Poranek przyniósł dziewczynom nie tylko ogromny ból głowy,
ale też głód i pragnienie.
- Mam nadzieję, że już na weselu nie będzie takiego
szaleństwa. – Skwitowała Bisca.
- Na weselu to będzie chyba jeszcze większa masakra. –
Rzuciła blondwłosa. – Prawda Erza? – Zwróciła się do przyjaciółki. Ta jednak
jako jedyna z towarzystwa jeszcze spała. – No tak.. zapomniałam, że Tytania ma
słabą głowę.
- Przyzwyczai się. Jak już będzie mężatką to dopiero zacznie
pić. – Rzekła Alberona z uśmiechem.
- Co Ty możesz o tym wiedzieć? Hmm? – Heartfillia spojrzała
na nią z przymrużonymi oczami. – Czy my o czymś nie wiemy? – To pytanie
wybudziło dziewczyny całkowicie. Wyczekująco spojrzały na brunetkę.
- Niby czego nie wiecie? – Spytała ze spokojem. – Oh, no tak
się mi powiedziało, dobra?
- A jest ktoś wyjątkowy w Twoim życiu? – Wyszeptała
blondwłosa, gdy reszta dziewczyn starała się jakoś ogarnąć. Alberona
zachłysnęła się alkoholem, który spożywała.
- Że co?! – Krzyknęła oniemiała, a Heartfillia zaśmiała się
cicho.
- Oj no nie ma się czego wstydzić.
- Chyba za dużo wypiłaś Lucy, bo gadasz bzdury. – Rzekła już
spokojniej. Magini Gwiezdnej Energii już nic nie powiedziała. Odpowiedź
brunetki sprzed chwili i jej zachowanie rozwiało wątpliwości jakie miała.
- To kto budzi Erzę? – Zmieniła temat. Dziewczyny spojrzały
po sobie, ale wiadomo.. nikt nie chciał dostąpić tego ‘zaszczytu’. – O której
tak w ogóle ma być ślub?
- O piętnastej. – Odpowiedziała jej Strauss. Blondwłosa
spojrzała na zegar i westchnęła.
- Wiecie, że mamy tylko sześć godzin, by doprowadzić nas, a
w szczególności pannę młodą do porządku? – Uraczyła dziewczyny srogim
spojrzeniem. – Dobra. Ja ją obudzę. – Rzuciła. Na twarzach dziewczyn pojawiła
się wyraźna ulga. – Ja zajmę się Erzą, a Wy wracajcie do siebie i sprawdźcie, czy
wszystko jest zapięte na ostatni guzik. – Rozporządziła, a dziewczyny
posłusznie wyszły z mieszkania. Teraz blondwłosa zastanawiała się nad pobudką
przyjaciółki. Ostatecznie wybiegła z domu, wracając po paru minutach z
ulubionym smakołykiem szkarłatnowłosej. Tak jak się spodziewała, podstawienie
pod nos przyjaciółki kawałka ciasta był strzałem w dziesiątkę. Oby potem nie miała pretensji, że nie mieści
się w suknię ślubną’. – Przeszło przez myśl blondwłosej. – Erza, wiesz, że
za niedługo masz ślub?
- Spokojnie, zdążymy. – Rzekła opanowana.
- Przynajmniej suknię masz kupioną. – Mruknęła. Tytania
jednak to słyszała. Spojrzała na Heartfillię i przyglądnęła jej się. – Tylko mi
nie mów, że.. – Dziewczyna nawet nie chciała kończyć. – Erza! – Krzyknęła
nagle, co było zaskoczeniem nie tylko dla Scarlet, ale i samej blondwłosej. –
Dlaczego nie masz sukni? – Spytała już w miarę spokojnie.
- Wyleciało mi z głowy.
- Jak mógł Ci wypaść z głowy zakup sukni ślubnej?!
- No bo to tak wszystko się nagle pozmieniało..
- Eh, nie ma czasu. – Westchnęła brązowooka. Podeszła do
przyjaciółki i nim ta skończyła swój przysmak, wyrwała jej talerz z ręki i
skarciła ją wzrokiem. – Idziemy na zakupy i to zaraz. – Rzekła tonem poważnym i
zdecydowanym. – Bez dyskusji. – Dodała, gdy zauważyła, że przyjaciółka chce coś
powiedzieć.
