W tym samym czasie na posesję wchodził pewien różowowłosy
już mężczyzna. Na prawym ramieniu miał czerwony znak gildii Fairy Tail.
Przystanął, widząc jakąś nieznaną mu osobę przed swoim domem. Tak samo zrobiła
dziewczyna. Patrzyli na siebie. Jego pierwsze wrażenie? Jakby widział swoją
ukochaną Lucy, ale była jakby młodsza i z różowymi włosami.
- Natsume! Obiad! – Drzwi od domu nagle się otworzyły i
wyszła z nich ONA. Nie zmieniła się prawie w ogóle. Prócz długich, sięgających
pasa blondwłosów, nie było zmienione nic.
- Już idę mamo, ale kto to jest? – Wskazała palcem na
przybyłą osobę. Oczy blondynki powiększyły się dwukrotnie. Zasłoniła usta z
zaskoczenia.
- Natsume, idź do domu. – Rzuciła i jakby siłą wepchała
córkę do środka. Zamknęła drzwi i ruszyła w stronę przybyłego Dragneela. –
Natsu! – Rzuciła się mu na szyję. – Tak się cieszę, że jesteś cały. – Dodała po
chwili.
- Też się cieszę, że Cię widzę.. ale mam pytanie.. Kto to
był?
- Natsu.. to nasza córka. – Uśmiechnęła się do chłopaka
niepewnie. Przez chwilę patrzył na nią zaskoczony, lecz po chwili i na jego
twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Przytulił żonę do siebie, lecz po chwili ją
od siebie odkleił.
- Ale czekaj.. Jak to? Kiedy? Co?
- Natsu.. zanim Ty wyruszyłeś na misję, to ja się o tym
dowiedziałam. Nie chciałam Ci tego mówić, bo wtedy byś nie spełnił swojego
marzenia..
- Ty głuptasie! – Przerwał jej. – To Ty zawsze byłaś i
jesteś moim marzeniem. – Po policzkach blondwłosej zaczęły płynąć łzy. – No to
mi o niej opowiedz. – Szybko zmienił temat.
- Może niech sama Ci o sobie opowie? – Pociągnęła go za
rękę. Jak się spodziewała, różowowłosa stała pod drzwiami i przysłuchiwała się
całej rozmowie.
- To ten facet jest moim tatą? – Rzuciła. Ręce miała
skrzyżowane na piersiach, a jej mina nie wskazywała nic dobrego.
- Natsume.. – Zaczęła blondwłosa.
- Fajnie, że w końcu Cię poznałam, tatusiu! – Nastolatka
dosłownie rzuciła się mu na szyję, uśmiechając się szeroko. Pani Dragneel (jak
to brzmi ;P) wzruszyła się gestem córki.
- No to skoro jesteśmy już wszyscy, możemy coś zjeść. –
Uśmiechnęła się szeroko do swoich najdroższych osób. Nie trzeba było mówić tego
po raz drugi. W mgnieniu oka znaleźli się przy stole i zaczęli się zajadać.
Blondwłosa wypuściła z siebie głośno powietrze i sama do nich podeszła. Siedzieli
obok siebie. Patrzyła na nich jak w obrazek. Zachowanie, kolor włosów,
determinacja, magia, a nawet ich imiona były podobne. Po zjedzonym posiłku,
oboje oparli się o tył krzeseł i oddychali głęboko.
- No to opowiadajcie, co się tu działo podczas mojej
nieobecności. – Zaczął rozmowę różowowłosy.
- Od czego by tu zacząć? Trochę się zmieniło w gildii. –
Dragneel zaczął już otwierać usta, ale został zatrzymany przez ukochaną. -
Wyprzedzę Twoje pytanie, tak, dziadek nadal jest mistrzem. Co jeszcze.. ah tak,
Erza jest żoną Jellal’a.
- Co?! – Oburzył się.
- Nie przerywaj. – Skarciła go. – Mają dwie córki i syna. Za
kilka miesięcy znów zostaną rodzicami. – Mina Salamandra? Bezcenna. – Gray i
Juvia prócz tej dwójki nie mają już żadnych dzieci. Aczkolwiek z tego co
zauważyłam, to Ren upodobał sobie Natsumę. – Tu uśmiechnęła się chytrze do
córki, która spłonęła niewielkim rumieńcem.
