Po kwadransie zatrzymali się przed jakąś jaskinię. Dragneel
wsłuchał się uważniej w ciche odgłosy, które stamtąd wychodziły. Nie czekając
chwili dłużej, wbiegł do środka a tuż za nim reszta towarzyszy. Zakapturzona
postać zatrzymała się na wysokim drzewie przed grotą. Odczekała trochę, by
wyrównać oddech. Już miała zeskoczyć z gałęzi, gdy nagle z jaskini wyskoczyło
kilka osób. Jeden z nich trzymał związaną małą dziewczynkę. Jak się
spodziewała, magowie z Fairy Tail ruszyli w pościg za nimi.
- Oddajcie dziewczynkę! – Krzyczał Salamander.
- Po naszym trupie! – Odkrzyknął jeden z nich.
- To się da załatwić. Zaraz zamienię Cię w popiół! – Dodał
pewnie. – Ryk Ognistego Smoka! – Wykrzyczał, a z ust chłopaka wyłoniła się kula
ognia, która dosięgła płaszcza porywacza. Szybkim ruchem zdjął ją z siebie.
Wszyscy wybiegli na wielką polanę, by chwilę potem porywacze mogli zostać
znokautowani przez piaskowe tornado, które nie wiadomo skąd się pojawiło.
- Co się dzieje? Skąd ten piasek? – Spytał Fullbaster. Magów
nie dosięgnął ten atak. Stali w osłupieniu i zaczęli się rozglądać dookoła,
szukając osoby odpowiedzialnej za ten atak. Porywacze wstali, przecierając
oczy. Wciąż trzymali dziewczynkę. Płakała.
- Zamknij się w końcu smarkulo! – Wrzasnął jeden,
potrząsając nią trochę. Przygryzła dolną wargę, ale po jej policzkach nadal
płynęły łzy. Powoli tracił nad sobą kontrolę. Uniósł rękę do góry, by zadać jej
cios. Przymknęła oczy, odczekała chwilę, ale nie poczuła żadnego bólu. Uniosła
jedną powiekę. Tuż przed nią stał wysoki, ubrany w garnitur rudowłosy chłopak.
- Nie tak traktuje się damy. – Rzekł chłodno poprawiając
swoje okulary.
- Kim jesteś? – Spytał.
- Kimś, kto nie pozwoli Ci skrzywdzić tej dziewczynki. – W
mgnieniu oka, wziął młodą Chigiri na ręce i zniknął. Pojawił się przy ciągle
stojących i zaskoczonych magach. – Opiekujcie się nią. W końcu to Wasze
zadanie, prawda? – Spojrzał na nich wyczekująco. Tytania potrząsnęła głową i
przybrała pozycję bojową.
- Nie wiem kim jesteś, ale dziękujemy za pomoc. Resztę
zostaw nam. – Po tych słowach, reszta drużyny ruszyła na przeciwników. Dzięki
takiej mieszance magii połowa lasu została spalona, a druga połowa zamrożona.
Przeciwnicy leżeli już nieruchomo na trawie. Wróżki odetchnęli z ulgą.
Rozglądnęli się dookoła. Dziewczynka stała i wlepiała wzrok w swoich
wybawicieli. Uśmiechnęli się do niej. Jednak ten uśmiech szybko zszedł im z
twarzy, gdy zauważyli, że jeszcze jedna postać podbiega do dziecka, w dodatku z
nożem. Pędem ruszyli naprzód, by zapobiec tragedii. Aiko odwróciła się tyłem i
co jedynie zdążyła zobaczyć to ciemność. Ktoś zasłonił ją własnym ciałem.
Magowie stanęli jak wryci. Przeciwnik padł, a dziewczynka była cała.
- D-dziękuję. – Wyszeptała cicho mała tuląc się do postaci.
Nie znała jej. Była ubrana w długi czarny płaszcz, a na twarzy miała maskę.
