wtorek, 12 marca 2013

10. Góra i zaskoczenie.


Nerwowo zaczęła czytać każdą misję, które wisiały na tablicy. Musi gdzieś się udać, by ochłonąć po tym, co zobaczyła. Mam teraz świetną okazję, by im zwiać. Policzę się z nimi, gdy wrócę. – Myślała. Zerwała z tablicy kartkę z misją i zeszła po schodach.
- Mira jest nieprzytomna, ale gdy się obudzi to przekażesz jej, że wzięłam tę misję? – Pokazała blondynowi kartkę. Ten szybko zmierzył ją wzrokiem i spojrzał na dziewczynę.
- Poradzisz sobie?
- Jasne. W końcu kiedyś byłam Gwiezdnym Rycerzem. – Mrugnęła do niego. – To jak, przekażesz?
- Nie ma problemu. Więc zostawiasz mnie tu z tym bałaganem?
- Wybacz, ale teraz mam doskonałą okazję, by się ulotnić na jakiś czas od tych.. tych.. no brakuje mi na nich już słów, ale chodzi mi o tych, co ich mózgi są wielkości jagody. A gdy wrócę to jakoś to załatwię między nimi. O i gdy Mizuki się obudzi, powiedz mu gdzie mieszkam i że ma tam przygotowane posłanie. Niech czuje się jak u siebie. A! I ani słowa, do jakiego miasta się udałam.
- Dobra. Idź już. Zajmę się wszystkim.
- No to na razie. Dzięki za wszystko! – Uśmiechnęła się serdecznie i wybiegła z gildii. Wparowała do mieszkania, zabierając najważniejsze rzeczy i znów pędem, udała się na stację. Stamtąd miała udać się do miasta o nazwie Anemone* (z ang. zawilec). Nie minęło pół godziny, a już siedziała w pociągu, który bezpośrednio miał ją zawieść do ów miasta. Z kieszeni kurtki wyciągnęła kartkę z misją i jeszcze raz uważnie ją przeczytała. Odnalezienie siedemnastoletniego syna bogatego biznesmena. Nagroda 500 000 kryształów. Wysoko ceni swojego syna.. Nie to co On. – Pomyślała smutno. Spojrzała za okno i oparła głowę o rękę. Popadła w zadumę. Niespecjalnie interesował ją teraz krajobraz, który mijała. Kilka godzin później znalazła się na stacji w Anemone. Blondwłosa wysiadła i spacerkiem udała się do zleceniodawcy. Kwadrans później znajdowała się tuż przed posiadłością państwa Nishimori. Zapukała kilkakrotnie kołatką, by po chwili ujrzeć przed sobą niskiego, osiwiałego już staruszka odzianego z schludny garnitur i z okularami na nosie. Gestem ręki zaprosił ją do środka, wcześniej pokazując swoją przynależność do gildii. Zaprowadził ją do gabinetu, gdzie na fotelu, przy kominku siedział mężczyzna, w wieku około czterdziestu. W ręce trzymał kieliszek z jasno brązowym trunkiem i patrzył na tańczące iskry w kominku.
- Panie Rin? – Głęboki, chropowaty głos lokaja sprawił, że brązowooka poczuła na swoim ciele gęsią skórkę. Mężczyzna odwrócił wzrok w ich stronę. – To jest mag Fairy Tail. – Wskazał ręką na dziewczynę za nim.
- Dziękuję. Możesz już odejść. A Ty proszę rozgość się. – Blondwłosa posłusznie usiadła na kanapie.
- Mogę dowiedzieć się więcej w jakich okolicznościach Pana syn zaginął? – Spytała.
- Makki zawsze był buntowniczy, więc gdy się dowiedział, że ma się ożenić z dziewczyną z innej rodziny, uciekł. – Blondwłosa wsłuchiwała się w opowieść zleceniodawcy. Pod tą pokerową twarzą zaczęły się budzić negatywne emocje. Wcale się mu nie dziwię, że uciekł.. zrobiłabym to samo. – Rzekła w myślach. – Teraz już mi nie zależy by się ożenił.. – Te słowa pobudziły ją,
