Po jakże udanej imprezie, nad ranem wszyscy udali się do
swoich domów. No… może nie wszyscy. Pewna blondynka miała pewne obawy czy udać
się do mieszkania. W końcu nie było jej przez rok, a ona zalegała z czynszem.
Na samą myśl o tym, jaka będzie wojna, gdy się zjawi, zbladła. Wypuściła
ciężkie powietrze i postanowiła porozmawiać ze starszą panią i wszystko jej
wytłumaczyć. Zmierzała już w stronę jej drzwi, gdy nagle się otworzyły i
stanęła w nich wcześniej wspomniana starsza kobieta.
- Emm… Dzień dobry. – Zaczęła niepewnie.
- Dobrze wiesz, że zalegasz z czynszem za 12 miesięcy?! - Na
dźwięk tych słów blondynkę obleciał zimny pot i dostała gęsiej skórki.
- J-ja w-wiem o-o t-tym. – Zaczęła się jąkać, ale chwilę
potem wrócił jej spokojny ton. – Obiecuję, że ureguluję czynsz, naprawdę.
Postaram się jak najszybciej. Da mi pani szansę?
- Spytała z nadzieją.
- Ehh… Niech będzie. Masz taryfę ulgową, ale musisz jak
najszybciej zapłacić, zrozumiano?
- Tak, zrozumiano. – Bardzo grzecznie podziękowała i udała
się do swojego mieszkania. Jedynie o czym teraz marzyła to o gorącej kąpieli.
Wchodząc do mieszkania, doznała szoku. Było czyste, ani grama kurzu,
wywietrzone. Wszystko stało na swoim miejscu. Ucieszyła się i leniwym chodem
udała się do łazienki. Po odprężającej kąpieli udała się na łóżko i chwilę
potem zasnęła.
Obudziła się po południu, ale była wypoczęta. Przeciągnęła
się na łóżku, wstała, wykonała poranne czynności i udała się do gildii. Musi w
końcu wyruszyć na jakąś misję, by spłacić mieszkanie. Uśmiechnięta przechodziła
przez ulice jej ukochanego miasta. W końcu dotarła do gildii. Przywitała
uśmiechem wszystkich i udała się w stronę tablicy z misjami. Każdą misję
czytała z wielką uwagą, zastanawiała się, czy podoła zadaniu sama. Jej
przemyślenia przerwał męski głos.
- Ledwo wróciłaś i już zamierzasz iść na misję? – Po tych
słowach odwróciła się w stronę ów mężczyzny, okazał się być nim Gray.
- O, cześć. No wiesz, muszę jakoś spłacić 12-miesięczny
czynsz. Obiecałam, że spłacę to jak najszybciej. – Uśmiechnęła się do niego
serdecznie.
- Spokojnie, coś się znajdzie. Ale nie teraz, chodź usiądź z
nami, musimy się Tobą nacieszyć. – Wyszczerzył się pokazując swoje białe
uzębienie.
- Okej. – Ruszyła za nim w kierunku ‘najsilniejszej
drużyny’.
- Cześć wszystkim. – Odezwała się Lucy.
- Dzień dobry, siadaj. – Pokazała na wolne obok niej miejsce
Tytania.
- A więc co się u Was działo przez ten rok mojej
nieobecności? – Uśmiechnęła się do przyjaciół, którzy patrzyli na nią jak w
obrazek. – Ej, czemu się tak na mnie gapicie?
- Nie widzieliśmy Cię tyle czasu, musimy się napatrzeć. –
Odezwał się Natsu.
- Proszę Was, nie zmieniłam się przecież aż tak bardzo.
- Przepraszam, że przeszkadzam. – Nagle jakiś głos odezwał
się nad ich głowami. Szybkim ruchem odwrócili się w stronę tego głosu. Okazało
się, że to Mira. – Lucy, wczoraj wieczorem pod adresem gildii przyszedł list.
Jest do Ciebie. – Podała blondynce białą kopertę. Ta szybkim ruchem otworzyła
list i zaczęła z uwagą czytać jej treść. Z minuty na minutę jej oczy zaczęły
się powiększać. Przyjaciele obecni przy tym zmartwili się wyrazem jej twarzy.
- Lucy… Co się dzieje? – Zaczął niebieski kot.
W tym samym momencie blondwłosa wybuchła niepohamowanym
płaczem i wybiegła z gildii zostawiając zdezorientowanych przyjaciół przy
stoliku.
- Co się mogło stać? – Odezwał się niepewnie Gray.