Godzinę później.
- Niewiarygodne! No po prostu niewiarygodne! Jak można nie
kupić wcześniej sukni ślubnej? – Heartfillia powtarzała to zdanie co chwilę,
odkąd wyszły z mieszkania. Tytania przymierzała w tej chwili dziesiątą z kolei
suknię, a blondwłosa niecierpliwie tupała nogą.
Po dwóch godzinach, Scarlet w końcu zdecydowała się na
klasyczną, prostą, śnieżnobiałą suknię z wyciętymi plecami.
- No to skoro zakupy mamy za sobą, wracamy do mnie. –
Skwitowała magini Gwiezdnej Energii. – U mnie się wykąpiesz, a potem Cancer
zajmie się resztą.
- Dziękuję Ci, Lucy. – Rzuciła Tytania z uśmiechem.
- Nie ma sprawy. Najważniejsze, że już jest wszystko
załatwione, prawda?
- Tak. Teraz już jest na pewno wszystko.
- Super. O obrączkach nie zapomnieliście?
- Nie. Są, na pewno.
- Co za ulga.
Kwadrans później, dotarły do domu. Heartfillia wygoniła
szkarłatnowłosą do łazienki, a sama zaczęła szukać kreacji na uroczystość. Z
szafy wyciągnęła beżową sukienkę na ramiączkach, obcisłą w biuście, a
rozkloszowaną do połowy ud. W pasie znajdowała się zaś czarna, gruba wstążka.
Na nogi założyła czarne buty.
- Świetnie wyglądasz. – Usłyszała głos Tytanii.
- Dziękuję. Jeszcze fryzura, makijaż i dodatki i będę
gotowa. – Heartfillia sięgnęła po jeden ze złotych kluczy. – Otwórz się bramo
Kraba: Cancer! – Tuż przed nią pojawił się wzywany Gwiezdny Dych z nożyczkami w
rękach.
- W czym mogę pomóc – ebi?
- Potrzebne dwie fryzury. Dla panny młodej. – Wskazała ręką
na przyjaciółkę odzianą w różowy szlafrok. – I dla mnie.
- Już się robi – ebi. – Pierwsza na krześle usiadła Tytania.
Rak upiął jej długie, szkarłatne włosy w niskiego koka, grzywkę zaczesał na bok
i wpiął śnieżnobiałą różę nad lewe ucho.
- Wyglądasz rewelacyjnie! – Rzekła blondwłosa. – To teraz
moja kolej. – Dodała i usiadła na miejscu przyjaciółki. Tamta, korzystając z
wolnej chwili, udała się do kuchni, zaparzyć sobie herbaty. – Gotowa! –
Krzyknęła po kilkunastu minutach. Jej włosy spięte były w wysokiego koka, a na
policzki opadały lekko zakręcone kosmyki.
- Ty również wyglądasz świetnie. Natsu chyba zwariuje na
Twój widok. – Rzuciła Scarlet z uśmiechem.
- Szczerze wątpię. Bardziej zajmie się wchłanianiem tego, co
będzie na stole, niż tym co dzisiaj ma na sobie i jak wyglądam. – Zaśmiała się.
– Dobra, teraz pomogę Ci założyć sukienkę i idziemy do katedry. – Mówiąc to,
jej Gwiezdny Duch wrócił do swojego świata, a Heartfillia wraz z panną młodą
zaczęły się siłować z zapięciem sukni.
Pół godziny do ślubu.
- Erza! Wyłaź już! Spóźnisz się na własny ślub! – Krzyczała
blondwłosa przez drzwi do łazienki, w których zamknęła się szkarłatnowłosa.
- Nogi mi się trzęsą. Nie dam rady! – Odkrzyknęła jej.
- Erza, no! Lepiej mnie nie denerwuj. Wczoraj mówiłaś mi, że
nie chcesz czekać, a teraz chowasz się w łazience i trzęsiesz się jak galareta!
- Yo Lucy! – Usłyszała nagle. Ku jej zdziwieniu (albo i
nie), w oknie stał nie kto inny jak Salamander, odziany w elegancki garnitur. –
Co tu jeszcze robisz? Wszyscy już są w katedrze.