- Nie?
- Chcę teraz, by wrócił cały i zdrowy do domu. Do mnie. Nie mam nikogo prócz Makki’ego. – Posmutniał. I to bardzo. Po policzkach spłynęły pojedyncze łzy. Brązowooka wstała z kanapy i ruszyła w kierunku biurka, za którym siedział pan Nishimori. Rozglądnęła się po nim i jej wzrok napotkał zdjęcie. Wzięła go do ręki.
- To on, prawda?
- Tak. Błagam. Znajdź go. – Widziała w jego oczach szczerość i ból. Bardzo chciał go znów zobaczyć. Poczuła ucisk w sercu i odłożyła zdjęcie.
- Sprowadzę go z powrotem. Całego i zdrowego. – Uśmiechnęła się delikatnie i wyszła z gabinetu. Sama nie wiedziała, gdzie pierwsze zacząć poszukiwania. Przed wyjściem z posiadłości, postanowiła przepytać lokaja o zagubionego. – Przepraszam Pana? – Staruszek odwrócił się i spojrzał na dziewczynę. – To bardzo ważne.. Czy wie Pan może, gdzie Makki najczęściej lubił chodzić? Ma jakiś przyjaciół? Potrzebuję każdej wskazówki.
- Panicz Makki wychowywał się w tej posiadłości. Nie miał przyjaciół, bo jego edukacja odbywała się w tym domu, a biedniejsze dzieciaki nie za bardzo chciały się z nim przyjaźnić. Był samotnikiem.. Lubi samotne wędrówki po lesie i w góry, ale tam ~
- Tyle mi wystarczy. – Wtrąciła się i pędem ruszyła przed siebie. – Dziękuję bardzo za pomoc! – Krzyknęła już, a główne drzwi się zatrzasnęły. Wychodząc już poza posiadłość, swoje kroki skierowała w stronę lasu, który widziała niedaleko. Na jej nieszczęście, nagle zaczął padać deszcz. Muszę się pospieszyć. – I ruszyła. Weszła w głąb lasu, poszukując jakichkolwiek poszlak. Zapomniała spytać najistotniejszego. Jak wyglądał w dzień, gdy uciekł. Pacnęła się w czoło. Jeszcze bardziej zdeterminowana, przyspieszyła kroku i zagłębiła się w las. Chłopak nie byłby w stanie przeżyć sam w lesie. Zwłaszcza w takim, w którym nie ma żadnych owocowych drzew. – Dedukowała w głowie, nie spuszczając z gardy. Nawet nie zorientowała się, gdy wyszła z lasu. Mimo pozorów jakie sprawiał, był bardzo mały, ale też tajemniczy. Jej oczy ujrzały rzekę, po drugiej stronie znajdowała się polana, a tuż za nią zauważyła góry. Mam Cię! – Pogratulowała sobie. Z pomocą Virgo przedostała się na drugi brzeg i ruszyła w stronę gór. Jej entuzjazm jednak szybko znikł, gdy niczego nieświadoma wpadła w pułapkę. Dziura, w której właśnie leżała i pojękiwała z bólu, miała głębokość około dziesięciu metrów. Cholerny smarkacz! – Przeklęła. Wstała i otrzepała się z brudu. Znów pojawiła się Virgo, która zawsze zwarta i gotowa, pomogła swojej ‘Księżniczce’. Tym razem już nie da się złapać w żadną pułapkę. Powoli i ostrożnie zaczęła stawiać kroki, aż w końcu cała i zdrowa dotarła do podnóża gór. Już stamtąd widziała dwie jaskinie. W którejś z nich jest Makki. Zaczęła się wdrapywać. Po półgodzinnej męce, udało się. Stała teraz przed pierwszym otworem. Intuicja podpowiedziała jej, by tam wejść. Trzymając się ściany, szła wzdłuż niej. Usłyszała czyjąś rozmowę, a po chwili śmiech. Teraz już pewniej udała się w kierunku usłyszanych odgłosów i odnalazła zgubę. Siedział przy ognisku z jakimiś dwoma mężczyznami, góra trzydziestoletnimi. Podeszła do chłopaka, który siedział do niej tyłem, schwytała go za koszulę i wbrew jego woli, zaczęła go ciągnąć w kierunku wyjścia.
