Tak bardzo chciała żeby to był tylko koszmar. W myślach nie
dopuszczała do siebie innej możliwości. Zalana jednak łzami, depresyjnie
odgrzebywała ciało różowowłosego maga.
- Natsu, przepraszam, przepraszam, przepraszam.. –
Powtarzała niczym katarynka. Reszta drużyny przyglądała się tej scenie równie
ze smutkiem i żalem. Oni też nie chcieli dopuścić do siebie tej wiadomości, że
ten napaleniec mógłby zginąć po czymś takim. Po dramatycznej ‘akcji’,
blondwłosa wyciągnęła jego ciało, które to nie zdawało się choćby w jakikolwiek
sposób reagować na poczynania dziewczyny. Szarpała go, oklepywała w policzek,
ten niestety ani drgnął. Temperatura jego ciała również wydawała się być
niższa. – Natsu.. nie wygłupiaj się.. Otwórz oczy. – Przytuliła go mocniej do
ciała, kołysząc nim równocześnie jak małym dzieckiem. Z jej oczu spływały łzy,
które to skapywały później na Salamandra. Jej warga drżała. Im dłużej nim tak
kołysała, tym bardziej zdawała sobie sprawę jak bardzo go kochała i w jak
bardzo głupi sposób go traciła. – Proszę.. nie zostawiaj mnie. Kocham Cię,
słyszysz? Kocham, kocham.. ko-cham.. – Łkała coraz bardziej, dławiła się
słonymi kroplami, ale to nic nie pomagało.
- Ja Ciebie też. – Usłyszała. Znała ten głos. Spojrzała na
ciało, które nadal mocno tuliła. Jednakże to nie ono wypowiedziało te słowa.
Odwróciła się. Ku jej zdziwieniu, tak samo jak i reszty magów, stał tam
Dragneel. Żywy, bez żadnej rany, beż żadnego siniaka. Heartfillia ostrożnie
wstała z trawy i podeszła do chłopaka, wyciągając rękę w jego stronę.
- N-natsu? – Wyszeptała. – To Ty? Naprawdę Ty?
- Ja. – Odpowiedział poważnie.
- A-ale jak? – Odwróciła się znów w stronę leżącego na ziemi
różowowłosego. Nagle to ciało zaczęło znikać, ulatniać się wraz z powietrzem.
- To kopia. Reaguje na bodźce zewnętrzne. Te same uczucia,
wspomnienia, ta sama siła.. – Wtrącił się Opiekun. Widząc niezrozumienie na
twarzy magów, westchnął przeciągle. – Chciałem tym samym Ci pokazać, że siła,
którą zostałaś obdarzona nie jest tym, czym powinnaś się kierować, gdy już zostaniesz
Strażniczką Gwiazd. Nie powinnaś sama dźwigać tego brzemienia, a wspierać się
swoich przyjaciołach. – Wytłumaczył. Blondwłosa upadła na kolana przed
Opiekunem.
- J-ja.. – Zasłoniła twarz dłońmi.
- Mimo wszystko, przeszłaś próbę. – Rzucił krótko, po czym
zniknął, zostawiając za sobą tylko złoty klucz do Bramy Byka. Heartfillia
jeszcze przez chwilę wpatrywała się w złoty klucz, po czym wstała i nie
urzekając nikogo spojrzeniem, rzuciła:
- Czy.. możemy kontynuować misję? – Żaden z magów nie
odezwał się ani słowem. Kiwnęli tylko twierdząco głowami, po czym zabrali się
do pracy.
Nastał wieczór. Dom, tak samo jak i gospodarstwo zostało
odbudowane w mgnieniu oka. Każdy z magów sprężał się jak tylko może. Większość
pracy była już wykonana przez blondwłosą, która to przed mniemaną tragedią,
otrzymała nadludzkie siły.
- Wspaniale się spisaliście Kochani! – Pochwaliła ich
staruszka. – Proszę.. zapraszam Was teraz na poczęstunek. Zasłużyliście za tak
dobrze wykonaną pracę. – Dodała z uśmiechem. Magowie uśmiechnęli się do siebie
i bez żadnych sprzeciwów, udali się za Kokoro. No może jednak nie wszyscy.