- No wiesz.. na pewno też bym tam już dawno była, ale KTOŚ
zamknął się w łazience i nie chce wyjść.
- Kto tam jest?
- Nieustraszona Tytania – panna młoda. – Rzekła dziewczyna.
– No Erza, do kurwy nędzy wyłaź stamtąd! – Zdenerwowała się znowu dziewczyna i
zaczęła nerwowo stukać w drzwi.
- Ej Lucy, spokojnie. Nie denerwuj się. Ślicznie wyglądasz,
więc nie psuj tego swoją złością. – Dragneel wskoczył do środka i stanął obok
dziewczyny, która delikatnie się zarumieniła na komplement chłopaka. – To co
Erza, wychodzisz? Wszyscy czekają na Ciebie, a Jellal chyba najbardziej.
- Ja naprawdę nie wiem, co się ze mną dzieje, ale nie mogę
się ruszyć.
- To ja Cię zaniosę do katedry, bo wszyscy się
niecierpliwią. – W mieszkaniu nastąpiła cisza. Ani zamknięta w łazience
Tytania, ani różowowłosy z Heartfillią, nie odezwali się. Gdy po kilku minutach
blondwłosa próbowała coś powiedzieć, usłyszała dźwięk przekręcanego klucza w
zamku.
- Dobra, możemy iść. – Rzekła Scarlet, siląc się na uśmiech.
- Skąd ta nagła zmiana? – Zainteresował się różowowłosy.
- Cicho, nie ważne. Idziemy do katedry. – Rzuciła szybko
brązowooka i pociągnęła przyjaciół za rękę w stronę wyjścia.
Katedra.
- No gdzie oni są? – Denerwował się Fernandes. – Erza
powinna już tutaj dawno temu być.
- Spokojnie. To normalne, że panna młoda się spóźnia. –
Starał się go pocieszyć Fullbaster.
- Tak myślisz?
- Kobieta w tym dniu chce pięknie wyglądać.
- Erza na pewno będzie wyglądała ślicznie. – Rozmarzył się
niebieskowłosy. – Ale wiesz co? – Zwrócił się do maga lodu. – Ty też byś super
wyglądał, gdybyś miał na sobie garnitur.
- No przecież.. – Spojrzał na swoje ciało, które jak się
okazało, było zupełnie nagie. – Jak to się stało?! – Podczas, gdy Fullbaster
rozpoczął poszukiwania garderoby, drzwi katedry otworzyły się. Oczy
zgromadzonych spojrzały właśnie w tamtą stronę. W progu stał Dragneel wraz z
blondwłosą.
- Przepraszamy za spóźnienie. Były problemy hmmm techniczne?
– Wyszeptała dosyć głośno Heartfillia z delikatnym uśmiechem. – Sytuacja
opanowana. Panna młoda już czeka. – Dodała i pociągnęła różowowłosego za rękę w
stronę wolnych miejsc. Za nimi pojawiła się Scarlet. Wszystkim zebranym zaparło
dech w piersiach na jej widok. Sam niebieskowłosy nie mógł oderwać od niej
oczu. Wyglądała przepięknie. Niczym prawdziwa Królowa Wróżek.
- Echem.. mogę? – Mistrz gildii podszedł do
szkarłatnowłosej, wyciągając w jej kierunku ramię.
- Będzie mi bardzo miło. Dziękuję. – Uśmiechnęła się do
niego promiennie. W katedrze rozbrzmiała muzyka płynąca ze strun skrzypiec.
Zgromadzeni wstali, a Tytania wraz z Mistrzem ruszyli przed ołtarz, gdzie
czekali na nich niski, pulchny kapłan wraz z Fernandesem. Dreyar oddał rękę
swojego ukochanego dziecka niebieskowłosemu, który to nie posiadał się ze
szczęścia.
Po sakramentalnym ‘tak’, młoda para z gośćmi, udali się do
gildii na wspólne świętowanie. Jedzeniu, piciu, tańczeniu i śpiewaniu nie było
końca. Każdy z nich się bawił. Nikt nie był smutny, ani samotny.
Minęło kilka dni. Po weselu w gildii, które trwało dwa dni,
rozpoczęto porządki. Młode małżeństwo udało się na wypoczynek do Rosemary.