- C-co Ty robisz głupia kobieto?! – Oburzył się chłopak. Co dziwne, jego głos kompletnie nie pasował do tonu w jaki się do niej zwrócił. Barwa jego głosu była tak przyjemna, że można by było słuchać tego cały czas. Była kojąca i taka delikatna. – Nie słyszysz co do Ciebie mówię? Puść mnie! – Uwolnił się z uścisku. Blondwłosa zatrzymała się i spojrzała na niego z wyrzutem.
- Zdajesz sobie sprawę, jak Twój ojciec się o Ciebie martwi? – Skarciła go.
- Martwi się? Pff.. Dobre sobie. Martwi się o kasę i o to, że ~ - Brązowooka nie wytrzymała. Uderzyła go w policzek.
- Jak śmiesz?! On płakał. Kocha Cię, nie ma nikogo prócz Ciebie. – Zacisnęła mocniej pięści wzdłuż tułowia, a potem je rozluźniła i klękła przed nim. – Dla niego już nie liczy się to małżeństwo. Znów chce Cię zobaczyć, chce wiedzieć, że jesteś bezpieczny. Wróć do niego. – Jej ton się uspokoił i spojrzała na niego ze zrozumieniem i smutkiem. On zaś patrzył jakby zobaczył ducha.
- Ej, coś Ty mu zrobiła? – Odezwał się jeden z mężczyzn, z którymi siedział. Ta wstała i spojrzała na obu karcąco. Wzdrygnęli się.
- Macie coś jeszcze do powiedzenia? – Spytała groźnie.
- N-nic. Przepraszamy, że przeszkodziliśmy! – Krzyknęli na raz i wybiegli z jaskini.
- Coś mi się wydaję, że straciłeś kolegów. – Skwitowała krótko i wyciągnęła ku niemu rękę. Niechętnie przyjął pomoc. Po dokładnych oględzinach chłopaka (xD), musiała stwierdzić, że mimo młodego wieku, był nadzwyczaj urodziwy (Lol ^^). Jego włosy były koloru orzechowego, a oczy koloru zielonego. Był też wyższy od magini o głowę.
- Nie jestem pewien, czy powinienem tam wrócić. – Odezwał się po chwili i wyminął blondwłosą.
- Dlaczego nie? Jesteście przecież rodziną. Jesteś jego jedynym synem.
- Co ze mnie za syn, skoro uciekłem od własnego ojca?
- Każdy popełnia błędy. Wiem co mówię. – Uśmiechnęła się przyjaźnie i nim się obejrzeli, byli już na zewnątrz. Słońce właśnie miało się ukrywać za horyzontem. Po chwili ciszy, usłyszeli jakiś dziwny odgłos dochodzący z drugiego wejścia. – Schowaj się w grocie. – Nakazała, ale ten stał dalej jak słup soli. – No co Ty po japońsku nie kumasz? – Spojrzała na niego zadziornie.
- Jesteś kobietą..
- Brawa za bystrość, a teraz się schowaj.
- Ale czy to nie mężczyzna powinien chronić kobietę?
- W tym przypadku jest na odwrót. Wybacz, że Cię rozczarowałam. Poza tym jestem magiem. – Puściła mu oczko.
- Niesamowite. – Zachwycił się chłopak.
- Dzięki za uznanie, ale teraz nie ma na to czasu! – Krzyknęła i tuż za nią pojawił się Balkan. (mam nadzieję, że pamiętacie tą białą małpę z drugiego odcinka xD) – Osz cholera.. – Stwierdziła i wepchnęła chłopaka do środka, nim ten zdążył się ruszyć. Sama zaś wyciągnęła swój Fleuve d'étoiles i skrępowała ruchy potworowi. Wiedziała, że to nie wystarczy, więc wezwała Byka i Skorpiona. Dzięki swoim umiejętnościom, stworzyli połączony atak, który okazał się skuteczny. Małpa spadła w dół, a blondwłosa odetchnęła z ulgą. Osunęła się na ziemię i zaczęła głęboko oddychać.