Heartfillia korzystając z okazji, że przyjaciele udali się na posiłek,
wymsknęła się i cichaczem udała się w stronę lasu, który to był nieopodal.
Światło księżyca przedzierało się między gałęzie drzew, będąc tym samym jedynym
oświetleniem w tę ciemną, głuchą noc. Blondwłosa będąc już, według niej, w
odpowiedniej odległości od przyjaciół, przysiadła na pniu i zakryła twarz w
dłoniach.
- Jestem beznadziejna.. ja.. nie nadaję się na Strażniczkę
Gwiazd.. – Wyłkała. – Przez moją pewność siebie, o mało co nie zabiłam osoby,
którą kocham.. dlaczego? – Dziewczyna zsunęła się po pniu, siadając tym samym
na wilgotniej ściółce.
- Ale nie zabiłaś. – Szybko podniosła głowę w stronę dobrze
znanemu jej głosu.
- Co tu robisz? – Spytała zaskoczona.
- Zauważyłem, że Cię nie ma.. więc przyszedłem Cię poszukać.
Tym oto sposobem, znalazłem się tutaj. – Wyjaśnił, po czym usiadł na pniu. –
Lucy.. – Zaczął.
- Przepraszam Natsu. Tak bardzo Cię przepraszam. –
Heartfillia kucnęła przed chłopakiem, zaciskając pięści na kolanach. Z jej oczu
na nowo zaczęły skapywać łzy, co nie uszło uwadze chłopaka. Nie odzywał się.
Milczał przez dłuższy czas, aż w końcu przytulił do siebie mocno blondynkę.
- Głupia.. – Wyszeptał jej do ucha. – Dlaczego chcesz
przejść przez to wszystko sama? Po to masz wszystkich, po to masz mnie, by na
nas polegać. Nie rób nigdy więcej czegoś takiego, rozumiesz? – Chwycił w dłonie
jej zapłakaną twarz i spojrzał na nią z czułością. Była piękna. Pomimo blasku
tylko księżycowego światła dostrzegał jej piękno. Może i była teraz zapłakana,
jej oczy były lekko zaczerwienione, na policzkach widniały lekkie rumieńce od
płaczu, jej usta drżały, ale taką ją kochał. Taką ją pragnął, by była przy nim
i polegała na nim. – Jesteśmy tu dla Ciebie. Ja jestem tutaj dla Ciebie. – Po
tych słowach ucałował delikatnie jej drżące wargi. Ona poczuła ciepło
rozlewające się po jej ciele. Jej krew zaczęła dużo szybciej krążyć.
Odwzajemniła gest, tym samym pogłębiając tę namiętność. To była ich chwila. Nie
musieli już więcej nic mówić, czyny doskonale oddawały ich uczucia do siebie. –
Nie wiem czy sobie to uświadomiłaś.. – Odezwał się po dłuższej chwili, patrząc
jej w oczy. – Ale zebrałaś już dwanaście kluczy. – Uśmiechnął się do niej
delikatnie, ona zaś patrzyła na niego, jakby powiedział jej teraz jakąś
absurdalną rzecz.
- Masz rację! – Krzyknęła nagle i oderwała się od chłopaka.
Ten tracąc równowagę, upadł na ziemię. – Przeszłam wszystkie próby.. –
Powtórzyła ciszej i spojrzała na pęk złotych kluczy. Uśmiechnęła się
delikatnie. – To koniec..
- Nie zupełnie. – Usłyszeli. Tuż przed magami pojawiła się
staruszka, u której wykonywali misję. – Zebrałaś wszystkie dwanaście kluczy,
ale to nie wszystko. Czeka Cię jeszcze jedna próba Lucy. – Blondwłosa spojrzała
na nią z niezrozumieniem. – Został jeden klucz, Wężownik. Gdy już jego
zdobędziesz, zostaniesz Strażniczką Gwiazd.
- Skąd Pani wie o próbach? Jest Pani magiem?