- Spójrzcie, Lucy zostawiła list. Z niego dowiemy się co się
stało. – Smoczy zabójca chwycił kartkę i już zamierzał zacząć ją czytać, ale…
- Natsu, nie wolno nam, to list Lucy. – Przerwał mu Gray.
- A widzisz jakieś inne wyjście? Chcę jej pomóc, a nie
dowiem się co się stało, jeśli nie przeczytam tego listu. Sam widziałeś w jakim
stanie była Lucy, to musi być coś poważnego.
- Gray, myślę że Natsu ma rację. – Powiedziała Erza. –
Natsu, czytaj. – Dodała.
Minęło kilka minut i różowowłosy już wiedział co się stało.
- No i, co się stało? Natsu, mów! – Zaczął Gray.
- To list od ojca Lucy. Jest ciężko chory. Prosi w tym
liście, by przybyła do domu się z nim pożegnać. – Przyjaciele zdali sobie
sprawę z reakcji Lucy, natychmiast udali się w stronę jej mieszkania. Biegli
ile sił w nogach, nie chcieli zostawić jej samej w takiej sytuacji. Doszli do
jej mieszkania, pukali, lecz nikt im nie otwierał. Natsu wspiął się po ścianie,
by wejść przez okno – było otwarte, więc bez chwili namysłu wszedł do środka, a
tuż za nim reszta. Rozglądali się, szukali po całym mieszkaniu blondynki, lecz
nigdzie jej nie znaleźli. Po chwili zrozumieli, że mogła już się spakować i
udała się na stację. Jak szybko weszli, tak szybko wyszli również przez okno i
biegiem udali się w możliwe miejsce pobytu ich przyjaciółki. Nie mylili się, z
dala już dało się zauważyć drobną sylwetkę siedzącą na ławce i czekającą z
niecierpliwością na pociąg, który już od kilku minut powinien tu być. Jej twarz
była zasłonięta włosami, więc nie zauważyli nawet jej czerwonych od płaczu oczu
i mokrych od łez policzkach.
- Lucy… - Zaczął Natsu. Brązowooka otrząsnęła się i szybkim
ruchem ręki otarła mokre policzki i wstała z ławki.
- Co tu robicie? – Nawet na nich nie spojrzała, jej twarz
dalej była zasłonięta przez włosy.
- Myślałaś, że zostawimy Cię z tym samą? Nie ma mowy.
Powiedz, czy jest coś co możemy dla Ciebie zrobić? – Odezwał się Gray.
- Jest coś takiego… Możecie mnie przytulić? – Nie musiała
długo czekać, by ktoś spełnił tę prośbę, bo została w tym samym momencie
przytulił ją Gray. Chwilę potem dołączyła do nich Erza i Happy. A Natsu stał i
patrzył na tą całą sytuację z boku.
- Mamy jechać z Tobą? – Zaczął Gray ‘odrywając’ się od
płaczącej jeszcze blondynki.
- Nie, nie trzeba. Poradzę sobie, ale dziękuję, że
przyszliście. Dużo to dla mnie znaczy. – Uśmiechnęła się lekko do przyjaciół.
Nadjechał pociąg. Lucy wzięła swoją niewielką walizkę i udała się w stronę
otwierających się drzwi do maszyny. Odwróciła się w stronę przyjaciół i
pomachała im na dowidzenia. Ledwo wróciła po tak długiej nieobecności i znowu
musi ich zostawić. Wsiadła do pociągu i udała się na wolne miejsce przy oknie.
Pociąg ruszył. Droga bardzo się jej dłużyła. W jej głowie pojawiały się
wspomnienia związane z ojcem. Zanim wyruszyła na Wyspę Tenrou, widziała go po
raz ostatni, został bankrutem i zaczął pracować w gildii kupców. Szybko
nadrobił straty i odzyskał ich stary dom. Ona czekała z niecierpliwością, aż
pociąg się zatrzyma i w końcu zobaczy po tak długiej nieobecności ojca. Pociąg
zatrzymał się, a Lucy wybiegła z niego i udała się w stronę domu. Po kilkunastu
minutach drogi znalazła się przed wielkim domem, bez namysłu weszła do środka i
skierowała się w stronę sypialni ojca, gdzie jak podejrzewała, mógł być. Drżącą
ręką dotknęła klamki, bała się tego, co zaraz może zobaczyć, ale zrobiła to,
weszła do środka i nie myliła się, był tam jej ojciec, lecz nie sam. Wokół
niego można było zauważyć różne aparatury medyczne, do których był podłączony oraz
lekarza, który zapisywał coś na kartce.