- Co?! Syn tego gołodupca? Już ja mu to wybiję z głowy! –
Wstał od stołu, ale wzrok żony mówił wszystko i z powrotem usiadł.
- Ma powodzenie. – Dodała. – Nie tylko Ren ją lubi.. Ma
rywala.. Mianowicie Romeo.
- Romeo?
- Tak. A w sumie to nie nasza sprawa.
- Jak to nie nasza?
- Natsume sama wybierze, kogo będzie chciała. Co by Ci tu
jeszcze powiedzieć.. O! Jej najlepszą przyjaciółką jest Ami.
- Córka Levy i Gajeel’a?
- Dokładnie. Zaskoczysz mnie czymś jeszcze?
- Jestem magiem klasy S. – Powiedziała jakby od niechcenia,
a Salamander o mało co nie wylądował pod stołem z wrażenia, na co młodsza
Dragneel zaśmiała się.
- Od kiedy?
- Jakieś 10 lat temu.
- Niesamowite. Cieszę się, gratuluję. – Uśmiechnął się
szczerze do ukochanej. – Jest jeszcze coś?
- W sumie to sam się dowiesz wszystkiego w swoim czasie, gdy
pójdziesz do gildii. Ucieszą się na Twój widok.
- Noo to się okaże. Ja tam myślę, że mnie zjedzą, że
zostawiłem Cię samą, w ciąży.. Matko.. ominęło mnie tyle wspaniałych rzeczy. –
Chwycił się za głowę.
- Ej. Nie martw się tym. Dałam sobie radę, nie byłam też
przecież sama. Był przy mnie Gray, Erza, Levy..
- Ale i tak.. trochę mnie to boli.
- Zapomnij. – Posłała mu delikatny uśmiech i wstała od
stołu. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Salamander wstał i podszedł do
drzwi. Jego oczom ukazało się kilkoro nastolatków, mniej więcej w wieku
Natsume. Wśród nich rozpoznał jedynie Romeo.
- Braciszek Natsu! – Wykrzyknął tamten. – Wróciłeś! –
Wprosił do środka i szeroko się uśmiechnął.
- Cześć Romeo. – Podeszła do przybyłych gości blondwłosa.
- Witaj siostrzyczko Lucy!
- Dzień dobry ciociu! – Krzyknęli pozostali.
- Wchodźcie. Pewnie chcecie zabrać gdzieś Natsume?
- Dokładnie tak. Chcemy iść na misję. – Odpowiedział Romeo.
- Na misję? – Spytała nagle młodsza Dragneel, wychodząc zza
pleców matki.
- Należymy do gildii. To będzie wyzwanie. – Uśmiechnął się w
jej kierunku Ren.
- Ale się napaliłam! – Krzyknęła uradowana.
- Poczekaj moment, młoda panno. Nie jesteście za młodzi na
Waszą pierwszą misję? – Skarciła ich zapał brązowooka.
- Ale mamo..
- Lucy, odpuść. Niech idą. – Różowowłosy postanowił dołączyć
do rozmowy.
- Co Ty mówisz Natsu? Oni są za młodzi.
- Ale silni i pełni determinacji. Natsume.. – Tu skierował
się do córki i posłał jej szeroki uśmiech. – Idź i pokaż im co potrafisz.
- Dziękuję tato! – Rzuciła się mu na szyję. Teraz to
blondwłosa nie miała wyboru.
- No dobra, ale macie mi ją mieć na oku. – Dorzuciła tylko
do nastolatków, którzy właśnie wychodzili. Ci pomachali na dowidzenia i
zniknęli. – Mam złe przeczucia co do tego.. – Rzekła, gdy tylko drzwi się
zatrzasnęły.
- Nie martw się. To nasza córka, da sobie radę.