- Ej, wszystko gra? – Podbiegł do niej zielonooki i dotknął jej ramienia. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Taa. Daj mi chwilę. – Odpowiedziała.
- To było coś. – Rzekł uradowany i pełen zachwytu.
- Dziękuję. – Wysapała. – Chyba będę musiała trochę popracować nad kondycją. – Stwierdziła po chwili.
- Kim Ty właściwie jesteś?
- Jestem Lucy. Należę do Fairy Tail.
- Jesteś niesamowita. – Dziewczyna zaśmiała się głośno.
- Nie przesadzaj.. kiedyś byłam niesamowita.
- Kiedyś?
- Słyszałeś może kiedyś o Gwiezdnym Rycerzu?
- No jasne! Zaraz, zaraz.. nie mów mi, że..
- Tak, to ja. – Wyszczerzyła się szeroko do chłopaka i po chwili stanęła na równe nogi. – No dalej, jeśli chcemy zdążyć przed ściemnieniem, musimy się pospieszyć. – Pognała chłopaka i oboje ruszyli w dół. Nie minęła godzina a byli już w posiadłości.
- Makki! – Wrzasnął uradowany ojciec i dosłownie rzucił się na syna, tuląc go do piersi. – Tak się cieszę, że nic Ci nie jest! – Blondwłosa obserwując całe to zjawisko, uśmiechnęła się pod nosem. – Obiecuję, że nie zmuszę Cię do żadnego małżeństwa.
- Wiesz.. – Zaczął chłopak. – Tak właściwie chyba znalazłem już kandydatkę na żonę. – Pan Nishimori odsunął się od syna i spojrzał na niego pytająco. Lucy uczyniła to samo, bardzo zaciekawiło ją jego wyznanie.
- Naprawdę? Kto to taki? – Spytał ciekawie.
- Ona. – Wskazał palcem na blondwłosą dziewczynę, stojącą przy drzwiach. Dziewczyna poczuła jak oblewa ją zimny pot. – Zrozumiałem to, gdy mnie uratowała przed potworem. Ja chcę ją bardziej poznać.. – Przybliżył się do dziewczyny i chwycił ją za ręce.
- J-ja.. – Zaczęła się jąkać i wyswobodziła ręce z uścisku. – Przepraszam, ale jesteś dla mnie za młody. – Uśmiechnęła się nerwowo. Cholera i co ja mam teraz zrobić? Ale się wpakowałam..
- Wiek nie ma znaczenia. – Rzekł pewnie.
- Tak wiem wiem.. chodzi o to, że ja nie mogę.. – Spojrzała na niego smutno. – Ale nie martw się. – Przyłożyła mu dłoń do policzka. – Jeszcze masz czas podjąć tą decyzję.. do tego czasu poszukaj kogoś, kogo naprawdę pokochasz.
- A jeśli nie znajdę do tego czasu nikogo takiego? – Po tym pytaniu już nie wiedziała, co ma mu odpowiedzieć.
- Cóż.. – Zaczęła. – Jeśli nikogo takiego nie znajdziesz i ja również będę sama, to wtedy rozważę Twoją propozycję. – Dodała. O cholera, co ja właśnie powiedziałam? – Skarciła się w myślach i zasłoniła usta dłonią. Na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech.
- Okej. To ja będę na Ciebie czekał. – Stwierdził. – A teraz idę się przespać. Dobranoc Lucy. – Cmoknął dziewczynę w policzek i zniknął za drzwiami. brązowooka poczuła jak jej policzki robią się czerwone.
- Dziękuję, że go sprowadziłaś z powrotem. Jest późno, mam nadzieję, że zostaniesz na noc? – Odezwał się starszy Nishimori.
- Nie chcę sprawiać kłopotów.
- To żaden kłopot. Odpoczniesz, zregenerujesz siły. Zaraz ktoś zaprowadzi Cię do pokoju gościnnego.
- Dziękuję. – Odpowiedziała, nadal lekko się rumieniąc. I jak ja mam tu niby odpocząć po tym wszystkim? Arghh..