Postać odsunęła się od niej i spojrzała porozumiewawczo na magów. Zrobiła kilka
kroków w tył.
- Ej, kim Ty jesteś? – Spytał pierwszy różowowłosy i ruszył
w jej kierunku. Odbiegła. – Ej! Czekaj! – Krzyczał. Na marne, postać zniknęła.
- Natsu, uspokój się. Ten ktoś ją uratował. – Rzekła
Scarlet. – Wracajmy lepiej do domu. Misja zakończona. Dobrze się czujesz? – To
ostatnie pytanie skierowała do przestraszonej jeszcze dziewczynki. Ta kiwnęła
twierdząco głową i wzięła ją na plecy. Godzinę później dotarli do posiadłości.
Ku ich zaskoczeniu, w salonie czekał na nich pan Chigiri.
- Tatusiu.. – Usłyszał ten głos. Ten tak bardzo bliski jemu
sercu. Zerwał się z kanapy i przytulił do siebie córkę.
- Aiko. – Wyszeptał. – Tak bardzo Wam dziękuję. – Zwrócił
się do magów. – Zaraz otrzymacie zapłatę.
- Nie możemy przyjąć tego wynagrodzenia. – Odezwała się
Tytania.
- Dlaczego nie? Pieniądze nie mają tu teraz żadnego
znaczenia. Moja córka jest cała i zdrowa, przynajmniej tak chcę się Wam odwdzięczyć.
- Ale to nie my ją uratowaliśmy.
- Jak to?
- Porywacze zostali pokonani przez nas, ale Aiko została
uratowana dzięki pewnemu rudowłosemu mężczyźnie w garniturze i pewnej
zamaskowanej osobie.
- Zamaskowanej osobie? – Mężczyzna zastanowił się przez
chwilę. – Więc wrócił.. – Rzekł cicho.
- Kto wrócił? – Zapytał ciekawy mag lodu.
- Gwiezdny Rycerz. – Odpowiedział krótko.
- Gwiezdny kto?
- Gwiezdny Rycerz. Na jego masce da się zauważyć namalowane
dwie gwiazdy, ale to też nie stąd ta nazwa. Ta postać jest magiem Gwiezdnej
Energii. Można powiedzieć, że ta osoba jest tutaj legendą, aczkolwiek jeszcze
żyje. Wszyscy myśleli, że już umarł albo odszedł. Ostatni raz był widziany rok
temu. Przez niektórych jest podziwiany i uwielbiany, przez innych zaś znienawidzony.
- Dlaczego znienawidzony?
- Z tego co wiem to okradał niektórych bogatych ludzi, by
potem rozdawać te łupy biednym.
- I z tego powodu został znienawidzony? To takie szlachetne
z jego strony.
- Nie dla wszystkich.. Ale skoro mówicie, że dziś przyczynił
się do uratowania mojej córki to też będę musiał mu podziękować.. Mam nadzieję,
że kiedyś będę miał okazje się z nim spotkać. – Uśmiechnął się delikatnie. –
Mimo wszystko i tak chcę byście przyjęli nagrodę..
- Aiko! – Wszyscy odwrócili się w stronę schodów, po których
zbiegło dwoje ludzi. Przytulili do siebie młodą Chigiri.
- Braciszek Mizuki, Lu. – Rzekła uradowana dziewczynka.
- Tak się cieszymy, że jesteś cała i zdrowa. – Rzuciła
szczęśliwa blondwłosa.
- My już chyba pójdziemy.. – Zaczęła cicho Tytania.
- Absolutnie! – Sprzeciwił się pan domu. – Zostańcie na
poczęstunek no i na noc. Jest już późno. – Dodał poważnie. Nie mieli szans, by
się sprzeciwić temu spojrzeniu. Kiwnęli twierdząco głowami.
- W takim razie idę przygotować kolację. – Odezwała się brązowooka
i udała się do kuchni.