- Mimo wszystko, czuję że coś jest nie tak. Idę do gildii. –
Rzuciła szybko i ruszyła przed siebie. Salamander tylko ciężko westchnął i
ruszył za ukochaną. Po paru minutach doszli do gildii. Różowowłosy został już
od samego progu bardzo gorąco przywitany. Blondwłosa nie chcąc przerywać im tej
chwili, podbiegła do stojącej za barem Mirajane i zaczęła wypytywać na temat
misji, na którą udało się młodsze pokolenie. Po chwili, wybiegła z gildii
niezauważona przez nikogo. Kilkanaście minut zajęło jej dotarcie do celu. Znajdowała
się w jakimś lesie. Nie był za bardzo urokliwy.. wręcz przeciwnie, wprost
odpychał podróżnych. Jej to nie zraziło. Wiedziała, że jest tam jej dziecko i
chciała sprawdzić, czy faktycznie wszystko jest w porządku. Dotarła do jakieś
groty. Bez wahania weszła. Idąc ciemnym, długim korytarzem, słyszała jakieś
odgłosy. Krzyki, nawoływania, wypowiadanie różnych zaklęć. Jej serce
momentalnie przyspieszyło, tak samo jak i nogi. Czuła, że to co zaraz zobaczy,
może wywołać u niej zawał. Gdy ujrzała światełko, kończące tunel, jeszcze
bardziej przyspieszyła.
- Natsume! – Krzyknęła z całych sił. Zapanowała cisza. Jej
uwagę przykuła osoba, która właśnie próbowała udusić jej córkę. Zwolnił ucisk
na jej szyi i ją puścił. W mgnieniu oka znalazł się przy blondwłosej, przebijając
tym samym jej ciało na wylot pozłacanym mieczem. Pustym wzrokiem spojrzała na
wroga. Wyciągnął broń z jej ciała i zaśmiał się złowieszczo.
- MAMO! NIEEEEE! – Ciało różowowłosej pokryło się ogniem
tego samego koloru co jej włosy. Z szybkością światła, ruszyła na zabójcę
matki. Kilka ciosów i przeciwnik leżał jak długi na zimnej posadzce. Zapanowała
cisza. – Mamusiu.. – Kucnęła przy rodzicielce. Jej głowę położyła na swoich
kolanach i zaczęła głaskać jej złote włosy. – Nie zostawisz mnie, prawda? Wyjdziesz
z tego. – Ucałowała jej czoło. Wokół półprzytomnej magini Gwiezdnej Energii
zgromadziło się młodsze pokolenie gildii. Wszyscy milczeli. – Zróbcie coś! –
Krzyknęła nagle na przyjaciół. – Niech ktoś uratuje moją mamę! – Dodała, powoli
krztusząc się łzami. Na policzku poczuła jeszcze ciepłą dłoń matki.
- Dbaj o tatę. – Wyszeptała.
- Co Ty mówisz?
- Jesteście tacy sami, nie zostawiaj go. Wspieraj go.
- Ale mamo.. czemu tak mówisz, przecież z tego.. wyjdziesz.
- Przykro mi Natsume, ale mój czas się tutaj kończy. Uważaj
na siebie, zostań silnym magiem. Wiedz, że Was kocham. Przekaż to też tacie. –
Uśmiechnęła się blado do córki. Jej dłoń powoli zaczęła się zsuwać z policzka
różowowłosej. Zamknęła oczy.
- Mamo, nie! Nie zamykaj oczu, patrz na mnie! – Nic już nie
odpowiedziała. Jej klatka piersiowa przestała się poruszać. – Tylko nie to.. –
Załkała i przytuliła martwe ciało matki.
Kilka dni później. Pogrzeb.
Wszyscy magowie, najbliżsi stali tuż przed pomnikiem, gdzie
niegdyś zostało wygrawerowane jej imię i nazwisko. (Kto nie pamięta akcji,
gdzie została uznana za zmarłą, niech się wróci do wcześniejszych rozdziałów
^^). Nie było osoby, której policzki nie byłyby mokre od łez. Niebo było
bezchmurne, świeciło słońce. Ironia, prawda? Przed mogiłą klęczał Smoczy Zabójca.
Nie mógł pogodzić się z tym wszystkim. To dla niego za wiele. Po tylu latach
wrócił do domu, dowiedział się, że ma córkę, a teraz stracił żonę. Natsume też
nie mogła przyjąć tego do wiadomości. Zmarła na jej rękach. Zaczęła się
obwiniać, że to przez nią. Mogła jej posłuchać i nie iść na tą misję.