Ciaossu!
*Anemone (z ang. zawilec) – jak zauważyliście w FT, to chyba miasta noszą nazwy kwiatów (Magnolia, Crocus) no i w moim opowiadaniu też pojawiła się nazwa kwiatka, mianowicie Gardenia ^^ Wiem, że to niezbyt błyskotliwe, ale zauważyłam, że Mashima ma tendencję do nazw jakby z jednego gatunku.. oglądaliście może Rave Master również jego twórczości? Tam miasta zaś były związane z rodzajem muzyki xD
No ale mniejsza, chciałam tylko to wytłumaczyć ;P
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^_^
Do następnego Mordeczki :*
<3

13 komentarzy:

  1. kawaii!! ^^
    wyczuwam kolejnego rywala w miłości :D będzie ostra jadka :D
    rozdział jak zawsze dobry pozdrawiam i buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekaj, czekaj. Natsu, Gray, Laxus...*liczy na palcach*
    Shiro: I teraz jeszcze Makki! Dawaj jeszcze Macao, Wakabe, Macarova, Romeo, Gajeela...
    No weż no Lucy jest fana nie powinna no wiesz... Poza tym Gajeel jest dla Levy, a Romeo dla Wendy. Jaki fajny rozdział, taki słodki.
    Shiro: No a ten Maki to fajny jest!
    Ty to każdego lubisz!
    Shiro: Nie ciebie nie lubię!*wystawia jej język*
    Łeeeeeee!*poszład do szafy*
    Shiro: Co my z tymi szafami mamy? Buziaki i weeeeny!
    Dzieciaczki: Weny, weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. A, nie, jednak trzecia :(
      Mówi się trudno, nie?
      Yhym, yhym, kochanie moje. Twoje opisy, a raczej ich brak... Dziwnie się to czyta. Stanowczo zbyt mało masz opisów. Widać to chociażby po tej wspinaczce. Po pół godzinie udało się? Tak po prostu?
      Cóż, dodałabym sporo opisów do twojego tekstu.
      Ale rozdział fajny :3 Znaczy, chodzi mi o akcję. Ale zabiłabym Mikkiego. Lucy ma być z Natsu, ewentualnie Laxusem >.<
      Buziaaa ~ !
      ~Reneé

      Usuń
  4. Słoodko <3 Kolejny rywal w miłości? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. "No co Ty po japońsku nie kumasz?"
    "- Jesteś kobietą..
    - Brawa za bystrość"
    Ubóstwiam cię :3
    I tak jak Kesley-chan napisała u góry: Następny rywal w miłości? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze trochę, a z tych adoratorów Lucy utworzy się harem! I jeszcze ten tekst z kandydatką na żonę! Wyobrarzam sobie minę jaką musiała mieć!
    Kocham twoje opowiadania!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. NaLu forEver <3 buhahah . Swietny rozdzial animkooo-chan!~ sorki musze konczyc papa

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha boskie xD Już mi się podoba ten cały Makki, urwis jeden :D Się Lucyna nieźle wpakowała ^^ I jeszcze na noc u nich zostaje... Ciekawe czy Makki będzie grzeczny :D
    Rozdzialik strasznie fajny, walka z górską małpą opisana szybko lecz i tak miałam wszystko przed oczami, wprowadziłaś mnie w stan napięcia, ale też wiele razy uśmiechnęłam się szeroko.
    Życzę Ci kochana duuużo weny, choć patrząc na rozdziały w ogóle Ci jej nie brak, buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  9. No no kolejny rywal :D alez Lucy ma powodzenie *pogwizduje pod nosem z podziwem* to sie chlopaki w Magnolii uciesza hahaha juz widze te ich spojrzenia :D
    Makki hmm skubaniec dobry jest :D tak pieknie i romantycznie sie oswiadczyl :D "Chce ja" i juz.. No cudo hahaha.. Ciekawe czy nawiedzi ja w nocy ;x

    weny kochanie zycze :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Kyyyaaa ! Zarąbisty rodziaaał ! Straaaaasznieeee świetnny ^^ Czeeekam na więcej i weeeny życzę koteeek ;*** ^^ :D :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak jak Yasha-chan ciekawi mnie czy Makki będzie grzeczny? ;P Kolejny rywal w miłości, hmm... jest ich chyba z pęciu, haha no zazdroszczę Lucy powodzenia ;P Co do rozdziału to suuuuper! XD
    Pozdrawiam i życzę weny. Buziaczki :**
    Moncia740 ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Się wpakowała :). Dobra idę spać :). Poczytam jeszcze dzisiaj. ale trochę później :).

    OdpowiedzUsuń