Heartfillia nerwowo kręciła się po gildii i starała się
pomóc przyjaciołom. Dla niej zaczęły się trudności. Mimo, że znała ich
zwyczaje, zachowanie to bała się, że jednak spudłuje i któryś z przyjaciół
zostanie uwięziony w ciele kozy na zawsze. Szybko jednak odegnała te złe myśli
i skoncentrowała się na kolejnej kozie.
- Lucy dobrze się chyba bawi w tę zgadywankę. – Zagadnęła
brunetka siedząca przy barze i popijająca trunek z beczki.
- To nie tak, że ona dobrze się przy tym bawi.. –
Odpowiedział jej młody Dreyar. – Dobrze wie, że jeśli popełni błąd, straci
przyjaciela. Przyjrzyj się jej uważnie Cana. – Jak powiedział, tak zrobiła.
Spojrzała na przyjaciółkę, która to nadal przyglądała się jednej z kóz z
wyraźnym skupieniem. – Ona jest zdeterminowana. W środku na pewno czuje strach,
a nam chce pokazać, że jest silna. – Brunetka przyjrzała się dokładnie wyrazowi
twarzy przyjaciela, który to nie spuszczał z oczy blondwłosej. Spojrzała i na
nią, po czym westchnęła i upiła łyk z beczki.
- Czy Ty masz zamiar ją zjeść? – Zaśmiała się.
- O czym Ty mówisz? – Odpowiedział jej pytaniem na pytanie
beznamiętnie.
- Gapisz się na nią jak Natsu na kawałek mięsa. Zrób coś z
tym.. ślinisz się.
- Nieprawda.. – Jednak by mieć pewność swych słów, gdy tylko
Alberona odwróciła wzrok, przetarł kąciki ust dłonią.
- Macao! Wakaba! – Krzyknęła Heartfillia wskazując palcem na
kozy. Jedna z nich miała w pyszczku (?) fajkę. Magini od razu wiedziała, że to
Wakaba. Jego najlepszym przyjacielem od zawsze był Macao. Nawet w innej formie
trzymali się blisko siebie.
- No w końcu. – Wysapał Conbolt.
- To nie jest łatwe. – Rzuciła magini Gwiezdnej Energii i
podeszła do następnej kozy.
Minęły trzy godziny.
Większość kóz już na dobre zostało przemienionych w ich
ludzką postać, co niezmiernie cieszyło blondwłosą maginię.
- Zrób sobie przerwę. – Rzucił Opiekun Gwiazdy.
- Przerwa? W takim momencie? – Zdziwiła się dziewczyna.
- Wyglądasz na zmęczoną. Masz nieograniczony czas, więc czym
się martwisz?
- Mam kilka powodów.. chodzi o to, że chcę moim przyjaciołom
zaoszczędzić cierpienia w ciele kozy.. a po drugie: nie chcę by się zbytnio
przyzwyczaili do tej postaci.. – Mówiąc to, wskazała palcem na jedną z kóz,
która zaczęła ciągnąć za nogawkę spodni młodego Dreyara, po czym gdy już
wyrwała kawałek materiału, zaczęła go żuć. – Freed. – Rzekła blondwłosa. Nie
myliła się. W miejscu gdzie stała koza, pojawił się zielonowłosy mag.
- L-laxus? – Spytał oniemiały widząc przed sobą swój wzorzec
do naśladowania. Mina blondyna nie wskazywała niczego dobrego. Skarcił wzrokiem
odmienionego, po czym odwrócił się w stronę baru. Blondwłosa zaś westchnęła i
odwróciła się w stronę dwóch kóz, które to łypały na siebie wzrokiem.
Heartfillia będąc świadkiem tego zjawiska, mogłaby przysiądz, że widzi jak z
nozdrzy obydwóch wydobywa się para.
- Natsu i Gray? – Szepnęła i podeszła bliżej. Ci już w
między czasie zaczęli stukać swoimi raciczkami, przygotując się jakby do ataku.
(o kurwości.. padłam z tymi raciczkami xD) Schylili swoje łby, po czym ruszyli
na siebie i zetknęli się swoimi rogami. – Ej! Co wy wyprawiacie? –
Zainterweniowała magini i wkroczyła między nich. – No naprawdę to musicie być
wy, ale który to który? – Patrzyła to na jednego, to na drugiego i nie mogła
znaleźć żadnej różnicy. Gdyby na szyi jednej z kóz byłby łuskowaty szalik, nie
musiałaby się długo zastanawiać, który to Salamander, jednakże obydwoje nie
mieli żadnych szczególnych rzeczy. Kucnęła przed jedną z kóz i ze skupieniem
wpatrywała się jej w oczy. Po chwili jednak odwróciła się do drugiej. Ku jej
zdziwieniu, ta zaś siedziała na podłodze.. bez włosów. (no bo co mają kozy? xD)
– Gray! – Krzyknęła bez chwili zawahania. Tak.. tylko ten przyjaciel miał
tendencję do zdejmowania ubrań bez wyraźnej przyczyny. – Natsu! – Dodała z
uśmiechem w stronę drugiej kozy, po czym na ich miejscach pojawiły się ich
ludzkie postacie.