- T-tato… Jestem. – Ciszę tam panującą przerwała właśnie
Lucy, która zaczęła podchodzić w stronę lekarza i chorego ojca. Zauważyła, że
jej ojciec śpi, więc aby go nie budzić chwyciła lekarza za ramię i odciągnęła na
bok, chciała się dowiedzieć co jest przyczyną takiego stanu jej rodzica.
- Panie doktorze… Co z moim ojcem? Czemu jest w takim
stanie? – Blondynka spojrzała na niego swoimi wygasłymi oczami.
- Cóż mogę powiedzieć… Sam doprowadził się do takiego stanu…
Pracował tak ciężko przez cały rok, żeby odzyskać ten dom i teraz widać jaką
cenę za to płaci… Walczy o życie. – Po tych słowach dziewczyna zasłoniła usta
ręką i zaczęła szlochać. Lekarz objął ją ramieniem i powiedział…
- On tu czekał na Ciebie, mam nadzieję, że to mu pomoże. –
Uśmiechnął się do niej lekko, a ona odwróciła wzrok w stronę łóżka, na którym
leżał jej rodzic i podeszła do niego. Uklękła i
chwyciła jego zimną dłoń i przyłożyła do policzka.
- Tato, jestem tu przy Tobie… Obiecuję, że Cię nie opuszczę.
– Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy, które chwile potem zaczęły spadać na
białe prześcieradło. Drugą ręką dotknęła jego czoła. Ten gest musiał poczuć, bo
zaraz się przebudził. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Lucy, to naprawdę Ty? – Spytał cicho.
- Tak tato, to ja. Nic nie mów, odpoczywaj, proszę. –
Uśmiechnęła się do niego.
Lucy patrzyła na niego z przejęciem i troską. Przeszłość nie
miała teraz tutaj żadnego znaczenia. Liczyło się to, że jest przy nim i go nie
zostawi. Nie mogła, w końcu miał tylko ją.
Tymczasem w gildii dało się słyszeć rozmowy kilku magów.
- Biedna Lucy, nie chcę sobie nawet wyobrażać, co teraz
przeżywa. – Zaczęła Mirajane, wycierając kolejną szklankę.
- Może ktoś powinien z nią tam pojechać, wspierać? –
Powiedziała z przejęciem Lisanna.
- Proponowaliśmy jej to, ale odmówiła. Powiedziała, że da
sobie radę. – Odparł Gray.
- Rozumiem. W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak
się modlić o zdrowie dla jej ojca i o siły dla niej.
- Masz rację. A tak w ogóle, widział ktoś Natsu? – Spytał
mag lodu zmieniając temat.
- Natsu i Happy poszli na misję. Powiedzieli, że pomogą Lucy
jak tylko będą mogli i zarobią pieniądze na to, by opłacić zalegający za 12
miesięcy czynsz. – Wyjaśniła Mira.
- To miłe z ich strony, Lucy na pewno to doceni. –
Uśmiechnęła się lekko Lisanna.
I tak nastał wieczór. Magowie rozeszli się do swoich domów,
ale każdy z nich myślał o tej całej sytuacji. Każdemu z osobna było żal ich
przyjaciółki, która teraz bardzo cierpi, a nie ma przy niej nikogo, kto mógłby ją
wesprzeć.
Kolejny rozdział za mną ;D żadna rewelacja, ale cieszę się,
że to w końcu napisałam ;P
Czekam na komentarze ^^
Kolejny rozdział – może jutro ;)
Żadna rewelacja?!To jest zaaaaaajebiste! ^^
OdpowiedzUsuńFajna notka ;D Podoba mi się twój styl pisania, mimo, że nie za bardzo lubię parę 'Gray i Lucy' to twoje opowiadanie jest naprawdę świetne <3 Czekam na kolejne ^^
OdpowiedzUsuńJak Ty w siebie nie wierzysz!!! Kobieto to jest świetne!!! I fajnie, że przywróciłaś staruszka do życia :). Wolę czytać =, kiedy wiem, że ojciec Lucy żyję.
OdpowiedzUsuńCholera, chciałabym Lucy zobaczyć w takich długich włosach...
OdpowiedzUsuńRozdział wymaga skomentowania!
Biedna... :c
Mam nadzieję, że jej ojciec jednak nie umrze...
To urocze, że Gray ją przytulił <3
I że ma takich prawdziwych przyjaciół ^^