Wszyscy zasiedli do stołu, wyczekując na poczęstunek. Niecałą
godzinę później delektowali się wyrobami jakie zafundowała im blondwłosa.
- Dziękujemy za posiłek. – Odezwała się Scarlet jako
pierwsza.
- Właśnie przygotowałam pokoje. Zaprowadzę Państwa do nich.
– Rzekła dziewczyna. Goście odeszli od stołu i udali się za nią. Każdemu
pokazała pokoje i gdy będą czegoś potrzebować, mają się kierować do niej o
każdej porze dnia i nocy. Sama zaś zniknęła we własnym pokoju. Wypuściła z
siebie powietrze i opadła na łóżko. – Wiesz, że nie możesz tu przychodzić kiedy
chcesz?
- Przed Tobą nic się nie ukryje.
- Irytujesz mnie.
- Uwielbiam Cię jak to mówisz. – Wyszczerzył się brunet i
usiadł na brzegu jej łóżka. – Jak rana? – Spytał troskliwie.
- Nienajgorzej. Nie boli już tak bardzo.
- Pokaż.
- Nie. Jest dobrze Mizuki, dzięki. To tylko ręka.
- Ale mogło być gorzej.
- Ważne, że jest bezpieczna. – Posłała mu delikatny uśmiech.
– Możesz już wyjść? Chciałabym się wykąpać i pójść spać. – Dodała po chwili.
- Może Ci pomóc? – Spytał zadziornie. Ta uderzyła go ramię.
- Po moim trupie. Zboczeniec. – Ruszyła w kierunku łazienki
i zamknęła drzwi na klucz. Chłopak wyszedł.
Nastał ranek. Jako pierwsza przebudziła się blondwłosa.
Szybko się ogarnęła i zeszła na dół przyszykować śniadanie dla gości. W lodówce
na szczęście znalazła jeszcze coś co można było wykorzystać do śniadania. Kompletnie wczoraj zapomniałam zrobić
zakupów. Kto by pomyślał, że oni tyle jedzą? Pytała się w myślach. Po paru
minutach zaniosła już wszystko do salonu. Nie minęło pięć minut a wszyscy
zeszli się na dół i porywając wszystko co tylko można wepchnąć do buzi. Z jej
strony wyglądało to tak jakby to były jakieś zawody. Zwłaszcza między tymi
dwoma magami. Patrzyła na nich dłuższą chwilę, aż w końcu z transu wyrwał ją
jakiś głos.
- Ej, bo jeszcze się zakochasz. – Rzucił brunet w jej
stronę. Ona posłała mu tylko groźne spojrzenie. - Czuję się zazdrosny, wiesz? –
Rzekł poważniej. Tym razem dostał w ramię.
- Nie wygłupiaj się. Miłość nie jest dla mnie. – Burknęła
cicho w jego stronę i zniknęła gdzieś w kuchni.
Po zjedzonym posiłku.
- Lucy. Odprowadzisz naszych gości na stację. – Rzekł
stanowczo pan Chigiri.
- Oczywiście. – Odpowiedziała poważnie.
- Ale nie trzeba.. damy sobie radę. – Zaczęła Scarlet.
- I tak zamierzałam się udać do centrum. Muszę zrobić
zakupy. – Posłała szkarłatnowłosej delikatny uśmiech.
- No cóż.. Skoro tak.. – Po podziękowaniach ruszyli w stronę
centrum. Mag lodu i różowowłosy zaczęli się o coś kłócić, niebieski latający
kot dopingował swojego wiernego przyjaciela, a kobieta w zbroi zachwycała się
krajobrazem. Oni tak zawsze? Przyglądała
się im dość uważnie. Byli tacy niepozorni. Niby bohaterowie, ale zachowywali
się jak dzieci. Mieli też swój urok.. Zaraz moment.. O czym Ty myślisz? Pokręciła głową i się delikatnie uśmiechnęła.