- To już prawie koniec. – Rzucił Opiekun. – Zostały jeszcze
trzy kozy. - Nie zwlekając, udała się w stronę ostatnich zmienionych
przyjaciół. Ci, którzy już powrócili do swoich normalnych ciał, siedzieli przy
barze, obserwując uważnie przyjaciółkę. Kibicowali jej z całego serca.
Po kwadransie próba zakończyła się zwycięsko. Heartfilli
udało się wykonać zadanie bezbłędnie, co ucieszyło nie tylko ją, ale i resztę
magów.
- Gratuluję Lucy. Dobra robota. Zdecydowanie zasługujesz na
ten złoty klucz. – Mężczyzna podarował dziewczynie kolejną ‘nagrodę’, na co ta, ucieszyła się szczerze.
- Dziękuję. – Rzekła, po czym zniknął.
- Świetna robota Lucy! – Krzyknęło naraz parę magów.
- Emm.. – Zmieszała się na te słowa. – Cieszę się, że nic
Wam nie jest. – Rzekła szczerze i poważnie.
- Impreza? – Rzucił ktoś z tłumu.
- Ja spasuję. – Odezwała się szybko. – Myślę, że lepiej
będzie jeśli pójdę do domu..
- Dlaczego? Źle się czujesz? – Zainterweniowała Carla.
- Ogólnie jest lepiej, ale po tej próbie wolałabym odpocząć.
Przepraszam Was.. – Uśmiechnęła się delikatnie i nie czekając na reakcję
innych, wyszła z gildii, rzucając jeszcze krótkie spojrzenie w stronę
Dragneela, który to siedział przy barze, odwrócony do niej plecami. Nadal był
zły. Wiedziała to, ale nie miała zamiar go przepraszać. Przynajmniej nie teraz.
- Płomyczku, długo będziesz chodził taki obrażony na nią? –
Dosiadł się do niego nie kto inny jak mag lodu.
- Odczep się.. – Burknął pod nosem. – Jak mnie nazwałeś? –
Poderwał się na chwilę z krzesła, po czym za chwilę z powrotem na nim usiadł. –
Z resztą nie ważne. – Dodał szeptem, dopił napój i wraz ze swoim Exceedem
wyszedł z gildii.
- Nie ogarniam go. – Westchnął Fullbaster.
Kilka dni później.
W gildii atmosfera była napięta, gdy tylko Smoczy Zabójca i
magini Gwiezdnej Energii spędzali tam czas.
- Erza, Natsu, Gray, Lucy, Happy.. do mojego gabinetu. Mam
dla Was zadanie. – Rzekł Mistrz poważnym tonem. Magowie posłusznie udali się na
piętro. – Moja znajoma prosi o pomoc silnych magów, którzy będą w stanie
odbudować jej dom. Myślę, że to zadanie jest idealne dla Waszej czwórki.
- Echem! – Chrząknął Exceed.
- Piątki! – Poprawił się szybko Mistrz. – Udajcie się na
koniec miasta, tam będzie na Was czekać.
- Mam pytanie.. – Odezwał się nagle Dragneel.
- Słucham?
- Czy mogę nie uczestniczyć w tym zadaniu? – Dreyar, tak
samo jak i reszta drużyny zdziwiła się na te słowa. – Skoro KTOŚ wychodzi z
założenia, że potrafi sobie sam poradzić, to po co mam się tam pchać?
- Natsu.. nie przeginaj. – Szepnął w jego stronę mag lodu.
Heartfillia spojrzała smutnym wzrokiem na różowowłosego. Nie odezwała się.
Przygryzła tylko dolną wargę i zacisnęła mocniej pięści.
- Wybacz, ale już powiedziałem, że tam będziesz. Nie ma odwołania.
– Rzucił staruszek poważnie. – To wszystko, możecie już wyruszać. – Dodał, a
magowie wyszli.
Godzinę później dotarli na obrzeże Magnolii, gdzie tak jak
mówił Mistrz, czekała na nich starsza kobieta.
- Oh! Tak się cieszę, że już jesteście! – Ucieszyła się na
ich widok. – Jestem Kokoro. Przyjaźnię się z Makarovem od lat.. powiedział, że
ma silnych magów, którzy pomogą mi odbudować dom i gospodarstwo.