Oszczędziła by sobie teraz tego potwornego bólu. Tej pustki, która zagościła w
jej sercu.
- Żegnaj mamusiu.. – Wyszeptała. Po policzku spłynęła łza,
potem kolejna i następna. Całkowicie się poddała. Zaczęła głośno szlochać.
Zakryła twarz w dłoniach. Poczuła mocny uścisk. To Ren. Przytulił ją w ramach
dodania otuchy. Na marne. Jeszcze bardziej się rozkleiła.
Ludzi na cmentarzu zaczęło ubywać, aż w końcu została tylko
dwójka – Natsu i Natsume. Dziewczyna chwyciła ojca za rękę i oparła głowę o
jego ramię.
- Poradzimy sobie bez niej? – Spytała.
- Musimy. – Odpowiedział krótko. – A teraz obiecajmy sobie
tu i teraz, że będziemy przy sobie. Staniemy się silniejsi by się chronić. –
Dodał po chwili, mocniej ściskając jej zimną dłoń.
- Napaliłam się. – Odpowiedziała. W tych słowach jednak nie
było już tego ‘blasku’, co zawsze. Ostatni raz spojrzeli na mogiłę i odeszli,
nadal trzymając się za ręce.
KOONIEC!
Ciaossu!
Hmmm.. i co sądzicie? Niespodziewane zakończenie? O to
chodziło, aczkolwiek czuję, że może nie zostać mi to wybaczone przez niektórych
;/
Za szybko się to wszystko wydarzyło – wiem, ale nie miałam
już sił, by to wszystko ciągnąć.
No a teraz cóż.. mała przerwa i zaczynam nowe opowiadanie,
które pojawi się niewiadomo kiedy, ale nie martwcie się, zostaniecie o tym
poinformowani (no niektórzy, którzy mają moje gg xD)
Czekajcie cierpliwie, do usłyszenia!
Buziaki Cukiereczki :*:*
Jestem pierwsza! xD
OdpowiedzUsuńNie oddaję tego miejsca nikomu xD
Kurde!
UsuńJesteś zUa T_T Nie ostrzegałaś, że akurat koniec będzie smutny... Tragedia! ;((( Zapłacisz mi za to Kasiek >.< Marny twój los *ryczy* Takie smutne T_T Dlaczego Lulu umarła? Ghra! Mam ochotę zatłuc Natsu za to, że zostawił ją i poszedł na tę głupią misję! NIE! Mam ochotę zabić Lucy za to, że zginęła (Jak to brzmi?! xD) Epilog... AŻ drugi na tym blogu ~.~ *kłania się nisko* Jak ja uwielbiam twoją twórczość ^^ Zawsze idzie się odczepić od rzeczywistości i poczytać. Masz taki ładny styl *^* Ale już ci komplementów nie prawię~ ;P
UsuńRozdział jak najbardziej udany! Nie mam żadnych zastrzeżeń! Czekałam na niego jak głupia... Tsa o tym też ci już wspomniałam na gg xd
Co mogę powiedzieć... Jedne do czego mogę się przyczepić to Romeo~ Bo trochę by był dla niej za stary, nie sądzisz? o.O
To tyle! Nie mogę się doczekać następnej historii!
Gorąco pozdrawiam i życzę weny na nadchodzące dni!
Buźka słonko! ;***
No kurde, kurde ;D
UsuńJa tu ślepnę przez te kody >.<
Animka weź ty mi je proszę usuń, bo nie wytrzymuję T_T
Zabiłaś ją morderco! Po raz kolejny! Jak mogłaś?! Wiesz co ja przeżywam?! Rozterkę! Ale!
OdpowiedzUsuńSkoro napiszesz coś nowego to spokojnie.
I jeszcze coś.
Zapraszam na mojego drugieg bloga :P
Buziaczki :*
*Płacze, zużywając kolejne chusteczki.*
OdpowiedzUsuńBickslow : *Przytula ją i również ryczy*
Ty nawet na moich rozdziałach nie ryczysz!
Bickslow : Bo są twoje i wiem co w nich będzie!
Racja...