- Dziękuję. – Rzekła nagle. Zatrzymali się i spojrzeli
zaskoczeni na dziewczynę. – Uratowaliście ją. Jest dla mnie jak siostra. Nigdy
bym sobie nie wybaczyła, gdyby coś się jej stało.
- Na szczęście jest już bezpieczna. – Scarlet posłała jej
ciepły uśmiech. Nagle pod magami Fairy Tail pojawiły się jakieś kręgi. Zastygli
w bezruchu. Blondwłosa rozglądnęła się dookoła. Kilka metrów od nich stali inni
magowie z członkiem Rady Magów na czele.
- Za zniszczenie jednego z największych i drogocennych lasów
zostajecie niniejszym aresztowani. – Wyrecytował z kartki jeden z żołnierzy.
Brązowooka zauważyła jak na czołach każdego z magów z Fairy Tail pojawiają się
krople potu. Kręgi zniknęły, ale w zamian za to na rękach pojawiły się kajdany.
- Przepraszam, dokąd ich zabieracie? – Spytała blondwłosa.
- Do więzienia.
- Ale oni uratowali dziecko, pokonali porywaczy. –
Tłumaczyła ich. Dlaczego ja to robię?
Dlaczego im pomagam? Przecież mnie to nie powinno w ogóle obchodzić..
- Należysz do Fairy Tail? – Spytał.
- Nie.
- Więc się nie wtrącaj! – Krzyknął. O nie.. już ja Ci pokażę.. Ruszyła za nimi. Gdy dotarli do lochów,
dziewczyna zaczepiła jednego ze strażników.
- Czy można im jakoś pomóc?
- A co Ci do tego kobieto?
- Są przecież niewinni. To był wypadek.. nie, oni przecież
uratowali dziecko.
- Jest jeden sposób, by mogli stąd wyjść.
- Naprawdę? Jaki?
- Trzeba zapłacić tak zwaną kaucję. Za każdego 50 000
klejnotów.
- Ile?! – Zdawało się jej, że się przesłyszała.
- 50 000 klejnotów, ale ktoś taki jak Ty chyba nie ma
tylu pieniędzy, prawda? – Spojrzał na nią kpiąco. Ta tylko zacisnęła pięści. Po
chwili jednak uśmiechnęła się.
- Mam. Zapłacę za nich. – Po tych słowach wybiegła i ruszyła
do posiadłości państwa Chigiri. Jak burza wpadła do pokoju i otworzyła
niewielkiej wielkości kasetkę wyciągając z niej wyznaczoną sumę. Kwadrans
później wróciła w to samo miejsce. Rzuciła sakiewkę z klejnotami. – Przelicz i
ich wypuść. – Rzekła twardo. Chyba do
końca zwariowałam. I wyszła.
- Możecie wyjść. – Odezwał się nagle strażnik i otworzył
celę.
- Ale jak to? – Spytała zdziwiona Scarlet.
- Ktoś Was uratował. Zapłacił za Was kaucję. – Odpowiedział.
- Kto?
- Jakaś blondyna. No już, wynocha! Tym razem Wam się
upiekło. – Wygonił ich. Mimo, że nie posiedzieli tam długo, zatęsknili za
widokiem słońca i nieba. Spojrzeli po sobie porozumiewawczo i ruszyli tylko im
wiadomą stronę.
Ciaossu!
Echem.. no to na początek WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE W TYM
NOWYM – 2013 ROKU CUKIERECZKI! :*
A teraz do rzeczy..
No cóż.. mimo tego, iż nie jestem w najlepszej formie po tym
Sylwestrze to i tak napisałam rozdział.. kto by pomyślał, że po alkoholu ma się
takie pomysły? o.O Hy hy ^^
Za wszelakie błędy, przepraszam.. i za te chaotycznie
ułożone zdania.. mam nadzieję, że się nie pogubiliście xD
Do usłyszenia Kochani ;*
Powoli już nic nie rozumiem...
OdpowiedzUsuńBickslow : Po tobie można się było tego spodziewać.