- Gospodarstwo? – Powtórzyła Scarlet.
- Tak.. hoduję byki. Może to dziwnie zabrzmi, ale rzekłabym,
że to moja pasja.. byki. – Zaśmiała się staruszka.
- Rozumiemy..
- To co? Pokaże Wam gdzie są materiały do budowy i możecie
zaczynać pracę. – Kokoro zaprowadziła magów do miejsca, gdzie znajdowały się
ułożone cegły, deski oraz inne rzeczy do odbudowy jej miasta. Uwagę Heartfillii
przykuła zaś prowizoryczna zagroda, w którą to zapędzone było bydło. Jeden z
byków wpatrywał się w nią swoimi czarnymi, jak smoła oczami. Przez ciało
blondwłosej przeszedł zimny dreszcz, po czym nagle upadła na kolana.
- Lucy! – Zainterweniował Fullbaster i podbiegł do
przyjaciółki. – Ej, co jest? Wszystko w porządku? – Zaniepokoił się.
- Taa.. – Uśmiechnęła się blado. – Po prostu jakoś tak nagle
dziwnie się poczułam. Spojrzała na swoje dłonie, które to lekko drżały.
- Nie jesteś przyzwyczajona do tak ogromnej siły, co? – Tuż
przed nią pojawił się nagle dobrze zbudowany mężczyzna. Miał na sobie ciemne
skórzane spodnie, oraz czarne sznurowane wysokie buty. Przyjrzała się mu
dokładnie. Miał czarne oczy, orzechowe włosy, związane w niechlujnego kucyka, a
w jego uszach błyszczało siedem kolczyków, trzy w prawym i cztery w lewym. –
Jestem Opiekunem Gwiazdy Byka. Czas na kolejną próbę. – Rzekł. – Stałaś się
teraz bardzo silna fizycznie. Pokaż, że potrafisz to dobrze wykorzystać. – Dodał
tajemniczo.
- Czyli podarowałeś mi tę moc, bym była bardziej przydatna
przy budowie?
- Tak.
- Rozumiem. Dam z siebie wszystko. – Heartfillia wstała
pełna entuzjazmu i sił i nie czekając na reakcję przyjaciół, zabrała się do
pracy.
- Nie przesadź.. – Szepnął Opiekun poważnym tonem.
- Spójrzcie! – Krzyknęła blondwłosa. – Spójrzcie co
potrafię! – Oczy magów zwróciły się w jej kierunku z lekką irytacją.
Heartfillia przenosiła kilkanaście belek na jednym ramieniu bez wyraźnego
zmęczenia i na dodatek z wielkim uśmiechem.
- Nie powinnaś się tak forsować. – Zauważył mag lodu.
- To nic, na serio! Pokaże Wam jeszcze więcej. – Odłożyła
belki na bok i rozglądnęła się dookoła. – O! Widzicie te cegły? Przeniosę je
wszystkie.
- Zwariowałaś?! Tego jest chyba tona jak i nie więcej.
- Dam sobie radę. – Uśmiechnęła się szeroko w stronę
przyjaciół i podeszła w stronę ułożonych cegieł. Wzięła kilka głębszych
wdechów, po czym władowała na ręce materiał budowlany.
- Lucy.. moim zdaniem i tak nie powinnaś tego robić..
- Podam je Natsu. – Zignorowała słowa przyjaciela i udała
się na miejsce, gdzie Smoczy Zabójca pełnił rolę budowlańca domu. Blondwłosa
załadowana cegłami nie zauważyła jednak wystającego kamienia, który to
doprowadził do potknięcia się magini. Cegły, które to niosła, wypadły z jej rąk
i uderzyły w budowany dom, który to po chwili zawalił się.
- Lucy! – Tytania wraz magiem lodu i Exceedem podbiegła do
przyjaciółki. – Wszystko gra?
- Tak, jasne.. – Odpowiedziała dość niepewnie i spojrzała na
chmurę dymu, która to unosiła się nad zwalonym domem. – Eh.. – Posmutniała i
podeszła do ruin. Gdy kurz opadł, jej uwagę przykuł łuskowaty szalik oraz ręka,
wydobywająca się spośród gruzów. – NATSUUUU~! – Rozpaczliwy krzyk dziewczyny
odbił się echem na obrzeżach Magnolii.
‘Nie staraj się tak za wszelką cenę być silny.
Siła odgradza nas od innych ludzi.’