- Eh.. to była cudowna uroczystość i wesele. – Skwitowała
białowłosa barmanka, polerując szkło.
- To prawda, ale widać że dla niektórych impreza jeszcze
trwa. – Rzuciła Heartfillia wskazując na Alberonę, która to siedziała na stole
z beczką między nogami.
- Erza z Jellalem zamówili na wesele mnóstwo alkoholu. To,
co nie zeszło, Cana właśnie wypija. – Dołączył się do rozmowy młody Dreyar.
- Wszystko jasne.. – Rzekła blondwłosa, zamiatając podłogę.
- A mnie ciekawi jeszcze jedna sprawa.. – Zaczęła Strauss. –
Kiedy kolejny ślub i wesele? – Spojrzała na Heartfillię.
- Dlaczego patrzysz akurat na mnie? – Zdziwiła się
dziewczyna.
- No wiesz, bo Ty i Natsu..
- To nie znaczy, że musimy się od razu pobierać, prawda? –
Białowłosa zamilkła i wróciła do swoich obowiązków, tak samo jak i blondwłosa.
Do gildii weszła część magów. Gdy tylko przekroczyli próg, drzwi zatrzasnęły
się. – Oj, mam złe przeczucia. – Mruknęła Heartfillia. Nie myliła się. Miotła,
którą to właśnie trzymała w ręku, zmieniła się.. w węża. – Aaaa! – Krzyknęła.
Salamander w mgnieniu oka znalazł się przy niej. Niestety blondwłosa na jego
widok przestraszyła się jeszcze bardziej, gdyż na szyi różowowłosego zamiast
jego łuskowatego szalika, znajdował się obślizgły wąż. Dragneel zrzucił go z
siebie na podłogę, a ten popełzał w nieznanym im kierunku. Magowie rozejrzeli
się po gildii. Nogi z krzeseł, ław i stolików zamieniały się w gady, tworząc po
chwili ‘błyszczący’ dywan we wnętrzu budynku.
‘W małżeństwie ważne jest nie tylko dobrać się zaletami,
Ale i wadami.’
xD
Yeaa! Zaleta pracowania popołudniami? Bycie samemu na
sklepie i możność napisania rozdziału w zeszycie, a jak! :D
Nudy jak cholera! ;/ - to akurat minus.
Myślałam, że dodam rozdział dopiero przez weekend, ale.. już
utopiłam swoje ‘smutki w butelce wódki’ i mnie wzięło by wkleić rozdział dziś
xD
Hmm i odpowiadając na pytania niektórych, o czym piszę
książkę.. mianowicie:
Jest to opowieść o dziewczynie imieniem Angel i jej
przyjaciołach, która po dwóch latach nieobecności, wraca do domu i przyjaciół.
Przez te lata nieobecności praktykowała swoją siłę. Starała się przyzwyczaić do
bycia czarodziejką, którą to się okazało, że jest. Gdy wraca, Bractwo mianuje
ją Mistrzem. Na początku się nie zgadza, jednak później z pewnych przyczyn,
zgadza się. Okazuje się, że czarnoksiężnicy wypowiedzieli wojnę Bractwu. Angel
wraz z przyjaciółmi starają się ją wygrać.. co się stanie dalej.. nie powiem,
bo to nie ładnie tak dużo gadać xD gdy skończę, postaram się ją wydać, albo
chociaż opublikować gdzieś w sieci, by inni mieli z tego frajdę ^^
;*
Fajny rozdział ale wydaje się jakiś taki hmm....."krótki" ;) Nie mogę się doczekać kolejnego ślubu ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Nie mogę doczekać się następnego.
OdpowiedzUsuńDo napisania
Maa-cha♥
Nie wiem z czego się bardziej cieszyć...
OdpowiedzUsuńCzy z rozdziału- który był cuuuudny !
Czy z tego ze wydajesz książkę !!!
*.*
Gihihihhi...może niedługo To nasze gołąbeczki się spikną ? :D
Erza dostała stracha przed ślubem !
>.<
I te węże...o.O
Okropność ! xd
Ty to masz pomysły...xd
Pozdrawiam :3
It's melanżing time C:
OdpowiedzUsuńWesele wyszło zajebiście, nawet ciekawy pomysł wyszedł ci z tymi wężami !