- Byłam magiem. Magiem Gwiezdnej Energii. – Uśmiechnęła się
na samo wspomnienie.
- Dlaczego już Pani nim nie jest?
- To przeszłość kochanie.. Kilkadziesiąt lat temu byłam
młodą blondynką, tak jak Ty. Mnie również powierzono zadanie, by zdobyć
wszystkie klucze. Jednakże to nie ja byłam dziewczyną z przepowiedni. Zawiodłam
i straciłam moje moce.
- To.. niemożliwe.. – Rzekła tylko dziewczyna. – Tak mi
przykro.
- Mnie tak samo.. ale może dobrze się stało? Wszystko
wskazuje na to, że przepowiednia się ziści. – Uśmiechnęła się do magini
przyjaźnie i szczerze.
- Chciałabym.. ale czy podołam ostatniemu zadaniu?
- Przeszłaś już tak długą i wyczerpującą drogę, że nie sądzę
by teraz poszło coś nie tak. Poza tym sama powinnaś być bardziej optymistycznie
nastawiona, prawda? Chcesz ich chronić, musisz to zrobić.
- Ma Pani rację. Zrobię to. – Rzekła hardo Heartfillia a
Salamander tylko z uśmiechem spojrzał w jej kierunku.
- Teraz dobrze zrobisz, jeśli odpoczniesz. Nie wiadomo jakie
zadanie na Ciebie czeka, więc lepiej byś była wypoczęta.
- Szczerze się przyznam, że im bliżej jestem tytułu
Strażniczki, tym bardziej się martwię. – Zaśmiała się nerwowo blondwłosa.
- Doskonale rozumiem.. ale wiesz co? Gdy już przepowiednia
się spełni, przyjdź do mnie. Nauczę Cię czegoś. – Rzekła tajemniczo kobieta.
- Naprawdę?
- Oczywiście. Nauczę Cię tego i owego.. tego, czego sama się
nauczyłam będąc magiem Gwiezdnej Energii.
- Dziękuję Pani z całego serca. – Heartfillia wtuliła się w
kobietę z szerokim uśmiechem.
- Mów mi Kokoro. – Kobieta przeczesała złote włosy dziewczyny,
po czym udali się do nowo wybudowanego domku, gdzie czekali na nich Gray, Erza
oraz Happy.
Po kolacji, odświeżeniu się, położyli się spać. Mimo
odczuwalnego zmęczenia, Heartfillia nie potrafiła zmrużyć oka. W jej głowie
pojawiały się tysiące myśli na temat domniemanej przepowiedni. Czy na serio to ja jestem tą dziewczyną? Rozmyślała.
Przypomniała sobie również koszmar z dnia, gdy zaczęła swoją podróż w
poszukiwaniu kluczy. Co jeśli to również
jest częścią przepowiedni? Wzdrygnęła się na samą myśl i cichutko
westchnęła. Przekręciła się na drugi bok. Jej oczom ukazała się postura
śpiącego Salamandra. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, po czym bez żadnego
szemrania, wyszła na dwór. Ciepła, gwieździsta noc. Blondwłosa usiadła przed
domem i spojrzała na niebo obsypane złocistymi gwiazdami.
- Czy to na pewno ja mam zostać Strażniczką Gwiazd? –
Szepnęła do siebie.
- Przeziębisz się. – Usłyszała nagle, ale nie wzdrygnęła
się. Dobrze znała ten głos.
- Nic mi nie będzie Erzo.
- Czym się martwisz? – Szkarłatnowłosa dosiadła się do
przyjaciółki.
- Wszystkim po trochu.. przepowiednią chyba najbardziej.
- Będziesz świetną Strażniczką Gwiazd.
- Boję się tego, co może stać się później..
- Później? – Zainteresowała się Tytania. Blondwłosa
przygryzła dolną wargę. Nie była pewna, czy dobrze robi mówiąc o koszmarze,
który to nie tak dawno miała.