Dam, dam, dam~
Yay! Wróciłam.. noo nie było mnie dość długo.. hehe..
wybaczcie mi xD
Ale żyję! To najważniejsze.. miewam się też nienajgorzej, a
więc chyba wszystko cacy ^^
Hmmm.. końcówkę chyba zawaliłam.. ale to poprawię jak się
wyśpię xD
A tymczasem.. Kasiek idzie ćwiczyć xD
Dozobaczyska Promyczki moje Kochane!
Całuję i ściskam każdego z osobna! ;*
<3
Hejka ;) Wiem, że Natsu żyje, to silny chłopak, przeżyje nawet coś takiego. Podoba mi się to, że od razu nie zmienił swojego stosunku do Lucy, nie tak szybko przeszła mu ta złość. Ciekawi mnie, kiedy ze sobą szczerze porozmawiają. Musi szybko wyzdrowieć.
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz u mnie ;) Rzadko tutaj komentuję, ale zwykle bywa tak, że nie mam weny na komentarz. Zawsze czytam Twoje notki i czekam na cierpliwie na następną :D
Nie obraź się, ale rzeczywiście końcówka jest...
OdpowiedzUsuńWiem że pisze (po raz setny) jakbym pisała najlepiej na świecie, ale po prostu wypowiadam swoje zdanie.
Natsu nadal obrażony na Lucynkę. To się robi wkurzające.
Przeproś ją kretynie !
No ale teraz to chyba raczej Lucy będzie musiała mu to jakoś zrekompensować ^_^
Gihihihihihihihi
Faktycznie dawno cię nie było, ale dobrze wiedzieć że żyjesz xd
Pozdrawiam i śpij dobrze :3
Ja chcę dalszy ciąg! Co się stanie?!
OdpowiedzUsuńPóżniej napiszę dłuższy komentarz jak na razie pozostawiam ślad że przeczytałam.
Powiem coś szczerze- Natsu, ty kretynie! Przestań się dąsać i udawać dzieciaka obrażonego! Uszanuj zachowanie kobiety, która próbuje się usamodzielnić. Nie powinieneś tak postępować, rozumiesz? * to kieruje do pana N. xd *
OdpowiedzUsuńCo do próby - to taka inna, w sumie jak każda ( nie zabłysnęłam, przecież wiadome, że każda próba będzie inna). No ale dobrze, że magowie nie są kozami xd Chociaż niektórym to się chyba podobało * taki Freed na przykład* I coś widać, że kroi się coś z Laxusem o.O czyżby chłopak zakochał się w Lucy? Zobaczymy, co będzie dalej ^^
Lucy, siłacz, strongmen- powaliło mnie to ^^ I jej "wychwalanie się" nie skończyło się najlepiej. Czemu zakończyłaś w takim momencie ._. Wiem, że z chłopakiem wszystko w porządku,ale mam nadzieję, że po tym się pogodzą i wreszcie ze sobą szczerze porozmawiają.
Kochana, życzę Ci mnóstwo weny i satysfakcji :*
Jak to zawaliłaś końcówkę, chyba nie wiesz co piszesz xD Ale zaczynając od początku...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Lucy udało się rozpoznać wszystkich pozamienianych przyjaciół, najbardziej chyba rozwaliła mnie scena Natsu i Graya jak trykają się głowami ^.^ To było takie.. takie w ich stylu :D
No a potem ta misja... rany, nie wiem czy miałaś taki zamiar, ale jak czytałam opis "pana Byka" xD to miałam przed oczami całkiem mraśne ciacho.... *leci ślinka* - stop, bo zamieniam się w Laxusa :D
No to Lucyna pokazała kawał swojej siły - była zdolna zawalić gruzem niepokonanego Salamandra haha ^.^ Ale tak na serio, to mam nadzieję, że nic poważniejszego mu się nie stało... albo że go Lucyna nie zabiła przypadkiem O.o
Ciekawi mnie to (tak, jak zwykle musiałaś skończyć w takim momencie... nie daruje ! :P) jak potoczy się ta sytuacja, no i może dzięki temu wypadkowi nasze kłótliwe gołąbeczki się ze sobą pogodzą? (o ile ktoś tu nadal będzie żywy xD). Wpadł mi też pewien pomysł do głowy... ale nie będę w razie czego spoilerować, zaczekam grzecznie na następny rozdział :3
Życzę Ci duuużo weny, wolnego czasu i uśmiechu na buźce ^.^ :***
Super!!! Jak zawsze rozdział świetny :). Tylko, że nie pamiętam czemu Natsu był obrażony na Lucy...
OdpowiedzUsuńPs. Wybaczam, bo mnie też nie było jakiś czas. Mój komp był w naprawie przez co nie miałam jak czytać dalszego ciągu.
Cudny rozdział jak zawsze! Kocham jak piszesz! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://bolesnelimbo.blogspot.com/