Ciekawa jestem... skąd one się tam wzięły? I dlaczego boa z szalika Natsu go nie udusił? XD
Byłoby śmiesznie!
Erza, Erza, Erza... strach przed pójściem do ołtarza miała jakąś dziwną nazwę.... Kurde nie pamiętam xD
Jak sobie przypomnę, to dam ci znać ;)
Czekam na kolejne rozdziały!
Sayonara i zapraszam do mnie!
ŚLUB SIĘ ODBYŁ!!!!
OdpowiedzUsuńNie wierzę nie u straszona Tytania ma tremę :D
Mizutami :Ty byś też miała !!!
Nie wnikaj w to ,bo to nie twoja sprawa !
Mizutami :Ona się rumieni .Ładnie wyglądasz z takimi policzkami :D
Mizutami przestań już !! .UH przepraszam za nią :D
No co do rozdziału cztery kciuki do góry :P
Tak dobrze czytasz cztery heheh .
No już koniec bo się rozpisałam .
Weny na kolejny rozdział ,Pozdrawiam Ayomi:P:) <3 :D
Świetny rozdział!!! Czekam na następny :).
OdpowiedzUsuńPs. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mogła przeczytać książkę, nad którą pracujesz :). Pozdrawiam :).
Moje zaległości jak zwykle są. Całe szczęście, że to tylko jeden rozdział! Będę mogła chociaż "prawidłowo" skomentować. No to może od początku...
OdpowiedzUsuńRanek i budzące się, skacowane dziewczyny. Byłoby całkiem normalnie, gdyby nie fakt, że za kilka godzin ma się odbyć wesele, i co jest największym zmartwieniem pań? Nie kiecka, czy dodatki, które założą na ślub, oj nie, największym problemem jest panna młoda, a raczej to, kto ją obudzi! :D
Ale w sumie ... chyba też nie odważyłabym się budzić Tytani >.< Lucyna, mistrz! Jak zwykle ciasto truskawkowe wszystko załatwiło ! :D
Jak można nie kupić sukienki, jak ? :D Ale z niej niezdara, oj Erza, Erza :)))))) No i dziewczyny wyszykowane, wszystko pięknie, ładnie, cacy, gdyby nie to, że dziewczyna ma tremę i zamknęła się w łazience! :D Co za kobieta. No i wpada Salamander! No i mamy komplement w stronę Lucy :3
No, ale koniec końców weselicho się odbyło w przyjemnej atmosferze. ^^ No i końcówka mnie rozwaliła z tymi wężami. Rozdział mega pozytywny!
Przesyłam Ci mnóstwo weny i buziaków :*
A myślałam, że coś przeszkodzi na ślubie... cieszę się jednak, że tak się nie stało :D Nieustraszona Tytania i jej trema przedmałżeńska była wprost urocza ^.^ Rozdzialik rozkoszny i świetny, a do tego zapowiadający ostatnie zadanie... węże *boi się*.
OdpowiedzUsuńA co do książki, zapowiada się ciekawa historia, więc mam nadzieję, że uda ci się wydać tą książkę. Powodzenia! :***
- Erza na pewno będzie wyglądała ślicznie. – Rozmarzył się niebieskowłosy. – Ale wiesz co? – Zwrócił się do maga lodu. – Ty też byś super wyglądał, gdybyś miał na sobie garnitur.
OdpowiedzUsuńGahahaha jebłam xD
Lily : weź się najpierw przywitaj...
Ah no tak! Ohayoooo ! Maj nejms ys Mira-chan !
Lily : skończ szpanować ingliszem...
Co ja tutaj widzę ? Że w odwiedzinkach jest mój blog :* Aww dziękuje :3 Wreszcie dogoniłam wszystko z rozdziałami :D sporo masz tu tego nie powiem :>
Lily : A gdzie ja i Gajeel ?
Cicho kocie ! *spuszcza go w kiblu* Erza ma tremę... a to ci dobre xD Cana nie wstydź się ! Laxus czy Bacchus ? xD Natsu w garniaku O.o dziwnie ,że go nie podpalił xd tag teraz jesztem ształym czytelnikiem :*