Cicho >.< Nie no, w miarę ogarniam. Ale tyle nowych rzeczy i w ogóle... Ale jest dobrze. Rozdział świetny,chociaż nieco mi namieszał :3
Buzia ~ !
~Reneé
Ooo! Czyli wychodziłoby na to, że nasza Lucy jest tym Gwiezdnym Rycerzem, a dziewczynkę uratował Loki? Tak by przynajmniej wychodziło ^^ Rozdział dobry. Może chwilami trudno było się połapać o co chodzi, ale jest dobrze. No i właściwie wydaje mi się, że jak w tamtych Lucy niejako była prawie w tym samym schemacie to tutaj jest już inaczej. Naprawdę bardzo fajnie się to teraz czyta. Oczywiście brakuje mi tu opisów D:
OdpowiedzUsuńTak poza tym czekam na rozwiązanie tego wszystkiego i mam nadzieję, że jeszcze będzie kilka akcji kiedy to spotkają Gwiezdnego Rycerze.
Pozdrawiam i życzę dużo weny! Eh... Sama umieram skacowana po Sylwku... (Wypiłam tylko 3 lampki szampana i mam dość x_x) Zresztą dowiedziałam się, że wszyscy w mojej rodzinie chcą rozwód i się teraz tak ładnie kłócą, że aż szkoda wychodzić z pokoju i gdzieś do rodziny pojechać =.=
Buźka Kochana! ;*
Nie rozumiem was dziewczyny, ja tam wszystko ogarniam :D
OdpowiedzUsuńWnioskuje jak poprzedniczka, że Lucy jest Gwiezdnym Rycerzem, jeszcze łobuzów kaucje zapłaciła ^.^ Oby jej ładnie podziękowali !
Ciesze się, że jest nowy rozdział bo już się martwiłam, że może porzuciłaś tego bloga - na szczęście jednak nie.
Zapowiada się na prawdę ciekawie więc z niecierpliwością oczekuje dalszych losów naszych ukochanych bohaterów :)
(Misaki, współczuje atmosfery w domu :( Ale to może przez alkohol na sylwestra tak teraz mówią? Często tak jest;p Głowa do góry i trzymaj się!)
No i Animka, tobie również wszystkiego dobrego w nowym roku :*
No w końcu! Ile można czekać?! wiesz, że ja sobie włosy wyrywałam i jestem przez ciebie prawie łysa? Dorwę cię!
OdpowiedzUsuńRozdział cuuuuuuudny. Lucy Rycerzem. No coś podobnego! Tylko wiesz, że ja kocham jak opisujesz sceny NaLu, więc niecierpliwie czekam!!!
Buziaczki :*
PS. Zapraszam do siebie :)
Lucy Gwiezdnym Rycerzem?? Przyznam ze to ciekawe ;) w dodatku jest jak Robin Hood zabiera bogatym daje biednym ;D
OdpowiedzUsuńciekawi mnie baaaaaardzo Mizuki ;D;D mam nadzieje ze jeszcze o nim przeczytam :P buziaaaa ;**
O jakie fajne! Jestem tu pierwszy raz, ale i tak mi się podoba. Dodaję się do obserwatorów. :D Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuń*ociera pot z czoła* Niech to diabli, zaległości mam straszne! O.O No ale w końcu doszłam do twojego opowiadania i jestem pod wrażeniem ;3 Zaciekawił mnie Mizuki, liczę na to, że w kiedyś się pojawi :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie życzę weny i wszystkiego dobrego w nowym roku! :D
Jakieś takie dziwne... nie łapię na razie klimatu
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest suuuuuuuuuper!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego...
Pozdrawim i życzę weny :D.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCud, miód , malina!!! Powinnam iść spać, że by wypocząć, bo 1 października idę pierwszy raz do pracy, ael Twoje opowiadanie już mnie wciągnęło :).
OdpowiedzUsuń