- Miałam koszmar.. albo może to była przyszłość? – Zaczęła
po chwili. – Widziałam Magnolię w ogniu.. mieszkańców, Was wszystkich.. – Głos
się jej załamał. – Nie przeżyliście. – Scarlet z uwagą i skupieniem słuchała
przyjaciółki. Czuła, że to jeszcze nie wszystko. – Na koniec i ja zostałam
zabita. Przez Acnologię. – Oczy Tytanii powiększyły się dwukrotnie słysząc
ostatnie zdanie.
- Przecież zabiliśmy Acnologię.. Ty zabiłaś.
- To prawda.. tym razem jednak to nie był smok, a człowiek.
Z wielką blizną na lewej piersi. Ja.. czuję, że skądś go znam, ale nie mogę
sobie przypomnieć.
- Człowiek? Acnologia w postaci człowieka? – Zastanowiła się
szkarłatnowłosa. – Nie wydaje mi się, by to była prawda Lucy. To jest
niemożliwe.
- Masz rację. Panikuję. To tylko koszmar. – Zaśmiała się.
Choć tak naprawdę nie wiedziała, czy chciała tym śmiechem przekonać siebie czy
przyjaciółkę..
‘Uczucie miłości, pomocy, wsparcia, współczucia i zrozumienia –
W dzisiejszym czasach odnaleźć je wszystkie w jednej osobie?
- Bezcenne.’
Echem, echem.. tak oto po długiej nieobecności (znów),
rozdział gotowy.
Taki sobie myślę, ale dobre i to.. :D
Jak już patrzę na samą liczbę tego rozdziału to jakoś tak
mam zaciesz.. ^^ szczerze przyznam, że miałam nawet ochotę wkleić jakiś wątek
idealnie pasujący pod ten numer, ale później jednak zrezygnowałam z tego
pomysłu.. może i dobrze.. na takie rzeczy przyjdzie jeszcze czas xD
Dobra.. komu rozdział, komu? A wiem! Macia,
dziękuję. To był Twój pomysł ^^ mega! Tak samo jak z Baranem, ale zapomniałam
dodać, że to od Ciebie, wybacz bardzo! :* <3
A! Zapomniałabym też.. już miałam napisać to pod ostatnią notką i mi umknęło.. witam Roszpuncię chlebem i solą! ;* moja droga, nawet nie wiesz jaki miałam zaciesz widząc pod każdą notką komentarz xD ogromną radość mi sprawiłaś tym gestem ;* dziękuję! mam nadzieję, że pozostaniesz tu ze mną na dość długo i Ci się nie znudzi czytanie tego opowiadania ;) :*
A! Zapomniałabym też.. już miałam napisać to pod ostatnią notką i mi umknęło.. witam Roszpuncię chlebem i solą! ;* moja droga, nawet nie wiesz jaki miałam zaciesz widząc pod każdą notką komentarz xD ogromną radość mi sprawiłaś tym gestem ;* dziękuję! mam nadzieję, że pozostaniesz tu ze mną na dość długo i Ci się nie znudzi czytanie tego opowiadania ;) :*
A teraz dłuższe ogłoszenie
parafialne:
Wiecie nad czym ostatnio myślałam?
Zakończyć to opowiadanie do końca tego roku. Pewnie zastanawiacie się dlaczego?
Otóż wyjaśniam: to nie z powodu, że nie mam pomysłów na kolejne opowiadanie..
bo powiem więcej, mam! Aż nawet chyba dwa ^^ ale to inny temat..
Sprawa jest taka, że prawdopodobnie
wyjeżdżam do Holandii do pracy. Ogólnie decyzja nie jest w 100% podjęta, ale
zostanie do końca tego roku.. ;) to jest właśnie powód zakończenia. Nie wiem
jak tam by było z czasem, co więcej z Internetem , dlatego też nie chciałabym
robić zbędnych nadziei niektórym ;*
W każdym razie.. co do bloga,
opowiadania.. wszystkiego dowiadywać będziecie się na bieżąco, a ostatecznie w
grudniu :)
I to chyba tyle z ogłoszeń.. Amen
:D idźcie z Bogiem ;*
Do usłyszenia Pyszczki moje! ;*
<3