Animka-chan, wzruszyłam się. Najpierw, bo Natsu wrócił i córka i oni i razem i łeeeeeeeee *ryczy jeszcze bardziej*
A potem ona zginęła i on i ona i oni i gildia i łeeeeee *Rozkleja się już całkiem i zostaje z niej kałuża, jakby była Juvią*
Bickslow : Żyj!
Żyję, żyję. Bo będzie nowe opowiadanie ~ ! Ale się napaliłam ~ !
Buzi
~Reneé
Troche mi smutno że nie było takiego happy endu no ale wzruszenia tu nie brakowało. Czekam na nowe opowiadanie z niecierpliwością, mam tylko pytanie...będziesz je pisać na tym blogu tak? :P
OdpowiedzUsuńNo kto by pomyślał, że KTOŚ będzie się mi tu bił o pierwsze miejsce ^^
OdpowiedzUsuńAhh normalnie miód na moje oczy (?).. okej nie wyszło mi to.. ;/
Reneé - padłam przy Twoim komentarzu, wyobrażając sobie to wszystko o.O
Yasha - tak, na tym blogu pojawi się kolejne opowiadanie ^^ nie mam sił tworzyć kolejnego xD a i tak będzie to dla Was chyba bardziej wygodne, nieprawdaż? xD
Całuję Cukiereczki moje, koooocham Was! :*:*:*:*
One się wszędzie biją o pierwsze miejsce xD Już widziała, że biją się o tytuł "pędziwiatra" który nadałam Sunnie :D I tak, na pewno będzie to dla nas wygodniejsze jak zaczniesz nowe opowiadania na tym blogu (ajaja już zacieram rączki co ty tam wymyślisz ^^).
UsuńPS. Na pewno każdy się pod tym podpisze - my też Cię kochamy :D
*Podpisuje się*
UsuńBickslow : Masz beznadziejne pismo.
No ej no >.<
Bickslow tak po cichu też cię kocha, Bickslow mnie zdradza, Animka-chan to rywalka w miłości >.<
Wszystko piękne, końcówka smuta i tak dalej, ale.
OdpowiedzUsuń(Tak, ja zawsze mam jakieś ale ;D) Po 15 latach, Romeo był Natsolatkiem? Przecież jak po 7 latach wrócili, to on wtedy był nastolatkiem... no ale jakaś fantazja musi być.;D
Szkoda, że to już koniec...buu.. No ale czekam na nowe opowiadanie z niecierpliwością ;D
Weny życzę;D
Lulu Umarła :O Moje Życie Nie Ma Sensu Ide Się Zabić :T
OdpowiedzUsuńLu zabita... NIE!!! Dlaczego?! Mam nadzieje że w następnym opowiadaniu nie będzie jej śmierci... ani Natsu! Czekam na nowe opowiadanie!
OdpowiedzUsuńNie w każdym opowiadaniu musi być szczęśliwe zakończenie. Końcówka smutna, ale mnie się podobała, jakaś odmiana, że Lucy gdzieś umarła =) tylko w nowym opowiadaniu raczej ją zachowaj żywą xD Pozdrawiam i czekam na nowe opowiadanie (nie) cierpliwie.
OdpowiedzUsuńA więc tak wiem, że pisałaś to już dawno... Lecz dopiero dzisiaj ujrzałam twego bloga *.* Opowiadanie nic więcej nie moge powiedzieć jak CUDO!!! Lecz -.- Czemu usmierciłaś Lucy?! Przez 5 min. Nie mogłam pochamować łez T_T Tyle przżyli i,i? Aaa... Znowu się połakałam ty morderczynio! T_T Ale i tak cię kocham :3
OdpowiedzUsuńOwszem nie w każdym opowiadaniu musi być happy end, ale to jest nie do wybaczenia!!! Zużyłam paczkę chusteczek na całe opowiadanie :P. Piękne, cudowne, fantastyczne, ale koniec - masakryczny, aczkolwiek pomysł oryginalny. Pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńWitaj! ^^ 2 dni temu trafiłam tutaj i już przerobiłam 2 opowiadania. I teraz walnę prosto z mostu:
OdpowiedzUsuńJAK MOGŁAŚ :< XD
Wiesz ile ja tu ryczałam?! xD
No nic piękne opowiadania ^^
życzę weny i lecę do następnych rozdziałów.