiesz to znaczy, że w przyszłości będziesz moją żoną’, prawda?
- Oczywiście, że nie.. Chociaż, skoro jeśli tak to odbierasz to może.. – Widząc jej karcący wzrok, spoważniał. – Żartuję. To jest prezent w ramach podziękowania. Nic więcej. Nie obawiaj się.
- W takim razie jeszcze raz, dziękuję. – Cmoknęła chłopaka w policzek i po chwili zniknęła za główną bramą. Pudełeczko schowała do torby i pełna entuzjazmu udała się w stronę stacji.



Ciaossu!
Na początek.. wybaczcie za błędy. Mam nadzieję, że dużo ich nie popełniłam ^^
Co więcej.. mam nadzieję, że rozdział się podoba xD

Dziękuję Wam wszystkim, wiernym czytelnikom i komentatorom za miłe słowa, za rady itp. itd.. :* Jesteście wielcy!
<3

10 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny zresztą jak zawsze. Jak Lucy wróci będzię się działo skoro nawet Laxus się przeraził. Współczuje chłopakom i nie mogę się doczekać piekła jakie im urządzi. Czekam na więcej. Weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. O jaaaa cieeeeee *o* GaLeeeeeeeee ~ ! Kobito, kocham cię. Za GaLeeeee *.* Polać tej pani herbatki ~ !
      No, a teraz poważniej. Rozdział cudo *o* Te romantyczne spotkanie na balkonie... Ach ~ ! Gwiazdy i noc i w ogóle i och, ach, och ~ ! Ale Lucy ma być z Natsu xD Ewentualnie z Laxusem, ale ten temat już przerobiony, LaxLu ni ma :(
      Łeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee ~ ! Dobra, żyję.
      Buziam, kochana ~ !
      ~Reneé

      Usuń
    2. Rozdział świetny <3 Natsu jak zawsze gotowy do walki... niezależnie od tego czy po grubym melanżu :D Widzę, że z tego Makkiego też niezłe ziółko ;) Pozdrawiam dużo weny życzę :*

      Usuń
  3. Świetny rozdział !~ Fantastico! (przepraszam ponosi mnie trochę~ właśnie zjadłam tosty z serem i szynką...)
    Lucy ma być z Natsu!!!~ Zaraz zrobie nowe tosty i cię rzucę, jak Renee powiem LaxLu ni ma :( Renee jeszcze żyję... a ja tu wszystkich tostami rzucam..
    No dobra poniosło mnie :3 Pozdrawiam ;3 i Weny ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Obrywa tostem w twarz* Łeeeee, mama, biją ~ !
      Bickslow : Ja nie twoja mama... WTF ?! o.O
      Ale biją, ratuj ;(
      Bickslow : Przecież ty tak lubisz tosty... Nie ważne. Idź do Narni, tam będziesz bezpieczna... (Pomijając Białą Czarownicę, ale przeżyjesz... Chyba)

      Usuń
  4. A nie, bo Lucy ma być z Makkim.

    Żartowałam ;P Choć LaxLu mile widziane, no no.. A w rozdziale dużo się dzieje, młody próbuje się zalecać Luszi, a ta go olewa :D Czekamy na krok Natsu *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się !!! . Wiesz choć jestem fanką NALU to teraz jestem by Lucy była. z Makkim ;3 . Tak to świetny rozdział nie mogę doczekać sie kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam błędów żadnych nie zobaczyłam, rozdział wciągnął mnie tak że przeczytałam wszystko jednym tche. Ahh ta Lucy... :D Treraz tylko czekać aż wróci do gildii :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach dostałą prezent!!! I kolejny mężczyzna ją pokochał!!! Jak cudownie :P.

    OdpowiedzUsuń